Link do zewnętrznego obrazka
Will wyciągnął do mnie rękę, a ja plotłam swoje palce z jego. Ufali mi. Naprawdę mi ufali i to obaj. Uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam oczy. Wiedziałam, że tym razem muszę być ostrożna, żeby przypadkiem nie zabić żadnego z nich. Teoretycznie mają więcej energii od takiej myszy, jednak ja nie jestem zbyt zdolna w czarowaniu. Powoli zaczęłam przelewać siłę zwiadowcy w swoje ciało. Czułam jego niechęć i żal płynącą wraz z falą energii. Wzdrygnęłam się lekko, przerywając połączenie. Spojrzałam na niego wzrokiem spłoszonego zwierzęcia i cofnęłam się kilka kroków. Zamrugałam, odpędzając łzy i przeniosłam wzrok na Andrew'a.
- No już. Chyba nie chcemy, żeby teraz twój przyjaciel słaniał się na nogach? - spytałam, ponownie skupiając się na pobieraniu energii. Czułam się już zdecydowanie lepiej. - Ty też musisz pomóc.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 4 5 6 7 8 ... 12
#126 14-09-2014 o 21h59
#127 15-09-2014 o 00h21
Link do zewnętrznego obrazka
Splotła zwoje palce z moimi. Dziwnie się poczułem. Zaczęło mi się trochę kręcić w głowie. Nie chciałem tego, było mi niezmiernie smutno, że nie pozwoliła mi się sobą po prostu zaopiekować. Czułbym się potrzebny, a teraz będę się czuł po prostu wykorzystany.
*Pamiętaj, że to dla Roszpunki, robisz to wyłącznie dla niej*
Zacisnąłem mocno powieki i po chwili było już po wszystkim.
Spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie z lękiem. Ba może nawet ze strachem. Cofnęła się parę kroków nie spuszczając ze mnie wzroku. Jej oczy był przeszklone, jakby zaraz miała się rozpłakać.
Czemu? Czy to moja wina? Co ja takiego zrobiłem?
Nagle przypomniało mi się co Angela mówiła mi o tego typu zdarzeniach.
"Czasem zdarza się, że gdy jedna osoba czerpie z drugiej energię, w ten magiczny aczkolwiek pasożytniczy sposób, odczuwa dokładnie to samo, czasem zdarza się nawet, że jedno słyszy myśli drugiego."
Nigdy nie czerpała ode mnie energii, o się zwyczajnie tego brzydziła, a poza tym chciała uszanować moje myśli i uczucia. Takie sytuacje rzadko się zdarzały, ale po co kusić los?
Czyżby Roszpunka poczuła moje uczucia? Czy mój żal i strach mogły ją zranić?
Podeszła do Andrew'a i zajęła się wyciąganiem z niego energii.
Przez moją głowę przelatywało milion myśli. Roszpunka która mnie nienawidzi, Roszpunka tańcząca i bawiąca się z Andrew'em, Roszpunka podziwiając gwiazdy z głową leżącą na klatce piersiowej mojego przyjaciela i śmiejąca się głośno.
- Nie! - wykrzyknąłem sam do siebie, nie mam pojęcia w jakim momencie przelewania energii właśnie byli. Nawet nie patrzyłem co się dzieje. Chciałem jak najszybciej wyjść. Chciałem zaczerpnąć świeżego powietrza. Chciałem pomyśleć o czymś innym. Czymkolwiek...
Gdy otworzyłem drzwi szybkim ruchem i chciałem wybiec z pomieszczenia wpadłem na jakąś kobietę.
- Andrew, kto to!? - wykrzyknąłem, dając upust swoim emocjom. Po chwili się opanowałem. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje....
- Przepraszam najmocniej za moje zachowanie - ukłoniłem się tak jak uczono mnie na dworze - może wejdziesz?
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h06)
#128 15-09-2014 o 17h25
Link do zewnętrznego obrazka
Nagły okrzyk Will'a wytrącił mnie z równowagi i sprawił, że wyciągnęłam z Andrew'a więcej energii niż powinnam. Książę zemdlał, a ja poczułam, że siła, którą mu zabrałam, zaraz rozerwie moje ciało. Upadłam na kolana, przerażona przykładając ręce do głowy Andrew'a i próbując oddać mu nieco energii. Nie mogłam się jednak należycie skupić. Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w chłopaka leżącego obok mnie i starałam się mu pomóc. To nie był dobry pomysł. Dlaczego nie mogłam po prostu czegoś zjeść? Moje palce zaczęły jarzyć się tak jak wtedy, gdy naprawiałam swoją kostkę.
- Will! - wrzasnęłam rozpaczliwie, przyciskając dłonie do policzków księcia. Był taki blady... Pochyliłam się nad nim i przyłożyłam swoje czoło do jego. - Żyj, błagam cię. Nie po to tu po ciebie jechaliśmy!
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (15-09-2014 o 17h28)
#129 15-09-2014 o 19h50
Andrew
Po pożyczaniu energii Will stał przez chwilę skołowany i kompletnie nieprzytomny. Jakby był w jakimś równoległym świecie, gdzie nas nie było. Czy to było aż tak nieprzyjemne? Aż tak niebezpieczne?
Zacząłem się wahać. Jeśli coś się poważnego stało Willowi, to na pewno musiało być to coś mocno wyniszczającego. Chciałem się odsunąć, jednak Roszpunka zdążyła przyłożył palce do mojej skroni i coś wyszeptać.
Czułem, jak kawałek po kawałku części mnie odgrywały się od siebie i unosiły w różne strony tracąc spójność. Przestałem pamiętać kim jestem, zapomniałem co tu robię, gdzie w ogóle jestem. Byłem jak biała kartka papieru, na której widniały delikatne ślady po ołówku.
I wtedy nagle coś zaczęło wymazywać te nieliczne ślady, zabierać kawałki świadomości. Z chwili na chwilę stawałem się coraz uboższy w wiedzę, coraz mniejszy, coraz samotniejszy. Odpłynąłem gdzieś bardzo daleko, zbyt daleko.
Otoczyła mnie pustka.
---------
Gałęzie przybrane w świeże, zielone liście uderzają mnie w twarz. Wiatr targa ubrania i utrudnia dotarcie do celu, ale mimo to nie zwalniam. Muszę dotrzeć do zamku.
Zamku?!
Po co tam jadę?
Nie pamiętam.
Nie pamiętam nic.
Nie wiem co się dzieje, nie wiem co się wydarzyło.
Nie wiem co ma się wydarzyć.
Irytuje mnie to.
Ta pustka wypełniająca mój umysł, moje serce.
Denerwuje mnie to.
Brak świadomości, uczuć.
Za plecami czuję jakiś ruch, coś, co wcześniej brałem za zwykły worek żyje i wierci się. Ciekawy oglądam się na zawiniątko i spostrzegam wystający spod niego warkocz rudoblond włosów. Znam je, ale nie mogę sobie przypomnieć do kogo należą. Mam pustkę w głowie.
Dopiero po chwili orientuję się, że puściłem wodze. Koń nie zwalnia mimo braku kontroli i utrzymuje wciąż ten sam kierunek.
To nie jest mój koń. Mimo, że nie pamiętam jak on wygląda wiem, że ten nie jest mój. Po prostu wiem.
Tak samo jak i ciemnozielony płaszcz okrywający moje ramiona. I łuk znajdujący się w sakwach.
Należą do innego osobnika, którego znam.
Mimo wielu prób nie mogę przypomnieć sobie jego twarzy.
Denerwujące.
Próbuję krzyknąć, może ktoś mnie usłyszy.
Cisza.
Jest zadziwiająco cicho.
#130 16-09-2014 o 03h03
Link do zewnętrznego obrazka
Usłyszałem spanikowany krzyk Roszpunki i natychmiast się odwróciłem. Mój przyjaciel leżał na podłodze, a ona klęczała i straszliwie się trzęsła. Kobieta stojąca do tej pory za drzwiami widząc nieprzytomnego Andrew'a uciekła. Pewnie nie chciała mieć z tym nic wspólnego... Typowe... pomyślałem gorzko. Spanikowany rzuciłem się w stronę mojego przyjaciela.
O nie, o nie, O NIE ONIE! Mówiłem, że to nie najlepszy pomysł. A teraz mój brat, mój młodszy braciszek...
*MOŻE BYŚ TAK SPRAWDZIŁ NAJPIERW CZY ODDYCHA I CZY MA PULS, A NIE!*
Roszpunka pochylała się nad twarzą Andrew'a i błagała go by żył. Miała zamknięte oczy, więc nawet nie zauważyła kiedy wsadziłem dłoń między ich twarze. Całe szczęście poczułem lekki podmuch ze strony Andrewa. - Oddycha!- pomyślałem z ulgą, ale schwyciłem nadgarstek Andrewa by się upewnić. Dało się wyczuć puls, ale serce chłopaka biło bardzo wolno. Spojrzałem na spanikowaną Roszpunkę. Zaczynała ciągle w kółko nucić tą melodię, za pomocą której uleczyła sobie kostkę, niestety nie skutecznie. Światło na jej palcach to rozbłyskało to gasło.
"Magia wymaga całkowitego skupienia z twojej strony, nic nie może cię rozpraszać, ni ci przeszkadzać.
Na chwilę pomyślisz o czymś innym i...
Nie mam bladego pojęcia skąd słowa Angeli nagle mi się przypomniały. Usłyszałem to tak wyraźnie, jakby siedziała w mojej głowie.
Normalnie bym się przejął, ale w tym momencie miałem poważniejszy problem. Jeśli mój przyjaciel miał przeżyć, musiałem uspokoić Roszpunkę.
Ująłem delikatnie jej dłoń. Nadal nie przestawała nucić. Z jej oczu kapały łzy.
Objąłem ją, zmuszając, by na chwilę zerwała kontakt z Andrew'em.
Głaskałem ją po głowie, szepcąc - Cii... wszystko będzie dobrze. On żyje, jest bardzo słaby, ale żyje.
Jeśli mu pomożesz, wszystko powinno być w porządku...
Gdy przestała się trząść, rozluźniłem lekko uścisk i spytałem - Pomożesz mu?. - Patrzyłem jej prosto w oczy. Gdyby wtedy zgodziła się zjeść zamiast czerpać z nas energie...eh.. ale w tym momencie była jedynym ratunkiem dla Andrew'a. A w zasadzie to i dla mnie.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h06)
#131 16-09-2014 o 10h34
Ja i te moje pomysły. xD
Link do zewnętrznego obrazka
Will przytulił mnie i zaczął głaskać po głowie, szepcząc, że Andrew żyje. Po moim ciele rozlała się fala ulgi. Nie zabiłam go. Wciąż mogę mu pomóc i zrobię to. Wiem, że potrafię. Ale co jeśli... Nie, muszę uwierzyć, że jestem w stanie to zrobić.
- Musisz się odsunąć, żebym nie trafiła w ciebie - powiedziałam nieco roztrzęsionym głosem. Posłuchał mnie bez szemrania. Znowu mi zaufał, nie mogę tego zepsuć. Przyłożyłam ręce do klatki piersiowej księcia i zaczęłam śpiewać. Byłam maksymalnie skupiona na ratowaniu jego życia. Moje dłonie zaczęły się jarzyć, a ja śpiewałam coraz szybciej, przelewając w niego tyle energii, ile mogłam bez szkody dla siebie i dla niego. Z każdą chwilą czułam się coraz słabiej. Po chwili odsunęłam się zmęczona i przywołałam Will'a.
- Powinno być już dobrze - szepnęłam i przymknęłam oczy. Oddałam mu trochę więcej energii niż zabrałam, żebym mógł się zregenerować. Znów było mi tak słabo, jak wtedy, gdy uleczyłam kostkę. Tylko nie mdlej...
#132 16-09-2014 o 19h13
Andrew
Nagły podmuch lodowatego wiatru zrzuca mnie z konia.
Ale nie spadam, unoszę się.
Przenikam chmury, wnoszę się wyżej i wyżej, powoli zaczyna brakować mi tlenu.
W oddali słyszę płacz dziecka.
Żałosne łkanie przekazywane między sobą przez drzewa.
Chcę dowiedzieć się, gdzie jest jego źródło.
Chcę…
Zaczynam gwałtownie spadać, ziemia pod moimi stopami przybliża się w zastraszającym tempie.
Za chwilę w nią uderzę, za chwilę nic ze mnie nie zostanie.
Zatrzymuję się parę centymetrów nad błotnistą ścieżką z wystającymi tu i ówdzie korzeniami wielkich świerków.
Dostrzegam blask ognia i podążam w jego stronę.
Nie zostawiam za sobą żadnych śladów, ani jedna gałązka nie trzeszczy pod moimi stopami.
Jestem już blisko, gdy z boków zaczyna napływać ciemność.
Wyciąga po mnie swoje długie ramiona, nie pozwala odejść.
Tonę w niej.
Ratunku!
---------
Leżałem na czymś chłodnym, wręcz lodowatym i twardym, a na moją twarz skapywały czyjeś łzy. Pozbawiony jakichkolwiek sił starałem się unieść nieco i otworzyć oczy. Na próżno.
Chciałem kogoś zawołać, by mi pomógł, ale ani jeden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Jakieś odległe głosy napływały co chwila, by po paru chwilach odpłynąć znów do miejsca z którego przybyły. Należały do osób, które znałem, ale gdyby ktoś kazał mi wypowiedzieć ich imiona, niestety nie potrafiłbym tego zrobić. Nie pamiętałem ich.
Ta myśl mnie wystraszyła. Zapomniałem imiona najbliższych mi ludzi.
-Dla….czego?...-wychrypiałem resztką sił.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (16-09-2014 o 19h14)
#133 16-09-2014 o 19h25
Link do zewnętrznego obrazka
Oczy zalśniły mi świeżymi łzami i rzuciłam się na Andrew'a na tyle szybko, na ile pozwoliła mi moja nieco opóźniona przez zmęczenie reakcja.
- Ty żyjesz! Jednak cię nie zabiłam! - chlipnęłam mu do ucha, głaszcząc go po włosach. Teraz już wszystko będzie dobrze. Nigdy więcej czerpania energii z ludzi, nawet jeśli mi pozwolą. Wtuliłam twarz w jego koszulę, zanosząc się spazmatycznym płaczem. Niewiele brakowało, a byłaby nas tylko dwójka. Nie po to uciekłam z Wieży, nie po to opuściłam moją mamę... Will nigdy by mi nie wybaczył, a nie chciałabym, żeby zostawił mnie i odszedł.
- Tak się bałam, że już więcej nie otworzysz oczu. Jak się czujesz?
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (16-09-2014 o 19h26)
#134 16-09-2014 o 22h37
Link do zewnętrznego obrazka
Przycisnęła mu dłonie do klatki piersiowej i widać było jak na dłoni, że przelewa ogromną ilość energii.
A mogła po prostu odpuścić to całe "pożyczanie energii"
Ocknął się. Padłem przy nim na kolanach. Jego pierwsze słowa były dość dziwne, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Tak bardzo cieszyłem się, że się przebudził i, że wszystko jest już w porządku.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że żyjesz! - uśmiechnąłem się promiennie. Najchętniej bym go objął, ale było to nie możliwe z powodu Roszpunki wylewającej morze łez na jego koszulę.
Patrzył na mnie z tak zdezorientowanym wzrokiem, że trochę mnie to przeraziło.
- Bracie, wszystko w porządku? - spytałem zaniepokojony...
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h07)
#135 17-09-2014 o 18h56
Andrew
Otworzywszy ciężkie powieki pierwsze co dostrzegłem to dwie niewyraźne sylwetki pochylające się nade mną. Coś mówili, ale słowa docierały do mnie zniekształcone i z pewnym opóźnieniem.
Gdy jeden z kształtów nagle znikł, na jego miejscu pojawił się okropny ciężar na klatce piersiowej. Oddychanie, dotychczas trudne stało się jeszcze trudniejsze, dusiłem się.
Aby choć trochę się poruszyć i wyrwać spod ciężaru musiałem napiąć wszystkie mięśnie do granic możliwości i wykorzystać resztki sił. Było ciężko, ale po paru próbach strąciłem przeszkodę, która zamieniła się zpowrotem w sylwetkę.
Odsunąłem się możliwe jak najdalej, tak, że plecami dotykałem zimnej ściany. Bałem się ich, a zwłaszcza mężczyzny w kapturze patrzącego się na mnie w niejednoznaczny sposób. Rozgorączkowanym wzrokiem wodziłem po pomieszczeniu analizując różne sposoby ucieczki lub obrony.
Obok miejsca w którym się ocknąłem zauważyłem dwa krótkie noże do rzucania. Ich rękojeście odcinały się od sosnowej podłogi tak, że nie sposób było ich niezauważyć. Chcieli mnie... zabić...
Panikowałem. Nie wiedziałem kim są, czego chcą, ale najbardziej przerażała mnie wizja tego, co mogą chcieć za chwilę zrobić.
-Kim jesteście?-wyciągnąłem w ich stronę drżącą dłoń-Czego ode mnie chcecie?
#136 17-09-2014 o 19h18
Link do zewnętrznego obrazka
Andrew zaczął dziwnie wierzgać, więc podniosłam się z jego klatki piersiowej i otarłam łzy. Nie wyglądał dobrze, chociaż tego akurat można było się spodziewać. Patrzył na nas z... Przerażeniem? Wiem, że zawiniłam pobierając od niego zbyt dużo energii, więc mógł się wystraszyć, ale przecież już jest w porządku. Książę odczołgał się od nas w kierunku ściany i oparł się o nią, przeszywając nas wzrokiem.
- Kim jesteście? Czego ode mnie chcecie? - spytał czujnie. Wydałam z siebie cichy jęk i złapałam Will'a za ramię, mocno wbijając mu palce w rękaw płaszcza.
- Andrew, to my. Nie poznajesz nas? - spytałam. Ze zmęczenia nie mogłam odezwać się głośniej od szeptu.
#137 18-09-2014 o 16h28
Link do zewnętrznego obrazka
Andrew zachowywał się bardzo dziwnie... z przerażoną miną wyczołgał się spod Roszpunki i doczołgał się do ściany gapiąc się na nas jak jagnię na wilka. Wyglądał jakby już czuł się dobrze, ale miał przerażoną minę.
- Kim jesteście? Czego ode mnie chcecie?
Żartuje sobie? Próbuje nas wystraszyć?
- Andrew, to my. Nie poznajesz nas? - głos Roszpunki drżał. Przyjrzałem się jego twarzy. Na prawdę się bał.
Osłupiałem. Nie wie kim jestem. Zapomniał mnie.
Oczy zaszły mi łzami. Dobrze, że roszpunka wbijała mi z całej siły palce w ramię. Ból nie pozwolił mi płakać.
Delikatnie odjąłem jej rękę, przyglądając się Andrewowi. Przecież to nie możliwe... Nie mógł zapomnieć tych wszystkich lat...
Ostrożnie i powoli zdjąłem kaptur i zacząłem podchodzić bliżej. Ukucnąłem i nachyliłem się tak, że nasze twarze dzieliły dosłownie centymetry, by mógł mi się dokładnie przyjrzeć. Patrzyłem w te jego błękitne oczy z wielką troską.
-Andrew, bracie... Nie pamiętasz mnie? - mój głos drżał. Nie potrafiłem pohamować emocji.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h07)
#138 18-09-2014 o 18h49
Andrew
Bałem się ich jeszcze bardziej. Mówili coś, ale ledwo ich rozumiałem. Zabiją mnie...
Czarne myśli niczym chmury burzowe kłębiły się nad moją głową. Jutro lub w najbliższym czasie zginę z rąk dwójki napastników i nikt nawet nie dowie się o tym zajściu. Zresztą, nie wiedziałem komu mogłoby na mnie zależeć, nie pamiętałem nawet swojego imienia.
W tym wypadku najlepiej nie ufać nikomu i nie mówić nic nikomu.
Dziewczyna spytała czy wszystko w porządku. Wyglądała na przerażoną, ale może bała się tylko zniszczenia ich planów.
Czy taka właśnie jest metoda morderców? Najpierw starają się wmówić tobie, że ich znasz, że jesteście blisko? A potem? Co potem? Poćwiartują moje ciało i złożą w ofierze jakiemuś bogowi lasu czy wody? Zdecydowanie wolałem nie doświadczać tego na własnej skórze. Chciałbym jeszcze trochę pożyć, w każdym razie byłoby miło.
Więc co robić? Udawać? Grać?
W tej chwili chłopak w kapturze podszedł do mnie i ukucnął niebezpiecznie blisko. Wstrzymałem oddech i wbiłem się jeszcze mocniej w ścianę.
-Ależ tak, tak... Poznaję... To, co mieliśmy robić?-spytałem wciąż drżącym głosem.
Myślałem najszybciej jak mogłem w obecnym stanie. Dziewczyna ściskając rękę chłopaka powiedziała "Andrew", a on teraz też wypowiedział to imię. Czyli to prawdopodobnie ja się tak nazywam. Andrew... Muszę zapamiętać.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (20-09-2014 o 18h46)
#139 18-09-2014 o 20h38
Link do zewnętrznego obrazka
Jego mina nabrała jeszcze bardziej przerażonego wyrazu. Jego wzrok wahał się między mną a Roszpunką. Wyglądał jakby chciał się wbić w tę ścianę jeszcze bardziej.
Odezwał się, ale w jego głosie wciąż było słychać strach. Może nawet przerażenie. W ciągu całego swojego życia nie widziałem go w takim stanie... Powiedział, że wie i spytał co mieliśmy robić... Kłamał... Nie pamiętał i się mnie bał...
Zasmuciłem się. Wycofałem się i spuściłem wzrok na podłogę. Po moich policzkach potoczyły się dwie wielkie łzy i skapnęły na dębową podłogę.
Czy to była amnezja? Czy da się to jakoś wyleczyć?
Jeśli nie, oznaczało to dla mnie tylko jedno. Utratę przyjaciela. Zrobiło mi się duszno....
- Mieliśmy iść na festyn. Ty tego chciałeś. Nie pamiętasz? - starałem się opanować drżenie głosu, ale nie mogłem. Nie miałem bladego pojęcia co powiedzieć czy zrobić. Nagle poczułem się samotny. Bardzo samotny.
Roszpunka? Spojrzałem na nią, słabo wyglądała, ledwo się trzymała na nogach. Chciałem do niej podejść przytulić, ale nie mogłem. Do Andrewa też chciałem i również nie mogłem. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Byłem zupełnie zagubiony. Pozwoliłem łzom nadal kapać na podłogę.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h08)
#140 20-09-2014 o 19h22
Link do zewnętrznego obrazka
Andrew bał się, jakby widział nas pierwszy raz. Wyglądał jakby chciał przebić się plecami przez ścianę i uciec. Will zaczął płakać, a ja podeszłam do niego ostrożnie - byłam zmęczona, tak bardzo zmęczona - i przytuliłam go. Kręciło mi się w głowie, jednak nie mogłam sobie pozwolić na stracenie przytomności. Schowałam na chwilę twarz w koszuli zwiadowcy, dając sobie pięć sekund "odpoczynku". Odsunęłam się lekko i delikatnie starłam łzy z twarzy chłopaka.
- Jeśli to przeze mnie książę nic nie pamięta, to obiecuję ci, że to naprawię - wyszeptałam, patrząc mu w oczy. Zabrakło mi jednak siły na więcej i osunęłam się w ciemność.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (20-09-2014 o 19h22)
#141 20-09-2014 o 19h48
Link do zewnętrznego obrazka
Roszpunka podeszła do mnie i mnie objęła... Tego potrzebowałem. To prawie tak jakby czytała w moich myślach... Odwzajemniłem uścisk.
Spojrzała mi prosto w oczy i szepnęła:
- Jeśli to przeze mnie książę nic nie pamięta, to obiecuję ci, że to naprawię - wyszeptała słabo. Dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo jest blada. Chciałem coś powiedzieć, by ją pocieszyć, cokolwiek, ale nie wiedziałem co...
Nagle osunęła się w moich ramionach. Przytrzymałem ją mocniej i wziąłem na ręce.
- Nie ważne, czy pamiętasz coś czy nie, ona jest teraz bardzo słaba, bo ratowała ci życie!
*nie ważne, że to również przez nią omal go nie straciłeś...*
- Więc nie zależnie od tego, czy cokolwiek w tym momencie kojarzysz, mógłbyś mi pomóc i skoczyć po szklankę wody?!
- krzyknąłem do niego, tymczasem zanosząc dziewczynę do łóżka. Jej skóra była zimna.. Przynajmniej zimniejsza niż zwykle.
Położyłem ją na łóżku i opatuliłem kołdrą. Zdjąłem mój płaszcz, powiesiłem na poręczy i usiadłem obok dziewczyny.
Przyłożyłem jej dłoń do skroni.
*ma zbyt niską temperaturę* Przecież wiem!
Zacząłem troskliwie gładzić jej czoło, czekając na powrót księcia. Bo właśnie taką nadzieję żywiłem. Że wróci z tą wodą. Przecież zawsze był dobrym człowiekiem, nawet jeśli mnie nie pamięta. Jeśli nie wróci, prawdopodobnie nie będę potrafił sobie tego wybaczyć. Podobnie będzie, jeśli Roszpunka się nie wybudzi...
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h08)
#142 20-09-2014 o 20h42
Andrew
Co tu się dzieje? Nie rozumiem. Czemu nazywa mnie "bratem"? Czemu płacze? Przecież mordercy NIE płaczą! To ofiary błagają o pomoc i litość swoim żałosnym płaczem, nie oprawcy. Nie, oni powinni mieć serce z kamienia i stalowe nerwy. Oni NIE mogą płakać!
Gdy zakapturzony mężczyzna zaczął na mnie przez łzy pokrzykiwać byłem już kompletnie zdezorientowany. I przestraszony. Z trudem wstałem opierając się jedną ręką o ramę łóżka, na którym teraz leżała dziewczyna. Czy coś umknęło mojej uwadze, kiedy się tam znalazła? Przecież jeszcze przed chwilą stała obok przyszłego, bądź już zaprawionego mordercy.
Pokręciłem głową. Nie, nie chcę o tym myśleć, nie ma po co. Powinienem wykonać rozkaz mężczyzny, inaczej napewno nie zobaczę jutra. Kto wie do czego taki typ człowieka jest zdolny, gdy wpadnie w furię.
Na miękkich nogach zszedłem schodami do dużej sali, po której lewej stronie wbudowano w ścianę bar. Za ladą siedział mężczyzna, któremu nieprzychylnie patrzyło z oczu. Łypną na mnie parę razy gdy szedłem w jego stronę, jednak nie było to uprzejme ani zatroskane spojrzenie.
-Przepraszam... Mogę szklankę wody?-wyszeptałem nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.
Gdy naczynie z płynem wylądowało na blacie z niegrzecznym "Proszę", chwyciłem je i w jak najszybszym tempie udałem się z powrotem na górę.
Bez słowa postawiłem szklankę na małym stoliczku i jak najszybciej wycofałem się do drzwi.
W razie czego mogę uciekać.
#143 21-09-2014 o 01h37
Link do zewnętrznego obrazka
Wbiegł postawił szklankę na stole, po czym stanął szybko w drzwiach. Wyglądał jakby się wahał, czy zostać, czy uciekać. Wziąłem szklankę i podszedłem z powrotem do Roszpunki. Skropiłem jej twarz. Odwróciłem się z powrotem do Andrew'a.
- Co ja mam teraz zrobić? - spojrzałem na niego pytająco - Zawsze tyle mi mówiłeś, zawsze wiedziałeś co robić... Powiedz mi co mam teraz zrobić?! - złapałem się za twarz - Po co w ogóle wybiegłeś wtedy z tej wieży... Mogliśmy sobie w tedy wszystko wyjaśnić, ale nie! - coraz trudniej mi się oddychało. - Andrew, pamiętasz chociaż kim jesteś? Skąd pochodzisz? - spytałem. Liczyłem, że może spyta. Liczyłem, że choć raz to ja będę mógł mu coś wyjaśnić...
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h09)
#144 21-09-2014 o 15h01
Andrew
Jego nagła pretensja zaskoczyła mnie równie mocno, co ostatni rozkaz. Pytał się co ma zrobić, tak, jakbym ja miał to wiedzieć. Załamanym głosem wykrzykiwał pytania, a jego ciemne oczy zaglądały błagalnie w moje.
-Nie rozumiem... Nie wiem czego ode mnie chcesz, nie mam pojęcia kim jesteś ty i kim jest ona. Jeśli chcecie czegoś ode mnie, to po prostu powiedzcie, dam wam pieniądze, ale zostawcie mnie w spokoju.-oczy miałem szeroko otwarte,a mój oddech przyśpieszał.
Nie wiem sam co mam o tym wszystkim myśleć. Chcą mnie zabić, czy nie? Powinienem ich pamiętać, czy jednak naprawdę są mi obcy.
W głowie rozbrzmiewały mi miliony pytań. Było ich tak wiele, że nie wiedziałem, które najpierw zadać. Chciałem się ich pozbyć, jednak bałem się, czy odpowiedzi nie przeniosą innych wątpliwości.
Cały drżałem, przerażony i zagubiony w tym nieznanym miejscu.
#145 21-09-2014 o 23h22
Link do zewnętrznego obrazka
Powiedział otwarcie, że nic nie pamięta. Jednak to jak zakończył zdanie zabolało i to bardzo...
"tylko zostawcie mnie w spokoju" boleśnie rozbrzmiewało w mojej głowie. Schowałem twarz w dłoniach.. Co miałem czynić? Nie mogłem go do niczego zmuszać, niezależnie od tego jak bardzo był mi bliski. Zwyczajnie nie mogłem. Więc jak sprawić by został, by chciał wysłuchać... by zrozumiał? Postanowiłem po prostu powiedzieć mu prawdę.
Więc rozpocząłem moją historię. Historię, o małym księciu, którego matka adoptowała brata...
Gdy skończyłem, spojrzałem na niego - Błagam, powiedz, że ci się przypomniało...
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h10)
#146 22-09-2014 o 16h48
Link do zewnętrznego obrazka
Ocknęłam się i usłyszałam opowieść Will'a. Chyba dopiero zaczął, bo mówił akurat o tym, jak żołnierze królowej znaleźli go w lesie. Nie otworzyłam oczu, nie chcąc żeby przerwał. Wreszcie mogłam usłyszeć pełną wersję wydarzeń, nie tylko suche fakty. Poczułam, że łzy wzbierają mi pod powiekami, jednak starałam się nie rozpłakać. Nie chciałam, żeby chłopaki zorientowali się, że nie śpię. Według książek podsłuchiwanie jest niegrzeczne, a chyba właśnie to robiłam. Gdy zwiadowca skończył, zapadła niewygodna cisza. Korciło mnie, żeby spojrzeć na Andrew'a i dowiedzieć się, jaką zrobił minę, ale wciąż uparcie grałam nieprzytomną. Niech to będzie dla mnie taka drobna nauczka za zabranie mu wspomnień. Tak, właśnie - już nie miałam wątpliwości, że to moja wina. Nie po tym, jak gdy zemdlałam ujrzałam kilka scenek z jego życia, tak jakbym to ja nim była. Najwyraźniej z pobieraniem energii wiązało się o wiele więcej, niż myślałam. Teraz nie mogłam sobie przypomnieć nic, co nie było moimi wspomnieniami, jednak byłam pewna, że gdzieś we mnie znajduje się jego pamięć.
*Miszcz wątku ma pomysła. xD*
#147 22-09-2014 o 18h33
Andrew
Jego słowa sączyły się powoli, dobierane w niesamowicie dokładny sposób. Obrazy stawały mi przed oczami, bombardowały umysł, ale tylko nieliczne docierały głębiej, pobudzając tę część pamięci, która była dotychczas zamknięta.
Elementy układanki wskakiwaly na swoje miejsca, odpowiednie tryby poruszały odpowiednimi kołami. W jednej chwili pamiętałem wszystko, w innej wracałem do punktu wyjścia. Natłok informacji sprawiał, że wspomnienia mieszały się, jedne drugie zagłuszały.
Na chwilę przed oczami stanęła mi wysoka, obrośnięta bluszczem wieża z drobną, dziewczęcą twarzą w oknie, jednak po chwili została zastąpiona przez obraz masywnego zamku z zielonymi chorągwiami powiewającymi na wietrze. Wraz z zbliżającym się końcem opowieści, sceny następowały po sobie zbyt szybko i zmieniały się w jeden wielki znak zapytania.
Według chłopaka wychowałem się w zamku, jednak głęboko w pamięci tkwił mi obraz lasu nocą i rozbrzmiewający między drzewami płacz dziecka. Pamiętałem szum sosen, zimno leśnego strumienia, jak i miękkość poduszki wypchanej gęsim pierzem. Jedno do drugiego ani trochę nie pasowało, więc coś musiało być nieprawdą.
Tylko co?
Opowieść mężczyzny, czy moje własne odczucia?
Gdy skończył jego ciemnozielone oczy wpatrywały się we mnie z nadzieją.
Pokręciłem głową w nadziei, że nie będę musiał wypowiadać tych słów na głos.
-Nie... Nie pamiętam.-wyszeptałem słabym głosem.
Wtedy przez głowę przemknęła mi myśl, która jeszcze niedawno kierowała całym moim postępowaniem
Jeśli on kłamie, jeśli chce tylko wykorzystać mój zanik pamięci? Potrząsnąłem głową.
Oh zamknij się!
#148 22-09-2014 o 19h13
Link do zewnętrznego obrazka
Nie pamiętał. Jakby mógł pamiętać, skoro jego wspomnienia tkwią we mnie? Prowadziłam w sobie wewnętrzną walkę, nie wiedząc czy odezwać się, czy może lepiej poczekać jeszcze trochę. W końcu to pierwsze wygrało, więc otworzyłam oczy i powoli usiadłam. Obaj spojrzeli na mnie w tej samej chwili. Wciąż kręciło mi się w głowie ze zmęczenia, jednak starałam się to ignorować.
- To moja wina - szepnęłam i odchrząknęłam, czując gulę w gardle. - Przy pobieraniu energii coś poszło nie tak i to nie tylko to, że zabrałam jej zbyt dużo. Wraz z siłą z jego mózgu trafiły do mnie jego wspomnienia... Nie widzę ich, ale czuję, że tam są. Nie mam pojęcia, jak je mu oddać, ale on prawdopodobnie dostał w zamian moje wspomnienia. - powiedziałam, wpatrując się intensywnie w Will'a. - Pozostaje nam tylko jedno. Wrócić do Wieży i poprosić o pomoc moją mamę.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (22-09-2014 o 19h13)
#149 22-09-2014 o 19h49
Link do zewnętrznego obrazka
No pięknie, nie pamiętał. Nawet nie miałem siły na niego spojrzeć.
W tym momencie Roszpunka się podniosła.
- Słyszała wszystko? *a co w tym złego?* W sumie nic...
Wyjaśniła co zaszło... No pięknie. Teraz mamy podwójny kłopot.
Myślałem, że spędzimy razem jeszcze trochę czasu zanim będę musiał ją oddać matce...
- Andrew, co ty na to? - po chwili wpadłem na pomysł.
- A może wyruszymy dopiero jutro? Dziś już i tak jest późno, a jest festyn, który mieliśmy razem spędzić... Może jednak spróbujemy, pomimo iże Andrew nic nie pamięta... - spojrzałem na niego pytająco.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h10)
#150 22-09-2014 o 21h55
Andrew
Patrzyłem na dziewczynę osłupiały. Wspomnienia, które utkwiły mi w głowie nie są moje? To ona jest płaczącym dzieckiem, to ona tak doskonale pamięta bystry, leśny strumyk? To ją szum drzew usypiał wieczorami?
W jednej chwili zrobiło mi się niewyobrażalnie smutno. Chciałbym zatrzymać te wspomnienia, móc się nimi rozkoszować. Ale z drugiej strony może moje wspomnienia są przyjemniejsze? Biorąc pod uwagę nieszczęście, jakie malowało się na twarzy mężczyzny, moja przeszłość musiała być przesycona nim.
Chciałem od razu zgodzić się na propozycję dziewczyny, ale kasztanowłosy ubiegł mnie ze swoją kwestią. Zwiedzanie miasteczka nocą było interesującym pomysłem, zwłaszcza, że podobno sam tego chciałem, jednak wolałbym jak najszybciej odzyskać wspomnienia
-A możemy udać się prosto do tej wieży?-nowe pragnienie powodowało we mnie nagły zastrzyk energii.
Zaczynałem im ufać. Powoli, krok po kroku akceptowałem ich coraz bardziej.
Ale żeby móc im w pełni zaufać musiałem odzyskać wspomnienia.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (22-09-2014 o 21h56)