Sorcia, że dopiero teraz, ale dopiero o 1:20 wróciłam do domciu...
(tak to jest jak się idzie zwiedzać w dniu powrotu, eh...)
Link do zewnętrznego obrazka
- Chyba powinnam wiedzieć, kim tak właściwie jest chłopak, dla którego porzuciłam mamę i ruszyłam w pościg za jego przyjacielem - powiedziała i łzy napłynęły jej do oczu.
No pięknie Will, znów schrzaniłeś sprawę...
*Czemu zawsze odtrącasz tych na których ci najbardziej zależy? Czy nie potrafisz być delikatniejszy?*
*Ego zbyt wielkie*
Och, daj mi spokój!
Gdybym go wystawiła za drzwi, nie spotkałabym ciebie
Lubiła mnie, cieszyła się, że mnie poznała, a ja jak zwykle muszę być zimnym dupkiem.
Otarłem kciukiem łzę, która płynęła po jej policzku, naprawdę nie chciałem sprawić jej przykrości...
-Przepraszam - powiedziałem ciepło, bałem się, że mi tego nie wybaczy. Wiedziałem, że kobiety bywają humorzaste i potrafią nie odzywać się do człowieka dniami. Zwykle by mi to w ogóle nie przeszkadzało, ale to była Roszpunka... Ta dziewczyna nie była przecież jak inne kobiety. Przynajmniej tak mi się wydawało. Była czysta, delikatna... a ja właśnie ją zraniłem... I co najdziwniejsze strasznie mnie to bolało. Jeszcze nigdy nie żałowałem swoich słów (oczywiście pomijając tę sprawę z Andrew'em), a teraz bolało jak diabli.
- Proszę, musisz mi wybaczyć... Nie chciałem cię zranić... Nie mam bladego pojęcia jak się obchodzić z kobietami. Ani w ogóle z ludźmi. Mogłaś to z resztą zaobserwować na przykładzie Andrew'a. Zawsze dobieram nieodpowiednie słowa. Moje uczucia zbyt szybko wymykają się w to co mówię...
Chciałaś się czegoś o mnie dowiedzieć? Więc proszę. - Nie chciałem o tym mówić. Będzie bolało jeszcze bardziej... Andrew NIE!
- Mogę ci powiedzieć. Jeśli tak bardzo ci zależy.
Urodziłem się w lesie, ale jeszcze kiedy byłem mały, zmarła moja matka. Parę dni później znalazła mnie królowa, a raczej jej dworzanie towarzyszący jej w spacerze. Zabrali mnie na zamek, by mnie wychować i wyszkolić na zwiadowcę. Dworskie życie nie jest dla mnie, więc większość czasu spędzałem w lesie. Przebywałem tam głównie ze zwierzętami i to dlatego mam taki problem z komunikacją z ludźmi. To dlatego mało mówię, a jak już mówię, to na ogół gadam głupoty
- łzy stanęły mi w oczach. Z każdym zdaniem ból we mnie narastał.
*świetnie Will, wybuchnij jej tu jeszcze płaczem*
- Tak jak ty kontaktowałaś się tylko z matką - powiedziałem patrząc w jej stronę, ale w zasadzie to nawet nie jestem pewien. Przez łzy nie widziałem zupełnie nic. - Tak ja rozmawiałem tylko i wyłącznie z Andrew'em. Z tym, że u mnie był to wolny wybór. W innych ludziach potrafiłem dostrzec tylko zło. Ale ty jesteś inna, dobra.
Proszę musisz mnie zrozumieć. - Te słowa starałem się wypowiedzieć spokojniej, byłem roztrzęsiony.
- Teraz Andrew uciekł, nic mi nie powiedział. Z jednej strony trochę się cieszę - uśmiechnąłem się przez łzy - gdyby nie uciekł, albo mi o tym powiedział, zapewne nie trafiłbym do wieży i nie poznałbym cię. A z drugiej strony czuję jakby ktoś wbił mi sztylet w plecy, a co najgorsze tą osobą jest mój jedyny i najlepszy przyjaciel.
Rozumiesz teraz, czemu nie chciałem o tym mówić
i czemu nagle zrobiłem się taki oschły?
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h33)