Link do zewnętrznego obrazka
Andrew poszedł, zostawiając na mnie obowiązek powiedzenia Will'owi o obietnicy, jaką złożył mi jego przyjaciel. Dlaczego sam mu tego nie powie? Przecież się przyjaźniom, a ja jestem tylko "kłakiem".
- Książę obiecał, że pokaże mi dowód na to, że jest mężczyzną - powiedziałam, uśmiechając się do zwiadowcy. Zaraz, zaraz... On też jest facetem. Może pokazać mi to samo co Andrew, a na niego przynajmniej nie będę musiała czekać. Powtórzyłam mu swoje spostrzeżenia. Sama nie wiem, czemu zrobił taką dziwną minę...
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 3 4 5 6 7 ... 12
#101 06-09-2014 o 15h44
#102 06-09-2014 o 16h48
Link do zewnętrznego obrazka
Andrew z tym swoim uśmieszkiem nie schodzącym z twarzy wyszedł z pokoju pod pretekstem wyjścia do łazienki.
Spojrzałem na Roszpunkę wyczekująco. Zaczęła mi tłumaczyć, że książę obiecał jej dowód na to, że jest mężczyzną. Musiałem się wysilić, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Rozumiem, że Andrew ma nieco dziewczęcy wygląd, ale bez przesady.
Uśmiechnąłem się pod nosem, a Roszpunka w tym momencie zaczęła mówić, że przecież też jestem mężczyzną i ja równie dobrze ja mogę jej to pokazać.
W tym momencie uśmiech zniknął z mojej twarzy. Pobladłem. Nieco mnie to przerosło.
To ona nie wie czym się różnią mężczyźni od kobiet? Przecież matka musiała jej o tym wspominać. Albo musiała o tym czytać w jakiejś książce!
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h37)
#103 07-09-2014 o 01h41
Link do zewnętrznego obrazka
Głupie pytanie.
- Dlaczego miałabym żartować? Dziś są moje urodziny. Należy mi się jakiś prezent - powiedziałam, wywracając oczami. Czy on jest dzisiaj jakiś nieprzytomny? Mówię mu to już chyba trzeci raz. A może on po prostu nie chce pokazać mi tego dowodu? To dziwne, Andrew zgodził się bez większych protestów. - Czy... To o co proszę, jest w jakiś sposób złe? - spytałam, tknięta nagłą myślą. Poczułam się dziwnie, pytając o coś, co prawdopodobnie wiedziałabym, gdyby mama nie wmawiała mi kłamstw na temat życia poza Wieżą. Chyba się zarumieniłam...
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (07-09-2014 o 18h59)
#104 07-09-2014 o 02h13
Link do zewnętrznego obrazka
Prezent? Pokazywanie jej... no... miałoby być prezentem? Czegoś tu chyba nie rozumiem. Może faktycznie nie wie do końca o co prosi. Spojrzała na mnie jakoś dziwnie.
- Czy... To o co proszę, jest w jakiś sposób złe? - spytała, po czym odwróciła wzrok i się zaczerwieniła.
Gapiłem się w podłogę, nie mając bladego pojęcia co mam jej teraz powiedzieć.
- Wiesz... - bąknąłem - To jest tak, że kobiety i mężczyźni różnią się od siebie pewną częścią ciała
- Zaczerwieniłem się. Niewątpliwie nie był to najlepszy temat do rozmowy, ale dzięki Andrew'owi nie miałem raczej wyboru... Odwróciłem się, żeby nie zobaczyła, że się rumienię.
- To są raczej miejsca wstydliwe i na ogół ludzie się z nimi jakoś szczególnie nie obnoszą.
- niezręcznie, a nawet bardzo... Mogłaby zmienić temat. Proszę, niech zmieni temat...
-Jeśli nie chcesz tego pokazać, ani o tym mówić, nie rób tego. Nie stój tak, denerwujesz mnie... A musimy zdecydować gdzie będziemy spać.
- Odpuściła, całe szczęście. Raczej nie uśmiechało mi się prowadzenie z nią lekcji anatomii...
Poczekałem chwilę, aż kolor zejdzie z mojej twarzy, po czym odwróciłem się i usiadłem obok niej na łóżku. Oparła głowę na moim ramieniu.
Spanie! Przez to wszystko zupełnie o tym zapomniałem!
- Wiesz, zbyt wiele opcji to my nie mamy... Łóżko jest jedno, pozostała dwójka może spać na podłodze. Mogę iść na dół wziąć koce i jakoś będzie. Myślałem, żebyś może ty spała na łóżku, nie wiem tylko czy Andrew nie będzie miał nic przeciwko. W końcu to on wynajął pokój. Poza tym jest księciem. - spojrzałem na nią. Wyglądała na zmęczoną. Objąłem ją ramieniem.
- Mi nie przeszkadza spanie na ziemi. Po za tym, chyba możemy wynająć sobie pokój? - Uroczo. To czeka mnie pogadanka z łysym...
- Możemy jeśli tego chcesz... - Nie chciałem jej tu samej zostawiać, ale i nie mogłem prosić by poszła ze mną na dół, przez wzgląd na jej chorą kostkę. Przytuliłem ją mocno. Odwzajemniła uścisk. To było bardzo przyjemne, ale niestety nie mogło trwać wiecznie. Odkleiłem się od niej, po czym wstałem i poszedłem szybko na dół.
Jak można się było tego spodziewać, łysy wciąż stał za barem i łypał na mnie tym swoim chciwym okiem. - Chciałbym wynająć dwuosobowy pokój - - powiedziałem stanowczym głosem.
O dziwo nie stawiał większych oporów i prawie od razu wydał mi klucze. Musiałem groźnie wyglądać. Ale w sumie jak inaczej mógłby wyglądać zakapturzony mężczyzna z podpuchniętymi od niewyspania oczami?
Popędziłem jak strzała z powrotem na górę. Całe szczęście nasz pokój był tuż obok pokoju Andrew'a. Wszedłem tam, gdzie czekała na mnie Roszpunka.
-Udało mi się załatwić pokój tuż obok. Czekamy na Andrewa, czy zostawimy mu wiadomość?
- Zostawmy mu wiadomość. Prawdę mówiąc, jestem trochę zmęczona tą jazdą. - Uśmiechnąłem się. Prawdę mówiąc właśnie to chciałem usłyszeć. Szybko wyciągnąłem papier z małej torby którą zawsze noszę przy sobie i napisałem na niej szybko informację, że będziemy z Roszpunką w pokoju obok. Kartkę położyłem na poduszce, w miejscu, w którym nie mógł nie zauważyć. Wziąłem dziewczynę na ręce i delikatnie obejmując, przekroczyłem próg sąsiedniego pokoju. - hmm... Jedno łóżko...
Moje myśli niestety wylazły przez moje usta.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h37)
#105 07-09-2014 o 19h35
Link do zewnętrznego obrazka
Chyba się zawstydził, bo odwrócił twarz. Zaczął mi tłumaczyć różnicę, ale wyraźnie chciał zmienić temat. Spytałam go więc o nocleg. Zaproponował mi, żeby spała na łóżku - o ile książę mi pozwoli. Ja chyba jednak wolę Andrew'a już o nic nie prosić, bo wprowadza to niepotrzebne zamieszanie. Zdecydowaliśmy się więc z Will'em na wynajęcie pokoju. Jednego, bo po tym wszystkim nie chciałam zostać sama. Bałam się także spuścić zwiadowcę z oczu na dłuższy czas. Co zrobiłabym, gdyby mnie zostawił? Wolałam nawet o tym nie myśleć.
Chłopak poszedł na dół, żeby załatwić nam pokój, a ja mimo wszystko musiałam zostać sama. Nie mogłam iść z nim ze względu na zwichniętą kostkę, chociaż bardzo chciałam. Z sekundy na sekundę stawałam się coraz bardziej zdenerwowana, aż wreszcie wrócił. Pokój, który wynajął, znajdował się tuż obok tego, w którym znajdowaliśmy się teraz. Will wziął mnie na ręce i zaniósł tam.
- hmm... Jedno łóżko... - mruknął, otworzywszy drzwi.
- Wygląda na to, że znowu będziemy spać ze sobą - powiedziałam, uśmiechając się w duchu. Lubiłam go przytulać, nawet bardzo.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (07-09-2014 o 19h36)
#106 07-09-2014 o 21h42
Link do zewnętrznego obrazka
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zaproponować, że będę spał na podłodze, usłyszałem:
- Wygląda na to, że znowu będziemy spać ze sobą
- w głosie Roszpunki pobrzmiewało coś, jakby radość? Nie rozumiałem tego.
Ułożyłem ją delikatnie na łóżku i zdjąłem jej buty i opatrunek z chorej nogi.
Przykryłem ją kołdrą i położyłem się obok. Bardzo chciałem znów ją przytulić, poczuć jej ciepło i ten zapach...
- Roszpunko... - odezwałem się nieśmiało. Czułem, że nabieram rumieńców - Czy miałabyś może coś przeciwko temu, żebyśmy się... wiesz.... - zmieszałem się
- Czy chciałabyś może się do mnie przytulić?
W końcu udało mi się skończyć zdanie.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h37)
#107 08-09-2014 o 16h46
Link do zewnętrznego obrazka
Położyliśmy się oboje na łóżku. Po chwili Will spytał, czy chcę go przytulić. Uśmiechnęłam się lekko.
- Czemu nie? - szepnęłam radośnie, patrząc mu w oczy. Poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca. Tym razem nie musiałam go prosić. Sam to zrobił. Nagle przypomniał mi się Andrew - a co jeśli zaraz wejdzie i wszystko zniszczy? Mogliśmy zamknąć drzwi... Sama nie wiem czemu, ale leżenie razem z chłopakiem w łóżku, w dodatku przytuleni, wydaje mi się być czymś, o czym książę nie powinien wiedzieć. Chociaż w sumie, co mu do tego?
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (08-09-2014 o 16h46)
#108 08-09-2014 o 19h20
Link do zewnętrznego obrazka
-Czemu nie? - rzuciła i patrząc mi prosto w oczy,
obdarzyła mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Objąłem ją.
To było na prawdę przyjemne. Pocałowałem ją w czoło i wtuliłem twarz w jej włosy.
To wspaniałe uczucie mieć ją tak blisko przy sobie. To jakby... nie wiem... Jakbym dostał nagle coś, czego brakowało mi od bardzo dawna. Jakby znalazł się jakiś brakujący element mojego ciała.
Czy ona też się tak czuła?
Pogłaskałem ją po włosach. Były tak miękkie i delikatne jak pióra.
Ciekawe o czym myśli...
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h38)
#109 08-09-2014 o 19h41
Link do zewnętrznego obrazka
Will przytulił mnie i na chwilę przyłożył usta do mojego czoła. Co to właściwie mogło być? Mama nigdy tak nie robiła. Zawsze tylko mnie przytulała. Chłopak zaczął gładzić moje włosy, a ja poczułam się nagle na swoim miejscu. Tego nie czułam nawet w Wieży, a co dopiero tutaj. Jednak przy nim wreszcie byłam tam, gdzie powinnam być. Dziwna rzecz...
- Co to było? To, co przed chwilą zrobiłeś? - wyszeptałam, unosząc lekko głowę. Czy powinnam to wiedzieć? Kolejna czynność, której nie znam przez własną mamę? W książkach takie coś się nie zdarzało. Chyba... Mogło tam występować pod jakąś nazwą, a ja od pewnego czasu już o nic swojej rodzicielki nie pytałam. I tak nigdy nie otrzymywałam odpowiedzi.
#110 08-09-2014 o 20h04
Link do zewnętrznego obrazka
- Co to było? To, co przed chwilą zrobiłeś? - zaczerwieniłem się.
Jak to? Nie wiedziała? Chociaż w sumie jeśli nie wiedziała czym różni się kobieta od mężczyzny... Eh... Czy ta kobieta, która nazywa siebie jej matką, powiedziała jej cokolwiek o prawdziwym życiu? Nigdy nie całowała jej w czoło na dobranoc?
Zdenerwowałem się. Jak tak można?! *ciebie też nikt nigdy w czoło nie całował* MILCZ!
- Wiesz... Właśnie pocałowałem cię w czoło. Ludzie w ten sposób okazują czułość lub troskę o drugą osobę - ciekawe jak wiele jeszcze będę jej musiał wyjaśniać, eh...
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h53)
#111 08-09-2014 o 21h31
Link do zewnętrznego obrazka
Pocałował mnie? On... Mnie pocałował? O tym czytałam. Robią tak ludzie zakochani, jednak oni całują się w usta. A w czoło? Czy to oznaka tego samego uczucia, czy może tylko troski? To chyba trudny temat, żeby tak po prostu o tym rozmawiać. Ale jak inaczej mogłabym się dowiedzieć, co nim kieruje?
- Pewnie nie lubisz takich pytań, ale ja muszę wiedzieć. Co tobą kierowało, gdy mnie całowałeś? Czy to była oznaka... Miłości i oddania? - To naprawdę ciekawe. Sama nie wiem, jak mam go teraz traktować.
#112 08-09-2014 o 22h33
Andrew
Gdy kelnerka starała się wytłumaczyć mi jak dojść do łaźni, byłem skupiony na wychwytywaniu odgłosów z zewnątrz. Radosne krzyki i ludowe pieśni dochodziły z głównej drogi i rynku.
-A może mogłabyś pokazać mi gdzie to jest?[color]-uśmiechnąłem się do niej najpiękniej i najmilej jak umiałem-Sam mogę nie dotrzeć, ale z taką piękną i obeznaną w terenie kobietą żadna droga w tym miasteczku mi nie straszna.-delikatnie odgarnąłem włosy za ucho w wręcz dziewczęcym geście.
Lekko zarumieniona dziewczyna skinęła głową i zanim wyszliśmy rzuciła coś do drugiej kelnerki.
Noc była ciepła, a powietrze świeże i przesycone słodkim zapachem domowych wypieków. W oknach kamieniczek paliło się blade światło, jednak to wystarczyło, by odgonić ciemność zalegającą na ulicach. Spojrzałem w niebo. Gwiazdy iskrzyły się na tle ciemnego nieboskłonu, a księżyc w pełni sprawował pieczę nad całym tym towarzystwem.
Gdy wyszliśmy na rynek moim oczom ukazał się widok, którego nawet najznakomitsze słowa nie mogą oddać. Korowody radosnych i tańczących ludzi rozciągały się między licznymi kramami, których właściciele w niezwykle zabawny sposób próbowali przyciągnąć uwagę potencjalnych kupców. Handlarze biżuterią, tkaninami, ubraniami, uzdobami i wszystkim innym, co dało się sprzedać, kluczyli w tym tłumie mieszczan.
Nawoływania przekupek i kłótnie podczas targowania nadawały temu miejscu swoistego uroku, a tancerki wykonujące różne, skomplikowane układy w centrum tego zbiorowiska wyglądały całkowicie normalnie.
Stałem tak zauroczony i zapatrzony w to niesamowite zjawisko. Will z Roszpunką musieli to zobaczyć.
-Pewnie to będzie dość głupie pytanie,-zwróciłem się do kelnerki-ale co tu się dzieje? Jakieś święto?
Dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona, po czym z westchnieniem i lekkim rozdrażnieniem odpowiedziała.
-Dziś jest ostatni dzień targu i zawsze w ostatnią noc to miejsce przez takie radosne tłumy wypełnia się magią. W tym roku zdecydowano, że odbędzie się wypuszczanie lampionów nad brzegiem pobliskiej rzeki.
Gdy kończyła zdanie myślami byłem już gdzie indziej.
-Poczekaj tu na mnie i się nie ruszaj.-powiedziałem do niej, po czym szybkim krokiem ruszyłem w stronę karczmy.
Jednak zanim zdążyłem dotrzeć do pierwszej uliczki odchodzącej w prawo przypomniało mi się, że dam nie powinno się zostawiać samych. Zwłaszcza tak skąpo ubranych dam. Zawróciłem się po nią i nic nie mówiąc pociągnąłem za sobą do karczmy.
Gdy już byliśmy w środku pognałem do pokoju, a dziewczyna posłusznie wdrapała się za mną.
Nie było ich. Przecież... Gdzie mogli pójść?
Wtedy zauważyłem kartkę na poduszce. Po odczytaniu jej wyskoczyłem z pomieszczenia i stanąłem przed drzwiami do sąsiedniego pokoju. Drzwi były lekko uchylone, więc słyszałem co mówili.
Wiem, że podsłuchiwać nie wypada, ale wchodzić od tak sobie do czyjegoś pokoju również.
-Pocałunki w czoło zarezerwowane są dla zmarłych...-wymruczałem pod nosem usłyszawszy ich dyskusję na ten temat.
Czemu od jakiegoś czasu przypominają mi się urywki rozmów z Carolem? Świetnie, jeszcze więcej takich sentencji życiowych proszę.
-Długo tak jeszcze zamierzasz pod drzwiami sterczeć?-usłyszałem za sobą zdenerwowany głos kelnerki.
Przywrócony do porządku podniosłem się z podłogi i otrzepałem wygniecione trochę ubranie, po czym zapukałem do drzwi i jednym stanowczym ruchem otworzyłem je.
-Wstajemy i idziemy na zewnątrz, moje gołąbeczki.-chyba zbyt dużo złośliwości można było wyczuć w moim głosie-Nawet nie wiecie co się dzieje na dworze i jakie cuda was omijają. Wolicie się tulić czy wyjść i obejrzeć pewne prowincjonalne miasteczko nocą?
Po tych słowach podszedłem do łóżka i stanąłem nad nimi niczym kat nad swoją ofiarą.
#113 09-09-2014 o 11h27
Link do zewnętrznego obrazka
Zanim Will zdążył mi odpowiedzieć, do pokoju wpadł Andrew. Miał nieco kpiącą minę i nazwał nas gołąbeczkami, cokolwiek to miało znaczyć. Chciał, żebyśmy wyszli na zewnątrz. Podobno czeka nas tam coś cudownego. Ha, ha, wolne żarty... Jego pamięć nie jest jednak zbyt dobra.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale mam zwichniętą kostkę. - burknęłam, odsuwając się od zwiadowcy i gwałtownie rumieniąc. Jakoś nie wypadało tak tulić się przy jego przyjacielu. - Musielibyście wynieść mnie na rękach z tej gospody, a potem cały czas trzymać albo znaleźć mi miejsce, gdzie mogłabym usiąść.
Ciekawe, co na to nasz książę. Może jednak zostawi mnie i Will'a w spokoju? Naprawdę muszę z nim poważnie porozmawiać. Poczułam niezadowolenie z faktu, że ktoś nam przerwał. Ci dzisiejsi książęta... Zero wyczucia. Chłopak stał nad nami z dziwną miną, jakby chciał pozbawić nas głów. A może to po prostu ja jestem trochę przewrażliwiona? Nadstawiłam uszu, zastanawiając się, o jakie cuda tak właściwie mu chodzi. Na dworze rozbrzmiewały różne śmiechy i nawoływania, a także dźwięki muzyki, którą słyszałam po raz pierwszy.
Dlaczego mi zawsze wychodzi to takie krótkie? *AAA*
Edit. Dobra, nieco przedłużyłam...
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (09-09-2014 o 11h35)
#114 09-09-2014 o 20h06
Link do zewnętrznego obrazka
Zadała mi niezręczne pytanie. Nawet bardzo niezręczne... Czemu uznała pocałunek w czoło za całowanie? Zarumieniłem się jeszcze bardziej i starałem się nie patrzeć w jej stronę. Całe szczęście z opresji wyrwał mnie Andrew, który ni stąd ni zowąd wyskoczył zza drzwi.
- Wstajemy i idziemy na zewnątrz, moje gołąbeczki. - Powiedział to nieco złośliwie, ale i tak się ucieszyłem. Niezręczne pytania takie trudne... - Nawet nie wiecie co się dzieje na dworze i jakie cuda was omijają. Wolicie się tulić czy wyjść i obejrzeć pewne prowincjonalne miasteczko nocą? - hm.. tak bardzo skupiłem się na Roszpunce, że nawet nie zauważyłem odgłosów zabawy odbywającej się na zewnątrz.
Dziewczyna zaczęła trochę narzekać, że noga i te sprawy. Najwyraźniej nie podobało jej się nagłe wtargnięcie mojego przyjaciela.
- Pewnie nigdy nie byłaś na takiej zabawie, prawda?
Westchnąłem. Mnie osobiście perspektywa spaceru podczas festynu bardzo się podobała. Nawet jeśli na zewnątrz były tłumy ludzi.
*Co się z tobą dzieje Will?*
Sam nie wiem. Miałem takie przeczucie, że dziś powinienem wyjść nieco z pieczary samotności...
- Nie martw się o nogę, ja się tobą zaopiekuję - uśmiechnąłem się do niej - Może być zabawnie.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h53)
#115 09-09-2014 o 20h29
Link do zewnętrznego obrazka
Zazgrzytałam zębami poirytowana. Myślałam, że Will będzie po mojej stronie. Miał mi tyle do wyjaśnienia...
- Nie musisz mi pomagać - powiedziałam. Zsunęłam z siebie kołdrę i sięgnęłam ręką do kostki. Kiedyś, gdy skacząc ze schodów w Wieży także skręciłam kostkę, mama nauczyła mnie pewnej sztuczki. Przymknęłam oczy i dotykając bolącego miejsca, zaczęłam cicho śpiewać. Poczułam przyjemne ciepło, rozchodzące się od mojej dłoni. Spod przymkniętych powiek widziałam żółtawe światło, bijące z miejsca, które uzdrawiałam. Po chwili znów mogłam ruszać swobodnie stopą, jednak byłam porządnie zmęczona. Zapomniałam o tym skutku ubocznym... Podniosłam się z łóżka i natychmiast opadłam na nie z powrotem, czując jak kręci mi się w głowie.
- No dobra, chyba jednak musisz mi trochę pomóc - burknęłam do zwiadowcy.
Kucyponka zgodziła się na tę drobną sztuczkę - w końcu Czarownica czegoś musiała "córeczkę" nauczyć, nie?
#116 09-09-2014 o 22h33
Link do zewnętrznego obrazka
- Nie musisz mi pomagać - wybąknęła podirytowana.
Po czym złapała się za kostkę i zaczęła sobie podśpiewywać...
*Will, chciałeś się umawiać z wariatką?* MORDA!
Miejsce za które się trzymała zaczęło świecić jasnym blaskiem. Z chwili na chwilę dziewczyna robiła się coraz bledsza, aż w końcu skończyła i była już prawie tak biała jak papier. Magiczne światło zniknęło. Próbowała wstać, ale chyba zakręciło jej się w głowie, bo opadła z powrotem na poduszki.
- No dobra, chyba jednak musisz mi trochę pomóc - burknęła do mnie. Nie wiem czemu nagle stała się dla mnie nie miła. Jeszcze parę chwil temu, wszystko było ok... *kobiety* Wyjątkowo się z tobą zgodzę...
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.. - spojrzałem na nią z troską. Powoli odzyskiwała kolory.
- Czy możesz mi wyjaśnić, co ty właściwie przed chwilą zrobiłaś?
Spytałem, chociaż wiedziałem. Widziałem to już parę razy w swoim życiu. Nie jednokrotnie gdy znajdowałem zranione zwierze, nie potrafiłem mu sam pomóc. Przychodziłem w tedy do Angeli (to ta zielarka, o której wspominałem przy okazji ziół na skręconą kostkę) ona czasem zabierała je ze sobą do innego pomieszczenia, a zza drzwi dobywało się podobne światło. Gdy wracała też zawsze była zmęczona, ale zwierze było już w stanie samodzielnie się poruszać. Miałem ochotę spytać Roszpunki, czy to to jest właśnie to co zrobiła, ale się powstrzymałem. To znaczyłoby, że coś wiem. A przecież Angela wielokrotnie powtarzała " Nie mów nikomu"
Coś mi wpadło do głowy w szkole i postanowiłam jeszcze dodać ^^
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h55)
#117 10-09-2014 o 18h26
Link do zewnętrznego obrazka
Spojrzałam na Will'a nieco zdziwiona. Jak to, nie wiedział jak się uzdrawia? Ba, nie wiedział w ogóle jak to wygląda?! Myślałam, że ludzie "na zewnątrz" umieją leczyć nawet lepiej ode mnie. W końcu to dopiero mój trzeci raz używania tej umiejętności. W książkach w prawdzie nic o tym nie było i ranni umierali przez zwykły, niefortunny cios nożem... Ale według mojej mamy książki na ogół nie oddają świata takim, jaki jest.
- Właśnie uleczyłam swoją kostkę, więc mogę się swobodnie poruszać. Tylko, że jestem teraz strasznie zmęczona... - odpowiedziałam. - Mogłabym zrobić to wcześniej, ale nie wiedziałam, ile energii będzie mi potrzebne podczas pościgu za Andrew'em.
Książę stał osłupiały i wpatrywał się we mnie dziwnym wzrokiem. O co im chodzi?!
#118 10-09-2014 o 21h11
Link do zewnętrznego obrazka
Wyjaśniła tę całą sprawę z uleczaniem. Nie znosiłem kłamać. To było okropne, ale złożyłem obietnicę... *Nie odzywaj się w cale* Tak chyba zrobię.
Usiadłem na skraju łóżka i pogładziłem ją po głowie. W sumie szkoda, że nie zrobiła tego wcześniej. Szkoda, że mi nie powiedziała. Chociaż w sumie czemu miałaby mi o tym mówić? W końcu dopiero co się poznaliśmy... Ale teraz wiem nie tylko ja, ale i Andrew... A właśnie!
Spojrzałem na swojego przyjaciela i o mały włos nie wybuchnąłem śmiechem. Jego mina była po prostu przekomiczna.
- Stary, dobrze się czujesz? - spytałem.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h56)
#119 11-09-2014 o 18h53
Andrew
Chudymi palcami rozczesywałem jasne włosy jednocześnie przysłuchując się ich rozmowie.
Roszpunka nie wyglądała na zachwyconą moim pomysłem i nieudolnie próbowała wykręcić się skręconą kostką. Jeśli tak bardzo nie chciała gdziekolwiek pójść ze mną i Willem(choć wydaje mi się, że to ja jej nie pasowałem) to mogła zostać w tej swojej wieży. Ja się o pościg nie prosiłem, ale nawet wręcz przeciwnie, wolałbym aby mnie w spokoju zostawili.
Na szczęście Will również uznał pomysł zwiedzenia miasteczka za interesujący i starał się do niego przekonać dziewczynę. Jak to na niego przystało zaoferował swoją pomoc w noszeniu Roszpunki po mieście.
W tym momencie coś w jego zachowaniu mnie uderzyło. Doskonale wiedziałem, że pomaganie innym leżało w jego naturze, ale ta pomoc była inna. Jakby podszyta czymś głębszym, czymś co dopiero teraz wylazło z jego wnętrza i kierowało nim całym. Jakby ta osoba, której pomaga była szczególna i ważniejsza od innych.
Will, czy ty...? Nie wierzę, naprawdę?
Chociaż... Wszystko na to wskazuje.
Przecież on nigdy nie byłby na tyle śmiały w stosunku do dziewczyny. A teraz go w takiej sytuacji zostaję...
Musiałem zrobić strasznie zszokowaną minę, bo obydwoje patrzyli na mnie z rozbawieniem, a Will spytał czy dobrze się czuję.
Jak widać pomyśleli, że to czary, których Roszpunka użyła wprawiły mnie w taki stan.
Co tam czary, ja tu właśnie odkrywam wnętrze serca mojego przyjaciela.
Starałem się powstrzymać od śmiechu, jednak na niewiele to się zdało i po chwili z trudem łapałem powietrze. Do oczu napłynęły mi łzy i byłem zmuszony oprzeć się o ścianę.
Gdy już trochę mi przeszło i złapałem powietrze, byłem w stanie wykrztusić z siebie krótkie
-Idziemy?
#120 11-09-2014 o 19h58
Link do zewnętrznego obrazka
Zbladł jeszcze bardziej. Musiał oprzeć się ścianę. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Co go tak zaszokowało? Musiał kiedyś czytać o magii, nie mogło to wywrzeć na nim takiego wrażenia.
Po chwili zaczął się niemal dławić.
Śmiał się. Wyjątkowo nie byłem w stanie tego zrozumieć. Co jest w tym wszystkim zabawnego?
Ledwo wykrztusił z siebie pytanie, czy idziemy...
Podszedłem do niego i wyciągnąłem rękę by pomóc mu wstać. Czasem na prawdę zachowywał się jak dziecko...
- Ja mogę już iść... A ty? - zwróciłem się do dziewczyny. Wyglądała już całkowicie normalnie.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 15h56)
#121 11-09-2014 o 20h15
Link do zewnętrznego obrazka
Andrew zaczął śmiać się jak szalony, chociaż sama nie wiem z czego. Wywróciłam oczami, a Will pomógł mu wstać.
- Ja też mogę iść - powiedziałam wesoło i spróbowałam wstać. No dobra, może nie uda mi się tak od razu... Byłam wykończona, chociaż kostka już mnie wcale nie bolała. Spojrzałam żałośnie na chłopaków, gdy nagle coś zaświtało mi w głowie. Czasem kombinowałam z moimi umiejętnościami leczenia i "wysysałam" energię z różnych drobnych zwierzątek mieszkających w Wieży, zamiast ją na nie nakierować. Czułam się po tym jakbym napiła się odrobiny ziołowego napoju mojej mamy, który - odpowiednio przyrządzony - działał ożywczo. Co by było, gdybym "pożyczyła" trochę energii od chłopaków? Oczywiście za ich zgodą... Byli by ciut bardziej zmęczeni, ale ja mogłabym wtedy ustać na nogach i wszyscy wyszlibyśmy na zewnątrz.
- Wiecie, mam pomysł. - Wyjaśniłam im to, co robiłam z pająkami i myszami, a potem powiedziałam, że odrobina energii jest tym, czego mi potrzeba, żeby móc iść. Teraz już od nich zależy czy się zgodzą.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (11-09-2014 o 20h16)
#122 13-09-2014 o 01h43
Link do zewnętrznego obrazka
Chciała wyssać energię ze mnie i z Andrew'a? Przecież to niebezpieczne. Poza tym jeszcze nigdy nie robiła tego z człowiekiem, a zwierzęta zawsze wysysała do końca. Nie to zbyt niebezpieczne.
- Roszpunko, a nie wolałabyś czegoś, no nie wiem... zjeść?
Prawdę mówiąc wolałbym nosić ją cały ten czas zamiast oddawać jej własną energię. Przynajmniej byłaby blisko. Poza tym, gdyby ktoś nas zaatakował, muszę być w pełni sił. W innym wypadku możliwe, że nie byłbym w stanie nas ochronić.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h05)
#123 14-09-2014 o 19h23
Link do zewnętrznego obrazka
Will wyglądał na przerażonego moją propozycją. Czy znowu popełniłam jakiś błąd, o którym nie wiedziałam? Moja mama miała idiotyczny pomysł, zamykając mnie w Wieży na całe życie. Nie można nauczyć się wszystkiego z książek.
- Jedzenie zajmie mi więcej czasu, po za tym nie od razu da mi energię do działania - wytłumaczyłam cierpliwie, wciąż zastanawiając się, co tym razem zrobiłam nie tak. A może... Nie, to nie możliwe. Przecież każdy potrafi to co ja, prawda? To nic niezwykłego, uleczyć skręconą kostkę. Gdyby ludzie mieli czekać, aż sama się "naprawi" zajęłoby to bardzo dużo czasu. - Daj spokój, Will, to nic takiego. Jestem prawie pewna, że mi się uda.
#124 14-09-2014 o 20h25
Link do zewnętrznego obrazka
Nalegała. Przełknąłem ślinę. Naprawdę nie podobał mi się ten pomysł. Angela nigdy mnie o to nie prosiła. Ale ona była doświadczoną wiedźmą, a Roszpunka?
Właśnie, może ona też jest wiedźmą, przecież dopiero ją poznałem i nie koniecznie musiała mi o tym mówić.
STOP. Nie ważne. Roszpunka to Roszpunka, nawet jeśli byłaby wiedźmą, to uroczą wiedźmą.
Spojrzałam w te jej wielkie patrzące na mnie błagalnie gały i spuściłem wzrok. Pozwoliłem by moje włosy zasłoniły mi twarz. Wyciągnąłem rękę w jej stronę.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (23-07-2015 o 16h05)
#125 14-09-2014 o 21h34
Andrew
Gdy Roszpunka wspomniała o swoim pomyśle miałem ochotę postukać się w czoło. Myszy to co innego niż ludzie. A jeśli coś pójdzie nie tak? Nie chciałbym mieć jakiś ubytków w najlepszych latach mojej młodości, jak się na starość objawią, to jeszcze może być.
Czekałem na decyzję Will'a. On- jako głos rozsądku- na pewno podejmie najlepszą decyzję, a ja wolę robić to co on myśli za słuszne. To się chyba bezgraniczne zaufanie nazywa...
Jednym uchem przysłuchując się ich rozmowie, drugim nasłuchiwałem odgłosów zabawy z rynku. Jak bardzo chciałem już tam być. Znów poczuć magię tamtego miejsca, skosztować specjałów regionalnej kuchni. Jakby w odpowiedzi mój żołądek zaburczał.
-Jeśli dzięki tej twojej magi znacznie szybciej dotrzemy na miejsce to się zgadzam. Piekielnie głodny jestem.- ostatnie zdanie wyjęczałem tak, jak to miałem w zwyczaju będąc dzieckiem.