Gdy zobaczyłam całą zburaczałą twarz Gilberta, zaczęłam powątpiewać, czy aby nie posunęłam się za daleko. Nie mogę powiedzieć, że jest on dla mnie obojętny, gdyż potrafię kłamać jak żul twierdzący, iż jest w pełni trzeźwy, choć alkoholem wali od niego we wsze strony. Jednak nie chciałabym, aby inaczej odebrał te wszystkie gesty, a dzisiejszego dnia na jego twarzy widziałam odcienie czerwieni, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Kiedy chłopak odpowiedział na moje "wyznanie", aż uśmiechnęłam się do siebie. Przecież pobyt rekreacyjny, mający na celu zapewnienie nam wygody, odpoczynku i pełnego luksusu dopiero się zaczął. Każdego dnia będę go widywać, jak nie w szkole, to wyrywającego jakieś panny lub panów w lesie. Nawet moja pamięć po jakimś czasie sprosta temu trudnemu zadaniu. Przynajmniej w to wierzę... Naszą cudowną rozmowę o ważnych kwestiach życiowych, romantyczną atmosferę, a zarazem mój niebywale świetny humor, popsuł widok Juvii. Na Boga! Czy ona nie może chociaż na pół godziny zostawić innych w spokoju?! Tak bardzo ma ochotę nas poznać, gdyż zapewne Gilbert pod moją nieobecność zdążył zachwycić ją klasą i urokiem, które u wodnej panny poszły się bujać lata temu. Aż dziwiłam się sama sobie. Ja, Sorano o spokojnej naturze i cierpliwości bez granic właśnie tracę panowanie nad sobą przez jakąś napaloną, zdesperowaną laskę? Przybiega do nas i bez żadnego zasranego wymuszonego "Cześć, czy mogę się dosiąść?" depcze zajęty przez naszą dwójkę kawałek trawnika i zaczyna opowiadać nam o przed chwilą padającym deszczu. Co dalej? Jakieś prognozy, przepis na ciasto i opowieść o pochodzeniu imienia psa jej dalekiej ciotki? A może znowu rzuci się na towarzysza, by omamić go swoimi wyeksponowanymi kształtami. Chyba czyhała na niego od pierwszego wejrzenia. Nawet nie zauważyłam, gdy przestałam słuchać ich porywającego dialogu. Szybko jednak wróciły mi zdrowe zmysły, gdy usłyszałam jej bezpośrednią wypowiedź. Jakie zaręczyny?! Ja z nikim nie będę się hajtać! Przynajmniej nie teraz! Ja nawet nie potrafię wyobrazić sobie siebie jako matki. Przecież mi kaktusy tydzień nie wytrzymały, a dzieci to przypadek ciężki. Biegają, krzyczą, żądają zabawy, żądają jedzenia! Dobrze, jak znajdę sobie bogatego faceta, którego będę znać 5 lat, a on będzie zafascynowany moim wyglądem i oczarowany osobowością to może pomyślę, ale no błagam, kto normalny pakuje się z butami do czyjegoś życia po jednej chwili, spędzonej pod drzewem?! Niech mnie ta elfka do tego samego worka nie wrzuca. Czułam, jak moje ciało powoli robi się gorące, a twarz czerwona. Chciałam kulturalnie wytłumaczyć sytuację naszej koleżance, jednak Gilbert mnie uprzedził:
- Wiesz co, może do niej pójdziemy? Ona chyba szuka przyjaciół. A że my już jesteśmy przyjaciółmi, to w trójkę będzie raźniej, nie? - powiedział mężczyzna. Przyjaciółmi? Raźniej? O nie! Nie tak nie może być! Chcę cofnąć czas, dajcie mi cofnąć czas, tak nie powinno się stać! Nawet nie zauważyłam, gdy wszystko posunęło się za daleko. Nie, ja muszę przywołać się do porządku:
- Juvia nie jest typem osoby, z którą się dogaduję. W dodatku jej zależy na przyjaźni z Tobą, a nie ze mną. A my dwoje, nie jesteśmy przyjaciółmi. Przepraszam, jeżeli wprowadziłam Cię w błąd. Pójdę już, ale dziękuję za dzisiaj. To był bardzo miły wieczór - wstałam, zakładając swój płaszcz, ukłoniłam się i zaczęłam iść w stronę osiedla magów - Uważaj na siebie. Zaraz zacznie się ściemniać, w lasach nie jest bezpiecznie, a tak jak wspominałeś - nie jesteś najlepszy w ofensywie - krzyknęłam na odchodnym i pomachałam ręką. Nie chciałam go tam zostawiać. Nie chciałam go tak potraktować, ale czułam, że coraz bardziej zaczynam mu ufać, a już raz w życiu popełniłam ten błąd. Przecież to okropne. Nie mogę żyć w ciągłym stresie, traumie i odizolowaniu od innych. Sięgnęłam po mój notes do kieszeni. Przekartkowałam go i zatrzymałam się na stronie, na której miałam już istne CV Gilberta. Wzięłam ołówek, po czym tuż nad jego portretem, wielkimi literami napisałam: NIE ZAPOMNIJ! Nienawidziłam ucieczki, problemom trzeba stawiać czoła, nie ważne w jak trudnej sytuacji się znajdujesz. Dlaczego więc uciekam? Dlaczego do jasnej cholery zachowuję się, jak tchórz?! Przystanęłam na sekundę i obróciłam się, aby ostatni raz spojrzeć na Quruxa. Przez Ciebie, co raz częściej prowadzę monolog ze swoją osobą...
Ostatnio zmieniony przez Futaba (22-06-2014 o 20h47)