Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5 6 ... 9

#76 20-06-2014 o 14h21

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Neira & Noira

Podczas, gdy Noira jak zaklęta obserwowała poczynania przyjaciela (nanana, czyżby zapędy sadystyczne?), Neira postanowiła zabrać się za coś innego - mianowicie wreszcie się na coś przydać i przygotować coś, co pomoże nieznajomej pozbyć się bólu. Po rozpoznaniu kilku ziół (cóż... nie wszystkie były podpisane), zmieszała je ze sobą i na szybko przygotowała napar. Nie zdążył chyba do końca ostygnąć, gdy nieznajoma się ocknęła, co Neira wywnioskowała nie tylko po temperaturze naczynia. Wywar smakował trochę jak mięta, był całkiem znośny, ale nie wiedziała jak na ten smak reagują wilkołaki. Ale no, raz się żyje, yolo i takie tam, nie? Zaraz więc, gdy ta się ocknęła, zareagowała na to.
- O, już się obudziłaś? Jak się czujesz? Dalej Cię boli? Miałaś naprawdę straszną ranę... - powiedziała, a w ostatnim zdaniu jej ciepły głos zyskał i ton zmartwienia. Zaraz też wcisnęła jej do rąk dość spory kubek, jednak pełny tylko do połowy. - Proszę, wypij to. Zaraz powinno zadziałać na ból.
No, to chwila prawdy. Uklękła przy niej i wpatrywała się w nią, jednak z większym spokojem i mniejszą ciekawością, niż smoczyca, która stała przy drzwiach i próbowała skojarzyć, kim jest ów postać. Czy świat faktycznie jest na tyle mały, by już gdzieś wcześniej Noira ją spotkała?

Ostatnio zmieniony przez Lynn (20-06-2014 o 14h22)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#77 20-06-2014 o 15h16

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Flora Green

Gdy powietrze przeszyło wilcze wycie, przeraziłam się. Stałam jak zaklęta, a przez moją głowę z prędkościa błyskawicy przebiegały myśli.
Co to było? To na pewno nie wilk, ten odgłos był... taki... ludzki. Oczywiscie, to wilkołak!
Wybiegłam z pokoju. Widziałam jak jakis chłopak, znacznie wyższy ode mnie, biegnie z niewyobrażalną szybkością. Aura go otaczająca go pozwoliła mi wywnioskowac, że jest tej samej rasy, co osoba poszkodowana. Nie wiedząc, gdzie zaszło całe zdarzenie, błąkałam się długo, aż zobaczyłam tego samego wilkołaka, co wcześniej, dwie elfice - Neirę i Noirę - oraz wilkołaka z ciężko zranioną nogą. Była to dziewczyna. Nieprzytomna. Na widok krwi najcześciej mdlałam, więc odwróciłam wzrok od jej rany.
Gdy całe zdarzenie minęło, znów mogłam mówić i normalnie myśleć. Oddaliłam się niezauważona.

Ostatnio zmieniony przez Pauline6 (20-06-2014 o 18h33)

Offline

#78 20-06-2014 o 17h04

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23519.jpg

Nie znam za dobrze Gilberta, jednak te 45 min spędzonych z nim, wystarczyło mi, aby stwierdzić, że jest on typem podrywacza i łamacza serc. Szczerze powiedziawszy nie przepadałam za takimi osobami. Rzucają się na wszystko co ma nogi i zęby. Gdy przebywam sam na sam z kimś taki czuję się, jakby wszystko było już ustawione, jakbym miała zaraz obrączkować. Nienawidzę się czuć traktowana tak, jakbym nie potrafiła zachwycić swoją osobą. Jakbym miała podnosić z podłogi omdlałego fana, który powiedziała "tak" za nas oboje, zanim zdołaliśmy w ogóle wymienić te tradycyjne kilka zdań o edukacji, pogodzie i stosunku do aborcji. Dopuszczam myśl, że ktoś może być pozytywnie nastawiony, ba, nawet do tego zachęcam, ale niech nie wali mi się na dzień dobry prosto w twarz. Niech nie pokazuje, że nawet nie zna mojego imienia, a już ma ochotę iść ze mną do łóżka. Błagam, w ostateczności kłam i udawaj, że chcesz mnie poznać. Czy uważasz, że jestem tak łatwa, że rzucę się na każdego pięknego człowieka, który przede mną stoi? Ucieszyłam się jednak, gdy usłyszałam, jak entuzjastycznie zareagował na spacer ze mną. Oczywiście nie mam zamiaru popadać w jakieś miłości czy zauroczenia, bo po pierwsze - moja choroba mi na to nie pozwala, a po drugie - jestem tu z ważną misją i nie swatki mi teraz w głowie. Zazwyczaj nikt nie chciał przebywać w moim towarzystwie, jednak w tym miejscu wiele osób nie zwraca uwagi na pochodzenie. Zastanawiało mnie tylko dlaczego? Dlatego, bo każdy jest inny, czy dlatego, że taki sam w oczach ludzi? Moje zamyślenia przerwała wypowiedz Juvii:
- Jedna wielka orgia! - powiedziała dziewczyna. Słucham?! (WTF?!) Przysięgam, że jeszcze jedno jej słowo, a zaraz dobędę miecza! Ktoś chyba tu pomylił sytuacje! Jak taka z niej desperatka to nie zdziwię się, jak pewnego dnia zobaczę ją w nieprzyzwoitej sytuacji z jakimś wilkołakiem pod drzewem. No naprawdę! Nie przeszkadza mi fakt, iż jest zboczona, dopóki nie rzuca mi się twarzą w cycki, do których ciężko dotrzeć, gdyż nawet samą mnie zadziwia grubość mojego płaszcza. Na szczęście Gilbert pożegnał koleżankę i podszedł do mnie. Wyciągnął nonszalancko rękę, tak, aby moja dłoń oplotła się wokół jego ramienia. Ah te romantyczne gesty... Może myśli, że lecę na sceny typowe dla "Romea i Julii"? Zaśmiałam się do siebie, po czym powoli ruszyliśmy w stronę osiedla. Nikt się nie odzywał, ale ta cisza w żadnym stopniu mi nie przeszkadzała. Nie przeszliśmy 100m, gdy nagle zaczął padać deszcz. Uwielbiałam taką pogodę, jednak nie każdy był jej zwolennikiem:
- Może zatrzymajmy się pod jakimś drzewem? Chyba, że nie przeszkadza Ci bycie mokrym... (mokrym... haha ^^, Gilbercie możesz to interpretować jak chcesz) - powiedziałam i wskazałam na duże, rozłożyste drzewo, którego gałęzie i liście na pewno uchroniłyby nas przed wodą.




A tak ogólnie, to wiecie, że my mieszkamy w jednym budynku? Tylko w oddzielnych pokojach /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/tongue.png

Ostatnio zmieniony przez Futaba (20-06-2014 o 17h32)

Offline

#79 20-06-2014 o 17h54

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23298.jpg

Było pięknie. Było romantycznie i nastrojowo. Szkoda tylko, że o niczym nie rozmawialiśmy, tylko szliśmy w milczeniu. Co to ma znaczyć? Przecież jak się chce kogoś poznać, to się z nim gada, tak? Dyskutuje, poznaje charakter, zapoznaje się z poglądami. A tymczasem ja zapomniałem języka w gębie! I co gorsza, ona również nie wygląda na taką, która miałaby mnie zamęczyć swoim monologiem - a szkoda. Bo jakoś, kiedy wreszcie uwolniłem się od Juvii (która niestety, będzie mi się codziennie wyobrażała przed snem z tymi swoimi dłońmi na biuście) i zostałem sam na sam z Sorano, odebrało mi mowę. Nie no, czyżbym się krępował? Ale numer.
- Wolę, aby jednak ktoś inny był bardziej mokry ode mnie, ale lepiej się zatrzymać. - powiedziałem z zalotną nutką w głosie, ciągnąc ją za sobą. Może rzeczywiście lepiej się schować? Jeszcze sobie swoje cudowne szaty zmoczę, i co wtedy? Pieniądze z bazaru zmarnowane. A tego nie lubię. Nie jestem rozrzutny, nie jestem skąpy, ale nie będę marnować kasy. Już raz marnowałem. Na swoją byłą dziewczynę. Oj, na nią to miliony wykorzystałem! No dobra, troszkę przesadziłem, ale podczas mojego 3-miesięcznego związku z nią na pewno przepłaciłem z kilkanaście tysięcy. A to na biżuterię, a to na ciuchy, a to na jej ulubione jedzenie. Ech, aż szkoda gadać!
Usiedliśmy pod rozłożystym drzewem. Robiło się coraz zimniej, a ja się delikatnie wyletniłem, że tak powiem. Nawet nie będę miał czym okryć Sorano, kiedy ją chłód dopadnie! Chociaż, ten jej płaszczyk wyglądał bardzo grubo... Pewnie by ogrzał nas dwoje. Ja i ona pod jednym odzieniem... Tak blisko siebie... Huhu.
- Co się stało, że wtedy tak szybko odbiegłaś? - zapytałem z wyjątkowym zainteresowaniem, spoglądając na nią przenikliwie. - Zostawiłaś mnie z napaloną elficą oraz milczącą wampirzycą. Czułem się gwałcony wzrokiem przez Juvię!

Offline

#80 20-06-2014 o 18h34

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23537.jpg

Po chwili dotarło do mnie, że robi się między nami lekkie napięcie. Nie lubiłam tego uczucia. Cenię sobie swobodę i lekkość wypowiedzi, a po Gilbercie nie spodziewałabym się milczenia.. Może jednak nie spodobała mu się moja osobowość? Słysząc jego komentarz przewróciłam tylko oczami. Pociągnął mnie za sobą i zaraz siedzieliśmy pod drzewem:
- Co się stało, że wtedy tak szybko odbiegłaś? Zostawiłaś mnie z napaloną elficą oraz milczącą wampirzycą. Czułem się gwałcony wzrokiem przez Juvię! - powiedział z lekką pretensją w głosie i "strzelił focha".
- Przepraszam. Wydawało mi się, że nie przeszkadza Ci jej towarzystwo, chociaż nie zdziwiłabym się, gdybyś powiedział, że czułeś się skrępowany - skomentowałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie - Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk, dobiegający z lasu. Okazało się, że to ranna dziewczyna. Pobiegłam, aby jej pomóc, jednak okazało się, że już się nią zajął jakiś wilkołak. Myślałam, że może zabierzemy ją do Ciebie, byłbyś w stanie jej pomóc, jednak on stwierdził, że poradzi sobie sam, więc wróciłam. Mam nadzieję, że wszystko z nią dobrze... - zrobiłam lekko zmartwioną minę i wbiłam wzrok w ziemię. Na prawdę nie chcę, żeby coś jej się stało, jednak tamten wilkołak wyglądał na gościa, który wie co robi. Spojrzałam na Gilberta i zauważyłam, że się trzęsie.
- Zimno Ci, prawda? - zdjęłam mój płaszcz i przybliżyłam się do chłopaka. Okryłam nas szczelnie, po czym przysunęłam kolana do klatki piersiowej, jakbym była zającem, który próbuje jak najbardziej schować się w norze - Jeżeli byś zachorował, to miałabym wyrzuty sumienia. Każdego dnia musiałabym przychodzić z kocem, dawać Ci rosołu i pilnować czy pijesz syrop - zaśmiałam się i spojrzałam z zainteresowaniem na chłopaka:
- Czy ty.... jesteś tu z jakiegoś konkretnego powodu, jest coś, co sprawia, że musisz tu przebywać, nawet jeśli nie chcesz? - zapytałam lekko niepewnie, nadal patrząc mu w oczy. Nie wiedziałam czy te pytanie jest na miejscu, jednak chciałam znać na nie odpowiedz...

Offline

#81 20-06-2014 o 19h26

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

Dziekuje Ci Futaba za zauwazenie tego szczegolu. A propos pokoi... Recepcji nie ma, sami sobie pokoje bierzecie i wybieracie z kim jetescie. Dzwi otwarte, bez kluczy. Pokoje 2, 3 osobowe. Mam gdzies, czy beda to mieszane. czy nie, ale lepiej.wstawajcie na lekcje...  Budynek, racja, dla kazdej rasy jeden. Was jest malo, to jesli wam sie nie nudzi to starczy pokoi dla kazdego pojedynczo. Z tym, czemu wilkolaki nie maja budynku, wiaze sie historia, to jak ino kto chce, to moze sie zapytac w barze. Jesli kto ino jaki wilk chce byc jednak w pokoju, a nie jak ich natura ukohana kaze nazewnatrz... po balandze bede dalej czytac wasze posty... ewentualnie jutro rano, tak jak to wczoraj xD... w senie dzisiaj... dobra, na razie koniec uwag >.<



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#82 20-06-2014 o 19h46

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka


Popatrzyła na dziewczynę wielkimi oczami, nieco zaskoczona. Boleć nie bolało, ale chętnie wzięła kubek licząc, że znajdzie w nim coś mocniejszego. Wypiła łyk parującej substancji i skrzywiła się. Zioła, ehh w wilczej formie miała zwyczaj od czasu do czasu zjeść coś zielonego, ale tylko dla tego że natura jej to podpowiadała. Na co dzień jednak wolała mięso i to ogromne ilości.~Masz może rum. Kilka kropel na pewno poprawiło by smak tego wywaru. Mimo wszystko wypiła całą zawartość kubka i podziękowała skinieniem głowy. Wytarła usta dłonią i usiadła na krzesełku obok stolika. ~ Możecie mi powiedzieć co to za miejsce? Pełno tu magicznych istot, ludzie jeszcze tu nie dotarli? Rozejrzała się po pomieszczeniu, jedna z elfek wydała się jej znajoma. Choć sama nie wiedziała skąd. Odwróciła wzrok na chłopaka i dopiero teraz zauważyła bliznę na jego twarzy oraz oceniła prawdopodobny wzrost. Zlustrowała go od stóp do głowy, tak samo jak elfki wyrabiając sobie o nich pierwsze zdanie. Później spojrzała na siebie, była w okropnym stanie, zakrwawiona w podartych ubraniach, chyba jednak wędrowała zbyt długo. Przez chwilę zaczęła martwić się o rodzinę, ale oni są silni dadzą sobie rade, a ona musi jak najszybciej wyruszyć i ich odnaleźć.

Offline

#83 20-06-2014 o 19h58

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23298.jpg

Tak. Jestem w niebie. Kompletnym, cudownym, bajecznym niebie, z którego nigdy przenigdy nie wyjdę, choćby mnie mieli żywcem ze skóry obierać. Nigdy bym nie pomyślał, że Sorano poczyni tak śmiały krok, niemal męski, taki jak okrycie mnie płaszczem. Przez chwilę poczułem się jak jakaś zagubiona panienka, która ,,przez przypadek" zapomniała płaszczyka z domu i jest zdana na łaskę swojego towarzysza, którego potem uzna za swojego bohatera. I będzie z nim chodzić, a potem całować, przytulać, w końcu się ożenią, zrobią sobie dzieciaka i zostaną pochowani w jednej trumnie, bogaci we wnuki i inne cuda niewidy. Mimowolnie zrobiłem się czerwony na twarzy, wyobrażając sobie, że mógłbym być jakąś dziewczynką, a Sorano chłopakiem. O nie, nie, nie. To ja noszę spodnie w tej znajomości, nawet, jeśli nie jestem zbytnio władczy, a ona sto razy bardziej inteligentna i przebojowa ode mnie. Ja tu jestem facetem i pozostanę z nim na zawsze! Nigdy nie zmienię płci! Nigdy!
- Byłem bardzo skrępowany jej towarzystwem - mruknąłem, uświadamiając sobie, o jakich głupotach jestem w stanie rozmyślać, i na dodatek wyjątkowo długo i intensywnie. - Jestem facetem, i lubię takie rzeczy, ale jeszcze żadna kobieta nie była do mnie aż tak otwarta, żeby się o mnie ocierać publicznie. Nawet dla mnie to lekka przesada.
Hmm, ten jej płaszczyk był rzeczywiście strasznie cieplutki. I gruby. W przeciwieństwie do Sorano, która przy swoim wzroście prezentowała się wyjątkowo szczupło. Jak na mój gust, mogłaby trochę przytyć... Nie byłem miłośnikiem słoniny i nigdy nie chciałbym w nieskończoność tuczyć swojej partnerki, ale przyznam szczerze, że byłem OGROMNYM fanem szerokich bioder, dużego biustu i sporego tyłka. Wystające kości mnie obrzydzały, oprócz obojczyków, ale jak widzę odznaczający się kręgosłup albo żebra to aż mi się słabo robi.
- Nie martw się tamtą dziewczyną... - powiedziałem, widząc jej zmartwioną minę. - Jakby co, przecież wiedzą, gdzie mnie szukać. W każdej chwili mogę iść i jej pomóc.
Miałem tak ogromną ochotę ją przytulić, że myślałem, że zaraz mnie skręci. Nigdy nie miałem takich nawyków, ale teraz to normalnie same dłonie leciały mi na jej ramiona. Dobrze, że nie niżej, bo mógłbym dostać w twarz... Na jej pytanie mimowolnie krzywo się uśmiechnąłem. Szczera do bólu. Prostolinijna. To lubię.
- Wiesz... - zacząłem, przysuwając się bliżej niej. Nasze ramiona się stykały, przez co zrobiło się bardzo nastrojowo i... romantycznie. No nieźle. Wbiłem wzrok w ziemię. - Sam tutaj nie przyszedłem, to jest pewne. Nie podoba mi się ta cała walka z M. Haroldem, to wszystko jest jak na mój gust wyniszczające. Tylko nas obciąży, nic więcej. Nauczymy się czegoś, a potem zapomnimy, a nie wiadomo, co może się wydarzyć podczas walki... To takie dziwne. Takie idiotyczne wyznaczanie nam przeznaczenia. Musiałem uciekać ze świata ludzi, bo mnie do tego zmuszono. Osoby wtajemniczone w całą sprawę niemal siłą mnie tutaj wygnały, abym poszedł wykorzystać swoje umiejętności. Byłem nawet akceptowany wśród śmiertelników, zabawiałem ich swoimi pokazami magii, pomagałem w szpitalu jako wolontariusz, leczyłem chorych. Było bardzo dobrze. A potem zostałem zmuszony, aby się tu przenieść, i całe moje piękne życie szlag trafił... A ty? Dlaczego tu jesteś?

Ostatnio zmieniony przez Tanay (20-06-2014 o 20h00)

Offline

#84 20-06-2014 o 19h59

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Iku, co Ty na to, aby mój przygarnął Twoją pod swój dach? >.<

T a z u o   I n u g a m i

Kątem oka obserwował jak blond włosa elfica zabrała się za przygotowywanie wywaru. Liczył, że zna się na rzeczy i nie doda "przez przypadek" tam czegoś trującego. Nie żeby nie wierzył w jej zdolności alchemiczne czy kulinarne, jak zwał tak zwał, czy jej nie ufał - ale ostatnie przygotowywanie leczniczego wywaru przez jego daleką cioteczkę nie skończyło się dla niego oraz dwóch kuzynów za dobrze. Ha! Okoliczni magowie załamywali ręce, jak można mniszka białolistnego z brodawczakiem trującym pomylić! Jak te dwie rośliny różnią się diametralnie. Pierwsza ma zaledwie 30 centymetrów, a druga z półtorej metra. Tego to nawet jej wada wzroku nie usprawiedliwiała. Tak, jego ciotka była zdolna. A potem się dziwi, że nikt do niej nie chce z własnej woli przyjeżdżać na święto Hogmanay, gdzie całą ucztę przygotowuje gospodyni domu...
Do oderwania się od oparcia krzesła - do którego był wręcz przylepiony - zmusił go fakt, iż do tej pory pozbawiona świadomości wilczyca odzyskała przytomność. Jego brew uniosła się, widząc zdziwienie z nutką strachu w oczach dziewczyny. Nie umknęło mu poruszanie palcami po pościeli. Myśli, że ma ochotę z nią walczyć zaraz po tym jak ją uratował?
Neira zabrała głos zasypując lawiną pytań ciemnowłosą, przy okazji dając jej kubek z wywarem... Opary mieszając się z powietrzem dotarły już do jego nosa i zdążył stwierdzić, że nie pachniał najlepiej. Ale z doświadczenia wiedział, że to co śmierdzi nie zawsze jest złe. No, poza stopami jego ciotki i staruszka.
Uniósł brwi na pytanie dziewczyny. Rum? Czyżby uratowali wilkołaczego pirata-alkoholika?
- Jesteś w akademii dla magicznych stworzeń. Mamy tu nauczyć się czegoś pożytecznego co ma wspomóc nas w walce.
Choć znaczna część osób przybyła tu ze względu na sporą ilość ludu, który chętnie podda się flirtowaniu... W sumie, on też został tu po to wysłany.
Westchnął, przeczesując dłonią włosy.

Offline

#85 20-06-2014 o 20h15

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Neira & Noira

Noira próbowała się upewnić, czy usłyszała dobrze, co mówiła ranna, kiedy Neira przytaknęła na słowa Tazuo. Choć tak naprawdę więcej, niż walki, mieli się tu uczyć zupełnie innych rzeczy... Nie, żeby przeszkadzała jej lekcja tańca!
- Tutaj będziesz bezpieczna, ludzie tu nie dotrą. - zapewniła nieznajomą, bo choć nie wiedziała, jak i czemu dziewczyna się tam znalazła, chciała jej dodać otuchy. - A na rum musisz niestety chyba poczekać do jutra - ja na pewno nic takiego nie mam, ale w barze może go dostaniesz. Taa, z pewnością! - tu czarnowłosa była już pewna, iż wie, kim jest nowa znajoma.
Albo i staro-nowa znajoma...

"Powiedz miła, gdzie Twój dom?
Czy bracia Twoi też tam są? ...
"

Zaczęła nucić powoli, starając sobie przypomnieć słowo po słowie piosenki, a robiła ro wystarczająco głośno, by było to usłyszalne dla reszty, ale najbardziej zależało jej na tym, by piosenkę tą skojarzyła Leela. Bo tak się nazywała, nie? Tak, tak na pewno! Popatrzyła jej w oczy zaraz po tym, jak zaczęła śpiewać. To ona, nie? Ta od jedenastu braci?

Ostatnio zmieniony przez Lynn (20-06-2014 o 20h16)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#86 20-06-2014 o 20h44

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

Popatrzyła na chłopaka z wielkimi oczami. Szkoła, nauka walki, hahahahaha.... chyba ktoś robi sobie żarty. Uśmiechnęła się lekko ironicznie, zaplotła ręce na piersi i spojrzała na wilkołaka.~ Walczyć to ja umiem od kiedy skończyłam sześć lat. Nie potrzebuję do tego żadnej szkoły. Ludzie phi, tyle dobrego że ich tu nie ma. Na wiadomość o rumie kącik ust lekko się jej uniósł. Może jednak to miejsce nie jest takie złe. Gdy usłyszała śpiew czarnowłosej przez chwilę nie mogła uwierzyć własnym uszom, poznała melodię od razu. Głupia piosenka którą śpiewano o niej w całym ich miasteczku. Ona, ta dziewczyna nagle wydała się jej dużo bardziej znajoma. Wstała szybko omal nie przewracając krzesła na którym usiadła. Wskazała ją palcem. ~Nameless...ty jesteś Nameless prawda. Byłaś w naszym miasteczku w Irlandii. Pamiętasz mnie? Jestem Leela. Podeszła bliżej do dziewczyny, fakt to ona, nie możliwe jest by na świecie istniały tak podobne osoby. No chyba że są bliźniakami lub trojaczkami jak jej najmłodsi bracia. Znała więc jedną osobę w tym pokoju, odwróciła do reszty osób w tym pokoju. ~  Ale kim wy jesteście? Jej wzrok biegał jak dziki po jasnowłosej elfce i wilkołaku. 

Offline

#87 20-06-2014 o 20h55

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23555.jpg

Tak jak myślałam. Nawet mężczyzna może poczuć się dosyć nieswojo w towarzystwie natrętnej kobiety. Oczywiście, gdy usłyszałam te trzy słowa "lubię takie rzeczy", mimowolnie zerknęłam w dół. Wiem, że pod płaszczem i luźną białą koszulą mój biust jest szczelnie schowany, ale prawda jest taka, że do najmniejszych on nie należał. Właściwie był dość nieproporcjonalny do mojej budowy. Wydaje mi się, że jestem dość chuda, ale mimo to rozmiar mojego stanika od 3 lat wynosi 75 D. Może to i lepiej, że wiem o tym tylko ja. Nie lubię być w centrum zainteresowania... Z zamyślenia kolejny raz wyrwał mnie Gilbert:
- Nie martw się tamtą dziewczyną... Jakby co, przecież wiedzą, gdzie mnie szukać. W każdej chwili mogę iść i jej pomóc - na te słowa kamień spadł mi z serca. To tak, jakby jakaś wielka odpowiedzialność, która spoczywała na mych barkach nagle została z nich zdjęta. W dodatku sama czułam się bezpieczniej. Wiedziałam, że jest tu ktoś, kto w każdej chwili mi pomoże. Odetchnęłam z ulgą. Wtedy zorientowałam się, że chłopak zaczął się przysuwać bliżej. Mam nadzieję, że nie próbuje nic kombinować, bo inaczej moja ręka zapozna się z jego twarzą - a takiej przystojnej to szkoda. Chciałam coś powiedzieć, jednak serce mi zmiękło, gdy moim oczom ukazał się widok Quruxa ze spuszczoną głową. Dokładnie wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Widać, że chłopak jest łagodny i wrażliwy. Nawet wśród ludzi budził zaufanie. Był jak żywy magnes. Muszę przyznać, że mnie też mu się udało, tak trochę, do siebie przekonać:
- A ty? Dlaczego tu jesteś? - spytał nagle i spojrzał mi w oczy. Zdecydowałam, że nie powiem mu wszystkiego. To jeszcze za wcześnie, ale chyba mogę mu zaufać i choć odrobinę przybliżyć mu sytuację:
- Alchemików, dobrych alchemików na świecie jest niewielu, jednak i tak zbyt dużo, jak na jeden cel. Każdy z nas próbuje znaleźć rzecz, która swoją mocą przewyższa wszystkich magów razem wziętych - kamień filozoficzny. Z nim można wszystko, spełni każde życzenie. Całe moje życie poświęciłam na bezsensowne próby odnalezienia go. Do dziś bez skutku... Postanowiłam więc, że spróbuję stworzyć go sama, a tutaj mam do dyspozycji wszelkie narzędzia, składniki i materiały. Dlatego tak szybko się stąd nie wyniosę... - wytłumaczyłam i westchnęłam lekko. Gdybym tylko miała taką moc jak Gilbert, nie musiałabym być w tym przeklętym miejscu. Żyłabym sobie spokojnie gdzieś daleko razem z moim bratem. Łowilibyśmy ryby, strzelali z łuku, śpiewali przy ognisku, a nasze problemy ograniczałyby się tylko do dylematów żywieniowych. Życie jest niesprawiedliwe...
- Dosyć już tych wzruszających opowieści. Przecież nie będziemy się tutaj użalać! - zaśmiałam się lekko i spojrzałam w oczy chłopaka - Właściwie to jest pewna rzecz, która zastanawia mnie od kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłam... Czy Twoje ubrania były szyte na zamówienie?

Offline

#88 20-06-2014 o 21h38

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



T a z u o   I n u g a m i

Szczerze chyba zaczął żałować, iż uratował tą istotę. Większość z nas ma walkę we krwi, ale niestety są osoby które są tu z innych powodów. Niech się cieszy, że nie latają za nią w tym miejscu jej niedoszli prześladowcy jak ostatni pojebańcy z bronią palną.
- Nie Ty jedna moja droga. Niektórzy są tu za karę.
Jak on sam. Po cholerę jego staruch każe mu szukać kobiety?! Przykład typowego charakteru wilczycy stał właśnie przed nim... Nazbyt pewna siebie. Nie chciał brać ją stereotypami, ale coś czuł, iż jego pierwsze wrażenie było prawidłowe. Wolałby już chodzić z na wpół zdziczałą smoczycą niźli z wilczycą pełnej krwi. Jak taka kobieta się uprze nie ma przebacz. Coś o tym wie, bądź co bądź do ósmego roku życia żył z pięcioma kobietami pod jednym dachem... Trauma do końca życia.
Kiedy zaczęła jak dzika biegać wzrokiem po nim i elficy westchnął. No tak, czas się przedstawić.
- Tazuo. Akira Tazuo Inugami. A to jest Neira.
Wskazał skinieniem głowy blondwłosą dziewczynę, która moment temu... Śpiewała szantę? Czyli faktycznie uratowali uzależnioną od rumu wilczą piratkę? Zaczął się zastanawiać czy zaproponowanie mieszkania pod jednym dachem było słuszną myślą...
- A kim Ty jesteś?
Pewnie połowa szkoła już huczy o tajemniczej postrzelonej dziewczynie. Wolał znać jej imię, aby nie latać za nią i krzyczeć "Ej Ty, dziwna piratko!". I chyba będzie musiał poprosić Neirę o jakieś ubrania dla tej dziewczyny. Nie godzi się, aby chodziła w takich podartych łachmanach.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (20-06-2014 o 21h39)

Offline

#89 20-06-2014 o 21h55

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23298.jpg

Mimowolnie parsknąłem śmiechem, słysząc jej bardzo niewinne, zabawne pytanie. Wiedziałem, że dziewczęta lecą na moje szaty! Jednak kobieta jest taką istotą, która lubi błyskotki, a ja jeszcze nie widziałem osobnika płci żeńskiej, który miał więcej bransoletek na nadgarstkach ode mnie. Ani nie spotkałem jeszcze takiej, której odzienie obszyte było koralikami, cekinami, różnorodnymi, błyszczącymi w Słońcu materiałami, czy nawet zwyczajnym aksamitem. W Mieście Magii jakoś trudno spotkać prawdziwego bogacza, który szczyci się pieniędzmi. Ja może byłem hojnie obdarzony materialnie, ale prawda jest taka, że to wszystko dzięki moim rodzicom. To oni całe życie harowali, aby zapewnić mi wszystko. Aż w końcu się przepracowali... Ech. Bez nich byłbym biedakiem proszącym o jedzenie na targu. A przebywając tutaj, nawet nie mam jak im powiedzieć złamanego ,,Dziękuję". To takie przygnębiające.
- Tak, szyli je na zamówienie, kiedy jeszcze przebywałem wśród śmiertelników. Pamiętam tylko, że moja matka w każdy poniedziałek przed pracą jechała do portu. Wieczorem, kiedy wracała, kompletnie nieprzytomna, przychodziła do mojego pokoju i zostawiała paczkę. Tam zawsze były te drogie ubrania. Podobnież przypływały aż z Indii. Biżuteria również. - mówiłem, mimowolnie bawiąc się jedną z bransoletek zdobiących moje szczupłe nadgarstki. Moją uwagę przykuł pierścień założony na palec serdeczny. Złota obrączka, ozdobiona na środku małymi rubinami, prezentowała się naprawdę przepięknie, nawet w cieniu. Zachwycała niemal swoją klasą, elegancją, urokiem. Po prostu nie dało się na nią nie patrzeć. Zdjąłem ozdobę z palca, po czym złapałem dłoń Sorano, i z uśmiechem na ustach założyłem jej pierścionek. Ładnie się komponował z jej bladą skórą. Ach, jakiż ze mnie romantyk... - Ten akurat podarował mi ojciec, z podróży do Chin. Stwierdził, że jeśli ktoś bardzo szybko zdobędzie moją sympatię, o którą dosyć trudno zawalczyć, musi ode mnie dostać ten pierścień. Rubin ponoć symbolizuje więź łączącą człowieka z człowiekiem. A w tym przypadku maga z magiem.
Uśmiechnąłem się szeroko w jej stronę, niemal już sobie wyobrażając jej reakcję na ten niecodzienny gest. Czy rzuci mi się w ramiona? A może da liścia w twarz, bo jestem za szybki, zbyt bezczelny, za mało cnotliwy? No, ale braku nastrojowości i taktu nie może mi wytknąć, o nie! Jestem romantykiem z natury, daje kobietom drogie pierścionki i siedzę z nimi pod drzewami, na Boga, nie można nazwać mnie TYPOWYM facetem!
- Jeszcze wracając do kamienia filozoficznego... - zacząłem, z lekkim zmieszaniem zerkając na jej twarz. - Czy mogę ci jakoś pomóc? Może moje umiejętności ci się na coś przydadzą? Nie mam zamiaru tylko codziennie z rana chodzić na lekcje i spać, muszę się zająć czymś jeszcze.
Pomagam, daje pierścionki, wykazuję się elokwencją i inteligentnym żartem, jestem romantykiem, wytwarzam świetną atmosferę i grzeję jak kaloryfer - kobiety mogą mnie śmiało uznawać za mężczyznę idealnego!

Offline

#90 20-06-2014 o 22h10

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

Stała z założonymi na piersiach rękami i słuchała tego co mówi chłopak. Na słowa" Moja droga" wywróciła oczami pffff...chyba sobie za wiele facet wyobraża, to że zajął się nią gdy była ranna to nie powód by rzucać mu się w ramiona gdy tylko popadnie i rodzić gromadkę dzieci. Choć do czasu gdy nie otwierał pyska wydawał się jej nawet atrakcyjny...z resztą jak większość mężczyzn. Gdyby byli tu jej bracia chyba by zawarczeli gościa na śmierć za taki zwrot do niej. Właśnie bracia, może on ma jakąś informację o jej rodzinie, wśród wilków wieści rozchodzą się zadziwiająco szybko. Oczywiście jej pyskata natura musiała odezwać się w najmniej spodziewanym momencie.
~Moja droga to możesz sobie mówić do swojej siostry,matki ostatecznie prawej ręki...chyba ze wolisz robić to lewą.Więc Tazuo, Neiro. Jestem Leela Laisrean,córka Ardala Laisrean i Chandni, przybyłam tu, aż z Irlandii. Ty skoro jesteś wilkołakiem może masz jakieś informacje co stało się z wilczym miasteczkiem portowym Mabh*. Ludzie zaatakowali je około 3 miesiące temu.
Czekała na odpowiedź z lekką niecierpliwością, której nie dała po sobie poznać. Jednocześnie czuła że ziółka od elfki pobudziły jej apetyt, w sumie nie jadła nic dwa dni.  Musi szybko znaleźć coś do jedzenia, bo zrobi się agresywna, a to może być opłakane w skutkach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Mabh~ w języku celtyckim oznacza królową wilków lub pijaną xD.~

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (20-06-2014 o 22h12)

Offline

#91 20-06-2014 o 22h34

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Z tym pyskiem to ja Ci dam kobieto! xD

T a z u o    I n u g a m i

Pierwsza. Druga. Trzecia. Czwarta. Łącznie, na jego czole wyskoczyło pięć pulsujących żyłek, które starał się starannie ukrywać. Warto mieć te gęste włosy... Do dzisiejszego dnia przeklinał ten chodzący koszmar fryzjera, ale nareszcie mu się przydał. Prawdziwa z niej wilczyca, nie ma co. Do za pewna siebie dochodzi jeszcze pyskata, z niewyparzoną gębą. Bądź gentlemanem? Nieee, po co. Taka dziewoja i tak Ci to wytknie i uzna za niestosownego dziwaka. A bądź chamem? Dostaniesz w pysk jeszcze zanim coś powiesz. Szczerze, co do tego drugiego nie miał zamiaru się przekonywać na własnej skórze...
No proszę. Wilczyca z krwią Irlandki. Nie miał pojęcia, kto postanowił tak skrzywdzić tą biedną istotę, ale kombinacja takiej krwi z temperamentem Irlandczyków... Jej rodzice chyba mieli nie równo pod sufitem, wydając ją na świat... Zaraz, zaraz... Znał to nazwisko. Czy to... Czy to ta wielodzietna rodzina wilkołaków?! Prawie strzelił sobie w twarz odchylając głowę do tyłu. Prawie. Nie, zdecydowanie nie pozwoli jej ze sobą mieszkać. Nie chce ginąć w tak młodym wieku z rąk kobiety z niewyparzoną gębą. I jej licznych braci. Nie śpieszno mu do grobu, może nawet zgodziłby się z pomysłem staruszka, aby wziął jakąś kobietę do łoża. Do tej dziewczyny pasowała ksywka teściowej jego matki. Panna Gromowładna. Poznał kilkoro z jej braci i zrobiłby wszystko, nawet wymasował śmierdzące stopy dziadka byleby nie mieć z nimi na pieńku. Z czterema sobie poradzi... Ale ich jest chyba z jedenastu! Więcej ich matka nie miała?!
- Coś obiło mi się o uszy. Z tego co wiem atak został odparty, ale czy ktoś był ranny... Co do tego nie mam pojęcia.
Nie był wszechwiedząca encyklopedią, a sam nie zapuszczał się w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy w tamte rejony, aby mieć jakieś bezpośrednie informacje z pewnego źródła.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (20-06-2014 o 22h37)

Offline

#92 20-06-2014 o 23h18

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

A ja myślałam że będziesz się o prawicę ciskać xD....więcej ich matka nie miała pozdrawiam z podłogi xD
Link do zewnętrznego obrazka

Łączenie faktów i mierzenie jej wzrokiem trwało w najlepsze, chyba uświadomił sobie kim jest,ha po jego minie było widać, że jednak poznał jej braci. Mógłby się łaskawie trochu pośpieszyć niektórzy nie maja cierpliwości elfów leśnych.Gdy usłyszała że odparli atak ucieszyła się, a więc pewnie wrócili i ona może spokojnie wracać do domu.Liczyła że wszyscy są cali i zdrowi.Teraz rozejrzy się po okolicy, znajdzie coś do jedzenia i rusza dalej. Tak w sumie to po co ma się trudzić może jej towarzysze wiedzą czy coś gdzieś zdobędzie.
~ Wiecie może gdzie mogę tu zdobyć coś do jedzenia, jakiś prowiant na drogę i nowe ubrania?Może nawet pokój na noc,odpoczynek dobrze by mi zrobił.  Nie mam pieniędzy więc mogę odpracować.
Burczenie w brzuchu robiło się irytujące, wypiła by nawet trzy kufle tej mikstury której wąchanie doprowadzało ją do szału. Albo cokolwiek, nawet warzywa, nawet brukselkę byle by cokolwiek. W kwestii jedzenia jednak bardziej ufała wilkołakowi, elfy maja te swoje korzonki i światło słoneczne. Zniecierpliwienie dawało się jej w kość, zaczęły się tiki nerwowe w postaci tuptania nogą i wyłamywania sobie palców ze stawów.
  No dobra zaraz naprawdę stanie się komuś coś złego ~pomyślała.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (20-06-2014 o 23h21)

Offline

#93 20-06-2014 o 23h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23574.jpg

Gilbert roześmiał się, słysząc moje pytanie, więc mimowolnie też się zaśmiałam. Po chwili, jednak okazało się, iż miałam rację - jego szaty oraz biżuteria są specjalnymi zamówieniami. Byłam z siebie dumna i szczęśliwa, gdyż sama nie opływam w majątki, a mimo to potrafię rozpoznać drogi materiał oraz solidne wykonanie. Szczerze powiedziawszy z takiej ilości złota, jaką mężczyzna nosi na nadgarstkach, można by wykonać świetny miecz. Ah, pogrążyłam się w marzeniach. Zaraz jednak wsłuchałam się w chłopaka. Podobało mi się z jaką pasją, zaangażowaniem i entuzjazmem opowiadał o swojej odzieży. Po chwili oczy Quruxa skierowane były na przepiękny złoty pierścień zdobiony delikatnymi rubinami. Nie wiedziałam co mam zrobić, gdy Gilbert zdjął go i założył na mój palec. Obrączka na mojej dłoni była dosyć luźna, lecz jego właściciel ma szczupłe palce, więc nie spadał z mojej ręki:
- Jeszcze wracając do kamienia filozoficznego... Czy mogę ci jakoś pomóc? Może moje umiejętności ci się na coś przydadzą? Nie mam zamiaru tylko codziennie z rana chodzić na lekcje i spać, muszę się zająć czymś jeszcze - zaproponował. Myślałam, że tam zaraz zemdleję. Czy jego uprzejmość ma jakieś granice? Byłam szczęśliwa. Byłam taka szczęśliwa, że go poznałam:
- Dziękuję Ci, za wszystko... - powiedziałam i delikatnie wtuliłam się w jego ramię. Nie był to uścisk mocny, nie trwał też długo, ale dla mnie był to na prawdę śmiały gest. Nie byłam jednak pewna, czy zasługuję na jego pomoc. Nie mam mu nic do zaoferowania w zamian. Ewentualnie... no tak! Czemu nie pomyślałam o tym wcześniej?! Muszę powoli zacząć zbierać materiały... Nagle przypomniałam sobie o pierścieniu. Zaczęłam powoli go zdejmować, aby pnie zrobić na nim najmniejszej rysy - Jest na prawdę piękny i nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo się cieszę, że wybrałeś mnie na jego nową właścicielkę, ale ja... ja nie powinnam go przyjąć... - nic dodać, nic ująć. Nie zasługiwałam na to, aby wejść w posiadanie czegoś tak cennego, nie tylko pod względem materialnym, ale również sentymentalnym.

Offline

#94 21-06-2014 o 00h24

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23298.jpg

Kiedy wtuliła się w moje ramię, myślałem, że zaraz tam zwyczajnie padnę, uderzę się w głowę i zwyczajnie zemdleję, a potem będę leżał nieprzytomny, a ona zrobi mi sztuczne oddychanie techniką usta-usta... Och tak. To byłoby coś. Taka namiętność w niebezpieczeństwie, bo kamień mógłby mi mózg uszkodzić. Chociaż, mój stary kolega ze świata śmiertelników, który był mistrzem podnoszenia mi ciśnienia, stwierdził, że omdlenia nie są dla mnie szczególnie niebezpieczne, ponieważ NIE MAM mózgu... Debil jeden, mam nadzieję, że tam zdycha w tym liceum. Nie no, zdychał to on po jednej nocy ze mną, hyhy. A raczej jego tyłek. Huhu. Tak, przespałem się z gościem, którego nienawidziłem, uważając się jeszcze za wesołego nastolatka. Mam nadzieję, że Sorano nigdy nie zapyta się o moje przygody łóżkowe, bo chyba by jej oczy z orbit wyszły, gdyby się dowiedziała, z kim ja umiałem szaleć całą noc. Dobrze, że nie jest ciekawską dziewczyną. Chociaż u niej bym to w pełni zaakceptował.
- Nie masz za co dziękować - powiedziałem, odwzajemniając jej uścisk. Miałem takiego banana na twarzy, że mało co mi się kąciki ust nie rozerwały. Z jej ciała niesamowicie grzało, jakbym przytulał kaloryfer. Dosłownie. Tylko, że ona była nieco miększa niż kaloryfer. I dobrze. Jeszcze bym sobie siniaków narobił! - Na serio, zawsze służę pomocą. Może nie wyglądam na typa, który całą kasę przeznaczy na cele dobroczynne, ale lubię wspierać innych.
Ach, ależ ja jej się zalecam... Normalnie jak nie ja. Zazwyczaj było tak, że wychodziłem na ulicę i dziewczyny zaczynały się do mnie wdzięczyć, jakbym miał w ogóle którąś z nich wybrać. A teraz to ja próbuję się przedstawić od jak najlepszej strony, i o dziwo - bardzo ukrywam swoje wady. Dobrze, że jeszcze nie odkryła tego, że płaczę na filmach o nieszczęśliwej miłości. To byłby dopiero wstyd!
- Nawet nie próbuj mnie wkurzać, moja droga - powiedziałem, próbując mówić groźnym tonem, lecz chyba niezbyt mi to wyszło, ponieważ cały czas na moich ustach czaił się figlarny uśmieszek. Tak, teraz mi będzie nagle pierścień oddawać! Po moim trupie! - Dałem ci go, co znaczy, że uważam cię za wyjątkową i mam do ciebie szacunek. Teraz jest twój i nawet nie chcę zwrotu.
Uśmiechnąłem się szeroko, łapiąc jej dłoń i wciskając z powrotem pierścionek na palec serdeczny. Deszcz przestawał padać, ale mi to nie przeszkadzało w dalszym siedzeniu pod jej ciepłym płaszczykiem. Było mi gorąco. Bardzo. I to chyba nie przez grubość jej odzienia...

Ostatnio zmieniony przez Tanay (21-06-2014 o 00h24)

Offline

#95 21-06-2014 o 10h09

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

Wlasnie zauwazylam, ze nie skonczylam zdania w moim ostatnim poscie xD Prosze, oto one " Jesli kto ino jaki wilk chce byc jednak w pokoju, a nie jak ich natura ukohana kaze nazewnatrz... to niech sie wbija do jednego z dwoch osiedli. Do elfickiego, lub magow. Wampirski wilczki omijaja, bo jest wszedzie, od dawien wiekow ze wampiry i wilkolaki z natury trzymaja sie zdala od siebie. Oczywiscie wsrod was beda wyjatki... o ile wszyscy nie beda wyjatkami... to mozecie zrobic, ze wolicie na razie sie nawzajem nie draznic, bo sa rozne osobowosci i nie wiadomo jak kto co zrobi, jaka szopke odstawi, a jeszcze przeciez nie wszyscy sie znaja. Dobrze ^*^?"



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#96 21-06-2014 o 10h21

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Akatsuki Sorano

Na prawdę nie powinnam próbować oceniać innych po pierwszym wrażeniu. Nigdy nie pomyślałabym, że Gilbert pomimo swojego męskiego wyglądu oraz zboczonej natury, może mieć serce szczeniaczka. To takie chwile, w których masz ochotę być przy jakiejś osobie bez względu na wszystko. W tamtym momencie bałam się, że ktoś mi go zabierze. Chciałam mieć go tylko dla siebie. Ciągle razem:
- Jestem egoistką - powiedziałam cicho, gdy Qurux spowrotem wsuną mi pierścień na palec. Gdyby ktoś stał w oddali na pewno pomyslalby, że właśnie jest świadkiem zaręczyn. Muszę zapamiętać tą chwilę, gdyż może się ona więcej nie powtórzyć w moim życiu. Najchętniej polozylabym się teraz obok niego i zapadła w sen wieczny jak jakaś księżniczka. Chociaż do dumnej, delikatnej i niewinnej królewny mi bardzo daleko. Spojrzałam w oczy Gilberta:
- Tak bardzo nie chcę Cię zapomnieć... - powiedziałam i wbilam wzrok w ziemię. Bałam się. Bałam się zapomnienia. Tego, że następnego ranka obudze się i nie będę w stanie go rozpoznać. Że będzie opowiadać o wszystkich wspomnieniach od nowa, bo ja żadnego nie zapamiętam...

Offline

#97 21-06-2014 o 11h24

Miss'wtajemniczona
Oliwkaa
Czuje moc~
Miejsce: Pomocnik Moderatora
Wiadomości: 1 797

  Link do zewnętrznego obrazka

Łaziłam gdzie się dało. Przyzwyczaiłam się do deszczu, nawet bardzo go lubiłam. Był częścią mnie. Jako mała dziewczynka nie umiałam tego opanować więc często padał bez powodu. Teraz to w miarę kontroluję. Szłam sobie od tak, gdy zauważyłam tego maga i tę drugą. Widząc ich tak blisko od razu mój mózg zapracował na pełnych obrotach. Jednak podeszłam do nich powoli i uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Przepraszam za ten deszcz, zawsze pada gdy jestem trochę smutna-powiedziałam przepraszająco i zaraz się do nich uśmiechnęłam. Jak na zawołanie deszcz zaczął słabnąć. Mój wzrok powędrował na rękę dziewczyny. Od razu przycisnęłam do ust dłonie i westchnęłam kucając przed nimi.
-Zaręczyny? Musiało być nie przyjemnie przez mój deszcz, przepraszam.-powiedziałam znowu. Wyciągnęłam ręce przed siebie i wyciągnęłam wodę z ich ubrań. Uśmiechnęłam się i zaraz podniosłam się by od nich odbiec, bez słowa. Po prostu odbiegłam od nich. Gdy byłam już dość daleko od nich po prostu usiadłam pod jakimś drzewem. Nie zwróciłam uwagi na znów padający deszcz, mimo że nie chciałam zepsuć im zaręczyn.
-Juvia chciała tylko z nimi posiedzieć-powiedziałam cicho i zaraz sama miałam wrażenie że z oczu płynie mi fontanna.
-Juvia nie wiedziała że oni są przecież razem i-i Juvia przecież nie chciała zrobić niczego złego, chciała tylko się zaprzyjaźnić z Gilberter-dodałam podobnym tonem.

Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (21-06-2014 o 12h55)

Offline

#98 21-06-2014 o 12h19

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Link do zewnętrznego obrazka

O żesz matulu... Miejsce nie powiem było ciekawe. To że tutaj trafiłam dosłownie przypadkiem nie miało w tej chwili dla mnie większego znaczenia. Spokojnie się przechadzałam i badałam teren gdy usłyszałam głos. Rozejrzałam się dookoła ale nie zauważyłam tego cosia co mówił. No dobra... Jest coraz dziwniej. Mamy go pokonać? Że co?! Żartuje sobie? Ciężko westchnęłam. Taaaa... Szkoła, jakbym nie miała co robić w życiu tylko się uczyć. No ale jak mus to mus. Gdy mi się uda stąd wyjść zemszczę się na tych co zabili wszystkich moich bliskich. Jak oni mogli?! Nie przeszkadzaliśmy ani nic im nie robiliśmy! Skąd u nich tyle agresji?! Skierowałam swoje kroki bardziej w lewo i o mały włos nie wpadłam do wody. Odskoczyłam od brzegu jak jakiś wystraszony królik. Gdy sobie to uświadomiłam mimowolnie sie uśmiechnęłam. Przykucnęłam i dotknęłam palcem taflii wody powodując zaburzenie jej dotychczasowgo spokoju. Wstałam i ponownie się rozejrzałam. Eh... Czuję się jakbym była niechciana. W dodatku nie mam zielonego pojęcia gdzie jest osiedle elfów! Pokręciłam zrezygnowana głową i ruszyłam przed siebie. Nawet nie zauważyłam gdy wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Uh sorki nie chciałam naprawdę..
Powiedziałam patrząc w jej dwukolorowe oczy. No proszę... Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Jednak zbyt długie gapienie się na dziewczynę by mogło być dziwnewięc odwróciłam wzrok w bok akurat trafiając na czarnowłosego chłopaka.
- Um... Witaj. A tak w ogóle to jestem Emerald i czy wiecie gdzie jest osiedle elfów bo myślę że się zgubiłam.
Uśmiechnęłam się szeroko i oparłam dłonie na biodrach. No dobra mam nadzieję że ich do siebie nie zraziłam.


Resztę dodam potem bo w tej chwili się śpieszę /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/hmm.png

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (21-06-2014 o 12h19)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#99 21-06-2014 o 12h43

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/30/moy/23298.jpg

Kiedy Sorano wyskoczyła ze swoim wyznaniem o niechęci zapomnienia mojej skromnej osoby, przysięgam, że twarz zrobiła mi się w kolorze soczystych pomidorów. Naprawdę sentymentalna z niej osoba... A na dodatek potrafi doprowadzać mnie do gorączki, ale nie białej. Takie zdania, pełne uczuć i tęsknoty, naprawdę mnie zawstydzały, bo nie byłem do czegoś takiego przyzwyczajony. Nigdy jeszcze nie złapałem z kimś takiego kontaktu TAK SZYBKO. Znałem ją maksymalnie 2 godziny, a już wkupiła się w moje łaski. Masakra normalnie.
- Nie martw się, mnie się nie da zapomnieć tak łatwo - wymruczałem z łagodnym uśmiechem, ponownie opatulając ją ramieniem. Nie wierzę normalnie... Czyżby zebrało mi się na romanse? Uczucia? Z dziewczyną, którą znam jeden dzień? Szok, po prostu szok! Nie dość, że stałem się strasznym romantykiem, to na dodatek ukazuje się moje serce szczeniaka, które bardzo łatwo wykorzystać. Ale Sorano by tego nie zrobiła. Patrząc na jej charakter, ona to tylko doceni. - A jakbyś mnie zapomniała, to spotykamy się natychmiast i wszystko odżywa. Zawsze tak robiłem z moimi kumplami, kiedy dawno się nie widzieliśmy i powoli wszystko zaczęło się zamazywać.
Piękną, nastrojową chwilę, której ciąg dalszy zacząłem sobie układać w głowie (zakończenia były różne, ale zawsze przyjemne), przerwała nam ponownie wodna elfka. Juvia niespodziewanie do nas przybiegła, lecz miała takie dziwne ogniki w oczach. Spojrzałem na jej dłonie. Uff... Chyba bym się na nią rzucił, gdyby ponownie miała taką pozycję jak wcześniej.
- A czemu byłaś smutna? - zapytałem, odsuwając się na tyle od Sorano, aby patrzeć na elfkę swobodnie. Posłałem posiadaczce mojego pierścienia lekki uśmieszek. - Nie warto się smucić, bo nas wszystkich zmoczysz.
Uśmiechnąłem się do niej szeroko, lecz kiedy Juvia kucnęła obok nas, mówiąc o zaręczynach, mimowolnie otworzyłem usta w kompletnym szoku. ZARĘCZYNY? Słucham?! Nie, o nie. Nie, że Sorano mi się nie podobała, bo podobała i to bardzo, ale nie jestem gościem który tak szybko chce oddać swoje życie w ręce kobiety. Ja się nie mogę ustatkować. Nie teraz przynajmniej! Boże, nie wierzę, że to tak wyglądało... Pewnie ci wszyscy uczniowie, co nas mijali, jutro będą składać nam życzenia na ,,nowej drodze życia". Niech to szlag!
Zdradliwy rumieniec wdarł mi się na policzki, kiedy tylko zerknąłem na swoją towarzyszkę. Co ta Juvia sobie wyobraża? Przecież nie jestem pantoflarzem, ani tym bardziej typem, który jak się zakocha, to na śmierć i życie. Po pierwsze, moich uczuć do Sorano jeszcze nie można nazwać miłością, bo bym to słowo obraził. Podobała mi się, byłem z nią lekka zauroczony, bo odpowiadał mi jej charakter - była władcza i inteligentna, umiałaby mnie trochę ujarzmić, ale co do ślubu... Ja ją dopiero poznałem, na Boga. Nie chcę się żenić! Wizja mojej osoby w garniturze mnie kompletnie przerażała! Gdzie wtedy znajdę czas na inne panienki? Zero podrywów, zero facetów, zero kobiet, tylko żona. I potem jeszcze dzieci... O nie, to nie dla mnie, nie dla mnie!
- Ej, Juvia! To nie żadne zaręczyny! Ja tylko dałem jej pierścionek, to nic z tych rzeczy! - krzyczałem, kiedy elfka się od nas oddalała. - Juvia, wracaj tu! Ja nie mam zamiaru się żenić! Jeszcze! Ale póki co to nie! Juvia no!
Czerwony jak burak spuściłem wzrok, ponieważ głos z lekka zaczął mi siadać. Dawno nie czułem się tak zakłopotany jak w tym momencie. Zdawało mi się, że żar płynący z ciała Sorano wzmógł się na tyle, że był nie do zniesienia.
- Wiesz co, może do niej pójdziemy? - zapytałem, wskazując palcem w kierunku, gdzie pobiegła Juvia. Napotykając wzrok Sorano zarumieniłem się jeszcze bardziej, niż dotychczas (czy to w ogóle możliwe?!). - Ona chyba szuka przyjaciół. A że my już jesteśmy przyjaciółmi, to w trójkę będzie raźniej, nie?

Ostatnio zmieniony przez Tanay (21-06-2014 o 12h45)

Offline

#100 21-06-2014 o 15h28

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

KP mojej drugiej postaci.

Link do zewnętrznego obrazka
Imię: Ventus (łac. wiatr)
Nazwisko: Vogel (niem. ptak)
Pseudomin: Ven
Wiek: 17 lat
Rodzaj: Mag
Moc: lewitacja, widzenie świata z lotu ptaka, kontrolowanie wiatru
Charakter: Zmienny - tak jak wiatr, który odzwierciedla jego duszę. Dlatego też jego twarz nie okazuje uczuć - wiatr ją wyręcza.
Choć tego nie okazuje, jest wrażliwy. Marzy o prawdziwej miłości.
Historia: Miał siostrę Fire (ang. ogień). Zabili ją, jak i również rodziców Ventusa, ludzie. Nienawidzi ich za to. Przybył do tej szkoły mając nadzieje, ze odnajdzie sens życia po tej tragedi.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 5 6 ... 9