Metta
Kiedy król do mnie podszedł i zapytał co się stało chciałam odpowiedzieć. Ale nie mogłam, byłam zbyt wstrząśnięta tym co sie stało. Wziął mnie na ręce, chciałam go przytulić i po prostu się rozpłakać ale tego nie zrobiłam. Zaniósł mnie do swojej komnaty gdzie położył mnie na swoim łóżku, ale więcej nie pamiętam z tego co działo się w okół mnie. Zemdlałam. Miałam dziwny sen, śniłam że biegnę do wrót pałacu z dzieckiem na rękach, ale nie biegnę do żadnego z rycerzy a w stronę mężczyzny na czele wojska. Tak to był król, a dziecko na moich rękach było naszym dzieckiem. Tak naszym. Kiedy on zaczął do mnie mówić ja otworzyłam oczy. Popatrzyłam po pokoju i stwierdziłam że na pewno jest to komnata króla. Podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam kątem oka na króla.
-J-ja przepraszam za przysporzenie kłopotu-szepnęłam dalej pełna obrzydzenia. Smoczy lord zginął z rąk własnej córki, to niby nie było takie straszne jak to że ja to widziałam. Tyle krwi, i to jak łatwo ona to zrobiła. Skuliłam się na samo wspomnienie.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 6 7 8 9 10 ... 13
#176 21-12-2013 o 17h09
#177 21-12-2013 o 18h05
Patrzyłem jak z łatwością wbiła miecz w gardło ojca, wyglądała na silną, ludzie na chwilę przyklęknęli, a potem odeszli.Otarłem jej policzek z krwi i chwyciłem od niej miecz i wytarłem go jakiś kawał szmaty, który podał mi giermek. Objąłem Catelyn i zaprowadziłem w stronę pałacu, widok krwi i walki nie robił juz od dawna na mnie żadnego wrażenia, spojrzałem na nią.
- Teraz to dopiero będę miał posłuch wśród rycerzy, skoro nawet moja kobieta włada mieczem lepiej niż oni wszyscy.
Przysunąłem ją jeszcze bliżej i przejechałem dłonią po jej tali. Szedłem w stronę jej pokoju, po drodze minąłem służącą, której rozkazałem przynieść kilka wygodnych rzeczy. Zaprowadziłem moją narzeczoną do jej pokoju.
- Kto Cię nauczył tak władać mieczem moja droga?
Przysunąłem ją do siebie i przejechałem kciukiem po jej policzku, czułem że jej skóra jest bardzo gorąca. Zaskakiwała mnie na każdym kroku, ale cóż chyba takiej kobiety mi trzeba, nie jakiegoś rozgadanego babska. Objąłem ją i pocałowałem, po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, weszła służąca z ubraniami, nie takimi godnymi księżniczki, ale takimi jakie powinna nosić wojowniczka.
- Przebierz się, czekam na placu, tak talent nie może się marnować i wciąż jestem zazdrosny że wszyscy widzieli Cię w tym stroju
Wyszedłem na plac ćwiczebny, czekając aż przyjdzie tu smocza księżniczka.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-12-2013 o 22h19)
#178 21-12-2013 o 18h48
|| Merril "Wella" Klyre ||
Dobra, może i nie wiem, co jej chodziło po głowie, ale w tym momencie Hira wydala mi się nad wyraz smutna, co do niej nie pasowało. Najprawdopodobniej przeze mnie... Jestem głupi, naprawdę powinienem coś ze sobą zrobić. Czym prędzej do niej podszedłem i wyjąłem jej talerz z dłoni, po czym ją po prostu przytuliłem. Nie interesowało mnie to, że nie powinienem się tak spoufalać ze służbą. Nawet jakby ktoś miał tu wejść.
- Przepraszam, naprawdę... Nie chciałem cię zasmucić. - mruknąłem do niej cicho, zmartwiony i zacząłem ją delikatnie głaskać po włosach. - Znam cię za długo, byś mogła spokojnie przy mnie udawać, kochana. - dodałem jeszcze. W sumie to w tym momencie nawet nie chciałem jej puszczać. Było mi tak wygodnie i nawet przyjemnie.
#179 21-12-2013 o 19h18
Link do zewnętrznego obrazka
Tak, dokładnie... Kogo ja próbowałam oszukać. Wellę? W tym momencie zaśmiałam się w myślach, kpiąc sama z siebie. Przecież on znał służbę doskonale, od zawsze interesowało go, kto jest kim... Przecież nawet, jak byłam mała, widywałam go często, przyjeżdżając na królewski dwór z ojcem, choć sprawę z tego, że był księciem, zdałam sobie dopiero przy rozpoczęciu tutaj pracy. Nie wyobrażacie sobie nawet mojego zdziwienia, gdy odkryłam prawdę o moim "przyjacielu z zamku"!
... Ale mniejsza. Zaraz umrę. Choć na razie jestem bezpieczna, jesteśmy tu sami. Panicznie bałam się, że ktoś mimo wszystko zaraz tu przyjdzie i zobaczy nas w tej nietypowej sytuacji... Ale co miałam poradzić? Lubiłam się przytulać. I lubiłam też Merrila... Jednak teraz musiałam się opanować.
- Wella... Możesz mi coś obiecać? - spytałam, a gdy się zgodził, mówiłam dalej. - Proszę... Nie znikaj stąd. Nie myśl nawet o tym, żeby odejść. - powiedziałam cicho, wpatrując się w ścianę znajdującą się około pół metra przed moją twarzą.
#180 21-12-2013 o 19h31
Link do zewnętrznego obrazka
Gdy do niego podeszłam otarł z mojego policzka krew. Nawet tego nie zauważyłam. Wytarł broń i pociągnął mnie w stronę pałacu. Gdy stwierdził że będzie miał większy posłuch uśmiechnęłam się. No cóż faktycznie. Delikatnie mnie objął a po moim ciało rozeszło się słodkie ciepło. Poprosił służącą o przyniesienie jakiś rzeczy. Gdy weszliśmy do mojego pokoju zapytał kto mnie uczył a ja tylko się uśmiechnęłam. Kiedyś się dowie. Pocałował mnie. Poczułam falę gorąca. Przylgnęłam do niego. Chciałam aby nie przestawał ale jednak przyszła służąca. Przyniosła portki i zwykłą bluzkę. Spojrzałam na narzeczonego. Na serio? Gdy wyszedł westchnęłam. Dopiero wtedy zauważyłam że mam dwie szafy. Chwila to przecież szafa z mojego pokoju! Szybko do niej podbiegłam. Od razu ją otworzyłam. Moje ubrania! Szybko wyjęłam delikatną bluzkę na ramiączkach i luźne spodnie z miękkiego materiału. Do tego sandały i... Tak! Mój miecz też tam był schowany w pochwie. Prawie skakałam z radości. Wyjęłam bandaż i owinęłam sobie nim biust. Nałożyłam ubranie i przypięłam miecz. Zachichotałam. Mój książę nadal będzie zazdrosny. Wyszłam na plac ćwiczebny. Oczywiście większości ćwiczących opadły szczęki. Uśmiechnęłam się zadziornie i podeszłam do narzeczonego.
- A więc czego oczekujesz ode mnie kotku? - puściłam do niego oczko i odeszłam kilka kroków. Wyciągnęłam miecz. Był czarny jak heban. Valyriańska stal. Najostrzejsza i najmocniejsza. Na rękojeści był smok który jakby chciał pożreć miecz. Jego oczy były z rubinów. Piękny i zabójczy tak jak Kaspian. No i za to ich obu kocham.
Link do zewnętrznego obrazka
Po pewnym czasie dziewczyna się uśmiechnęła. Gdy zaczęła przepraszać uśmiechnąłem się czule. Odstawiłem książkę i się nad nią nachyliłem. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i popchnąłem na miękkie poduszki.
- Nic nie szkodzi ale teraz musisz odpocząć. Dobrze?- uśmiechnąłem się do niej i znowu wziąłem się za lekturę. Biedactwo. Pewnie pierwszy raz widziała egzekucję chociaż było to dziwne. Chociaż... No fakt nie pozwalałem służbie oglądać egzekucji bo by mieli wymówkę aby nie pracować. Książka była dosyć... Nudna. Tak raczej tak mogę to określić.
- Umiesz czytać? - spytałem Mettę. Dziwne że dopiero teraz o to pytam ale jednak. Mam chyba sklerozę. Powinienem był od razu się jej o to spytać.
#181 21-12-2013 o 19h49
Metta
Uśmiechną się do mnie, pocałował w czoło i popchał na miękkie poduszki. Kiwnęłam potwierdzająco głową i odwracając się twarzą w jego stronę przytuliłam się do puszystej kołdry. Zadał pytanie które najmniej chciałam usłyszeć.
-N-nie-szepnęłam cicho. Tak zapytał się czy umiem czytać. A nie umiałam, ani pisać. Nie patrzyłam teraz w tej chwili, wstydziłam się tego a dodatkowo byłam strasznie bliska płaczu. Chciałam dodać iż pisać też nie umiem ale poczułam coś w żołądku. Szybko się podniosłam i pobiegłam do miski, co zrobiłam w ostatniej chwili. Kiedy w końcu wszystko zwróciłam załapałam się za czoło i rozpłakałam całkowicie ignorując króla siedzącego za mną.
#182 21-12-2013 o 20h27
|| Merril "Wella" Klyre ||
Zdziwiła mnie jej prośba, ale nie umiałbym jej w tym momencie odmówić. Moja mała przyjaciółka, prawda? Tylko moja. Zawsze lubiłem tak sądzić, bo niezbyt lubiłem się dzielić z innymi.
- Jeśli chcesz mogę ci obiecać, że nie opuszczę ciebie, ale z pewnością nie obiecam ci, że nie opuszczę tego miejsca. - odpowiedziałem jej z cichym westchnięciem.
To, że opuszczę dwór było dla mnie oczywiste. Jak nie teraz, to kiedyś to na pewno nastąpi. A wolałbym, żeby to było zanim ojciec zacznie mi się za żoną oglądać. Wolałbym sam ją sobie wybrać.
- Może tak być, kochana? - spytałem ją, licząc, że się zgodzi. - Nie mogę zostać tu na zawsze, każdy kiedyś musi wyfrunąć z gniazda. - dodałem jeszcze, po czym poczochrałem ją po włosach i uśmiechnąłem się. Nie chciałem by się więcej smuciła. To tak bardzo do niej nie pasowało, do tego, jak zawsze się uśmiechała. I to w niej lubiłem, tą radość i uśmiech.
#183 21-12-2013 o 22h07
Link do zewnętrznego obrazka
Nie. To nie tak miało być... Miał mi to obiecać. Teraz będę musiała powiedzieć wszystko... Albo chociaż dalej udawać osobę tajemniczą, którą nigdy nie byłam. Pokręciłam więc głową, odsuwając od niego. Za długo mnie przytulał, naprawdę, jeszcze ktoś by tu wpadł.
- Nie, nie możesz... Nie obiecuj czegoś, czego nie zdołasz dotrzymać, dobrze? - powiedziałam i odeszłam.
Przemierzałam korytarze szybko, byle jak najdalej od tej cholernej kuchni... Wtedy zamarłam, a moje oczy otworzyły się tak szeroko, jak to możliwe.
Na placu do ćwiczeń leżały jeszcze świeże zwłoki, twarz, która razem z głową została odcięta od reszty ciała, zastygła w wyrazie przerażenia. Czy tak mogłaby wyglądać także moja śmierć?
Muszę stąd uciekać, czym prędzej. Najwyżej pożyczę od kogoś pieniądze, których nigdy nie oddam, ale odejść muszę. W pałacu robiło się coraz niebezpieczniej, co uświadomiły mi zalewający wszystko wokół krwią trup.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (21-12-2013 o 22h08)
#184 21-12-2013 o 22h50
Patrzyłem jak moja narzeczona idzie przez plac, delikatnie kręcąc biodrami w opiętych spodniach, czułem jak krew we mnie buzuje, najpierw na jej widok, a potem na widok tych patałachów, którzy pożerali ją wzrokiem.Moje oczy nadal były czerwone jak krew, więc nikt się nie zorientował jaką wściekłość wzbudził we mnie ten strój.
-Durnie do walki! Byle strój może was rozproszyć? W tym czasie wróg zdołał by was wybić do cna
Odwróciłem się gdy przechodziła obok mnie, zmierzyłem ją wzrokiem, zatrzymując się w niektórych miejscach na dłużej. Oblizałem kącik ust, kotku jak ona śmie do mnie mówić w ten sposób.
-Po pierwsze nie nazywaj mnie tak słodziutka, po drugie chcę zobaczyć co potrafi moja kobieta. O zmarłych nie powinno się źle mówić, ale Twojemu ojcu daleko było do mistrza szermierki, a Ty masz do tego talent, którego szkoda by było zmarnować. Po trzecie kto będzie mnie teraz ganiał z mieczem podczas rodzinnych obiadków?
Wyjąłem miecz, który wiernie trwa u mego boku, przybrałem pozycję do walki, miałem drobną przewagę ponieważ widziałem jakie błędy popełniała podczas walki z moim martwym już teściem. Zaatakowała pierwsza, podczas walki była jak rozwścieczony smok, piękna i zabójcza. Broniłem się kilka razy przed jej atakami, sam odparowałem w pewnym momencie,musiałem przyznać obrona szła jej równie dobrze co atak. Czekałem jednak na moment w którym się odsłoni, czułem się wspaniale podczas walki, to był mój żywioł. Moja piękność znów atakowała, ale popełniła błąd który skutkował ją utratę miecza. Przesunęła ostrze za bardzo po moim mieczu co sprawiło że mniej siły musiałem włożyć w to by wybić jej broń z dłoni. Stal brzdęknęła gdy wylądowała na ziemi, a ja chwyciłem ją i szybko przysunąłem do siebie, tak ze stała do mnie tyłem, między nami nie było choćby milimetra odstępu.Delikatnie przyłożyłem ostrze do jej szyi, drugą ręką trzymałem jej nadgarstki. Zaskoczyło mnie jak w tych małych i drobnym dłoniach może być ukryte tyle siły, nachyliłem się do niej.
- Widzisz jak reaguje kiedy się tak ubierasz. Jesteś tylko moja i nie będę się z nikim dzielił takim widokiem.
Ugryzłem ją delikatnie w ucho, nie mogłem się powstrzymać, czułem jej zapach i do tego ten strój, schowałem miecz i odsunąłem się od niej. Podniosłem jej miecz, przekładając go w dłoniach, wspaniała robota. Podałem jej ostrze, nie mogąc oderwać oczu od niej, zorientowałem się że wszyscy rycerze się jej przyglądają.
-Przedstawienie skończone! Wracać do treningu!
Złapałem Catelyn w pasie i przerzuciłem przez ramię uważając żeby nic jej się nie stało. Nie zniosę tych spojrzeń na niej, chyba spalę jej te wszystkie stroje, to na pewno łatwiejsze niż oślepienie naszej armii.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-12-2013 o 22h19)
#185 22-12-2013 o 14h10
Link do zewnętrznego obrazka
Zaczęła się walka. Byłam świadoma że z nim przegram. Dawno nie ćwiczyłam więc nie miałam szans. Jednak zachowała się moja gracja. No i jak przewidziałam. Miecz gdzieś pofrunął a ja się skrzywiłam. Czułam przy uchu jego oddech a na gardle zimny dotyk stali. Usłyszałam jak miecz upada na ziemie. Trzymał mnie za nadgarstki. Mogłabym go spokojnie kopnąć ale po co... Przecież jest on tak blisko. Uśmiechnęłam się pod nosem. Okropny z niego zazdrośnik. Jednak nic nie może poradzić na to jak się ubieram bo to moja sprawa. Nikt nie zmusi mnie do tego bym założyła jakąś grubą suknię w której bym się dusiła ani tym bardziej do noszenia gorsetu. Okropieństwo. Odsunął się ode mnie ale nie mógł się powstrzymać aby mnie delikatnie nie ugryźć. Wzięłam od niego mój miecz i go schowałam. Nawet się nie zorientowałam kiedy mnie uniósł i przerzucił przez ramie. Delikatnie oparłam głowę na dłoniach. Spojrzałam na rycerzy. Dalej się patrzyli. Uśmiechnęłam się i puściłam do nich oczko. Kaspian nie mógł tego zobaczyć więc co mi tam. Wysłałam im w powietrzu całusa a im znowu opadły szczęki. Zachichotałam.
- Gdzie mnie niesiesz? - spytałam. warto wiedzieć no bo cóż... Nadal mu w pełni nie ufam ale nic nie mogę na to poradzić. Taka jest moja natura jako że sama jestem dosyć dwulicowa ale to przez geny smoka podziemnego i cienistego.
- Hm... A jeśli chodzi o rodzinne obiadki. To będziesz miał przynajmniej trzech facetów na głowie. Mojego stryja, wujka i byłego partnera z smoczych godów. - ciekawiła mnie reakcja mojego narzeczonego na to ostatnie. Biedny chłopak. To że udało mu się podstępem mnie złapać było tylko początkiem fali nieszczęść. Wykluło się wtedy trzynaście słodkich smoczątek. Chłopak był smokiem podziemnia czysto krwistym w dodatku więc dzieci były w stu procentach smokami. Były jednak mi odebrane aby mogła się nimi zaopiekować starszyzna. Ja uważałam że były to tylko gody a dla niego było to coś więcej. No i teraz nie potrafi się ode mnie odczepić. Eh... Jak trudno jest być półsmokiem.
Link do zewnętrznego obrazka
Skinąłem głową. Spodziewałem się tego. Wiele z służących nie umie czytać ale staram się dbać by umiały. W dodatku pisanie też się przydaje.. Nagle dziewczyna szybko wstała i podbiegła do miski. Naprawdę to przeżywa. Zareagowała tak samo jak moja ostatnia małżonka. Westchnąłem i odłożyłem książkę któryś raz z kolei. Jeśli dalej tak pójdzie nigdy jej nie skończę. Podszedłem do dziewczyny i ją delikatnie odwróciłem w moją stronę. Starłem łzy z jej policzków i ją przytuliłem.
- Już wszystko dobrze Metto. Jesteś tutaj bezpieczna, nic się nie dzieje. Wszystko będzie w porządku. - mówiłem to kojącym głosem. Delikatnie głaskałem ją po plecach. Eh... Czy ona musiała się rozbeczeć? Czasem uważam że jestem okropnie miękki jeśli chodzi o płaczące młode kobiety. Delikatnie pocałowałem ją w czubek głowy. Biedactwo. Ciekawe czy przy następnej egzekucji też tak zareaguje. Pewnie tak znając życie.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (22-12-2013 o 21h24)
#186 22-12-2013 o 14h26
Metta
To było takie niebywałe. Przytulił mnie, mówiąc szczerze nie wiem dlaczego ale sama go objęłam i mocno w niego wtuliłam.
-Tam było tyle krwi-chlipnęłam cicho. Ja naprawdę czułam się teraz bezpieczna, wiem że wiele przez niego wycierpiałam. Ale teraz wydawał mi się taki kochany i miły. Zaczynałam się powoli uspokajać w jego ramionach ale nie chciałam żeby mnie puścił i zostawił. Mocniej go objęłam i zaczęłam cicho śpiewać jakąś kołysankę, niestety było to bardzo niewyraźnie bo ciche łkanie mi przeszkadzało.
#187 22-12-2013 o 14h33
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się czule i znowu pocałowałem ją w czubek głowy. Jeśli tak dalej pójdzie to stracę reputację okropnego tyrana. Mniejsza najwyżej wymuszę na dziewczynie aby obiecała że nikomu nie powie o tym jaki byłem dla niej... Miły?Zaczęła śpiewać jakąś kołysankę i się mocno we mnie wtuliła. Tyle przeze mnie przecierpiała a sama się do mnie przytula. Heh.
- No już. Przestań płakać wszystko jest już w porządku.- Delikatnie uniosłem jej twarz. Zacząłem gładzić ją po policzku. Nachyliłem się i delikatnie ją ucałowałem. Była strasznie zaskoczona. Uśmiechnąłem się. Jestem dosyć nieobliczalny. Moi synowie się do tego przyzwyczaili ale służba raczej nie.
#188 22-12-2013 o 14h43
Metta
Kiedy zaczął gładzić po policzku chciałam coś powiedzieć ale on delikatnie mnie pocałował. Zamarłam zaskoczona i przerażona zarazem. Kiedy się odsunął zasłoniłam usta dłonią i wpatrywałam się w niego wielkimi oczami.
-C-co jaśnie pan robi?-wydusiłam z siebie w końcu. Nie wiedziałam co zrobić, jak zareagować, co powiedzieć. Wszystko we mnie buzowało, a ja siedziałam jedną ręką dalej go obejmując, i nie odrywając od niego swoich niebieskich oczu w których czaił się strach, przerażenie, zaskoczenie i może szczęście i radość.
Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (22-12-2013 o 14h47)
#189 22-12-2013 o 14h51
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Delikatnie ująłem jej rękę i ją ucałowałem. Były zniszczone przez ciągłą pracę. Przydałyby się jakieś maści aby doprowadzić je do porządku. Delikatnie założyłem jej włosy za ucho. Znowu się nachyliłem i ją pocałowałem. Po co tutaj słowa. W życiu się nie całowała. Czułem to. Nie myślałem że jeszcze jakaś służąca jest dziewicą a co dopiero że w życiu nie obcowała z mężczyzną. Jest na tyle dorosła że powinna zaznać tego uczucia. Moje dłonie wędrowały po je plecach. Metta powoli zaczęła odwzajemniać mój pocałunek. Ustąpiła dosyć szybko. Nie miotała się ani nie krzyczała. To dobrze nie chciałbym aby ktoś przypadkiem ją usłyszał i wszedł do pokoju.
#190 22-12-2013 o 15h05
Metta
Nie odpowiedział mi, a zamiast tego znowu mnie pocałował. Tym razem jednak nie byłam aż tak spięta. Choć mimo wszystko pierwszy raz jakiś mężczyzna mnie całował czy choćby dotykał w taki sposób. W końcu zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki, co robiłam niepewnie. Nie krzyczałam ani nie miotałam się, nie miało to sensu, on i tak był silniejszy a dodatkowo mógł mnie zwolnić czy coś gorszego. To było takie... takie przyjemne i miłe. Westchnęłam cicho modląc się zarazem by tego nie usłyszał.
#191 22-12-2013 o 15h17
Siedziałam na zimnej podłodze i starałam się wymyśleć właściwości owego kwiatka. Jakie to tajemnice w sobie skrywa, co tak naprawdę pn leczy. Tyle pytań a tak mało wiemy. Wyjęłam wszystkie książki i zaczęłam w nich szukać coś o kwiatku. Nagle poczułam się samotnie. Mam nimfy i zwierzęta ale brakuje mi kogoś.
#192 22-12-2013 o 22h17
Ścisnąłem ręce na jej ciele gdy wspomniała o smoczych godach. Zabrałem ją w stronę koszarów, do mojej generalskiej kwatery. Było to o tyle wygodne że gdy wypiłem zbyt dużo wina z innymi rycerzami nie musiałem toczyć boju ze schodami prowadzącymi do mojego pokoju, tylko bezpiecznie i spokoje zasypiałem w tym pomieszczeniu. Gdy wszedłem do tego pokoju, zamknąłem proste, grube drzwi z kopa, a Catelyn rzuciłem na łóżko które się w nim znajdowało. Nachyliłem się nad nią i złapałem jej dłoń i ścisnąłem, może zbyt mocno, ale nerwy zawładnęły całym mym ciałem. Chciałem zmiażdżyć tego kto śmiał dotknąć jej swoimi parszywymi łapskami.
- Co to za typek, podaj mi tylko jego imię, ciało tego gada zetrę z powierzchni ziemi, za wyjątkiem głowy, którą powieszę w sali tronowej, bym miał satysfakcję przechodząc tam codziennie.
Ogarnęła mnie chorobliwa zazdrość, nie wyobrażalne uczucie zemsty rosło w moim skażonym demoniczną krwią sercu. Ona jest tylko i wyłącznie moja, puściłem jej dłoń i walnąłem pięścią w ścianę nad łóżkiem, patrzyła mi w oczy, wyraźnie zadowolona z mojego zachowania. Złapałem jej nadgarstki i przyciągnąłem do siebie,
- Zabije każdego kto miał czelność Cię dotykać
Jedną ręką złapałem ją w tali, a drugą wplotłem między jej włosy, niszcząc upięcie. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją, nie zwracając uwagi na nic innego.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (23-12-2013 o 00h39)
#193 23-12-2013 o 11h36
Po wymyśleniu już właściwości odstawiłam księgę na półkę. Schowałam sztylet którym odcinałam niepotrzebne kartki do szafeczki. Założyłam pelerynę i wyszłam z chatki. Spojrzałam się na staf. Nimfy patrzyły się na mnie jak by chciały mnie zabić za moje zachowanie. Udałam się do miasta. Chodziłam główną drogą. Pełno tu uśmiechniętych i szczęśliwych osób. Roztaczało się tu pełno ciekawych zapachów. Teraz poczułam że żyję. Kupiłam sobie bochenek chleba i kilka owoców. Roznosił się od nich piękny zapach. Kiedy tak szłam miałam wrażenie że ktoś za mną idzie, ale nie jakiś mieszczanin co pędzi do dzieci i żony. Tylko ten ktoś mnie śledzi. Postanowiłam przerwać spacer i wrócić do domu. Kiedy byłam już przy chatce nadal słyszałam czyjeś kroki więc przyśpieszyłam chód usłyszałam bieg tej osoby. Weszłam szybko do domku i zastawiłam drzwi kłodą i przysunęłam tam też cały stół. Cofnęłam się do szafeczki ze sztyletem. Powoli go wyjęłam.
-Wiem ze tam jesteś mała wiedźmo-powiedział ciężki męski głos. Nagle wyważył drzwi i wszedł do środka. To był baron z balu. Poczułam jak serce mi przyśpiesza.
-Za twoją głowę dadzą mi cały skarbiec-powiedział zbliżając się do mnie. Kiedy byl już bardzo blisko pogłaskał mnie po głowie.
-Po co te nerwy i tak byś umarła. Ja wykonuję tylko boskie rozkazy. -powiedział podnosząc moją głowę. Zamachnął sie z mieczem ale go uprzedziłam. Wbiłam mu sztylet na poziomie serca i brzucha. Szybko upadł.
-Nie czas na moją śmierć-powiedziałam wyjmując mu miecz z dłoni i rzucając go w kąt. Chwyciłam go za nogę i wyciągnęłam z chatki.
-Zajmijcie się nim aby nikt go nie znalazł-powiedziałam do nimf wrzucając go do wody. One się już nim zajmą. Jestem ciekawa kto go do mnie wysłał. Wzięłam torbę i sztylet i pobiegłam do zamku. Miałam łzy w oczach. Kto chce mnie zabić?! Dobiegłam do zamku i weszłam do sali tronowej poprosiłam aby wezwali króla. łzy leciały mi po policzkach. ale trzymałam się w pozycji stojącej i nie pokazywałam tego po swojej minie.
#194 23-12-2013 o 12h23
Link do zewnętrznego obrazka
Szłam po korytarzu tak, by nikt mnie nie zauważył... Innymi słowy robiłam więcej hałasu, niż zazwyczaj i musiałam poprawiać dekoracje tam chyba jakieś dziesięć razy jak nie więcej (swoją drogą po cholerę ich tam tyle), a żeby było zabawniej zastanawiałam się w ogóle, na cholerę się tak skradam... Mniejsza, zauważyłam Elsę, a chyba tylko ona w tym momencie mogła mi pomóc. Wyglądała jednak na roztrzęsioną, choć chciała to usilnie ukryć łzy na jej twarzy zdradzały mi, że to nie czas na rozmowę o pożyczaniu złota.
- Elsa? Wszystko w porządku? - spytałam, podchodząc do niej szybko. Dobrze, że zatrzymała się momentalnie. Otarłam jej łzy rękawem, który był mniej ubrudzony efektami robienia Welli śniadania. Mamrotała coś o królu i jej sprawach, ale nie pozwoliłam jej iść. - Kochana, nie możesz się pokazać królowi w tym stanie, jasne? No już, chodź, opowiesz mi wszystko, obiecuję że nikomu nie powiem - może i byłam straszną gadułą, ale tak, jak wymagałam od kogoś dotrzymania obietnicy, tak sama potrafiłam zachować jakiś sekret dla siebie... To podobno typowe w mojej rodzinie, jak zapewniał niejednokrotnie ojciec, a po przyjeździe na stałe do zamku także Brian.
Wiedziałam co mówiłam, dlatego głos miałam zdecydowany. Liczyłam, że nie będzie miała nic przeciwko, jeśli wezmę ją do domku dla służby, bo tam właśnie zaczęłam ją prowadzić.
#195 23-12-2013 o 12h40
Link do zewnętrznego obrazka
Zaniósł mnie do swojej kwatery. Ech... Mogłam się domyśleć że jak już raz pozwolisz facetowi spędzić z tobą noc to on przyjdzie także następnej. Był strasznie wkurzony. Rzucił mnie na łóżko. Nawet miękkie ale przydałoby by się jeszcze kilka poduszek z piórkami małych gąsek. Ścisnął moją dłoń trochę zbyt mocno ale no cóż na mnie to zbytnio nie robiło wrażenia. Jakaś inna dziewuszka by zaraz zaczęła płakać. No proszę i jeszcze chce go dorwać. Mój słodki, kochany zazdrośnik. Walnął pięścią w ścianę i nawet go to nie zabolało. Ledwo co się powstrzymywałam aby nie wybuchnąć śmiechem. Jestem tylko jego... Hmm już kilku mężczyzn mi tak mówiła niezbyt dobrze skończyli. Złapał mnie w talii i zniszczył moją fryzurę. No nie... Chyba jednak nie zdołam protestować. Rozpłynęłam się w jego ramionach. Po jakimś czasie się od niego oderwałam i szepnęłam:
- Kocham ciebie. - znowu go pocałowałam. Rękami sięgnęłam pod jego koszule i delikatnie głaskałam jego plecy. Moja skóra już zmieniła się w smoczą. Tak szybko? Chyba będę musiała się przyzwyczaić.
Link do zewnętrznego obrazka
Wyszedłem z pokoju zostawiają Mettę samą. Mruczałem coś pod nosem o "kochanych" obowiązkach króla. Gdy wszedłem do sali tronowej już tej niby dziewczyny nie było. Spojrzałem na mężczyznę który do mnie przyszedł i trzasnąłem go z całej siły twarz. Wyleciało mu kilka zębów i pociekła krew. Upadł pod wpływem uderzenia. Nie zważając na nic znowu zacząłem iść do swojej komnaty. Co za niesubordynacja. No i co w ogóle chodziło. Gdy otworzyłem drzwi komnaty Metta dalej tam była. Uśmiechnąłem się do niej i ją przytuliłem. Po chwili się schyliłem i pocałowałem ją w usta. Od razu poprawił mi się humor.
#196 23-12-2013 o 12h51
Metta
Kiedy król wyszedł wyskoczyłam z łóżka i ubrałam się. Uczesałam włosy, oraz starałam się doprowadź to porządku, mimo że każdy krok sprawiał mi jakiś minimalny ból byłam w jakimś stopniu szczęśliwa. Kiedy wrócił i mnie pocałował, odwzajemniłam jego pocałunek by po chwili się oderwać i przytulić do niego. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na niego rozpromienionymi oczami.
-M-może pójdziemy na spacer. Jest tak ładnie na zewnątrz-powiedziałam do niego wesoło. Już nie go nie bałam, nie aż tak. Nie wiedziałam jak mam się do niego zwracać, czy dalej jaśnie panie czy po imieniu. Nie miałam po prostu pojęcia.
#197 23-12-2013 o 17h55
Powiedziała mi że mnie kocha, co za rozkoszne słowa. Wiele dziewcząt podsyłało mi liściki z wyznaniami miłosnymi, najwspanialsze były ich miny gdy owe wiadomości wrzucałem do ognia, albo paliłem nad świecą. Oczywiście zawsze patrząc zainteresowanej w oczy, jednak jej wyznanie sprawiło mi dużo większą przyjemność niż wszystkie inne razem wzięte. Jej pocałunki były dużo przyjemniejsze od tych które do tej pory przeżyłem, może to własnie ludzie nazywają miłością? Czułem jej ciepłe ręce głaszczące moje plecy, sam nie pozostałem dłużny i gładziłem delikatnie jej talię, czułem smocze łuski pod dłoniami. To było bardzo dziwne uczucie, nie nieprzyjemne po prostu inne. Oderwałem się od jej ust i popatrzyłem w jej oczy, które teraz zwęziły się i wyglądały jak smocze.
- Kochasz, to bardzo dobrze bo ja kocham Ciebie, ale i tak pozabijam wszystkich którzy choćby spojrzeli na Ciebie jak nie trzeba
Miałem ochotę zabrać ją stad jak najdalej, może w Kryształowych Dolinach by nas nie szukali, ahhh te marzenia. Pocałowałem ją w czoło, a ona stanęła na palcach by mnie pocałować, co za kobieta? Czy wszystkie półkrwi są takie?Szczerze teraz za bardzo mnie to nie obchodziło.
#198 23-12-2013 o 23h12
Szłam razem z dziewczyną. Nie miałam nic przeciwko aby ktoś się mną zaopiekował.
-Widzisz moje życie się sypie. Szłam sobie spokojnie a tu nagle wyskakuje facet i chce mnie zabić. Mówił że ktoś mu kazał i że za moją głowę dostanie cały skarbiec. Boję sie. Że już nie jestem bezpieczna. Że czeka mnie już wyłącznie stos. Tylko proszę cię nie mów nic Brianowi. On już widział mnie otrutą. Nie chcę aby wiedział że ktoś na mnie poluje. To by było jak cios w samo serce-powiedziałam przytulając się do niej. Jak ja dawno nie czułam czyjejś skóry.
#199 24-12-2013 o 15h26
Link do zewnętrznego obrazka
Aww, i znów ktoś się do mnie przytula. No, nie no, ja chyba mam dzisiaj na serio szczęśliwy dzień... Oby tak samo było z tymi pieniędzmi, które mam jakimś cudem zdobyć. Jednak na razie nie mam co o tym nawet myśleć... Dziewczyna pocieszenia potrzebuje, nie? Posadziłam ją u siebie na łóżku, a w prowizorycznej kuchni, jaką tu mieliśmy, by nie latać z wrzątkiem z kuchni pałacowej, wstawiłam wodę.
- Spokojnie... Kiedy tylko zobaczysz króla, poproś go o przeniesienie do pałacu. Tu będziesz bezpieczna. Nawet, jeśli nie przydzieli Ci osobnej komnaty, nie martw się, tutaj, w domku dla służby niedługo ma się ponoć zwolnić miejsce. - oczywiście, że miałam na myśli siebie, jednak nie powiedziałam jej tego. Na szczęście w plotkach to ja byłam przednia, a to, co właśnie powiedziałam, brzmiało jak jedna z wiarygodniejszych. - I nie masz się co przejmować, a Brian do tego może Ci pomóc. Przecież on za Tobą w ogień skoczy - powiedziałam z naturalnym dla mnie uśmiechem, po czym zaparzyłam jej szybko herbaty i podałam jedną z czarek. - Masz, na razie napij się herbaty... A potem idź do Briana i powiedz mu, żeby zapłacił za wszystko, co ostatnio od Ciebie wzięłam. I tak ma u mnie dług, a ja... Ja Ci w tym miesiącu zapłacić nie mogę. Pieniędzy mi nie starczy. - wytłumaczyłam się zręcznie i usiadłam obok niej. Po chwili połowa herbaty z mojej czarki zniknęła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A potem druga. Nie wiem, jak jej, ale mi się bardzo chciało pić.
#200 25-12-2013 o 15h14
Imię: Caitlyn Vanessa Jasmine Katherine
Ksywki: Cait, Ness, Jeans, Kate
Nazwisko: Targareyn
Wiek: 17
Ciekawostki:
Siostra pewnej jędzy ( Catelyn)
Lubi podrywać
Dba o uroda zarówno swoją jak i siostry
Myje się codziennie
Kąpie swoją siostre nie zważają na jej okrzyki ( radości)
Nie lubi stawać do walki
Jest nie przewidywalna
Nie odczuwa wstydu
Nie nawidziła ojca
Jako pierwsza się o wszystkim dowiaduje ( ciaża siostry)
Włada magią nie pospolitą ( w pięć minut uszyje najpiękniejszą suknie w królestwie ale sie tym ( nie) chwali
Jest smokiem kryształowym