Merwyn Klyre
Bal dopiero się rozpoczął a już były pijackie piosenki i jakaś bójka na końcu stołu. Rozejrzałem się po sali. Zauważyłem smoczego lorda która spoglądał nieprzychylnym wzrokiem na mojego syna. On za to rozmawiał ze swoją narzeczoną. Czyli nie jest tak źle w ich relacjach. Wreszcie wstali i poszli na parkiet. Spojrzałem za siebie i ujrzałem tą niezdarną dziewczynę która mi podpadła wczoraj. Uśmiechnąłem się do niej i wyciągnąłem w jej stronę kielich.
- Nalej mi dziecko i chodź tu bo chcę z kimś porozmawiać- przerażona dziewczyna posłusznie wykonała polecenie. Drżały jej ręce. Boi się. To dobrze. Strach jest najpotężniejszą bronią króla.
- Jak się nazywasz? - nie miałem ochoty na rozmowę z jakimś pijanym arystokratą. Nagle przyszedł paź z listem. Przeczytałem. W porządku jeśli chce o tym rozmawiać. Nie mam nic przeciwko. Wysłuchiwałem odpowiedzi dziewczyny.
Catelyn Targareyn
Zjadł. No proszę czyli nie jest aż tak źle jak myślałam. Potem zaprowadził mnie na parkiet. Byłam strasznie sztywna. Czułam na sobie spojrzenie ojca. No niby jak mam się uspokoić? Jednak spojrzałam na mojego narzeczonego i się uśmiechnęłam gdy zwrócił uwagę na mój strój. Powoli się uspokajałam. Moje ruchy stały się płynne i lekkie. Kochałam tańczyć. To było jak latanie tylko że nie czuło się wiatru i poruszałam całym ciałem a nie tylko skrzydłami.
- To nie taki zły pomysł gdybyś im wydłubał oczy. No i musisz się przyzwyczaić do takich ubrań. Jestem przecież z Targareynów. A jeśli myślisz że to jest wyzywający strój to nie wiem co powiesz gdy zobaczysz co mam na noc poślubną. - uśmiechnęłam się szeroko. Nasz ród słynął z odważnych ubrań najbardziej względem kobiet. Były one specjalnie takie przewiewne aby nasze całe ciało oddychało powietrzem. W lato chodzimy nawet w sukienkach ponad kolano i delikatnych jak mgła. Nasze stroje są przystosowane do smoczej skóry która musi oddychać. W ubraniach które noszą damy dworu bym się udusiła. Kątem oka spojrzałam w stronę stolika w którym siedział mój ojciec. Gdzieś zniknął a moja siostra patrzyła w moją stronę rozmarzonym wzrokiem. Była smokiem ziemi ztąd jej przysposobienie. To ja jestem ostra i nierozważna a ona spokojna i miła. Szkoda że nie jestem taka jak ona.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (15-12-2013 o 19h58)