Usłyszałam jak wozy jeżdżą po drodze. Pewnie w pałacu coś się dzieje. Nagle zobaczyłam pazia który biegnie w moją stronę. Dostałam list od KRÓLA?! Ja chyba śnię. Szybko odczytałam list. Mam zostać nadworną zielarką. Całkiem niezła propozycja. Do listu było przyczepione zaproszenie na ten bal. Postanowiłam że sama dam odpowiedź królowi. Kazałam paziowi aby wrócił do zamku i przekazał króli że już niech się nie martwi o swoje dolegliwości. Kiedy odbiegł ja poszłam do swojej chatki. Otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej jedną ze swoich sukienek. Położyłam ją na krzesło. Rozplątałam włosy z warkocza. Lekko się kręciły. Założyłam czarne pantofelki. Przyszedł czas na sukienkę. Powoli i delikatnie wsunęłam się w nią.
Wyszłam z domku. Oczywiście na dłoniach miałam czarne lekko przezroczyste rękawiczki. Poszłam w stronę pałacu. Zaproszenie trzymałam w dłoni. W mojej głowie tłumiły się myśli czy to dobry pomysł. No trudno damy jakoś radę.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#76 15-12-2013 o 12h47
#77 15-12-2013 o 12h48
Rin Okumura
-W pałacu niestety nie rosną ale przydałyby się liany oxyganu. To taki rodzaj świecącej rośliny,który by idealnie komponowały się z resztą. - powiedziałem spoglądając na wiszące wazony - A pani jak myśli co można by jeszcze dodać? - szepnąłem zwracając się do dziewczyny.
Westchnąłem cicho.
Jeżeli chcesz pisać dwuosobowe RPG lub brakuje ci jakiejś postaci - pisz.
#78 15-12-2013 o 12h58
Catelyn Targareyn
Powinnam się ubierać ale chyba wiem o co chodzi. Byłam w najmroczniejszych zakamarkach w zamku i wiele rzeczy widziałam. Rozejrzałam się nikogo nie było.
- Chodź - powiedziałam i wzięłam go za rękę. Pociągnęłam w stronę wyjścia. Trzecie drzwi po przeciwnej ścianie. Weszliśmy. Tam rąbnęłam z pięści w jeden z wielu kamieni na ścianie. Ukazały się małe wrota. Szybko w nie wbiegłam razem z chłopakiem. Tajne przejście się zamknęło. Wzięłam pochodnie która była obok.Dzięki smoczemu wzrokowi widziałam doskonale w ciemnościach ale on nie widział.
- Yol -szepnęłam a z moich ust wydostał się ogień. Na szczęście chłopak nie widział jak to zrobiłam. Pociągnęłam go w dół i dopiero przy końcu schodów zgasiłam pochodnie. Na ścianach były fluorescencyjne liany usiane kwiatami. Uśmiechnęłam się.
- O to chodziło? - teraz tylko go odprowadzę i lecę się przebrać. Eh... W tym zamku moje życie to jedna wielka porażka.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (15-12-2013 o 13h06)
#79 15-12-2013 o 13h06
Rin Okumura
-Nie powinienem pani... - szepnąłem ale nie wiem czy to usłyszała,bo pociągnęła mnie za rękę. Weszliśmy przez jakieś przejście w ścianie.
Było ciemno. Pani zapaliła pochodnie. Czemu pokazuje mi takie miejsce... Jestem tylko służącym... To wbrew regulaminowi królewskiemu. Nie powinienem jej nawet móc dotknąć.
Eh... Co to ma być?
Zeszliśmy po jakichś schodach w dół. Posłusznie kroczyłem za nią. Co innego mi pozostało...?
Po chwili zgasiła pochodnię i ujrzeliśmy fluorescencyjne liany usiane kwiatami.
Przytaknąłem tylko głową i zebrałem kilka. Będą idealnie ozdabiać główną salę. Przynajmniej król będzie zadowolony.
Jeżeli chcesz pisać dwuosobowe RPG lub brakuje ci jakiejś postaci - pisz.
#80 15-12-2013 o 13h20
Link do zewnętrznego obrazka
Całe szczęście Metta pomogła nam radą uporać się z plamą, po chwili kąt sali był czysty... W sumie to już wszystko, więc i ja, i Ellin wybrałyśmy się do kuchni - ja pomagać przy daniach, ona wynosić skończone już potrawy. Po drodze jednak zaczepiłam Rina.
- Dobra robota - pochwaliłam go krótko, choć tyle wystarczyło, zwłaszcza, że teraz zajęty był rozmową z panią Targareyn, a jak wiadomo, komplement ode mnie to nic w porównaniu do oceny wyglądu sali przez wysoko urodzoną szlachciankę.
Znalazłyśmy się w kuchni, gdzie moja szafka była delikatnie otwarta. Otworzyłam ją szybko, i tak wszyscy byli zajęci, po czym westchnęłam. Będzie trzeba zapłacić Elsie i poroznosić specyfiki po zamku. Na razie wzięłam tylko jedną z niewielu przypraw wśród dostarczonych niedawno rzeczy (większość wyglądała na leki), po czym dodałam jej nieco do kilku potraw. Tak, z pewnością poprawi jakość ich i tak już wyśmienitego smaku.
Link do zewnętrznego obrazka
Westchnąłem. Elsa wyszła za szybko, nie zdążyłem nawet spytać jej, po co te rękawiczki... Nie rozumiałem tego. Po co ludzie się tak spieszą? Mają mnóstwo czasu na życie... No, chyba że ktoś im je niespodziewanie odbierze. Wtedy mogą obudzić się w niematerialnej postaci w wieku 19 lat i pozostać taką przez następne trzy wieki.
Nie zastanawiając się nad tym dłużej - bo robiłem o zdecydowanie za często - wróciłem do mojej biblioteki.
Nie wiecie nawet, jak bardzo się zdziwiłem, gdy zobaczyłem księcia w towarzystwie jakiejś służki. Nie widziałem jej nigdy wcześniej, nie, zdecydowanie nie, więc podleciałem do nich i lewitując nieco nad nią, popatrzyłem.
- Witam, paniczu - powitałem księcia. Jako jedyny z tych szlachetnie urodzonych w pałacu zabronił mi kłaniać się sobie, ot, młody buntownik... Ale bynajmniej w słusznej sprawie. Zerknąłem na dziewczynę, a jej ubiór mimowolnie wywołał na mej twarzy uśmiech. - Kim jest ta urocza dama? - spytałem, opadając na ziemię i podchodząc do niej. Była taka blada, gdy mnie obserwowała... Jak trup, hehe. - Nie bój się mnie, przynajmniej się postaraj, nie wypada przecież mdleć przy osobie wysoko urodzonej - powiedziałem, licząc, że książę się nie obrazi, próbowałem przecież zdobyć sympatię dziewczyny. Ująłem jej dłoń i pocałowałem lekko. - Brian Vitalis, nadworny bibliotekarz. - przedstawiłem się.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (15-12-2013 o 13h32)
#81 15-12-2013 o 13h26
Catelyn Targareyn
Uśmiechnęłam się szeroko i gdy zebrał liany zaprowadziłam go innym przejściem. Było trochę wchodzenia po schodach. Jednak wyszliśmy w pokoju obok sali balowej. Odprowadziłam tam chłopaka i sama pobiegłam do mojego pokoju. Moja służąca już tam była. Szybko mnie ubrała w suknię którą sama mi wybrała. Nie podobała mi się zbytnio ze względu na to że zbyt dużo pokazywała ale co miałam poradzić. Takie suknie noszą panie z naszego rodu a i tak ta jest taka średnia bo jest jeszcze długa. Szybko poprawiłyśmy mojego koka i wybiegłam. Prawie wpadłam na strażnika który popatrzył na mnie wybałuszonymi oczami ale szybko spuścił wzrok. Byłam już niedaleko sali bankietowej. Teraz mogłam spokojnie iść. Tylko gdzie jest Kaspian? Musze przecież z nim wejść. Oparłam się o ścianę. Poczekam tutaj a jak się nie pojawi to wejdę z kimkolwiek.
Merwyn Klyre
Gdy tak siedziałem w ogrodzie i prawie zasypiałem usłyszałem wozy. No proszę jest. Podszedłem do smoczego lorda i się z nim chłodno przywitałem. Jego małżonka tylko wyciągnęła rękę. Ucałowałem ją jak każe obyczaj. Ich córka wyszła z wozu. Była przeciwieństwem Cat. Miała blond włosy i złociste oczy. Ją też pocałowałem w dłoń. Młodziutka dziewczyna się zarumieniła. Uśmiechnąłem się. Cała trójka weszła na salę. Rozejrzałem się. Właśnie szła moja zielarka. Podszedłem do niej.
- Witam czy pani ma na imię Elsa? Jeśli tak to zapraszam. - wyciągnąłem do niej ramie. Trzeba być dżentelmenem nawet jeśli pospólstwo uważa ciebie za bazdusznego tyrana. Jednak przecież nie oddam im swego złota bo nie stać mnie na to.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (15-12-2013 o 15h49)
#82 15-12-2013 o 13h36
Wolnym krokiem doszłam do zamku. Spojrzałam się czy nikt nie patrzy i za pomocą jednego ruchu ręki odplamiłam swoją sukienkę. Zauważyłam króla. Wzięłam głęboki wdech.
-Tak. Dziękuję za zaproszenie-powiedziałam i złapałam się go za ramię.
To będzie ciekawy wieczór. Jak się przywitamy ze wszystkimi zapytam go skąd ten zaszczyt bycia zielarką na zamku. Obym nie skończyła na stosie. Poprawiłam sobie rękawiczki. Może nie przepadałam za królem ale zamrozić go tak przy wszystkich. To nie na moje standardy. Chyba? Wszystko się okaże w tę ciekawą noc. Na razie nurtuje mnie pytanie kiedy pojawi się młoda para. Tak dobrze wiedziałam kto z kim? Gdzie? kto? To jest plus bycia czaro...zielarką. Muszę się pilnować.
#83 15-12-2013 o 13h51
Metta
Pojawił się..... DUCH?! Wystraszyłam się i zbladłam. Złapał mnie za dłoń i pocałował w nią. Dygnęłam delikatnie.
-M-metta. Mi-miło mi poznać-szepnęłam cicho. Praktycznie na wszystko przytakiwałam. Chciałam jak najszybciej z tond wyjść więc chciałam jakąś wymówkę.
-J-ja miałam jeszcze pomóc przy balu. Powinnam niedługo iść-dodałam cicho. Nie chciałam rozgniewać króla. Co to to nie. Prędziej rozgniewam księcia Kaspiana.
#84 15-12-2013 o 14h36
Link do zewnętrznego obrazka
- Właśnie - powiedziałem, patrząc na księcia. - Nie powinien panicz przygotowywać się do balu? Z tego co słyszę nawet już się zaczął... Chyba że uniknięcie go było celem pańskiej wizyty tutaj. W takim wypadku służę jak najbardziej pomocą - powiedziałem i aż nie mogłem się powstrzymać, skłoniłem się lekko. Lubiłem Merrila, bardziej nawet od jego braci, choć przyznam, że to pokolenie władców daje i tak bardzo ciekawy efekt, biorąc pod uwagę ich sztywno trzymających się zasad poprzedników. Tak... Każdy z książąt w pewnej swej cząstce przypominał mi mnie za życia... A najmłodszy właśnie najbardziej.
#85 15-12-2013 o 14h53
Powiadomiłem ojca, miałem chyba swie godziny do rozpoczęcia balu. Przypomniało mi się że dziś zamek miała odwiedzić Elsa. Prawie pobiegłem do kuchni, spotkałem tam Hirrę, lubiłem te dziewczynę zawsze się uśmiechała i świetnie gotowała.
- Witaj Hiro, czy Elsa zostawiła coś dla mnie?
Dziewczyna zerknęła do szafy i pokręciła przecząco głową, ehh chyba sobie poczekam na mój lek. Szybko poszedłem do pokoju, usiadłem na łóżku, chwyciłem kanapkę której nie zjadłem na śniadanie. Nagle poczułem ruch na łóżku, ah tak Melissa, kompletnie zapomniałem że ta dziewczyna i tu się w końcu wepchnęła. Obudziłem ja jednym szturchnięciem.
- Wstawaj leniu, za dwie godziny bal, sprawdź jak się mają rycerze. Jeśli nie są gotowi wróć i zamelduj mi o tym, po za tym masz zjedz ja nie jestem głodny i żebym Cię tu więcej nie widział.
Podałem jej talerz i kazałem wyjść z pokoju, przyszedł służący ze szpiczastymi uszami i przyniósł ciepłej wody w której szybko się umyłem. Już od dawna podejrzewałem że ojciec ma coś wspólnego z pojawieniem się na świecie tego chłopaka. O dziwo nie działał mi na nerwy jak większość więc byłem dla niego bardziej wyrozumiały i cierpliwy, szkoda mi go trochę. Jest zbyt chudy jak na swój wzrost i taki cichy.
- Dziękuje Rin, jak przygotowania do balu, wszystko idzie zgodnie z planem?
Przebrałem się w moją wystawną zbroję którą chłopak wcześniej skończył polerować. Dostałem ją na moje urodziny w podarunku od ojca, najlepsza krasnoludzka stal, lekka i wytrzymała. Podziękowałem mu za pomoc, po czym skierowałem się w stronę sali, Catelyn już na mnie czekała, szczerze przyznam że bardzo pozytywnie zaskoczył mnie jej wygląd.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-12-2013 o 22h22)
#86 15-12-2013 o 15h46
Catelyn Targareyn
Gdy tak stałam zobaczyłam mojego ojca. Tylko na mnie spojrzał. Myślałam że odejdzie jednak on do mnie podszedł wraz z żoną i siostrą. Mała Cait się do mnie przytuliła. Dlaczego mała? Bo ja ją zawsze broniłam, jest taka słodka i bezbronna a przecież dzieli nas tylko rok różnicy. Ojciec zapytał czy mi się dobrze żyje i co to za okazja. Westchnęłam.
- Jest w porządku. A ceremonia to moje zaręczyny z księciem Kaspianem - widziałam wyraz jego twarzy. Jednak nie spuściłam wzroku patrzyłam na niego odważnie z podniesioną głową. Musiałam pokazać że mnie nie zastraszy. Mój ojciec podniósł pięść i przywalił w ścianę tuż obok mojej głowy. Moja siostra krzyknęła a ja nawet nie drgnęłam. Wiedziałam że wygrałam. Chodźcie powiedział tylko i mnie zostawił. Gdy zniknął spuściłam głowę. Co on sobie myśli? Jestem tylko kobietą która i tak długo się utrzymała bez męża. Powinnam go już mieć gdy pierwszy raz zakwitnęłam ale na szczęście mój ojciec cały czas traktował mnie jak syna. Nigdy chyba nie będzie potrafił traktować mnie inaczej. Po jakiejś chwili przyszedł Kaspian. Spojrzałam na niego i wsunęłam rękę pod jego ramię. Weszliśmy do sali jako ostatni. Gdybym mogła to bym szła tam jak na jakieś skazanie. Wszyscy goście wiedzą że jest to bal zaręczynowy a zostali o tym powiadomieni wcześniej. Nie wiedzieli tylko kogo. Większość patrzyła na nas wielkim oczami. Nie ma ją się na co gapić? Tylko mój ojciec odwrócił wzrok. Spodziewałam się tej reakcji ale i tak to boli. Usiedliśmy na honorowych miejscach. Król był w wyśmienitym humorze. Z chęcią bym zlikwidowała ten uśmieszek z jego twarzy. Jednak na razie nie mogę. Za jakieś dwa dni odbędzie się ślub. Świetnie, po prostu świetnie...
Merwyn Klyre
Odprowadziłem Else na jej miejsce. Trochę poniżej miejsc honorowych wraz z lordami i innymi. Jednak jeśli ma być moim nadwornym lekarzem musi mieć odpowiednie miejsce. Usiadłem na tronie który tutaj przyniesiono. Po mojej prawej były dwa honorowe miejsca. W końcu weszli. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc reakcję smoczego lorda. No cóż mógł zobaczyć jak ja tutaj z nią wchodzę a nie mój pierworodny. Gdy usiedli wstałem.
- Gdy jesteśmy już wszyscy to unieśmy kielichy na cześć narzeczonych i zacznijmy zabawę! - odpowiedział mi dosyć niezły chór. Wszyscy wstali z kielichami w dłoniach i wiwatowali. Muzycy zaczęli grać i śpiewać. Przyszło pierwsze danie. Oczywiście pierwszeństwo mieli narzeczeni bo tak kazałem służbie. Tradycja to tradycja jej się nie zmienia. Gdy już para skosztowała i skinęła głowami na znak że smakuje zaniesiono całej reszcie. No i oczywiście od razu po nich pierwszemu mi dali kuropatwę w sosie żurawinowym. Ciekawe co jeszcze przygotował kucharz.
#87 15-12-2013 o 15h58
|| Merril "Wella" Klyre ||
Nie powiedziałem nic na to, że dziewczyna nie ma wykształcenia, choć moim zdaniem powinno się to zmienić. Jednak ja sam nigdy nie miałem cierpliwości do nauki, była zwyczajnie nudna. Guwernantki nie potrafiły mnie zbyt długo utrzymać przy lekcjach, o ile nie był to jakiś interesujący mnie temat, czyli naprawdę mało kiedy.
Weszliśmy do biblioteki, a ja zaraz dobrałem się do książek. Wybrałem kilka ciekawych, z tytułów, pozycji, po czym cześć z nich odłożyłem po szybkiej ocenie wstępu. Może kiedy indziej je wezmę. Przeglądając te książki nawet niezbyt zwróciłem uwagę na Briana, jednak po chwili odwróciłem się do Metty i do niego. Nie miałem ochoty przypominać mu, jak miałem na imię, mimo wszystko jeszcze wierzyłem w jego wspaniałą pamięć.
- Metto, nie uciekaj teraz, ten bal i tak się odbędzie. Nawet bez ciebie. - powiedziałem do niej, lekko rozbawiony. Zgaduje, że i tak nikt nie zwróci uwagi na brak jednej służki. A do tego, że ja nie bywam na balach mogli się przyzwyczaić. - Miło cię widzieć, Brian. Najpewniej powinienem, ale znasz mój stosunek do takich zabaw. - zwróciłem się do ducha. - Jak ci minął dzień? - spytałem go jeszcze.
#88 15-12-2013 o 16h07
Usiadłam na wskazane mi miejsce. No super pełno tu wysoko urodzonych postaci. Podniosłam kielich kiedy inni też to zrobili. Siedziałam jak na szpilkach. Każdy wypytywał czemu tu siedzę, skąd jestem, jak się nazywam i o inne bzdury. Nagle uśmiech napłynął mi na twarz. Jest jedna osoba która potrafiłaby umilić mi ten wieczór nie licząc mojej siostry BRIAN. Przeprosiłam gości przy stoliku i powolnym krokiem udałam się do biblioteki bo wiedziałam że go tam zastam. Zauważyłam go z jedną ze służących i z księciem.
-Książe-powiedziałam i dygnęłam-Z całym szacunkiem nie powinieneś być ze swoimi braćmi w takiej chwili?-zapytałam zbliżając się powoli do ducha.
#89 15-12-2013 o 16h15
Metta
Pochyliłam głowę, moje krótkie różowe włosy zasłoniły mi lekko twarz. Może i się odbędzie ale król się na mnie wścieknie. Znowu. Nic nie mówiłam, po prostu nie wiedziałam co mówić. Zamiast tego przestąpiłam z nogi na nogę. Bose stopy już mnie bolały, o tej porze zazwyczaj troszkę odpoczywałam lub miałam na sobie moje obuwie. Spojrzałam na nowo przybyłą osobę. Była to zielarka z okolicy. Nie przejęłam się nią zbytnio. Zamiast tego zapytałam się jej cicho.
-C-czy jaśnie pan jest podenerwowany lub zły?-spojrzałam na nią by wiedziała iż to jej się pytam.
#90 15-12-2013 o 16h38
|| Merril "Wella" Klyre ||
Odłożyłem książki na jeden z niewielkich stolików, a w tej samej chwili weszła do biblioteki Elsa. Zmierzyłem ją wzrokiem, zdziwiony strojem, jaki na sobie miała. Czyżby zjawiła się na bal? Coraz mniej rozumiem mojego ojca, zdecydowanie.
- Powinienem Elso, nie zmienia to faktu, że mnie tam nie ma i nie wyjdę stąd póki bal się nie skończy. - odpowiedziałem kobiecie. Na pytanie Metty nie zwróciłem uwagi,z a to poprowadziłem ją do tego samego stolika, na którym już spoczywały moje książki i posadziłem na jednym z krzeseł. - Metto, na Anioła, przestań się tak tym zamartwiać. Nie zrobi ci nic za to, że nie ma cię na balu. - powiedziałem zrezygnowany.
Wena była i uciekła.
#91 15-12-2013 o 16h42
Link do zewnętrznego obrazka
Do kuchni nagle wpadł książę Kaspian pytając o jakiś specyfik od Elsy. Zajrzałam do szafki. Wszystkie były podpisane, jednak nie w ten sposób co wtedy, gdy powinnam oddać je któremuś z książąt, więc zaprzeczyłam. Zobaczyłam za to fioletową fiolkę z imieniem Briana... Ech, co ten stary świr znów wymyślił? Nie wystarczy mu już, że choć martwy, jest wiecznie młody?
Wyszłam na chwilę z kuchni do jednej ze skrytek i zamknęłam się od środka. Wyciągnęłam z torby na śniadanie, w której nie tylko ono się znajdowało, strój na przyjęcia. Był to dokładnie taki sam uniform, jak innych służących podczas wszystkich przyjęć, jako że jednak była to sukienka, nie mogłam sobie odmówić pozostawienia mych spodni. Przebrałam się pospiesznie i poszłam na salę balową. Dekoracje były jeszcze piękniejsze niż wówczas, gdy ją opuszczałam. Goście zaczęli się już bawić, a ja zaczęłam szukać zwykle stojącego przy ścianie szeregu służących, gotowych na rozkazy od gości czy króla. Przystanęłam przy nich i spojrzałam na orkiestrę i rozmarzyłam się trochę. Heh, gdyby tak do nich dołączyć... Ale tak dawno na niczym nie grałam...
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się na stwierdzenie księcia. Dziewczyna chciała odejść... Z mojego powodu? Haha, więc nie różniła się niczym od innych służących, które bibliotekę omijały szerokim łukiem. Nieliczne tylko (z moją Hirą na czele) odwiedzają to miejsce, choć najczęściej po to, by coś przynieść, lub posprzątać, choć to miejsce i tak szybko porasta kurzem, więc na brak towarzystwa tutaj nie powinienem narzekać... Ale biblioteka była nawiedzona, więc nie mogłem nawet na to liczyć. A przecież nie mógłbym im nawet nic zrobić, przede wszystkim nie mam czym, z resztą aż tak niepoprawny nie jestem. Co najwyżej bym je opętał, ale nie chcę mieć potem na głowie cholernego egzorcysty.
- A przyznam, że całkiem dobrze. Trochę byłem poza zamkiem, nastraszyłem kilka dziewcząt z wioski, jedną nawet opętałem... Żartuję! - przerwałem natychmiast mą na wpół zmyśloną historię, widząc minę dziewczyny, która nie raczyła się nawet przedstawić, a zrobił to za nią książę. - A ty się nie martw, poświadczę za Ciebie u króla - zwróciłem się do niej. Przez jakiś czas opiekowałem się królem, gdy był mały (o dziwo, nie bał się mnie ani trochę, choć nic dziwnego, byłem tu przecież dla niego od zawsze), więc jeśli powiedziałbym mu, że potrzebowałem pomocy Metty, z pewnością nie miałby mi tego za złe, jej z resztą też.
Nagle usłyszałem znajomy, lubiany głos.
- Elsa! - niemal krzyknąłem i pognałem w jej stronę, przenikając przez kilka regałów. - Spokojnie, my lady, panicz Merril jest tutaj celowo. - uspokoiłem ją, gdy zauważyła obecność księcia i dziewczyny. W sumie to... Poza mną były tam trzy osoby. Nieźle, dawno biblioteka nie była tak "zaludniona". Postanowiłem zmienić temat, zauważając jej kreację. - Przy okazji, przepięknie wyglądasz. Czyżby wreszcie zrozumiano, kogo zawsze brakowało na przyjęciach?
Ostatnio zmieniony przez Lynn (15-12-2013 o 16h44)
#92 15-12-2013 o 16h45
-Powiedzmy-odpowiedziałam duchowi
-Nie nie jest...Chyba...Gdyby był w złym to by zapraszał cz...zielarkę z okolicy?-zapytałam się jej.
-Rozluźnij się trochę-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej lekko.
-Czemu jesteście tutaj wszyscy a nie na takim przyjęciu? Chodzi mi o ciebię Brian i o ciebie Metta. Dobrze mówię ?-zapytałam uśmiech znikł mi z twarzy. Oby się mnie nie zapytali. Nie lubię się tłumaczyć. Podeszłam do jednego z regałów. Wzięłam głęboki oddech. Ach zapach książek
-Brian przyniosłam ze sobą magiczny napój na którym ci tak zależało. Nie mogę go już trzymać u siebie-powiedziałam odwracając się w jego stronę.
Zdjełam jedną z rękawiczek i położyłam flakonik na stole obok. Założyłam s powrotem rękawiczkę.
-Wybaczcie ale mam coś do omówienia z królem-powiedziałam i wyszłam z biblioteki. Wróciłam na salę balową. Usiadłam na swoim miejscu. Ach i znowu nuda.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (15-12-2013 o 16h51)
#93 15-12-2013 o 16h54
Metta
Merill złapał mnie za rękę i pociągnął do stolika po czym posadził mnie na jednym z krzeseł. Kazał mi się nie zamartwiać. Spuściłam głowę zawstydzona. Po chwili jednak spojrzałam na zielarkę.
-Książę Merill rozkazał bym z nim tu przyszła-powiedziałam cicho zakłopotana. Jednaj wiedziałam że książę mnie ukarze za to co zaraz zrobię. Wzięłam wdech i odepchałam go delikatnie by się podnieść i skłonić.
-Z całym szacunkiem pomogę księciu lecz muszę jeszcze zgłosić się do ojca panicza.-powiedziałam zdecydowanie. Wyprostowałam się i szybko wyszłam. Pognałam do siebie by się przebrać. I tak też zrobiłam, przebrałam się w "wytworny" ubiór od króla. Taki obowiązywał na balach. Ubrałam w końcu me obuwie i pognałam na salę balową. Przeszłam dokładnie obok króla delikatnie się o niego ocierając. Stanęłam w równym rzędzie prosta jak struna. Jedna niedoskonałość i gniew króla.
#94 15-12-2013 o 17h20
Siedziałem przy stole i obserwowałem ludzi, dokładniej zawistne spojrzenia jakie rzucał mi ojciec mojej narzeczonej.Na chwilę odwróciłem głowę gdy jakaś kobieta wychodziła z sali... przecież to Elsa! Co ona tu robi, mniejsza z tym teraz ciekawiło mnie jaką minę miał by Smoczy lord gdyby zobaczył mego ojca wraz z jego córką, zerknąłem na Catelyn, pewnie nienawidziła mnie tak samo jak i mego ojca. Zmuszona do małżeństwa z synem wroga, no cóż ja chociaż nie dostałem jakiejś paskudnej hrabiny, która potrafiła by jedynie chichotać przy co drugim słowie.Obserwowałem jak sztywno siedzi i patrzy na ojca, chyba nie była zadowolona że siedzi tak blisko, nachyliłem się delikatnie w jej stronę.
- Jak on zareagował? Miałaś jakieś nieprzyjemności ze strony ojca? Jeśli tak to powiedz mi o tym.
Zauważyłem że jedna ze służek wchodzi w tej chwili do sali, i stanęła tuż za moim ojcem. Jej lekko fioletowy policzek wskazywał że mój ojciec już się nią zainteresował, ja może i bywałem agresywny, ale nie do tego stopnia żeby uderzyć kobietę, nawet jeśli jest służącą.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-12-2013 o 22h22)
#95 15-12-2013 o 18h00
Catelyn Targareyn
Potrawy straciły jakikolwiek smak. Połykałam tylko kęs każdej potrawy. Wokół tylko sami wrogowie. Czułam zbierający się żar ale tym razem nad sobą panowałam. Nachilił się nade mną mój narzeczony i spytał o ojca. Chciałam się do niego przytulić i rozpłakać. Co z tego że jest synem tego tyrana. W tej chwili może być moją jedyną podporą. Spojrzałam na ludzi, śmiali się i bawili wiele par tańczyło na parkiecie. Sięgnęłam pod stół i uścisnęłam rękę Kaspiana:
- Ja już nie jestem jego córką - powiedziałam to cicho ale tak aby mnie usłyszał. Spuściłam wzrok i patrzyłam na kaczkę nadziewną brzoskwiniami. Wzięłam kawałek owocu i go ugryzłam. Może i był słodki ale tegi nie czułam. Nienawidzę mojego ojca za to że traktuje mnie jak syna. Nienawidzę króla ktory zmusza mnie do małżeństwa i gości któży się dobrze bawią. Uspokój się Cat! Na widelcu była cała prawie połówka brzoskwini. Spojrzałam na Kaspiana.
- Chcesz trochę?- zapytałam bo bym musiała sama to zjeść a raczej tego nie zrobię. Jednak wątpie by chciał jeść to co ja. Taka prawda. Pewnie nic do mnie nie czuję i żeni się ze mną tylko z obowiązku. Jestem tak zdenerwowana że wszystko jest bez smaku. Pewnie to przez to co dzieje się wewnątrz mnie. Każdy lekarz stwierdziłby że mam gorączkę i to na tyle poważną że powinnam leżeć nieprzytomna w łóżku. Jednak co oni tam wiedzą. W tej chwili chciałabym się rzucić na ojca i rozszarpać go na strzępy. To by mnie uspokoiło.
#96 15-12-2013 o 18h27
Zaproponowała mi kawałek owocu który sama przed chwilą ugryzła, spojrzałem jej w oczy i się uśmiechnąłem, zjadając to co mi zaproponowała. Wstałem z krzesła widząc że nie może usiedzieć na miejscu, wziąłem jej dłoń. Wszyscy czekali aż w końcu zatańczymy, ile można siedzieć i jeść, skłoniłem się ojcu i zaprowadziłem moją narzeczoną na parkiet.
- Uspokój się trochę, wiem że nie na rękę ci wychodzenie za mnie, ale to chyba lepsze niż towarzyszenie mojemu ojcu prawda?
Prowadziłem ją powoli i stanowczo, ojciec nie szczędził na wychowanie swoich synów i starałem się coś wynieść z nauk które nam sponsorował. Nachyliłem się delikatnie do Catelyn.
- Po z tym chyba już zapomniałaś co mówiłem o wyzywających strojach? Za dwa dni mają być zarezerwowane wyłącznie dla mnie, chyba nie chcesz bym wszystkim mężczyznom w królestwie wydłubał oczy? Och nie złość się po prostu chcę Ci powiedzieć że ładnie wyglądasz.
Obserwowałem dokładnie co się dzieje, lord najwyraźniej postanowił zastraszyć mnie wzrokiem, jej siostra patrzyła z zachwytem na moja towarzyszkę, inni wysoko urodzeni spijali wino z piwnic mego ojca. Kolejny nudny bal, na którym wszyscy albo spiskują, albo piją do nieprzytomności.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-12-2013 o 22h22)
#97 15-12-2013 o 18h39
Link do zewnętrznego obrazka
No to się rekordową ilością osób w bibliotece długo nie nacieszyłem. Został tylko Merril, który mam nadzieję, że stwierdził, iż przesłyszało mu się, gdy Elsa wypowiedziała słowo "magiczny". Ta dziewczyna była taka nierozważna, ech... Zaraz jednak sobie poszła, podobnie jak panienka Metta. Cóż, czyli za nią zaraz poleci też książę, zapewne...
Wzleciałem wysoko, sięgając sufitu znajdującego się cztery metry nad podłogą, po czym jak nietoperz zacząłem zwisać z żyrandola.
- A panicz zostaje przy swych postanowieniach, czy ucieka za dziewczyną? - spytałem. Tak, jak pomimo jego wieku, zwykłem zwać go "paniczem", tak i lubiłem snuć w mojej głowie intrygi, jakie mogłyby mieć miejsce w pałacowym zaciszu. W końcu plotkarz ze mnie nienajgorszy, acz zbyt dużo ludzi to mnie słuchać nie chce...
#98 15-12-2013 o 18h59
Ciągle to samo. Przy moim stoliku każdy był już porządnie napity poza mną. Napisałam do króla że ofertę mojej pracy tutaj przedyskutujemy jutro. Podarowałam list jednemu z giermków jaki tutaj chodził. On zaniósł list królowi. Sama wstałam od stołu i pożegnałam się z całą gromadką. Spojrzałam się jeszcze raz na młodą parę. Wróże im dobrą przyszłość. Wyszłam powoli z pałacu. Przy wyjściu pod drzwiami od biblioteki wsunęłam karteczkę"Naprawdę Cię Lubię". Sama nie wiem czemu to napisałam może się zakochałam...Nie to niemożliwe. Wyrzekłam się uczuć bardzo dawno temu. Przyśpieszyłam krok. Szłam już na skraju lasu lecz słyszałam jeszcze śpiewy z zamku.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (15-12-2013 o 19h00)
#99 15-12-2013 o 19h14
|| Merril "Wella" Klyre ||
Elsa szybko uciekła, a Metta poszła w jej ślady. Naprawdę nie rozumiem co z tą dziewczyną nie tak, że ciągle tak strasznie pilnuje zasad. Nie ma tu nikogo kto raczyłby je łamać? Naprawdę, służba jest tak mało rozrywkowa. Przeniosłem wzrok na ducha, dobrze, że choć on jeden jeszcze sobie nie poszedł. Choć teraz wszyscy poza nami są na tym balu, więc i tak pewnie ma do wyboru to albo samotne zwiedzania starych zakamarków.
- Zostaje, nic mnie nie zmusi do pójścia na bal. - odpowiedziałem, chwytając za pierwszą książkę. Mikstury magiczne... Cóż, nawet mnie to ciekawiło, ale nie rozumiałem czemu tak mało było o tym ksiąg. A jeszcze większa z nich część to stek bzdur. - Zresztą to tylko służąca, prawda? W dodatku nowa, musi się jeszcze wiele nauczyć. - dodałem zdegustowany. Metta mogła być miła, ale naprawdę za bardzo obawiała się ojca. Wiem, że był on surowy i karał za błędy, nawet najmniejsze, jednak powinna być bardziej pewna siebie. Pewnie nawet nie zauważa, że jest ładna.
Usłyszałem jakieś ciche kroki na korytarzu, więc spojrzałem w stronę drzwi. Ktoś wsunął jakąś kartkę, a ja nie wytrzymałem i szybko podeszłem, biorąc ją. Przeczytałem te trzy słowa i z szerokim, rozbawionym uśmiechem, popatrzyłem na Briana.
- Tajemnicza wielbicielka? Brian, nie wiedziałem, że masz jakiś romans. - powiedziałem, jak najbardziej wesoło, po czym razem z kartką powróciłem do stolika. Nie wiedziałem czyje to pismo, co sprawiło, że jeszcze bardziej byłem tego ciekaw.
Ostatnio zmieniony przez Nieve (15-12-2013 o 19h34)
#100 15-12-2013 o 19h32
Metta
Bal mijał jak mijał. To tu tam jakieś drobne obowiązki. Coś przynieść, przenieść, posprzątać. Jeden z gości poprosił mnie bym przyniosła mu jego odzienie wierzchnie z korytarza, więc tam poszłam a on za mną. Dziwne. Ale szybko przestało być takie. Ledwie trzeźwy mężczyzna szybko się na mnie rzucił. Zaczęłam się z nim szarpać ale mimo wszystko był silniejszy i to dużo. Poza szarpaniem się jedyne co mi zostało to krzyczenie. Więc i to zrobiłam. Może i naraziłam się królowi ale bałam się strasznie. Krzyczałam na całe gardło.
-POMOCY! NIECH MI KTOŚ POMORZE!-rozdarł mi sukienkę na ramieniu, dłonią próbował zakryć mi usta ale go lekko ugryzłam, ale on się nie poddawał. Rozpłakałam się bo wątpiłam by ktoś mnie słyszał.