Link do zewnętrznego obrazka
Katherine złapała moją dłoń i przytrzymała ją przy swojej twarzy. Uspokajającym tonem oznajmiła, że to tylko sen i gdy się obudzi, wszystko będzie dobrze. Spojrzałem na nią z obawą. Czy to skutek uderzenia w głowę, czy też raczej dali jej coś, żeby ją uspokoić? Nie rozumiała co się wokół niej dzieje, a to zdecydowanie źle wróży. Nie wiedziałem, czy powinienem uświadamiać ją, że to dzieje się naprawdę. Może powinna pozostać w takim stanie? Dziewczyna próbowała się podnieść, ale opadła na łóżko, nie mając siły tego zrobić. Zerwałem się z krzesła i delikatnie przytrzymałem ją za ramiona, żeby się położyła. Niepewnie pocałowałem ją w czoło i stałem tak chwilę pochylony. Nie wiedziałem, czy nie byłoby lepiej, gdybym szeptem opowiedział jej o tym, co się wydarzyło. Po co cała sala ma wiedzieć?
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 16 17 18 19 20 ... 25
#426 19-03-2015 o 19h51
#427 19-03-2015 o 21h14
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak złapał mnie i pomógł się z powrotem położyć. Pocałował mnie w czoło, a jedna z jego łez skapnęła mi na twarz. Była rzeczywista. Zbyt realna na mój gust. Korzystając z tego, że chłopak się nade mną pochyla, wyciągnęłam dłonie i go przytuliłam. W oczach zebrały mi się łzy. - To mi się nie śni, prawda? - wyszeptałam tak cicho jak tylko potrafiłam. Jak zwykle wwąchałam się w "bezpieczny" zapach chłopaka i od razu poczułam się trochę bardziej świadoma. Tylko teraz bolało i chciało mi się płakać. Soo też płakał. Czemu płakał. Wiedziałam, że mnie lubi, ale nie sądziłam, że będzie się mną przejmował. Nagle ścisnęło mi się gardło. Jestem w szpitalu. Ktoś musiał zadzwonić po karetkę. Teraz już wszyscy pewnie wiedzą. - I..ile osób to widziało? - drżącym głosem spytałam chłopaka.
#428 19-03-2015 o 21h35
Link do zewnętrznego obrazka
Kathe przytuliła mnie. Zorientowała się już, że to nie sen. Gdy pytała o to, ile osób widziało tę scenę, w jej głosie usłyszałem panikę. Delikatnie pogłaskałem ją po rękach, chcąc, żeby się uspokoiła.
- Sporo... - powiedziałem niepewnie, bojąc się tego, jak zareaguje. - To moi przyjaciele odciągnęli od ciebie tego potwora. Ja... Przybiegłem, gdy już leżałaś nieprzytomna na ziemi, a jakiś chłopak dzwonił na pogotowie i policję. - Odsunąłem się, schyliłem do leżącej na ziemi torby i wyciągnąłem z niej chusteczki. Zaproponowałem jedną dziewczynie, a drugą sam otarłem oczy. Tak bardzo bałem się, że jej ojciec poważnie ją uszkodził.
- Zamknęli go za to. Policja mnie wypytywała... Zadzwonię po Mike'a z twojego telefonu, dobrze?
#429 19-03-2015 o 21h51
Link do zewnętrznego obrazka
Wzięłam chusteczkę od chłopaka i otarłam nią oczy. Tak dużo osób widziało... Ale ulżyło mi, gdy dowiedziałam się, że ojca zamknęli. Sama nigdy bym go nie zgłosiła. Pewnie wszystko się wyjaśni po rozprawie. Gdy chłopak spytał o Mike'a, gardło ścisnęło mi się z paniki. - To on nic nie wie? - spytałam lekko histerycznym głosem. - Zadzwoń do niego, tylko... - urwałam. Będzie zdenerwowany i będzie się obwiniał. Ale lepiej żeby wiedział. Nawet jeśli miałby tu zaraz wparować. - Tylko nie wychodź. Proszę. - powiedziałam cicho - Nie chcę zostawać sama.
#430 19-03-2015 o 22h04
Link do zewnętrznego obrazka
Głos Kathe zabrzmiał naprawdę historycznie. Pogłaskałem ją po włosach, mając nadzieję, że ją to w jakiś sposób uspokoi.
- Przepraszam, ale zupełnie nie miałem głowy do tego, żeby kogokolwiek o tym zawiadamiać - powiedziałem cicho, sięgając po jej telefon, którego na szczęście nie musiałem zbyt długo szukać. - Nigdzie stąd nie wyjdę, nie martw się.
Wybrałem numer Mike i przyłożyłem telefon do ucha. Chłopak odebrał po kilku sygnałach. W wielkim skrócie opowiedziałem mu o tym, co się wydarzyło i podałem adres szpitala, prosząc aby przyjechał. Brzmiał na naprawdę zdenerwowanego, gdy stwierdził, że już wychodzi z domu. Rozłączyłem się i schowałem telefon z powrotem do jej torby. Usiadłem na krzesełku, przysuwając je maksymalnie do łóżka i złapałem dziewczynę za rękę. Opowiedziałem jej dokładnie co zobaczyłem po wyjściu ze szkoły, starając się przypomnieć sobie, ile wokół było uczniów. Nie zwracałem jednak na to zbytniej uwagi, zbyt pochłonięty widokiem dziewczyny, leżącej na asfalcie.
#431 19-03-2015 o 23h02
Link do zewnętrznego obrazka
To, że powiedział że nigdzie nie wyjdzie, sprawiło, że poczułam się dużo lepiej. Nie wiem czemu, ale sama jego obecność podnosiła mnie na duchu. Zadzwonił do Mike'a, ale miał nietęgą minę. - Czyli tak jak myślałam, oppa musiał się zdenerwować. - Joon opowiedział mi wszystko dokładnie i brzmiał jakby się na prawdę przejął. Cały czas trzymał mnie za rękę. Z resztą sam fakt, ze tu był mówił sam za siebie. Ale Soo zawsze przejmował się cierpieniem innych więc nie było w tym nic dziwnego. Widziałam, że znów mu się zbiera na płacz i już chciałam prosić, żeby zmienił temat, gdy do sali wkroczył szybkim krokiem Mike. Nie patyczkował się z żadnymi pielęgniarkami ani nawet się nie przywitał. Po prostu podszedł i mnie objął. Nie odezwał się ani słowem. Też go objęłam, przynajmniej na tyle, na ile starczyło mi siły. Trwaliśmy tak przez chwilę, a ja czułam, że jest strasznie spięty. Wyszeptałam mu do ucha, żeby był spokojny, bo jestem już bezpieczna, a on wypuścił mnie z objęć i spojrzał jak na idiotkę. - Jasne. Ostatnio też tak mówiłaś. A ten idiota znów zrobił ci krzywdę. Widziałaś się w ogóle w lustrze? - był strasznie zdenerwowany. Pokręciłam przecząco głową. Nie widziałam, ale może i nie chciałam widzieć. Mike usiadł na brzegu łóżka, chwycił mnie za dłoń i założył pasmo włosów za ucho. - Pielęgniarka powiedziała, że jesteś tylko mocno poobijana i jeśli zechcesz, już jutro będziesz mogła wrócić do domu. - powiedział gładząc mnie po policzku. Przytaknęłam głową i poprosiłam cicho Soo, żeby powiedział Mike'owi o procesie. Było mi strasznie słabo i poczułam pilną potrzebę snu. Już po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
#432 20-03-2015 o 13h22
Link do zewnętrznego obrazka
Mike wpadł na salę szybciej niż się spodziewałem. Czyżby wszedł tu bez pytania kogokolwiek? Nie, to nie możliwe, w końcu musiał spytać się, gdzie Kathe leży. Objął dziewczynę i zaczął z nią rozmawiać, a ja skorzystałem z okazji i odszedłem kilka kroków, żeby się uspokoić. Otarłem twarz świeżą chusteczką, a przez głowę przemknęło mi, że muszę wyglądać jak panda z zaciekami. Wziąłem kilka głębszych wdechów, mając nadzieję, że przestanę płakać i wróciłem do łóżka Kathe. Mike siedział na brzegu jej łóżka, a dziewczyna poprosiła mnie, żebym opowiedział mu o procesie. Sama zamknęła oczy i chyba natychmiast zapadła w sen. Zająłem z powrotem krzesło i przytłumionym głosem opowiedziałem chłopakowi o wszystkim, co sam wiedziałem. Dodałem, że on pewnie też będzie musiał przyjść na rozprawę i zamilkłem, wpatrując się w twarz Katherine. Trochę odprężyła się podczas snu, ale siniaki na jej twarzy przypominały, przez co dzisiaj przeszła. Przysunąłem się bliżej i złapałem dziewczynę za drugą dłoń. Głaskałem ją zamyślony, aż nocne siedzenie do późna dało mi o sobie znać. Kilka razy ocknąłem się, gdy głowa mi opadła, ale w końcu zasnąłem z głową na prześcieradle.
#433 22-03-2015 o 17h28
Link do zewnętrznego obrazka
Obudził mnie pocałunek w czoło. Otworzyłam oczy i dostrzegłam zmartwioną twarz Mike'a. W pomieszczeniu było dosyć ciemno. Uśmiechnęłam się do niego słabo. - Już idę śliczna. Ktoś musi jutro otworzyć knajpę, a tym razem mnie nie obudzisz. - pogłaskał mnie po policzku, nachylił się i jakby się zawahał. Dało się dostrzec jego spojrzenie kątem oka w moją prawą stronę. Pocałował mnie w policzek i wyszeptał mi do ucha - Katherine... - znów się zawahał, po czym chyba zrezygnował i wyszeptał dobranoc i dosyć szybko wyszedł. Zegarek elektryczny wyświetlał 23. Wszyscy pozostali pacjenci też spali. Moja głowa nie była już tak bardzo pod wpływem leków przeciwbólowych, dlatego mogłam spokojnie wszystko przemyśleć. Znów wróciła rzeczywistość, z którą myślałam, że na zawsze już się rozstałam. Niby było inaczej, miałam Mike'a i Soo, ale była też duża grupa osób, która widziała zaistniałą sytuację i teraz wszystko się zacznie. Tyle lat ukrywania się ze swoim problemem na nic. I tak wszystko zawsze wypłynie. Łzy zaczęły mi ciec po policzkach. Otarłam łzy dłonią, a mój wzrok padł na Soo, który spał z głową na materacu, wciąż ściskając moją prawą dłoń. Wyciągnęłam lewą dłoń i delikatnie pogłaskałam chłopaka po głowie. Nawet nie wiedziałam co myśleć. - Soo... - wyszeptałam gładząc go delikatnie po głowie - Powinien już dawno wrócić do domu, jego rodzice pewnie się o niego martwią. - Soo proszę idź do domu. Musisz się wyspać... - wyszeptałam cicho. Nie chciałabym, żeby miał przeze mnie kłopoty. A już poprzednia noc przeze mnie zarwał.
#434 24-03-2015 o 17h17
Link do zewnętrznego obrazka
Obudziło mnie delikatne głaskanie po głowie i cichy szept Katherine. Wyprostowałem się z jękiem bólu. Od niewygodnej pozycji w jakiej usnąłem bolały mnie plecy. Spojrzałem na dziewczynę zapuchniętymi oczami. Wyglądała nieco lepiej, była bardziej wypoczęta. Siniaki wciąż straszyły, ale one niedługo znikną. Gorsze są rany, których nikt nie zobaczy - te na psychice. Dopiero po kilku sekundach zorientowałem się, że wciąż trzymam jej dłoń. Uwolniłem ją i otarłem twarz. Moi rodzice pewnie próbowali się już do mnie dodzwonić... Nie chciałem zostawiać dziewczyny samej już nawet na minutę, ale zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że muszę przespać się we własnym łóżku, żeby jutro w szkole jakoś funkcjonować. Kathe za nic nie pozwoliłaby mi, żebym został tu przy niej na cały dzień. No i pewnie by mnie w końcu stąd wyrzucono.
- Trzymaj się, dongsaeng. Przyjdę tu jutro tuż po szkole, bo przed chyba nie zdążę. Przynieść ci coś? Chyba, że Mike będzie tu pierwszy... - Pogłaskałem ją lekko po włosach, wstałem i schyliłem się po swoją torbę.
#435 25-03-2015 o 15h54
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak pogłaskał mnie po włosach i schylił się po torbę. - Oppa... możesz mnie odebrać? – spytałam. Mój głos oczywiście musiał zadrzeć. - Chciałabym jak najszybciej znaleźć się w domu, a Mike będzie dopiero po 18. – spojrzałam na niego przeszklonym wzrokiem. Chciałam, żeby mnie przytulił. Pomimo że tak dużą część życia spędziłam całkowicie samotnie, kryjąc się po kątach, teraz nie chciałam zostać sama. Bałam się. Ale wiedziałam, że musi iść. Dlatego mógłby chociaż mnie przytulić. Bardzo tego potrzebowałam. Najchętniej wróciłabym już dziś. Za żadne skarby nie chciałam zostać sama. Ale pielęgniarka powiedziała wyraźnie. „Zostaniesz do jutra na obserwacji”
#436 26-03-2015 o 17h10
Link do zewnętrznego obrazka
Całkowicie rozumiałem prośbę dziewczyny. Ja także źle czułem się w tym miejscu i gdyby nie Kathe już dawno bym stąd uciekł. To strasznie przygnębiające miejsce.
- Jeśli tylko pozwolą ci wyjść, zabiorę cię do waszego mieszkania. Nie martw się. Mam tylko nadzieję, że nic poważnego ci ten #$% nie zrobił. - Pochyliłem się i ją przytuliłem na pożegnanie. Pocałowałem ją w czoło i się odsunąłem. - Dobranoc. Zdrowiej, Kathe - szepnąłem i po cichu opuściłem salę. Kobieta w recepcji patrzyła na mnie potępiająco, gdy wychodziłem ze szpitala. Chłodne, nocne powietrze orzeźwiło mnie nieco. Wróciłem do domu, nasłuchując pod drzwiami. Gdy wszedłem do środka odetchnąłem z ulgą. Rodzice już spali. Tata musiał skończyć już ten projekt... Rzuciłem torbę w pokoju, wziąłem błyskawiczny prysznic i niemal natychmiast usnąłem.
#437 26-03-2015 o 19h43
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak stwierdził, że mnie zabierze, po czym nazwał w nieprzyzwoity sposób mojego ojca. To dlatego też nie chciałam nikomu o tym mówić. Mimo iż miałam pełną świadomość tego, że zasługuje na gorsze określenia, bardzo zabolało mnie to, że ktoś "spoza" tak go nazywa. W końcu to świadczyło o mojej patologii domowej. Tłumiąc w sobie szloch, wtuliłam się w chłopaka. Sterylny szpitalny zapach został na chwilkę zastąpiony moim ulubionym "bezpiecznym zapachem". Miałam ochotę przyciągnąć go do siebie, zatrzymać, nie pozwolić mu wyjść, ale już był za drzwiami. Wzy samowolnie popłynęły mi z oczu. W końcu byłam tylko patologią. Patologia jak już raz wejdzie w człowieka, zostaje w nim na zawsze. Miałam tylko nadzieję, że przynajmniej się zbytnio nie zadręcza tą całą sytuacją z Rose.
Miałam ochotę się obrócić i wcisnąć twarz w poduszkę, ale kroplówka ograniczała mi ruch. Było mi duszno. Bardzo duszno. Oddychałam szybko i łzy spływały mi po policzkach. Atak. Znów. Tylko po raz pierwszy od dłuższego czasu byłam sama. I do tego nie miałam możliwości wyjść na świeże powietrze, ani nawet otworzyć okna. Spanikowana chwyciłam się za gardło. Wydawało mi się, że ktoś inny je trzyma i ściska. Co to za szpital? Gdzie nikt nie pilnuje co się dzieje z pacjentami? Ale może to i lepiej, jeszcze wysłaliby mnie do psychiatryka.
Po dłuższej męczarni, nie jestem pewna, ale chyba straciłam przytomność.
Całą noc spałam niespokojnie i co jakiś czas budziłam się z poczuciem, że ojciec bądź Smith rzucają mi się na gardło, a rano byłam jeszcze bardziej zmęczona niż wieczorem. Dopiero ok 12, gdy pielęgniarka zorientowała się, że leki przestały działać i zmieniła mi kroplówkę, udało mi się jakoś normalnie zasnąć.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (26-03-2015 o 19h47)
#438 28-03-2015 o 14h40
Link do zewnętrznego obrazka
Rano ledwo udało mi się obudzić. Kilka ostatnich nocy dało o sobie znać... W szkole chyba już wszyscy wiedzieli o tym, że coś się stało. Starałem się olewać te wszystkie szepty - moja rozmowa z policjantami nie uszła uwadze ciekawskich. Nie mogłem się skupić na niczym, ciągle powracając myślami do leżącej w szpitalu dziewczyny. Chciałem jak najszybciej się do niej dostać i zabrać ją ze szpitala. Nie chciałem, żeby była sama przez tak długi czas...
Zwolniłem się z zajęć sportowych pod pretekstem bólu kostki i pojechałem prosto do szpitala. Kobieta z recepcji wpuściła mnie do środka. Wszedłem na salę i zobaczyłem, że Katherine śpi. Podszedłem do jej łóżka, ignorując ciekawe spojrzenia pozostałych pacjentów, którzy musieli pamiętać moją wczorajszą wizytę. Usiadłem obok łóżka dziewczyny i spojrzałem na nią bezradnie, nie wiedząc czy mam ją budzić, czy też nie. W pobliżu nie było żadnej pielęgniarki, która mogłaby mi powiedzieć, czy Kathe dostała jakieś leki. Rozejrzałem się bezradnie po sali, napotykając spojrzenie kobiety z łóżka obok.
- Śpi od południa - powiedziała z życzliwym uśmiechem. Podziękowałem jej za informację i postanowiłem delikatnie obudzić dziewczynę. Nie podobało mi się to miejsce i chciałbym zabrać ją stąd tak szybko jak to możliwe. Nachyliłem się nad nią, ścisnąłem jej dłoń i cicho wyszeptałem jej imię. Nie wiedziałem, czy śpi sama z siebie, czy coś jej dali. W tym drugim przypadku obudzenie jej będzie cięższe.
#439 28-03-2015 o 15h15
Link do zewnętrznego obrazka
Obudził mnie szept. Niechętnie otworzyłam oczy, które zostały oślepione przez słońce wpadające przez okno. Musiałam lekko je zmrużyć. Po chwili ukazała mi się zatroskana twarz Soo, a do mnie wróciły wspomnienia z całej poprzedniej nocy. Ze łzami w oczach, nie dbając zupełnie o swój stan, rzuciłam mu się na szyję. Miałam dość wszystkiego, tego miejsca, ojca, Smitha, własnych rozważań i urojeń. Chciałam się zwinąć w kłębek pod kocem i schować pod łóżkiem Mike'a. Albo schować się w ramionach Soo i zniknąć. Przez łzy wyszeptałam mu słowa podziękowania, ale nie chciałam go puścić. Chciałam upewnić się, że jest prawdziwy, że to nie jest znowu tylko sen, albo urojenie. Chociaż dłoń ojca na mojej szyi wydawała się równie rzeczywista.
#440 28-03-2015 o 18h06
Link do zewnętrznego obrazka
Dziewczyna ocknęła się i spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem. Rzuciła mi się na szyję, gdy tylko mnie rozpoznała. Zachwiałem się nieco i musiałem oprzeć się rękoma o jej poduszkę. Uśmiechnąłem się słabo, obejmując ją jedną ręką.
- Hej, Kathe. Jak się czujesz? Pytałaś już kogoś, czy będę mógł cię stąd zabrać? - spytałem miękko, siadając na łóżku obok niej, żeby się nie przewrócić. Wciąż trzymała mnie za szyję, więc przytuliłem ją mocniej do siebie, uważając na rurkę wiodącą do kroplówki, do której dziewczyna wciąż była podpięta. Musiała czuć się strasznie, gdy leżała tutaj sama, skoro powitała mnie tak energicznie mimo obrażeń.
#441 28-03-2015 o 18h47
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak objął mnie jedną ręką, drugą wspierając się na poduszce. Wtuliłam nos w jego bluzę i od razu poczułam się lepiej. Odrobinę pewniej. W końcu w snach nie pachniał tak przyjemnie i bezpiecznie. Od tego zapachu zakręciło mi się w głowie. Chyba że to nie z tego powodu. Wypuściłam go, opadłam na poduszki i otarłam łzy z oczu. Był tu. Wcześniej niż miał być, ale był. Chłopak odezwał się jak zwykle entuzjastycznym tonem. Pokręciłam przecząco głową odpowiadając na jego pytanie. -Nie pytałam. Ale myślę, że nie powinno być przeciwwskazań. Bo jeśli są, to pewnie matka by musiała. A nie sądzę, żeby miała na to ochotę. - z resztą sama wolałabym nie. - skrzywiłam się na samą myśl o kobiecie.
#442 29-03-2015 o 15h43
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine puściła mnie i z powrotem opadła na poduszki. Otarła łzy z oczu i odpowiedziała na moje pytanie. Zmartwiło mnie to, że nikogo nie zapytała. Oboje nie byliśmy jeszcze pełnoletni, więc mogą nie wypuścić jej bez podpisu kogoś dorosłego. Nie wiem nawet, czy Mike mógłby ją wypisać, czy musielibyśmy skontaktować się z jej mamą, czemu dziewczyna była wyraźnie przeciwna... Dlaczego? Czy jej mama... Też ją krzywdziła? O tym Kathe nie wspominała i nie wyglądała na przestraszoną, gdy mówiła, że jej mama była w szkole. Dopiero przy tym, jak mówiła o swoim ojcu, wpadła niemalże w panikę. Złapałem ją za dłoń i wbiłem spojrzenie w jej oczy.
- Dlaczego twoja mama miałaby nie mieć ochoty? - spytałem miękkim szeptem, nie chcąc, żeby inni pacjenci słyszeli o czym mówię.
#443 29-03-2015 o 16h12
Link do zewnętrznego obrazka
Odwróciłam wzrok. - Proszę Soo... - wyszeptałam najciszej jak tylko potrafię. - Nie chcę o tym rozmawiać i do tego wracać, ok? Już mam dość tego całego gówna, które się ze mną wszędzie uparcie ciągnie. - w tym momencie do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Zawołałam kobietę, starając się nie pozwolić popłynąć znów cisnącym mi się do oczu łzom, tym razem z innego powodu. Spytałam czy mogę się sama wypisać ze szpitala, a ona przytaknęła. Pewnie nie wiedziała, że nie jestem pełnoletnia, ale nie miałam zamiaru jej uświadamiać. Ignorując spojrzenie chłopaka pozwoliłam kobiecie odpiąć kroplówkę. Wstałam z łóżka i szybko pożałowałam tej decyzji. Zakręciło mi się w głowie i omal nie upadłam. Całe szczęście chłopak mnie złapał. Kobieta spojrzała na mnie chłodnym spojrzeniem i spytała czy jestem pewna, że chcę opuścić szpital. Przytaknęłam nadal nie patrząc na Soo. Nie chciałam widzieć jego reakcji. Byłam pewna, że zadowolony to on nie był. Poprosiłam półsłówkiem chłopaka, żeby zaczekał i poszłam lekko się chwiejąc za kobietą, by odebrać swoje ubrania i się przebrać. W łazience całe szczęście nie było luster, bo jestem pewna, że na widok swojej posiniaczonej twarzy zemdlałabym. W drodze powrotnej do sali, poszłam od razu do recepcji i podeszłam do pielęgniarki siedzącej "za ladą", żeby już ostatecznie podpisać papiery i odebrać wypis. W pomieszczeniu znajdował się również Soo, ale zupełnie go zignorowałam. Nie chciałam w tym miejscu spędzić ani chwili dłużej. Nawet jeśli ojciec zrobił mi coś poważniejszego, wolałabym umrzeć gdziekolwiek indziej, zamiast być tu leczona.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (29-03-2015 o 16h16)
#444 29-03-2015 o 22h35
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine nie chciała rozmawiać ze mną o swojej matce. Nie miałem jej tego za złe. Też wolałbym się odciąć całkowicie od takiej rodziny. Do sali weszła pielęgniarka, a dziewczyna natychmiast spytała, czy może opuścić szpital. Kobieta nie miała żadnych obiekcji. Katherine wstała z łóżka i zachwiała się niebezpiecznie, a ja uchroniłem ją od wylądowania na podłodze. Poprosiła, żebym na nią poczekał i odeszła wraz z pielęgniarką. Doszedłem do wniosku, że poczekam na nią w tej całej recepcji czy czymś. Wziąłem swoją oraz zostawioną tu wczoraj torbę i wyszedłem z sali. Nie musiałem długo czekać na pojawienie się dziewczyny, która podpisała papiery niezbędne do opuszczenia szpitala. Poprawiłem torby i położyłem Kathe rękę na ramieniu. Bez słowa skierowałem ją do wyjścia. Dopiero w samochodzie, gdy zacząłem wyjeżdżać z parkingu, postanowiłem się odezwać.
- Co zamierzasz teraz zrobić? Będziesz starała się, żeby opiekę nad tobą przyznali Mike'owi?
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (29-03-2015 o 22h43)
#445 30-03-2015 o 16h42
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak nie tylko wziął moją torbę, ale podparł mnie własnym ramieniem. Byłam mu bardzo wdzięczna, zwłaszcza że nadal kręciło mi się w głowie. Z ulgą znalazłam się na siedzeniu dobrze znanego sobie wozu chłopaka. Podciągnęłam nogi pod brodę. Dawno nie czułam się tak niepewnie własnej sytuacji. W odpowiedzi na pytanie chłopaka pokiwałam głową. Dopiero po chwili zorientowałam się, że pewnie nie zauważył, w końcu prowadził, więc stwierdziłam – Mam nadzieję, że uda się to wszystko załatwić jednym procesem.
#446 31-03-2015 o 16h01
Link do zewnętrznego obrazka
Kątem oka zauważyłem, że dziewczyna kiwa głową. Zawahałem się na jej słowa. Nie byłem taki pewien, czy można będzie załatwić to jednym procesem. Z tego co kojarzę, powinni wszcząć nowe postępowanie w tej sprawie.
- Kathe... Chcę, żebyś wiedziała, że będę tam z tobą. Pomogę ci jak tylko będę mógł. Moi rodzice wiedzą o Smith'ie i... Pytali czy masz prawnika. - Ostatnie słowa powiedziałem szybko, wiedząc, że dziewczynie nie spodoba się propozycja zawarta w tym pytaniu. Nie zgodzi się, żeby moi rodzice opłacili jej prawnika. Mama jednak jest uparta i potrafi postawić na swoim. Wystarczy jej godzina, żeby przekonać nawet tak upartą osobę jak Kathe... Wolałbym jednak, żeby dziewczyna zgodziła się bez tego. Nawet, jeśli to niemożliwe, miałem nadzieję, że obejdzie się bez nalegań.
#447 31-03-2015 o 20h38
Link do zewnętrznego obrazka
Gdy usłyszałam nazwisko biologa przeszły mnie dreszcze i się skuliłam. Do oczu znów napłynęły mi łzy. Objęłam własne kolana i schowałam twarz w ramionach. Już nie pamiętam, kiedy ostatnim razem tak siedziałam - kiedy ostatnio tak się czułam. Wyszeptałam cicho do chłopaka - Nie. Nie mam prawnika. - nie byłam w stanie w ogóle myśleć o procesie. W chwili obecnej miałam przed oczami jedynie sylwetki ojca i Smitha ścigających się jakby w moją stronę. Chciałam jak najszybciej znaleźć się pod łóżkiem zawinięta w koc. Tam mnie nie znajdą. Zaryglować się na 7 spustów i być względnie spokojną. - Byłam spokojna i jak na tym wyszłam? Zachciało mi się normalnego życia i jak skończyłam?
#448 31-03-2015 o 20h47
Link do zewnętrznego obrazka
Zerknąłem na nią, słysząc przytłumioną odpowiedź. Siedziała skulona, chowając twarz w kolanach. Przestraszyłem się i przyśpieszyłem, jednocześnie wyciągając rękę w jej stronę i głaszcząc ją delikatnie po ramieniu. Ze szpitala nie było daleko do mieszkania Mike'a, więc niedługo byliśmy na miejscu. Zaparkowałem pod blokiem i szybko wysiadłem, żeby otworzyć dziewczynie drzwi i pomóc jej wysiąść, bo nie wyglądała, jakby była w stanie wyjść stamtąd o własnych siłach. Najpierw delikatnie ją przytuliłem, głaszcząc ją po włosach. Wstałem jednak szybko, bo znajdowałem się w dość niewygodnej pozycji i złapałem dziewczynę za dłoń, ciągnąc ją, żeby wysiadła. Torby postanowiłem wziąć z samochodu później.
#449 31-03-2015 o 21h00
Link do zewnętrznego obrazka
Soo zaczął mnie głaskać po ramieniu. Miałam ochotę się na niego wydrzeć, żeby lepiej uważał na to co dzieje się na drodze, ale nie miałam siły. Niedługo później byliśmy już pod blokiem Mike'a, a ja byłam przytulana przez Koreańczyka. Łzy nagle polały się większym strumieniem. Chciałam uścisnąć go bardziej, ale już był z drugiej strony i otwierał mi drzwi. Czułam się trochę tak, jakbym była pijana lub naćpana. Jakby wszystko co się działo wokół mnie, działo się w przyspieszonym tempie, za którym nie mogę nadążyć i jakby w oddali. Biorąc mnie pod ramię, zaprowadził mnie na samą górę budynku. Nie protestowałam. Nie miałam siły. Przy drzwiach jednak uświadomiłam sobie, że Mike'a nie ma w domu, a klucze zostawiłam w torbie. Z już całkiem nietęgą miną powiedziałam o tym chłopakowi. On natychmiast pobiegł w dół schodów. Mój wzrok natychmiast padł na okno, za którym było widać schody pożarowe. Bez namysłu je otworzyłam i z trudem wyszłam na zewnątrz. Stanęłam na dachu, na samym brzegu budynku i spojrzałam w dół. Może to tylko 6 piętro, ale ten widok mnie i tak uspokoił. Stojąc twarzą w twarz ze śmiercią zaczynałam czuć, że żyję. Odetchnęłam głęboko.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (31-03-2015 o 22h28)
#450 31-03-2015 o 21h11
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine nie stawiała oporu, gdy prowadziłem ją na górę. Wspierała się na mnie trochę, prawdopodobnie nie mając siły iść. Dopiero gdy staliśmy pod mieszkaniem zorientowała się, że klucze zostawiła w torbie. Poprosiłem ją, żeby na mnie poczekała i biegiem rzuciłem się w dół schodów. Po chwili byłem już na górze, dźwigając obie torby. Dziewczyny nie było pod drzwiami, więc rozejrzałem się dookoła. Okno, które wcześniej było zamknięte, teraz było uchylone. Wyjrzałem przez nie, ale nikogo nie zobaczyłem. Zostawiłem torby pod drzwiami i szybko wyszedłem na schody pożarowe. Coraz bardziej przestraszony wszedłem na sam dach. Katherine stała na brzegu budynku i patrzyła w dół. Zamarłem na ułamek sekundy, ale szybko się ocknąłem i zacząłem cicho się do niej zbliżać. Gdy byłem już blisko, wyciągnąłem rękę, złapałem ją za dłoń i pociągnąłem do tyłu. Nie byłem pewien, czy nie powinienem najpierw przemówić jej do rozsądku, ale bałem się, że straci równowagę i spadnie. Wykorzystałem jej zaskoczenie oraz słabość po pobycie w szpitalu i odciągnąłem ją spory kawałek od krawędzi. Tam chwyciłem ją w objęcia i schowałem twarz w jej włosach, głaszcząc ją po plecach. Chciała... Skoczyć? Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko ściskałem ją, czując gulę w gardle.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (31-03-2015 o 22h38)