Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak cmoknął mnie w czubek nosa i stwierdził, że bardzo chętnie by spróbował. Przysunęłam się troszkę bliżej i pomiziałam go nosem po jego nosie, po czym odwróciłam się i wróciłam do oglądania filmu. Nie żebym wiedziała co się właśnie działo. Byłam zbyt zajęta tym co działo się wewnątrz mnie. Soo był moim przyjacielem. Ale byłam pewna, że chcę więcej. -Więc czego chcę? Miłości? Na miłość chłopaka po pierwsze trzeba będzie poczekać, aż oswoi się ze stratą Rose - po raz kolejny (oby nie skończyło się to tak jak ostatnio), a ponad to nie zasługiwałam na jego miłość. - Odruchowo podkurczyłam nogi.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 15 16 17 18 19 ... 25
#401 15-03-2015 o 22h50
#402 15-03-2015 o 23h05
Link do zewnętrznego obrazka
Kathe pomiziała mnie nosem po nosie, dolewając oliwy do ognia. Znów płonąłem w środku i nie mogłem z tym nic zrobić. Przycisnąłem ją mocniej do siebie i odwróciłem się w stronę telewizora, próbując opanować szalejące we mnie emocje. Z pewnym trudem udało mi skupić się na filmie na tyle, że nie miałem już ochoty rzucić się na dziewczynę. Po pewnym czasie usłyszałem szczęk otwierających się drzwi wejściowych.
- To mój ojciec. Poczekaj chwilę, dobrze? - Nie mogłem się oprzeć pokusie cmoknięcia jej w czubek głowy. Wyszedłem na korytarz w chwili, gdy zalało go światło. Przymknąłem oczy, chwilowo oślepiony.
- Cześć, Soo. Kathe jeszcze u ciebie jest? - spytał mężczyzna, odwieszając kurtkę obok kurtki dziewczyny.
- Hej. Tak, zostaje na noc. Mama kazała przekazać, że kolację masz w lodówce.
- Ah tak? Bądźcie grzeczni i kładźcie się spać, już późno. Jutro macie szkołę. - Skinąłem głową, powiedziałem mu dobranoc i zniknąłem w pokoju.
- Chyba faktycznie powinniśmy już się położyć - powiedziałem, wracając do łóżka i sięgając po pilot. Katherine zgodziła się ze mną, więc wyłączyłem telewizor i wszedłem pod koc. - A może sięgnąć ci drugi? - spytałem orientując się od razu, że sytuacja może się powtórzyć, gdy dziewczyna znajdzie się blisko mnie.
#403 15-03-2015 o 23h55
Link do zewnętrznego obrazka
Dało się słyszeć szczęk otwieranego zamka, więc Soo mówiąc, że to pewnie jego ojciec poszedł się przywitać. Spojrzałam na zegarek - 1:38 AM. Wiedziałam, że ojciec Soo często późno wraca do domu, ale nie sądziłam, że tak późno. Pewnie znowu musiał zostać dłużej z powodu jakiegoś większego projektu. Biedny Soo... Niby miał wspaniałych rodziców, ale wciąż widywał ich rzadko. - A ty mu jeszcze odbierasz ten cenny czas. - podkurczyłam nogi pod samą brodę i objęłam je ramionami. Z oczu popłynęły mi dokładnie dwie łzy. Po chwili wkroczył Soo i zaproponował, żebyśmy poszli już spać, a ponieważ i tak nie oglądałam filmu, stwierdziłam, że to dobry pomysł. Zwłaszcza, że zaczynałam płakać z wyimaginowanych powodów. Chłopak wyłączył telewizor i położył się obok. Spytał czy nie sięgnąć i drugiego koca, a ja automatycznie odpowiedziałam, że nie ma takiej potrzeby. A potem zganiłam się w myślach. -Może on nie chciał? Może czuł się winny. Po tym wszystkim z Rose... - Chciałam się do niego przytulić. Ale to faktycznie mogłoby być zbyt dużo jak na jedną noc. Dlatego też niepewnie wyciągnęłam przed siebie dłoń, w poszukiwaniu jego, a gdy ją znalazłam splotłam z nim palce. Drugą dłonią, odgarnęłam mu włosy z czoła i oparłam się o nie swoim. Wyszeptałam ciche dobranoc i zamknęłam oczy. Chłopak odpowiedział mi w taki sposób, że długo jeszcze nie mogłam zasnąć. Blisko. Tak blisko, a jednak tak daleko. Zarówno z dłoni jak i z czoła chłopaka biło cudowne ciepło. Jego oddech cały czas był niespokojny i urywany, pewnie chłopak też nie mógł spać. Westchnęłam cicho i postanowiłam wrócić do pozycji z popołudnia. Wtedy przynajmniej udało nam się zasnąć. Przesunęłam się, a chłopak bez protestów przekręcił się na plecy. Mogąc słyszeć bicie jego serca czułam się dużo lepiej. Spokojniej. Po dłuższym czasie, bicie serca chłopaka się nieco uspokoiło, udało mi się zasnąć.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (15-03-2015 o 23h58)
#404 16-03-2015 o 16h57
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine nie chciała dodatkowego koca i położyła się obok mnie. Przez chwilę wahałem się, nie widząc co zrobić, aż ona chwyciła mnie za rękę. Odgarnęła mi włosy z czoła i oparła o nie swoje. Zakręciło mi się w głowie - znów jej twarz była zbyt blisko mojej i nie mogłem się na niczym innym skupić. Zamknąłem oczy i spróbowałem uspokoić swoje galopujące serce, jednak czując jej delikatny oddech na twarzy nie mogłem myśleć o czymkolwiek innym. Cicho życzyłem jej dobranoc, a ona odpowiedziała mi tym samym. Byłem już blisko objęcia dziewczyny i przyciągnięcia jej do siebie, gdy ona z cichym westchnięciem wróciła do leżenia na moim torsie. O dziwo, zamiast mocniej zamieszać tym w mojej głowie, nagle sprawiła, że się uspokoiłem. Czułem jej oddech na swojej klatce piersiowej, ale nie doprowadzał mnie już do takiego szaleństwa. Objąłem ją jedną ręką i wdychając zapach jej pachnących moim szamponem włosów, zapadłem w głęboki sen.
***
Rano jak zwykle obudził mnie budzik. Kathe przez noc zjechała z mojego torsu na materac obok, ale wtulała się we mnie jak małpka. Obudziła się kilka sekund po mnie, gdy irytujący dźwięk zaczął narastać. Ściągnęła rękę z mojego brzucha, a ja sięgnąłem po telefon i wyłączyłem go.
- Dzień dobry. Wyspałaś się? - spytałem z uśmiechem, odwracając się z powrotem w jej stronę. Usiadła na łóżku, a światło poranka sprawiło, że zdawała się być piękniejsza niż zwykle. Włosy miała w nieładzie, a twarz zarumienioną od przyciskania jej do mojego boku. Aż westchnąłem na ten widok.
#405 16-03-2015 o 17h50
Link do zewnętrznego obrazka
Obudził mnie nieznośny odgłos budzika. Chłopak powinien ustawić sobie jakąś przyjemną muzykę zamiast tego buczenia. - oh - natychmiast zabrałam rękę z brzucha chłopaka. Usiadłam i spojrzałam na zegarek. Była 6 30, co oznaczało, że wstaliśmy.. cóż, trochę później niż ja zwykle. - Um... cześć. Całkiem przyjemnie. - spojrzałam na chłopaka, po czym zmusiłam się do odwrócenia wzroku od jego ust. Pewnie zdążyłam się lekko zaróżowić. Całe szczęście udało mi się również powstrzymać odruch potarcia swoich kciukiem i zamiast tego założyłam włosy za ucho. - A jak się tobie spało? - spytałam, starając się nie myśleć o moim zachowaniu. Chciałam wyjść spod koca, ale zorientowałam się, że nie mam spodni. Że też "nocna swoboda" nie została mi do tej pory.
#406 16-03-2015 o 18h19
Link do zewnętrznego obrazka
Dziewczyna chyba przez chwilę patrzyła mi się na usta, a potem podniosła wzrok na oczy. Założyła włosy za ucho, robiąc tym samym to, na co ja miałem jeszcze sekundę temu ochotę.
- Było naprawdę miło, ale następnym razem chyba musimy się mimo wszystko porządniej ubrać - speszony przejechałem palcami po włosach, mimowolnie rzucając wzrokiem na skrawek uda, który wystawał Kathe spod koca. - Może ty pójdź pierwsza się ubrać, dobrze? Zrobię nam coś do jedzenia. Chyba mogą być płatki? - spytałem. Moje umiejętności kulinarne pozwoliłby mi zrobić jeszcze grzanki w piekarniku albo mikrofalówce, ale za długo by trwało, zanim ten pierwszy by się rozgrzał, a z tego drugiego chleb z serem już dawno przestał mi smakować. - Pewnie będziesz chciała wrócić do domu i przebrać się w coś świeżego, nie? - Przyszło mi do głowy, że gdybym podjechał z nią na parking przed szkołą przywożąc ją we wczorajszych ciuchach, plotka o tym, że z nią spałem, szybko rozbiegłaby się po szkole. Katherine mogłoby być z tego powodu niemiło. Ja już dawno nie zwracałem uwagi na takie gadanie, ale nie chciałem, żeby ona była smutna.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (16-03-2015 o 18h36)
#407 16-03-2015 o 19h19
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak przejechał dłonią po włosach, a wyglądał przy tym tak kusząco, że żeby nie wydać z siebie jakiegoś dziwnego odgłosu, musiałam przygryźć wargę. Słysząc jego uwagę, o tym, że następny razie będziemy musieli się lepiej ubrać speszyłam się i odwróciłam głowę oblewając się rumieńcem. Mogłam jednak zostać w spodniach. Wgryzłam się mocniej w wargę myśląc o Joonowym "następnym razie". Nie sądziłam, że jakiś będzie. Chyba, że miał na myśli to na dachu. Ale przecież póki co mamy zimę i może zdarzało mi się i zimą sypiać na dachu, to nie sądzę, żeby jego zdrowie było na tyle odporne. Poza tym... Jak to kolejny raz? Pokiwałam głową zgadzając się z chłopakiem. Stanowczo potrzebowałam wziąć z domu świeże ubrania. Poza tym, Mike pewnie chciałby upewnić się, że wszystko w porządku. Wstałam niechętnie z łóżka, ale kiedyś w końcu trzeba, mając nadzieję, że chłopak nie przygląda się moim nogom. Błyskawicznie wciągnęłam spodnie, w końcu spotkanie jego rodziców bez spodni nie byłoby najmilszym co mogło mi się dziś przytrafić. Oczywiście przy zakładaniu, z kieszeni wypadł mi telefon. - hm.. Mike odpisał... - wiadomość od chłopaka mnie zdziwiła. Brzmiałam mniej więcej tak "Katherine, wolałbym, żebyś wróciła do domu. Martwię się. Mike". Z marszczyłam brwi. Odłożyłam telefon na biurko, wzięłam ubrania z krzesła i wychodząc z pokoju, mój wzrok padł na chłopaku i nasze spojrzenia się spotkały. Zamykając drzwi głośno wciągnęłam powietrze i zaczerwieniłam się na myśl, że mógł mi się przyglądać cały czas. Westchnęłam i władowałam się do łazienki, gdzie załatwiłam wszystko z prędkością światła. W końcu nie było dużo czasu, a ja musiałam jeszcze wrócić się przebrać. Poza tym, Mike pewnie będzie zdenerwowany. W końcu nie odpisałam na jego wiadomość. Wróciłam do pokoju Soo, ale nie było go tam. Wyjęłam szczotkę do włosów i zrobiłam koka "na szybko". Pierwsze i tak miałam zajęcia sportowe, więc nie miałam się czym przejmować. Zajrzałam do kuchni sądząc, że właśnie tam zastanę chłopaka. Nie pomyliłam się. Siedział - tym razem kompletnie ubrany, wciąż jednak z fryzurą w nieładzie. - Przewiesiłam twoją bluzę przez krzesło. - odparłam siadając obok niego przy stole.
#408 16-03-2015 o 19h59
Link do zewnętrznego obrazka
Dziewczyna wstała, odsłaniając swoje nogi, a ja natychmiast przeniosłem wzrok gdzie indziej, głupio czując się z tym, że ją podglądam. Spojrzałem na nią z powrotem gdy usłyszałem huk. Z kieszeni spodni, które właśnie założyła, wypadł jej telefon. Odebrała sms'a i zmarszczyła brwi. Czy coś było nie tak? Zaniepokoiłem się. Może to jej... Tfu, to nie jej brat. Może to Mike? Katherine wyszła z pokoju żeby się ubrać, zerkając przy tym na mnie. Wyraźnie się speszyła tym, że na nią patrzę. Zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio. Czy pomyślała, że patrzyłem na nią, gdy wciągała spodnie?
Postanowiłem ubrać się w pokoju. Jeśli mamy jeszcze podskoczyć do jej mieszkania, musimy się pośpieszyć. Przeczesałem włosy palcami w beznadziejnej próbie wygładzenia ich, ale chyba to nic nie dało. Poszedłem do kuchni i wyjąłem płatki z szafki. Nie byłem pewien, czy dziewczyna woli ciepłe czy zimne mleko, więc jedną porcję podgrzałem. Mi było to obojętne, więc zjem to, czego ona nie wybierze. Postawiłem miski na stoliku i usiadłem, czekając na Kathe. Weszła po chwili, kompletnie ubrana i z włosami związanymi w koczka. Kiwnąłem głową na to, co powiedziała.
- Wolisz z zimnym czy z ciepłym? - spytałem, wskazując najpierw jedną miskę, a potem drugą. Wybrała zimne, więc podsunąłem jej odpowiednie i zabrałem się za jedzenie swojego.
- Pójdę się jeszcze ogarnąć. - Odłożyłem miskę do zlewu, uśmiechnąłem się do dziewczyny i poszedłem do łazienki. Cóż, moja fryzura zdecydowanie miewała lepsze chwile. Spróbowałem jakoś to naprawić, chociaż wiele nie zdziałałem. Zrezygnowany umyłem twarz i zęby, narysowałem sobie kreski eyelinerem i wróciłem do pokoju. Kathe czekała tam na mnie z telefonem w dłoni. Złapałem za swój, wsunąłem go do kieszeni i wziąłem z szafki bluzę.
- To idziemy?
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (16-03-2015 o 20h14)
#409 16-03-2015 o 21h13
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak spytał czy wolę zimne czy ciepłe mleko, a że głupio było mi odpowiadać, że w zasadzie nie jadam śniadań, wzięłam zimną porcję. Nie zjadłam zbyt wiele chrupek, a mleko wypiłam, by zaoszczędzić czas. Idąc śladem chłopaka, wstawiłam miskę do zlewu. Wparowałam do pokoju chłopaka, ale jego tam nie było. Dopiero później wkroczył z nałożoną kreską. W zasadzie miałam ochotę sobie też zrobić, ale nie widziałam sensu przed zajęciami sportowymi. W końcu wszystko prawdopodobnie by mi się rozmazało. Pokiwałam tylko głową.
Już kilka minut później byliśmy pod moim blokiem. Pomimo mojej rady, by chłopak zostawił auto pod szkołą. Zostawiwszy go na dole, wbiegłam po schodach tak szybko jak tylko się dało. Gdy tylko uchyliłam drzwi mieszkania, niemal natychmiast znalazłam się w ramionach Mike'a. - Martwiłem się. - wyszeptał, wtykając nos w moje włosy. Odsunął się odrobinkę i spojrzał mi w oczy. - Nic ci nie zrobił? - spytała, a ja spojrzałam na niego krzywo. - Czemu niby miałby coś mi zrobić? - Spaliście razem. - No tak, i co z tego? - Katherine! - chłopak złapał się za głowę. - Jesteś pewna, że jest hetero? - Tak. - wbiłam pytające, ale jednocześnie lekko zirytowane spojrzenie w oczy chłopaka, a on zaczerwienił się lekko i odwrócił wzrok - Zaczynam go lubić coraz bardziej. - powiedział, patrząc gdzieś na ścianę. - Musi cię bardzo szanować. Każdy normalny facet by cię zbałamucił. - otworzyłam szeroko oczy i postawiłam krok w tył - Co chcesz przez to powiedzieć? - chłopak zaczerwienił się jeszcze bardziej. - Kathe... Nie wiesz, jak działasz na mężczyzn, prawda? - Otworzyłam oczy jeszcze szerzej. Nie wiedziałam co zrobić, czy też powiedzieć. Zatkało mnie. Jeśli w tym momencie Mike podziwiał Soo, to co mógł czuć chłopak. Poczułam się winna. Powinnam więcej myśleć o tym, co czuł Joonie, zamiast myśleć tylko o sobie. Mimowolnie potarłam kciukiem dolną wargę, wspominając nasze przypadkowe zetknięcie się ust. Uniosłam oczy z powrotem na Mike'a. - A ty? - spytałam, przypominając sobie, że podczas jednego ze swoich wybuchów, nie mogłam się uspokoić i usnęłam dopiero z chłopakiem u boku. - A ty? - powtórzyłam swoje pytanie, chociaż nie byłam pewna, czy chcę znać odpowiedź. Od razu nasunęły mi się na myśl jego wymijające odpowiedzi, gdy pytałam, czemu nikogo nie ma. Zawsze kończyło się to hasłem "mam ciebie" albo jakąś wymijającą formułką. Wwiercałam się w jego oczy wzrokiem. Nie jestem pewna co we mnie wstąpiło, a Mike.. Na początku wyglądał na zdziwionego, a potem zdenerwowanego. - Spóźnisz się do szkoły. Porozmawiamy później. - powiedział to tak chłodnym tonem, że przeszły mnie dreszcze. Nie powinnam naciskać. On nigdy nie naciskał. Spuściłam wzrok na podłogę i wyszeptałam ciche przepraszam. Do oczu napłynęły mi łzy. Naraziłam Soo na niepotrzebny stres i frustrację, a ponadto teraz zdenerwowałam Mike'a. Skierowałam kroki do salonu, gdzie nadal mieścił się "mój pokój". Gdy mijałam chłopaka, poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Znów mnie przytulił. - To ja cię przepraszam. To normalne, że pytasz. Ja po prostu... - zrozumiałam. Nie był jeszcze gotowy. Przytuliłam go mocno, po czym wyplątałam się i podbiegłam do szafy. Zmiana ubrań nie zajęła mi długo, ale niezmiernie zdziwił mnie fakt, że gdy wyszłam z salonu, zastałam Mike'a przy drzwiach z papierową torebką w dłoni. Otworzyłam szeroko oczy, ale z wdzięcznością przyjęłam paczkę. Cmoknęłam go w policzek i z prędkością światła zbiegłam na dół po schodach. Od razu wpadłam na Soo, który najwyraźniej już się zniecierpliwił i chciał wchodzić na górę. Wtuliłam się w niego, nie chcąc by zauważył, że mam łzy w oczach. Wyszeptałam ciche przepraszam i nie dając mu możliwości na jakąkolwiek reakcję, złapałam go za dłoń i zaczęłam ciągnąć w stronę szkoły. Mieliśmy już niezbyt wiele czasu.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (16-03-2015 o 21h14)
#410 16-03-2015 o 21h55
Link do zewnętrznego obrazka
Wkrótce wyszliśmy z mojego mieszkania. Zawiozłem Kathe pod jej blok i sam zostałem w samochodzie, żeby na nią poczekać. Wysiadła i zniknęła w budynku, zostawiając swoją torbę na siedzeniu obok mnie. Rozsiadłem się wygodnie, chociaż nie sądziłem, że będę czekał długo. Przymknąłem oczy, przywołując w pamięci jej poranny obraz. Wyglądała wtedy uroczo. Przez głowę przemknęło mi, że mógłbym taki widok oglądać codziennie. Jednocześnie przypomniałem sobie, że to samo myślałem, gdy rano zobaczyłem Rose. Gwałtownie otworzyłem oczy, krzywiąc się. Katherine ma rację. Rose to... Skończony rozdział. Skrzywdziła mnie zbyt wiele razy. Właściwie odkąd się dowiedziałem o jej zdradzie jestem bardziej wściekły niż smutny albo zrozpaczony. Postaram się jak najszybciej wyrzucić ją ze swoich myśli, nawet jeśli to nie będzie łatwe. Na szczęście mam Kathe. Przy niej może łatwiej uda mi się zapomnieć...
Zastukałem palcami w kierownicę, nagle zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna dziwnie długo nie wraca. Rozejrzałem się dookoła, ale nikogo nie zauważyłem w pobliżu. Wysiadłem z samochodu z zamiarem wejścia do bloku, ale w drzwiach wpadła na mnie z rozpędu Katherine. Zachwiałem się nieco, gdy mocno mnie uściskała, chowając głowę w mojej koszulce. Zdziwiłem się przelotnie, ale szybko pociągnęła mnie za rękę w stronę szkoły. Podążyłem za nią, ale po chwili opamiętałem się i pociągnąłem ją lekko.
- Zapomniałaś o torbie - powiedziałem, puszczając jej dłoń i podchodząc do samochodu. Prztyknąłem pilotem i wyjąłem najpierw jej torbę, a potem swoją. Zamknąłem pojazd, uznając że na tym parkingu pewnie także nic mu się nie stanie przez ten czas, gdy będę w szkole. Ponownie złapałem Kathe za rękę, zarzucając sobie obie torby na ramię i tym razem to ja pociągnąłem ją w stronę szkoły.
#411 16-03-2015 o 22h19
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak miał całkowitą rację. Byłam strasznie rozkojarzona. Wróciliśmy do auta po torby, a potem to on ciągnął mnie do szkoły. W zasadzie myślałam, żeby przyspieszyć kroku i nie iść tak bardzo z tyłu, ale teraz przynajmniej nie widział moich łez. Kiedy doszliśmy już do szkoły, oczy zdążyły mi przeschnąć. Puściłam dłoń chłopaka, przytuliłam go szybko mówiąc - Dziękuję. I przepraszam za wszystko. - i znów nie dając mu najmniejszej możliwości reakcji pognałam w kierunku szatni dziewcząt. W końcu pierwsze miałam sportowe.
Na lekcjach próbowałam się skupić jak tylko mogłam, ale nie byłam w stanie. Moje myśli cały czas wędrowały ku postaci SooJoona. Do jego miękkich ust, czarnych oczu... Po drugiej chemii zerwałam się z krzesła jak poparzona. W końcu następna była matematyka. Prawie biegnąć przedostałam się do matematycznej, niestety w drzwiach mijałam się z Rose. Zmierzyłam ją wzrokiem pełnym nienawiści, a ona odwdzięczyła mi się tym samym. Nie miałam siły ani ochoty się do niej odzywać, dlatego też minęłam ją i usiadłam na swoim miejscu. Czekanie na Soo robiło się nieznośne. Czy na matematyce też tak będzie? To znaczy, czy nie będę mogła się na niczym skupić? Teraz dodatkowo będzie siedział tuż obok. jedynie kilka centymetrów dalej.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (16-03-2015 o 22h20)
#412 16-03-2015 o 22h46
Link do zewnętrznego obrazka
Pod szkołą Katherine znów mnie przytuliła, dziękując za wszystko. Objąłem ją, ale ona szybko mnie puściła i pobiegła w kierunku sali gimnastycznej. Patrzyłem za nią dopóki nie zniknęła. Jakimś cudem nie zapomniała zerwać z mojego ramienia swojej torby, więc nie musiałem jej gonić. Zerknąłem na zegarek w telefonie i sam pośpieszyłem na swoją pierwszą lekcję. Znów nie potrafiłem się na niczym skupić, tym razem jednak obok wczorajszych powodów pojawiły się jeszcze wspomnienia z nocy spędzonej z Kathe. Czas to rozwlekał mi się niemiłosiernie, to znów pędził naprzód jak szalony. W końcu nadeszła matematyka, na którą czekałem odkąd Katherine odwróciła się i pomknęła na zajęcia. Wszedłem do prawie pustej klasy, ogarniając ją spojrzeniem. Aleca jeszcze nie było - i dobrze - za to w naszej ławce już siedziała dziewczyna. Automatycznie uśmiechnąłem się na ten widok i podszedłem do niej.
- Hej, Kathe - powiedziałem, opanowując chęć pocałowania jej w policzek na powitanie. Rozpakowałem się i usiadłem na swoim miejscu, a wtedy do sali wszedł Alec. A już zdążyłem się ucieszyć z tego, że go nie ma... Zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem, a moje dłonie automatycznie zwinęły się w pięści.
#413 16-03-2015 o 23h18
Link do zewnętrznego obrazka
Wyciągnęłam szkicownik. Zawsze lubiłam szkicować, a od jakiegoś czasu przychodziło mi to z większą łatwością. Za każdym razem, gdy tylko znajdowałam trochę czasu odruchowo po niego sięgałam. Po chwili do sali wkroczyła osoba, z którą spotkania wyczekiwałam pomimo iż widzieliśmy się może 5 godzin wcześniej. Schowałam szybko notatnik, orientując się, że twarz którą naszkicowałam niepokojąco bardzo przypomina tą, na której widok tak szeroko się teraz uśmiechałam. Chłopak usiadł i się przywitał. Odpowiedziałam mu radośnie. Wszystkie nieprzyjemne myśli z rana wyfrunęły mi z głowy, zostało jedynie "Musi cię bardzo szanować" Mike'a. Wyciągnęłam torebkę od niego. Były w środku dwie kanapki. Dziwne, zwłaszcza że dobrze wie, że zazwyczaj zabierałam tylko jedną. Było widać, że się postarał. Z kanapek wystawała sałata, żółty ser i pomidor. Już chciałam zaproponować jedną Soo, gdy dostrzegłam, że zaciska dłonie w pięści i patrzy na Alec'a. Spojrzenie byłego przyjaciela chłopaka - bo nie sądzę, żeby po takiej sytuacji wciąż się przyjaźnili - wywołało we mnie obrzydzenie. Nie dość, że zachował się niewybaczalnie, to teraz wyglądał jakby pokazywał chłopakowi swoją wyższość. Szybko chwyciła dłoń Soo pod ławką i wyszeptałam - Spokojnie Joonie. Oni nie są tego warci. - Pogładziłam go delikatnie kciukiem po wierzchu dłoni. - Proszę... nie przejmuj się.
#414 17-03-2015 o 15h48
Link do zewnętrznego obrazka
Kathe złapała mnie za dłoń i przemawiając uspokajająco, zaczęła gładzić ją palcem. Spojrzałem na nią nieco zagubiony i rozluźniłem pięści. Przed dziewczyną leżała papierowa torebka na śniadanie, którą widziałem u niej dziś rano. Postanowiłem skupić się na niej i zignorować pełen wzgardy wzrok Alec'a. Odwróciłem dłoń i ścisnąłem nią Katherine, dając jej znak, że już jest w porządku. Wciąż miałem ochotę zamordować tego... Ale nie przy ludziach. Przez głowę przemknęła mi myśl o ciemnym zaułku i nieznanych sprawcach, ale szybko się z nią pożegnałem.
- To twoje drugie śniadanie? - spytałem normalnym głosem, wskazując na torebkę. - Od Mike'a, prawda?
#415 17-03-2015 o 17h31
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem jakby nie do końca kojarzył gdzie jest. Wbił wzrok w papierową reklamówkę, która aktualnie leżała na naszej wspólnej ławce i ścisnął lekko moją dłoń, uspokajając mnie nieco. A gdy się odezwał byłam już całkiem spokojna. Nawet jeśli była to jedynie słaba próba odwrócenia własnej uwagi, to i tak podchwyciłam temat. - Tak, to od Mike'a. Też byłam zdziwiona. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - O tobie też pomyślał. Proszę, weź jedną. - powiedziałam, wyciągając torebkę w stronę przyjaciela.
#416 17-03-2015 o 17h50
Link do zewnętrznego obrazka
Poczułem miłe zaskoczenie. Jej przyjaciel zrobił kanapkę także dla mnie? Czym sobie na to zasłużyłem? Przyjąłem od Kathe kanapkę i poprosiłem, żeby przekazała Mike'owi podziękowania. Miałem tylko nadzieję, że jedna z tych kanapek na pewno była dla mnie. W końcu mógł zrobić obie dla niej, a ona źle to zinterpretowała. Zjedliśmy śniadanie dosyć szybko, obawiając się, że zadzwoni dzwonek i nie zdążymy dokończyć.
- Czy Mike miał coś przeciwko temu, że zostałaś u mnie na noc? - spytałem poważnie, zastanawiając się co ten facet mógłby mi zrobić, gdybym wykorzystał jego "siostrę". Ciekawe czy pytał o to, co robiliśmy. Zmieszałem się nieco, uświadamiając sobie, że być może właśnie takie pytania zatrzymały Kathe rano w mieszkaniu.
#417 17-03-2015 o 19h31
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak wziął jedną kanapkę i poprosił, żebym podziękowała Mike'owi. - Oj tak... podziękuję mu... jak porozmawiamy. - dosyć szybko zjedliśmy kanapki. Soo z dosyć poważną miną spytał o reakcję mojego brata na to, że u niego nocowałam. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam wzrok. Przecież nie mogłam mu o tym wszystkim powiedzieć, bo nagięłabym zasady naszej relacji. Nasze rozmowy nie wychodzą z domu. Żeby jednak chłopak nie uznał, że coś było nie tak, powiedziałam - Cóż... Nie był szczególnie zachwycony. Ale ty dziś czujesz się lepiej, a to najważniejsze. - i w tym momencie zadzwonił dzwonek. Zajęliśmy się więc lekcją. Ciężko było mi się skupić, ale o dziwo łatwiej niż kiedy chłopaka nie było obok. Popełniałam takie głupie błędy rachunkowe, że zastanawiałam się momentami, czy nie powinnam się schować pod ławkę. A tym, co jeszcze bardziej wzmocniło to uczucie, był fakt, że pod koniec lekcji, tuż przed dzwonkiem, przez szkolny radiowęzeł dostałam wezwanie do dyrekcji. Oblałam się rumieńcem i skurczyłam w ławce. Byłam pewna, że wszyscy się na mnie gapią i zastanawiają o co chodzi. Wyszeptałam Soo, że pewnie zaraz wrócę i dosyć szybko wyszłam z sali, żeby uniknąć wzroku klasy. W gabinecie, dyrektor siedział spokojnie jak zwykle ale z dosyć poważną miną. - Była tu twoja matka Katherine. Od ponad dwóch miesięcy nie było cię w domu. - Westchnął. Znał moją sytuację rodzinną. - Przyszło dla ciebie wezwanie do sądu. Może tę sprawę też uda nam się załatwić tą rozprawą. - Otworzyłam szeroko oczy. Poczułam nagły przypływ sympatii dla starszego mężczyzny. - Dziękuję bardzo! - powiedziałam radośnie uśmiechając się do niego. Wszystkie moje problemy mogły zniknąć. Ot tak. - Tylko Katherine. Uważaj. Twoja matka powiedziała, że ojcu zdarzało się ciebie szukać. - przełknęłam głośno ślinę. Dyrektor powiedział jeszcze, że zarówno ojciec jak i matka mają obowiązek stawić się w sądzie. Ale im w gorszym ojciec będzie stanie, tym lepiej dla mnie. W końcu będzie to działało na moją korzyść. Chyba, że nagle z zawszonego pijaczyny zmieni się w cywilizowaną personę. Ale nie sądzę, żeby to było możliwe. Kiwnęłam mężczyźnie głową, po czym wyszłam z pomieszczenia. Było już po dzwonku, więc przyspieszyłam kroku. Przeprosiłam nauczyciela i usiadłam z powrotem w ławce.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (17-03-2015 o 19h34)
#418 17-03-2015 o 20h44
Link do zewnętrznego obrazka
Zrobiło mi się nieco głupio. Pewnie wiedziała, że Mike nie będzie zadowolony z tego, że u mnie została, ale mimo to nie protestowała, gdy to zaproponowałem. Dzwonek zadzwonił zanim zdążyłem spytać o coś jeszcze, a nauczyciel wszedł do klasy w niecałe pół minuty później. Gdy Kathe siedziała obok mnie o wiele łatwiej było mi się skupić na lekcji. Nie musiałem zastanawiać się nad tym co robi teraz. Dzieliliśmy się wynikami zadań tak jak zwykle, a w działaniach Katherine pojawiały się drobne błędy, które musiały wynikać z roztargnienia, a nie z niewiedzy. O czym myślała? O nadchodzącej rozprawie sądowej? Martwiłem się o nią. Teraz, gdy już dowiedziałem się prawdy o jej ojcu... Pewnie wie, że w sądzie będą musieli pojawić się jej rodzice. Co z tym zrobi?
Pod koniec lekcji dyrektor wezwał dziewczynę do siebie. Odprowadziłem ją wzrokiem, pełen sprzecznych uczuć. O czym znowu chce z nią porozmawiać? Chwilę po tym, jak drzwi zamknęły się za Kathe, zadzwonił dzwonek. Postanowiłem zostać w klasie, tak jak zawsze robiłem to z nią, i popilnować naszych rzeczy. Po spojrzeniu jakie rzucił mi Alec zacząłem zastanawiać się, czy przypadkiem czegoś dla mnie nie szykuje. Był moim przyjacielem, znam go. Obok wszystkich jego zalet, są także te wady w stylu mściwość i złośliwość. Nie odpuści mi tego, że popchnąłem go na oczach całej klasy. Jakby mało mu było tego, że prawdopodobnie wszyscy zainteresowaniu już wiedzą, że Rose mnie z nim zdradziła. Wbiłem wzrok w ławkę, oddychając głęboko. Nie chciałem sprawdzać, czy jest w klasie. Nie było tu Kathe, która mogłaby mnie powstrzymać gestem albo słowem.
Dziewczyna wróciła dopiero po dzwonku na lekcję, więc żeby dowiedzieć się, o co chodziło, musiałem zaczekać na następną przerwę. Była blada jak ściana i nie odzywała się ani słowem. Siedziałem jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się, aby spytać ją, po co dyrektor ją wezwał. W końcu zadzwonił dzwonek. Spakowałem się w mgnieniu oka i poczekałem na Kathe. Postanowiłem odprowadzić jej pod klasę, w której miała zajęcia artystyczne.
- O co chodziło tym razem? - spytałem po drodze. Dziewczyna wyjątkowo pozwoliła mi, żebym zaniósł jej torbę pod salę. Już samo to było dziwne, bo zwykle nie chciała, żebym ją wyręczał w takich rzeczach.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (17-03-2015 o 20h53)
#419 17-03-2015 o 21h15
Link do zewnętrznego obrazka
Na matematyce nadal ciężko było mi się skupić, ale tym razem nie dlatego, że myślałam o siedzącym obok chłopaku. Przez głowę przewijały mi się słowa dyrektora - "ojciec cię szukał" - nie świadczyło to o niczym dobrym. Może nadal szuka. Do tego Smith wyszedł ze szpitala... Dziwne, myślałam że z takimi obrażeniami głowy, nie powinien w ogóle wydobrzeć. A jednak... - Diabeł swoich nie bierze. - westchnęłam.
Po dzwonku, spakowałam się dosyć szybko, nadal myśląc o ojcu. Soo wziął moją torbę, ale nie miałam nawet siły się z nim o to przekomarzać. Czułam się trochę tak, jakby uleciała ze mnie cała energia życiowa. Chłopak zagadnął pytając o co znowu chodziło, a ja przez chwilę zastanawiałam się, zanim domyśliłam się, że mówił o wizycie u dyrektora. - um.. Matka była w szkole i przyniosła wezwanie do sądu, które do mnie przyszło. To już za tydzień. - westchnęłam odbierając torbę od Soo. - Poza tym... - wyszeptałam naprawdę cicho. - Podobno ojciec mnie szukał.
#420 18-03-2015 o 16h39
Link do zewnętrznego obrazka
Kathe odebrała ode mnie swoją torbę informując mnie o tym, że jej matka była w szkole. Zamarłem, słysząc także, że jej ojciec jej szukał. W końcu na pewno dopadnie ją w drodze do szkoły albo pracy. A więc teraz zagraża jej i Smith, i własny ojciec? Nie wiedziałem co powiedzieć, więc przez chwilę wpatrywałem się w nią szeroko otwartymi oczami. Bałem się o nią - żaden z tych mężczyzn nie jest idiotą i wiedzą, gdzie ją znaleźć. Być może to tylko kwestia czasu. Wyciągnąłem ręce i objąłem ją mocno. Chciałem jakoś uchronić ją przed nimi, ale bałem się, że moje szanse na to są marne. Bo co mógłbym zrobić? Nie mogę być przy niej dzień i noc. Wiem, że Mike pomoże mi, gdy się dowie. Katherine na pewno nie zatai tego przed nim.
- Boisz się? - spytałem, szepcząc wprost do jej ucha.
#421 18-03-2015 o 18h16
Link do zewnętrznego obrazka
Soo zbladł i mocno mnie przytulił. Wypuściłam torbę i się w niego wtuliłam. Czy się bałam? Chwilę temu jeszcze tak. A teraz... Czułam się trochę bardziej zagubiona niż lękliwa. Póki tulił mnie Soo lub Mike czułam się bezpieczna. Zawsze gdy byłam "wolna" ogarniał mnie pewnego rodzaju lęk. Niezależnie od mojego ojca, ani od Smitha. Zawsze. - Nie Soo. Nie boję się. Nie zrobi mi nic czego nie zrobiłby mi do tej pory. A jest szansa, że po procesie będę mogła się od niego uwolnić na zawsze. - mówiłam tak cicho, że nie byłam pewna czy chłopak mnie usłyszy. - Wyobraź sobie, że Mike dostaje uprawnienia mojego prawnego opiekuna. Mogłabym spokojnie legalnie żyć, z daleka od całej tej patologii. - Tylko najpierw będę musiała stawić jej czoła w sądzie.
Przerwa niestety nie mogła trwać wiecznie, a chłopak miał następne sportowe, więc musiał się przebrać. Pocałował mnie tylko w czoło i wyszeptał - Mam nadzieję, że uwolnisz się od niego na zawsze. - pognał. Owładnął mną chłód, gdy tylko chłopak wypuścił mnie z ramion, a gdy odwróciłam się w stronę sali, to co zobaczyłam sprawiło, że nie miałam ochoty wchodzić do środka. Rose, stała na wprost i się na mnie gapiła. Była czerwona i najwyraźniej wściekła. Starając się ja zignorować zaczęłam rozkładać blok na sztaludze. Dziś szkice, więc nie będzie dużo sprzątania. Cały czas, czułam na sobie spojrzenie Rose. To było niemal bolesne. Nie byłam nawet w stanie szkicować miski owoców, bo drżała mi ręka. Po lekcji błyskawicznie wybiegłam sali, nawet nie zostając z Dulcento. Byłam pewna, że Rose i tak tam będzie, a na chwilę obecną nie miałam najmniejszej ochoty przebywać w pobliżu. Wybiegłam przed budynek szkolny. Soo jeszcze nie było, więc stanęłam na środku parkingu, tam gdzie on zazwyczaj i czekałam. - TY! - doszedł mnie wrzask, odwróciłam się i zamarłam. W moją stronę niemalże ledwo co zataczał się mój ojciec. Sparaliżowało mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie się poruszyć. - CO TY SOBIE *GULP* WYOBRAŻASZ?! WRACAJ DO DOMU. - Chciałam spiąć swoje mięśnie i zacząć uciekać, ale nie mogłam. Nie mogłam się poruszyć. Ani drgnęłam, a on był coraz bliżej. Gdy był już tak blisko, że byłam w stanie poczuć jego śmierdzący jak zwykle alkoholem oddech, poczułam, że kolana mi miękną. - A gdzie ten twój chłoptaś co? Teraz już nie jesteś taka skora do uciekania, ha?! Wracamy do domu - powiedział łapiąc mnie za włosy i szarpiąc. Oczy zalały mi się łzami, ale wycedziłam "nigdzie nie idę". Pijany mężczyzna zamachnął się i uderzył mnie pięścią w brzuch tak, że skuliłam się nie mogąc złapać oddechu - Co żeś %&^$# powiedziała? Jak to nigdzie nie idziesz?! - po chwili kopnął mnie kolanem w twarz. Nie mogłam złapać oddechu, a ból był olbrzymi. Po chwili kolejne uderzenie. - Czyżbym już zbyt długo była szczęśliwa? Czy to już pora, by świat mi się odwdzięczył za to co otrzymałam? - Od uderzenia w głowę świat nagle zawirował. Bardzo bolało. Zatoczyłam się i upadłam bez świadomości.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (18-03-2015 o 18h23)
#422 18-03-2015 o 19h23
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine powiedziała, że się nie boi. Doznałem nikłej ulgi, gdy oznajmiła, że po procesie może uwolnić się od ojca na zawsze i przejść prawnie pod opiekę Mike'a. Ogarnęły mnie wątpliwości. Czy Mike na pewno będzie chciał wziąć za odpowiedzialność? Wprawdzie ona już z nim mieszka, ale kto wie, jak to będzie? No i dochodzi jeszcze kwestia tego, że gdyby on... Zakochał się w niej... Ta myśl obudziła we mnie sprzeczne uczucia. Cieszyłbym się jej szczęściem, to jasne, ale nie chciałbym, żeby to właśnie tak się potoczyło. Jest dla niej jak brat. Nie miałem czasu, by powiedzieć coś więcej, niż "Mam nadzieję, że uwolnisz się od niego na zawsze" i cmoknąć ją w czoło. Poszedłem na zajęcia sportowe, wiedząc że po tej lekcji będziemy mieli dużo czasu, by porozmawiać o wszystkim.
Wyszedłem ze szkoły, a moją uwagę zwróciło zamieszanie na parkingu. Stłuczka? Czasem się to zdarzało, ale i tak przyśpieszyłem, pełen złych przeczuć. W głowie wciąż kołatały mi się słowa Katherine: "Podobno ojciec mnie szukał". Nic trudnego, znaleźć ją pod szkołą... Z daleka rozpoznałem dwóch moich kumpli, którzy z innymi dwoma chłopakami trzymali na uboczu wściekłego mężczyznę. Ktoś inny klęczał przy leżącej na ziemi postaci. Czy to Kathe? Czy ten facet to może być jej ojciec? Rzuciłem się biegiem w stronę leżącej. Z paniką rozpoznałem w niej dziewczynę. Rzuciłem się na kolana obok niej.
- Żyje. Ten koleś ją poturbował. Znasz ją? - spytał chłopak klęczący obok, odkładając do kieszeni telefon.
- To moja przyjaciółka. Zawiadomiłeś policję i pogotowie? - spytałem, łapiąc Katherine za rękę, sam nie wiedząc po co. Tamten skinął głową, upewnił się, że przy niej zostanę i stanął przy wjeździe na parking.
***
Nie pozwolili mi z nią jechać. Nie byłem nikim z rodziny... Moje geny nawet nie pozwoliły mi skłamać, że jestem jej bratem. Policja chciała mnie także przesłuchać, jako że jedyny poza dyrektorem szkoły wiedziałem, kim jest ten mężczyzna. Kathe pilnowała swojej tajemnicy. Powiedziałem im wszystko, co wiedziałem na ten temat i zdenerwowany spytałem, czy mogę jechać. Pozwolili mi, więc wsiadłem w samochód i podjechałem do najbliższego szpitala, podejrzewając, że to właśnie tam ją zabrali. Kazano mi czekać. Miałem wrażenie, że o mnie zapomniano. W końcu wpuścili mnie do niej. Była przytomna, więc chyba nie stało jej się nic bardzo złego. Podszedłem do jej łóżka i ze łzami w oczach złapałem ją za dłoń.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (18-03-2015 o 19h26)
#423 18-03-2015 o 20h18
Link do zewnętrznego obrazka
"Bip, bip, bip" tylko tyle do mnie docierało i to ledwo. Słyszałam jakieś szumy. I pikanie. Ciągłe nieprzerwane pikanie. Chciałam powiedzieć, żeby je wyłączyli, ale nie mogłam wydobyć słowa. Nie byłam w stanie otworzyć oczu, a co dopiero mówić o ustach. Dlatego czekałam. A jedynym towarzystwem dla mnie było ciągłe uciążliwe pikanie. Miarowe i niezmienne. - Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jasnym pomieszczeniu. Wszystko wokół było białe. Nawet metalowa rama łóżka. W rękę miałam wbitą igłę, a obok łóżka stała kroplówka. - Szpital? - przetarłam oczy. - Matko, moje sny z dnia na dzień są coraz dziwniejsze. - kobieta, która dotychczas przeze mnie nie zauważona krzątała się po sali, gdy tylko zauważyła, że się ocknęłam, wyjaśniła że podają mi leki przeciwbólowe przez kroplówkę i kiedy jeśli poczuję ból, mam to natychmiast zgłosić, to podadzą następną dawkę. Przytaknęłam jej, nie wiedząc jak reagować. - To i tak tylko sen.
Okazało się, że nudny i długi sen. Przez prawię godzinę nic się nie działo. Tylko ciągle to uciążliwe pikanie. Najchętniej poszłabym spać, ale spanie we śnie wydawało mi się trochę nie realne.
Nagle do sali w której leżałam wbiegł Soo. Był strasznie blady a w oczach lśniły mu łzy. Chwycił mnie za dłoń. Nie miałam siły się ruszać, ale uniosłam tę dłoń, wytarłam łzy chłopaka i pogłaskałam go po policzku. - Co się stało Soo? - spytałam spokojnym głosem. Chłopak nigdy nie płakał bez powodu, nawet jeśli w moich snach.
#424 19-03-2015 o 17h40
Link do zewnętrznego obrazka
Dziewczyna powoli uniosła dłoń do góry, więc pochyliłem się w jej stronę, a ona otarła łzy z mojej twarzy i spytała, czy coś się stało. Spojrzałem na nią zdziwiony. Przypomniałem sobie, że uderzył ją w głowę, a to mogło mieć wpływ na jej pamięć.
- Kathe, twój ojciec cię znalazł - powiedziałem delikatnie, ocierając kolejne łzy, które napłynęły mi do oczu. - Nie pamiętasz? Pobił cię i trafiłaś tutaj... - Ostatnie słowa wypowiedziałem zduszonym głosem. Rozejrzałem się za czymś do siedzenia, bo nagle zrobiło mi się słabo. Kilkoro innych pacjentów zerkało na nas ciekawie i słuchało każdego mojego słowa. Podsunąłem sobie krzesełko, usiadłem na nim i znów złapałem Katherine za dłoń, gładząc ją palcem. Wyglądała naprawdę marnie, otulona białą pościelą, z poczochranymi włosami i kilkoma siniakami na twarzy. Czy na pewno nie uszkodził jej nic wewnątrz ciała? Lekarze nic mi nie powiedzą, ale może Mike'owi... A właśnie, trzeba mu powiedzieć. Zawahałem się, myśląc o jej matce. Nigdy nie powiedziała na nią złego słowa, ale kto wie? Jej ojca z pewnością zatrzymali, więc jest pewność, że się tu nie przywlecze. Zresztą, pijanych nie wpuszczają. Pogłaskałem ją delikatnie wolną dłonią po siniaku na twarzy, czując jak łzy wypływają mi z oczu i spadają po policzkach.
#425 19-03-2015 o 18h56
Link do zewnętrznego obrazka
Słysząc słowa chłopaka, uśmiechnęłam się słabo i wytarłam mu kolejne łzy. Pogłaskał mnie delikatnie dłonią po policzku, a ja chwyciłam ją i gładząc kciukiem przytrzymałam przy tarzy. - Ten sen robi się coraz bardziej dziwny. Niby czemu chłopak miałby płakać z powodu tego, że ojciec mnie pobił. I przecież nie przyszedłby do mnie do szpitala, bo po co. A już na pewno nie płakałby nad moim losem. - Spokojnie Soo. To tylko sen. Nic mi nie jest. Za jakiś czas się obudzę i wszystko będzie jak zwykle. - chciałabym go przytulić, w końcu to tylko sen, więc czym się krępować? Spróbowałam się unieść, ale szybko zrezygnowałam. Nie miałam siły, poza tym ograniczała mnie kroplówka.