Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak obdarzył mnie uśmiechem. Nie był to jednak ten uśmiech małego chłopca, który tak bardzo lubiłam. Można by odnieść wrażenie, że coś jest nie tak. Przez całą drogę Soo się nie odzywał, a ja zastanawiałam się, czy powinnam spytać. Ale w sumie po co. Pewnie wszystko jest w porządku, a nawet jeśli nie i tak by mi nic nie powiedział. W końcu jestem dla niego nikim. Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko skoczyłam zaraz za nim. Był radosny, ale w pewien dziwny sposób. Nie tak jak ostatnio. Strasznie mnie to nurtowało. Czyżby to przez Rose? Wtedy nie byli razem. Może mimo wszystko ma jakieś wyrzuty sumienia, że spędza czas ze mną, zamiast w nią. - Jeśli mam zrobić lasagne, to i tak zdałoby się za to zająć od razu, bo musi się jeszcze upiec. - rzuciłam dosyć szybko po usłyszeniu pytania chłopaka.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 13 14 15 16 17 ... 25
#351 09-03-2015 o 15h23
#352 09-03-2015 o 15h42
Link do zewnętrznego obrazka
Skinąłem głową. Miała rację, poza tym chyba będziemy musieli przejść się do jakiegoś marketu. Nie sądzę, żebym miał w domu to, co potrzebne jest do lasagne. Jak nad tym pomyślę, to trochę mi głupio, że będę wykorzystywał ją do przyrządzania mi posiłków. Nie chcę jednak, żeby czuła się zobowiązana do płacenia w jakiś inny sposób. Weszliśmy do mieszkania. Zaprowadziłem ją do swojego pokoju, poprosiłem żeby zostawiła torbę i sam odłożyłem swoją. Od razu sięgnąłem po portfel, żeby potem nie musieć się tu wracać i poszliśmy do kuchni.
- Rozejrzyj się. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, pojedziemy do sklepu. - Oparłem się o szafkę, obserwując ją z delikatnym uśmiechem na twarzy. Cieszył mnie jej widok w moim mieszkaniu, nawet jeśli wyglądała na lekko zagubioną.
#353 09-03-2015 o 16h58
Link do zewnętrznego obrazka
Wjechaliśmy windą bez słowa. Wkroczyliśmy do mieszkania i Soo stwierdził, żebym sprawdziła, czego brakuje, więc niepewnie weszłam do kuchni. Chłopak stał w wejściu oparty o szafkę z delikatnym uśmiechem na ustach. Świadomość tego, że na mnie patrzy, sprawiła że się zaczerwieniłam. Zaczęłam od sprawdzenia lodówki, w której od razu znalazłam mięso mielone. Przewertowałam zamrażalnik w poszukiwaniu szpinaku, jednak nic takiego nie znalazłam. - Pewnie nie masz makaronu do lasagne. Nikt normalny nie trzyma takiego w domu. - Posłałam mu ciepły uśmiech i wyciągnęłam puszkę z pomidorami w kawałkach. - Może to nie szpinak, ale też będzie smaczne. - pomyślałam.
#354 09-03-2015 o 17h37
Link do zewnętrznego obrazka
Kathe wyciągnęła z lodówki mięso mielone i poinformowała mnie, że będzie potrzebowała makaronu do lasagne. Znalazła także puszkę pomidorów. Zastanawiałem się, jak rozwiązać sprawę makaronu. Nie będziemy oboje jechać do sklepu, to bez sensu. Chyba najlepiej będzie, jak pojadę sam, a dziewczyna w tym czasie już zacznie gotowanie. Szybciej będziemy mogli zabrać się do nauki. Trochę głupio mi zostawić ją tu samą, ale w końcu nic złego jej się nie stanie, jak zostanie na chwilę sama. Przedstawiłem jej swój pomysł, bawiąc się suwakiem od portfela.
#355 10-03-2015 o 19h40
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak zaproponował, że sam skoczy do sklepu, a ja będę mogła w tym czasie zacząć gotować. Po chwili namysłu stwierdziłam - Dobrze. Może nawet jak wrócisz pozostanie tylko zapakować wszystko do piekarnika. - Kiedy on będzie w sklepie, zdążę usmażyć mięso z pomidorami. Tylko... co jak ktoś wróci? Nieee... chłopak mówił, że w najbliższym czasie nikogo nie powinno być w domu. - Uśmiechnęłam się do niego radośnie i spytałam - Gdzie twoja mama trzyma szkło żaroodporne?
Link do zewnętrznego obrazka
Minęły dwa miesiące, a oni wciąż się spotykali po lekcjach. Początkowo chodziło tylko i wyłącznie o matematykę, później (ponieważ Katherine dosyć szybko ogarnęła wszystkie zaległości) zaczęli wspólnie interpretować teksty na literaturę angielską, odrabiać pracę domową i rozmawiać o głupotach. Dziewczyna otworzyła się nieco na chłopaka i stał się on jej dosyć bliski. Jej paniczne napady po szkole stawały się coraz rzadsze, a po pewnym czasie ustąpiły całkowicie. Katheine zdawała się zbliżać przy Soo Joonie do normalności. Kiedy się widywali, najczęściej rozmawiali o błahostkach. Chłopak nie pytał o rodzinę, ani pochodzenie siniaków.
Link do zewnętrznego obrazka
Podeszłam do Soo. Jak zwykle w środę czekał na mnie przy samochodzie i jak zwykle wyglądał rewelacyjnie z rozczochraną mokrą fryzurą. - Cześć Joonie - przywitałam się i z szerokim uśmiechem dodałam - Zobaczysz, kiedyś się rozchorujesz.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (10-03-2015 o 19h41)
#356 10-03-2015 o 22h43
Link do zewnętrznego obrazka
*Dzień przed tym, jak Kathe spotkała go na parkingu*
Link do zewnętrznego obrazka
Niemalże w ostatniej chwili dowiedziałem się, że odwołali moje lekcje koreańskiego. Nie chciałem zostawać sam w domu, więc postanowiłem skorzystać z okazji i wpaść do Rose. Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu - gdy chciałem się z nią spotkać była zajęta, a gdy ona miała czas, okazywało się, że jestem już na mur-beton z kimś umówiony. Najczęściej z Kathe, o którą moja dziewczyna była coraz bardziej zazdrosna.
Po chwili parkowałem już samochód pod domem Rose. Zadzwoniłem do drzwi tak jak zwykle, czyli dwa razy krótko. Stałem już tam dłuższą chwilę i zawiedziony zrobiłem krok w tył, chcąc odejść i pojechać gdzie indziej, gdy usłyszałem kroki i szczęknięcie zamka. Uśmiechnąłem się szeroko. Moja dziewczyna uchyliła drzwi. Była rozczochrana, na twarzy miała wielkie rumieńce, a koszulka lekko jej się przekrzywiła. Zamarłem. Czyżby miała gorączkę? Oczy błyszczały jej podejrzanie, tak jak wtedy, gdy była chora.
- Soo? To nie jest najlepsza pora... - zaczęła dziewczyna, jednak się zacięła. Wbiła wzrok w ziemię, a ja zrobiłem krok w przód.
- Właśnie widzę. Coś ci jest? Masz gorączkę? - spytałem zaniepokojony. Skrzywiła się i pokręciła głową.
- Nie mam teraz czasu, Soo - powiedziała stanowczo, podnosząc wzrok i patrząc mi hardo w oczy. Za jej plecami zobaczyłem, jak otwierają się drzwi od jej pokoju. Wyszedł stamtąd Alec... Był bez koszulki, tak samo rozczochrany i z podobną miną jak Rose. Głośno wciągnąłem powietrze do płuc. Jak... Co oni tu razem... Dlaczego?!
- Najlepiej będzie, jak sobie pójdziesz - dodała ciszej, zamykając mi przed nosem drzwi. Stałem przez chwilę w milczeniu, wpatrując się w drewno oddzielające mnie od dziewczyny, którą kochałem - jak mi się zdawało - z wzajemnością. Cofnąłem się i niemal biegiem wróciłem do samochodu. Z wściekłością kopnąłem oponę samochodu, bluzgając pod nosem.
Link do zewnętrznego obrazka
Następnego dnia w szkole Rose i Alec unikali mnie jak ognia. Dopiero na matematyce wpadłem na swojego rzekomego przyjaciela. Siedział już w ławce, jednak na mój widok wstał. Znów poczułem furię trawiącą mnie od środka i z zaciśniętymi pięściami podszedłem do niego. Uniósł ręce w geście niewinności i otworzył usta. Popchnąłem go tak, że wpadł na sąsiednią ławkę.
- Jak mogłeś mi to zrobić, co? Podobno się kumplowaliśmy - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, patrząc jak łapie równowagę.
- Nigdy nie miałeś dla niej czasu, nic dziwnego, że wolała kogoś, kto mógł być przy niej - zaczął, jednak przerwał gdy znów go pchnąłem. Nie zdążyłem zrobić więcej, bo ktoś z otaczających mnie osób złapał mnie za ramiona i zaczął odciągać od Alec'a, który tym razem prawie wylądował na ziemi. Nie próbowałem się wyrywać. Ten ktoś puścił mnie, a ja już bez słowa usiadłem w ławce, którą zwykle dzieliłem z Kathe. Na szczęście jej nie było. Nie miałem okazji, żeby powiedzieć jej, co się wydarzyło. Weszła na chwilę przed nauczycielem, więc tylko się z nią przywitałem. Po lekcji umówiliśmy się tak jak zwykle na parkingu.
Stałem przy samochodzie, czochrając swoje mokre włosy w próbie wysuszenia ich siłą woli. Katherine podeszła do mnie uśmiechając się radośnie, a ja odruchowo odwzajemniłem ten uśmiech.
- Hej, Kathe - powiedziałem, przytulając ją na przywitanie. Jak zwykle otworzyłem przed nią drzwiczki od samochodu pasażera, a potem sam wsiadłem. - Jak tam? Udało ci się skończyć pracę na sztukę? - zagadnąłem, wyjeżdżając z parkingu.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (10-03-2015 o 22h57)
#357 11-03-2015 o 19h01
Link do zewnętrznego obrazka
Soo odwzajemnił mój uśmiech i przywitał się kompletnie ignorując uwagę o mokrych włosach. Nie był to jednak ten uśmiech, którym zazwyczaj mnie witał. I przytulił mnie na powitanie, smyrając mnie po twarzy tymi właśnie mokrymi włosami. Tego również zazwyczaj nie czynił, a ponieważ nie sądzę, żeby zdążył się dowiedzieć co chciałam mu powiedzieć, doszłam więc do wniosku, że coś musiało się stać. Nic jednak nie mówiłam i wdzięczna odwzajemniłam uścisk. Wsiadłam jak zwykle do samochodu i ruszyliśmy. - Tak, skończyłam już. - odpowiedziałam krótko. Chciałam zapytać co się stało - wolałam jednak na spokojnie, kiedy będziemy już u niego. Coś musiało być nie tak. - Rozmawiałam z Dulcento, była zachwycona. - powiedziałam wyglądając przez okno. Wyjątkowo mogłam z nią spokojnie porozmawiać. Rose całą lekcje była zasępiona i zaraz po dzwonku wyskoczyła z sali. Sama Dulcento stwierdziła, że to dosyć dziwne zachowanie. Zwłaszcza, że dziewczyna zawsze zostawała po lekcji, żeby jeszcze porozmawiać z nauczycielką, co wciąż mnie irytowało. Czy jej złe samopoczucie może mieć jakiś związek z aktualnym stanem ducha chłopaka? - Widzisz? Mówiłem, że zdążysz. - odparł nieco nieobecny głosem. Już na matematyce był poddenerwowany i się nie odzywał, a zazwyczaj dzieliliśmy się wynikami zadań. Wtedy myślałam, że to chwilowe, sama z resztą nie do końca chciałam rozmawiać. Teraz jednak w samochodzie... Po prostu milczałam bojąc się o co chodzi.
Resztę drogi odbyliśmy w ciszy i już parę minut później znajdowaliśmy się w jego mieszkaniu. Soo nie odzywał się i był jakby nie do końca obecny. Tak jakby był tu, ale gdzie indziej. Miałam wielką ochotę przytulić go i spytać o co chodzi. Chciałam chociaż raz pomóc jemu, Zawsze to on mi pomagał. Ale brakło mi odwagi.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (11-03-2015 o 19h57)
#358 11-03-2015 o 21h01
Link do zewnętrznego obrazka
Wciąż poddenerwowany całą tą sytuacją nie mogłem skupić się na rozmowie z Katherine. Dziewczyna umilkła. Chyba zorientowała się, że coś jest nie tak i wolała się nie odzywać. To dobrze, gdybym musiał jej to teraz opowiadać pewnie spowodowałbym wypadek. Po chwili byliśmy już w moim domu. Rzuciłem torbę w korytarzu i od razu poszedłem do kuchni.
- Co jemy? - spytałem, nawet nie starając się ukrywać mojego przybitego tonu głosu. Ona i tak by się zorientowała. Westchnąłem głęboko, siadając przy stole i chowając twarz w dłoniach. Poczułem, że do oczu napływając mi piekące łzy. W szkole panowałem nad sobą, nie chcąc wyjść na cieniasa, ale przy Kathe nie musiałem chować swoich uczuć. Poczułem ciepłą rękę dziewczyny na swoim ramieniu. Wstałem, otarłem łzy i wtuliłem się w nią. Po raz pierwszy to ja szukałem pocieszenia u niej, a nie ona u mnie.
- Przepraszam, Kathe... Ja... Nie czuję się dobrze - mówiłem z twarzą schowaną w jej ramię. Czułem się jak mały chłopiec przytulający starszą siostrę. - Odwołali wczoraj moje lekcje koreańskiego, więc pojechałem do Rose... Był u niej Alec. Oni... - urwałem, przyciskając twarz mocniej do koszulki Katherine. - Ale nie chcę o tym rozmawiać. Chciałbym zapomnieć... Zajmijmy się czymś, dobrze? - powiedziałem tonem dziecka, które o coś prosi.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (11-03-2015 o 22h30)
#359 12-03-2015 o 18h03
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak wszedł od razu do kuchni i łamiącym się głosem spytał co jemy. Nie miał już nawet siły udawać, że wszystko w porządku. Z jego głosu biła taka żałość, że poczułam, że serce mi się rozrywa. Zrezygnowany usiadł i schował twarz w dłonie. Odłożyłam torbę i powoli do niego podeszłam. Dostrzegłam łzy błyszczące mu pomiędzy palcami. Położyłam mu dłoń na ramieniu i powiedziałam cicho - Soo... - chłopak wstał i otarł łzy, po czym wtulił się we mnie jak mały chłopiec. Głaskałam go delikatnie po wilgotnych włosach, słuchając tego co próbował powiedzieć. Już dawno osądzałam Rose o hipokryzję, ale tego się po niej nie spodziewałam. Czułam, że drżą mi ręce. Byłam wściekła. Ta idiotka po raz kolejny zraniła Soo. - Nie powinieneś przejmować się ździrami. Nie zasługiwała na ciebie. - mój głos niczym lód przeciął powietrze. Po czym się zreflektowałam. - Przecież ją kochał... - Przytuliłam go mocniej szepcząc - Przepraszam...Nie powinnam tak mówić... - zrobiło mi się głupio. On zawsze jakoś mi pomagał. A ja nie potrafiłam zrobić więcej niż po prostu być. Jego dziecinny ton mnie rozczulił. Wciąż miałam ochotę rozerwać Rose na strzępy, ale teraz priorytetem był Soo. - Na pewno nie chcesz o tym porozmawiać? - spytałam delikatnie, pozwalając mu w razie czego się wycofać. Jeśli postanowi mi się zwierzyć, byłoby to trudne zarówno dla niego jak i dla mnie...
#360 12-03-2015 o 20h04
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine przytuliła mnie mocniej. Nazwała Rose ździrą, a ja... Ja w zasadzie nie miałem nic przeciwko temu przezwisku. Czułem się zdradzony i wściekły. Wiedziałem, że to po części moja wina, ale to nie usprawiedliwia mojej byłej. Sam nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie chciałem do niej wrócić po tym, co mi zrobiła. Złamała mi serce. Katherine, głaszcząc mnie po włosach, przeprosiła mnie za to, jak nazwała Rose i spytała, czy na pewno nie chcę o tym porozmawiać. Zawahałem się, ale naprawdę wolałem spędzić to popołudnie w możliwie wesołym nastroju, starając się nie myśleć o niczym oprócz tego, o czym rozmawiam z Kathe.
- To zbyt świeże. Nie mógłbym o tym rozmawiać bez płaczu, a w końcu chłopaki nie płaczą. - wymamrotałem, unosząc głowę i zerkając w oczy tulącej mnie dziewczynie. - Zawsze mógłbym też złapać za kluczyki i spróbować dorwać tego... - Cóż, to jak nazwałem Aleca nie nadaje się do powtórzenia. - Sorry za wyrażenie. No i za to, że się tak rozkleiłem... Naprawdę chciałbym zapomnieć o tym chociaż na te kilka godzin spędzonych z tobą. Może zamówmy pizzę? Nie będziesz musiała gotować.
#361 12-03-2015 o 21h34
Link do zewnętrznego obrazka
Wpatrzyłam się w jego czarne, błyszczące i lekko zapuchnięte od płaczu oczy i odparłam cicho - Przy mnie możesz płakać ile ci się tylko podoba. - Widać było, że chłopak waha się między rozpaczą a wściekłością. Próbując jakoś rozładować atmosferę spytałam - Jesteś pewien, że nie masz ochoty obrać 5 kilo marchewki? - i nie do końca żartowałam. Miałam ochotę na coś co nazywam "marchewkowym abgrejdem" a chłopak mógłby się nieco wyładować. Ale w sumie wolałam miło spędzić z nim czas. - Nie no. Pizza może być. Też mam ci coś do powiedzenia. - skrzywiłam się w duchu. Nie spodoba mu się to co mu powiem. Tak jak i ja byłam raczej niepocieszona z tej informacji.
#362 12-03-2015 o 22h19
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się blado, słysząc pytanie Kathe. Może takie obieranie warzyw pomogłoby mi wyładować złość? Wyobraziłbym sobie, że obieram ze skóry Alec'a... Mój uśmiech się poszerzył, gdy w wyobraźni usłyszałem już jego pierwsze wrzaski i błagania o litość. Poczułem się nieco lepiej. Ostatni raz ścisnąłem dziewczynę i puściłem ją. Sięgając do kieszeni po telefon, podszedłem do lodówki. Zdjąłem z jej wierzchu ulotkę pizzerii. Razem z Katherine wybraliśmy pizzę i zamówiłem ją, kupując jeszcze colę dla siebie. Dziewczyna wolała herbatę, tak jak zawsze. Przenieśliśmy się do mojego pokoju i wygodnie usiedliśmy na kanapie. To znaczy, Kathe usiadła. Ja nieśmiało położyłem się na kanapie, kładąc jej głowę na kolanach.
- Masz coś przeciwko temu? - spytałem cicho, zerkając do góry, na jej twarz. - No to... Co masz mi do powiedzenia?
#363 13-03-2015 o 15h07
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak zbladł, po czym uśmiechnął się w niepokojący sposób i zadzwonił po pizzę. - Więc tak zachowują się załamani ludzie? W nieokreślony zachwiany i niespodziewany sposób? - Bardzo bolał mnie fakt, że chłopak cierpiał. Wybraliśmy dosyć szybko pizzę i wstawiliśmy wodę na herbatę. Usiadłam na kanapie w pokoju Soo, a on położył mi głowę na kolanach, pytając, czy mi to nie przeszkadza. Pokręciłam przecząco głową i zaczęłam go delikatnie głaskać po włosach. Nawet nie do końca świadomie. Moja dłoń po postu tam powędrowała. Lubiłam włosy chłopaka. W zasadzie całego lubiłam.
Patrząc na moją twarz, spytał co mam mu do powiedzenia, a ja odwróciłam wzrok i zatrzymałam dłoń. - Wiesz... - czułam, że zaczyna mi drgać podbródek i zbiera mi się na wymioty - Prawie spóźniłam się na matmę, bo byłam u dyrektora. Smith wyszedł ze szpitala. - nazwisko biologa ledwo przeszło mi przez gardło. - Puścili go wolno do czasu procesu. Jak gdyby nigdy nic. - w oczach zebrały mi się łzy. - Przepraszam, wiem że masz na chwilę obecną większe zmartwienia, ale boję się Soo... Pójdziesz ze mną do sądu, prawda?
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (14-03-2015 o 18h30)
#364 13-03-2015 o 17h34
Link do zewnętrznego obrazka
Katherine pokręciła głową i zaczęła głaskać mnie po włosach. Przymknąłem oczy, ale ten gest boleśnie przypomniał mi Rose, która czasem też tak robiła. Otworzyłem je w porę, żeby zobaczyć, że podbródek Kathe mówiącej o nauczycielu niebezpiecznie się trzęsie. Poderwałem się do góry, chyba niemal nie uderzając jej przy tym przez przypadek. Uklęknąłem na kanapie i mocno przytuliłem dziewczynę, głaszcząc ją po włosach uspokajająco. Sam nieźle przestraszyłem się tą wiadomością. Wypuścili go? A co, jeśli będzie chciał zastraszyć dziewczyny, które mają zeznawać przeciwko niemu? To przecież możliwe. Podejrzewam, że ten mężczyzna zdolny jest do wielu rzeczy.
- Oczywiście, że z tobą pójdę. Choćby dlatego, że jestem świadkiem. No i nie zostawiłbym cię z tym samej - wyszeptałem jej do ucha. - Obiecuję ci, że zamkną tego drania. Nie bój się, dobrze? On już cię nie dopadnie.
#365 13-03-2015 o 20h21
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak błyskawicznie poderwał się z kolan i przytulił mnie mocno. Nie wiem czy nie przejął się tym bardziej niż ja. Wtuliłam się w niego i spokojnie chłonęłam ten jego jakże uspakajający zapach. Czułam się bezpieczna. Z resztą chłopak powiedział, że ze mną pójdzie. Jego oddech gdy mówił łaskotał mnie w ucho. Nie rozumiem po co składał mi bezsensowne obietnice. Nie od niego to zależało. Ale miło było słyszeć, że moje samopoczucie nie jest mu obojętne. Przynajmniej zapomniał na chwilę o temacie Rose i Alec'a. - Dziękuję.. - wyszeptałam. Wiedziałam, że moje "Dziękuję" w porównaniu z jego wsparciem nic nie znaczy. Ale co innego mogłabym powiedzieć? Jedyną możliwością odwdzięczenia się pozostała opcja pomocy Soo w zapomnieniu o Rose. Albo złagodzenia w jakiś sposób jego bólu.
Mogłabym siedzieć w jego objęciach tak długo jak tylko się dało, ale niestety po kilku minutach zagwizdał czajnik i musiałam się wyplątać. Okradkiem otarłam łzę wdzięczności z oka i spytałam chłopaka, czy jemu też coś zaparzyć do picia.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (13-03-2015 o 20h42)
#366 13-03-2015 o 21h48
Link do zewnętrznego obrazka
Niechętnie wypuściłem Katherine ze swoich objęć. Czułem się lepiej, gdy mnie przytulała. Tak, jakby chroniła mnie przed smutkiem związanym z Rose - nawet, jeśli to ja chroniłem ją przed wspomnieniami i strachem. Ale niestety, woda na herbatę już zdążyła się zagotować, więc musieliśmy wstać. Dziewczyna spytała, czy zrobić mi coś do picia. W chwili, gdy zalewała wrzątkiem dwie herbaty, zadzwonił dzwonek do drzwi. Sięgnąłem po portfel leżący na lodówce, przelotnie dziwiąc się, że pizza doszła tak szybko. Odebrałem ją z rąk tego samego rozwoziciela co zwykle i poszedłem do pokoju, w którym już czekała na mnie Kathe. Usiadła na podłodze, ze swoim kubkiem po jednej stronie i moim po drugiej. Podałem jej pizzę, odłożyłem colę i usiadłem obok.
- Smacznego - powiedziałem, wyjmując sobie kawałek i obficie polewając go sosem. Wgryzłem się w niego, jakbym nie jadł od dwóch dni. Wcześniej nawet nie czułem, że jestem taki głodny. Dopiero zapach pizzy uświadomił mi, że od wczoraj zjadłem... Jedną kanapkę? Dwie?
#367 13-03-2015 o 22h28
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak poszedł za mną do kuchni. Zalałam dwie herbaty i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. - musieliśmy się długo przytulać. - pomyślałam, a na tę myśl zrobiło mi się ciepło pod sercem. Rozsiadłam się wygodnie na podłodze w pokoju chłopaka, bo w końcu na podłodze je się najlepiej. Chwilę później Soo siedział już obok mnie wcinając pierwszy kawałek pizzy, obficie polany sosem. Jadł tak zawzięcie, że miałam się zaśmiać. Zawsze lubiłam patrzeć jak je. Zachowywał się wtedy jak dziecko. Mały, beztroski Soo... Poczułam, że burczy mi w brzuchu, więc sama szybko zabrałam się za jedzenie. - Dobrze, że ją zamówiliśmy, jakbym się babrała z tą marchewką, zdążylibyśmy umrzeć z głodu. - rzuciłam chcąc nieco rozluźnić atmosferę. Jakby nie było, dopiero co padły między nas dwa trudne tematy.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (13-03-2015 o 22h28)
#368 13-03-2015 o 22h41
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się, słysząc uwagę Kathe. Wziąłem za duży kęs i trudno mi było przełknął, więc mój uśmiech musiał wyglądać dziwacznie. Pizza jak zwykle była świetna - możliwe, że najlepsza w mieście. Jadłem ją z takim zapałem, że nawet nie zauważyłem, kiedy wsunąłem 4 kawałki. Popiłem to wszystko colą i poczułem, że jestem pełen. No, teraz mogę rozmawiać. Otarłem usta, położyłem dłoń na brzuchu i skrzywiłem się.
- Nie mogę się ruszyć - wyjęczałem. Humor nieco mi się poprawił. Sama obecność Katherine działała kojąco, a do tego pyszne jedzenie i na chwilę można zapomnieć o wszystkim. To jednak szybko wraca...
#369 13-03-2015 o 23h02
Link do zewnętrznego obrazka
Kończyłam właśnie drugi kawałek i czułam, że więcej już nie zjem, a tu okazało się, że Soo zjadł już cztery. Zrozpaczona zauważyłam, że moja herbata się już skończyła. Cóż.. tak to jest jak się pije herbatę hektolitrami. Roześmiałam się serdecznie słysząc jak chłopak narzeka. - Ja też. Mam świetny pomysł. Idźmy spać. - trochę dziwna propozycja, ale na prawdę poczułam się zmęczona tym wszystkim. Od miesiąca żyłam spokojnie, bez napadów, bez lęków, a dziś dowiedziałam się paru rzeczy o których wolałam nie wiedzieć. Dlatego najchętniej skończyłabym go od razu, a rano udawałabym, że to tylko zły sen. I Smith i cierpienie biednego Soo.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (14-03-2015 o 18h31)
#370 13-03-2015 o 23h22
Link do zewnętrznego obrazka
Dziewczyna zaśmiała się na moje słowa, po czym oznajmiła, że możemy w takim razie iść spać. Zawahałem się. Nie byłem śpiący, a jeśli ona uśnie, na pewno zacznę znów myśleć o Rose. Katherine chyba jednak wolała uciec w świat snów, niż myśleć na jawie o tym wszystkim, co ostatnio się na nią zwaliło. Zgodziłem się więc i z jękiem podniosłem z podłogi swoje ciało i pudełko po pizzy. Zostały w nim chyba ze dwa kawałki, których żadne z nas nie mogło już zmieścić. Odniosłem jedzenie oraz puste kubki po herbacie do kuchni, po czym wróciłem do pokoju. Poprosiłem Kathe, żeby się na chwilkę odsunęła i rozłożyłem łóżko. Sięgnąłem z szafy koc i położyłem się, nieśmiało klepiąc miejsce obok siebie.
#371 14-03-2015 o 08h53
Link do zewnętrznego obrazka
Chłopak się skrzywił, ale po chwili podniósł się i zaczął szykować łóżko. Nie spodziewałam się tego. Szczerze powiedziawszy powiedziałam to pół żartem i nie sądziłam, że Soo może to potraktować na poważnie. Nie protestowałam jednak. Na prawdę pójście spać wydawało mi się w tym momencie idealnym pomysłem. Wysłałam szybkiego esemesa do Mike'a, że jestem u Joona i mogę dziś nie wrócić. - Ciekawe co sobie pomyśli. – Uśmiechnęłam się w duchu na tę myśl. Przynajmniej mogłam tu zostać z czystym sercem, bo jak zwykle gdy przychodziłam po lekcjach do Soo, obiad przygotowywałam już rano i wystarczyło go odgrzać.
Chłopak położył się i poklepał miejsce na łóżku obok siebie. Zignorowałam to wezwanie, włażąc mu pod koc i układając od razu głowę na jego klatce piersiowej. Upewniłam się oczywiście wcześniej czy nie ma nic przeciwko temu. To wydawała się idealna pozycja do spania. Zewsząd dochodził mnie ten intrygujący, ale bezpieczny i przyjemny SooJoonowy zapach. Ponadto w tej pozycji mogłam czuć delikatne ruchy jego żeber podczas każdego oddechu i słuchać bicia serca – być pewną, że wciąż żyje. Jednak to co usłyszałam wprowadziło we mnie pewien niepokój. Serce chłopaka biło niespokojnie, nieregularnie i w lekko przyspieszonym tonie. - Musiał pomyśleć o Rose. – to było oczywiste w obecnym położeniu, aczkolwiek i tak zabolało. Nie do końca wiem czemu. Westchnęłam cicho i powiedziałam pół sennym głosem. - Nie zadręczaj się nią Oppa, proszę. Już drugi raz cię skrzywdziła. Nie zasługuje na ani jedną twoją myśl. I.. – to i powiedziałam lekko z rozpędu. Ale skoro zaczęłam trzeba by skończyć. - I nie próbuj się doszukiwać między nami jakichkolwiek podobieństw, bo się obrażę. – powiedziałam niemal dziecinnym tonem, jakbym chciała się z nim droczyć.
Po chwili ciszy, która nastąpiła (bo chłopak się nie odezwał, w czym nie widzę nic dziwnego – sama nie wiedziałabym jak zareagować), albo jego serce zaczęło się uspokajać, albo mi się tak zdawało, bo zaczynało mi się już wszystko mieszać. W końcu cała ta sytuacja była lekko irracjonalna. Ale kto by się przejmował racjonalnością. Wyszeptałam na prawdę senne – Dobranoc Oppa. Dziękuję ci. Za wszystko. – i po tych słowach pogrążyłam się w głębokim śnie.
#372 14-03-2015 o 13h18
Link do zewnętrznego obrazka
Kathe wysłała do kogoś sms'a. Może do brata? Odłożyła telefon i wczołgała się pod koc, kładąc mi głowę na piersi. Ten gest także przypomniał mi Rose, i to tak boleśnie, że łzy napłynęły mi do oczu. Katherine westchnęła i powiedziała, co myśli o zachowaniu mojej byłej dziewczyny. Musiała usłyszeć bicie mojego serca, które na myśl o tym, co się stało, zaczynało bić nieregularnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. W sumie Kathe miała rację - Rose zraniła mnie już zbyt wiele razy. Jednak nie mogłem ot tak przestać o niej myśleć. Nawet jeśli to bolało, myśli o niej wciąż powracały. Nie chciałem też porównywać Katherine do Rose. W sumie ja nie tyle je porównywałem, co jedna przypomniała mi tę drugą. Otarłem łzy, zamknąłem oczy i spróbowałem skupić się na równym oddechu dziewczyny leżącej przy moim boku. Czerpałem otuchę z jej obecności i ciepła, które dzięki niej pojawiało się w moim sercu. Wyszeptała jeszcze ciche dobranoc i podziękowała mi, a ja zacząłem głaskać ją po włosach. Po chwili sam odpłynąłem.
***
Nie wiem ile czasu minęło, ale gdy się ocknąłem, za oknami panowała już kompletna ciemność. Przekręciłem głowę, żeby sprawdzić godzinę. Zegarek z elektronicznym wyświetlaczem pokazywał 11:36. Późno już. Czy Kathe nie wraca na noc do domu? Nie ogarnęliśmy w ogóle lekcji... Na korytarzu było ciemno, jednak pod drzwiami widać było smugę światła, prawdopodobnie z kuchni albo salonu. Ktoś pewnie wrócił do domu i zajrzał do mnie. Nie miałem serca budzić Kathe, ale chciałem sprawdzić kto przyszedł. No i musiałem do łazienki... Dziewczyna przez sen objęła mnie jedną ręką. Postanowiłem poczekać chwilę, chociaż nie zanosiło się na to, żeby miała obudzić się sama.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (14-03-2015 o 14h35)
#373 14-03-2015 o 15h11
Link do zewnętrznego obrazka
Obudził mnie delikatny ruch poduszki. - Dziwne, nie kojarzę sobie, żeby poduszki u Mike'a były ruchliwe bądź z ogrzewaniem. - A ta była cieplejsza od mojej głowy. Otworzyłam oczy i nagle wszystko mi się przypomniało. Łącznie z tym dlaczego tu nadal jestem niestety. Soo cały czas mnie obejmował. Musiał tak spać całą noc. Moja głowa pewnie mu się wbijała w brzuch, eh. Chciałam się jakoś wyplątać, żeby było mu wygodniej i jednocześnie żeby go nie obudzić, ale nie widziałam takiej możliwości. Poleżałam tak jeszcze chwilę i spytałam najciszej jak tylko potrafiłam - Śpisz?
#374 14-03-2015 o 15h49
Link do zewnętrznego obrazka
Trochę już zaczynałem się niecierpliwić, bo naprawdę musiałem do toalety, ale Kathe w końcu się ocknęła. Musiała poczuć któryś z kolei niecierpliwy ruch, który wykonałem. Ewentualnie obudziło ją burczenie w moim brzuchu, chociaż nie byłem pewien, czy to mój wydaje takie dziwne dźwięki.
- Nie - odszepnąłem, uśmiechając się w ciemnościach. Pogłaskałem dziewczynę po głowie, po czym podjąłem próbę podniesienia się. - Wybacz, ale muszę do łazienki - mruknąłem zażenowany. Katherine odsunęła się, a ja wstałem i udałem się w wiadome miejsce. Potem zajrzałem do salonu, w którym paliło się światło. Mama leżała przed telewizorem i drzemała, ale obudziłem ją otwierając drzwi. Powiedziałem jej, że Kathe zostaje u nas na noc.
- Tylko bądźcie grzeczni - powiedziała sennie, po czym podniosła się z kanapy wyłączając telewizor. - Idę spać. Jeśli tata wróci jak jeszcze nie będziecie spali, to powiedz mu, że kolację ma w lodówce.
Skinąłem głową, powiedziałem jej dobranoc i wróciłem do pokoju.
- Chyba powinniśmy odrobić lekcje zadane na jutro - stwierdziłem z westchnięciem. Ostrożnie podszedłem do szafki i zapaliłem lampkę stojącą na niej.
#375 14-03-2015 o 16h55
Link do zewnętrznego obrazka
Soo stwierdził, że musi iść do łazienki, a ja niechętnie go puściłam. Jak wyszedł zrobiło się jakby... zimniej. Spojrzałam na zegarek. Była prawie północ. Westchnęłam głośno. W normalnych warunkach dopiero kładłabym się spać z lekką głową. A teraz? Cóż... ta sytuacja była powiedzmy odrobinkę odmienna.
Po dłuższej chwili chłopak wrócił i zapalił lampkę z szafki mówiąc, że powinniśmy odrobić pracę domową. Przysłoniłam oczy, które oślepił blask lampki. - Um.. Soo... - wyszeptałam, a moje oczy powoli przyzwyczajały się do światła lampki - Jesteś pewien, że mogę zostać? - zganiłam się w myślach. Nie tego sowa chciałam użyć. - znaczy... - wbiłam wzrok w koc - Czy chcesz, żebym została.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (14-03-2015 o 16h55)