Link do zewnętrznego obrazka
Pokręciła przecząco głową na propozycję Ir. W końcu nie mogła przez własną głupotę pozbawiać kogoś chociażby jednej z miliarda broni. To było w jej mniemaniu wręcz karygodne. Poza tym, nie znała się na broni przyjaciółki a swoją mogła strzelać z zamkniętymi oczami i związanymi rękami a trafiłaby do celu. Dochodziła jeszcze jednak rzecz. Z pewnością w końcu wyczuje, jeżeli jakiś wampir będzie w pobliżu a sądząc po tym, iż słońce było niemalże w zenicie, wszystkie pewnie albo śpią, albo chowają się w piwnicach.
Popędziła zaraz za dziewczyną, kiedy tamta ruszyła w stronę sklepu. Mimo minimalnego niebezpieczeństwa spotkania krwiopijcy, musiała siłą woli powstrzymywać się od nerwowego oglądania za siebie. W końcu przezorności nigdy za wiele, ale też nie można być tchórzem, kiedy tylko nie ma się przy sobie odpowiedniej ilości naboi i broni, prawda? Została wyszkolona, wiedziała jak się bronić i jakich miejsc unikać, więc wszystko było okey.
Do czasu, kiedy słysząc za sobą "cześć", nie podskoczyła jak oparzona, dopiero po chwili orientując się, że to Asahina. Co. Za. Wstyd. Skinęła głową na przywitanie i odwróciła w stronę kasy, kiedy sprzedawca poprosił o zamówienie. Jak zwykle wzięła cztery puszki energetyka, kilka zupek chińskich i mrożonek oraz dwie paczki kawy, tak gdyby Patricowi trzeba było. Jeszcze w ostatniej chwili przypomniała sobie o cukrze i batonach, również energetycznych oraz musujących witaminkach. Na koniec dorzuciła jeszcze kilka małych butelek pepsi i była obkupiona. Cała torba wszystkiego, za którą zapłaciła połowę tego, co miało starczyć dziewczynie do końca miesiąca. A miała oszczędzać, ech...
- Dziękuję, ale poradzę sobie.- Odparła na wcześniejsze pytanie jasnowłosego, jednocześnie bez trudu podnosząc torbę z zakupami. Non stop nosiła przy sobie sporo srebra, toteż do dźwigania była tak przyzwyczajona, że takie coś było dla niej drobnostką.
Link do zewnętrznego obrazka
Krew pięknej kobiety, blondynki, którą właśnie sobie wyobraził, była o wiele smaczniejsza, kiedy wiedział do kogo należy. Szkoda, że przyjemności za zwyczaj szybko się kończą. Zwłaszcza to cudne pożywienie, którego ostatnia kropla właśnie spłynęła po gardzieli Shane'a. Z chęcią wypiłby więcej, ale lubił się głodzić przed polowaniem, aby tam doznać wręcz niepohamowanego pragnienia. O wiele łatwiej się zabijało, kiedy całe ciało pragnęło pożywienia tak mocno, iż kły wchodziły w szyję jak w masło.
Z rozmyślań wyrwało go pieczenie dłoni, którą położył uprzednio na stole. Spojrzał tam. Promienie słoneczne z okna, o wiele silniejsze, niż kiedy wychodził z posiadłości, dosięgnęły jego dłoni, która natychmiastowo przybrała kolor ostro różowy. Wdzięczny był swojej towarzyszce za zasłonięcie okna. Kolor skóry w ciągu kilku sekund powrócił do normalnego a on sam podszedł do kobiety niczym książę, podchodzący do swojej księżniczki.
- Pozwolisz, pani, że zatańczymy?- I jak na wampira przystało, podczas zapadnięcia w pokoju mroku, wzięło go na nastrój iście balowy. Ukłonił się na jednym kolanie, wyciągając otwartą dłoń w stronę Mirandy. Jeżeli się nie zgodzi, samże ją do tańca porwie, choćby protestowała. Z resztą, co go obchodziło, że będzie protestować?
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (22-01-2014 o 21h35)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum
"- Piękna ironia.