Link do zewnętrznego obrazka
- Nie przyzwyczajaj się.- Odparła żartobliwie jeszcze zanim ją przytulił. Lekko zaskoczona tym gestem odwzajemniła tulasa. Zawsze była na niego chętna, nawet z rumieńcami na twarzy. W końcu do tego przyzwyczajona nie była.
Kiedy już cała przyjemność przytulania się skończyła, dziewczyna nie czekając na zaproszenie, weszła do pokoju. Niby już było w porządku, ale dalej nie czuła się okej. Między innymi dlatego, że nie nigdy nie mówiła nikomu, dlaczego tak się przy wampirach zachowuje. Może w końcu najwyższa pora? Zdała sobie sprawę, że to już zaszło za daleko.
- Posłuchaj, ja... Znaczy się, bo, jeżeli cię to interesuje, to no...- Zawsze najciężej było zacząć. Czuła, że kiedy już to zrobi, reszta przyjdzie łatwo.
- Nie mam żadnej rodziny, poza tobą. Jesteś dla mnie jak brat i... Chyba powinieneś wiedzieć.- Może i brzmiało, jakby zaraz miała wyznać coś potwornego, dotyczącego niej samej, jednak to nie ona wybiła całą swoją rodzinę w pień. Nie.
- Moi rodzice, no, oni uwierzyli, że... Bo był wampir i on, znaczy ona...- Zaczynała się plątać, jednak nie mogła przerwać. Zbyt daleko już była, żeby przestać mówić.
- Mówiła, że szuka pracy, że jest inna, nic im nie zrobi... Sprzątała u nas. Potem, na moich oczach, razem ze swoim kochankiem ich zabiła.- Nie płakała. To było zbyt dawno, żeby wywarło na niej aż taki wpływ, jak kiedyś. Poczuła się lekko zażenowana. Nie chciała, żeby czuł się przez to, co powiedziała, no, dziwnie. Uznała tylko, że powinien wiedzieć. Nie chciała go stracić tak jak rodziców.
Link do zewnętrznego obrazka
- Podobam ci się.- Stwierdził jednoznacznie, kiedy ta odpowiedziała nie do końca tak, jak zazwyczaj słyszał. Ale to nawet i lepiej, bo te całe słodzenie zaczęło się robić nudne. Ciągle tylko, jaki to on przystojny, inny, silny... No można się porzygać.
Uniósł brwi, kiedy ta najpierw mówiąc dosyć ciekawe rzeczy, rozbiła filiżankę. Po co? Odechciało mu się nawet tknąć jedzenia, jakie podała. Taka ładna porcelana. Wyglądała na ręcznie zdobioną. Delikatne złocenia na krawędziach i wygrawerowane róże. Toż to niemal morderstwo. Pokręcił głową z niedowierzaniem, kiedy sprzątając dzieło sztuki nie pokusiła się chociażby o szufelkę, co poskutkowało oczywiście rozlewem krwi. Takiej jeszcze nie kosztował.
Przeczesał włosy, zanim znalazł się tuż za poszukującą apteczki wampirzycą. Tyle zmarnowanej krwi... Lubiła marnotrawić rzeczy, oj lubiła. Chwycił Mirandę za nadgarstek i zbliżył pokryty bordową cieczą palec do warg. Powoli, aczkolwiek pewnie i niedelikatnie, oblizał. Miała dosyć nietypowy smak. Nie, żeby mu nie smakowała, ale nie był pewny, czy mu smakowała, czy też nie. Może i to nie miało sensu, ale tak było.
- Racja, jesteś bardziej delikatna, skoro ta krucha filiżanka z taką łatwością cię zraniła.- Oblizał wargi i wypuścił dłoń dziewczyny z uścisku. Zawsze to warto się pobawić, czyż nie? Oparty o blat kuchenny czekał na reakcję dziewczyny, której palec pewnie już się zagoił.
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (20-01-2014 o 16h22)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum
"- Piękna ironia.