Jasper
Posłusznie czekał aż wszyscy wejdą do pokoju i zamknął drzwi, chociaż i tak długo Tayler się nie nasiedział u Hayden bo jak tylko dostał upragnione baterie to wybył. Jasper jeszcze przez chwilę patrzył na drzwi za którymi zniknął młody panicz, jakby chciał się upewnić, że nagle nie zechce wrócić. Po wczorajszym wydarzeniu, przysiągł sobie, że będzie bardziej się pod tym względem pilnował. Chociaż gdzieś tam podejrzewał, że Tayler specjalnie udaje że nic się nie stało by coś później od nich wyżebrać. Jednak szybko otrząsnął się z tych myśli i podszedł do Hayden, która widocznie dalej czegoś szukała chciał zaproponować jej pomoc, gdy nagle wręczyła mu do ręki pudełko z szachownicą. Na stwierdzenie, że poprzedniego dnia jego szachy ucierpiały, uniósł zaskoczony brew. Mimo tego, że tyle czasu spędził w pokoju to nie zauważył żadnego uszczerbku u figur, chociaż faktycznie dość je gwałtownie wtedy zrzucił.
- Wiesz, że nie musiałaś jednak bardzo Ci dziękuję
Przyglądał się mile zaskoczony szachownicy, ale nie otwierał jej jeszcze by przypadkiem nie doprowadzić do kolejnego zniszczenia się jednej z figur. Natomiast nachylił się nad Hayden i pocałował ją delikatnie w usta, będąc ciągle świadomy, że wampirzyca jest zmęczona.
- Ale chyba czas odpocząć, nieprawdaż? Chyba, że masz jeszcze resztki sił to przygotuję Ci relaksującą kąpiel.
Uśmiechnął się i ku zdziwieniu innych nie miał tutaj żadnych zbereźnych myśli (xD).
Zapraszam na mojego bloga *Klik*