Aaricia Grace Larce
To bardzo mu się spodoba życie na zamku. Tutaj codziennie będzie ryzykował.
Ja również bo jeśli Hayden się dowie to po mnie. Już wtedy nikt nie będzie w stanie mnie uratować.
Chociaż nawet jak by ktoś był w stanie to przecież nieprzeciwstawi się woli Pani Domu.
Poczułam jego ręce w moim pasie. Czy on na pewno wie ile ryzykuje ?
Po chwili przyciągnął mnie do siebie bliżej.
- Nie bądź taki pewny cukiereczku. Robotników mogę sobie znaleść nowych bez problemu. Jednak póki.... Nie zrobię ci krzywdy większej niż byś chciał.- powiedziałam z zadziornym uśmiechem.
Wpierw chciałam powiedzieć " póki mnie pociągasz i pływa w tobie krew.. " jednak nie było by to dobre rozwiązanie.
Olać to dobro lub zło. Pochyliłam się bardziej i lekko musnęłam jego usta swoimi.
Odsunęłam się i wypatrywałam jego reakcji.
Naprawdę nie mogłam się oprzeć. Jednak czułam się inaczej jak pocałowałam Tima.
Nie wiem czy lepiej czy gorzej... Po prostu inaczej.
Pisanie z telefonu mnie dobija. Zwłaszcza jak jestem w samochodzie.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 11 12 13 14 15 ... 22
#301 06-04-2015 o 16h49
#302 06-04-2015 o 17h09
- Hah, dzbanek. Okey. Rozumiem, że mocnej? - Wychodząc, zamknąłem drzwi i skierowałem się do kuchni.
Będąc na piętrze z pokojem moim i Aarici zatrzymałem się na chwilę. W sumie, miałem ochotę olać totalne naszego drugiego gościa, ale to nie wypada lokajowi... Zrezygnowany poszedłem tam do nich i zastałem ich, jak Grace siedziała mu na kolanach, a on ją obejmował.
- Przepraszam, że przeszkadzam. - Powiedziałem z uśmieszkiem. - Życzą sobie państwo czegoś do picia? Albo może jakiejś zakąski? - miałem ochotę powiedzieć, czy soku żurawinowego im nie przynieść... - Ach i mam nadzieję, że za niedługo pójdzie pan wspomóc swojego współmieszkańca w robocie. W końcu nie on jeden został tutaj zatrudniony... - Fakt, że wywiązywał się z roboty i zostawił ją drugiemu tylko jeszcze bardziej mnie do niego zniechęcał.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (06-04-2015 o 17h13)
#303 06-04-2015 o 17h45
- Zapewniam, że nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie. Nawet nie wiesz jakie mam doświadczenie i bynajmniej nie mówię o remontach - puścił do niej oko. Pominął wzmiankę o krzywdach, mimo wszystko liczył, że nic mu się nie stanie. Chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z ryzyka, ale walić to, za bardzo go pociągała. Kiedy pochyliła się i musnęła jego wargi był lekko zaskoczony, nie spodziewał się, że tak szybko przejdzie do rzeczy. Ale spodobało mu się to, nawet bardzo. Pogładził ją po policzku, potem wplątał dłoń w jej włosy i już miał przyciągniąć ją do siebie i pocałować, kiedy drzwi do pokoju otworzyły się i do środka zajrzał ten blond lokaj. Ten to ma wyczucie! Złośliwy uśmieszek na jego twarzy wyjątkowo zirytował Cartera. Teraz mu będzie o remontach gadał.
- Nie musi się pan o nic martwić, tak się składa, że mamy ustalony harmonogram prac - odparł. Oczywiście było to kłamstwo, ale Carter nie mógł zostawić tego zjadliwego komentarza bez odpowiedzi. Czemu blondyn tak się go czepiał? Chyba mieli być po tej samej stronie, a tymczasem wszystko mu utrudniał.
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...
#304 06-04-2015 o 18h49
Hayden Larce
Na słowa Jaspera o obowiązkach zaśmiała się pod nosem. Co racja to racja.
Drzwi otworzyły się a Hayden wyszła na korytarz. Huu, ani człowieka. Czyli jest dobrze. Idąc przodem zeszła do jadalni. Tam zastali Arnette i Katsumi, Hayden kiwnęła im głową na powitanie.
~Dobry Wieczór czy coś mnie ominęło?
Spytała jak gdyby nigdy nic i usiadła do stołu. Zaczęła powoli jeść klopsiki rybne, były dobre.
~Arnetta przynieś mi proszę wina.
Poleciła dziewczynie, no bo jak mają już być ci ludzie w domu to lepiej się trochę wina napić. Zresztą Hayden ma dość mocną głowę, lampka wina nic jej nie zrobi.
Melisa Nona Egami
Gdy wyszli niechętnie podreptałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się tak jak to zwykle się ubieram, czyli czarne spodnie z wysokim stanem, biała koszula z czerwoną kokardę, szelki i kapki. Umyłam zęby i założyłam kolczyki oraz bransoletkę. Włosy spięłam w znanego wszystkim warkocza. Gdy byłam gotowa wyszłam z pokoju. Tim się chyba skapnie, że poszłam do tego człowieka. No bo Hay by mnie chyba zabiła gdybym miała od tak samemu zostawić tamtego faceta.
Weszłam do pokoju obok gdzie zastałam tego całego człowieka.
~Dostawa będzie jutro koło 11. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie jak należy. Więc o, której się jutro stawicie?
Właśnie! Było ich dwóch a jest jeden. Ja już kurde nic z tego nie rozumiem.
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~
#305 06-04-2015 o 18h59
Już chciałem coś powiedzieć na ten jego słodki harmonogram, ale Aja powiedziała, że chce herbaty.
- Jak sobie życzysz. - Skłoniłem się lekko i wyszedłem.
Skierowałem się na dól, do kuchni. Tam przygotowałem wszystko. Od dzbanka kawy, przez jeden jej kubek wedle żądań Mel, po herbatę uspokajającą dla pani i jej specjalnego gościa.
W między czasie gotowania się wody, miałem czas na ironiczne stwierdzenie, że niedawno to ja się z nią całowałem... Czyżbym pomimo spędzenia z nią tylu lat, pomylił się co do niej? Psychika to zadziwiająca sprawa... No ale doszedłem do wniosku, że dzięki temu łatwiej mi będzie ukryć przed nią ranę na policzku - w końcu nawet nie będę musiał jej unikać. A nawet jak się będzie zbliżać, to za chiny o tym nie pomyśli, odbierając to jako foch... prawdopodobnie.
W każdym razie biorąc to wszystko na dwa stoliczki drewniane, dodatkowo zabierając sok żurawinowy dla specjalnego gościa Aji... och, własnie, zapomniałbym o kanapkach dla Mel! uzupełniając więc zawartość jednego z stoliczków, o kanapki z pasztetem, pasta rybną i serkiem, jeden zaniosłem mojej pani, drugi do pokoju Taya, gdzie była już Mel i wyjaśniała jak pokój ma wyglądać.
- Idę zapalić. Mel, zajmij się dobrze naszym gościem. - Powiedziałem z lekkim, życzliwym uśmieszkiem i poszedłem do swojego pokoju po fajkę, którą postanowiłem sobie zapalić w ogrodzie...
/ A wiecie, co ja właśnie sobie uświadomiłam? "O ludu?" xDDDD /
Spałem sobie smacznie, kiedy nagle coś zaczęło mnie budzić. Ze strony węchu zapach krwi, a ze strony słuchu huki i jakieś rozmowy. Próbowałem to zignorować, ale nie, nie dało się. Podniosłem się do pozycji siedzącej próbując zobaczyć, kto jest tak bezczelny, że budzi mnie z mojego snu. Pewnie Melissa...
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie... ciocia Hayden czegoś chce? Bo jak nie, to wiesz, że nie będę zadowolony... - Powiedziałem sennie przecierając oczy.
Rozglądnąłem się po pokoju i ujrzałem Aaricię siedzącą na kolanach jakiegoś mężczyzny. Człowieka, jak się okazało, gdy wyczułem, że ten zapach krwi, to od niego. Moje źrenice rozszerzyły się na zrozumienie tego wspomnienia, a ja zostałem dobrze wybudzony.
- Co ciocia robi z tym człowiekiem? - Powiedziałem zirytowany nie do końca ogarniając jeszcze czas i miejsce.
Wkurzyli mnie. Tylko dlatego, że musieli się popindrzyć, to mnie obudzili?! Nie mogli sobie robić tego gdzieś indziej?! Ludzie! Dzieci patrzą!
Ostatnio zmieniony przez Minwet (06-04-2015 o 19h05)
#306 06-04-2015 o 19h07
Aaricia Grace Larce
Jego dotyk na mojej skórze był... ciekawy. Całkiem nowe uczucie. Jego ręka była taka ciepła i miła w dotyku. Kiedy już miał mnie ponownie pocałować usłyszałam jak drzwi się otwierają.
Bardzo się bałam spojrzeć w ich stronę. Jak się okazało był to Tim.
Nie ! Tylko nie mój kochany Tim ! Teraz to już w ogóle straci do mnie zaufanie i pobiegnie do Hayden jej wszystko wygadać.
- Herbatę, poproszę.- powiedziałam zażenowana.
Nie umiałam mu spojrzeć w oczy. Spoglądałam w pustkę za nim.
Chyba będę musiała z nim porozmawiać, ale to za chwilę. Teraz jeszcze by mi przywalił czy coś. Albo ja jemu.
Kiedy Tim wyszedł spojrzałam na Cartera.
- No to mi się oberwie... Nie powinnam się spoufalać z pracownikami. Rodzice by się na mnie zawiedli w tym momencie- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Nachyliłam się i ponownie go cmoknęłam. Tak delikatnie i z gracją.
- Wciąż nie powiedziałeś jakiej zapłaty oczekujesz. Klejnotów, złota, mieszkania, nieśmiertelności ?- zapytałam z zadziornym uśmiechem.
Nie ma szans bym go przemieniła, ale niech weźmie pod uwagę każdy rodzaj zapłaty.
W końcu coraz bardziej wszystko się komplikuje. Relacje moje z Hayden to już w ogóle porażka.
Jasper... hahah... z nim to rozmawiałam tak uprzejmie bardzo dawno temu.
Ophelia też ma już wyrobione zdanie na mój temat, chodź mam nadzieję że przyłączy się do mnie.
Pysiek jest chyba niczego nieświadom co jest bardzo dobre dla niego. Niech się jeszcze cieszy z życia.
A reszta się nie miesza więc co mnie oni.
A no tak zapomniałabym o Timie, który chyba zaczyna mnie nie lubić. Cudownie !
Nagle zamarłam. [cenzura] Tayler wciąż tu jest ?!?!
Szybko zeskoczyłam z Cartera. Super, jeszcze tego mi brakowało do pokręconego popołudnia.
- Nic.. Ani słowa Hayden rozumiemy się ? Zrobię co chcesz tylko błagam nic jej nie mów.- powiedziałam siadając na swoim łóżku przy nim
- Proszę... Na wzgląd na przeszłość nie mów jej nic... Jeszcze zrobiłaby z nim to samo co z Rossem.- szepnęłam Taylerowi na ucho.
Ross - Ten jej były, którego zabiła Hayden // Ty to Minwet lubisz chyba powodować u mnie palpitacje serca co ? xD
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (06-04-2015 o 19h09)
#307 06-04-2015 o 19h24
/ Jak dobrze znów znaleźć się w swoim zawodzie... stara ekipa wie o czym mówię <3 xDDD /
To może zamknij jadaczkę i daj mi dalej spać? Ech, już i tak teraz nie zasnę... Przecierałem jeszcze oczy z ewentualnych śpiochów. Boże, kobieto, szybko sobie lokujesz to swoje serce w śmiertelnikach... chyba powinnaś dostać laska śmiertelny zakaz picia z ludzi...
- Ciociu... wiesz może czy mój pokój jest już zrobiony? - Zapytałem niewinnie, jakby wcale mnie nie interesowało to, co robili przed chwilą, a i przy okazji aby dać jej podpowiedź, co może zrobić w zamian za me milczenie.
No ale, tak w sumie, to mnie to gówno obchodziło. Zdarzyłem już za plecami cioteczki Hayden robić gorsze rzeczy. Tylko byłem wkurzony, że mnie obudzili - skoro tak, to niech sobie haruje, a co ja jej będę bronił - elicie? Życie mi jeszcze miłe (<3)
- Już noc ciociu? Słońce zaszło? - Zapytałem słodko przytulając się do niej. No bo puki świeci, to mogę się poparzyć, nie~?
Ostatnio zmieniony przez Minwet (06-04-2015 o 19h27)
#308 06-04-2015 o 19h32
Aaricia Grace Larce
Gdybym miała serce takie działające to zdecydowanie miałabym chyba zawał. Czy ten dzieciak musi być taki cichy ?
Zapytana o jego pokój ulżyło mi trochę. Może się nie wygada tak szybko reszcie.
- Jutro dopiero będą potrzebne materiały. Jestem taką wspaniałą ciocią, że załatwiłam dodatkowe dwie pary rąk. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Uśmiechnęłam się szerzej kiedy mnie przytulił. Jest on jedyną osobą, która nie uważa mnie za potwora.
- Tak słońce już zaszło... Możesz iść dręczyć resztę rodzinki.- powiedziałam.
Nie to nie miał być przytyk. Jest on drugą osobą w tej zakręconej rodzince, która lubiła denerwować innych.
Taylor dobrze o tym wiedział. Wiedział że go kocham i nigdy nie chcę go urazić.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (06-04-2015 o 19h33)
#309 06-04-2015 o 19h42
Hahha, Minwet padłam xD Zupełnie zapomniałam, że Tyler tam został xD
Aarcia zażyczyła sobie herbaty i blondyn w końcu sobie poszedł. Carter miał nadzieję, że powrócą teraz do tych miłych rzeczy, ale dziewczyna wydała mu się lekko przejęta. Czyżby nie była pewna wierności lokaja? No proszę, więc pan wiem wszystko najlepiej wcale nie był taki idealny. Aarcia niespodziewanie zapytała o jega zapłatę. Dlaczego właśnie teraz? Nawet się jeszcze nad tym nie zastanawiał dokładnie... Czy usłyszał nieśmiertelność? To by było coś, ale nie o tym chciał teraz rozmawiać. Już miał zaproponować, żeby wrócili do zabawy, kiedy jakby znikąd pojawił się młody chłopak. Carter zaklnął głośno na jego widok. No bo co to ma być?! Dom wariatów normalnie... Brakuje tylko gliniarza i krwiożerczej siostry do kompletu. Larce od razu zeskoczyła i podbiegła do młodego, który nazwał ją ciocią. Dziwne. Dziewczyna zaczęła go uspokajać, a Carter poczuł się bardzo nie na miejscu.
- Muszę zapalić, sam trafię do wyjścia. - powiedział cicho i pośpiesznie wyszedł z pokoju. Ruszył w stronę ogrodu i wymacał w kieszeni paczkę papierosów. Miał tylko nadzieję, że nie natknie się znowu na tego blondyna.
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...
#310 06-04-2015 o 19h49
/ Nie martw się, ja też xDDD Dostałam zonga przy wyszywaniu xDDD A blondyn już tam jest <3 I se pali gdzieś tam stojąc pod którymś z drzew i patrząc w konstelacje <3 /
No jeśli ten człowiek należy do tych par rąk, to nieźle mu idzie... Jestem ciekaw co robi Mel.
- Ja? Dręczę kogoś? O czym ciocia mówi? Ktoś coś na mnie mówił w rodzinie? - Zapytałem udając niewiniątko. No bo... odezwała się milusińska. - To idę poszukać Melisy. - Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem.
Poszedłem na górę. Idąc za aurą Mel wybralem ten mój przyszły pokój i wszedłem. W środku zastałem ją z jakimś człowiekiem... nie podobało mi się to. Ani trochę.
- Dzień dobry wieczór... - Postanawiając - na razie - zignorować go usiadłem na kolanach Mel przytulając ją. - Głodny jestem Mel... - Poskarżyłem się.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (06-04-2015 o 19h50)
#311 06-04-2015 o 20h02
Melisa Nona Egami
Do pokoju wpadł Tayler. Tylko westchnęłam gdy usiadł mi na kolanach. Głodny jest? Hę? To niech sobie coś zje. Zresztą czy jest chwila gdy on nie jest głodny? Raczej wątpię.
~To zjedz kanapki?
No i słowo się rzekło. Zaraz pewnie pochłonie cały talerz i znów będę prosić Tima o żarcie. No ale w razie czego mam wytłumaczenie. Każdy dobrze wie, że żołądek Taylera nie ma dna. Ja się pytam jakim cudem on tyle je? Naprawdę, chyba nigdy nie zrozumiem tego dziecka.
~Jutro przyjadą materiały, jak się zepną to pokój będzie gotowy za dzień albo dwa.
Taaa, już czuję jak młody drze się na mnie, że czemu tak długo. Gdyby można było pstryknięciem go zmienić to proszę bardzo, no ale sorry remonty wymagają czasu.
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~
#312 06-04-2015 o 20h04
Aaricia Grace Larce
Chciałam zatrzymać Cartera, ale Tay mnie zagadał. Nasze kochane rozgadane dziecko.
Uśmiechnęłam się tylko do niego. Kiedy wyszedł wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
Zaczęłam rzucać wszytskim co się trafiło pod rękę. Stół, krzesło jakieś ozdobne szklane kule.
Kiedy chwyciłam zdjęcie z Hayden zamarłam. Jedno z tych zdjęć, na którym się uśmiechamy.
Jednak byłam tak wściekła że cisnęłam ramką na ziemię i zaczęłam po niej skakać.
Jeżeli można określić czyjeś szaleństwo w sakli 1-10 to w tym momencie przerastałam tą skalę.
Zostawiając cały ten syf wyszłam z pokoju. Udałam się do ogrodu by porozmawiać z Carterem.
Jednak był tam też Tim... Ugh... Musiałam pogadać z jednym jak i z drugim.
Czułam że mnie to przerasta... Jednemu musiałam wyjaśnić o co chodzi z Taylerem, a drugiemu że to nie tak jak widział.
Ruszyłam więc przed siebie. Szłam aż doszłam do ogrodzenia. Wydarłam się na cały głos tak że niektóre ptaki zerwały się z drzew i zaczęły panicznie latać.
Czułam jak mój cały plan znika, zanim się dobrze rozkręciłam.
Głupia Hayden ! Padłam na trawę i zalałam się łzami. Sama nie wiem czemu.
Otarłam szybko łzy. Podeszłam do Cartera.
- Powinieneś iść pomóc w tym remoncie.- powiedziałam spoglądając mu w oczy.- Nie smuć się cukiereczku. Jeszcze nie raz będziemy mieli okazje aby zostać sam na sam.
Wy się obie zmówiłyście ! Aby normalnie zabić emocjonalnie Aję.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (06-04-2015 o 20h13)
#313 06-04-2015 o 20h35
Arnetta Rose
Zjadłam jeszcze parę klopsików rybnych, które okazały się nie takie złe, gdy do jadalni weszła Hayden, zasiadła do stołu i poprosiła mnie żebym przyniosła jej wino.
- Dobry wieczór Hayden, zaraz przyniosę wino. - wstałam od stołu i poszłam do spiżarni, do której wejście było przez kuchnię. Wybrałam jedną butelkę dość starego, czerwonego wina. Po wyjściu ze spiżarni z jednej z szafek w kuchni wzięłam kieliszek do wina, otwieracz do butelek i wróciłam do jadalni.
Postawiłam kieliszek na stole obok Hayden i otworzyłam wino.
- Najpierw przyszło do nas w odwiedziny dwoje mieszkańców wioski, posiedzieli tu trochę, a kiedy chcieli iść Aaricia chciała żeby zostali na noc. - nalałam wino do kieliszka, odstawiłam butelkę i spojrzałam na zegarek. - Podobno poszli po coś do domu i mieli wrócić, ale patrząc na godzinę pewnie nie wrócą. No i jeszcze Aaricia przyprowadziła jakiegoś mężczyznę. - usiadłam z powrotem i dokończyłam jedzenie. - Jeżeli o tym już wiesz, to nic więcej Cię nie ominęło, a przynajmniej ja tylko tyle wiem.
Zaniosłam puste talerze do kuchni i je umyłam, po tym wróciłam do pokoju, wzięłam dziennik i wyszłam do ogrodu obok zamku. Chciałam tę chwilę spędzić sama, ale na moje nieszczęście było tam parę osób, przeszłam obok nich, usiadłam na ławce i próbowałam nie zwracać na nich uwagi. Otwarłam dziennik i zapisałam w nim parę ważnych rzeczy, a na następnej kartce zaczęłam rysować portret jakiejś wymyślonej postaci.
♦
♦ W e l c o m e h o m e ♦
Link do zewnętrznego obrazka
[img]https://4.bp.blogspot.com/-h-jDafgx1NY/VyZcIkMotYI/AAAAAAAADAE/e2Ze9woefAQrWf2naIdqzXzrUaT8IjsrACL
#314 06-04-2015 o 20h49
Jak to mówią, nadzieja matką głupich. Gdy tylko wyszedł na zewnątrz i odpalił papierosa, zauważył blondynka pod jednym z drzew. Nie chciał się z nim spotkać, dlatego szybko odszedł kawałek dalej, licząc, że tamten nie zwróci na niego większej uwagi. Paląc, myślał o tym wszystkim, co spotkało go w zamku. Zachciało mu się cholernych wrażeń, teraz rozważał powrót do wioski. Ledwo tu przyszedł i już miał samych wrogów, może poza Aarcią, ale i jej uczuć do końca nie znał. Enseia także nie postrzegał jako sprzymierzeńca, w końcu nigdy za sobą nie przepadali. Bycie zdanym tylko na siebie w domu pełnym nadprzyrodzonych istot nie wydawało się zbyt przyjemną perspektywą. Nagle zauważył, że z domu wybiegła Larce. Nie zatrzymała się jednak i po chwili zniknęła z zasięgu jego wzroku, a do jego uszu dobiegł głośny krzyk. A więc te wydarzenia aż tak ją poruszyły... Zastanawiał się czy nie podejść tam do niej, miał nagłą ochotę jakoś ją pocieszyć. Zaraz jednak wróciła do ogrodu i podeszła do niego. Skrzywił się lekko na jej słowa. Jeszcze raz sam na sam? Chyba raczej po raz pierwszy, bo to, co było wcześniej, ciężko tak nazwać. Stwierdził, że mimo wszystko lepiej będzie, jeśli jej posłucha i dołączy do Enseia. Zerknął w stronę blondyna i nagle zapragnął jakoś go sprowokować. Krzyknął w jego stronę:
- Hej piękny! Zabieram się do roboty, zadowolony?
I gdy mężczyzna zwrócił na niego uwagę, chwycił mocno Aaricię i pocałował ją namiętnie.
- Do zobaczenia później mała - powiedział do niej i wszedł do środka. Szybko zdał sobie sprawę, że przecież ostatecznie nie dowiedział się, gdzie jest ten pokój Tylera. Będzie musiał znaleźć kogoś, kto pokaże mu drogę.
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...
#315 06-04-2015 o 21h00
/ Zdążyłam zaprowadzić go do pokoju prywatnego lokaja Taya, więc może niech tam pójdzie? Chyba że ma aż tak słabą pamięć >.> /
Stojąc oparty o drzewo paliłem fajkę i spoglądałem w gwiazdy szukając konstelacji. Wtedy poczułem, że ten człowiek wyszedł, ale nie zwracałem na niego zbytniej uwagi i dalej paliła. Spojrzałem za siebie dopiero gdy wyszła Arnetta. Jednak zanim do niej podszedłem usłyszałem głośny krzyk Aji. Patrząc ponownie w niebo myślałem, czy tam do niej nie pójść, w końcu jestem jej lokajem... właśnie, lokajem, nie psychologiem - co ja wyprawiam? I wtem usłyszałem krzyk chłopaka, skierowany niewątpliwie do mnie. Łaskawie obdarzyłem go spojrzeniem przez ramię.
- Wniebowzięty... - Wymamrotałem po nosem i wróciłem do swojego zajęcia - tj. palenia fajki i szukania nieboskłonów.
#316 06-04-2015 o 21h12
Aaricia Grace Larce
Nagle Carter krzyknął w stronę Tima. Nie zapowiadało się to dobrze. Po kilku sekundach chłopak mnie mocno chwycił i pocałował namiętnie.
Brakowało mi słów. Kiedy się ze mną pożegnał mruknęłam tylko coś pod nosem.
Spojrzałam w stronę Tima. Myślałam że będzie wściekły czy coś. A on se dalej palił fajkę.
Czy on jest ślepy ? Sam zaledwie dzień temu całował mnie na moim łóżku.
Aha super od razu mi lepiej że go to nie rusza. No dobra sama nie jestem bez winy bo pocałowałam Cartera.
Ale za to Tim przystawiał się do Jaspera i chyba Opehli. Wiem mogę mieć jakieś urojenia, ale co z tego ?
- Ty sobie w kulki lecisz ? Bawi cię to Tim ?!- krzyknęłam w jego stronę i szybko podeszłam do niego.
Skłamałabym jeśli bym powiedziała że pocałunek z Carterem nie był przyjemny. Był i to bardzo, ale...
Pocałunki z Timem były inne. Elektryzujące i namiętne. A teraz jak mnie Carter pocałował na jego oczach mój lokaj ma to w d**** !
Mówiłam że Aja ma paranoje ? I jest niestabilna emocjonalnie jak ch*&%$# ?
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (06-04-2015 o 21h14)
#317 06-04-2015 o 21h13
Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu kanapek. Gdy w końcu znalazłem pełny ich talerz z jej plecami, powiedział kiedy mniej więcej byłby gotowy pokój.
- Wampiry zrobiłyby to szybciej... - Mruknąłem do siebie pod nosem. - To ja do tego czasu będę spał z Tobą, dobrze, Mel? - Zrobiłem do niej swoje królicze oczka.
Kto wie? Może w ten sposób sama zajmie się pokojem? To by był najlepszy wynik~... Ale wracając do kanapek... wziąłem je zza jej pleców i położyłem sobie na kolanach. Jej śniadanie?
- Chodź, zjedz ze mną. - Powiedziałem z uśmiechem, jedną biorąc sobie właśnie do ust, a drugą podając jej.
/ Ech, niestety, ale Ophiśka już zajęta dla Yoshiego xDDD // I nie, nie mówiłaś. Natomiast słyszałam, że miała być zimną panią >.> Los to taka ironia, nie sądzicie? xDDD /
Na jej krzyk w moją stronę nie zareagowałem zbytnio - bo po co i jak? Sama zaraz podeszła. Bawi mnie to? Raczej żenuje. Kiedy była przy mnie odpowiedziałem.
- Raczej nie jest mi w tym momencie do śmiechu... gdyby nie fakt, że go najwyraźniej zatrudniłaś, już dawno by opuścił ten zamek nogami do przodu, za swój brak manier. Chociaż to, że nazywa Cię "małą" jest dość komiczne. - Powiedziałem uśmiechając się pod nosem.
No bo jakbym ja tak powiedział, to oberwałbym pewnie z marszu. A tu przychodzi sobie pierwszy lepszy człowieczek i wali takim tekstem na prawo i lewo, podczas gdy ja jestem potężnym wampirem i to da się wyczuć. Ta cała sytuacja faktycznie jest komiczna i żenująca...
Ostatnio zmieniony przez Minwet (06-04-2015 o 21h28)
#318 06-04-2015 o 21h26
Melisa Nona Egami
Czy spanie z nim obmacywanie mnie? Bo jeśli tak to ja chyba podziękuję...No ale przytaknęła, no bo co innego ja mogę zrobić? Przecież jak się nie zgodzę to zaraz poleci do Hayden i tyle będę z tego miała. A tak to jakoś przeżyje te 2 dni.
Gdy wcisnął mi kanapkę oczywiste było to, że ją zjadłam. No bo byłam głodna, ale on pewnie jest sto razy bardziej głodny bo to przecież Tayler. Jakoś wzięłam do ręki kubek kawy i próbowałam upić jej chociaż trochę tak aby nie wylać. A uwierzcie mi, picie gdy ktoś siedzi ci na kolanach i się wierci wcale nie jest takie łatwe. No ale nie wylałam. Z resztą dlaczego zawsze jest tak, że on mi siedzi na tych kolanach. Czy przypadkiem nie pozwala sobie na za dużo?
~W takim razie mam nadzieję, że pokój zrobią szybko.
No nie mogłam się powstrzymać od tego komentarza. Już widzę siebie śpiącą z młodym. Cu-do-wnie.
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~
#319 06-04-2015 o 21h28
//Ja się tak do was trochę wepchnę, więc nie bijcie ;-; //Zajęta zajętą, ale póki go nie ma, to musi zadowalać się kimś innym xDDD
Ophelia Blythe
Ophelia z cichym westchnięciem odsunęła się od szafy, wyjmując z niej czarną koszulę bez rękawów, bordowe spodnie i miedziany szal. Niestety nie znalazła nic lepszego, co mogłoby zakryć jej ślady na szyi, a i ten "komplet" w pełni nie krył ich przed światem. Przeklęła pod nosem to, że sińce nie mogły szybciej się wchłonąć i przebrała się w wybrane ubrania, choć z nerwów szło jej to opornie. Eh, musiała się jakoś odprężyć.. Podeszła do szafki nocnej i nachyliła się nad nią, wyjmując z jej wnętrza srebrną papierośnicę i cygarniczkę - pamiątki ze starych, dobry czasów. Z takim ekwipunkiem Ophelia wyszła z pokoju, kierując się do ogrodu. Wychodząc na zewnątrz, pełną piersią zaciągnęła się chłodnym, wieczornym powietrzem, przymykając oczy. Dopiero gdy je otworzyła, dostrzegła ile osób się tu znajdowało. Westchnęła ciężko i nie mogąc liczyć na chwilę samotności, postanowiła obdarzyć swoim towarzystwem Tima (bo wiesz jak cię kocham Minciu <3). Wyminęła człowieka, wolnym krokiem podchodząc do blondyna, jednak znajdując się ze dwa metry od niego i ją zainteresowało zawołanie "gościa" Aaricii. Widząc ta małą.. scenkę, bo lepszego słowa nie znalazła, a te "gorsze" wręcz cisnęły jej się w tej chwili na usta, uniosła nieznacznie brew. Lepiej żeby w to nie wnikała, bo dostanie jeszcze większych migren niż jej zafundowała młodsza z panien Larce.
- Coś często na siebie wpadamy. -powiedziała na przywitanie do blondyna. Jednak na tym kończyła się jej wypowiedź, gdyż zaraz lokaja dopadła jego pani. A cóż mogła zrobić Ophelia? Jako zwykły obserwator ze spokojem wyjęła papierosa i włożyła do cygarniczki, po czym bez pośpiechu zaczęła szukać zapalniczki.
Ostatnio zmieniony przez Arwen (06-04-2015 o 21h36)
#320 06-04-2015 o 21h37
Aaricia Grace Larce
Musiałam sobie ciągle w głowie powtarzać jakieś mantry bo inaczej bym zaczęła go nawalać pięściami. Brak manier ? No dobra punkt dla Tima.
- On przynajmniej nie nazywa mnie tak jak by mógł nazwać moją siostrę.- powiedziałam.
No proszę was. Pewnie nie raz powiedział do Hayden 'panienka'. Mało to romantyczne jak by nie patrzeć.
Jednak po chwili przyszła tu Ophelia. Miałam wielką ochotę jej przywalić. WIELKĄ !
-Spadaj Blythe. Bo teraz już nie będę się hamować. - warknęłam w stronę dziewczyny.
Miałam tak wielką ochotę zrobić krzywdę tej sz@#$%^ że szok.
Spojrzałam na Tima. Czemu to wszystko się tak pokomplikowało.
- Wiesz co jest komiczne Tim ? Ty. Jednego dnia jest wspaniale. Czuję się przy tobie bezpiecznie. Następnego strzelasz wszystko utrudniasz i komplikujesz. Jak byś nie wiedział jaka jestem i jak się zachowuję.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (06-04-2015 o 21h39)
#321 06-04-2015 o 21h51
/ Ophi, idź do Taya? xD nie martw się, zaraz przyprowadzę Yoshiego <3 /
- Jaaasne... bo jakby nazwał tak Hayden, to by mu łeb urwała na miejscu. - Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem na tę myśl. - Nie zapominajmy, że ja jestem tylko Twoim lokajem... - Kiedy widziałem, jak Ophiśka szuka zapalniczki rzuciłem jej zapałki i kiwnąłem głową, że może mnie tutaj z nią zostawić... a po zapałki podskoczę później.
Ja jestem komiczny? A to zabawne, bo myślałem, że to ona ma tu okres i rzuca kaprysami na prawo i lewo. I zadziwiająco szybko wystrzeliła z tymi fochami...
- Ależ nie mam pojęcia o co Ci chodzi. Ja tylko jak lokaj wykonywałem panienki żądania... to wszystko. Na prawdę nie wiem w którym miejscu zachowywałem się, jakbym strzelił fochem - wybacz mi bardzo, ale na pewno nie mam już siedmiu lat... - He... kopie sobie grób? Nie powinienem przypadkiem podtrzymywać tych "fochów"? Ech, i tak pewnie później nie weźmie tego wgl pod uwagę... jedynie to, co z góry i od razu uzna za pewnik - czyli nie to.
#322 06-04-2015 o 22h00
Ophelia Blythe
Ophelia miała ochotę głośno roześmiać się jej w twarz na jej stwierdzenie, że TERAZ nie będzie się hamować, jednak ograniczyła się do cichego parsknięcia. Ta, wtedy w korytarzu jedyne co ją pohamowało przed zakończeniem życia ciemnowłosej, to dzwonek. Jednak Ophelia zdawała się nie przejmować w tej chwili jeszcze widocznym na jej szyi otarciem się o śmierć.
- Jestem tylko zwykłym obserwatorem wydarzeń - mnie tu nie ma. -odparła spokojnie z beznamiętnym wyrazem twarzy i uniosła ręce w wyrazie umywania rąk od tej sprawy, cofając się o krok. Złapała rzucone przez Tima zapałki, a widzą jego wzrok wyjątkowo postanowiła ustąpić. Chyba ma rację, że Ophelia miała już dość dzisiaj wrażeń zafundowanych przez Aaricię. Ruszyła z wolna w stronę wejścia do posiadłości, odpalając przy okazji papierosa. Może nie oberwie jej się tak bardzo za palenie w środku..?
Ostatnio zmieniony przez Arwen (06-04-2015 o 22h01)
#323 06-04-2015 o 22h03
Aaricia Grace Larce
To by było zabawne. Usłyszeć jak ktoś mówi do Hayden ' mała '. Czekałam aż Opehlia pójdzie. Nie miałam siły na jej towarzystwo.
- Tylko lokajem ?! Tylko lokajem ! Zabawne bo wczoraj myślałam że kimś więcej. I myślę że też tak czułeś.- powiedziałam.
No bo kurde jednego dnia mnie namiętnie całuje, a drugiego kompletnie zlewa.
I to niby ja jestem ta niestabilna emocjonalnie.
- Skończ z tą panienką ! Oboje wiemy że lata tej oficjalności minęły... W to nie wątpię że nie masz już siedmiu lat. Chodź jakoś nie widziałam by cię ruszyło jak Charter mnie pocałował... Albo chociaż nie zapytałeś czemu ich tu zaprosiłam.- powiedziałam.
Miałam zeszkliwione oczy, ale obiecałam sobie że się nie popłaczę przy nim. Nie chciałam. Bo dla mnie nie był tylko lokajem.
Przyjacielem jeśli można to tak ująć.
- Naprawdę widzisz mnie tylko jaką swoją szefową ? Jako panienkę ? - zapytałam.
#324 06-04-2015 o 22h10
Kiedy dziewczyna wparowała do pokoju chłopak automatycznie zatkał uszy, aby udawać, że jej nie słyszy. Gdy jednak powiedziała o Opheli, Yoshi wpadł.
- C-co?! Nie, nic z tych rzeczy! - I tak, Yoshio już nie mógł udawać głuchego. - Nie, Rika... - Powiedział załamany, bo nie miał zielonego pojęcia jak jej to przedstawić, aby jej nie zranić i zarazem aby dała sobie spokój. Usiadł i złapał ją za ręce. - Słuchaj... są różni ludzie. Jedni są dobrzy, a drudzy... niekoniecznie. I zrozum proszę... to nie jest normalne, jeśli ludzie są aż nadto dla Ciebie mili. Może jeśli Cię znają, lub Twoją rodzinę, ale nie jeśli to są obce osoby. Rozumiem, że chcesz tam pójść i że to pierwsza taka okazja, ale... jak się już u nas zadomowią, to pójdziemy, dobrze? Jak minie trochę czasu, jak poznają się z pozostałymi mieszkańcami wioski. Zaprosili raz to zaproszą i drugi, jestem tego pewien. Dobrze?
#325 06-04-2015 o 22h15
Jako że wcześniej został zaprowadzony do osobistego lokaja tego Taylera, postanowił udać się właśnie tam. Ta dziewczyna... jak ją blondynek nazwał... Melisa? Mogła wciąż być w swoim pokoju. Tyle się w tym czasie wydarzyło, że ledwo pamiętał drogę, ale w końcu gdzieś doszedł. Miał nadzieję, że to było to miejsce. Uchylił drzwi, ale w środku nie zobaczył nikogo. Kurde, co teraz? Starał się nie myśleć o powrocie do Aarcii i jej lokaja, na tę chwilę miał dosyć wrażeń związanych z nimi. Może dziewczyna przyjdzie po niego później, na razie niech się zajmie udobruchaniem blondynka. Lepiej, żeby już im nie przeszkadzał.
Nagle usłyszał głosy dochodzące z pokoju obok. Postanowił tam spróbować szczęścia i udało się. Zobaczył pracującego Enseia, młodą dziewczynę i chłopaczka z wcześniej. Cholera, więc to jest ten wielki panicz Tayler? Nie słyszał wcześniej, jak Aarcia się do niego zwracała i przeżył lekki szok. Miał pracować dla niego? Nie za dobrze... Mimo wszystko wszedł do środka. Zdjął kapelusz, lekko się ukłonił i przedstawił dziewczynie.
- Witaj, jestem Carter Beckett. Mam pomóc w pracach remontowych. A więc, od czego zacząć?
Przeniósł wzrok na młodego. Starał się zachować dobrą minę do złej gry.
- Ty musisz być Tayler, tak? To dla ciebie mam pracować. Czego sobie życzysz?
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...