Ophelia Blythe
Panna Larce nad wyraz dobitnie zignorowała istnienie Ophelii. Pff, może i ona tak mocno nie reaguje na słońce, zważając na jej siłę związaną z wiekiem, ale czarnowłosa to co innego. I najchętniej dziewczyna to wszystko wyperswadowałaby Aaricii, jednak słodki, entuzjastyczny głosik ją powstrzymał. Widząc jak chłopak troszczył się o swoją młodszą siostrę, do Ophelii powróciły wspomnienia choć jednych z szczęśliwszych momentów w jej życiu, to boleśnie przypominających o stracie, którą zaznała. Przygryzła wargę i bez słowa ruszyła za resztą, próbując zdusić w sobie emocje i odsunąć od siebie obrazy z przeszłości. Gdy wyszli z budynku do ogrodu, Ophelia zatrzymała się w cieniu posiadłości, mogąc teraz na spokojnie oczyścić swój umysł. Jednak musiał się znów ktoś do niej przypałętać..
- To ty zwracasz uwagę na coś poza sobą i damskimi walorami? -spytała z kpiną, unosząc brew. W między czasie minęła ich Katsumi, której Ophelia raczyła tylko kiwnąć głową na powitanie. Przyjrzała się dokładnie Timowi, doszukując się jakiś śladów po pięści czy bucie Hayden, jednak z przykrością musiała stwierdzić ich brak.- Chyba za słabo dostałeś od Hayden, skoro nadal szczekasz. Chętnie to poprawię. -powiedziała z ogromnym uśmiechem i już chciała mu przyłożyć w odwecie za "pyskatą", jednak widząc kątem oka cóż wyczynia młodsza z panien Larce, pohamował się. Jeszcze to, co powiedziała gościom o działaniu słońca na nich..
- Czy ta kobieta naprawdę chce nas wszystkich na stos zaprowadzić?! -warknęła cicho odnośnie głupoty Aaricii i z chęcią odciągnęła by ją od tej dwójki choćby za jej białe kudły, gdyby nie powstrzymało jej rozchmurzające się niebo. Jasna anielka! Może jeszcze niech wywiesi transparent z napisem "Tu mieszkają wampiry".. W prawdzie palenie na stosie już dawno zostało zaprzestane, a ludzie przestali wierzyć w istnienie stworzeń znanych z dawnych opowiastek, jednak po zacofanej o całe wieki wiosce i jej mieszkańcach można się wszystkiego spodziewać. Więc jak można być tak impertynenckim i bezrozumnym?!
//Mówisz, że tyle się dzieje, gdy nie ma cię parę godzin, to pomyśl co ja czułam po jednodniowej nieobecności xD I życzę wesołych Świąt, pyszczki <3
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 ... 9 10 11 12 13 ... 22
#251 05-04-2015 o 13h47
#252 05-04-2015 o 15h02
/ Ech... ostrzec, to za mało... /
Chłopak zastanawiał się, czy na tego chowanego to ona nie za stara jest, ale jego rozmyślania przerwała kobieta zamieniając kwiat w pęk motyli. Jeszcze dodatkowa wzmianka o magii i o paleniu się od słońca sprawiła, że chłopak mimowolnie zaczął zasłaniać sobą Rikę, przed tą kobietą. Był nieźle niezadowolony, bo liczył na jakąś rozmowę z kimś takim jak on, a tu się trafiła mu następna Naoka. Jego zawód był w tym momencie nie do opisania, a przed wypływem jego wściekłości powstrzymywała tylko obecność siostrzyczki. I on niby teraz miał pozwolić, aby i Rika i ta wariatka znikły mu naraz z oczu? Wolne żarty.
- Palić się... ładna przenośnia. - Odpowiedział spoglądając gdzie znajduje się teraz słońce. - Robi się późno, musimy się zbierać na obiad. Przepraszamy za najście, ale musimy już iść. - Wcale nie umiał oceniać za bardzo godziny, po wysokości słońca, ale to teraz się nie liczyło. Ważne było dla niego teraz, aby wyjść z tego domu wariatów.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (05-04-2015 o 15h03)
#253 05-04-2015 o 15h25
Aaricia Grace Larce
Czyżbym przesraszyła naszego towarzysza ? Na to wygląda bo nieudolnie chciał się stąd zmyć.
Nie pozwolę na to ! Chodźbym miała być super miła i udawać kogoś innego zatrzymam ich tutaj.
Uśmiech znikł z mej twarzy za to pojawił się cień smutku i żalu
- Nie proszę ! Nie odchodźcie.- powiedziałam cicho
- Nie chciałam cię przestraszyć. To miał być tylko żart... Widzisz tak dawno nie rozmawiałam z nikim z poza rodziny że już sama nie wiem jak się zachować. Daj mi jeszcze jedną szansę a udowodnię że nie jestem aż taką wariatką za jaką mnie bierzesz.- powiedziałam do chłopaka.
W moich słowach było dużo prawdy... A chyba wręcz sama prawda co było troszkę dziwnę.
#254 05-04-2015 o 15h47
- Och, są jeszcze i męskie walory. - Powiedziałem żartobliwie do Ophiśki.
Koło nas przeszła panienka Katsumi, ale zabrała się za rysowanie, więc uznałem, że nie będę zaczepiał = traci wtedy kontakt z rzeczywistością. Na kolejno slowa Ophi tylko zaśmiałem się lekko.
Niestety jej następnym słowom musiałem przyznać trochę racji. Mimo wszystko z lekkim uśmiechem uspokoiłem ją.
- Nie martw się, chłopak bardzo dobrze to odebrał. - Ale to faktycznie ciekawe, że jest ktoś taki w takiej wiosce... a może myliłem się co do jej zacofania? Kiedy jednak słuchałem następnych słów Grace, załamałem się trochę. - Cóż... pójdę jej lepiej pomóc, bo zaczyna przesadzać z tym teatrzykiem... - Podszedłem do nich i z życzliwym uśmieszkiem zapowiedziałem. - Ach, nie! Gdzież nasza gościnność, gdybyśmy tak potraktowali naszych gości? Co powiecie na zjedzenie obiadu u nas? Co prawda jest jeszcze dość wcześnie na niego, a więc będą musieli państwo zaczekać, aż zostanie przygotowany, ale w tym czasie co powiedzielibyście na obejrzenie naszego zamku? Panienka Grace, wraz z Ophelią chętnie was oprowadzą. - Powiedziałem życzliwie posyłając na boku drobny uśmieszek w stronę pyskatej.
#255 05-04-2015 o 16h26
Ophelia Blythe
Nie była taka pewna, czy mogłaby się zgodzić z Timem w tej sprawie. Raczej zasłonięcie siostry własnym ciałem i wymigiwanie się od zostania tutaj choćby sekundy dłużej nie świadczyło o tym, że chłopak dobrze to odebrał. A już na pewno wątpiła, że nie uzna Aaricii za jeszcze większą wariatkę po jej następnej wypowiedzi, która wręcz ociekała desperacją. Naprawdę nie mogła zrozumieć, co wampirzyca próbowała tym wszystkim osiągnąć i wręcz dziękowała w duchu Timowi, że postanowił ukrócić ten jej dramatyzm, zanim Ophelia zupełnie załamałaby się poziomem panny Larce. Spojrzała w niebo, a widząc jak chmury znowu zasłaniają słońce, odetchnęła z ulgą i podeszła do grupki.
- Może lepiej, abym sama się tym zajęła. -powiedziała do Tima, nie starając się nawet ukryć niewielkiego niepokoju w stosunku do pomysłu, aby Aaricia miała zostawać na dłużej z tą dwójką.. i z Ophelią.
#256 05-04-2015 o 19h03
Rika Namuta
Rika w odróżnieniu od Yoshiego wcale nie chciała wracać. Dopiero teraz poczuła prawdziwą niezwykłość tego miejsca.
~Yoshi, ja nie widzę problemu aby zostać na obiad.~Zrobiła naburmuszoną minę.~Z chęcią obejrzałabym zamek, w końcu wygląda tak niesamowicie! Prawda Yoshi?
Miała nadzieję, że brat się zgodzi. Mimo wszystko panna Larce wydawała się być bardzo ciekawą osobą. W końcu nie na co dzień widuje się takie osobistości.
~Z daleka przyjechaliście?
Rika chciała dużo się dowiedzieć o nowych lokatorach, dlatego pozostanie w zamku na dłużej bardzo by jej się spodobało. Uśmiechnęła się w stronę białowłosej. Wreszcie jakaś plotka w wiosce była prawdę, faktycznie panna Larce wygląda dość niesamowicie. Rika nie wiedziała dlaczego Yoshi aż tak bardzo chciał już iść, przecież jej tutaj się tak podobało! W dodatku zjedzenie obiadu z kimś takim...Taka okazja może się nie powtórzyć!
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~
#257 05-04-2015 o 19h24
Yoshio obserwował lokatorów niezbyt ufnym wzrokiem. Kiedy blondyn zaproponował obiad chciał odgryźć, czy przypadkiem nie zafundują im żab i krwi, ale wiedział z doświadczenia, że lepiej nie drażnić wariatów. Poza tym Rika tam była.
Kiedy dziewczyna przedstawiła swoje zdanie, chłopak się załamał. Wiedział, że ta nie wybaczyłaby mu, gdyby ją stąd teraz na siłę zabrał. A grzecznie to by też z nim nie poszła w tym momencie. Ale to nie zmienia faktu, że nie podobała mu się ta opcja. Dopiero słowa kobiety imieniem Ophelia trochę go rozpromieniły. No bo jednak co jedna wariatka, to nie dwie. A i do tej był jakoś znacznie bardziej przekonany, niż do niejakiej Aarici. Chociaż... to że lew nie ryczy, nie znaczy że go nie ma.
Pozostało chłopakowi więc na razie tylko przytakiwać na ich decyzje.
- No więc w takim razie życzymy miłego pobytu, a ja idę zająć się obiadem. - Powiedział uprzejmie blondyn i wszyscy ruszyli w stronę zamku.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (05-04-2015 o 19h26)
#258 05-04-2015 o 19h47
Aaricia Grace Larce
Dlaczego Tim mi przeszkodził ? Juz ich miałam... Ta pewnie bo ja jestem ta nieodpowiedzialna i niby nie moge oprowadzać gości.
Rzuciłam gniewne spojrzenie Opheli. Ucieszyłam się mimo to że zostaną na obiad.
- W takim razie zostawiam was z Ophelią. Zobaczymy się przy obiedzie,- powiedziałam i odwróciłam się.
Chwyciłam Tima za ramię i pociągęłam go szybko do kuchni.
- O czym rozmawiałeś z Hayden ? Co ci powiedziała ? Co ty jej powiedziałeś ?!- zapytałam oschle.
Jestem już chyba tak blisko... On nie może mi tego popsuć. Dobrnę do zemsty choćby nie wiem co.
Nawet jeżeli musiałabym pozbyć się Tima.
#259 05-04-2015 o 20h20
Kiedy Aaricia mnie pociągnęła zauważyłem rozbawiony.
- A ja byłem pewny, że uprzesz się aby ich oprowadzić. - Kiedy wylądowaliśmy w kuchni, a ona zadawala swoje pytania ja zająłem się rozmyślaniem, co by tu upichcić.
- Przeprosiłem, że tknąłem jej prywatną służbę - nic specjalnego. Pomyślmy... kuchnia japońska chyba im się znudziła... Co im ugotujemy? - Obejrzałem lodówkę i szafki, aby wiedzieć, co Arnetta pokupowała. - Zobaczmy... na deser chyba zrobię babkę ziemniaczaną. A na drugie danie może zapiekankę marchewkową z kabanosem, lub pieczone klopsiki rybne? Jak wolisz? A może masz własną propozycję? - Uśmiechnąłem się do niej lekko.
Zacząłem wyciągać naczynia do przygotowania babki i składniki odmierzać.
#260 05-04-2015 o 20h29
Aaricia Grace Larce
Czy on obmacywał Jaspera ? Na to wygląda. Fuu.
Całkowicie zbyłam go kiedy mówił o jedzeniu, ja się już najadłam dzisiaj.
Skoro o tym mowa ciągle czuję krew tego chłopaka. Coś jak bym była uzależniona.
- Tim nie mówisz mi wszystkiego... Co ona ci powiedziała ? Czy wie o co mi chodzi ?- zapytałam
Nie zapytam się go czy ona już zna mój plan bo nawet Tim chyba nie wie o co mi do końca chodzi.
Ja sama nie wiem...
- Skoro zmacałeś Jasa to może zauważyłeś coś specjalnego ?- zapytałam.
Chciałam aby już się ściemniło i aby moi kochani wspólnicy przyszli. Wiem że ten glina mi nie ufa i pewnie myśli jak mnie tu zabić, ale ten drugi.
Czuję że z nim się dogadam. No i może uda mi sie znowu zakosztować w jego krwi.
Było to takie przyjemne uczucie. Przyjemnniejsze niż pocałunek, ale skupmy się na moim planie.
Wpierw doprowadzę Hayden do szaleństwa, aby odsunęła się od Jasa z obawy o niego.
Ja się wtedy do niego zbliże oczywiście na rozsądną odległość.
A dalej.... Zobaczymy czego teraz się dowiem
#261 05-04-2015 o 20h41
Ophelia Blythe
Dziewczyna imieniem Raika z wielkim entuzjazmem przystała na propozycję Tima, czego nie można było powiedzieć o jej bracie. Widać, które z nich wyszło z inicjatywą odwiedzenia posiadłości.. Ophelia z kpiną popatrzyła na Aaricię rzucającą jej gniewne spojrzenie. Proszę cię.. Gdyby czarnowłosa przejmowała się czymś takim, to już dawno spakowałby manatki i szukała innej pracy z milszym towarzystwem. Jednak ona, choć nadal drażliwa, była przyzwyczajona to tak przejawiającej się niechęci do jej osoby. W końcu świat byłby taki nudny gdyby wszyscy wszystkich lubili.. Jednak nie wybiegajmy tak daleko z myślami.
Tim i Aaricia skierowali się do kuchni, a ona została sama z gośćmi. Który to już raz dzisiaj.. Jednak lepiej, żeby to była ona a nie panna Larce, która zaraz naopowiadałaby im jakimi są wampirami - ile osób zabili, czym mogą ich zabić ludzie z wioski w pomście i takie tam.
- Z dość daleka. -od niechcenie postanowiła odpowiedzieć na pytanie dziewczyny, gestem ręki zapraszając ich do jednego z korytarzy.- Cały dzień zajęła nam droga z.. Pewnie i tak nie będziesz kojarzyć tych okolic z nazwy. -odparła, prowadząc ich w obranym przed siebie kierunku. Kątem oka przyglądała się mijanym obrazom. Ludzie przedstawieni na nich zapewne dawniej zamieszkiwali tą posiadłość. Chwilę dłużej zatrzymała spojrzenie na portrecie rodzinnym, oprawionym w pozłacaną, acz lekko sczerniałą w niektórych miejscach ramę. I znów poczuła bolesne ukucie w piersi. Szybko odwróciła wzrok od płótna, idąc dalej.
#262 05-04-2015 o 20h58
/ "Czy on obmacywał Jaspera ? Na to wygląda. Fuu." A to z którego zdania wywnioskowała? XD /
- Jesteś chyba przewrażliwiona - zrobić Ci herbatę? O Tobie nawet nie wspominaliśmy, bo po co? Ach, nie, zapytała się, czy to na Twoje zlecenie, więc powiedziałem prawdę. I nie, nie zauważyłem niczego specjalnego. Raczej byłem zajęty dowiadywaniem się tego i owego na temat jego uczuć. - Powiedziałem obierając ziemniaki.
Chociaż w sumie... zauważyłem coś. Te dwa ślady na szyi i brak aury. To pierwsze, to jeszcze nie wiem co to jest, więc nie będę póki co nad tym rozmyślał, ale co do braku aury, to jestem pewien. No bo sorry - rozumiem, że słabeusz, to przy Haydence nic nie czuć, ale ja byłem tak blisko, a tu kurna nic! Niestety ale nie mogę się podzielić z nikim moimi uwagami, bo on ma także haka i na mnie. A propo... rozwalając buteleczkę na mnie musiał oblać tez i siebie - w końcu był pode mną. Będę musiał zobaczyć kiedyś przy okazji, czy ma jakiekolwiek ślady. Jeśli nie, to będzie to bardzo niepokojąca sprawa...
#263 05-04-2015 o 21h13
Aaricia Grace Larce
Za dużo to on mi nie powiedział. Szkoda, ale może mój uroczy pomocnik mi coś powie. O ile faktycznie przyjdzie tu gdy się ściemni.
To mało powiedziane że jestem przewrażliwiona. Nie dość że nie mogę zostać sam na sam z własną siostrą bo inaczej mnie udusi to jeszcze ten głupi śmiertlenik.
Po co ja go ugryzłam. Mogłam jakoś inaczej mu udowodnić. Teraz to tylko ja się nakręciłam na niego. A raczej na jego krew. Chociaż on też był niecego sobie,
- Poproszę.- powiedziałam.
Jakoś bałam mu się zwierzyć że powiedziałam dwóm śmiertelnym kim jestem. A raczej kim jesteśmy.
Pewnie by mnie za to skarcił albo co gorsza Hayden by z niego to wydusiła.
Skoro o niej mowa muszę z nią pogadać... Wydusić z niej coś więcej.
Nawet jeżeli ja bym miała przy tym pocierpieć... Wiadomo nie lubię sprawiać jej bólu w końcu to moja siostra. Kocham ją albo raczej kochałam.
Teraz gdy przypomniałam o tym wszystkim nienawidzę jej. Jest dla mnie jak obca osoba. A ja chcę aby cierpiała. Tak samo jak ja kiedyś.
- No to jak tam z jego uczuciami ?- spytałam cicho.
#264 05-04-2015 o 21h31
Kiedy skończyłem obierać ziemniaki zająłem się ząbkami czosnku i innymi mniejszymi składnikami przy okazji przygotowując jej meliskę. Kiedy była gotowa podałem jej wraz z cukierniczką, na wszelki wypadek, jakby chciała posłodzić.
- Mówiłem już, nie? Zakochany i zazdrosny. - Kiedy babka była już w piekarniku zająłem się drugim i pierwszym daniem.
Na drugie uznałem, że jednak dobre będą klopsiki rybne, a na pierwszy postanowiłem przygotować żurek w chlebie.
#265 05-04-2015 o 21h38
Rika Namuta
Ophelia zaczęła ich oprowadzać, Na chwilę zatrzymali się przy obrazach, oczywiste było, że Rika patrzyła na dzieła z błyskiem w oku. Zapewne byli to poprzedni właściciele, Rika dokładnie obejrzała każdy obraz.
~Naprawdę śliczne.
Stwierdziła pod nosem, a jej wzrok zatrzymał się na obrazie przedstawiającym kobietę w ciemnych włosach i tradycyjnym kimono, obraz ten musi być naprawdę stary. Kobieta idealnie wpasowywała się w kanony piękna-ciemne, piękne włosy, blada cera. Wręcz idealna.
Rika była zadowolona z tego, że Yoshi jej nie odmówił, no bo tylko by spróbował! Spotkałby się z gniewem młodszej siostrzyczki, a to dla niego byłaby największa kara jaka mogłaby go spotkać.
Ruszyli dalej, a wzrok Riki skakał po korytarzu. Podziwiała każdy detal tego miejsca. Przecież to takie niesamowite miejsce. Jednak Yoshi nie wydawał się być zadowolony. A szkoda, bo mógłby spojrzeć na to z innej strony.
~A można wiedzieć kto jest panią domu? Bo sama nie jestem pewna, na pewno któraś białowłosa. Tylko która? I jeśli można wiedzieć to dlaczego przenieśliście się do takiej wioski? Czy w mieście nie byłoby lepiej?
Rika zaczęła zasypywać dziewczynę pytaniami.
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~
#266 05-04-2015 o 21h41
Aarcia Grace Larce
Skoro już wiem na sto procen że sie kochają pora ich zniszczyć. Aby już nic nie pozostało po nich.
Żadne z pozytywnych uczuć. Czas zmienić ich szczęście w najgłębszy smutek.
- Dziekuję.- odprałam i wziełam od niego szklankę.
Upiłam łyk herbaty. Ugh niedobra. No może była, ale smaka miałam tylko na jedno.
Na krew tamtego śmiertelnika. To jest chore ! Nigdy aż tak nie pożadałam czyjeś krwi tak jak jego teraz.
Mimo to wypiłam do końca zawartość kubka. Widziałam skupienie Tima więc postanowiłam go zostawić.
Wyszłam z kuchni i udałam się na zewnątrz. Usiadłam na stopniach przed drzwiami.
Słońce jeszcze nie zachodziło. Ja już chciałam aby było ciemno.
Aby cały dom odrzył i pojawili się tutaj śmiertelni. Może nakłonię tamtego gostka by użyczył mi trochę swej krwi.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (05-04-2015 o 22h35)
#267 05-04-2015 o 23h08
Ophelia Blythe
Dochodząc do końca korytarza, Ophelia pchnęła jedno ze skrzydeł znajdujących się tam drzwi i przeszła dalej do, jak się okazało po wystroju, bawialni. Pokój był mniejszy od salonu, w którym na początku siedzieli goście, jednak zdawał się przytulniejszy, choćby przez przeważające tu drewno o cieplej barwie.
- Panna Hayden Larce, którą pierwszą poznaliście, jest panią domu. -odparła, przystając z założonymi rękami przy ozdobnym kominku, dając rodzeństwu chwilę na obejrzenie pomieszczenia.- Aarcia Grace Larce, która was "zabawiała" w ogrodzie, to jej młodsza siostra. -dodała, wymawiając słowo "zabawiała" z lekką ironią. Bo raczej chłopakowi nie było do śmiechu, słuchając słów Aarcii..
Ophelia zamilkła, zastanawiając się nad odpowiedzią na pozostałe pytania dziewczyny. W sumie sama nie znała powódek, jakimi kierowała się Hayden, jak i nie rozumiała zbytnio jej decyzji - bo niby w czym ta posiadłość była lepsza? Nie licząc oczywiście tego, że była znacznie większa. Znikający ludzie w tak małej wiosce będą bardziej zauważalni, zacofani mieszkańcy są skłonniejsi wierzyć każdej plotce na ich temat i z pewnością są zdolni uwierzyć jeśli nie w ich wampiryzm, to w jakieś czarnoksięstwo, czy co tam jeszcze wymyślą.. Wad można się doszukać wiele i już nie tylko ze strony wioskowej ludności.
- Sama chciałabym wiedzieć.. -westchnęła tylko, bardziej do siebie niż do nich.
#268 05-04-2015 o 23h24
Carter wracał do warsztatu, a w jego głowie kołatało tysiące myśli dotyczących tego niezwykłego spotkania. Zatrzymał się przed wejściem i odpalił papierosa. Zaczął analizować wszystkie za i przeciw czekającej go akcji. Plusów było dużo – wysoki zarobek, interesujące zajęcie, szansa na rozwiązanie wielkiej zagadki (swoją drogą, gdyby mu się udało , na pewno dostałby jakieś profity od policji, chciałby zobaczyć minę Enseia w takiej sytuacji) – natomiast minus znalazł tylko jeden – możliwość, że zostanie zabity i …hmm… zjedzony. Z jednej strony ta myśl go bawiła, z drugiej jednak sprawiła, że poczuł się nieswojo. To było tak bardzo głupie, ale jednak prawdziwe, a dowód na to miał na własnej szyi. Jednak nie byłby sobą, gdyby takie ryzyko go nie kręciło. W dodatku znowu będzie mógł zobaczyć tamtą dziewczynę, która… Cóż, chyba także go kręciła. Kiedy papieros mu się skończył, postanowił już dłużej się nad tym nie zastanawiać i wszedł do środka. Stary oczywiście zganił go, że tak długo mu zeszło, lecz Carter nie zamierzał mu się tłumaczyć. Zresztą mężczyzna i tak by mu nie uwierzył. Pomógł mu w robocie, w końcu musiał się jakoś odpłacić za zapewnienie noclegu, a potem rzucił się na swoje posłanie. Zdrzemnął się chwilę, bo czuł, że tej nocy nie zmruży oka.
Parę godzin później obudził się. Zobaczył, że słońce zaczęło powoli zachodzić, czas więc najwyższy na wycieczkę do zamku. I tak nie zamierzał czekać, aż ściemni się całkowicie. Przegryzł na szybko coś w kuchni, wypił kubek kawy i udał się do łazienki, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Oblał wciąż zaspaną twarz zimną wodą i, gdy ją wycierał, spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Od razu zwrócił uwagę na bliznę na szyi. Zdecydowanie lepiej będzie, żeby tamci tego nie zauważyli – pomyślał, po czym podniósł kołnierz koszuli, ukrywając w ten sposób ranę. Przy okazji przypomniała mu się znowu tamta dziewczyna i uczucie, które go ogarnęło, gdy wbiła się w jego skórę. Wyszczerzył się do swojego odbicia na to wspomnienie, następnie założył na głowę nieodłączny kapelusz i wyruszył do zamku. Może i wieczór jeszcze całkowicie nie nastał, ale nie chciało mu się czekać. W trakcie drogi przyszła mu do głowy dziwna myśl – Co ja w ogóle wyprawiam? Idę spotkać się z nocnymi istotami w porze, kiedy są najbardziej aktywne. Brawo, bardzo rozważnie. Parsknął śmiechem, bo i tak było za późno, żeby zawrócić, stał już przed bramą zamku. Już miał stukać do drzwi, kiedy zauważył, że na schodach siedziała dobrze mu znana dziewczyna. Podszedł do niej i uśmiechnął się.
- No siema mała. Jestem tak jak się umawialiśmy. To co robimy?
***
Wpadła mała poprawka w zakończeniu spowodowana moim niedopatrzeniem.
Ostatnio zmieniony przez Ygritte (05-04-2015 o 23h40)
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...
#269 05-04-2015 o 23h34
/ Odkładając moje suodkie haftowanie na chwilę na bok (T-T) postanowiłam trochę przyśpieszyć <3 Mam nadzieję, że się nie obrazicie <3 // Upsi, jest rozmyłka - my tu dopiero około 16 mamy >.> /
Trzymając się blisko swojej siostry, aby ją upilnować, grzecznie szedł za jedną z mieszkanek zamku. Jak się spodziewał nie dużo czasu minęło, a Rika się wreszcie otwarła i zaczęła zasypywać gospodarza pytaniami.
- Dobrze wiedzieć, że nie wszyscy tutaj mieszkańcy biorą te bzdury na poważnie. - zauważył mimowolnie, obojętnym wzrokiem oglądając wyposażenie wnętrz, co jakiś czas zerkając, czy mu siostra nie nawiała.
Po krótkiej chwili ruszyli dalej. Rika zadawała kolejne pytania, a Ophelia spokojnie na nie odpowiadała. Yoshi musiał przyznać, że ani trochę nie spodziewał się takiej cierpliwości u tej dziewczyny. Zaraz potem też skarcił się w myślach, za sądzenie po wyglądzie, czego nienawidził u ludzi z wioski.
Przybysze zwiedzili już bawiarnię, palmiarnię, salę balową, warsztat muzyczny... a to była dopiero 1/3 zamku. Chłopakowi po prostu nie zostało nic innego, jak liczyć w głowie ile czasu już tu zmarnował. W końcu, na jednym z korytarzy drogę zablokował im blondyn Tim.
- Przepraszam że przeszkadzam w zwiedzaniu, ale obiad już gotowy - zapraszam do jadalni.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (05-04-2015 o 23h38)
#270 06-04-2015 o 00h13
Aaricia Grace Larce
Siedziałam na schodach i wypatrywałam swoich gości. Wiatr rozwiewał moje włosy i lekko uspokajał mnie.
W końcu Carter przyszedł. Szybko mi czas minął.
Jak on mnie mógł wpierw niezauważyć ? Rozumiem że jestem blada, ale bez przesady.
Odwzajemniłam jego uśmiech i szybko wstałam.
- Twa punktualność się chwali.- powiedziałam i zbliżyłam się do niego bardziej.
Czułam zapach jego krwi już tutaj. Jak i puls. Doprowadzało mnie to do szału.
- Myślałam że przejdziemy do jakiś miłych rzeczy.- złapałam go dłońmi za szyję.
- Ale skoro nie chcesz to wejdźmy. Akurat jest obiad.-odparłam i wciągnąłęłam go do środka.
Zaprowadziłam go do jadalni i kazałam usiąść obok siebie.
Kiedy wszyscy się zjawili przedstawiłam naszego gościa i zaczęłam jeść
Ta.. wzięłam ledwo jeden kęs. Zapach tętniącej krwi Cartera doprowadzał mnie do szału.
- Tim spisałeś się.
Upiłam łapczywie cały kieliszek wina.
- Mam nadzieję że wam się tutaj podoba... Co powiecie aby zostać tu na noc ? Sypialni jest dość, a myślę że panience mogłoby się tu spodobać.- powiedziałam do naszych gości.
Carterowi dyskretnie szepnęłam :
- Szykuj szyję cukiereczku./center]
Wybaczcie za to coś. Pisze z wrednego telefonu
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (06-04-2015 o 00h19)
#271 06-04-2015 o 01h10
Po chwili do jadalni przyszła Aaricia z mężczyzną. Yoshio grzecznie i beznamiętnie przywitał się z mężczyzną z wioski. Kiedy skończyli pani zaprosiła ich na noc. Chłopakowi niezbyt podpadła ta propozycja, choć Rika była wniebowzięta. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć chłopak złapał ją za rękę, aby uciszyć.
- Ależ nie, nie chcemy być natrętni. - Spróbował grzecznie ich z tego wywinąć.
- Spokojnie, to żaden kłopot. - Nie chcąc teraz się kłócić z siostrą chłopak szukał w myślach uprzejmego sposobu, aby się stąd wydostać.
- Cóż, skoro tak... ale musimy wrócić do domu po ubrania na zmianę, a i też wszystko zależy od tego, czy rodzice się zgodzą. - Powiedział tak, jakby zamierzał do tego zamku wracać.
Do wyjścia odprowadził ich Tim. Chłopak jedynie uprzedził jeszcze i z góry przeprosił, że jeśli nie przyjdą, to najwyraźniej rodzicie im zabronili.
Kiedy wrócili do domu dziewczyna poszła na górę po piżamę, zaś chłopak wytłumaczył się rodzicom, gdzie byli i te sprawy. Następnie poszedł na górę do siostry i wszedł do jej pokoju.
- Nie idziemy. Zapomnij! - Powiedział i poszedł do swojego pokoju położyć się na łóżku.
#272 06-04-2015 o 01h30
Arnetta Rose
Obudziłam się jakiś czas później dokładnie nie wiedziałam, która jest godzina, ale czułam że jest dość późno. W końcu czułam się naprawdę wypoczęta, od jakiegoś tygodnia mój sen trwał zaledwie godzinę czy dwie. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic, po nim ubrałam się znowu w sukienkę i podeszłam do lustra żeby poprawić włosy. Przeczesując je zauważyłam parę czarnych pasemek, pomiędzy rudymi kosmykami moich włosów.
Rozumiem, jak jesteście czarne to stanie się coś złego, jak rude to nic się nie stanie, ale co ma oznaczać że macie czarne pasemka? Właśnie się zastanawiam czy rozmowa z własnymi włosami to już nie objaw jakiejś choroby psychicznej, ale to nie ważne.
Założyłam cylinder i wyszłam z łazienki, już z mojego pokoju dało się wyczuć dwie nowe aury w zamku. Cóż, jeżeli coś można było nazwać wybrykiem natury to ja się do tego zaliczałam, jestem w połowie wampirem przez ojca i w połowie magiem przez matkę, który jakimś sposobem przeżył te ponad pięćset lat. Nikt nie wie o moich niewielkich magicznych zdolnościach, nigdzie i nigdy o tym nie wspominałam przez ostatnie czterysta lat, nie wiadomo jak inni chcieliby to wykorzystać.
Otrząsnęłam się po chwili z własnych myśli, założyłam pas z mieczem i pistoletem i zeszłam na dół. Na korytarzu wyczułam dość dziwny zapach dochodzący z kuchni, dokładniej to chyba rybę, dość nietypową rybę. Weszłam do kuchni gdzie na blacie były jeszcze nie zaniesione klopsiki? Powąchałam je i już wiem co miało zapach ryby. Rybne klopsiki? Ktoś to w tych czasach jeszcze je je? Chyba jestem za bardzo nieprzekonana do ryb. Zapewne jest to obiad, albo jego część przygotowana przez kogoś innego. Wyszłam z kuchni i skierowałam się do jadalni, to chyba czas przekonać się do ryb.
Weszłam do jadalni, w której była część mieszkańców zamku i dwie nieznane mi osoby, do których jak mniemam należały nowe aury. Z bliska aura dziewczynki wyglądała trochę dziwnie, ale nie byłam do końca pewna i nie miałam pojęcia dlaczego.
- Witam nowych gości w zamku, jestem Arnetta - uśmiechnęłam się, zdjęłam kapelusz z głowy i ukłoniłam się.
Usiadłam na jednym krześle obok nich i moją uwagę przykuł jeden z gości, a mianowicie chłopak, który swoim wyglądem przypominał wampira typu Hayden, czyli biała cera, białe włosy i czerwone oczy, ciekawiło mnie czy też jest wampirem.
Przez te włosy zaczęłam myśleć o mojej mocy, a już o niej zapomniałam. Nie lubiłam jej cały czas jak o niej myślałam czułam się zagrożona, że skończę jak moja matka... Znowu się zamyśliłam, a wyrwała mnie z tego Aaricia, która przyprowadziła jakiegoś mężczyzną, ale teraz mnie nie obchodziło kim on jest.
♦
♦ W e l c o m e h o m e ♦
Link do zewnętrznego obrazka
[img]https://4.bp.blogspot.com/-h-jDafgx1NY/VyZcIkMotYI/AAAAAAAADAE/e2Ze9woefAQrWf2naIdqzXzrUaT8IjsrACL
#273 06-04-2015 o 02h03
Link do zewnętrznego obrazka
Po skończeniu rysowania zauważyłam, że już się trochę ściemniło. Obiad pewnie gotowy. Przed pójściem do zamku dotknęłam zwiędniętą różę, aby przywrócić ją do życia. Była piękna, koloru krwistoczerwonego. Później ją narysuję.
Udałam się do mojego pokoju, aby odłożyć rzeczy, które wcześniej ze sobą wzięłam. Poszłam do jadalni, a tam było dwóch nieznanych mi mężczyzn (:d) i dziewczyna. Śmiertelnicy? Jeden z nich wyglądał jak my. Może to albinos?
W każdym razie przedstawiłam się i usiadłam do stołu. Powoli jadłam kolację. Była pyszna, to muszę przyznać. Po chwili Grace zaproponowała gościom zostać na noc. Zgłupiała?! Chce wkurzyć Hayden?!
"Albinosek" i dziewczynka wyszli, by spytać się rodziców czy mogą zostać i się spakować.
Ciekawi mnie czy wiedzą, co może im się tu stać
#274 06-04-2015 o 02h09
Uśmiechnął się, gdy usłyszał, że mogliby przejść z Aaricią do miłych rzeczy. Kusiła go, ale postanowił się z nią podroczyć i trochę przetrzymać. W końcu mówią, że wszystko lepiej smakuje na zimno. Wspomniała coś o obiedzie i bez zbędnych ceregieli wciągnęła go do środka. Gdy go przedstawiała, Carter rozejrzał się uważnie po zebranych, ale nie mógł nigdzie dojrzeć parki ze zdjęć. Za to jego uwagę przykuła dwójka dzieciaków, które kojarzył z wioski. O proszę, czyżby przybyli tu, by stać się tym wspomnianym obiadem? To go rozbawiło, dzieciaki nie wiedzą w co się pakują, a jego jakoś nie obchodził ich los. Skupił się na podanym jedzeniu. Nie był głodny, ale wszystko wyglądało tak wykwintnie, że wprost musiał czegoś spróbować. Zauważył, że jego towarzyszka nie podzielała tego entuzjazmu do potraw i ledwo coś przełknęła. Czyżby miała ochotę na coś innego? Jej szept wyjaśnił mu wszystko. Zatem miała ochotę na niego. Szybko zdał sobie sprawę, że także tego chciał, bynajmniej nie zamierzał oddawać się tak łatwo.
- Oj śliczna, a skąd pomysł, że zostanę jakimś twoim dawcą, co? - szepnął jej do ucha, uśmiechając się zadziornie. Nie omieszkał przy tym złapać ją pod stołem za kolano i delikatnie pogładzić po udzie.
Zabawę czas zacząć.
Ostatnio zmieniony przez Ygritte (06-04-2015 o 02h18)
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...
#275 06-04-2015 o 09h46
Aaricia Grace Larce
Nasi goście powiedzieli że spytają się rodziców. Jakoś ten chłopak nie wydawał się przekonywujący.
Skoro mowa o rodzicach moi nie odzywali sie do mnie od wieków. Sama nie wiem czemu. Może uwarli ?
Z tych moich rozmyślań wytrącił mnie czyjś dotyk na mojej nodze. Delikatny dreszcz przeszył jej ciało.
Jak się okazało był to Carter. Widać chciał się zabawić. Chce się bawić ? Dobra.
Pogładziłam jego dłoń swoją. Czułam jego żyły i płynacą w jej krew.
Mruknełam pod nosem z zadowolenia.
- Nie bedziesz dawcą cukiereczku. Dawca oddaje krew na szczytny cel... Ja w tym momencie chcę cię wykorzystać i sprawić sobie przyjemność.- szepnęłam w jego stronę z uśmiechem.
Nie mogłam już patrzeć na jedzenie kiedy obok mnie siedział taki smakowity kąsek.
Podziekowałam za posiłek i wstałam od stołu.
- Tim przypomnij mi abym porozmawiała z Hayden o pracy dla naszego uroczego gościa.- powiedziałam spoglądając na Cartera.
Wyszłam powoli z jadalni. Ciekawe jak chłopak się zachowa. W końcu zostawiłam go na pastwę losu.
Postanowiłam usiąść przy ścianie i jak by co wkorczyć z pomocą.