Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 4 5 6 7 8

#126 28-07-2014 o 02h33

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Stephen Kjellberg

Naprawdę, już coraz dziwniej się czuł. Traktowała go jakoś tak naprawdę, niesamowicie czule, przynajmniej tak mu się wydawało. Inna sprawa, że miała go za dziewczynę. No, bo, nawet jak się nią jest, to idzie sobie wyobrazić, jak fatalnie (a przynajmniej dziwnie) musi się czuć osoba, którą ktoś ma za przedstawiciela płci przeciwnej. Taka zła sprawa, że aż momentami Steph miał wrażenie, iż Atsuko traktuje go jak kogoś więcej niż przyjaciela, a tu kuźwa ciągle BAM! Friendzone. Ma Cię za kobitkę. To nawet gorzej niż FZ. I taka rozkmina właśnie powtarza się. Za każdym cholernym razem. I jak jej tu teraz cokolwiek wyjaśniać?! Jeszcze go zwyzywa, jak nie od zboczeńców i tranwestytów, to homo, i znów zacznie się porównywanie do siostry, czego on wprost nie znosił. Albo zacznie wrzeszczeć, jeszcze gorzej.
Dotarli na miejsce, gdzie zaraz się rozpakowali i zaczęli wszamać drugie śniadanie. Stephen, choć początkowo, nieco niepewnie próbował czegokolwiek, zaraz jadł z coraz większym smakiem, podczas gdy Atsuko wpatrywała się w niego jak ciele w malowane wrota, gdy nagle...
Nie.
Nie. Nie. Nie.


- Wiesz, Atsu, nie, ja już nie wytrzymam tak dłużej - zaczął, starając się nie brzmieć na podenerwowanego. - Przepraszam, ale prawda jest taka, że...
I opowiedział jej o tej koszmarnej pomyłce, jaką popełniła, a raczej popełniała cały czas, przez co odechciało jej się nagle myśleć o włoskach i fryzurkach.

Hehe. Hehe hehe. Lolz, nołp.
Nic takiego nie powiedział. Sierota jedna. Już nawet Natalia (debilko, miałaś o sobie nie wspominać!) załamuje nad nim ręce. Ten oto jegomość jednak także nie odpowiedział Atsu na jej pytanie, i modląc się, by już do niego nie wracała, szybko zmienił temat.
- Przepraszam, co mówiłaś? - spytał, wziął teatralnego gryza i kiedy przełknął mówił dalej. - To Twoja wina! Świetnie gotujesz. Będziesz świetną żoną...
Czowieku, ech, czowieku... Pogrążasz się. Tak mówią do siebie tylko nieogarnięte dziewczynki w anime. Nie wczuwaj się, kretynie. I w ogóle, po co to powiedziałeś? No już, odkręcaj to!
- No w sumie, już jesteś! - po czym zaśmiał się. No, po raz pierwszy nikogo nie zawiódł. Poczuł się tak, jakby wygrał właśnie dodatkowe życie, ale... Zobaczymy, jeszcze zobaczymy.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#127 28-07-2014 o 02h54

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Długością nie powala, ale nie miałam specjalnie na to pomysłu : x
Link do zewnętrznego obrazka
       
        Jakoś się bardzo nie przejęła zmianą sytuacji. Ale bardzo dobrze. Przynajmniej mógł mieć teraz pewność, że nikt nie wpadnie do środka, nikt też magicznie nie teleportuje się poza to pomieszczenie, więc mają mnóstwo czasu, aby się poznać.
        I oczywiście, aby się odwdzięczyła za przysługę.
    - Już się za to biorę, milady. Wybacz mi moje zachowanie, najdroższa - powiedział śpiewnie, kłaniając się nisko Frances.
        Alex podszedł do niej i sięgnął po jabłka, po czym po chwili zaczął je obierać. Tyle również umiał, jeśli chodziło o prace w kuchni. Przy obieraniu jabłek nie zdarzało się raczej niczego spalić...
        Skrzywił się, słysząc jej kolejne słowa, ale nawet na nią nie spojrzał, wyrzucając obciętą skórkę do odpowiedniego kosza.
    - Jak możesz tak mówić do swojego męża, kochanie? Chyba sobie na coś zasłużyłem tą całą drogą - odpowiedział z wyczuwalnym niemal smutkiem w głosie.
        Jedno jest pewne. Ten projekt będzie idealną okazją, by przećwiczyć kilka umiejętności.
         Alex szybko obrał resztę jabłek, podrzucając je Fran, po czym oparł się na dłoniach, wpatrując się w to swoje "szczęście". To chyba jednak będzie trudny rok...
    - Lubisz gotować?


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#128 28-07-2014 o 08h19

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Link do zewnętrznego obrazka

Jej krzyk pod tytułem "Wolność!" przypominał mi taki z jakiejś komedii tylko nie wiem dokładnie jakiej. Mimo wszystko rozbawiło mnie to i na mojej twarzy zawitał uśmiech. Najciekawsze jest to że ona robi to wszystko na hardkora. Myślę że jeśli ją bliżej poznam to... Będzie gorsza niż teraz.
Flo wzięła swoją torbę i znowu poszła przed siebie. Mój wzrok mówił zarazem, a niech cię krowa ugryzie i jesteś naprawdę.... zgrabna. Odwróciła się do nie więc od razu mój wzrok powędrował ku jej twarzy. Ten pięknie nieszczery uśmiech. Ja już nawet nic nie mówię ale no wolałem szczery grymas zniesmaczenia od tej sztuczności. Cicho westchnąłem.
- No już, już... Idę do ciebie...
Pokręciłem głową i ruszyłem za "żonką". Otwierałem przed nią każde drzwi starając się przyzwyczaić do roli męża, czytaj służącego. W końcu wyszliśmy na plac przed szkołą gdzie była otwarta droga ku wolności i żarciu.
- To gdzie chcesz iść najpierw?
Kątem oka spojrzałem na wiewiórę którą o losie nie wiem w ogóle z jakiej racji zaprosiłem na spacer ze mną. Może to przez to, iż czułem się winny po tym co jej zrobiłem, albo z innego równie głupiego powodu. To przecież istne szaleństwo!
Ta ruda dostanie jeszcze wścieklizny i będę musiał zaprowadzić ją do weterynarza. No może jeśli będę miał szczęście to ją uśpią i będę miał spokój. To tylko jednak marzenia.


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#129 28-07-2014 o 11h43

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

//Dobra, wracam do gry chociaż nie mam pojęcia co się dzieje :'D
Jeśli ktoś jeszcze nie dostał łazienkowej scenki, a chce, to dajcie znać.

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Wreszcie można powiedzieć, że było już po wszystkim i kiedy Lucas doprowadził się do porządku ze sporą pomocą bardziej funkcjonalnego Koujaku, dwójka mężczyzn zaczęła poważnie zastanawiać się w jaki sposób zatrzeć za sobą znaki, których cóż... Nie dało się przegapić choćby będąc na wpół ślepym. Czarnowłosy z ciężkim westchnieniem rozpoczął poszukiwanie mopa albo czegoś pomocnego, przesuwając czerwone tęczówki po całym dość przestronnym i ładnie zrobionym pomieszczeniu tylko po to, aby dojść do wniosku, że oj, będą kłopoty będą. Jego błagające o pomoc spojrzenie przesunęło się w stronę towarzysza jakby liczył na to, iż być może on ma jakieś w miarę sensowne sugestie i będzie wiedział w jaki sposób wyciągnąć ich z tej kaszany. Niestety oboje zdawali się mieć takie same cudowne pomysły, a do kolejnego dzwonka zostało im naprawdę niewiele czasu. Nie spodziewał się jednak, że zaraz ma spaść mu niespodziewana pomoc wprost z błękitnego nieba Ameryki... W postaci jego własnej siostry bliźniaczki. Kanra, bo tak nadano jej w dniu narodzin dwójki jedynych dzieci państwa Shinohara, wzięła go z zaskoczenia otwierając drzwi z hukiem, na jej pięknej twarzy będącej lustrzanym, aczkolwiek damskim odbiciem wyglądu Koujaku, malował się teraz wyraz pełen niezadowolenia o ile nie wściekłości.
- Koujaku-nii-sama - warknęła głosem tak chłodnym, że Japończyk mógł już poczuć ten czerwony ślad, który za moment pozostawi jej śliczna, nienaruszona dłoń na jego policzku. Nie doczekał się jednak niczego takiego, a jedynie został pociągnięty za ucho - Żeby zachowywać się tak nieprzyzwoicie!  Aż mnie korci, żeby powiedzieć matce. Na zawał by biedna zeszła! - mówiła dziewczyna pragnąc ponad wszystko wzbudzić w swoim bracie uczucie żalu za grzechy. Wreszcie jednak zamilkła, wskazując ręką na drzwi - Paszoł mi, no już. Weźcie sobie dzisiaj wolne, a ja dopilnuję, żeby nikt się nie skapnął - oznajmiła finalnie, na co Shinohara przytaknął energicznie, pomagając Lucasowi. Położył sobie jego rękę na ramiona, a następnie wsparł swoją siłą i przemykając pustymi korytarzami, dociągnął ich oboje do pokoju, który od teraz mieli wspólnie zajmować. Musi pamiętać, żeby potem wyściskać swoją kochaną Kanrę. uratowała mu skórę, znowu.

Ostatnio zmieniony przez Odella (02-08-2014 o 14h20)

Offline

#130 28-07-2014 o 18h43

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

- Nie mam oporów by cię tak traktować jakoś. Nie czuję, byś zasłużył. - odparłam spokojnie, nie odrywając się od swojego zajęcia. Zresztą, wolałam już chyba jak się w ogóle nie odzywał. Było przyjemniej, a tak aż miałam ochotę mu uciąć ten język. Jednak przy tak miłym zajęciu, nei miałam zamiaru mu nic robić... Na razie, normalnie i tak nie miałabym oporów, jakby przyszło w końcu co do czego. No, a teraz przynajmniej ten obibok trochę pomagał, nawet jeśli było to tylko tak proste zadanie, jak obieranie jabłek. Bo w tym nic trudnego, co wymagałoby myślenia, nie było.
Rozłożyłam  w końcu babeczki do foremek, jak najbardziej zadowolona ze swojej pracy. Bo czego można nie lubić w gotowaniu i pieczeniu? Ludziom sprawia potem przyjemność jedzenie, a mi przyjemność, gdy im smakuje, nawet jeśli najchętniej bym ich potruła. To znaczy te nieliczne osobniki, które mnie denerwują. Najgorzej jest, gdy jednak samemu się otrujesz. A można tak było., tylko trzeba być przy tym głupcem bez wyobraźni. A znów tej zdecydowanie mi nie brakowało.
Przeniosłam babeczki na blaszce do piekarnika, a przynajmniej dwie pierwsze porcje z tymi z płatkami czekolady. Bo takie przecież każdy lubił, nie? Pozostałe to znów były babeczki czekoladowe... Aż tak mi się nie nudziło, by dawać im jakieś nadzienie. Nastawiłam piekarnik, uświadamiając sobie, że o dziwo wcześniej tego nie zrobiłam, choć normalnie o tym nie zapominałam.
- Można powiedzieć, że lubię. - odparłam mu tylko, odpierając jabłka i szybko krojąc je na ćwiartki. Środek został wycięty, a reszta szybko i zgrabnie pokrojona w plasterki. Przerzuciłam je do miski, by znów dosypać do nich cynamon i odrobinę cukru. tak je wymieszałam. - Nie ma nic innego, co umie mnie wyciszyć, a zarazem zachować w stałym ruchu. - dodałam, uśmiechając się lekko melancholijnie. Cały czas było coś do robienia, chyba że już tylko czekałam aż skończy się wszystko piec. Ach, tak, cytryna jeszcze...

Offline

#131 29-07-2014 o 03h38

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
       
        A ona dalej ciągnęła swoje...
        O co jej znowu chodzi? Zachowuje się, jakby cała ta sytuacja była winą Alexa. Zrezygnowany, skierował spojrzenie szkarłatnych oczy w stronę Fran.
    - Hm... - zamyślił się, słysząc jej odpowiedź na jego pytanie o gotowanie.
        Szczerze mówiąc, spodziewał się jakiegoś krótkiego burknięcia z jej strony. A tu proszę, wielozdaniowa wypowiedź! Boże, wiedz, że coś się dzieje.
        W ogóle nie znał się z Fran bliżej. Rozmawiali może kilka razy i to raczej ze zwykłem formalności, niż ochoty. Rok temu nawet pewno nie zwróciłby uwagi na to, że zniknęła. A teraz musiał z nią przetrwać te kilka miesięcy. Niezbyt udane losowanie.
       Tym bardziej, że ta kobieta była jak istna burza gradowa! Nie wiesz tylko co cię trafi. Grad, piorun, czy może czasem kropla deszczu. Tą odpowiedź kwalifikowałby do trzeciej kategorii.
    - Każdy czasem musi się wyciszyć. Ciekawe tylko, że gotowanie tak na ciebie działa - dopowiedział po chwili.
        U niego to chyba było odwrotnie. Kiedy musiał zrobić coś w kuchni, zaraz był chory. Zawroty głowy, bóle brzucha, ogólne zmęczenie i syndrom potrafięprzesolićsolankę utrudniały funkcjonowanie na owym terenie. Ale Fran chyba się to faktycznie podobało. Mógłby to powiedzieć choćby po jej twarzy. Wydawała się lekko inna.
        Zamyślony nie zauważył, że buja się na stołku. Cóż, zwrócił na to uwagę, kiedy siedzenie zaczęło się niebezpiecznie przechylać, a on razem z nim. Próbując chwycić się blatu, złapał w swoje dłonie ścierkę, która - nie dając żadnego oparcia - poleciała razem z nim w dół.
    - Iiittee...
        Niestety. Zderzenie z posadzką nie należało do najprzyjemniejszych.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#132 29-07-2014 o 12h45

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Zabrałam się za ostatnią czynność, jaką było dodanie soku z cytryny do tej jabłecznej papki, która powstała. W sumie, poza tym na razie nic mi nie zostało... Kiedy ten czas minął? Ach tak, jak panowała tu ta cudowna cisza, której sama z siebie nie chciałam przerywać. No, chyba że jednak mnie Alex o coś zapytał. Ale na razie nad czymś rozmyślał i znowu miałam spokój. Na krótką chwilę, ale zawsze.
Jednak musiał się znów odezwać, co prawda chwila do tego czasu minęła, ale zawsze. I plus w tym, że to raczej już nie wymagało ode mnie odpowiedzi. Posłałam mu tylko miły uśmiech, przyznając duchu, że dziś chyba on jeszcze nie zginie. A skoro już mnie tak dręczył pytaniami, to czy ja się nie mogłam na to odwdzięczyć? I tak mieliśmy jeszcze kilkanaście minut czekania na pierwszą porcję z babeczkami. Wzdrygnęłam się, gdy nagle coś uderzyło o podłogę i spojrzałam na niego zdziwiona. Tak, w tym momencie miałam ochotę zrobić facepalma, jednak zamiast tego tylko się roześmiałam. Sam się o to prosił najwyraźniej, widowiskowy upadek.
- Zaznaj mej dobroci. - powiedziałam rozbawiona, wyciągając do niego rękę, chcąc pomóc mu wstać. No tak, rozbawił mnie, a skoro tak... Jakiś, niewielki!, plus dla niego za to. Powinnam wyciągnąć lód na okład, ale to zaraz. Teraz jakoś wolałam popatrzyć na jego twarzyczkę. W sumie, to ten upadek mógł boleć, ale nie umiałam się nie śmiać z niego i tyle. Mógł się nie huśtać na tym krześle.
I tym sposobem z kuchni można zrobić gabinet dla pielęgniarki, ale akurat na medycynie się już nei znałam. Ale, ale, to mógł byś wstrząs mózgu, czy coś takiego? Chyba naprawdę powinien pójść do lekarza, czy kogoś w tym stylu.
- Bardzo boli? Kręci ci się w głowie? - zapytałam tylko trochę owym faktem zaniepokojona. Bardziej mnie już zdenerwował inny fakt, który znowu był, dla mnie przynajmniej, trochę zabawny. - I po co moje wysiłki, jak tak dalej pójdzie sam się wykończysz. - dodałam już niezadowolona, jednak uśmiechnęłam się lekko do niego. 


Wen lvl 0

Offline

#133 29-07-2014 o 18h47

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



< Za jakiś czas (prawdopodobnie co pół godziny - miejmy nadzieję - pojawią się również posty Ryan'a oraz Taylor'a >

Link do zewnętrznego obrazka

Gdyby nie fakt, iż za podporę podczas czynności nakładania na nagie i opalone ciało Lucas'a kolejno dolnej oraz górnej części garderoby nie posłużyła mu jakże stabilna ściana łazienki, a także silne ramię Koujaku - białowłosy niechybnie znalazłby się teraz na posadzce. Po tym... wszystkim nie był w stanie samodzielnie ustać na nogach, więc zastanawiał się jak opuści to pomieszczenie. W ramionach Japończyka raczej nie, gdyż by wyglądało to co najmniej... dziwnie.
Jakoś uporał się z koszulą o barwie śniegu, teraz osłaniającą tors chłopaka - i dopiero teraz miał odwagę spojrzeć na swojego "małżonka". Ujrzał on wbite w niego błagalne spojrzenie o jakikolwiek pomysł, jak zakryć przed ludźmi ten cały bajzel jaki narobili, w tym i pozbycie się śladów ich obecności w enklawie dziewcząt. Uderzył kilkukrotnie tylną częścią głowy o kafelki, jakby to miało w cudowny sposób dać mu jakąkolwiek myśl, która pomogłaby im wyplątać się z tego bagna... Wtedy to ku zawałowi serca Lucas'a do łazienki wparowała przedstawicielka płci żeńskiej. Zamarł, jednakże i zmrużył oczy dostrzegając wyraźne podobieństwo do Koujaku, teraz patrzącego na tą istotę jak na dar z niebios. Zastanawiał się czy nie jest masochistą, gdy ta pozornie miła dziewczyna wytarmosiła go za ucho, sycząc niczym rozjuszony grzechotnik. Fakt, iż stali obok siebie upewnił go w tym, że byli rodzeństwem. Niczym dwie krople wody. Miał przyjemność więc poznać wspominaną kilkukrotnie przez ciemnowłosego bliźniaczkę, a tym samym i w pewnym sensie szwagierkę Lucas'a. Przełknął ślinę i pokornie pochylił łeb niczym skarcony pies, gdy palec tego dziewczęcia wystrzelił w stronę drzwi. Z jakże nieocenioną pomocą swego małżonka, oparłszy się na nim wydostali się z damskiej łazienki - przedostając się przez puste - chwała Bogu! - korytarze szkoły. Wkrótce już znajdowali się w ich wspólnym pokoju, a ledwo Lucas się w nim znalazł, a padł jak nieżywy na łóżko.
- Cieeeerpięęęę~
Wyburczał mając twarz wtuloną w poduszkę, powoli i ostrożnie przeturlawszy się na plecy. Tkwiąc jednak w tej pozycji uznał, że lepszym pomysłem na teraz było udanie się pod prysznic... W szczególności, iż wciąż doświadczał efektów ich wspólnego "wybryku". Trzęsącymi się dłońmi wstał, podążając wzdłuż ściany z nogami niczym galareta w stronę łazienki.
- Prysznic...prysznic...
Mamrotał pod nosem, stawiając niepewnie kroki aż o mało nie upadł, gdy jego ciało musiało oderwać się od swojej podpory. Cholera...


Link do zewnętrznego obrazka

Jakoś nie czuł się swobodnie w tym towarzystwie, składającym się z ludzi z porytym beretem i wyraźnym brakiem piątek klepki. Toteż długo mu nie zajęło stwierdzenie, iż teraz ważniejszym od nich czy tych cholernych lekcji było przeniesienie swoich rzeczy z dotychczasowego lokum do pokoju, który miał dzielić z Giselle.
Zmył się, mając głęboko w poważaniu wszystko, wlokąc się z dłońmi w kieszeniach w stronę akademiku, a przekroczywszy jego próg - na drugie piętro do pokoju nr 24. Tylko go otworzywszy wyciągnął niewielką walizkę spod łóżka - ładując do niej wszystko co mu potrzebne. Książki o tematyce kryminalnej oraz typowe horrory, przez które normalny człowiek nie spałby po nocach. Drugie w kolejce były ubrania Taylor'a - utrzymane w kolorystyce czerni, szarości oraz odcieni jeansu. Podążając dalej była niewielka wieża stereo wraz z kolekcją płyt takich zespołów jak Disturbed czy System of a Down. Ostatnimi na liście były przemycone na teren akademika trunki w jakich się lubował - nie po to aby uchlać się do przyjemności a najzwyczajniej w świecie zrelaksować po męczącym dniu. Upewniwszy się, iż wszystko co do niego należało wylądowało w bagażu, wyszedł zamykając pokój - udawszy się po nowy klucz, do lokum jego oraz żony Taylor'a.
Otrzymawszy go, już wkrótce się w nim znalazł i rozciągnął niczym kot na jednym z łóżek, gdy walizka została wsunięta pod nie. Nie miał póki co ochoty ponownie jej otwierać, tym miał zamiar zająć się wieczorem.


Link do zewnętrznego obrazka

Yes! Yes! YES!
Zaakceptowała jego propozycję bez zbędnych kłótni oraz ceregieli, i nawet patelnią w łeb nie dostał! Po raz pierwszy zaproszona przez niego dziewczyna, nie oskarżyła go na cały głos o intencje podrzucenia jej czegoś takiego jak tabletka gwałtu. Faq yeah!
Ruszył za nią i lekko się uśmiechnął gdy wybrała stolik na dworze. Bardziej nastrojowo mówisz? W ułamku sekundy przez umysł Ryan'a przemknęła myśl, iż osoba trzecia mogłaby uznać że są na randce, jednakże tak szybko jak się pojawiła, została wygoniona z mózgu przez miniaturowego chłopaka, goniącego tak karygodny pomysł z miotłą w ręku. Jednakże fakt był faktem. Rozmawiali ze sobą normalnie, a dzisiejszego poranka osobie, która powiedziała że zaprosi ją do kawiarenki zaśmiałby się otwarcie w twarz.
Odsunął krzesło dziewczynie, a gdy usiadła sam zająć miejsce naprzeciwko niej. Podsunął Charlotte jedną z 'menu', i pomimo iż był zajęty wybieraniem dania - tudzież deseru - mimowolnie zerknął na nią. Burza rudych włosów została rozwiana przez miły dla skóry wietrzyk, dodatkowo mieniąc się niczym żywe płomienie pod wpływem promieni słońca. Ryan zorientował się, że nie robił tego co powinien, więc ponownie utkwił nos w karcie. Ledwo co wybrał pewną pozycję na liście, a mianowicie pucharek pełen lodów - wtem dziewczyna podsunęła mu 'menu', wskazując palcem własne zamówienie. Wysłuchał jej do końca, wpatrując się w nią oczyma o tej samej barwie co Char.
- Jak Ci będzie wygodniej tak zrobimy. Choć osobiście na spokojnie zjadłbym tutaj...
Ledwo dokończył zdanie, a pojawił się kelner gotowy na przyjęcie zamówienia. Po krótkiej chwili i zapisaniu notatki w notesie, pod ich nosy zostały przyniesione desery. A wyglądały niesamowicie. Pychota~

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (29-07-2014 o 19h51)

Offline

#134 30-07-2014 o 04h21

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
       
        Szczególnie bolały go łokcie i kość ogonowa. Udało mu się zniwelować siłę upadku wystarczająco, nim głowa znalazła się na posadce, jednak odczuwał dalej bardzo dokładnie istnienie części swojego ciała.
        Przez chwilę nawet udało mu się zapomnieć o istnieniu pewnej osóbki. Krótką chwilę, która zaraz minęła. Kiedy tylko do jego uszu dotarł jej śmiech. I szczerze mówiąc... aż zamrugał kilkakrotnie go słysząc. Podpierając się na łokciach, spojrzał na Fran, jakby zobaczył ducha. Naprawdę ładnie... się śmiała. I wyglądała teraz tak... wyjątkowo. Zdawał sobie sprawę, że jego oczy zapewne przypominają teraz pięciozłotówki, jednak nie potrafił tego zmienić tak od razu.
        Dziewczyna podeszła do niego, dalej uroczo się uśmiechając. Iskierki rozbawienia tańczyły w jej oczach, a nawet gdyby chciał, nie miał jak jej za to winić. Przecież upadł na swoje własne życzenie, nie? Jednak... wcale nie chciał się z nią kłócić.
        Zdziwił się po raz kolejny, widząc przyjaźnie wystawioną do siebie dłoń. Wyciągnął do niej swoją rękę lekko, nie dotykając jej jeszcze jednak. Przez chwilę wydawało mu się, że przez jej twarz przeszedł wyraz zmartwienia.
        Czy go boli? Trudno powiedzieć.
        Szczerze mówiąc, z jakiegoś powodu zapomniał o nieprzyjemności, jaka go przed chwilą spotkała. Szok, spowodowany dobrocią Pani-Kolorowe-Włosy? Może to normalne zachowanie po zderzeniu twardej posadzi z głową? W sumie, Fran miała ładne oczy, kiedy nie rzucały one wściekłymi piorunami...
        Przełknął ślinę, czując suchość w ustach.
    - Frances...
        Wypowiedział jej imię cicho, jednak tak, aby je dosłyszała. Wymówienie jej nazwiska nigdy nie smakowało w ten sposób w jego ustach. Przez chwilę nie poznał sam siebie.
        Chwycił jej wyciągniętą dłoń, jednak kiedy spróbował wstać, poślizgnął się na zdradliwej ścierce, przez co pociągnął w dół nie tylko siebie, ale i dziewczynę.
        Zderzenie z podłogą tym razem było o tyle gorsze, że starał się, aby dziewczyna nie wylądowała na niej... przez co leżała właśnie na Alexie. Jego jedna dłoń obejmowała ją w pasie, druga zaś ostrożnie zahaczała o głowę, dotykającą jego klatki piersiowej.
        Czy miał wrażenie, czy puls mu przyśpieszył?
    - Nic ci nie jest? - zapytał szybko. Czy on się... zmartwił?


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#135 30-07-2014 o 13h02

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Chyba go zdziwiłam tym, że zaczęłam się śmiać, bo naprawdę jego oczy zrobiły się duże. Miałam wtedy ochotę pokazać swoją dezaprobatę względem takiej reakcji, jednak się powstrzymałam. Albo naprawdę zbyt mocno się uderzył i niezbyt do niego docierało co się dzieje, czy coś takiego... I w tym momencie mogłam zacząć się martwić o jego zdrowie. Tylko ciężko powiedzieć, czy psychiczne, czy fizyczne. Chyba oba były identycznie zagrożone. Może nie powinnam być dla niego aż tak miła, skoro widocznie niezbyt dobrze na niego to działało, jeszcze biedak zwariuje przez to.
Jednak, jak wymówił moje imię... Nie wiem, ale jakoś tak ciepło mi się zrobiło na duchu. I gdyby nie fakt, że już się uśmiechałam, najpewniej zrobiłabym to ponownie. Miało taki przyjemny wydźwięk teraz w jego ustach. Przygryzłam niemal automatycznie policzki, nie chcąc ryzykować, że jakimś cudem się zrumienię. Och, na pewno nie przy nim. Prędzej sama bym wzięła jakąś nieprzyjemną truciznę, niż pokazało, że sprawił mi czymkolwiek przyjemność, a już tym bardziej czymś tak przyziemnym. I to dosłownie, patrząc na jego położenie.
W końcu chwycił moją dłoń i pomogłam mu się podnieść... Z jednym tycim problemem, że Alex się poślizgnął - a skąd tam była ścierka to ja już wiedzieć nie chciałam. I tym sposobem on znowu znalazłam się na podłodze, a ja na nim. Nie, żeby mi to przeszkadzało, bo nagle znowu poczułam ten przyjemny. Ale zamiaru go informować nie miałam, że podoba mi się jego zapach, bo... To by było dziwne i pewnie uznałby mnie za wariatkę, co nawet zbytnio nie mijałoby się z prawdą. Chyba. Ciężko coś takiego samemu stwierdzić.
- Nie... Nic... - odparłam, unosząc wzrok. Powiedzieć 'dziękuję'? W końcu nie wylądowałam na podłodze, jednak poniekąd to jego wina, że w ogóle się znaleźliśmy w tej mniej, lub bardziej, wygodnej sytuacji. Cóż, zależy jakby tak na to spojrzeć. Teraz cieszyłam się, że nikt nie może mnie zobaczyć, bo świadków zdecydowanie byłabym gotowa się pozbyć. - A ty jak się czujesz? Co cię boli? - zapytałam, wyciągając dłoń do jego twarzy. No cóż, guz to na pewno już będzie miał.
Nie miałam ochoty się jakoś teraz ruszać, było nawet przyjemnie.

Offline

#136 30-07-2014 o 18h58

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Kochanek mężczyzny wyglądał na wpół martwego, ale Koujaku umiał zrozumieć skąd się to bierze. Po wszystkim to on był dziś dołem, a to właśnie dół po wszystkim cierpi najbardziej, jeśli mówimy o związkach homoseksualnych panów. To samo zakomunikował także białowłosy głośnym jękiem, gdy tylko udało się dociągnąć go do pokoju, a następnie wtargać na jedno ze stosunkowo miękkich łóżek. Na twarzy Japończyka jawił się uśmiech ukazujący przeprosiny, za którymi ukrywało się oczywiste poczucie winy. Nie chciał być zbyt ostry, jednak miał przeczucie, że to jednak jest trochę jego wina, iż nie wykazał więcej delikatności w ostatnim kontakcie z Lucasem. Ale cóż, wkrótce chłopak o ciemniejszej skórze będzie miał przecież możliwość się odegrać. Po wszystkim, jak to ujęła jakiś czas temu Rei, nie mieli zamiaru żyć w celibacie do końca swego mniej lub bardziej fejkowego małżeństwa, które już od pierwszego dnia zaczynało mu się podobać.
Wtedy też zaobserwował kątem oka, a wcześniej zajmował się rozkładaniem własnych rzeczy po szafach, jeśli kogoś to interesuje, że Lucas z ogromnym trudem stara się dociągnąć do łazienki, jednak zdecydowanie mu to nie wychodzi. Z westchnieniem ciężkim, ale uśmiechem ciepłym podszedł  po swojej, żony oferując mu ponownie pomoc swoich silnych dłoni.
- Nie jesteś teraz w najlepszej formie, więc pozwól sobie pomóc - powiedział, obejmując go w pasie i stabilizując biednego chłopaczynę własnym, teraz silniejszym ciałem. Trzymając go mocno, Shinohara doprowadził Mitchella do upragnionej łazienki, zastanawiając się jednaki sposób chce on wziąć prysznic ni mogąc porządnie ustać na dwóch nogach - Ano... Pomóc ci? Nie wygląda mi na to, abyś mógł sam sobie poradzić... - zaproponował nieco zażenowany, pocierając ręką po swoim karku. Tak bardzo, jak ktoś mógł się doczytywać w tym niepoprawności, tak bardzo Koujaku pragnął po prostu pomóc biednej ofierze ich wspólnej namiętności, jakby liczył, że w ten sposób jakoś odpłaci mu za swoje winy. Po wszystkim skoro już widział co miał widzieć, to nie Lucas nie miał się czego wstydzić, czyż nie?

Offline

#137 30-07-2014 o 22h07

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Przez upadkiem jak placek na należącą do najmiększych podłogę uratował go fakt, iż Kou w ostatniej chwili podtrzymał go. Skinął głową, pozwalając się utrzymać w pionie silnymi ramionom ciemnowłosego. Iteeeee - wysyczał spomiędzy zaciśniętych zębów gdy powoli i z jakże nieocenioną pomocą zmierzał w stronę łazienki. W końcu jego stopy dotknęły jakże przyjemnie chłodnych kafelek, a wzrok Lucas'a automatycznie powędrował w stronę prysznica oraz wanny obok. Ledwo Japończyk dokończył swoje słowa, a na twarzy chłopaka wykwitł rumieniec pochłaniając w pełni jego policzki. Jak to miał w zwyczaju gdy był w rozterce - przygryzł dolną wargę. Ostatecznie uznał, iż jego małżonek widział ciało Mitchell'a toteż raczej nie będzie nic dziwnym jeśli mu w tym pomoże.
Nic nie mówiąc, skinął tylko białą czupryną zmierzając w stronę dość obszernej wanny - bo raczej nie miał zamiaru korzystać przez całą kąpiel z pomocnych ramion Kou, znaczniej wygodniej było wyłożyć się w ciepłej wodzie. Toteż wkrótce podpierając się jedną dłonią o krawędź wanny, drugą odkręciła kurki - wypuszczając z kranu spory strumień gorącej wody.
- Kokosowy czy o zapachu kwiatów sakury...
Zaczął burczeć pod nosem patrząc na fiolki z żelami pod prysznic oraz chłonąc przyjemny zapach ich zawartości. Zerknął przez ramię na Kou, rzucając mu pytające spojrzenie, jednakże po krótkiej chwili wybrał opcję numer dwa. Na krawędzi wanny usiadłszy począł ściągać z siebie koszulę, sycząc przez zaciśnięte zęby, gdy przeszył go dreszcz bólu. Oj, on się zemści za to cierpienie na Japończyku, już tego dopilnuje...
Ponownie spojrzał kątem oka na chłopaka z niemałym rumieńcem na twarzy gdy doszło do zdejmowania bielizny. Ledwo została rzucona gdzieś w kąt łazienki, a opalone ciało zniknęło w wannie z gorącą wodą. Zaraz pożałował decyzji tak gwałtownego rzucenia się w ukryciu własnej nagości, gdyż ponowie przygryzł dolną wargę pod wpływem bólu... Po krótkiej chwili potrzebnej na opanowanie przemożnej chęci syczenia niczym wściekła żmija, szmaragdowe oczy popatrzyły na Kou. Jemu również przydałaby się kąpiel po tym... wszystkim. Spojrzał na niego wyczekująco, jednocześnie obserwując jak poziom wody w wannie cały czas rośnie - teraz przyjemnie pachnąca kwiatami sakury piana sięgała do lędźwi białowłosego.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (30-07-2014 o 22h09)

Offline

#138 30-07-2014 o 22h42

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Lucas także okazał swoje zażenowanie propozycją chłopaka, chociaż zrobił to w sposób, który wyjątkowo przypadł do gustu Koujaku. Nie przypuszczałby bowiem, aby ujrzeć na jego przystojnej twarzyczce tak wspaniały rumieniec, nieco przygaszony przez ciemniejszy kolor skóry, ale nadal. Czarnowłosy raz jeszcze uśmiechnął się w jego stronę, znów jakoś tak przepraszająco jakby pragnął wybaczenia za to, że poddał taki głupi pomysł. Myślał już nawet o tym, aby wyjść i pozwolić białowłosemu na samodzielność. Przecież był już dużym chłopcem, a więc mógł sobie poradzić z tym pozornie nietrudnym zadaniem, prawda? Zatrzymał się jednak w tym momencie, gdy głowa towarzysza poruszyła się delikatnie w formie skinienia kierującego jego oczy na wannę, które było również oznaką aprobaty jego planu. Takowa zdawała się ucieszyć Shinoharę, bo od razu przeciągnął ich oboje w stronę przestrzeni idealnej, by pomieścili się w niej oboje bez większego bólu. Pierwszy wszedł do środka oczywiście Mitchell, rozebrawszy się wcześniej z ubrań, które Koujaku zebrał, a następnie ułożył w elegancką kosteczkę w wyznaczonym do tego miejscu.
Gdy Lucas zabrał się za przygotowywanie dla nich wspólnej kąpiółki, Japończyk pozbył się własnego kimona oraz bielizny, również dopilnowując, aby było idealnie poskładane na ciuchach białowłosego. Zaraz potem usadził się po drugiej stronie wanny, odczuwając ogromną przyjemność z zatopienia zmęczonego ciała w gorącej wodzie, która dodatkowo pachniała jak, jak lubił najbardziej. Słodki zapach dzieciństwa urzekający nie jednego, symbol jego ojczyzny Nihonu. Kwiat wiśni. Koujaku nie znał nic lepszego. Wciągając go, Shinobi mógł nawet przez chwilę nie skupiać się na nieco... Uh. Wrogim spojrzeniu?
Wreszcie woda sięgnęła mu do połowy brzucha oraz niedaleko możliwych granic wanny. Widząc to, Shinohara zakręcił kurek, zaś następnie zerknął na koszyczek, gdzie ładnie ułożone stały wszelkie szamponiki oraz żele do mycia ciała (nie jego wina, że mama tak lubiła dbać o synka). Karmazynowe oczy lśniące teraz czymś na miarę entuzjazmu spojrzały w stronę Lucasa jakby pytając, od czego chce zacząć i czy potrzebuje w tym asysty Koujaku, której z wielką chęcią mu udzieli. W końcu od tego tu był, czyż nie? A zresztą nie mógłby przepuścić okazji, aby umyć te wspaniałe włosy, których pozazdrościć mogła nie jedna kobieta. Będąc wychowanym na zasadach, wszelkim kodeksie fryzjerstwa nie mógł się opierać takim pokusom. Takie... Zboczenie zawodowe, można by nazwać już bardziej konkretnie.

Ostatnio zmieniony przez Odella (30-07-2014 o 22h42)

Offline

#139 01-08-2014 o 02h18

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

// W ogóle mi się to nie podoba, ale jest xD//

Link do zewnętrznego obrazka

        Fran zamiast zerwać się z niego, albo obrzucić wyzwiskami, czego się nawet po niej spodziewał, zachowała nie naprawdę... miło. Aż mu się cieplej zrobiło, kiedy jej delikatne, kobiece dłonie dotknęły jego twarzy. Miał tylko szczerą nadzieję, że nie zrobi się czerwony jak piwonia. I co z jego ciałem? Wstań. Zabierz od niej ręce. Te słowa, które pojawiły się na chwilę w jego świadomości, zaraz jednak zniknęły.
        Ulżyło mu, słysząc, że nic jej nie jest. A i tak trochę czuł się winny... w końcu to przez niego tu wylądowali w tej... ciekawej pozycji. I może to tylko on ucierpiał, ale ona też mogła, nie?
        I skąd w ogóle te wszystkie myśli? I reakcje, jak rumieńce? Może jednak bardziej uderzył się w tą głowę, niż myślał...
    - To nic - stwierdził, zabierając dłoń z jej głowy i przenosząc ją na dłoń Fran, sięgającą jego twarzy. Chwycił ją, nie mogąc oderwać wzroku od jej oczu. Była taka ciepła w dotyku... - Ważne, że nic ci nie jest... - powiedział szczerze z... niewiadomych mu powodów.
        Przez myśl mu przeszło, jak ta sytuacja mogłaby wyglądać dla osób postronnych. Zdecydowanie dwuznacznie. I to wcale nie poprawiło jego wewnętrznego sporu o zachowanie równowagi psychicznej... jak i fizycznej...
        A jego żona nie miała chyba zamiaru się ruszyć z tego miejsca.
        Nie, żeby mu to jakoś przeszkadzało...
        Może trochę, jeśli spojrzeć na fakt, że znajdowali się bardzo blisko siebie. Tak blisko, gdzie nie spodziewałby się z nią znaleźć jeszcze kilka minut temu.
    - F-Fran? - zapytał cicho, unosząc się lekko na łokciu, aby móc wygodniej na nią patrzeć i z nią rozmawiać. Chociaż miał wrażenie, że niewiele mógłby powiedzieć w tej chwili.
        Nawet nie zwrócił uwagi na to, że w międzyczasie splótł swoje place z jej palcami. Przesunął lekko dłoń w górę po jej plecach, a wyczuwając rząd wypustek, w dotyku kształtem przypominających kółka, zawahał się.
        Z lekko przymkniętymi powiekami, wpatrując się w jej oczy, zapytał:
    - Kolczyki?


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#140 01-08-2014 o 12h55

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Cóż, teraz już całkiem miałam wrażenie, że po tym to z jego mózgu będzie tylko pusta papka, bo nie można wyjść cało przy tych moich zmiennych humorkach. Moja rodzinka w każdym razie ze mną na dłuższą metę nie wytrzymywała, więc i tym sposobem miałam szkołę z internatem i co roku jakieś dłuższe wakacje, byle nie spędzać więcej niż tydzień na raz w domu. Nie, żebym nie lubiłam wyjeżdżać - było miłe, gdy załapałam się na jakąś trasę koncertową zespołu wujka. A to i tak nie zmieniało faktu, że umiałam się pokłócić ze wszystkimi kilka razy dziennie, gdy była taka potrzeba.  I nawet jeśli mało czasu tam spędzałam - to nadal było miejsce, które nazywałam domem.
Pierwsze słowa Alexa mnie trochę zdziwiły. Ważne, że mi nic nie jest? On się dobrze czuł? Może naprawdę się za mocno uderzył w głowę, bo byłam gotowa przysiąść, że prędzej zaczniemy w tej kuchni drzeć koty niż cokolwiek innego się stanie. A tu coś takiego! Choć akurat moja psychika miała wciąż się znakomicie. Za to o niego... Bałabym się zdecydowanie. No i jeszcze tak miło się zrobiło, gdy dotknął mojej dłoni, co mnie już chyba widocznie zakłopotało, bo... Właśnie, powinnam zdecydowanie już się podnieść, a zamiast tego nadal tkwiłam w bezruchu.
I w ogóle, czy jemu właśnie głos zadrżał?  To było takie urocze! Ale znów skrócił moje imię, co mi jednak zbytnio nie przeszkadzało. Do momentu, bo Frances brzmiało lepiej. W tym momencie byłabym gotowa znieść te denerwujące Franny.
- Hm? - mruknęłam ciekawa, o co mu chodzi. Chyba nie o to, że nadal się nie podniosłam? Choć w sumie to powinnam już to zrobić. Ta, gdyby jeszcze chęci sie pojawiły...
I się nagle pojawiły, gdy poczułam dotyk na plecach, a Alex wymówił jeszcze jedno słowo w formie pytania. Poderwałam się niemal od razu. Nie, żebym nie lubiła tego corsetu, jednak to trochę dziwne, gdy ktoś widzi ile ja mam tam tych kolczyków. Wybryk zeszłych wakacji, którego nie żałowałam, ale mi wystarczało, że ludzie wiedzieli o lowbretsach. Przewodnicząca z piercingiem? Co prawda - tu już się przyzwyczaili, wystarczy, że nauczycieli byli dziwnie.
- Corset. - mruknęłam tylko w odpowiedzi, odsuwając się. I w tym oto momencie z głośników w akademiku wydobył się komunikat byśmy za półtorej godziny stawili się w salonie. Dziwne... Jednak oczywistym dla mnie było, że wszyscy jeszcze nie wrócili, więc szybko napisałam do wszystkich sms, nie bardzo wiedząc kto w akademiku się znajdował i mógł to usłyszeć.  - Ciekawe co znów od nas chcą. - westchnęłam.
A gdy zauważyłam, że babeczki są już gotowe wyjęłam je i włożyłam ciasto na ich miejsce, wcześniej wykładając na nie jabłka.Oby tylko nie kontynuował tematu.

Offline

#141 01-08-2014 o 16h56

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Z wyraźnym samozadowoleniem z podjętej przez białowłosego decyzji odnośnie wyboru żelu, obserwował jak Kou wygodnie usadawia się po drugiej stronie wanny... Może on sam nigdy by się nie przyznał przed światem, ale chciał sprawić - nawet takimi drobnymi błahostkami - przyjemność czarnowłosemu. I najwyraźniej mu się udało, sądząc po minie małżonka, chłonącego każdym zmysłem otaczający ich subtelny zapach kwiatów wiśni. Zapewne zatęsknił za swoim rodzimym krajem, więc tylko w taki sposób mógł go na kilka chwil przenieść jego ducha z powrotem do ojczyzny chłopaka...
Poczuł się lekko skrępowany, widząc pytające spojrzenie Shinobi'ego.. Uhh. Od czego by tu...
Ciało o skórze odcieniem przypominającym cappuccino z czekoladą przysunęło się do niego, sięgając smukłą dłonią w stronę niewielkiego koszyczka mieszczącego naprawdę imponującą ilość butelek oraz przedmiotów przeznaczonych do kąpieli... Miał mały mętlik, który wybrać - sięgnął po mydło o takim samym zapachu jaki unosił się nad gorącą wodą... Potarł kilka razy owalnym przedmiotem gąbkę, a następnie obrócił do siebie plecami Kou - siadając za nim. Z nielicznych mang jakie czytał, rzekomo w Japonii to właśnie partnerki myły swoim mężom plecy... Mimo iż nie chciał przyznawać się do tej roli, wciąż czuł ten obowiązek aby ciemnowłosy poczuł się jak u siebie w domu. Toteż po odgarnięciu jego burzy włosów - jakże miękkich w dotyku - na jedną część szyi, zabrał się za mycie ciała chłopaka. Przygryzł wargę, widząc wspaniałe mięśnie pokryte wytatuowaną skórą, skupiając się na ruchach gąbki. Myj. Nie patrz na mięśnie. Tylko myj. Noż myj do cholery!
Owszem, Kou był czyściutki... ale tylko na plecach. Lucas zarumienił się na myśl, że ma umyć inne części jego ciała i ostatecznie spasował.
Wypłukawszy gąbkę, pozwolił mu wrócić do poprzedniej pozycji. Teraz to białowłosy odwrócił się do niego tyłem, wygodnie się rozsiadając i opierając własnym ciałem o jego. Ramiona były gdzieś mniej więcej na wysokości mostka małżonka, gdy jedna z dłoni powędrowała ponownie do magicznego miejsca gdzie trzymał wszystkie środki czystości. Ostatecznie wybrał szampon, który najbardziej mu odpowiadał zapachem... Gdyż kojarzył mu się z jego własnymi korzeniami. Kokos. Wyłożył się wygodnie, spoglądając do góry na chłopaka szmaragdowymi oczyma - podając mu butelkę.

Offline

#142 01-08-2014 o 18h07

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Koujaku obserwował uważnie zmieszanie na twarzy partnera, następnie podążył wzrokiem za jego dłonią, gdy ta sięgnęła na leżący dokładnie po środku koszyczek pełen różnorodnych żelów i innych, różniących się od siebie zapachami zaczynającymi się na prostych, oczywistych, aż po te bardziej skomplikowane, ale jakże przyjemne w swej zmieszanej formie. Było wręcz widać ten psi ogon machający niczym szalony oraz spojrzenie zbitego pieska, który ponad wszystko pragnął teraz pobawić się słowami swojego pana, które poruszały się zachęcająco z każdym drgnięciem Lucasowego ciała. W sumie to już trochę brzmi dziwnie, ale cóż mu na to poradzicie? Oduczyć już nie dacie rady, tyle wam powiem. W krew mu weszła miłość do włosów, która chwilowo całkowicie skupiała się na czuprynie towarzysza z powodów wyjaśnianych już chyba wcześniej. W każdym bądź razie był nieco zawiedziony widząc, jak chłopak wybiera mydło dalece związane z włosami, jednak jego przyjemny zapach dochodzący do jego nosa nawet z odległości oraz fakt, iż rozciera ją na gąbce wyraźnie poprawił jego humor. Shinohara zrozumiał przekaz i o wiele szczęśliwszy odwrócił tyłem do białowłosego, dając mu wyczyścić swoje do połowy wytatuowane plecy oraz ramiona, pomrukując czasem w wyraźnie przyjemności dawanej mu przez ten nie celowy, ale jakże relaksujący masaż. Dopiero po chwili tak naprawdę doszło do niego, co tym gestem miał na myśli Lucas i to wywołało wybuch radości objawianej szerokim uśmiechem z przymkniętymi oczami oraz rumianymi policzkami. Zaraz jednak ich pozycje się pozamieniały. Po chwili młodszy chłopak oparł się plecami o tors towarzysza, podając mu szampon o wybranym zapachu. Teraz to była już euforia. Mógł wreszcie pobawić się jego włosami!
Szczęśliwy Koujaku nachylił się nieco do przodu, składając motyli pocałunek na szyi partnera, za nim zmoczył bujną czuprynę i zabrał się za jej mycie. Dokładnie tak, jak wcześniej masowano mu plecy, tak teraz on masował ostrożnie głowę Lucasa wcierając przy tym szampon w jego białe kudły. Wiedział jak to robić i było to widać wyraźnie. Te lata praktyki w zakładzie matki oraz fakt, że był dość rozrywanym fryzjerem w tym nie tak wielkim miasteczku, a z pewnością w dystrykcie, w którym mieszkał, były teraz widoczne jak na dłoni. Wreszcie zadowolony z efektów swojej pracy, Kou chwycił słuchawkę i odkręcając wodę, odkładnie zmył pianę z całej powierzchni jego włosów. To nie był jednak koniec. Korzystając z tego samego mydła, co wcześniej Lucas, Japończyk umył jego plecy, ramiona, pozwolił sobie nawet na zajęcie się klatką piersiową. Pozostawało już tylko pytanie - co dalej?

Offline

#143 02-08-2014 o 13h40

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Wygodnie się wtulił w tors chłopaka, pozwalając mu na robienie absolutnie wszystko z jego włosami - sam bowiem rozpływał się i rozkoszował ruchem gorącej wody opływającej ciało białowłosego, czując się przyjemnie z tego powodu ociężały. Rozmarzył się, czując delikatny pocałunek na swojej szyi, aby po chwili z uśmieszkiem na ustach obserwować zachwyt Kou nad jego żyjącą własnym życiem czupryną. Nie rozumiał, nad czym to tak się roztkliwiał, przecież jedyny zabieg jakim poddawał swoje kudły to było mycie oraz czesanie... A ostatni raz strzygł się z rok temu - co widać było po ich długości. Chociaż Lucas nie należał do mężczyzn co preferują fryzurę "na jeża", wolał mieć jakieś dłuższe kłaki.
Szybko i niezwykle zręcznie poradził sobie z tym zadaniem, ku zdumieniu chłopaka. Potem go będzie musiał o to wypytać, gdyż teraz uwagę w połowie Brazylijczyka skupiły poczynania jego małżonka, albowiem zabrał się za czyszczenie go. Z niewielkim rumieńcem, który wypłynął na jego policzki śledził wzrokiem szmaragdowych oczu dłonie Shinobi'ego, myjącego już tors Lucasa. Przełknął ślinę, patrząc na niego przez ramię. Ostatecznie zdecydował się aby odebrać mu gąbkę i zwrócony przodem do chłopaka zrobił dokładnie to samo co on. Starając się nie patrzeć w dół - ku chwale nie wiedział czyjej nadal woda była jeszcze pokryta pianą - zabrał się za ramiona. Podziwiał mięśnie, zupełnie jakby były dziełem spod dłuta wybitnego rzeźbiarza jednocześnie wodząc wzrokiem za tatuażami pokrywającymi jego jedwabiście miękką skórę.
- Niesamowite...
Wymsknęło mu się, lecz zaraz po tym skupił się na delikatnych, okrężnych ruchach gąbki myjących aktualnie barki Kou. Ostatecznie - doszedł do tego samego momentu co on, kończąc na pasie... Z niemałym zakłopotaniem patrząc na jakże przystojną twarz swojego małżonka. Starając się nie patrzeć, dłońmi napotkawszy jego nogę "wyłowił" ją z wody, powoli pieszcząc także i ją. Długo mu nie zajęło umycie ich - jednakże tylko do połowy ud, dalej nie miał odwagi - a następnie zajął się ich masażem. Zręczne palce Lucasa przywykłe do takiego zabiegu wkrótce rozluźniły mięśnie Japończyka, obserwując go katem jaskrawozielonych oczu. Stopniowo przechodził coraz bliżej jego torsu, aż dłonie chłopaka zatrzymały się na barkach.
- Przyjemnie?
Zapytał z nadzieją, iż tak faktycznie było.

Offline

#144 02-08-2014 o 15h49

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

I Atsuko Sekine I

Atsu, zrobiła się czerwona jak piwonia, przyłożyła dłonie do policzków i uśmiechnęła się chyba najszerzej jak potrafiła.
~ Ojej, naprawdę tak uważasz! To bardzo miłe z Twojej strony Stefciu.
Kiedy on jadł, ona przysunęła się do niego i zaczęła molestować kosmyki jego włosów.  Spojrzała na niego jak mały szczeniaczek, chcą ubłagać go, żeby pozwolił jej zrobić sobie warkocza.
~ A ty lubisz gotować? Może masz jakieś ciekawe hobby? - zaczęła dopytywać. Dziś Atsu nie zachowywała się jak mała wystraszona wiewióra. Wręcz przeciwnie, myśląc, że Stefanek jest dziewczynką była bardziej pewna siebie i zrelaksowana. Przeczesywała jego włosy palcami czekając na odpowiedź towarzysza. Po chwili zaczęła nieśmiało dzielić je na trzy części z których chciała zapleść mu śliczny długi warkocz. Od nowej fryzurki uratował go jedynie dźwięk telefonu rozbrzmiewający z torby niebieskookiej dziewczyny. Na czworakach powędrowała do torby by zobaczyć kto przysłał jej wiadomość. Przeczytała ją szybko  i pokazała wiadomość blondynowi.
~ Ciekawe czego chcą.

Charlotte Claire Frossard

Wysłuchała tego co mówi chłopak, popatrzyła na niego nieco podejrzliwie. Byle by sobie nic nie pomyślał.
~ Mnie to obojętne - tak, czy siak nie ona będzie przenosić rzeczy. Nie ma najmniejszego zamiaru wynosić się z pokoju w którym już sobie wszystko ładnie poukładała. Po kilku minutach kelner przyniósł pucharki lodów. Widząc swój, pełen owoców, świeżutkich, pachnących grubo krojonych kawałków ukrytych między kulkami sorbetu, aż zagryzła dolną wargę ciesząc przez chwilę oczy piękną kompozycją. Gdy zaczęła je jeść, stwierdziła, że smakują o wiele lepie niż wyglądają.
~ Pychota- skomentowała i przyjrzała się Ryanowi zajadającemu swoją porcję. Musiała przyznać, że..no cóż chłopak był przystojny i to nawet bardzo. Gdyby nie miał opinii takiego zboka zapewne uganiał by się za nim spory wianuszek wielbicielek. Po chwili zorientowała się, że za długo mu się przygląda, czego miała nadzieję nie zauważył. Jeszcze by ją perwers jeden oskarżył o jakieś brudne myśli. Zaczęła ją denerwować cisza i wygrała kobieca natura która kazała jej zacząć paplać. W tym jednak przypadku wykorzystała ją sprytnie zadając chłopakowi niegroźne pytanie.
~ Wcześniej wspominałeś, że przyniesiesz do pokoju wieżę. W takim razie może powiesz mi wcześniej czego lubisz słuchać. Nie chce być negatywnie zaskoczona w razie czego.- wróciła do pałaszowania lodów czekając na jego odpowiedź.Jej zachwyt ich smakiem przerwał dźwięk który miała ustawiony na dzwonek sms'a. Chwyciła torbę i zaczęła grzebać w niej, przekopując tony rzeczy jakie w niej miała w końcu dostała się do swojego telefonu. Westchnęła czytając wiadomość. Podsunęła telefon Ryanowi pod nos.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (03-08-2014 o 23h43)

Offline

#145 03-08-2014 o 05h01

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka

        Jej reakcja spowodowała kolejny w tym dniu szok. No, może nie szok, ale zaskoczenie jak najbardziej. Ale tego przecież spodziewał się od niemalże początku... więc dlaczego... co było powodem tego, że poczuł się niemalże zawiedziony? Może tak lekko, troszeczkę coś go ukłuło, kiedy tak szybko się poderwała ku górze.
        Nie chciała o tym rozmawiać, czy co? W sumie, zdziwiła go... jej wygląd nigdy nie kojarzył mu się z grzeczną i miłą przewodniczącą, jaką zawsze była... lub też grała. Ale corset? Na samą myśl niemalże miał ciarki.
        Szczerze mówiąc, wiedział co to jest tylko i wyłącznie przez swoją byłą dziewczynę z poprzedniej szkoły, która potrafiła całymi dniami rozmawiać o wszelkiego rodzaju kolczykach. On sam nie był zbyt wielkim fanem tych zabiegów, ale moda modą - swoje pięć minut ma. Co z tego, że dziwna.
        Po chwili do jego uszu dobiegł komunikat. O co im może chodzić? Jakaś para się złamała i wylatuje? Miał tylko nadzieję, że nie jego... kto wie. Może nauczyciele potraktowali te wcześniejsze wybryki Fran i koleżanek całkiem serio?
        Z jego ust wyrwało się ciche, niemalże bezdźwięczne westchnięcie, po czym Alex podniósł się ku górze. Otrzepał z niewidzialnego kurzu, tak z przyzwyczajenia. Po chwili skierował swoją uwagę w kierunku dziewczyny, która właśnie odkładała telefon i zaczęła zajmować się wypiekami.
    - Moja znajoma z poprzedniej szkoły chciała sobie taki zrobić - stwierdził obserwując ją.
        Nie czuł również potrzeby informowania jej, jak bliska to była znajoma.
        Korciło go, by zapytać jak do tego doszło... a nawet przez myśl mu przemknęło pytanie, czy mógłby go zobaczyć. Ta, prędzej sam wylądowałby w piekarniku pewno...
    - Jak tam ciasta? - Starał się zmienić temat na... jakikolwiek.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#146 03-08-2014 o 19h48

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

S h i n o h a r a   K o u j a k u
Koujaku z zadowoleniem malującym się na jego przystojnej twarzy, której rysy wziął po swym ojcu, przyglądał się reakcjom mężo-żony. W takich chwilach zaczynał się cieszyć, że kiedy miał kilka lat zaczął uczyć się w fachu fryzjera i teraz mógł takie cuda wianki wyczyniać dla przyjemności partnera, a chciał tego. Naprawdę chciał. Po wszystkim jakoś pragnął zrekompensować chłopakowi wczesniejsze wydarzenia, dlatego też działał jak najdelikatniej jego silne ręce potrafiły, ale jednocześnie wkładał w to dużo swojej pasji oraz umiejętności, nawet więcej niż zwykle. W końcu nie miał przed sobą przypadkowej klientki z salonu matki, a Lucasa, więc kogoś, o kogo od dziś miał za zadanie dbać. Och, jakże to odpowiedzialnie brzmi! Pytanie tylko, czy nie zbyt odpowiedzialnie, jak na możliwości Koujaku...?
Niewiele po tym, gdy Shinohara wyczyścił partnera w miejscach dostępnych dla jego spojrzenia, a dalej sięgać już nie planował, to Lucas ponownie przejął inicjatywę, zajmując się jego klatką piersiową, a następnie jedną z nóg. I jeśli Kou mógł cokolwiek na ten temat powiedzieć to tyle, że cholera, ten chłopak znał się na sztuce masażu. Karmazynowe tęczówki przykryły powieki zakończone czarną kurtyną rzęs średniej długości, ciche westchnienie wydarło się z bladych ust.
- Tak - szepnął nieomalże tak cicho, że jedynie jego wargi zdawały się poruszać - Bardzo przyjemnie - dodał już nieco głośniej i pewniej, uśmiechając się tym swoim znanym wszystkim uśmiechem, kiedy jednocześnie zdawał się nachylać w stronę białowłosego. Nie spodziewał się tylko, że nagle ktoś zacznie się dobijać do drzwi ich wspólnego pokoju i, co śmieszniejsze, tą osobą była jego kochana siostra, której głos poznałby wszędzie. Z ciężkim westchnieniem wydobył się z wanny, prędko okrywając ciało ręcznikiem od pasa w dół i posyłając przepraszający uśmiech Lucasowi, podszedł do drzwi.
- Oya, Koujaku, czemu ty... NIE MÓW, ŻE!? - ryknęła, najwyraźniej domyślając się tego, co miało przed chwilą miejsce. Shinohara jednak prędko uspokoił wkurzoną bliźniaczkę, która wyjaśniła mu, że dyrektor chce się z nim widzieć. Nau. Ubierając się w czarne kimono wyjęte z szafy pozostawił Kanrę z prośbą zajęcia się Lucasem na czas jego nieobecności i być może gdyby nie fakt, że poprosił ją o to brat, dziewczyna z chęcią po prostu olałaby tą sprawę, a tak... Musi teraz siedzieć na łóżku, gdzie walnięty był plecak z nieskończonością przypinek, czekając na wyjście białowłosego z łazienki.

Offline

#147 04-08-2014 o 00h19

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Stephen Kjellberg

A jednak! Wygrał po raz kolejny! To było tak zadowalające... Że aż, poniekąd, trochę kłopotliwe. Ajajaj! Zaraz po tym, jak ucieszył się z entuzjastycznej reakcji Astuko, powrócić postanowiła jego dobitnie nieśmiała natura. Otóż im niebieskowłosa była bliżej niego, tym bardziej niezręcznie czuł się nasz romantyk od siedmiu boleści. Postanowił jednak z całej siły to olewać (daa, noł łej, chłopczyku!), po czym skupił się na pytaniu koleżanki.
No cóż, gotować, może i umiał choć trochę. W końcu czymś się żywić chłopaczyna musiał, kiedy okazało się, że umiejętności kulinarne Giselle są na poziomie zwanym "zapłacę Ci, tylko nie rób tego więcej!", a pizza i fast foody faktycznie mogą zbrzydnąć po pewnym czasie. Tak więc wówczas, kiedy jego rodzice polecieli do Göteborgu, by opiekować się chorą babcią, miejsce w kuchni wyjątkowo należało do przedstawiciela płci niepięknej, łamiąc tym wszelakie szowinistyczne stereotypy. No... W sumie, jakby nie patrzeć, Steph i tak łamie już wszelakie, szowinistyczne stereotypy.
- No... Trochę tak, ale nie jakoś wybitnie - podsumował swoje wspomnienia. - A ciekawe hobby, cóż, czasem się wybiorę do lasu Amazońskiego polować na jaguary... - poczekał, aż ta popatrzy na niego ze zdziwieniem*, po czym zaśmiał się lekko. Ach, udał mu się żart! Chyba. - Przecież żartuję! No, może to nie takie ciekawe, ale... Przepadam za sztuką - powiedział, zastanawiając się, co ona takiego wyprawia z jego włosami, i czy to na pewno normalne. Zaraz jednak przestał, gdy ta poczłapała do swojej torby, by zaraz wyciągnąć i pokazać mu swój telefon, choć może raczej chodziło jej o treść wiadomości widocznej na wyświetlaczu.
- To jak, idziemy? - spytał, no bo w taki tylko chyba sposób mogliby się dowiedzieć, o co chodziło nadawcy wiadomości, na którego ten nie zwrócił uwagi. Zaraz jednak i on dostał ów wiadomość, przez co i on odkrył tożsamość nadawcy.


Gisele Kjellberg

Już miałam iść do swojego nowego pokoju, gdy nagle zdałam sobie sprawę... No cóż, zdałam sobie sprawę, że mój kolor włosów zobowiązuje. Przez całą drogę ledwo powstrzymując się od zrobienia fejspalma, dotarłam pod swój pokój, gdzie spakowałam swoje rzeczy, żeby zaraz przenieść je w jednej, wielkiej, i kurewsko ciężkiej walizie, do mojego nowego pokoju, którego dzielić będę z... Ach tak, Taylorem. No, teraz też by się przydał, przenieść to gówno... A, co ja będę na facecie polegać! Pf, sama to zrobię, co ja jestem.
No to wzięłam się do roboty. Po katordze, jaką było taszczenie tego cholerstwa zwanego mą walizką, z ulgą popatrzyłam na drzwi do mojego nowego lokum. Wreszcie koniec! Teraz w spokoju będę mogła się rozpakować... Haha, a jednak nie. Teraz iść do salonu. SERIO!?!?!, zakrzyczał mój umysł, a jakby w odpowiedzi na to pytanie, przyszedł mi SMS od Fran.
Otworzyłam drzwi od pokoju i jakoś umieściłam walizkę obok mojego łóżka. Wiedziałam, że to moje po tym, że drugie było już bardzo wyraźnie zajęte. No, chyba że Tay ma jakiś fetysz, i teraz nie wiem, znaczy łóżka swoim zapachem. Starając się nie śmiać z tej myśli, przechyliłam się tak, by widzieć jego twarz.
- Hej, idziesz? - spytałam, licząc na to, że słyszał, i nie będzie potrzeby tłumaczyć mu tego jeszcze raz.




*Trochę posterowałam Atsu, mam nadzieję że Ci nie przeszkadza... Jak tak to pisz.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#148 05-08-2014 o 13h35

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Do uszu wywłoki, leniuchującej na łóżku dotarł dźwięk świadczący iż dostał wiadomość... Olał to jednak, nie chcąc mu się nawet wyciągnąć wysięgnika w postacie ręki aby sprawdzić kto to i jakim prawem śmie truć mu mięśnie pośladkowe. Ponownie wtulił się w poduszkę, lecz znowu świat się na niego uwziął gdyż rozległ się trzykrotny trzask. Pochodzący od drzwi. Najwyraźniej coś wylądowało łóżko obok i to nie było lekkie. A trzeci trzask był efektem pękającej żyłki na jego czole.
Coś rzuciło cień na jego twarz lecz Tay się na tyle rozleniwił na łóżku, iż nie miał nawet zamiaru unieść powiek, aby sprawdzić co to było. Lenistwo~ Ostatecznie jednak zmusił się do otworzenia swoich paczadeł, a widząc nad sobą Giselle na moment znieruchomiał. What the..?.. Idź zua istoto, jak śmiesz mnie wyrywać z błogiego leżakowania i nic nie robienia?
- Gdzie mamy iść?
Powoli wstał przechodząc z leżenia w siad, odsuwając od siebie na stosowną odległość dziewczynę, wpatrując się wyczekująco oczyma w blond włosą dziewczynę. Chcąc czy nie chcąc z ciężkim westchnięciem w końcu oderwał się od jakże wygodnego łóżka, dopiero teraz sprawdzając wiadomość jaka dotarła moment temu. Ehhh...

Za uno momento <czyt. z godzinę później> będą odpowiedzi kolejno Lucasa i Ryan'a>

Offline

#149 05-08-2014 o 14h01

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Gisele Kjellberg

Westchnęłam ciężko, słysząc jego słowa. Serio, nie słyszał tego? No, w sumie nie mój problem, ale z drugiej strony gdybym teraz do pokoju nie przyszła i mu tego nie powiedziała, to będąc już na miejscu spotkania zapewne przymusowo znalazłabym się pierwsza w kolejce do sprowadzenia go tam. Podczas gdy tak naprawdę byłabym jednocześnie ostatnia w kolejce, jeśli kolejnością byłyby chęci do tego. Nie, żeby coś, bo nic tak naprawdę do niego nie mam, ale na cholerę bym się miała wysilać niepotrzebnie?! No, niby stamtąd do salonu to daleko nie było, ale... No, nie chce mi się i już.
- Do salonu - wyjaśniłam krótko widząc, jak spogląda on na telefon. No więc już wie, tyle dobrze.
Przeszłam przez pokój i, stojąc już w drzwiach, odwróciłam się.
- Idziesz ze mną czy mam na Ciebie nie czekać? - spytałam, bo kto wie, kiedy Jaśnie Śpiąca Królewna raczy zleźć z tego swojego łoża.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#150 08-08-2014 o 00h22

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

I ciasto po chwili spoczęło w piekarniku, a ja się odwróciłam do Alexa. Po co mi była wiedza, że jakaś jego znajoma chciała sobie taki zrobić? To znaczy - niekoniecznie taki, jak miałam ja, bo rodzai były miliony, zależnie od tego jaki sobie kto zażyczył. I gdzie. To bywało naprawdę zróżnicowane. A ja chciałam mieć tak klasycznie na plecach. Dwadzieścia dwa kolczyki, to znaczy... Dyski na co dzień, dermale i nakrętki ze slave ringami na imprezy. A to wszystko ciekawie kosztuje, choć mi to tak naprawdę bez różnicy było. Dodatkowo trzeba dodać, że nie lubiłam ich wyjmować, jak już raz coś założyłam, więc nawet zwykłe kolczyki kiedyś zapominał zdejmować, choćby na noc. A potem to już pozwoliłam się im zagoić, zostawiając jeno lowbretsy i corset.
- Spróbuj. Nie jest trujące. - odezwałam się niemal władczym tonem, podstawiając mu pod samą buzie jedną z babeczek. Chciałam znać jego opinię, nawet jeśli nie była ona jakaś znacząca. W każdym razie, jeśli sam sobie czegoś nie ugotuje, a na pewno zmuszę go do tego jeszcze nie raz, to będzie musiał wytrwać na mojej kuchni lub fast foodach. Preferował to drugie. Ewentualnie jakieś restauracje, które należały do tych bardziej przyzwoitych. Co też nie było złym wyjściem, bo ja jednak wolałam piec niż gotować.
I te oczekiwanie, które potrafiło dobić, nim ktoś powie ci co sądzi o twoim wyrobie. Bo nawet jeśli trwa to kilka sekund to zdaje się, że wieki. Niecierpliwość, jak najbardziej wskazana już od pierwszej setnej sekundy czekania.
- I jak? - zapytałam, nie mogąc wytrzymać i nie zwracając większej uwagi, ze tak czy siak ledwo co ową babeczkę mu podałam. To jego wina, że się tak wlecze w takim wypadku, ne? Kilka sekund to za długo by czekać, zdecydowanie, a minuta - to by była katorga. - A poza tym, co sądzisz o piercingu? Myślałam nad zrobieniem sobie nipple'ów. I tuneli, tak jakoś do 16 milimetrów... -dodałam szybko, niby to się zastanawiając, a raczej chciałam zobaczyć jego reakcję na owy fakt.Nic ciekawego, naprawdę, a ogólnie to za żadne skarby nie zrobiłabym więcej piercingu na moim ciele. To co miałam mi starczało.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 4 5 6 7 8