Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5 6 7 8

#101 23-07-2014 o 01h17

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Te jej spojrzenie zwyczajnie mówiło samo za siebie, aż miałam ochotę roześmiać, zezwolić w dodatku na wszystko. Była po prostu inna niż wszyscy, kochająca się wyróżniać i to też robiła. Nie bylo drugiej takiej jak Giselle. Nic tylko wielbić za jej mentalność,  która była tak oryginalna w tej szkole awanturników. Nawet w jej słowach było trochę racji, jednak chciałam oponować, że nie tak tuż po ślubie, kij z tym, co robiłam wcześniej. I właśnie w takim momencie mowa została mi odebrana, ponieważ panna Kjellberg musnęła moje usteczka swoimi. Mruknęłam zadowolona, jednak szybko przypomniałam sobie, że przecież Alex nas najpewniej obserwuje. Uśmiechnęłam się przepraszająco. Nie umiałabym nawet zapanować nad taką reakcją.  A najchętniej chciałabym więcej niż tylko to, lecz teraz było to po części niedostępne. Choć w sumie Giselle by i tak się tym nie przejmowała.
I w tym mogła mnie utwierdzić jej kolejna wypowiedzieć, juz tylko skierowanej do Alexa. Znów jej uśmiech mówił,  ze gdzieś ma jego zdanie na ten temat i nadal będzie robiła swoje. W myślach dodałam sobie, że zamiar to ona ma mnie chyba do szaleństwa doprowadzić. Nie, żeby miało mi to przeszkadzać,  już byłam wariatką.
- Nie byłabym tego taka pewna, czy nas nie obleją. Wiesz, jacy są... - mruknęłam, chcąc zwrócić jej uwagę na siebie. I ciut mocniej ścisnęłam dłonie.  Jeszcze tylko tego by brakowało by zaczęli się kłócić. 

Offline

#102 23-07-2014 o 09h11

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

 
<Ragna osiągnęła kulminację szczęścia dzięki Odi oraz Iku (skacze z radości)>

Link do zewnętrznego obrazka

Stojąc przy drzwiach obserwował, jak reagowała dziewczyna. Zmrużył oczy, bo coś mu tu nie grało.
Po uno, nie oberwał niczym. Ręką. Patelnią. Torbą nie miała, bo ją zdążył zabrać.
Po dos... ten rumieniec, który wykwitł niczym egzotyczny kwiat na jej policzkach...
Po tres - zapłon Charlotte został obniżony o dziewięćdziesiąt procent, czyniąc z niej nieszkodliwą nastolatkę.
Mimowolnie brwi Ryan'a poszybowały w górę, gdy coś zaczęło mu świtać w głowie. Z pewnością stan dziewczęcia nie był spowodowany tym, że wylegiwał się na niej - przecie sama go na sobie wyłożyła. Czyżby... No nie gadajta, że lekkie muśnięcie szyi ją tak oszołomiło? Zasłonił dyskretnie ręką usta, nie wiadomo czemu - może dlatego że moment temu całowały jej szyję - a może dlatego, że jego myśli pogalopowały ciutkę za daleko odnośnie tego, jak bardziej by tu zawstydzić to jego płomiennowłose nieszczęście. Choć teraz zastanawiał się, czy nie zmienić jej ksywki i zlikwidować to "nieszczęście", bo o dziwo chyba zaczynali się dogadywać. Leżenie na nogach zawsze dobre na wszystko, trzeba zapamiętać.
Minęła go bez słowa, kryjąc tą swoją śliczną twarzyczkę z jeszcze bardziej uroczym rumieńcem za kaskadą mieniącymi się pod wpływem promieni słońca rudymi włosami, a on ruszył za nią zamykając za sobą drzwi.
Stanąwszy pod salą, zorientowali się że nie ma praktycznie nikogo. Wow... moc Ryan'a działa, on wyszedł a wszyscy w jego ślady... Wiedział, że kiedyś zostanie Mojżeszem. Oparł jedną z dłoni na biodrze, rozważając słowa Charlotte.
- Możemy pójść na miasto, do jakiejś kawiarni, ewentualnie połazić bez celu. Chyba że masz jakiś ciekawszą propozycję?
Spojrzał na nią wyczekująco, gdy nagle do jego ultra czułego słuchu - lata podsłuchiwania dziewcząt z szatni męskiej się opłaciły - będącego swoistym radarem dobiegł cichy jęk... Czyżby Lucas i Koujaku przeszli do rzeczy? Lepiej niech się pospieszą, zanim ktoś ich nakryje...
Wrócił uwagą do tej istoty wpatrującej się w niego szmaragdowymi oczyma.

Offline

#103 23-07-2014 o 15h41

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
       
        A jednak nie było tak łatwo. Nie chciała odpuścić, hm? Słysząc pytanie, czy jutro będzie odpowiednia chwila na rozmowę, wzruszył tylko ramionami ze zrezygnowaniem. Najchętniej wcale by do tego nie wracał, ale nie liczył na to, że to będzie możliwe. A i tak to się będzie za nim ciągnąć. W sumie, samo wspomnienie upadku nie było złe... a nawet chwila, podczas której przez moment był po drugiej stronie. Tylko to, co się działo później, kiedy nie mógł znaleźć w nikim oparcia.
        Fran puściła jego dłoń. Szczerze mówiąc, poczuł lekki... zawód? Nie.. to nie mogło być to. Ale coś poczuł. A może mu się tylko zdawało? Przez chwilę jednak nie wiedział gdzie podziać ręce, więc wsadził je z powrotem w kieszenie spodni.
        Nie wierzył własnym uszom, słysząc dalsze słowa swojej żony. M-mogłaby coś ugotować? Zdziwienie przeszło jednak bardzo szybko, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
    - Pewno, słodycze zawsze i o każdej porze - stwierdził, spoglądając na nią.
        I chciał już ją chwycić pod ramię i pociągnąć w stronę akademika, kiedy nagle nikt inny, jak kolejna dziewczyna rzuciła się na jego bezbronne - przed takowymi atakami - dziewczę! Tym razem była to jakże urocza Gisele. Nie, żeby coś, ale nagle niezmiernie zaciekawiło Alexa, czy Fran nie jest przypadkiem zainteresowana w szczególności dziewczynami. To by tłumaczyło jej niechęć i to... że aż tyle przedstawicielek płci pięknej się koło niej kręci. Jeśli to przypuszczenie okazałoby się słuszne, czekałby go niezmiernie trudny rok...
        Odsunął się kilka kroków, jakby Gisele go oparzyła. Przyglądał się kilka chwil młodym kobietom, jakby nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Ile razy miałaby się ta scena powtórzyć? Zamyślił się przez chwilę, kto jeszcze może rzucić się na Fran. Wątpił jednak, czy pozostałe dwie dziewczyny zrobiłyby coś takiego. Więc trzeba będzie mieć te trzy na oku... Echh...
        O dziwo, Frances nie miała tej samej mimiki twarzy, co wcześniej. Czy mu się wydawało, czy ona... próbowała wziąć na poważnie ten projekt i starała się nie odpowiadać z większą czułością na gesty przyjaciółki? Aż z tego wszystkiego nie wiedział nawet co robić. Wkurzył go jednak tekst Gisele o tym, że zdrady są przecież częścią małżeństwa. Po pierwsze: szczerze wątpił, czy nauczyciele poszliby na ten układ, a po drugie... ni w ząb mu nie pasowało się dzielić Panią-Kolorowe-Włosy.
        A już tym bardziej wiedział, że odseparowanie Fran od innych dziewczyn będzie konieczne, po scenie, jaka przed chwilą miała miejsce. Normalnie pewno przeszedłby obok, nie zwracając większej uwagi na zachowanie dziewczyn, ale... żeby tak całować jego żonę na jego oczach? I to jeszcze przed szkolnymi kamerami?! Co ona sobie myślała?!
        Widział wymalowane na twarzy siostry Stephena wyzwanie. Czegokolwiek by nie zrobił, ona będzie miała to w poważaniu. Ha, wyśmienicie! Żałował trochę w tym momencie, że został wychowany w sposób, który bicie kobiet uznawał za jeden z najgorszych grzechów.
    - A nawet jeśli..? - zapytał, odpowiadając wyzywającym wzrokiem Gisele.
        Zastanawiał się chwilę, co mógłby zrobić. Chyba najlepszym wyjściem byłoby po prostu wziąć Fran na ręce i wyjść z nią z budynku. Tak... tak sądził. Gisele mogła próbować wydrapać mu oczy, on nie zawali tego roku przez kilka bab!
    - Kochanie - zwrócił się do panny de Cardonnel - jeszcze twój ukochany mąż zrobi się zazdrosny. - Podszedł do dziewcząt, odciągając je od siebie. - Może też powinienem zacząć zachowywać się jak one? - zapytał, unosząc brew.
        I nie czekając na reakcje, podciął nogi Fran, chwytając ją jednocześnie, by nie upadła, a kiedy dziewczyna znalazła się w jego ramionach, nie zważając na Gisele, ruszył w kierunku wyjścia szybkim krokiem. Zwolnił dopiero, kiedy przeszli przez drzwi wejściowe szkoły.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#104 23-07-2014 o 17h13

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

I mój wzrok znów przeniósł się z Giselle na Alexa. No oczywiście, bo przecież wyzwanie trzeba przyjąć, tak? Teraz miałam ochoty urwać im obojgu łby, niestety nie wypadało by w miejscu gdzie są kamery. Trochę dyskrecji, nei chciałabym od razu trafić za kratki. Czy do jakiegoś tam ośrodka, bez różnicy to było dla mnie.Ale na razie przewróciłam tylko oczami, co było dozwolony, jeszcze. Normalnie załamie się z nimi. No i chciałabym więcej uwagi Gis, a nie, że ona zwróciła ją na Alexa. Normalnie foch! Ale co mogłabym począć w takim wypadku, nic tylko się obrazić i olać to wszystko.
Drgnęłam słysząc zwrot "kochanie", który na pewno był skierowany do mnie, a z dokończenia tego zdania miałam ochotę się tylko śmiać. Czy już się zazdrością ciut za dużo razy nie wykazał w ciągu godziny? Widocznie dla niego jeszcze nie, a mnie to już naprawdę tylko bawiło. Być zazdrosnym o wszystkie moje przyjaciółki, kij że takie trochę ciut bliższe. No i jedna właśnie mnie pocałowała... Nadal go nie rozumiałam i już.
I znów zostałam odciągnięta od dziewczyny, co to ma być, ale w końcu wiedziałam, że to się tak skończy. On by tego nie ścierpiał, tym bardziej, że Giselle zdecydowanie rzuciła mu wyzwanie. Dzieci! Nie, żeby ja tam się zaraz zachowywała lepiej. Tym razem jednak Alex wziął mnie na ręce, co chyba miało być środkiem bezpieczeństwa, a ja już odruchowo objęłam go za szyję. No chyba go... Żeby robić coś takiego, powinnam go z miejsca wykastrować, to by nauczyło, że ma mnie o czymś takim informować. Wydęłam usteczka obrażona, patrząc za Giselle. Mówiłam, że jest z niego cham... Zaczynam się przyzwyczajać.
- Zabierz mnie do kuchni, mój wierny rumaku! - rozkazałam wesoło, mrugając jeszcze do blondynki i wskazując Alexowi kierunek. Nie ważne, że przecież wiedział jak iść.

Offline

#105 23-07-2014 o 20h32

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Charlotte Claire Frossard

Popatrzyła na niego gdy zaproponował wyjście na miasto. Żadnej zboczonej propozycji , kawiarnia , spacer po mieście, a gdzie podstęp? Cóż, a może jednak te plotki o jego zoczeniach były przesadzone?
~ W sumie przydały by mi się nowe książki, ale najpierw się przebiorę w coś wygodniejszego, to co za pół godzinki pod akademikiem? 
Podeszła do niego by wziąć swoją torbę, do jej uszu dotarł jednak cichy jęk. Po chwili stwierdziła jednak, ze musiało się jej wydawać i zignorowała go. Zarzuciła sobie torbę przez ramię i ruszyła korytarzem kierując się w stronę akademika. Jeśli mieli wyjść... oni wyjść razem, jeszcze wczoraj sama zabiła by śmiechem człowieka, który by jej powiedział, że ona i Ryan pójdą razem na miasto. Ryan, ona i wspólny wypad, hahahaha, przecież większość liczyła, że to własnie oni będą sobie skakać do gardeł i wszczynać awantury na każdym kroku. Choć teraz tak właściwie nie wiedziała czemu ma on opinię takiego zboczeńca, wydawał się w miarę normalny i miły. Postanowiła, że będzie dla niego miła, no chyba, że zacznie ją molestować, obmacywać, albo gadać sprośności. Wtedy nic nie uratuje go przed plaskaczem, obiciem  rodowych klejnotów i oblaniem roku. Ona przecież zawsze może przenieść się do innej szkoły we Francji, ku radości ojca. Nim się obejrzała była już w akademiku, szybko znalazła się w swoim pokoju i rzuciła szkolną torbę na łóżko. Podeszła do szafy w której przez dłuższą chwilę grzebała w poszukiwaniu odpowiednich ubrań. Wszystkie koleżanki widziały ile czasu zajmuje rudowłosej dobranie odpowiedniego stroju, ale dzięki temu w każdej sytuacji wyglądała doskonale. Weszła do łazienki upewniając się kilka razy czy na pewno zamknęła drzwi. Czasy luzu kiedy mieszkała z koleżankami własnie minęły, do tego zamieszkała ze zbokiem który znany był z podglądania. Rozebrała się  i weszła pod prysznic. Chłodna woda przyjemnie orzeźwiła jej ciało wywołując gęsią skórkę. Choć osobiście Charlotte wolała gorące kąpiele i prysznice, wiedziała, że ciepła woda może ją uśpić i rozleniwić. Gdy wyszła z pod prysznica i wysuszyła ciało wtarła w nie odrobinę balsamu porzeczkowego o bardzo przyjemnym zapachu. Chwilę później była już gotowa, odziana w czarne obcisłe dżinsy, bokserkę tego samego koloru i brązową marynarkę. Kilka dodatków w postaci biżuterii i gotowa była wyjść na miasto. Wyszła z łazienki i położyła sukienkę na łóżku i chwyciła brązową torbę, zapakowała do niej kilka drobiazgów i gotowa była wyjść. Przejrzała się jeszcze szybciutko w sporych rozmiarów lusterku wiszącym na ścianie pokoju. Na szczęście i zapewne ku radości Ryana tak niedbale, że nie zauważyła śladu który na szyi pozostawił jej "mąż". Wcisnęła stopy w wygodne czarne balerinki i wyszła przed akademik, gdzie rozglądała się za swoim towarzyszem.

Offline

#106 23-07-2014 o 23h28

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
       
        Na jego twarzy samoistnie zagościł pełen zadowolenia uśmiech, kiedy poczuł oplatające jego szyję drobne dłonie lekkiej dziewczyny. Nie była mu ciężarem. No, przynajmniej nie fizycznie.. chociaż... Jakby tak miała zamiar go walnąć w niektóre miejsca... Fizycznym ciężarem więc być również może.
        Z niedowierzaniem przyglądał się jej nagłej zmianie nastroju. Ma udawać rumaka? Haha, zdziwienie jeszcze się pogłębiło, a uśmiech sięgnął oczu.
    - Co tylko rozkażesz, milady - stwierdził, patrząc przed siebie.
        Na zewnątrz słońce świeciło w najlepsze, a lekki wietrzyk delikatnie obmywał ciała nastolatków, mierzwiąc włosy. Alex poczuł kilka nieswoich kosmyków, dotykających jego szyję, prawe ramię oraz taką samą część twarzy. I musiał, z lekką niechęcią, przyznać, że było to całkiem przyjemne doznanie. Zapach był całkiem... miły, a dotyk miękki. Szczerze mówiąc, nie spodziewał się tego. Myślał, że będą one plastikowe... twardsze przez farbę. Miła niespodzianka.
        Słońce świeciło mu w oczy, ale nawet nie miał jak założyć okularów, których i tak nie posiadał w chwili obecnej. Leżały sobie one wygodnie na biurku w akademiku.
    - Wygodnie jest księżniczce? - zapytał, spoglądając na nią kątem oka. - Byłbym zasmucony, słysząc negatywną odpowiedź - dodał, ledwo powstrzymując uśmiech.
        Drzewa dawały przyjemny cień. Dopiero zaczął się wrzesień, a wakacje skończyły. Było więc całkiem ciepło na dworze. Gdzieniegdzie Alex dojrzał innych ludzi. Grupy przyjaciół, cieszące się z przerwy, lub końca zajęć... członków ich nieszczęsnej klasy... albo zwykłe zakochane pary, które cieszyły się swoją obecnością. Zastanawiał się tylko, czy kiedyś kogokolwiek relacja podczas tego projektu sięgnie na taki poziom. Zaraz jednak pomyślał o dwójce nastolatków, jacy przeszli do łazienki... no. Może jednak coś z tego będzie.
    - Lubisz lato, Fran? - zapytał, myśląc o zakupieniu jakiś lodów w najbliższym czasie.
        Niósł ją jeszcze kilka metrów, aż nie dotarli do drzwi akademika. Wtedy jak najostrożniej postawił ją na ziemi. Może uda nam się zacząć od początku.
        Otworzył przed nią drzwi wejściowe, a z wnętrza budynku wydobył się przyjemny chłód. Zachowując się niczym prawdziwy dżentelmen, czekał, aż jego dama wejdzie do środka.

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (23-07-2014 o 23h28)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#107 24-07-2014 o 13h44

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Skinął głową na jej słowa, oddając jej torbę i odprowadzając wzrokiem aż zniknęła za najbliższym rogiem. Wciągnął głęboko powietrze w płuca, chłonąc zapach szkolnego holu : mieszanki ledwo wyczuwalnego potu, starego papieru a także stęchlizny w kombinacji z świeżością napływającą z otwartych okien. Specyficzna woń, wprowadzająca zapewne osoby które dawno jej nie wyczuły w swoistą nostalgię. Oderwał się plecami od ściany - lekko obdartej z farby i tynku - zmierzając powolnym krokiem w stronę wyjścia ze szkoły.
Otwierając drzwi, aż przymknął oczy gdy rześki powiew wiatru uderzył go w twarz, rozwiewając jego kasztanową czuprynę na wszystkie strony. Dłonią jakoś uporządkował tańczące kosmyki, wkrótce dochodząc do wyjścia z akademika. Przysiadł na jednym z zewnętrznych parapetów tak, aby sam był niewidoczny przez osobę wychodzącą z budynku - a on miał doskonały na takową widok.
Zaczął uporządkowywać wszystkie wydarzenia mające dziś miejsce.
Szokujący pomysł pana psora bez piątej klepki i bulwers zdecydowanej części społeczności uczniowskiej. Następnie liczne kłótnie i scenki ku uciesze tym, którzy się dogadywali. Potem nagłym cudem jakby ktoś ich łupnął magiczną różdżką w łby zaczęli się - no, bynajmniej znaczna większość - dogadywać, a niektórzy nawet poczęli brnąć w coś dalej... I to wszystko w przeciągu dwóch godzin? Wow... uczniowie zmienni są. Zastanawiał się, czy oni tak naprawdę nie filmują ich z ukrycia, szykując film pokroju dajmy przykład... Big Brother'a?
Ryan zaplótł dłonie za swoim karkiem, spoglądając w bezchmurne niebo rozciągające się nad całym miastem... Może jednak przetrwają jakoś ten rok? Skoro jakoś zaczął się dogadywać z tą charakterną wiewiórką... Jego dłoń mimowolnie dotknęła najpierw ucha, w które Charlotte go musnęła jakiś czas temu, a następnie na usta którymi całował jej szyję... Gwałtownie potrząsnął głową. Nie. Ma. Takiej. Opcji. Poszła won, złe myśli.
Na jego szczęście wyrwało go z nich ciche skrzypienie, oznajmiające iż ktoś wyszedł. Automatycznie zwrócił w tamtym kierunku swój wzrok i natychmiast zeskoczył, widząc płomiennowłosą dziewczynę. Stanął za nią - gdy ona jeszcze szukała go wzrokiem czy aby nie pojawi się ze strony szkoły. Na krótką chwilę zamarł, będąc zdumiony tym, iż Charlotte poza byciem złośliwą wiewiórą była również kobietą... Co lekko oszołomiło i zaskoczyło Ryan'a - pozytywnie.
- Pięknie wyglądasz...
Palnął, zanim się ugryzł w język, obserwując jak gwałtownie odwraca się w jego stronę. Mimo wszystko raczej nie sądził, aby chciała go pobić za drobny komplement... Przecie to nie napastowanie, prawda? A on jedynie stwierdził fakt. Zrównał się z nią krokiem, zerkając kątem oka na niższą o półtorej głowy dziewczynę. Jego zmysł węchu wyczuł delikatny zapach otaczający ciało dziewczyny... Słodki i kuszący... Czy czuł owoce porzeczki?
- Rozumiem, że teraz do księgarni?
Zapytał, starając się nie zwracać na nutkę woni Charlotte. Co było - trzeba przyznać - ciężkim, aczkolwiek możliwym do zrealizowania zadaniem. Na jego szczęście udało mu się je wykonać.

Offline

#108 24-07-2014 o 14h54

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Moje usteczka na moment ułożyły się w idealne "o", gdy jakby przystał na to, że jest moim rumakiem w tej chwili. Dobrze się czuł? Byłam pewna, że poczuje się przez to urażony, czy coś tam takiego podobnego. A tu dosłownie nic. Szybko moja minka wróciła jednak do poprzedniego stanu, a na usteczka znów wpłynął uśmieszek. Przymknęłam z zadowoleniem oczka, gdy wyszliśmy na zewnątrz, a chłodny wiaterek owiał moją twarzyczkę. I przy okazji rozwiał długie włosy, które teraz chyba były już wszędzie. Co nie sprawiało, że jakoś się tym szczególnie przejmowałam. Lubiłam moje włosy, bo mimo licznych farbowań nadal miękkie, przyjemne w dotyku. Co raczej mało kiedy ma miejsce, gdy ktoś nie używa tych wszystkich odżywek.
- Może być. - mruknęłam w odpowiedzi, chcąc go lekko podrażnić, choć pewno mój uśmieszek wszystko psuł. O ile był widoczny spod tej kurtyny, jaką stały się teraz moje włosy.
Taka podoba była wprost idealna, by usiąść w cieniu i nic nie robić, odpoczywać, a tu proszę - szkoła! Co prawda, nauczyciele u nas raczej się zbyt uczniami nie przejmowali, i wzajemnie, dlatego spora część uczniów była poza budynkiem szkolnym. Cóż, cieszyli się pogodą, komu miałabym się dziwić. Jednak skoro już powiedziałam, że coś zrobię do jedzenia, to musiałam takie wylegiwanie się odłożyć na później, co akurat już mniej mi pasowało.
Uniosłam jedną powiekę, słysząc jego kolejne pytanie. Czy lubiłam lato? Lubiłam letnie burze i ten chłodny wiaterek, to jak słońce grzało skórę, a cały świat wręcz promieniał, gdy kwiaty zakwitały. Lubiłam zrywać owoce z drzew w lato, choć często ich nie potrafiłam sama dosięgnąć. Ale lubiłam również majowe deszczyki, to jak świat budził się do życia, gdy śnieg powoli znikał. Pierwsze pąki, które pojawiały się na krzewach, drzewach. Cieszyłam się, jak małe dziecko gdy biały puch przykrywał ziemię, nie liczyło się, że wychodząc w cienkich ubraniach wtedy mogę się przeziębić. I ślizgać się po zamarzniętej wodzie. Jak dziecko... Którym zresztą nadal byłam. A także podobało mi się, gdy liście drzew przybierały barw złota, czerwieni, a potem spadały na ziemię, by przykryć ją swym całunem przed zimą. I kolejne burze, deszcze.
- Każdy czas ma swój urok. Tak, lubię lato, jednak nie bardziej niż inne pory roku. - odparłam, zastanawiając się tylko przez moment, czy to nie brzmiało zbyt filozoficznie, lecz nie miałam się chyba czym przejmować. Mówiłam w tym momencie samą prawdę.  - Nie miałeś mnie przypadkiem zanieść do kuchni? - spytałam podchwytliwie, gdy znów znalazłam się na ziemi. O dziwo na nogach, ostrożnie odstawiona... To aż dziwne, jak w tym momencie był delikatny. Ja pewnie wykazałabym się co najwyżej gwałtownością.

Offline

#109 24-07-2014 o 17h59

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Charlotte Claire Frossard

Usłyszała znajomy głos, najpierw jej brew uniosła się pytająco, a później odwróciła gwałtownie. " Pięknie wyglądasz", bez żadnego zboczonego komentarza w stylu niewżytego gimnazjalisty? Jeszcze chwila i będzie w stanie uwierzyć, że chłopak jest ofiarą propagandy i nagonki ze strony innych. Nie okazując jednak swojego zaskoczenia i lekkiego szoku wynikającego z zachowania chłopaka po prostu uśmiechnęła się promiennie.
~ Och dziękuje.- dalej słuchała go uważnie, wciąż nie mogąc wyzbyć się jednak wrażenia, że ten czar może prysnąć w każdej chwili. Kiedy wspomniał o księgarni po prost uśmiechnęła się tajemniczo. Położyła mu dłoń na ramieniu i lekko pociągnęła.
~Choć idziemy. - po kilku sekundach jednak poczuła się niezręcznie i zabrała dłoń, chowając ją do kieszeni. Znała drogę do celu doskonale i zwykle bardzo szybko ją pokonywała, teraz jednak męczyła się. Miała ochotę zapytać Ryana o kilka rzeczy, nie wiedziała jednak czy wypada. Nie chciała wywoływać kolejnej wojny, w razie gdyby pytanie nie przypadło mu do gustu. Zamiast więc skupić się na towarzyszu obserwowała wystawy sklepów notując sobie gdzie wyciągnąć którąś z koleżanek...o ile szanowny pan małżonek znów nie urządzi scen zazdrości. Nim się spostrzegła omal ni minęli budynku na wystawie którego leżało pełno niedbale ułożonych wież z książek. Stara tablica nad drzwiami z nazwą miejsca czasy świetności miała już dawno za sobą, teraz ledwo dało się zauważyć że coś kiedyś było na ciemnoniebieskim kawałku drewna z którego farba zaczynała się łuszczyć. Odruchowo złapała brązowowłosego za nadgarstek  i pociągnęła w stronę ciężkich, dębowych drzwi w których znajdował się mały i prosty witraż. Nacisnęła mosiężną, pozłacaną klamkę, która również nosiła ślady długiego użytkowania i pchnęła drzwi całym ciężarem swojego ciałka. Gdy tylko znalazła się w środku usłyszała staromodny dzwoneczek zawieszony obok drzwi, do jej nozdrzy dotarł słodki zapach starego papieru, drewna i kurzu zmieszane ze świeżym powietrzem napływającym z otwartego okna. Delektowała się nim przez chwilę, później rozejrzała po pomieszczeniu. Zawsze uważała, że czas w tym miejscu się zatrzymał, a nawet jeśli nie to ten antykwariat wyrwany jest z innego wymiaru. Tuż obok wejścia znajdowała się lada na której stała staromodna kasa.  Za nią ukrył się sprzedawca i zarazem właściciel. Starszy człowiek o bladej cerze, z wieloma zmarszczkami na twarzy , kępką siwych włosów  odziany w jasno niebieską wypłowiałą koszulę i brązowe spodnie. Podniósł mętne błękitne oczy z nad książki, poprawił kanciaste okulary i uśmiechnął się serdecznie. Rudowłosa odwzajemniła uśmiech i przywitała bardzo serdecznie ze starszym panem rozmawiając przez chwilę po francusku po czym ruszyła ciągnąc za sobą Ryana w głąb pomieszczenia. Mijali półki uginające się pod naporem książek i stanęli przed zieloną kotarą zasłaniającą przejście na której wisiała karteczka z napisem " klientom wstęp wzbroniony". Ona bez ceregieli odsłoniła ją ukazując małe pomieszczenie oświetlone kilkoma prostymi kinkietami. Półki były tu wyższe, a i książek było więcej. W kącie stał okrągły stoliczek nakryty białym obrusem i dwa krzesła, na których również leżały pokaźne tomy. Charlotte odwróciła się do towarzysza i uśmiechnęła. 
~ Własnie poznałeś jeden z moich sekretów, jeśli go komuś zdradzisz popamiętasz mnie.
Puściła jego rękę i zajęła się szukaniem książek, po kilku minutach znalazła kilka interesujących tomów w tym jeden położony zbyt wysoko by mogła go sięgnąć. Nie było jednak wolnego krzesła, próbowała więc stanąć na palcach i dosięgnąć interesujący ją okaz, jednak na próżno.

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (24-07-2014 o 18h07)

Offline

#110 24-07-2014 o 23h29

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
       
        Hm....
        Alexowi nie mogło przejść wrażenie, jakby Fran bardzo okroiła swoją wypowiedź na temat pór roku. To przez ten wyraz twarzy, jaki przez moment zrobiła. Nie był pewny, czy o tym wiedziała, ale wyglądała wtedy tak... inaczej. Łagodniej? Tak... ale... to nie do końca to.
        Zresztą, czego on się czepiał. Odpowiedziała na pytanie, więc nic więcej mówić nie musiała.
        A jednak...
        Może jednak też trochę się z nią podroczyć i odpowiedzieć jakimś półsłówkiem? I fakt, że miał ją zanieść do kuchni. Hej, tego nie było w umowie! W dodatku cały czas pamiętał, jak niepełno odpowiedziała na jego pytanie o wygodę. O nie nie nie, tylko on bawił się w ten niedosyt. Przecież nie można było mówić wszystkiego wprost, prawda? Co by się wtedy stało z tą nutką tajemniczości?
        Oparł się wygodniej o drzwi, zastanawiając się chwilę z przymrużonymi powiekami. Szkarłatne oczy spoglądały w stronę przewodniczącej. Dopiero teraz zwrócił uwagę, jakie ona miała długie włosy. Łał... nie potyka się o nie czasem? Ile to się czesze?
    - A to ciekawe. Może opowiesz mi o swoich wrażeniach, dotyczących pór roku... a może i dnia? - ostatnie słowa dodał po chwili milczenia.
        Interesowało go, ile jest w stanie z niej wyciągnąć. No i może udałoby im się w końcu znaleźć wspólny język, a nie tylko się na siebie wydzierać. Otworzył szerzej oczy i uśmiechnął się, próbując przybrać jak najbardziej niewinny uśmieszek.
    - Wybacz, milady. Twój biały ogier może cię powieść dalej, jednakże oczekuje w zamian odpowiedniej zapłaty - stwierdził, z błyskiem w oku i podpierając drzwi nogą, by się nie zamknęły, stanął w takiej pozycji, aby Fran mogła wskoczyć na jego plecy.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#111 25-07-2014 o 11h18

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136

Link do zewnętrznego obrazka

Mile mnie zaskoczyła gdyż zachowała się właśnie mniej wiewiórkowato. Jeżeli będzie się tak zachowywać przez większość czasu to może jeszcze się z tym pogodzę. Może nawet kupię jej kilogram orzechów. Dostanie je jednak kiedy zasłuży.
Spojrzałem w jej oczy i ujrzałem tam chyba... Łzy?! Czy mi się to śni? Mam nadzieję że tak... A jednak dziewczyna otarła je wierzchem dłoni. Poczułem się delikatnie nieswojo. To z mojego powodu? A może chodzi o te doświadczenia z chłopakami. No dobra mniejsza. Wyjąłem kluczyk z kieszeni. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Gestem pokazałem księżniczce że może wyjść.
- Masz ochotę na mały spacerek? Jestem głodny jak wilk, a na stołówce nic nie dają. Chcesz iść ze mną do jakiejś taniej placówki z żarciem na przykład KFC albo Mac? W razie czego mogę ci coś postawić.
Po mojej wypowiedzi zarzuciłem dwie torby na ramię, moją i Flo. No cóż ta niedojda choć poszła do Frances zostawiła przy ławce torbę więc musiałem ją wziąć mimo wszystko.
Gdy już panienka wyszła zamknąłem drzwi i włożyłem na miejsce kluczyk. Starałem się nie pokazywać że ta sytuacja sprawiła, iż czułem się delikatnie nieswojo. No cóż był to hardkor który nie pasował zbytnio do mojego codziennego zachowania. Cieszę się jednak że coś do Florence dotarło. Przynajmniej tyle...


*wiem marnizna, ale jestem w złym humorze i samopoczuciu.


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#112 25-07-2014 o 16h31

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka

Uśmiechnął się promiennie, w głębi duszy dziękując Bogu że nie uderzyła go w łeb. Spojrzał na nią i lekko uniósł brew widząc... tajemniczy uśmieszek. Czy mam się bać? - zaczął rozmyślać, gdy Charlotte położyła rękę na jego barku, ciągnąć go gdzieś za sobą. Źrenice Ryan'a powiększyły się nieznacznie z powodu zaskoczenia. Gdzie ona mnie ciągnie? Nie mówta, że naoglądała się jakiegoś dziwnego anime i teraz wszystko co było w fabule chce przetestować na mnie w krzakach... Ku uldze zestresowanego chłopaka, wzięła wkrótce dłoń z jego ramienia prowadząc go z pewnością siebie. Najwyraźniej bardzo dobrze znała obraną trasę. Szedł więc jedynie potulnie za nią, zastanawiając się czy przerwać tą niezręczną ciszę, która między nimi zapadła. Może jednak warto częściej rozmawiać z Char? Teraz miał świetny przykład, iż zdecydowanie dobrym pomysłem byłoby poznać bliżej tą dziewczynę. Chociażby aby mieć wspólne tematy do rozmowy, zamiast tkwić w milczeniu.
Obserwował ją, jak mijając wystawy zapisuje coś w notesie. Zerknął na co tak się przygląda... Ach te kobiety.~ Pewno szykuje się na ewentualny szał zakupów. Mimowolnie bliżej się przyjrzał towarowi za szybą, patrząc na cenę. Znowu się poczuł, jakby dostał obuchem w łeb. Nieee, nie ma bata. Pokręcił głową, wzdychając cicho nad głupotą jego męskiej natury. Nagle i niespodziewanie chwyciła go za nadgarstek, właśnie odrywał wzrok od wystawy sklepowej. Znowu zaczęła ciągnąć nieszczęsnego Ryan'a za sobą jak szmacianą lalkę - pokaźnych rozmiarów lalkę. Teraz miał okazję przyjrzeć się miejscu do którego ciągnęła go ta płomiennowłosa istota z takim zapałem i ognikami w oczach... Księgarnia. Przechodząc przez jej próg poczuł, jakby przeniósł się w czasie. To złudzenie potęgował starodawny dzwonek oznajmiający, iż weszli do wnętrza pomieszczenia czy chociażby nostalgiczny zapach będący swoistą mieszanką papieru, kurzu, tuszu oraz napływającego świeżego powietrza z delikatnie uchylonego okna. Chłonął tutejszą spokojną atmosferę z największą przyjemnością.
Poczekał grzecznie na dziewczynę, która w międzyczasie rozmawiała z starszym panem w swoim ojczystym języku... Ubóstwiał ten jej francuski akcent i począł się zastanawiać, czy nie dałoby się jej namówić aby coś z nim zaśpiewała. Wymówił stosowne słowa przywitania wobec sędziwego sprzedawcy, gdy dłoń Charlotte znowu chwyciła rękę Ryan'a - ciągnąć go gdzieś w głąb księgarni. Z zapartym tchem szybko chłonął widok oraz woń starych książek na uginających się pod nimi regałach, które równie prędko omijali aż przekroczyli próg pomieszczenia z napisem "Klientom wstęp wzbroniony." Czuł się w pewien sposób wyróżniony przez dziewczynę, mającą najwyraźniej bardzo dobre relacje z starszym panem - z tego co wywnioskował właścicielem tej niewielkiej placówki. Przeszedł za nią do wnętrza pokoju, zasuwając za sobą zasłonę w odcieniu zieleni trawy. Puściła jego rękę, może nawet ku lekkiemu niezadowoleniu chłopaka. Jednakże co innego odwróciło jego uwagę od tego faktu. A mianowicie wszystkie regały pękające "w szwach" od nadmiaru książek. Zupełnie jakby dotykał czegoś równego drogocennością chociażby skarbu Tutenchamona, delikatnie i ostrożnie przesuwał opuszkami palców po tytułach różnych tomów, z miną idealnie odzwierciedlającą jego zachwyt.
- Niesamowite...
Tylko tyle wymsknęło się spomiędzy jego ust, gdy jego wzrok z najwyższym skupieniem przemykał z tytułu na tytuł książek różnych wydawnictw.
- Nie ma opcji abym zdradził Twojego sekretu.
Odparł z lekkim uśmiechem na ustach, który zszedł widząc że ma niemały kłopot z ściągnięciem pewnej książki przez nią wypatrzonej. Stanął dokładnie za nią, kładąc na jej ramieniu delikatnie jedną z dłoni.
- Już Ci pomogę, momencik.
Sięgnął drugą wolną ręką po egzemplarz, którego nie umiała zdjąć, wyjmując go spomiędzy dwóch innych... Podał go do jej rąk, dopiero teraz zdając sobie sprawę jak blisko niej stał. Z lekkim ociąganiem odsunął się, starając się skupić na szukaniu książki dla siebie, a nie na Charlotte...

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (25-07-2014 o 16h31)

Offline

#113 25-07-2014 o 19h46

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

I Atsuko Sekine I

Popatrzyła na niego oczami wielkimi jak pięć złotych polskich.  Nie gniewa się, tyle jej wystarczyło. Uśmiechnęła się do blondyna stojącego przed nią, którego nadal brała za dziewczynę i nie podejrzewała nawet, że może być inaczej. Po prostu podeszła do niego i wzięła za rękę jak swoją najlepszą przyjaciółkę.
~ Ne Stefciu więc co lubisz jeść?...może urządzimy sobie piknik i się poznamy? O ile chcesz
W tym momencie policzki Atsuko zrobiły się czerwone i pociągnęła za sobą swoją parę. szybko pokonali trasę dzielącą ich od akademika.Kątem wielkich niebieskich oczu obserwowała Stefcię. Jak na dziewczynę była, cóż niezwykle płaska, ale miała miłą buzię i niezwykle piękne włoski. Gdy niebiesko-włosa na nie patrzyła robiła minkę zachwyconego szczeniaczka. Jej ręka wystrzeliła w stronę włosów blondyna i zaczęła delikatnie głaskać końcówki.
~ Jakie milutkie - dopiero po chwili Atsu zorientowała się co robi i zawstydzona opuściła dłoń.
~ Przepraszam - znów zrobiła się cała czerwona i ukryła oczy pod rondem czarnego kapelusika.

Offline

#114 25-07-2014 o 20h49

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

Nie weszła, przecież miał mnie zanieść, a teraz zamiast tego chciał, żeby powiedziała cokolwiek więcej? Wydęłam policzki niezadowolona, niczym małe dziecko, które nie dostało tego, co chciało. No przecież, zapytał tylko czy je lubię, i tak się rozgadałam aż za bardzo na ten temat, a on musiał jeszcze kontynuować. Miałam ochotę go trzepnąć po tym pustym łbie, bo przecież nic tam mieć nie mógł. No i po co mu to wszystko było... Nie chciałam się dzielić swoimi przemyśleniami, bo były MOJE. A tym zazwyczaj się nie dziele, na nic mu ta wiedza, co ja sadziłam o porach roku. I dniu. Po co mu dzień?! Lubiłam dzień... To znaczy, noc też, umiałam dostrzec ich obu piękno, nawet gdy niebo przysłaniały całkowicie chmury.. Co nie zmieniało faktu, że najmniejszego zamiaru nie miałam się z nim dzielić moim zdaniem.
- Nie powiem ci. - burknęłam jedynie, jednak jak tylko znalazła się okazji, by jednak zaniósł mnie do kuchni, to oczywiście skorzystałam, wskakując mu na plecy. Kij z tym, że chciał jakieś przysługi... Czy czegoś tam. Powinien się cieszyć, jak upiekę mu coś jadanego, bez chęci otrucia go. A skoro mam się brać za pieczenie - przecież nie zrobię tego nie wiadomo jak mało. Jak już to tak na poważnie, o! I niech się nimi zapcha najlepiej.
Nie, żeby coś... Wcale mnie nei zdenerwował tymi pytaniami. Ale za dużo chciał z miejsca wiedzieć. Nie, żebym ja była lepsza, pytając go o tą operacje.

Offline

#115 25-07-2014 o 23h04

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Stephen Kjellberg

Kiedy udało mu się uspokoić dziewczynę, poczuł się jak saper, który rozbroił bombę kilka sekund przed wybuchem. Serio, gdyby był w grze, brakowałoby tu tylko i wyłącznie wielkiego napisu "CONGRATULATIONS! YOU WON!" Oczywiście nie dał tego po sobie uznać, jedynie wyrwało mu się ledwo zauważalne westchnienie ulgi.
Zastanowił się nad jej pytaniem. Co lubił? Hm... Jeśli się tak bliżej zastanowić, nie miał jakiegoś ulubionego, czy też znienawidzonego jedzenia. Choć nie. Zdecydowanie nie lubił, jak jego siostra gotowała, zwłaszcza bez książki kucharskiej. To antytalencie kulinarne osiąga szczyt swoich umiejętności, kiedy przyrządza nieporuszającą się jajecznicę, a kuchnię da się jeszcze odremontować. Taa... Lepiej nie wpuszczać jej do kuchni samej.
Lubił za to bardzo, jak gotowała jego ciocia. Nawet, jeśli widział ją tylko kilka razy w życiu, bo przecież z Włoch do Stanów Zjednoczonych czy też w drugą stronę, jest niesamowicie daleko, a tam właśnie od ośmiu już lat mieszkała. Ale był w tym i plus - żaden przepis kuchni włoskiej nie był jej obcy.
- Lubię kuchnię włoską - wypalił zaraz po tym, jak zaczął o tym myśleć. - Ale to się chyba na piknik nie nada - stwierdził po chwili, kiedy zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Ale co mógł na to poradzić? Starał się też w końcu jednocześnie ignorować fakt, że trzyma go za rękę, choć w sumie i tak wiedział, że ma go za dziewczynę, więc nie wiedział, czy się tym przejmować. Bo w sumie, dziewczyny tak między sobą robią różne rzeczy, nie? Weźmy na przykład taką jego siostrę... Nie, to zły przykład, ona jest homo, więc jej czyny są całkowicie uzasadnione. Ale w sumie, Atsuko na taką nie wyglądała więc...
Nagle jego rozmyślania zostały przerwane tak, jakby były bańką, która mogłaby rozprysnąć, gdy tylko dotknęłoby się jego włosów. I tak też było. Popatrzył na nią zdezorientowany. Dafuq?
Jednak to, co zaraz powiedziała, w połączeniu z jej uroczą (w sumie... Jak zawsze) minką sprawiało, że miał ochotę zareagować, jak na kilkumiesięcznego kotka, z zainteresowaniem trącego końcówkę kłębka z włóczką. No, bo... No bo no! Taka prawda, nie? Kto normalny uznałby, że nie jest ona urocza! Na tę myśl zrobił się czerwony, jak i ona po chwili, chowając oczy pod nakryciem głowy.
Teraz to się naprawdę wystraszył. Znów go przepraszała, więc znów mogła zacząć płakać. Szybko więc schylił się, żeby zobaczyć jej oczy. Stwierdzając brak śladów łez uspokoił się, postanowił jednak temu w razie czego zapobiec, w porę interweniując. No, czowiekó, zbierz w sobie tę śmiałość.
- Hej, nie przejmuj się... Cieszę się, że komuś się podobają - powiedział, czując się przez to tak cholernie... Dziwnie. Nigdy się nie spodziewał, że kiedykolwiek powie coś takiego. Czyżby faktycznie zmieniał się w dziewczynę, za którą ona go uważa? Gender pełną parą*, ech... Nie, nie, daj już spokój, koniec tego myślenia za dużo. - To jak, idziemy, czy będziemy tutaj stać jak te kołki? - powiedział, starając się, by ostatnie słowa brzmiały raczej żartobliwie. No, wiadomo, co by jej się znowu na smutegi nie zbierało.

Gisele Kjellberg

Zamrugała zdziwiona na to, co zrobił Alex. Czy on właśnie... Co się stało? Nie, serio, w tym momencie poczuła się tak niechciana, że poziom jej rejdża nie zdążył się nawet zwiększyć. Czy on ją właśnie obraził? Albo przynajmniej zignorował? To drugie chyba jednak bardziej. Nie no, może i zdarzały się już takie przypadki, ale nikt, naprawdę nikt chyba nigdy nie olewał ją tak... Ostentacyjnie. I nawet jej cham odpowiedzieć nie dał, hmpf! Biedna Fran, pomyślała, że będzie musiała z nim cały rok wytrzymać.
I jeszcze ta jego głupia zazdrość. Nosz cholera, aż tak mu na tym zaliczeniu zależy?! W sensie, miała na myśli, klasy, oczywiście. No ale w każdym razie... APFFFF! Co się ona tym będzie przejmować! Postanowiła kompletnie ich olać i, niestety wbrew jej planom, samotnie udać się do swojego pokoju w akademiku. Niech idą w cholerę, wszyscy! Foch forever i to z przytupem!



*Zdanie zapożycznięte z rozmów z Iku na Skajpaju xD



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#116 25-07-2014 o 23h55

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

I Atsuko Sekine I

Wpatrując się w ziemię zastanawiała się co mogła by przygotować w stylu kuchni włoskiej.  Może kanapki z ciabatty? Albo, albo jakiś dobre włoskie ciasteczka... bo makarony i pizza nie nadają się na piknik. Atsu odpłynęła myślami na chwilę. Po czym uniosła głowę i uśmiechnęła się do Stefcia, którego nie wiedzieć czemu wzięła za Stefcię. 
~ Naprawdę? Cieszysz się? Czemu miały by mi się nie podobać, są takie mięciutkie i miłe w dotyku.- wpatrywała się w nie przez chwilę wyobrażając sobie jakie splotki i warkocze mogła by mu zrobić. Jej oczy mimowolnie zalśniły zachwytem. Biedny chłopak, ona już ułożyła plan fryzur na cały tydzień. Szkoda tylko, że były to fryzurki żeńskie, typowo słodkie, lub mega kobiece.  Na jego kolejne zdanie tylko przytaknęła głową, czuła, że Stefcio vel. Stefania jest osobą z którą może się łatwo dogadać...biedaczek utknąć tak bardzo w friend zone. Niczego nieświadoma dziewczyna zaciągnęła więc swoją przyjaciółko-straceńca do akademika gdzie szybko zrobiła kilka kanapek. Wypytując go o chyba wszystkie składniki i alergie pokarmowe.  Po kilku minutach znalazła też koszyczek piknikowy i kilka kawałków ciasta które przywiozła z domu...hyhyhyy Stefanie jesteś szczęściarzem.Chwilę później byli więc gotowi by wyjść i zjeść drugie śniadanie na świeżym powietrzu. Atsu ruszyła przed siebie trzymając koszyk obiema rękami, wesoło nucąc i uśmiechając się do blondyna.

Offline

#117 26-07-2014 o 00h26

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Uprzedzam, że ja już sama nie wiedziałam co pisałam XD

Stephen Kjellberg

Dopiero wtedy, gdy znaleźli się w akademiku, martwić do zaczęło, czy ona aby nie jest taka trochu jak jego siostra. W końcu nie wszyscy muszą dobrze gotować, nie? A co jeśli ona naprawdę... No, to pięknie, panie Stefciu. Wpadłeś jak śliwka w gunwo, pomyślał, dodając sobie jeszcze gdzieś tak w myślach przelotnych, że do tego trzeba będzie to zjeść, co by znowu też nie było uspokajania. Serio, bał się tego jak Natalia widoku pająka wielkości własnej dłoni w domu swojej babci. No, może aż tak duży nie był, ale ukatrupić go chciała tak mocno, co Stefek nie pozwolić, by Atsu się rozpłakała. No, z tym że on to zrobić samemu chciał, a nawet musiał. Tak, tam nie było już tatusia, co by zapierdzielił pajonga.
Dobra, ale już wracając do nich, i o egocentrycznej N nic już nie wspominając (w końcu nie istnieje ona w tym alternatywnym świecie, no chyba że pod równie pechową postacią Stefka), wyszli po jakimś czasie znów na zewnątrz. Atsuko miała obie ręce zajęte, tak więc Stephen nie miał gdzie swoich podziać (dopiero chwilę potem zdał sobie sprawę z tego, że o tym pomyślał i się już chyba przyzwyczaił), więc schował je do kieszeni.
- Hm, to gdzie byś się chciała z tym wybrać? - spytał, dotrzymując jej kroku, a jednocześnie rozglądając się po znanej już w sumie okolicy.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#118 26-07-2014 o 13h37

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Ewa, nie tylko ty masz brak weny

I♦IFlorence ReierI♦I

Gdy tylko Blaise otworzył drzwi, Florence wybiegła z pomieszczenia, krzycząc wolność. Już myślała, ze on będzie ją tam przetrzymywać całe wieki. Już chciała uciec, znaleźć się w towarzystwie przyjaciół, ale on ją zatrzymał. To znaczy, że on to wziął na serio?, zapytała się w myślach i jednocześnie westchnęła. No, ale musiała zdać. A n ie było innej opcji, no chyba, że jej tatuś by im zapłacił, ale łapówki pewnie by nie przyjęli.
- Chętnie się wybiorę na spacerek - stwierdziła z uśmiechem. - I to chyba oczywiste, że ty stawiasz. W końcu jesteś moim mężusiem~ - dodała przesłodzonym tonem.
Szybko wzięła swoją torbę od Blaise i poszła do przodu, po czym znów się zatrzymała i odwróciła głowę w kierunku białowłosego.
- Na co czekasz? - uśmiechnęła się, przypominając sytuację z poranka.
A potem odwróciła głowę i się zarumieniła. Na chwilę, ale jednak. Czemu? Bo przypomniała, że się rozpłakała przy tym typie.

Ostatnio zmieniony przez Maruki (26-07-2014 o 13h39)

Offline

#119 26-07-2014 o 15h04

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

// Słabo z moją weną dzisiaj, przepraszam za długość tego tekstu i jakość... //
Link do zewnętrznego obrazka
       
        Co za kobieta...
        Kojarzyła mu się z typem "tsundere" jaki dobrze znał z japońskich produkcji, bardzo często występujący w mangach jakie czytał. Nie, żeby go jakoś zirytowała tym, że nie chciała odpowiedzieć na pytanie... i nie, żeby nie miał zamiaru później zacząć naciskać na nią ponownie...
        Poczuł jej ciężar na plecach i ręce, trzymające się jego ramion. Trochę nie pasowała mu ta pozycja. Wstał, podtrzymując dziewczynę od dołu, po czym udał zachwianie się, przez co Fran poleciała lekko do przodu, bardziej go obejmując. Tak lepiej.
    - Oj, wybacz Fran. Niezdara ze mnie - powiedział, jednak rozbawienie, jakie pobrzmiewało w jego głosie, zapewne nie pozwoliło dziewczynie uwierzyć w prawdziwość jego słów. - Trzymaj się mocno - dodał po chwili.
        Alex ruszył dość szybkim krokiem... a po chwili chwycił mocniej dziewczynę, upewniając się, że nie spadnie, i zaczął biec pustym korytarzem. Kuchnia znajdowała się na pierwszym piętrze, więc jego celem były schody.
        Przeskakując do drugi schodek, na szczycie podrzucił leciutko dziewczynę z uśmiechem na ustach, śmiejąc się z jej reakcji.
        Zwolnił kroku, kiedy przed jego oczami ukazały się drzwi prowadzące do kuchni. Zatrzymał się tuż przed nimi.
    - Dotarliśmy do celu, milady. Mam nadzieję, że podróż była udana.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#120 26-07-2014 o 15h26

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Charlotte Claire Frossard

Popatrzyła na chłopaka który własnie dotknął jej ramienia, podał jej książkę po czym powoli, jakby niechętnie odsunął się od niej. Popatrzyła na niego i po chwil sama zaczęła przeglądać tomy. Nie mogła się zdecydować więc postanowiła zakupić sześć opasłych, ciężkich jak diabli tomiszczy. Przytuliła je do siebie jak największy skarb i czekała, aż Ryan wybierze coś dla siebie.  Podeszła obok i przyjrzała się książkom które przeglądał.
~ Horrory na górze, kryminały po lewo, fantasy za tobą. Romansów raczej nie czytasz, a jeśli tak to po prawo. - Podeszła do stolika z małym uśmieszkiem na ustach. Zaczęła nucić pod nosem jakąś piosenkę, odłożyła swoje nabytki na blat i zaczęła przeglądać leżące na nim pozostałe książki. Szybko jednak przestała, gdyż naszła ją nagła ochota zakupić dodatkowo jeszcze kilka tomów. Skoro jednak chciała wyciągnąć którąś z dziewczyn na zakupy musiała się ograniczyć, portfel i jej plecy mogłyby by na tym ucierpieć. Wzięła książki i ruszyła do kasy. Przed wyjściem z pokoju zatrzymała się jednak i spojrzała na chłopaka.
~ Wybieraj sobie spokojnie, poczekam przy kasie.
Wyszła zasłaniając za sobą zielony materiał. Stanęła przy ladzie i zaczęła żywo dyskutować ze starszym panem. Po chwili ten wyjął stary gramofon i pokazał jej starą winylową płytę którą właśnie nabył. Gdy tylko ułożył ją bezpiecznie na gramofonie i ustawił iglicę popłynęły spokojne dźwięki, a po chwili do uszu Char dotarł piękny kobiecy głos. Mężczyzna następnie wyjął metalowe pudełko, gdy je otworzył wydobył się z niego piękny zapach. Domowych maślanych ciastek. Zachwycona wzięła sobie jedno i wgryzła się w nie odpływając. Oparła się łokciami o blat delektując smakiem wypieków i muzyką, którą co chwila przerywały charakterystyczne trzaski.

Offline

#121 26-07-2014 o 17h51

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Frances de Cardonnel

No chyba go... Jeśli powiedzieć, że miałam ochotę go powiesić, to zdecydowanie byłoby to niedopowiedzenie w tym wypadku. Niezdara! Tak, jeszcze czego, powinien się cieszyć, że uduszenie partnera nie wchodziło w grę, ani nic z tych rzeczy...  To znaczy, przynajmniej na czyichś oczach, a nie wątpiłam, że i w akademiku znajdowały się jakieś nieliczne kamery. By jako-tako nas kontrolować. Jakby to przecież było, jakby jednak zostawili nas samych sobie - równie dobrze zostawcie sępy i padlinę, ta druga połowa zbyt długo nie wytrzymałaby. A tym sposobem trzeba zachować resztki przyzwoitości.
Pisnęłam, gdy zostałam podrzucona, za co gotowa byłam zadźgać go tymi tępymi nożami z kuchni. Spokojnie... Nie tak od razu, lepiej by było znaleźć jakąś niewykrywalną truciznę, co by to wyglądało, jakby miał zawał, czy coś takiego. Kij, że w tak młodym wieku. Wszystko jest możliwe, prawda? Jednak na truciznach się nie znałam i tu był niewielki problem. Pf, powinien się cieszyć.
- W najmniejszym stopniu nie była udana, ty tępy... - ucięłam, dalej jednak złorzecząc w myślach. Co najpewniej sugerowała moja mina. Nie ważne, że w tym momencie jej w ogóle nie widział. Zsunęłam się jednak zaraz i wymijając go, weszłam do kuchni. Od razu czułam się pewniej, niż przy tych jego nie najrozsądniejszych żartach podczas niesienia mnie. Powinien uważać na swoją żonę zamiast ją dręczyć.
Zaraz też wzięłam się do wyjmowania potrzebnych składników i przyborów z szafek.


Chyba mało kto ma dziś wenę...

Offline

#122 26-07-2014 o 23h29

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458

Link do zewnętrznego obrazka
       
        Szczerze mówiąc, cieszyły go jej reakcję. I to pisknięcie sprzed chwili... takie... urocze? To było... nie, nie potrafił już nawet drugi raz pomyśleć o tym słowie w stosunku do tego małego diabełka zamkniętego za zasłoną ze słodkości. Już on zdążył się przekonać, jaki demonek w niej siedzi.
        Frances zgrabnie wyminęła Alexa i do razu zaczęła krzątać się po kuchni. Od tylko pokręcił głową zrezygnowany, jednak cały czas z uśmiechem. Zdecydowanie miał wrażenie, że wygrał jakieś drobne starcie.
        Podążył więc za nią bezradny, nie mogąc zrobić czegokolwiek innego. Bo przecież gdyby pewno olał sobie dziewczynę, cały projekt szlag by trafił. Pomieszczenie, w którym się znalazł, miało jedne drzwi i okna, jakie można było zasunąć żaluzjami. Była również dobrze wyposażona i przyjemna dla oka - przynajmniej w jego odczuciu.
        Kiedy Fran zajmowała się przygotowywaniem.. czegoś... Cóż. Alex był beznadziejnym kucharzem. Potrafił zaparzyć herbatę, zrobić kanapki i nie spalić co łatwiejszych potraw. Jedyne, w czym się specjalizował, to spaghetti. Tak więc kiedy jego przeurocza, najukochańsza i - musiał przyznać - całkiem ładna, świeżo upieczona żonka zajmowała się pracą, on sam usiadł na jednym z krzeseł i obserwował, jak to mucha lata pod sufitem...
        I wtedy naszła go wręcz diabelska myśl. Dziewczyna musiała jakoś się mu odwdzięczyć za całe to latanie po schodach z nią na plecach. I wcześniejsze robienie za rumaka.
        Wstał i podszedł do drzwi kuchni, przekręcając w zamku kluczyk, który wisiał obok. Ciekawe w sumie, po co on tu był, ale skoro już jest, to Alex nie miał zamiaru narzekać. Przynajmniej nie musiał tarasować wejścia. Zaraz potem podkradł się cicho do okien i zasłonił żaluzje. W kuchni zrobiło się momentalnie ciemniej.
        Cóż. Był facetem, nie? Skoro ona nie miała nic przeciwko obściskaniu się z przyjaciółkami, to chyba w momencie, kiedy nie ma szansy ucieczki z tego miejsca i z zapewnieniem, że nikt im nie przeszkodzi, nie pożałuje swojemu mężowi choćby całusa?
        Schował jeszcze klucz od drzwi kuchni do spodni - i nie, nie do kieszeni - po czym stanął na wprost Fran, z uśmiechem na twarzy, czekając na jej reakcje z rękami założonymi na piersi.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#123 27-07-2014 o 01h59

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Połowy postu nie pamiętam,  jednak naprawdę nie żałuję. 

Frances de Cardonnel

Zbyt pochłonięta przygotowywaniem babeczek i ciasta, nie zwracałam uwagi na Alexa. Zresztą,  póki tylko oddychał nie miałam nawet się czym przejmować, jakby tak na to patrzeć. A zanim on zdarzył w ogóle zacząć się ruszać, ja już miałam przygotowaną masę na babeczki i ubite ciasto na jabłecznik. Bo u mnie w domu nigdy nie jadło się szarlotki, chyba że ciocia z Włoch przyjeżdżała, co mało kiedy się zdażało, będąc szczerym. No i te ciasto było moim smakiem dzieciństwa.  A gdy upewniłam się,  że akurat nie patrzył - mogłam spokojnie delektować się zapachem topionej margaryny. Może inni nie widzieli w nim nic godnego uwagi, ja go jednak uwielbiałam. Zawsze roznosił się po kuchni, jak mama piekła,  a potem ja przejęłam ten zwyczaj. I przed nikim bym się nie przyznała,  że dla mnie był on nostalgiczny.
Miałam zamiar właśnie przełożyć ciasto na blachę,  gdy zdecydowanie zaczęło mi ubywac światła słonecznego. Zaprzestałam swych czynności,  zwracając uwagę na mojego męża zaciekawiona. Na chwilę odwróciłam wzrok, spoglądając na drzwi, które jeszcze przed momentem zamknięte nie były. Ciekawe... Powróciłam do wykonywanych czynności,  jakby to było na porządku dziennym, a ten zbok wcale nie planował mnie molestować. Przynajmniej ja to tak widziałam. Zaczęłam wałkiem rozkładać ciasto na blaszce, nawet na niego nie patrząc,  mimo że w końcu do mnie podszedł.  A powinien się wystrzegać kobiet z jakimikolwiek akcesoriami kuchennymi.
- Obierz jabłka,  jak chcesz się na coś przydać. - rzuciłam po prostu. Chyba na nic nie liczył,  jeśli nie chciał oberwać od wściekłej dziewczyny. - Naprawdę,  sam mógłbyś spytać,  czy coś nie pomóc zamiast siedzieć, jak ta trusia. - zacmokałam niezadowolona, odwracając się jednak do niego. W ręku dla bezpieczeństwa wciąż trzymałam wałek. Jeśli czymś da się porządnie zdzielić faceta w łepetynę, to właśnie tym. Lub patelnią, jednak tej koło siebie nie miałam.  A tradycyjne drewno zawsze lepsze.
Naprawdę... Czy on liczył na jakieś wynagrodzenie za te noszenie mnie? Niech lepiej spojrzy ile ja tego robię,  bo chyba w głowie mu się coś poprzewracało. Kijem bym go nie dotknęła w ten sposób. A całować to sobie może,  ale żaby,  może nawet mu się w księcia któraś zamieni. W każdym razie mnie mógł nawet nie próbować,  bo potem mogło by się to zle dla niego skończyć. Moje spojrzenie teraz nie wyrażało nic, tylko tyci grymas niezadowolenia wykrzywił moją buzie.
- Jeśli na coś liczysz, upomnij się o to żab w parku. Ode mnie z łapami precz. - burknęłam, na powrót odwracając się do blatu i zajmując ciastami.

Ostatnio zmieniony przez Nieve (27-07-2014 o 02h00)

Offline

#124 27-07-2014 o 20h09

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Link do zewnętrznego obrazka


Tyryryry~ Jestem w niebie.
I nie myślał tak o, bo coś w powietrzu tej księgarni wpływało co najmniej dziwnie na jego psychikę, a dlatego - iż znalazł się naprawdę w niebie.
Wszystkie te książki... te tomy, rzadkie, unikalne egzemplarze które już nie są sprzedawane. Oczy Ryan'a się świeciły i były równie dobrze co dwa spodki od jaboli, gdy wędrował między regałami. A dokładniej to polazł lekko na lewo, wyławiając horrory oraz kryminały, które przypadły mu do gustu. Z czterema - niezłymi gabarytowo - książkami powędrował do kasy, gdzie cierpliwie czekała na niego Charlotte.
Wyciągnąwszy portfel, z którym był nierozłączny - nigdy bowiem nie wiedział kiedy nagle zauważy coś, co spowoduje u niego oczopląs pospolity - zapłacił za książki teraz umieszczone delikatnie w siatce. Oparł się o ścianę obok rudowłosej, cierpliwie czekając aż dokończy jeść - samemu wsłuchując się w muzykę. Była... nietypowa. Na pewno zupełnie inna od tej, której słuchał na co dzień. Jeśli miał być szczery - miał z nią styczność po raz pierwszy w życiu. I nawet mu się spodobała...
Gdy tylko Charlotte dokończyła pączka, otworzył przez nią drzwi i pożegnawszy się z sprzedawcą, wyszli na świeże powietrze. Nagła zmiana zapachu starego papieru i kurzu na rześki powiew wiatru zmieszanego z niewielką ilością spalin zdecydowanie była wyczuwalna dla nosa Ryan'a...
- Gdzie teraz idziemy?
Spojrzał pytająco na dziewczynę, która najwyraźniej załatwiła wszystko, co miała do załatwienia... Wpadł mu do głowy pewien pomysł, kiedy zauważył pewną kawiarenkę kątem oka.
- Idziemy? Ja stawiam.
Zapytał, skinieniem głowy wskazując lokal po drugiej stronie ulicy, teraz jedynie oczekując na decyzję dziewczyny.

Offline

#125 28-07-2014 o 00h54

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Nie ma to jak tworzyć wpis słodkiej postaci przy muzyce Nightwish xD

I Atsuko Sekine I

Uśmiechnęła się słodko słuchając jego pytania. Miała pewne miłe odosobnione miejsce, takie gdzie nieraz ukrywała się przed światem razem z koleżankami, gdy miały do pogadania lub nie chciały iść na zajęcia.   
~ Jest jedno takie miejsce za szkołą, uczniowie często tam przesiadują, ale o tej porze nie powinno być nikogo i...i będziemy mogły spokojnie porozmawiać.- teraz Atsu uśmiechnęła się nieco niepewnie. Chciała poznać swojego towarzysza projektu, choć tkwiła nie wiadomo czemu w błędnym przekonaniu, że jest on dziewczyną.  Gdy dotarli na miejsce, park oddalony kilka metrów od ich akademika Atsu zaczęła rozkładać koc, ale nie szło jej to najlepiej. Popatrzyła na Stefcia z wielkimi jak spodki oczami. Z jego pomocą szło dużo łatwiej, niebiesko-włosa rozłożyła kanapki i ciasto na talerze i wpatrywała się w długie włosy towarzysza. Próbowała oderwać oczy od tych cudownych loczków, ale nie mogła. To było silniejsze od niej, loczki, warkoczyki...nie jej wina, że wpatrywała się w jego włosy jak zaczarowana. Mógł ich tak nie zapuszczać. Właśnie te włoski były jednym z powodów przez które wzięła Stephen'a za dziewczynę.
~ Mogła bym ci później zapleść warkocz? - wypaliła tak nagle, że zaskoczyła samą siebie.

Charlotte Claire Frossard

Kiedy zapłacili za swoje książki wyszli z antykwariatu. Ryan był na tyle uprzejmy jej nie poganiać, pozwolił jej na spokoje dokończenie ciastka. Teraz do jej nosa dotarł powiew świeżego powietrza, spalin i kilka innych zapachów dochodzących z pobliskiej kawiarenki. Właśnie o tym miejscu wspomniał Ryan. Na jego pytanie uniosła ramiona, wyrażając mieszane uczucia. 
~ Ok, możemy iść.- powiedziała, jednak zastanawiało ją czy czasem nie zacznie mieć jakichś życzeń by się odwdzięczyła, czy coś. Mimo  to ruszyła w stronę kawiarenki gdzie zajęła miejsce przy stoliku w ogrodzie. Nie miała najmniejszej ochoty siedzieć w pomieszczeniu. Tu, mimo iż powietrze było zanieczyszczone, wiał przyjemny wiatr, rozwiewający jej włosy, który dodatkowo roznosił przyjemny dla nosa aromat kawy. Delektowała się nim przez chwilę przymykając oczy, a gdy wróciła do świata realnego chwyciła leżące przed nią menu. W sumie jest tak upalnie, czemu by nie zaszaleć i sprawić sobie trochę przyjemności. Uśmiechnęła się widząc w ich ofercie sorbety.
~ Zjem to- przesunęła kartę w stronę chłopaka i wskazała palcem wybrany deser. Później oparła na tej dłoni głowę wpatrując się w chłopaka.  ~Choć właściwie moglibyśmy również wziąć coś na wynos i zjeść po drodze do akademika. Lepiej nie zostawiać przenoszenia rzeczy na ostatnią chwilę, później może być zamieszanie z tym wszystkim, jeśli każdy zacznie się przenosić.   

Ostatnio zmieniony przez Ikuna (28-07-2014 o 01h59)

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5 6 7 8