Link do zewnętrznego obrazka
Zajadając się tym niewielkim cudeńkiem zwanym Snickers'em i delektując się zanurzonymi w karmelu orzechami, nagle został wyrwany do rzeczywistości. A przyczyną tego był kobiecy głos. Głos należący do niejakiej Charlotte. Warknął i pochłonął cały baton, mając teraz policzki wydęte niczym u chomika. Spojrzał na nią wściekłym wzrokiem z domieszką "Are you faqing kidding me?!", czemu dodatkowego wyrazu dodawały wcześniej wspomniane policzki. Jakim prawem przerywa to dziewczę jego rozpływanie się nad smakiem tego cudu z czekolady i orzeszków?! Przegryzł, a może raczej przeciamkał kilka razy baton, czując jak karmel przylepia się mu do zębów. No ludzie... Rozległo się głośne ~gulp!, oznajmiające iż przysmak powędrował gdzieś w głąb przełyku. Oblizał usta i położył się na ławce, opierając podbródek na dłoniach. Spojrzał na czerwonowłosą dziewczynę z ukosa.
- Nie zawracam sobie czymś takim głowy, skarbie.
Ohoho. Kochał ten jej francuski akcent! Taki szekszi~ Nic, tylko mruczeć pod nosem jak się go słyszy. Nie umknęło mu również nerwowe poruszanie stopą, lecz wolał powrócić na zerkanie na jej właścicielkę. Nie miał fetyszu stóp. Prędzej ten, podczas którego człowiek może się napalić przez sam widok obojczyków. Mniejsza. Myśląc tak, słyszał jak w tle brzmiały słowa wymawiane przez Frances... na które postanowił zwrócić uwagę, gdyż zapadła dziwna cisza. Automatycznie jego wzrok powędrował z ciekawości na dłoń dziewczyny mającej zamiar coś najwyraźniej zapisać. Cała klasa zamilkła, i jedynie skrobanie kredy o powierzchnię tablicy rozbrzmiewało w uszach Ryana. Ach to napięcie~
Zmrużył oczy, przyglądając się literkom... I uśmiechnął się lekko złośliwie, odwracając głowę w stronę jego niedawnej rozmówczyni.
- Uroczo. ~
Lekcja została zakończona, a on przeleciał wzrokiem - żałował, że tylko nim - po wszystkich osobach w klasie. Ich reakcje były przezabawne. Schylił się po torbę leżącą obok jego ławki, a przechodząc obok Alexa, lekkim pacnięciem w dół szczęki zamknął otwarte usta chłopaka. Ma jakiegoś zonga, czy co?
- Pilnuj się, jeszcze Ci mucha wleci~
Miał świetny humor. Doprawdy, czuł się świetnie. Dostał śliczną mężonę i do tego z niezłym charakterkiem. Czego więcej chcieć? No, może większy rozmiar miseczki, ale wszystkiego mieć nie można. Przystanął przy drzwiach, odwracając głowę w kierunku czerwonowłosej.
- Chodź skarbie, nie chcemy się spóźnić, prawda?
Oparł się o futrynę drzwi, cicho podgwizdując pod nosem.
Link do zewnętrznego obrazka
Czuł się jak ponton, z którego nagle wypuszczono całe powietrze i zdjęto z niego dwóch pasztetów na nim leżących. Jaka ulga! Nie jest z Ryanem... Mimowolnie wzrok Lucasa powędrował na listę, szukając jego nazwiska - i automatycznie zawisł na nazwisku tuż obok. O Boże. Biedna Charlotte... Zwrócił w jej stronę głowę, posyłając jej współczujące spojrzenie wraz z kondolencjami. Przy okazji zauważając jak ten chodzący bóg płodności patrzył na dziewczynę - z niebezpiecznymi ognikami w oku. Złożył dłonie do modlitwy, aby Budda, kosmici, święta krowa, cokolwiek! - sprawowało nad nią pieczę. Jeszcze raz spojrzenie białowłosego wodziło po liściem szukając własnej pary... oby to była jakaś miła dziewuszka, z którą może się nawet zaprzyjaźnią. To co zobaczył, prawie spowodowało u niego opadnięcie szczęki aż do podłogi - powstrzymał się jednak, widząc że Ryan na coś takiego zwróciłby uwagę jak u Alexa. On. Ma. Udawać. Męża... z Koujaku?! Nie żeby mu to nie odpowiadało, chłopak był niesamowicie przystojny i połowa dziewcząt dostawała na jego widok albo ślinotoku albo krwotoku z nosa, ale... Jak to będzie wyglądać w praktyce? Nie sądził, aby to jego aktualny... partner udawał żonę. A Lucasowi jakoś nie zanosiło się, aby sprzątał mieszkanie ubrany w fartuszek. Miał tylko nadzieję, że dyrektor nie oglądał jakiegoś dziwnego Yaoica i nie nakaże im robić wszystkiego, co normalnie robią małżeństwa. Prędzej wyskoczy z okna z dziesiątego piętra niż zrobi coś... takiego. Pozbył się jednak tych natrętnych myśli, nie chcąc być zboczeńcem pokroju Ryana - i podszedł do Kou.
- Ehh... To co, idziemy?
Poprawił pasek torby na ramieniu, która powoli zaczynała z niego zjeżdżać, patrząc wyczekująco na swojego "męża".
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (18-07-2014 o 15h06)