Link do zewnętrznego obrazka
Westchnął i zaczął huśtać się na krześle, ręce krzyżując na klatce piersiowej.
- Po prostu mówię Ci jak jest, po co miałbym Cię oszukiwać?
Dobra, może lekko z tym przesadził, ale miał swoje powody. A o nich już za chwilkę, gdyż teraz musiał coś ustalić z swoją płomiennowłosą istotą, która wpatrywała się w niego tymi swoimi szmaragdowymi ślepiami.
-Trochę przesadziłem. Rób co chcesz, tylko nie chcę zastać orgii w pokoju.
Powód jego rzekomej zazdrości? Mistrzostwo w graniu mu na nerwach osiągnęła ta kolorowowłosa... rzekoma Frances. Powinna zostać muzykiem. Ta istota była dla niego jak płachta na byka, gdy ją widział ręce go świerzbiły. Ale nie do molestowania, oooo nie. Raczej do przyjeba*ia w ryj. Ale Ryan kobiet nie bił, stanowczo tego nie robił... Ale suki to już owszem. I się zastanawiał, czy nie zaliczyć do tego podgatunku istoty, która dokładnie w tym momencie zrobiła kolejną z rzędu szopkę typu :"Mężczyźni są, i będą źli!". Jezus Maria, święty Piotrze i Antonino! Czy nie umiesz ogarnąć swoim małym mózgowiem, że chcemy po prostu zdać ten przeklęty rok i mieć to z głowy?! A zamiast nam - wszystkim, nie tylko przedstawicielom płci męskiej - pomagać, to to dodatkowo utrudniasz. A mija dopiero pierwszy dzień. O la Boga, Ryan nie chciał wiedzieć co będzie za tydzień, bo chyba będą świadkami Armagedonu.
Gdy zobaczył jak Flo i Fran miziają się publicznie na forum klasy, z całej siły jebnął głową o ławkę, w formie deskowego facepalm'u. Bez. Jaj. Był biseksualistą, ale... nienawidził związków kobieta-kobieta. Miał dość, więc wstał, wziął swoją torbę. Idąc poklepał Alexa po plecach, posyłając mu współczujące spojrzenie i wyszedł z klasy. A następnie powlekł swój tyłek na dach.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#76 21-07-2014 o 09h16
#77 21-07-2014 o 10h17
//Wszelkie błędy i inne tego typu niuanse mi przebaczcie. Wywaliło internet w całej miejscowości i piszę z internetu w centrum handlowym... na telefonie.
+ Dajcie znać, jak ktoś będzie chciał bonus zrobiony wczoraj w nocy z braku laku
KOUJAKU SHINOHARA
Koujaku nie mógł ukryć zawodu widząc, że pomimo wszelakich starań, aby jego smutna mina człowieka, który to został posądzony o coś czego nie zrobił, poruszyła serce towarzysza, cały ten trud w nią włożony poszedł na marne. Lucas pozostawał niewzruszonym posągiem z marmuru i chociaż ów posąg był niezwykle przystojny, nadal był chłodny oraz nieprzyjazny dla czarnowłosego mężczyzny. Z początku próbował się zastanowić co mogło być powodem takiego zachowania towarzysza. Okej, umiał zrozumieć, że mógł być zły o ten pocałunek, ale przecież celowo Kou pragnął, aby był on niewinny w wypadku, gdyby białowłosemu taka bliskość nie odpowiadała na ich etapie znajomości. Nie spodziewał się jednak, iż jego przypuszczenia były w pewnym sensie słuszne... Lecz w odwrotną, zupełnie odwrotną stronę. Kiedy jego obawy kręciły się wokół otrzymania w tyłek za to, że w ogóle ośmielił się posunąć do czegoś tak haniebnego, Lucas obrażał się o rzecz przeciwną do tego, a więc o to, iż Kou był w swym wyrazie miłości nazbyt subtelny. Z początku ubrany w to swoje eleganckie kimono Japończyk w żadnym razie nie rozważał nawet takiej opcji, choć gdy zerkną w te jakże piękne oczy niczym świeża trawa. O cholercia - pomyślał tylko, widząc w miejscu niegdyś spokojnego wzroku roziskrzone spojrzenie sugerujące, że faktycznie jego domysły poszły w zupełne pole. Ale skoro Lucas tak bardzo chciał się z nim bawić, to czemu niby Koujaku miałby na to nie przystać? Był już pełnoletni, szkołę w sumie uważał za element jak najbardziej obojętny, tak samo, jak opinię kolegów, a skoro tak, to kto mógł zabronić mu zaszalenia ten 'jeden raz'. W końcu nie wiedzieć czemu uchodził za dziewicę, którą nie był już od dawna, więc przynajmniej jasnym się stanie w jak wielkim błędzie tkwiło środowisko szkolne przez wszystkie te lata. Zdawało jej się, że Koujaku był świętoszkiem. Dobre sobie. Miał swoje momenty, jak każdy mężczyzna, choć faktycznie oficjalnej partnerki w istocie nie miał, bo w sumie na co mu ona była. No, może to wreszcie pora, aby coś zmienić w swym życiu i wykorzystać ten projekt? Lukas co prawda nie jest kobietką, to trzeba mu przyznać, ale Shinobi był przekonany, że akurat płeć nie gra tu większej roli.
Z tym samym figlarskim uśmiechem co niewiele wcześniej, Kou zgłosił nauczycielce, że kiepsko się czuje, a z tak bladą karnacją nie było problemów z przekonaniem nauczycielki, iż faktycznie nie jest z ni dobrze. Oczywiście nadmienił przy tym, że będzie potrzebował asysty, aby dostać się do gabinetu szanownej pielęgniarki, następnie z entuzjazmem sugerując opiekunce Lucasa jako idealną niańkę dla niego jako umierającego na przeziębienie. Zgodnie z planem kobiecinka puściła dwójkę chłopaków informując przy tym całą klasę, z której część z zaciekawieniem zerkała na ową parę jakby spodziewające się tego, co ma wkrótce nadejść. Koujaku bez słowa złapał białowłosego za rekaw i zmusiwszy do powstania z zajmowanego siedzenia, wyciągnął towarzysza z klasy. Nie chciał teraz nic tłumaczyć, wyjaśniać. Liczyło się tylko to, że ciągnie teraz zachęconego (i chyba każdy wie o co chodzi) Lukasa w miejsce, którego nigdy w życiu nie dane było mu odwiedzić i do tamtego dnia sądził, iż nigdy tam nie wejdzie. Niesplamiona przez samca przestrzeń przeznaczona tylko dla kobiet. Łazienka. Damska łazienka. Shinohara odwrócił się w stronę białowłosego, jego czerwone oczy wyrażające wszystko, co tylko Mitchel musiał wiedzieć na temat pobudek pchających japończyka do czegoś tak dziwnego.
Ostatnio zmieniony przez Odella (21-07-2014 o 10h35)
#78 21-07-2014 o 10h28
Link do zewnętrznego obrazka
Jezz... o co ona się tak pluje - zastanawiał się, siedząc w ławce, podpierając podbródek i bawiąc się długopisem. Nic, tylko by najchętniej darowała sobie jakiekolwiek projekty związane z współpracą z męską częścią społeczeństwa. Pchi, gdyby tylko to. Ona... nie, wszystkie trzy - Fran, Flo i Char - najchętniej spaliłyby na stosie wszystkich facetów!
Wyzywając go od najgorszych, kiedy próbował być miły, odeszła w stronę biurka nauczyciela. I znowu poczuł skok ciśnienia. Nigdy w życiu nie musiał się użerać z kimś takim. Wszystkie dziewczyny jakie miał wcześniej zachowywały się całkowicie inaczej. A, no tak. Bo one nie uważały płci przystojnej za największych wrogów ludzkości.
Aż się zastanawiał, czy może miały jakieś trudne przejścia z mężczyznami w przeszłości. To by wszystko usprawiedliwiało.
Fran siedziała przy biurku i przeglądała jakieś papiery. Nie no, on po nią pójdzie. Jeśli ona może urządzać sobie scenki, to czemu Alex miałby tego nie robić?
I w tym momencie długopis wypadł mu z ręki i wpadł prościutko do torby. Zaczął więc przeglądać... niewielką ilość książek i zeszytów. Szczerze mówiąc, to dziwiła go zawartość plecaka. Nie ma co, nie miał pojęcia, co tutaj robił żel pod prysznic albo... bita śmietana. Jak zwrócił uwagę na nazwy powieści, które wziął na początku za podręczniki... cóż, nuty do pianina, jakaś lektura, która omawiali chyba z rok temu.. o ile w ogóle ja omówili... o, zeszyt od matmy! Czy on kiedykolwiek w nim zapisał chociażby zdanie?
Jeeeejj... znalazł długopis! Trzeba chyba będzie odświeżyć zawartość torby.
I kiedy podniósł w powrotem wzrok, pióro ponownie znalazło się w czeluściach tornistra.
Co !#%$~!?
Serio, miał ochotę tylko jeb... walnąć głową w mur. Dopiero co odciągał od siebie Fran i Char... a teraz widział podobny, a nawet bardziej nieprzyzwoity obrazek z Flo! Ktoś sobie chyba robił z niego żarty.
I poczuł na sobie.. przyjacielskie klepnięcie w plecy? O jakie było jego zdziwienie, widząc współczujący.. o mamo, współczujący wzrok Ryana. Może powinien zacząć współpracować z klasowym zboczeńcem? W końcu jechali na podobnym wózku..
Ale nagle przypomniało mu się, o kim on w ogóle myślał. To Ryan. On prędzej by go zgwałcił, niż zaproponował współpracę.
Tak... utknął w podobnej otchłani, jak ta w jego torbie i nie mógł z tym dosłownie nic zrobić. Szczerze mówiąc, nie chciało mu się nic robić, a tym bardziej iść po Fran, która chyba bawiła się w najlepsze.
Oglądając latająca pod sufitem muchę, stukał palcami w biurko. Ostatecznie westchnął, odsunął krzesło i podszedł do dwóch miziających się dziewczyn.
Podniósł... tak, podniósł Flo, siedzącą na Fran i odsunął, po czym wyciągnął dłoń w kierunku Pani-Kolorowe-Włosy.
- Przepraszam Fran. - Nie miał pojęcia, czym ją uraził i wcale nie miał ochoty za cokolwiek ją przepraszać, ale jeśli to była jedyna opcja...
#79 21-07-2014 o 11h07
Link do zewnętrznego obrazka
W pewnym momencie jako tako się uspokoił... Jeśli uspokojeniem można nazywać rzucanie spojrzenie rozzłoszczonego grzechotnika, który moment temu ukąsił z setkę bawołów. Doprawdy... starał się nie patrzeć na tego typa, który siedział obok niego. Stopień irytacji i ciśnienia gwałtownie podskakiwał Lucasowi, gdy tylko zaczynał o tym myśleć. W końcu oparł podbródek o dłoń i mając w mięśniach pośladkowych całą lekcję, raczej obserwował co wypraaa...
I tu jego smukła, elegancka ręka przeszła z podbródka na czoło, strzelając sobie Facepalma. W tym samym momencie rozległ się głośny huk, a jego źródło dochodziło ze strony Ryan'a... Czyżby dostał plaskacza od Char? A, nie...Zrobił to samo co Lucas, tylko że z wykorzystaniem ławki zamiast ręki. Ponoć się mówi, że to mężczyźni są zboczeni, a popatrzcie no tylko. Miziały się publicznie, mając wszystkich w ekhem, ekhem. Ryan o dziwo najwyraźniej nie znosił takiego widoku - co było... zdumiewające, bowiem taki zbok powinien raczej się ślinić na tego typu scenki u przedstawicielek płci żeńskiej - gdyż wyszedł bez słowa z klasy. Łosz w mordę. Wydarzenia sypały się za sobą w formie lawiny, gdyż niewiele po tym Kou uniósł dłoń. Białowłosy przewrócił oczami, gdy bajerował nauczycielkę jak to źle się czuje, a ostrzegawcze światełko zapaliło się, gdy proponował jako towarzysza - właśnie Lucasa. Momencik, momencik... Czy te iskierki, które zdążył zauważyć w oczach swojego męża... Tok myślenia spowolnił gwałtownie tempo, a następnie przyspieszył z prędkością błyskawicy - gdy już byli poza klasą.
Chwilka, momencik... Sytuacji nie dało się zrozumieć opacznie, była nad wyraz zrozumiała i oczywista dla każdego, kto byłby obserwatorem. To spojrzenie jakie rzucał w jego kierunku... wiedział co się stanie. O dziwo, nie buntował się. Kou siłą zaciągnął go do miejsca, do którego sam nigdy by nie poszedł. Swoisty azyl i enklawa dla płci żeńskiej... Łazienka. To co się stało później... Nie wiedział, czy ma być zszokowany, zadowolony czy rozzłoszczony. Skumulowane emocje spowodowały, że zrobił coś, czego normalnie by nie zrobił...
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (21-07-2014 o 11h09)
#80 21-07-2014 o 14h00
Link do zewnętrznego obrazka
Po jej słowach spojrzałem na pannę wzrokiem mówiącym "TY SOBIE JAJA ROBISZ?". Nie wiem co z tą dziewczyną jest nie tak, ale trzeba by tą wiewiórę wysłać do psychiatryka. Zamkną ją w jakiejś izolatce w kaftanie bezpieczeństwa i będzie spokój. A ja dodatkowo nie zwalę roku,
- Ja przynajmniej miałem kilka związków, a ty z taką mordeczką nie znalazłaś sobie żadnego chłopaka. Przypadek? Nie sądzę...
Odprowadziłem pannę "nie mogę się ugryźć w język" wzrokiem i to co ujrzałem potem na tyle wyprowadziło mnie z równowagi, że bezsilnie rąbnąłem głową w ścianę. Tak zwany facewall był bolesny, ale pozwolił mi się ogarnąć po tym jak ujrzałem te dwie dziewczyny miziające się jak lezby na paradzie równości.
Kątem oka zauważyłem jak Ryan wyłazi z klasy załamany podobnie jak ja tą całą sytuacją. One są żenujące. Co z tego że one chcę obrać rok? Ja bynajmniej tego nie chcę! Chyba Alex też bo odsunął Flo od Frances i coś do niej powiedział.
Na to wygląda nie spędzę sobie spokojnie lekcji na słuchaniu muzyki. Lepiej wezmę Florence bo jeszcze biednego chłopaka pobije. Wstałem przewiesiłem torbę przez ramię i podszedłem do Flo. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia przerzuciłem dziewczynę przez ramię. Nie była nawet taka ciężka. Mocno ścisnąłem rękę na jej ciele dając jej do zrozumienia że się mi nie wymknie. Bez powiedzenia czegokolwiek wyszedłem z klasy.
No dobra... Teraz gdzie by tu z nią porozmawiać. Kątem oka zauważyłem schowek na szczotki. Nie było nic lepszego więc otworzyłem drzwiczki, a w pokoiku pustka. Aha... Czyli to jest ten regularny pusty schowek. Drzwi były otwierane do wewnątrz więc łatwo było nie dopuścić, aby ruda wiewiórka się wydostała. Zamknąłem drzwi na kluczyk który był w nich pozostawiony i włożyłem do tylnej kieszeni spodni. Dopiero wtedy odstawiłem dziewczynę na podłogę.Zanim zdążyła coś wykrzyczeć przyparłem ją do ściany i wziąłem jedną ręką jej dłonie aby nie mogła mnie walnąć. Dodatkowo zmniejszyłem na tyle odległość naszych ciał, aby nie mogła mnie kopnąć. Nachyliłem się nad jej uchem tak że mogłem dotknąć go wargami.
- A teraz słonko dasz mi dwadzieścia powodów dlaczego miałbym cię w tej chwili nie ukarać za postawienie na włosku zdania tego dziwnego zadania. Mamy cały rok przed sobą, a ty już teraz odstawiasz takie szopki.
Mówiłem szeptem lecz pewnie ona zacznie się wydzierać że jestem jakimś zboczeńcem i abym ją wypuścił. Nigdy zbytnio nie postępuję w taki sposób z dziewczynami ale ona stanowi wyjątkiem. Bo jest wredną, rudą chodź naprawdę słodką wiewiórą.
#81 21-07-2014 o 17h31
Charlotte Claire Frossard
Obserwowała Ryana uważnie, nie wie za kogo ją ma ale jego ostanie zdanie skierowane do niej skomentowała tylko krótkim prychnięciem. Nie wiedziała za kogo ją ma ale żeby spodziewać się po niej takich rzeczy....cóż Ryan...tego nie ogarniesz. Gdy walnął głową w ławkę po zobaczeniu Flo i Fran, aż zasyczała. To musiało boleć. Gdy wstał z krzesełka i zebrał swoje rzeczy patrzyła na niego jak na kosmitę. Hmmm może by go tak podręczyć w odwecie, czemu by nie. Kiedy zniknął za drzwiami sama zebrała swoje rzeczy do torby i wyszła z klasy. Szła za nim powoli upewniając się, że jej nie zauważył. Pierwszy dzień a on już sobie wagary robi, no no. W sumie to on też więc nie ma czego wypominać. Gdy chłopak był już przy wejściu na dach stanęła za nim uśmiechając się przerażająco.
~ Wiesz że nieładnie tak wagarować. Zamiast spędzać czas na zdobywaniu wiedzy, wolisz opierdzielać się na dachu co?
Jedną rękę oparła na biodrze a drugą trzymała torbę. Jak by nie patrzeć sama też wyszła z klasy i jakoś nie miała ochoty brać dalej udziału w cyrku pod tytułem " Jak Char i Ryan będą dalej drzeć koty". Westchnęła ciężko i przestała się uśmiechać jak Jeff the Killer.
~ Właściwie to dziś ci odpuszczę, jakoś mam dość tego całego zamieszania.- minęła go i sama weszła na dach. Chłodny, acz przyjemny wiatr natychmiast rozwiał jej rude loki. Od razu poczuła się lepiej, nie było tu ludzi którzy mieli pretensje czy dalej toczyli wojny. Odwróciła się na piecie do chłopaka.
~ Jak ci przeszkadzam, czy wolisz zostać sam to powiedz, zmyję się. Nie lubię się narzucać. - To była prawda, może i rozstawiała ludzi po kontach, ale potrafiła uszanować czyjąś prywatność.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (21-07-2014 o 17h32)
#82 21-07-2014 o 18h30
Link do zewnętrznego obrazka
Westchnął ciężko, gdy stawiał kolejny krok na schodach prowadzących na dach. On kiedyś zejdzie z tego świata owiany niesławą klasowego zboczeńca, może to będzie nawet dziś. Te kobiety go prędzej czy później wykończą... Kątem oka zdążył zauważyć, jak drzwi klasy otwierają się... Ukrywając się za rogiem - w sumie nie miał pojęcie czemu to robił, nie miał nic na sumieniu - obserwował któż to ją opuszczał. Gdy zobaczył Kou z dziwnym błyskiem w oku oraz rozkojarzonego Lucasa, poczuł że szczęka mu opada i trzeba ją pozbierać. Odprowadził ich aż do damskiej łazienki, skąd chwilę później zaczęły się wydobywać co najmniej... dziwne dźwięki.
Szybcy są. Małżeństwo zaledwie dwie godziny i już chcą je zapieczętować nocą poślubną? Potrząsnął głową, nie chcąc znać szczegó... chociaż? Czemu by tam nie pójść i nie popatrzeć? Jednak zmył się stamtąd, dając im trochę prywatności. Sam nie chciałby, aby ktoś przerywał mu w tym i owym. Stojąc przed drzwiami na dach, aż podskoczył gdy rozległ się za nim dobrze mu znany kobiecy głos. Oparł głowę o drewnianą powierzchnię naprzeciwko niego... Te kobiety naprawdę nie dają mu świętego spokoju! Humorki zmienne jak nic, tutaj uciekają od niego na kilometr, a gdy przestaje zwracać uwagę latają za nim jak wściekłe. Już rozumiał, dlaczego tak lubiany jest typ "niedostępny".
Zerknął na nią przez ramię, unosząc jedną brew gdy zobaczył jej minę. I czego się tak szczerzysz? Upodabniasz się do Jeffa the Killera? Błagam, chyba nie chcesz mieć takiej szpetnej mordy jak on... Zauważył, że ciągle mu wytykała co robi nie tak. Nie jedz na lekcji. Nie wagaruj. Widocznie już się w czuła w rolę jego małżonki...
- Dokładnie. Chociaż raz chcę odpocząć od tego zgiełku i rabanu.
Na jej kolejne słowa zrobił minę typu : "Wut the Faq?!?!" wersja wzmocniona dwieście razy. Ona. Mu. Chce. Odpuścić? Czy te dziewczyny miziając się z nią nie zaraziły jej czymś? Zaczynał się bać, już wolał jak to płomiennowłose nieszczęście goniło go z patelnią w ręku. Odchrząknął i wkroczył za nią na dach, siadając pod pierwszą lepszą ścianą.
- Nie ma sprawy. Rób co chcesz... ja też mam dość na dziś...
Wciągnął głęboko w płuca rześki wiatr, którego powiewy bawiły się - tańcząc w jego kasztanowych włosach. Powoli jego powieki zaczęły opadać na szmaragdowe oczy, a on sam przestał myśleć o czymkolwiek...
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (21-07-2014 o 18h36)
#83 21-07-2014 o 19h46
Charlotte Claire Frossard
Chyba nie spodziewał się, że i ona może być miła i czasem okazać dobre serce, jego mina wyrażała więcej zdziwienia niż ona miała podczas rozlosowywania par.
~ Ok, spoko- skomentowała słowa chłopaka. Mimo, że nie darzyła go szczególnym zaufaniem to teraz usiadła obok niego, wyjęła z torby książkę. Kątem oka przyglądała się jak jego klatka unosi się i opada. Miał zamknięte oczy więc prawdopodobnie zasnął. Wyglądał spokojnie, postanowiła że zajmie się książką która od dłuższego czasu czekała na przeczytanie.Co z tego że była w czarnej jak smoła okładce, niektóre panie domowe tak robiły ukrywając swoje zamiłowanie do książek o wątpliwej moralności ociekające opisami od których nawet ich mężowie robili by się czerwoni jak pomidory, ona jednak widziała w tym praktyczne zastosowanie gdyż właściwa okładka nie ulegała zniszczeniu. Nagle poczuła, że głowa chłopaka wylądowała na jej ramieniu, na jej policzkach natychmiast wykwitły czerwone rumieńce. Zauważyła jak jego głowa zsuwa się z jej ramion. Szybko rzuciła książkę fantasy obok i podtrzymała jego głowę, musiał mieć mocny sen skoro się nie obudził. Nie bardzo wiedząc co zrobić po prostu położyła jego głowę na swoich kolanach. Jeszcze by się potłukł na podłodze i później ludzie twierdzili by, że to jej robota bo wkurzyła się i obiła mu gębę, a opinii sadystki mieć nie chciała. Nie oficjalnie. Chciała wrócić do lektury, ale zaczęła mu się przyglądać. Podczas snu, nie wyglądał na takiego napaleńca za jakiego uchodził. Był nawet...dobra kogo ona próbowała oszukać był przystojny. Przejechała dłonią po jego włosach...wydały się jej miłe w dotyku. Wróciła jednak do książki, nie chciała wychodzić na jakiegoś zboka obserwującego ludzi gdy śpią. Jednak jedną ręką ciągle maltretowała kosmyk włosów chłopaka, owijając go sobie wokół palca. Liczyła tylko, że nie pomyśli sobie zbyt wiele kiedy się ocknie.
#84 21-07-2014 o 20h23
I♦IFlorence ReierI♦I
Rozkoszowała się chwilą z Fran, chociaż wiedziała, że prędzej czy później ktoś je rozdzieli. W końcu nie były same, a szkoda. Rozejrzała po klasie i zauważyła jak Ryan wychodzi, a zaraz za nim Char. W głowie Flo powstał przeokropny obrazek, z podpisem Ryan i Charlotte - na zawsze razem. Skrzywiła się i już chciała zawołać za przyjaciółką, a tu nagle SRUUUU.
WTF?
Stała na ziemi, za Alexem, który stał przy Fran. Ciche co, wydobyło się z jej ust. Już chciała mu coś powiedzieć i ukręcić łeb, ale magiczna siła zwana również Blaisem nie pozwoliła jej na to. Przerzucił ją sobie przez ramię... Co on <cenzura> Shrek'a i Fionę chcę odstawiać?, pomyślała rozzłoszczona i zaczęła wierzgać nogami.
Jednak jego to nie ruszało, bo wyniósł ją z klasy. Gdy byli na korytarzu, Flo coraz mocniej zaczęła go kopać.
- Co ty <cenzura> sobie wyobrażasz <cenzura>?! - Jej słowa go nie ruszały, bo siłą ją zaniósł nie wiadomo gdzie i zamknął drzwi na klucz.
Już chciała mu coś zrobić, ale on to uniemożliwił.
- Puszczaj! - Jęknęła próbując się uwolnić jednak na próżno.
Słysząc słowa swojego "męża" łzy napłynęły jej do oczu. Spojrzała na niego jak na Ryan'a maczacza damskich tyłków i piersi.
- <cenzura> <cenzura>! Co ty myślisz, że jak mnie tutaj zaciągniesz jak jakiś gwałciciel, to zmięknę! Nie będę grzecznym pieskiem, sobie <cenzura> nie myśl. POMOCY! MOLESTUJĄ MNIE TU! KTOKOLWIEK!
Małe info: Akcja zaklepana dla Ewci, Flo nie potrzebuje pomocy. Nikt nic nie słyszał, jasne?
Ostatnio zmieniony przez Maruki (21-07-2014 o 21h19)
#85 21-07-2014 o 20h55
Frances de Cardonnel
Oczywiście, że oni po prostu nie mogli nas ścierpieć, bo jak żeby inaczej. Ale nie miałam zamiaru najmniejszego zmieniac swojego zachowania wzgledem nich. Wolałam nie zdać z dziewczynami niż jakimś magicznym sposobem zaliczyć ten projekt. I jakże przyjemny był ten moment z Florence, nie ważne, że spod przymrużonych powiek widziałam, jak co poniektórzy wychodzą z sali, w tym nasza Charlotte. Nauczycielka już całkiem zrezygnowała z próby prowadzenia normalnej lekcji, bo i tak nikt jej nie słuchał. Po co? I tak musieliśmy sie potem tego sami uczyć. A upajanie się zapachem Flo było w tym momencie ciekawsze, niż uważanie na lekcji. Kij z tym, że belferka pewnie notowała sobie to, jak się sprawujemy względem tego projektu.
Nagle ten przyjemny ciężar zniknął, a Alex pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Zamrugałam zdziwiona, jednak wbiłam się tylko bardziej w fotel w postanowieniu, że mnie stąd nie wyciągnie. Jednak to, co naprawdę zrobił zdziwiło mnie, a to co znów zrobił Blaise wkurzyło. Chwyciłam z biurka ołówek i rzuciłam nim, jednak drzwi zdążyły się za nimi zamknąć. Trudno, nie wątpiłam, że Flo da sobie radę. A teraz miałam tu swoją sprawę do załatwienia. Spojrzalam niezbyt ufnie na jego dłoń, jednak ją chwyciłam. I nawet wstałam, co by nie sprawiać złego wrażenia.
- Wybaczam. I przepraszam za swoje zachowanie, lecz nie zamierzam w nim zbyt wiele zmieniać. - odparłam spokojnie, posyłając mu nieśmiały uśmieszek. I powinien dać się za niego pociąć. Mało kto miał dane zobaczyć u mnie szczery uśmiech, jeśli nie należał do grona mych przyjaciół. Tak jak on. A teraz bylam miła, aż mi się od tego niedobrze zrobiło, lecz coś chciało bym to kontynuowała. - A skoro już o tym... Możemy spróbować się ciut poznać? Może zaczniemy od tego, że miałeś operacje dwa lata temu. Opowiesz mi o tym? - dodałam ciszej, tak by tylko on mnie usłyszał. Raczej nie chciałam by inni wiedzieli, że mam dostęp do ich akt, bo nauczycieli nie interesuje co robi samorząd.
#86 21-07-2014 o 22h54
Link do zewnętrznego obrazka
Fran zadziwiała Alexa. Nie, wszyscy go zadziwiali. Co raz to bardziej. Ryan zachowywał się niemal... normalnie. Dziewczyny o dziwo zdawały się woleć oblać i to faceci nagle zmotywowali się, aby przetrwać ten rok. I.. i czyżby Char przestała wypowiadać wojnę przeciwko Panowi-Wiecznie-Niewyżytemu? W dodatku.. zaraz, gdzie się wymknęli.. o te spojrzenia... oooooo...
Niemal się przestraszył, kiedy sięgnęła po ołówek, jednak nerwy opadły, kiedy rzuciła w nim w kierunku... Blaisa zabierającego Flo. Nie zauważył ich wcześniej, jednak teraz jakby mu ulżyło. Powinien podziękować później chłopakowi, kto wie, co zrobiłaby z nim ta dziewczyna...
Fran chwyciła się jego ręki, a on ją uścisnął z sekundowym opóźnieniem i lekko pomógł wstać. Powiedziała kilka słów, które szczerze go zdziwiły, zaraz potem uśmiechnął się z rezygnacją, cały czas patrząc w oczy niższej od niego przewodniczącej.
- Jasne, to byłoby dziwne, gdybyś nagle całkowicie się zmieniła - mówił i obserwował uważnie jej wyraz twarzy.
Uśmiech, jaki mu posłała, był zdecydowanie inny od tego, jaki widywał dość często. Przypomniał raczej ten, jaki pojawiał się na jej twarzy podczas rozmów z przyjaciółkami.
I nagle powiedziała kilka słów, które sprawiły, że momentalnie zamarł. Nikomu nie wspominał o swoim wypadku z przeszłości. Nie przepadał za tym, w końcu codziennie musiał spoglądać na pamiątkę, która wcale nie była ani ładna, ani przyjemna. W dodatku, pamiętał jak olała go wtenczas rodzina. To wtedy zdecydował się, że zerwie z nią kontakt. Skoro fakt, że ich drugi syn mógłby umrzeć ich nie poruszył, to co by mogło?
Najlepsza decyzja życia, co? Szkoda, że tyle nieprzyjemnych wspomnień i brak oparcia.. w kimkolwiek.
- Czy... Skąd... - wahał się kilka chwil, nie wiedząc co powiedzieć. Nie był pewny nawet, co dokładnie czuje. Zdziwienie? A może złość, że ona wie o takich rzeczach? Odsunął się od niej i nie patrząc na nią, powiedział cicho, uważając na swój głos. - Fran, możemy o tym nie rozmawiać?
I nawet on mógłby przysiąc, że słyszał w swym głosie błagalną nutę. Na szczęście, mówili tak cicho, że nikt inny nie powinien ich słyszeć. On sam miał za to ochotę olać lekcję i wrócić do swojego pokoju, by ze słuchawkami w uszach walnąć się na łóżko.
#87 21-07-2014 o 23h20
Frances de Cardonnel
I to taki moment, w którym powinnam podziękować za zrozumienie, jednak nie jest to w moim stylu i najmniejszej ochoty tego robić nie miałam. A sam przyznał, że to by było dziwne, jakbym nagle się zmieniła. To nawet miłe było z jego strony, ale nadal nie należał do moich przyjaciół. I jak sądziłam - należeć do nich nie będzie. Prędzej wydłubałabym mu te czerwone oczęta, niż zmieniła te zdanie. Miałam zamiar pilnować tego, jak największego skarbu, bo mój świat już wystarczająco stanął na głowie. Wszystko w zaledwie godzinę stało się inne, nie takie... Zaburzyło mój idealny świat, ktory kochałam. Tak być zdecydowanie nie powinno.
Jego odpowiedź na pytanie o operację trochę mnie zdziwiła i miałam ochotę zaprotestować, żeby tylko mi o tym powiedział. Lecz czy on sam przed chwilą nie okazał mi zrozumienia? Co stawiało mnie w niezbyt ciekawej sytuacji, jednak musiałam jakoś mu się odwdzięczyć. Nawet jeśli z takim uporem rozdzielał mnie z przyjaciółkami, co akurat było dla niego niemałym minusem. I za to akurat najchętniej bym go oskalpowała. Ale... Ugh, ta tycia dobra strona mnie kazała mi jednak mu nic nie zrobić, a byłabym do tego zdolna. Zamiast tego odetchnęłam głęboko, by jakoś dojść do wewnętrznego porozumienia.
- Jak sobie życzysz, ale kiedyś jeszcze do tego wrócę. - oznajmiłam, jak najbardziej poważnie. Po czym chwyciłam jego dłoń i wyprowadziłam go z sali. A będąc już na korytarzu pociągnęłam go do wyjścia z budynku szkoły. I tak pewniennie zauważą naszej nieobecności.
#88 21-07-2014 o 23h41
Link do zewnętrznego obrazka
A tego to już w ogóle się nie spodziewał. Chyba wróciła ta Fran, która przedstawiała się na lekcjach, informowała o nowinkach i prowadziła rozmowy z nauczycielami. Ta bardziej przyjacielska. W sumie, to zastanawiał się, dlaczego wcześniej tak rzadko rozmawiali.
Dziewczyna nawet... chwyciła jego dłoń i zaczęła wyprowadzać z sali. Zdołał jeszcze złapać torbę, po czym zniknęli za drzwiami. Milczał, nie wiedząc co powiedzieć. Postanowiła wziąć udział w projekcie? Zaczęła grać? A może była po prostu miła?
Rany, Alex... kiedy ty nauczysz się być mniej podejrzliwy w stosunku do ludzi?
Potrząsnął głową, po czym zrównał się krokiem z jego... żoną. Będzie się musiał przyzwyczaić do tej myśli. Patrząc na mijane klasy i korytarze, wydawało mu się, że wyprowadza ich ze szkoły.
- Dzięki, Fran - dopiero teraz zwrócił uwagę na to, że urwało mu mowę i nie zdążył się nawet odezwać do dziewczyny. Miał jednak szczerą nadzieję, że te dwa słowa wyrażały wystarczająco dużo emocji. Bo naprawdę był jej wdzięczny. Zastanawiała go teraz inna rzecz. Po chwili ponowił rozmowę, spoglądając na dziewczynę obok. - Gdzie idziemy?
#89 22-07-2014 o 00h37
Frances de Cardonnel
Słysząc podziękowanie z jego ust, uśmiechnęłam się wesoło, jakbym spełniła jakiś dory uczynek. Brr, źle ze mną najwyraźniej było, normalnie bym się nie przyjmowała jego zdaniem i dociekała, jednak teraz, cóż, może jakoś mogłabym się z nim dogadać. I w ostateczności zdać ten rok, ale to się jeszcze zobaczy. W końcu przed nami jeszcze kilka długich miesięcy, w ciągu ktorych wszystko pewnie nie raz zdąży się zmienić. Jednak... Carpe diem, czyż nie tak? Więc może na razie uda mi się do tego dostosować. Poza tym, że i tak wyciągnę z niego te wszytkie informacje. To nie to samo co z ich akt. Wolałabym usłyszeć to wszystko osobiście, co nie zmieniało faktu, że niektóre były naprawdę ciekawymi lekturami.
- Nie ma za co... Przecież powiedziałam, że i tak do tego powrócę. Tylko ciut później. Jutro? - odpowiedziałam rozbawiona, puszczając jego dłoń dopiero teraz. Nawet nie zauważyłam, że nadal go trzymałam, to było dziwne. Tym bardziej, że sama dokładnie nie wiedziałam gdzie chcę iść. A coś wymyślić musiałam... - Uwierzysz, że zgłodniałam? Bo idziemy po prostu do akademika i mogę się poświęcić i cos ugotować. Choć preferuję do jedzenia słodycze, a ty? - odparłam jeszcze na jego pytanie, lecz w moim głosie nie było niepewności, czy zakłopotania. O nie, co najwyżej ta denerwująca wszystkich pewność siebie.
I nagle miałam wrażenie, że te korytarze są nieskończenie długie, ale mogło byc tak dlatego, że zwolniłam kroku, jak i niezbyt wiedziałam o czym miałabym z nim rozmawiać.
#90 22-07-2014 o 09h56
Link do zewnętrznego obrazka
Jeszcze tego brakowało... Nie dość że Florence zaczęła się robić coraz bardziej wulgarna, to jeszcze drze się w niebogłosy. Pierwsze o czym pomyślałem to, że słodko krzyczy. Potem jednak zacząłem się zastanawiać jak ją przymknąć. Do mojej głowy wlazł taki chory pomysł, iż sam bym się o to nie posądził.
Popatrzyłem na dziewczynę lekko zdegustowany. No cóż nie chcę przecież, by ktoś ją usłyszał. Ująłem delikatnie brodę Flo i gwałtownie, lecz nie brutalnie skierowałem w stronę mojej twarzy. Pomimo delikatnej niechęci złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek. Chyba była zaskoczona bo mnie nie ugryzła. Po chwili się oderwałem i spojrzałem w oczy rudzielca.
- Ty naprawdę chcesz być zgwałcona?
Szepnąłem, gdyż chciałem jej pokazać, aby zaczęła mówić ciszej. Szczerze powiedziawszy nie wiem co jej zrobię gdy ponownie zacznie krzyczeć. Na to wygląda, że na serio będę musiał spełnić swoje groźby. Chyba jednak źle ją oceniłem, słodko wyglądała gdy się rumieniła. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Będzie grzeczna, ale do czasu. Prawda?
Puściłem jej dłonie, ale się nie odsunąłem. Pomimo podarowania jej delikatnej swobody wolałem nie ryzykować, dając jej większą. Nikomu nie powiedzieć hmmm... Tu trzeba by się zastanowić. No cóż na tą chwilę zdobyłem kartę przetargową która chyba zapewni mi spokojne życie.
- No w porzadku ,a powiesz mi dlaczego traktujesz mnie jak jakieś zło konieczne? Prawie się nie znamy, bo w ogóle ze sobą nie gadamy, a już masz do mnie jakieś pretensje. Jakiś chłopak ciebie kiedyś skrzywdził czy jak? No i musisz odstawiać takie sceny? Ja źle dla ciebie nie chcę...
Po tej fali pytań zakończonej taką dziwną puentą, cicho westchnąłem. Trudno było mi się pogodzić z tym, że tak musiałem do niej podejść. Nie chodzi o to że ja chcę zdać, ale pragnę aby moja "żona" też zdała, bo mimo wszystko mam chyba do niej jakąś słabość.
Jest niemiła ale do czasu. Dzięki temu wiem po części na czym stoję. Może jak przestaniemy drzeć koty to jakoś przeżyjemy ten rok w spokoju. Liczę na trochę więcej niźli tylko przetrwanie tego roku. No, ale nie mogę niczego zbytnio od niej wymagać. Jej uczucia to jej sprawa. Choć z chęcią bym ją bliżej poznał. Jednak ona też musi chcieć, a tu nie wiem czy przypadkiem nie będzie problemu. Prawie jednak dziewczyny nie znam więc po co wogóle robię takie wywody? Wszystko okaże się w praniu.
#91 22-07-2014 o 11h12
Boże, co się wyprawia w łazience <rumieniec> Odi, Ty szaleńcze xD <ale z Ragny hipokrytka, wcale nie lepsza>
Link do zewnętrznego obrazka
Nareszcie spokój...
Delikatna mgiełka otaczająca jego zmysły nie pozwalała mu rozmyślać, jedynie chłonęła bodźce z zewnątrz - słyszalny z dachu szkoły, lecz stłumiony, szum żyjącego miasta który przypominał ciche bzyczenie roju pszczół... Śpiew ptaków, które usiadłszy na starej, zardzewiałej poręczy zabezpieczającej krawędź dachu, zachwycały zmysł słuchu swoich klerem. Ledwo słyszalny dla Ryan'a spokojny oddech płomiennowłosej dziewczyny. Szum wiatru rozwiewający jego włosy, przynosząc przyjemny chłód oraz świeżość...
Nie wiedział nawet kiedy zaczął lekko osuwać się, gdy powoli pogrążał się w krainie snów. Poczuł, jak policzkiem oparł się o coś ni to twardego, ale po części jednak miękkiego... W jego nozdrza uderzył łagodny, kuszący i zarazem słodki zapach... Chciał unieść powieki, jednakże nie mógł - nie wiedzieć czemu. Nie mogąc powstrzymać senności oraz zmęczenia, które w zupełności pochłonęło jego umysł, zaczął zsuwać się z dziewczyny... Wtedy to poczuł delikatny dłoni... Niewielkich, miękkich, kobiecych dłoni. Poczuł jak opada na coś miękkiego... zupełnie jakby zapadł się w obłoku, delikatnej chmurze. Jak przez mgłę przeszła do niego świadomość, iż go obserwuje. Na krótką chwilę zaparło mu dech, gdy poczuł drobną pieszczotę, dotykanie jego kasztanowych włosów. Lekko uniósł powieki, widząc że to płomiennowłose nieszczęście jego czyta książkę. A on sam leżał oparty głową o jej nogi...Wtulił się bardziej w nią, chłonąc jej subtelny, kobiecy zapach...
- Przepraszam ... I dziękuję ...
Szepnął zmęczonym głosem, zaraz po tym czując jak zapada w spokojny, głęboki sen...
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (22-07-2014 o 11h18)
#92 22-07-2014 o 15h39
Dobrze, że jego mina OCIUPINKĘ mnie zażenowała. I to, jak mnie poczochrał po włosach również OCIUPINKĘ mnie zażenowało. Oj dobra, cała jego cudowna osoba doprowadziła mnie do wypieków na policzkach, okey?! Wstydliwy byłem od zawsze, co dziwnie rywalizowało z moją niezachwianą pewnością siebie i szczerością. Bo to, że łatwo się rumieniłem od byle czego, to była chyba nieodłączna część bycia gejem, prawda? Taka codzienność pomieszana z naturą. Dziwaczne.
Miałem ochotę za nim biec niczym panienka na przyczepionych, anielskich skrzydełkach, lecz w ostatniej chwili się opanowałem. Jakby to wyglądało... Boże, nawet nie chcę myśleć, co by sobie pomyśleli inni, obserwujący nas od początku akcji z wykręceniem ręki. Że co, że niby najpierw mnie zbił, a ja jak jakiś masochista mam teraz za nim biec, z ognikami podniecenia w oczach? Niedoczekanie was wszystkich, ludzie! Pff, nie jestem jakiś gejuszkiem typowym, aby zachowywać się jak dziewczynka. Może mnie jeszcze w ślubną sukienkę wpakują?!
Nonszalanckim krokiem ruszyłem za nim, nawet nie spoglądając na jego smukłe plecy. Próbowałem utrzymywać znudzony wyraz twarzy, lecz kiedy chłopak usiadł w jednej z ławek i wzrokiem nakazał mi się przysiąść, na moich ustach natychmiastowo wykwitł szeroki uśmiech.
- Kompletnie nie wiem, co tutaj się dzieje... - mruknąłem, spoglądając zdezorientowanym wzrokiem po sali. Pierwszy raz w życiu nie byłem na bieżąco z informacji i plotkami. Cóż za brak formy! - Ej, zrywamy się z lekcji? Nie ma co tutaj siedzieć. Chyba, że się boisz...
Zrobiłem w jego stronę słodkie oczka, lecz moja mina była jak najbardziej prowokująca.
#93 22-07-2014 o 16h32
Stephen Kjellberg
Wśród wrzawy i okrzyków oburzenia, jakie przyniosło za sobą ogłoszenie przewodniczącej klasy, on jakoś specjalnie się tym nie przejmował. Choć... Może tylko dlatego, że zajęty był bardziej bazgroleniem po zeszycie, niż słuchaniem, co kto ma do powiedzenia. Nie, żeby tak zawsze było. Po prostu... Ostatnio myślami starał się być gdzie indziej, niż w miejscu, do którego przez calutki tydzień zmuszony był chodzić w przekutych uszach ze starannie dobranymi przez jego siostrę kolczykami. Choć z drugiej strony obiecał już sobie - nigdy więcej żadnych zakładów. Zwłaszcza z Gis. Nigdy.
Dopiero, gdy rozległ się charakterystyczny pisk, gdy ktoś przejedzie paznokciem po tablicy, popatrzył na nią i zobaczył, że ktoś wypisuje jego imię. O co chodziło? Sprawę z tego zdał sobie dopiero wówczas, gdy udało mu się przeanalizować uprzednio usłyszane hałasy. Zaraz też, gdy zrozumiał całą sytuację, nie potrafił raczej zareagować w inny sposób, jak zaczerwienić się lekko. Hm, może jednak jego siostra miała rację, i miał on w sobie coś z dziewczyny?
Po usłyszeniu dzwonka wstał z miejsca, podszedł do jakby skamieniałej Atsuko, po czym bez słowa chwycił ją za rękę i zaprowadził do następnej klasy. Prawdopodobnie gdyby się odwrócił choć na chwilę, żeby zobaczyć jej twarz, zrozumiałby, że jej reakcja była jeszcze bardziej... Hm, wyrazista, niż ta jego. Jednak czy to i tak w czymś by pomogło?
Gisele Kjellberg
Wyczytując imię Taylora tuż przy swoim, nie była zbyt zachwycona. Liczyła na jakieś dziewczątko, skoro zdołała już zauważyć parę homoseksualną, do której ona niestety nie należała. Nagle jednak jej poglądy postanowiły się zmienić. Minimalnie, ale jednak zmienić. A stało się tak w momencie, gdy Taylor tak po prostu wziął sobie jej torbę i zaprowadził ją pod klasę. Nie musiała zbyt długo analizować tej jakże korzystnej sytuacji, by wyciągnąć z niej jeszcze korzystniejsze wnioski. Wyglądało to mniej więcej tak:
Wziął moją torbę
|
V
Chce mnie wyręczyć
|
V
Potem pewnie też będzie to robił
|
V
...
To przecież zaje... ee... dwabiste wyjście!
Uśmiechnęła się sama do siebie, kiedy ten się oddalił, po czym postanowiła wrócić do świata rzeczywistego. Dobra, podsumujmy - mamy udawać małżeństwa, jej, jak na razie się wydaje, trafiła dość dobra para (choć mogło być lepiej), a wszyscy teraz chodzą tak wkurzeni... Że po prostu wychodzą ze szkoły?!
Jej tam pasuje.
Postanowiła więc wyjść ze szkoły, a jako że zaraz zauważyła Fran z Alexem... No, postanowiła im się wpierdzielić.
- FRAAAAAANCES! - niemalże się na nią rzuciła z uściskiem. - Co mi tak uciekasz? To, że masz już mężusia, nie oznacza, że pozwolę o sobie zapomnieć! - powiedziała, pozwalając sobie zabrzmieć niczym natrętny stalker.
Hyhy, chciałaś posta, to masz, wpindoliłam ci się w rozmowę ;-;
Ostatnio zmieniony przez Lynn (22-07-2014 o 16h33)
#94 22-07-2014 o 16h37
I♦IFlorence ReierI♦I
Patrzyła na białowłosego jak na kompletnego debila, którym niewątpliwie był w jej oczach. Próbowała się wyrwać z jego uścisku, ale niestety był on silniejszy niż myślała. Próbowała go kopnąć, uderzyć, ale zawsze kończyło się zablokowaniem jej ciosu przez Blaise'a. Już miała mu coś powiedzieć, a ten nagle ją pocałował.
Unicorny pewnie już spadają z nieba, a wiatr stał się cukrem, pomyślała patrząc zarumieniona na chłopaka, choć w jej głowie było wielkimi literami wyryte WTF? A słysząc jego słowa to już kompletnie z jej mózgu zrobiła się papka, a jej dusz pojechała na wakacje do nieba.
- N-no do-dobra... Będę w miarę grzeczna, ale top tylko dlatego, że nie chcę kiblować! - Odpowiedziała patrząc na niego swoimi orzechowymi oczami. Miała to szczęście, że puścił chociaż jej ręce. - Ale powiedz tylko słowo komuś o tym co się tutaj stało, to obiecuję, że cię zakopię żywcem.
Słysząc słowa chłopaka, zaczęła się zastanawiać czemu go tak nienawidzi. Miał rację - nie znała go. Chociaż ze swoją wiedzą na temat facetów mogła śmiało stwierdzić, że każdy jest taki sam. Mimowolnie obrazy przeszłości przemknęły przez jej rudą główkę i natychmiast ją opuściły, ale do oczu napłynęły łzy.
- Wszyscy faceci są tacy sami... Ale dobra, nieważne. Jak tak bardzo chcesz, to możemy się w miarę poznać - odparła przecierając załzawione oczy.
#95 22-07-2014 o 19h54
Charlotte Claire Frossard
Gdy cicho się odezwał myślała, że się obudził. On tylko przeprosił i podziękował.
~ Ciiii - uciszyła go spokojnie. Przestała znęcać się nad jednym kosmykiem, a zaczęła przeczesywać palcami jego włosy. Jak na faceta były niezwykle miękkie i miłe w dotyku.Spojrzała na niego kątem oka gdy układał się wygodniej na jej kolanach po czym jej zielone oczy skierowały się znów na strony książki. Nawet nie zauważyła kiedy odpłynęła w świat fantastyki, kiedy się z niego wyrwała wzięła do ręki telefon i zauważyła, że lekcja właściwie dobiegła końca i wypadało by stawić się na następną. Spakowała książkę i telefon, popatrzyła na śpiącego na jej kolanach Ryan'a i westchnęła ciężko. Przydało by się go obudzić, w pierwszej chwili do jej głowy przyszła myśl żeby wstać, a chłopak po prostu wylądował by na posadzce. Uśmiechnęła się nieco złośliwie, jednak nie chciała rozpętywać wojny. Za to zaczęła miziać go palcem za uchem i po szyi.
~ Hej pora wstawać, co za dużo to niezdrowo.
Nie reagował jakoś specjalnie na to więc przyszło jej do głowy coś lepszego. Nachyliła się nad chłopakiem i delikatnie wgryzła się w płatek jego ucha. Gdy się wyprostowała śmiała się cichutko i obserwowała jego reakcję.
I Atsuko Sekine I
Atsu zaskoczona działaniem swojej pary bez protestów poszła za blond istotką. Cała czerwona wpatrywała się w podłogę i wstydziła odezwać. Gdy doszli do klasy zauważyła że większość osób albo jest zła, albo rozchodzili się. Nauczycielka powiedziała, że przez resztę dnia ich klasa jest zwolniona z zajęć. Popatrzyła na stojącą obok niej osobę i mocniej ścisnęła jej rękę.
~ Ne Stefciu możemy iść. Cieszę się że jestem z tobą w parze wiesz. Jesteś taką miłą koleżanką.
Uśmiechnęła się do podłogi nie patrząc na osobę która w jej mniemaniu była dziewczyną. Tyle razy słyszała jak Giselle nazywa go siostrą, że myślała iż ma do czynienia z dziewczyną. Z jednej strony pomagało to Atsu bowiem gdyby była w parze z kim innym pewnie już dawno by się popłakała. Zamiast tego wyszła z klasy, w sumie to miała ochotę coś zjeść.
~ Stefciu masz ochotę coś zjeść? - zapytała swoją oficjalną mężonę.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-07-2014 o 20h46)
#96 22-07-2014 o 20h44
Link do zewnętrznego obrazka
Jak przez mgłę, niewyraźnie oraz rozmazaną, widzi ścieżkę.
Stary trakt, prowadzący przez zdziczały las - od dawna nie
używany, wnioskując z roślin które stopniowo pochłaniały drogę.
Rozgląda się, jednakże jego wzrokowi ukazują się jedynie cienie
drzew, krzewów... Stoi, czując pod nagimi stopami miękką,
pokrytą poranną rosą trawę pieszczącą jego skórę. Gdy rozlega
się szelest natychmiast odwraca się w kierunku jego źródła.
Okazuje się, że to jedynie bezbronna wiewiórka zeskoczyła z
kory drzewa, otrząsnąwszy się z wody na jej aksamitnym, rudym
futrze ruszyła na żer. Niepewny, z powrotem wraca spojrzeniem
na ścieżkę - stawiając ostrożne kroki, uważnie nasłuchując oraz
rozglądając się w koło. Panujący wokół niego półmrok rozświetlają
nieliczne promyki słońca, przedzierające się przez korony olbrzymich
drzew, które po części koją jego wyobraźnię - widzącą w każdym
cieniu stworzenie go obserwujące. Coraz szybciej i szybciej idzie
przed siebie, wypatrując końca tej ścieżki prowadzącej przez gęsty,
dziki bór.
Zmysł słuchu powoli zaczyna szaleć, słysząc dziwne pomruki
przybierające na sile, niby niepozorny śpiew ptaków - który naraz
zamienia się w paniczny krzyk, a jego kroki zdają się być powtarzane
przez echo, dając złudzenie iż ktoś go ściga. Mimowolnie spojrzał w
biegu za siebie, a to co zobaczył ścięło mu krew w żyłach. Strach
zacisnął swoje szpony na sercu młodzieńca, muskając swym lodowatym
oddechem jego kark... Ptaki zrywają się w uciecze do lotu, gdy
całym lasem wstrząsa przeszywający na wskroś krzyk...
***
Serce chłopaka łomotało, zupełnie jakby chcąc wyrwać się z jego piersi, a oddech był nierówny oraz zdecydowanie za szybki. Wybudził się i zrozumiał, że to był tylko sen... Pomimo to, zdawał mu się tak szokująco realistyczny... W szczególności, iż w już w swoim życiu był w tamtym miejscu. Znał je. Bo jakże mógłby nie znać okolicy, w której się wychowywał?
Powoli zaczął się uspokajać, w czym zdecydowanie pomógł Ryan'owi otaczający go delikatny, subtelny zapach Charlotte oraz dotyk łagodnych dłoni.
Nie miał zamiaru otwierać oczu, najchętniej ponownie by zasnął, lecz coś spowodowało że znowu zamarł w bezruchu. A cóż to było się pytacie? Otóż poczuł, jak po jego szyi wodziły palce płomiennowłosej dziewczyny, muskając jego skórę. Przymknął oczy, czując drobny dreszcz przyjemności przepływający przez jego ciało, lecz zaraz po tym odwrócił się - patrząc w oczy Char. Nie ukrywał, że był zdziwiony. Ba! Zdumiony! Żeby ona nie bała się go dotykać? Nie obawiała się, że może się na nią rzucić jak wściekłe zwierzę, zachęcone przez nią do "czegoś"? Doprawdy, nie wiedział czym była ta książka, ale jeśli to ona była tego zasługą - był gotowy kupić cały jej nakład dostępny w księgarni.
- Oj, daj mi jeszcze pięć minut...
Tak przyjemnie mu się wylegiwało, a ona chce mu przerwać tą drobną i jakże rzadką przyjemność? No way. Ponownie opadł na jej nogi, wtulając się niczym w poduszkę. Nagle poczuł, że... C-Coooo?!
Poderwał się, czując jak na jego twarzy wypływa delikatny rumieniec. Jeszcze się bezczelnie śmiała z jego reakcji... no ludzie, skandal !
- Ty chyba naprawdę nie wiesz, z kim pogrywasz sobie skarbie, hmm?~
Mruknął pod nosem, chwytając - w żadnym wypadku nie brutalnie - podbródek i delikatnie go unosząc. Przybliżył swoją twarz do jej tak blisko, że wręcz stykali się ustami, jednakże zamiast pocałować Charlotte - jak się zapewne tego spodziewała - musnął ustami jej szyję zostawiając mały ślad w postaci malinki. Na jego twarz wypłynął lubieżny uśmiech zmieszany z nutką złośliwości.
- Jesteśmy kwita.
Zasłaniając się ręką na ewentualny atak rozzłoszczonej wiewiórki, co by go nie dziabła znowu przypadkiem, podniósł się i zlazł z jej nóg. Wyciągnął z jej dłoni szybkim ruchem książkę, chowając ją do torby obok.
- Pozwolisz, abym poniósł panienki bagaż?
Właściwie, to zdanie wymawiane z iście wspaniałą grą aktorską lokaja wysoko postawionej szlachcianki z niezłym kuku i brakiem instynktu samozachowawczego, było dla picu, gdyż wziąłby za nią i tak i tak tą torbę. Przewiesiwszy sobie niewielki ciężar przez ramię, otworzył przed Charlotte drzwi wyjściowe, mające ich zaprowadzić z powrotem do budynku szkolnego.
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (22-07-2014 o 20h47)
#97 22-07-2014 o 20h54
Stephen Kjellberg
Tak jak myślał - mimo reakcji reszty, ich relacje się nie zmieniły. Odruchowo uśmiechnął się, gdy Atsuko nazwała go "Stefkiem", a kryjące się w kolejnym zdaniu wyznanie sprawiło, że nagle część jego nieśmiałości postanowiła przenieść się gdzie indziej. Zaraz jednak, z każdym późniejszym wypowiadanym przez nią słowem, na jej miejscu pojawiało się zaskoczenie, z dość sporą dozą zażenowania.
Eee...
Co?! Chwila, on się chyba przesłyszał. To jest, rozumiał, że siostra nazywała go "Stefką", jednak nie sądził, że ktoś mógłby pomyśleć przez to coś takiego.
No to jeszcze raz, przeanalizujmy: "Jesteś taką MIŁĄ KOLEŻANKĄ".
Miłą koleżanką.
MIŁĄ KOLEŻANKĄ.
KOLEŻANKĄ.
W tym momencie mózg Stephena został pozbawiony czegokolwiek do tego stopnia, że słowa te odbijały się echem w jego pustej głowie. Aż nie dotarł do niego sens pytania zadanego przez "żonę".
- Miłą... Koleżanką? - powtórzył po niej, a jego powieka zaczęła jakoś tak drgać, lekko i samoistnie.
#98 22-07-2014 o 22h31
James Campbell
Szczerze, przez większość czasu nie zwracałem uwagi na to, co dzieje się w klasie. Jakby mnie to obchodziło... Zamieszanie było przecież normalne, anarchia czy co tam jeszcze. Uwagę na to, że ktoś wyszedł zwróciłem dopiero, jak drzwi się za nim zamknęły, a i tak nie było to wystarczająco uwagi, by wiedzieć kto. Gilberta zbyłem machnięciem ręki, pokazując przy okazji, że jestem zajęty. Oczywiście, że pisaniem sms'ów. Mógł nawet sobie patrzeć z kim i o czym, było mi to bez różnicy. W końcu nie pisaliśmy o żadnych mega prywatnych sprawach. Przynajmniej teraz zaczęliśmy poruszać takie tematy, jak to, co się dzieje w domu, czy co u niej w szkole, jaka torebka lepiej pasuje do butów... Nic wartego większej uwagi, ale takie chwile są najlepsze.
Uniosłem wzrok dopiero, gdy nauczycielka głośno(!) poprosiła pozostałych w klasie o uwagę. I oznajmiła nam, że zwolni nas z pozostałych lekcji, więc po tej możemy iść gdziekolwiek chcemy. Jak miło. Nawet nikt nam lekcji nie zdążył zadać, choć i tak mało kiedy je tu miewaliśmy.
- Masz ochotę gdzieś wyjść? Co nei wiąże się z powrotem do akademika? - spytałem się Sparka, spoglądając na niego. Nauczycielka znów zrezygnowała z prób mówienia czegokolwiek do nas.
Frances de Cardonnel
Z ogólnej próby nie zepsucia jako takiej 'miłej' atmosfery wyrwał mnie nagły okrzyk, a zaraz potem znów się ktoś mnie rzucił. Tym razem widok zasłoniły mi piersi i platynowe włosy Giselle. I ogólna zagadka dla ludzkości - dlaczego to ja, ta najmniejsza, jestem 'ofiarą' ciągłego wieszania się mej osobie na szyi, bądź cokolwiek podobnego. Właśnie! Dlaczego akurat ja? Nie, żeby mi to przeszkadzało jakoś szczególnie... Ten wzrost miał swoje plusy, jak się do kogoś przytulałam to mogłam mieć głowę na jego klatce piersiowe, to było piękne tym bardziej gdy była to dziewczyna. Tyle szczęścia. I nawet na moment zapomniałam o Alexie, lecz szybko w moim umyśle zapaliła się czerwona lampka. Więc objęłam tylko ostrożnie Giselle, nie robiąc żadnych 'dziwnych' rzeczy, co by go teraz nie zdenerwować, i lekko się od dziewczyny zdenerwować.
- Zapomnieć o tobie się nie da, diabełku. Lecz czy twój mąż nie będzie zazdrosny? - zapytałam lekko rozbawiona, uśmiechając się do niej po przyjacielsku. Giselle... Najbardziej pewna swej orientacji z nas wszystkich, co zresztą u niej lubiłam. Tą pewność. Bycie bi było w pewnym sensie rodzajem niepewności, jakbyśmy zwyczajnie nie umieli się zdecydować. Kogo możemy kochać bardziej, czyż nie? Nie byliśmy pewni swojej przyszłości, ani tego co lubimy.
#99 22-07-2014 o 22h45
Charlotte Claire Frossard
Ryan tulił się do jej kolan, nie chcąc odpuścić i pospać dalej, to było nawet miłe. Może jednak dali by się radę dogadać i zaliczyć ten projekt. Obserwowała ze śmiechem jego reakcje, chyba był zaskoczony tą delikatniejszą formą budzenia. Jednak po tym jak ugryzła go w ucho wyraz jego twarzy zmienił się całkowicie. Zarumienił się, co wydało się jej niezwykle dziwne w przypadku osoby jaką był Ryan, a właściwie opinii jaka o nim krążyła. Popatrzyła na niego figlarnie gdy podskoczył jak oparzony.
~ Wiesz po prostu nie boję się ciebie i tyle. - zwróciła się do chłopaka. Wyraz jej wzroku zmienił się w jednej chwili po tym jak złapał ją za podbródek.
Nie był to chwyt brutalny, ale stanowczy, taki z którego nie mogła by się uwolnić od razu, nie przez siłę ale psychiczną przewagę chłopaka. Jej spojrzenie było zimne i zdystansowane, jak by chciała odpędzić go samym chłodem zielonych oczu. Patrzyła mu prosto w oczy, nie chciała mu pokazać, że się go boi ponieważ wcale tak nie było. To, że miał opinię zboka nie oznacza przecież od razu, że zdolny jest skrzywdzić drugą osobę. Jej wzrok z jego oczu osunął się trochę niżej na usta chłopaka, im dłużej się w nią wpatrywał tym większe miała wrażanie, że za chwile może ją pocałować.Jej poliki przyjęły już barwę piwonii. Kiedy jednak jego twarz zaczęła się zbliżać zamknęła oczy i poczuła, że jego usta muskają jej szyję. Wstrzymała oddech i wyprostowała plecy, poczuła drobny przyjemny dreszcz przeszywający jej ciało. Szczerze żałowała że trwało to tylko kilka sekund, choć później zganiła się za taką myśl. Przecież to lubieżnik, wilk w owczej skórze.
~ Kwita?- powtórzyła zaskoczona, choć nie drążyła tematu myśląc, że to kolejne zboczone fantazje chłopaka, wrażenie to bowiem podsycał jego uśmiech lubieżnika.
Patrzyła jak zasłania się ręką, ona jednak była w zbyt wielkim szoku, by nawet go porządnie ochrzanić, a co dopiero walnąć. Zabrał jej torbę i zaczął gadać jak potrzaskany lokaj co wywołało na jej zarumienionej jeszcze twarzy uśmiech. Wstała i otrzepała tył swojej czarnej sukienki na wysokości jak że zacnych czterech literek z brudu znajdującego się na posadzce. Ruszyła z opuszczoną głową w stronę drzwi, mijając chłopaka bez słowa. Gdy dotarła pod salę w której miała odbywać się lekcja zauważyła, że nikogo nie ma. Skoro nikogo nie było to najwyraźniej każdy sobie olał a dla dwójki ludzi zajęć nie opłaca się zaczynać.
~ No to chyba trzeba sobie znaleźć jakieś zajęcie. - rzuciła od niechcenia do Ryana spoglądając na niego przez ramię.
I Atsuko Sekine I
Odwróciła się do jasnowłosej osóbki stojącej przed nią, jednak mina Stefki nie wyrażała zachwytu. Niebieskooka myślała przez chwilę czym mogła zasmucić swoją parę i nagle ją olśniło. Spięta i zawstydzona skłoniła się delikatnie.
~ Wybacz mi powinnam się zwracać się do ciebie inaczej? Chyba że, o mamciu, chyba nie pomyliłam twojego imienia. Tyle razy słyszałam jak Gizelle woła do ciebie siostrzyczko lub Stefciu iż pomyślałam że tak własnie masz na imię. Przepraszam
Po tym zdaniu wypowiedzianym jednym tchem do oczy dziewczyny zaczęły napływać łzy,a warga nerwowo drgać. Zasłoniła oczy dłońmi i zaczęła cichutko pochlipywać. Przyjaciółki dziewczyny były przyzwyczajone, że często płacze, ale inni nie. Wiedziała o tym więc starała się powstrzymać płacz by nie sprawić nieprzyjemności swojej parze.
~ Ja naprawdę przepraszam... przykro mi
Stała przed klasą z opuszczoną głową i zagryzała nerwowo dolną wargę. Zajmując dłonie breloczkiem przywieszonym do torby. Cichutko pociągała noskiem, było jej strasznie wstyd i nie chciała nikogo urazić. Jednak popatrzyła swoimi wielkimi oczami na długowłosego stojącego przed nią, którego o ironio miała za dziewczynę.
~ Ja, ja naprawdę przepraszam, pozwolisz, że w ramach przeprosin coś ci ugotuje?
Jak do tej pory gotowała tylko kilku osobom z po za rodziny, cały zeszły rok gotowała również dla Char. Pojawienie się w kuchni rudowłosej kończyło się zawsze poparzeniem, zacięciem lub czymś co ludzie zwą armagedonem, wybuchem bomby, ewentualnie tornadem. Więc postanowiła dla dobra ogółu i samej Char że to ona będzie zajmować się posiłkami dla nich. W tym roku to chyba jednak nie będzie możliwe. Wtedy pomyślała o Ryanie i szczerze zaczęła mu współczuć, jeśli on nie umie gotować i będzie musiał jeść to co przygotuje Charlotte, niech ma żołądek ze stali. Popatrzyła znów na swojego męża- żonę czy jaką tam rolę sobie weźmie.
~ Tylko... co lubisz jeść?
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (22-07-2014 o 23h13)
#100 22-07-2014 o 23h59
Gisele Kjellberg
Hyhyhy, ponarzekać, nawet jeśli w myślach, to ty sobie Fran, możesz, niestety do tego się tylko musisz ograniczać. W końcu kto jak kto, ale Giss bardzo, ale to bardzo lubi się wyróżniać i zwracać na siebie uwagę. Czyjąkolwiek. Może to dlatego dość często dokucza bratu? Hm... W sumie to i przez to przyciąga i uwagę nie tylko jego, ale też otoczenia. Można to wziąć pod uwagę. Z drugiej strony jest ona tak samo wystarczająco walnięta, by robić to kompletnie bez powodu, jak i to teraz. Podeszła do Frances, bo tak. Don't question her logic.
- Chyba nas za to nie obleją, nie? Zdrady i separacje to też część małżeństwa. - tak właśnie skwitowała jej stwierdzenie, po czym kolorowowłosa dostała od niej delikatnego buziaka, acz prosto w usteczka, ku zapewne zaskoczeniu jej stojącego tuż obok "mężusia", jednak obchodził on Gis nie więcej, niż pozycja Ugandy w rankingu FIFA.
Mimo to jednak, wypadałoby mu, jak na cywilizowanych postgimbów*, coś powiedzieć, żeby sobie nie pomyślał, że jest niewidzialny. Choć Gisele i tak w sumie było wszystko jedno. W końcu to był, pfff, facet! A ona, choć może nie tak mocno jak swą orientację, lubiła propagować heterofobię. Hyhyhy.
- Noo, Aluś, tylko nie mów mi, że masz coś przeciwko! - "I tak mam gdzieś Twoje sprzeciwy", dodała sobie, choć tylko w myślach, to i tak nawet kretyn wyczytałby to z jej wyzywającego uśmiechu.
Stephen Kjellberg
Nie zastanawiając się nawet, jakim cudem na słowa "Miłą koleżanką", mogła pomyśleć, że chodziło mu o imię, otworzył lekko usta w zdziwieniu. Cholera, może naprawdę jej powiedzieć? Tak też pomyślał, a jednak nie zrobił, przez to, że Atsu zaraz się rozpłakała. Chwilę... Co?! Rozpłakała?! I tu już kompletnie nie wiedział, co ma zrobić. Otóż dowodem na jego płeć mogło być zdecydowanie... Nie, nie to co ma w spodniach, choć to też, acz fakt, że nie mógł znieść płaczu płci przeciwnej. Jeszcze gorszym był fakt, że zupełnie nie wiedział, co na to poradzić. Jego siostrze raczej już od dawna nie zdarzało się płakać, bynajmniej przy nim.
- Hej, przestań, naprawdę, nic się nie stało - próbował w ten sposób, ale dało co tyle, co nic, na szczęście zaraz się uspokoiła... Więc może jednak? Choć pewien tego nie był.
Kiedy jednak tak się stało, i tak postanowił przynajmniej na razie nie wyprowadzać jej z błędu, by znów nie zaczęła płakać, czego bał się chyba bardziej niż czegokolwiek dotąd. Ale jak mu wypaliła z tym gotowaniem... Co on miał na to powiedzieć?
- Ale naprawdę, nie musisz, ja się wcale nie gniewam - po czym zaraz pomyślał "Cholera, a mogłem powiedzieć, że nie jestem zły...", przez co znów poczuł się jak ten ostatni kretyn, co nawet z dziewczyną rozmawiać nie potrafi.
*Czyli Natalia tworzy nowe słowa.