Już chyba powinnam mu przebaczyć za to wszystko, ale czuję jakbym od razu mu przebaczyła w pierwszym dniu, kiedy się spotkaliśmy. Powiedział żebym nie mówiła Danielowi. On to od razu by miał załamanie, najpierw siostra, potem jego przyjaciel.
- Nie powiem... - Powiedziałam, tak jakby obiecując mu.
Wyglądał jakby o czymś myślał, ja spuściłam swoją głowę że widziałam podłogę. Ale zaraz podniosłam ją i spojrzałam na Jonathana, który się wtulił w moje ramię. Przymknęłam oczy, ale je zaraz otworzyłam. Można powiedzieć tak... Nie wiem jak! Ale jestem tego pewna że wszystkie emocje w nim grasują, tak samo jak mi.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#76 04-01-2014 o 13h14
#77 04-01-2014 o 13h26
Link do zewnętrznego obrazka
Obiecała, że nic mu nie powie.
Zacząłem się zastanawiać co będzie, jeśli... Ja ją kocham?
Ta myśl spiorónowała mnie nagle, jak grom z jasnego nieba. Nigdy w życiu nie kochałem na prawdę żadnej dziewczyny. Z żadną nie rozmawiałem tak szczerze, jak z Sharon, z żadną nie chciałem być. A teraz...? Co się dzieje? W dodatku ta straszna świadomość, że śmierć może nas rozdzielić... Moja śmierć. Wcześniej o nic nie dbałem. O siebie, o Elise z Marco, o swoje życie... A teraz, kiedy prawdopodobnie jest już za późno, dotarło do mnie, że nie chcę umierać. Bo poznałem w końcu ludzi, dla których warto żyć.
- Shar, ja... - głos uwiązł mi w gardle. Nie byłem w stanie się odezwać. Głos mi się łamał, a oczy zaczęły piec przeraźliwie. Przecież ja nigdy nie płakałem...
Kto wie, może w obliczu utraty jej, Sharon i jeszcze własnego życia... Z ludźmi w takich sytuacjach dzieją się różne rzeczy. Ona spędzała ze mną czas od trzech dni, a miałem wrażenie, że była przy mnie zawsze. Że napewno dobrze ją znam, tylko nie wiedziałem skąd. I teraz zdałem sobie sprawę z tego, że sam chcę być dla niej. Czegokolwiek by chciała, chcę jej to dać. Odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy. I te jej cudowne, zielone oczy...
Nie chę umierać.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 13h42)
#78 04-01-2014 o 13h41
Jak dla mnie mijały godziny, a coraz bardziej wiedziałam że go stracę. Że nie będzie już szansy na żaden ratunek.. Zrobiłam smutną twarz, moje kosmyki włosów przykrywały moją twarz. Może nie zobaczy jak cierpię. Ale wtedy zaczął, i stanął.. Moje oczy błysnęły.
- Tak? - Spytałam się go, żeby zachęcić to co chciał powiedzieć.
Ale ja chyba nie muszę tego wiedzieć, i tak się domyślałam że się we mnie zakochał. A ja nie miałam go w sobie rozkochać. Ale może dzięki temu, będzie chciał dalej żyć. Ratować się ostatnimi resztkami życia. Odgarnął moje kosmyki włosów i spojrzał się w moje oczy. Zawsze jakoś nie wierzyłam chłopakom, ale mu wyjątkowo wierzę, nie że ja jestem jego aniołem stróżem. Ja mu wierzę dlatego, bo jest wielkim przyjacielem a po pierwsze, się w nim tak samo zakochałam.
- Wiem co chcesz powiedzieć... - Przyłożyłam mu swój palec do jego ust, żeby nie musiał z tym walczyć.
Widziałam że mu zależy na mnie, ale jeśli mu pomogę i tak mnie nie będzie na ziemi. Bo odejdę ze skrzydłami do nieba, a ja tego po prostu nie chce. Ja chce mu pomóc i zostać na ziemi!
#79 04-01-2014 o 13h48
Link do zewnętrznego obrazka
- Kocham cię - szepnąłem w końcu. Nachyliłem się nad nią i złożyłem na jej ustach pocałunek. Rzecz tak dla mnie zwykła, w jednej chwili stała się czymś niesamowicie ważnym dla mnie. Bo ona była dla mnie ważna.
Jak bardzo chciałem się teraz ratować... Zrobić cokolwiek, byle tylko z nią zostać. Być z nią. Nie ważne gdzie, nie ważne co pomyślą ludzie. Ja ją po prostu kochałem. Naprawdę. Nie chciałem nawet myśleć o śmierci. Nie chciałem istnieć bez niej. - Uratój mnie - powiedziałem ledwo słyszalnie. Nie mam pojęcia co mi przyszło do głowy, ani dlaczego to powiedziałem. Po prostu czułem, że muszę.
Objąłem ją i znów spojrzałem jej w oczy. Boże, pomóż nam.
Czułem dosłownie, jak serce rozrywa się we mnie na drobne kawałki.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 14h10)
#80 04-01-2014 o 14h08
Szepnął że mnie kocha, uśmiechnęłam się tylko. Bo na nic bym nie zdążyła odpowiedzieć. Złożył pocałunek, na moich ustach. Nikomu nie uległam, tylko jak coś chciał mi zrobić to leżał na ziemi, potrafiłam się obronić. Ale tutaj był mój błąd. Ja mu uległam i nic nie mogłam zrobić, po prostu zostałam zaczarowana. Wiedział, że mu odwzajemniam uczucia. Ale kiedy usłyszałam żebym go ratowała, to jakaś nadzieja mi spadła. Spojrzałam się w górę, miałam dziwne wrażenia ale mógł nam przecież Bóg pomóc, wystarczy poprosić. Spojrzałam się na niego, z uśmiechem.
- Uratuję.. - Powiedziałam z większym entuzjazmem. - Sprawdź, czy Daniel jeszcze śpi.. - Szepnęłam.
Bo było słychać jakieś odgłosy, nie wiem czy miał jakiś koszmar, czy mówi przez sen. Przymknęłam oczy, żeby nie mógł niczego w nich szukać. Ale je otworzyłam po chwili.
#81 04-01-2014 o 14h18
Link do zewnętrznego obrazka
- Uratuję - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się lekko. Poprosiła, żebym sprawdził co z Danielem.
- Już idę - odpowiedziałem, a potem pocałowałem ją w czoło. Niechętnie rozluźniłem uścisk i poszedłem na górę. Daniel leżał z otwartymi oczami, był wyraźnie niespokojny.
- W porządku? - położyłem mu rękę na ramieniu.
- Śniła mi się. To wszystko przeze mnie. Ja jej dałem pierwszą działkę... I tobie też. Wczoraj narażałem ciebie, dzisiaj pochowałem siostrę. Co ze mnie za człowiek? - zakrył twarz rękoma.
- Hej, każdy popełnia błędy. To ludzkie - powiedziałem i pomogłem mu się podnieść do pozycji siedzącej.
- Ale takiego błędu nie miałem prawa popełnić. Nie mogę spojrzeć ci w oczy. Nawet sobie nie mogę spojrzeć w oczy...
- Daniel, nie możesz żyć przeszłością. Zadręczysz się! Odpocznij sobie teraz. Zrobię ci coś do picia - powiedziałem i poklepałem go po kolanie. Uśmiechnął się ledwozauważalnie, praktycznie niewidocznie, a potem powiedział dziękuję.
Zszedłem do kuchni.
- Nie śpi. Zrobię mu herbaty, to może będzie mu łatwiej spać - powiedziałem do Sharon i zabrałem się za gotowanie wody.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 15h16)
#82 04-01-2014 o 15h04
Powiedział że już idzie, uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował w czoło. Poszedł, a ja mogłam trochę zebrać myśli. Jak wrócę do domu, to się spytam Boga o tą pomoc, w końcu czyni dobro i może go uratować. Uśmiechnęłam się, ale szybko skryłam uśmiech bo właśnie Jonathan szedł. Już nie śpi.. Biedak.. Jonathan zaczął podgrzewać wodę, podeszłam do niego i swoją dłonią złapałam go za rękę. Spojrzałam się na niego.
- Na początku wydawałeś się takim oschłym człowiekiem, wtedy nie chciałam nic mieć z Tobą wspólnego. Ale się zmieniłeś... - Mówiłam spokojnie. - Nikomu nie uległam.. Miałam w sobie taką tarczę, że żadnemu chłopakowi nie wierzyłam. A ty tu jesteś wyjątkiem, moja tarcza słabła z każdą spędzoną z Tobą chwilą, a ja całkowicie Tobie uległam.. - Oj, ale się rozgadałam ale chciałam mu powiedzieć, swą jedną cechę.
Uśmiechnęłam się promiennie do niego. A potem mój wzrok, poszedł na jego oczy.
#83 04-01-2014 o 15h26
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się, kiedy złapała mnie za rękę.
- W takim razie jestem najbardziej szczęśliwym idiotą na Ziemi - pocałowałem ją znowu, ale szybko musiałem przestać, bo czajnik zaczął się domagać zestawienia z kuchenki. Szybko zalałem herbatę dla Daniela i poszedłem mu ją zanieść na górę. - Zaraz wrócę - powiedziałem do Sharon i uśmiechnąłem się. Cholera, nigdy nie byłem taki szczęśliwy. Nigdy w całym swoim życiu.
Daniel siedział na łóżku, tak jak go zostawiłem. Podałem mu kubek z herbatą, ale nie był w stanie go podnieść do ust, więc musiałem pomóc mu się napić.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytałem.
- Przyjaciela z powrotem - powiedział, nie patrząc mi w oczy. Doskonale wiedziałem, co miał na myśli.
- Nigdy nie przestałem nim być. Byłem na ciebie wkurzony, to fakt, ale w końcu jesteś dla mnie jak brat. Nie zostawiłbym cię, słowo - poczochrałem go po głowie i uśmiechnąłem się lekko.
- Jesteś dla mnie za dobry. Za to, co zrobiłem powinieneś mnie znienawidzić, a teraz właśnie mi pomagasz i mówisz, że nadal jesteś moim przyjacielem... - wciąż nie patrzył na mnie.
- Hej, nie zadręczaj się. Musisz odpocząć. Wypij to do końca i spróbuj zasnąć. Niedługo do ciebie zajrzę - powiedziałem i wstałem z łóżka, a potem wróciłem do Sharon. Przytuliłem się do niej od tyłu.
- Już sam nie wiem, jak mam go pocieszać - westchnąłem.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 16h14)
#84 04-01-2014 o 15h43
Kiedy powiedział że jest najszczęśliwszym idiotą na Ziemi, chciałam go trzepnąć w tą głowę, ale nie potrafiłam. Kolejna przeszkoda stanęła mi na drodze. Ten pocałunek. Bardzo szybko przestał bo musiał czajnik zestawić z kuchni, ja tylko się zaśmiałam. Zrobił herbatę i oznajmił że zaraz wróci. Parę minut go nie było, ja tylko się patrzyłam i zastanawiałam się jakby tu porozmawiać z Bogiem, ale ja się tym zadręczam. Poczułam jak ktoś się do mnie przytula od tyłu, od razu się domyśliłam że to Jonathan. Kiedy powiedział że nie wie jak pocieszyć już Daniela, to westchnęłam.
- Hmm też nie wiem chyba że... - Mówiłam aż stanęłam a ja uśmiechnęłam się. - Dla Daniela kto jest najważniejszy, z przyjaciół? - Spytałam się go z ciekawością.
Miałam nadzieję że zaraz wyłapię, o co mi chodzi. Ja tylko uśmiechałam się i czekałam na odpowiedź..
#85 04-01-2014 o 16h17
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnęła się tajemniczo.
- No ja... - powiedziałem, nie rozumiejąc co ma na myśli. - Oświecisz mnie, kochanie? - ja też się uśmiechnąłem, a potem usiadłem na blacie w kuchni.
Jak dobrze, że trafiłem na kogoś tak mądrego, jak ona. Dzięki temu być może nie leżę właśnie w rowie...
- Więc...? Co masz na myśli? - przyciągnąłem ją do siebie za ręce, które w dalszym ciągu trzymałem.
Naprawdę chciałem pomóc Danielowi. Co ona mogła wymyśleć? Na pewno coś lepszego, niż moja herbata...
Uśmiechnąłem się, rozbawiony swoją tępotą. Cóż, zakochany człowiek, to człowiek przez jakiś czas niepoczytalny...
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 17h02)
#86 04-01-2014 o 16h33
Zaczął mówić ale nie dokończył, znów się zaśmiałam. Kiedy się spytał, to się znów zaśmiałam, wzięłam wdech i przygryzłam wargę. Musiałam sobie poukładać od czego tu zacząć, żeby zrozumiał. Ale się uśmiechnęłam tylko. Zauważyłam jak siada na blacie, i przyciągnął mnie. Zapomniałam że mnie trzyma za ręce. Znów się uśmiechnęłam.
- Czasem jesteś taki głupiutki.. - Zaśmiałam się z niego. - Chodzi mi o to, że jak ma kogoś bliskiego z przyjaciół, to jedynie on mu pomoże. Tylko trzeba mu wmawiać żeby się nie zadręczał, tak samo jak ja Tobie wmówiłam. - Powiedziałam mu, starając się mu to wytłumaczyć.
Patrzyłam się na niego jakby, był obrazkiem ale najbardziej jego oczy. Nie poznasz go to okazują się płonąć ogniem nienawiści, a tutaj potrafi Cię otulić. Uśmiechnęłam się lekko na tą myśl.
#87 04-01-2014 o 17h06
Link do zewnętrznego obrazka
Załapałem. Problem w tym, że ja to właśnie ciągle robiłem.
- Już wiem czego mu trzeba... - nagle mnie oświeciło. Ja przestałem się zadręczać, bo poczułem miłość Sharon. Bo byłem pewny, że nie zostawi mnie aż do końca. - Jego dziewczyny! Tylko jest jeden problem... - mój entuzjazm zgasł momentalnie. - Hanah nie chce z nim gadać. Jest na niego wściekła, bo zobaczyła go po dragach w stanie wiadomym na ulicy, jak leżał pod ścianą i wygadywał jakieś głupoty... Będę ją musiał jakoś przekonać żeby przyjechała. Tylko jak...? - spojrzałem w wielkie oczy Sharon, szukając w nich odpowiedzi. Jaka ona była piękna...
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 17h21)
#88 04-01-2014 o 17h15
Kiedy zrozumiał o co chodzi, to się uśmiechnęłam. Powiedział że potrzeba jego dziewczyny, zamrugałam parę razy. Ale powiedział że jest problem, uniosłam jedną brew do góry. Jak wytłumaczył to wszystko zrozumiałam, spytał się jak tu ją namówić żeby przyjechała. Westchnęłam, i się uśmiechnęłam.
- Spróbuj jej powiedzieć, że jego siostra nie żyje. Nie mów przez co nie żyje. Jeszcze powiedz że on się cały czas zadręcza, i nie może wyjść z tego, spytaj się jej czy Ci pomoże go pocieszyć, żeby przestał się zadręczać. - Kolejny raz się rozgadałam, ale przynajmniej trochę wie o co chodzi.
Ale wcześniej nie zauważyłam, jak się patrzy w moje oczy. Jakby nie wiem co w nich widział, są normalne zielone.. No wiem zielone są ładne. Uśmiechnęłam się do niego. No to czas pocieszać, Daniela..
#89 04-01-2014 o 17h27
Link do zewnętrznego obrazka
- Dobra, dzwonię do niej. Poczekasz tu, czy zajrzysz do Daniela? - złapałem za telefon i wykręciłem numer Hannah.
- Halo?- odebrała po trzech sygnałach.
- Hannah? Tu Jonathan. Pamiętasz mnie?
- Jak mogłabym nie pamiętać... - westchnęła głośno. - O co chodzi? - odezwała się zniecierpliwona.
- O Daniela. Nie rozłączaj się. To ważne - powiedziałem, kiedy usłyszałem, jak wzdycha. - Shila miała wypadek. Nie żyje. Chodzi o to, że Daniel dostał depresji. Nie mogę do niego dotrzeć, wszyscy próbujemy go pocieszać, ale to nic nie daje. Zadręcza się, nie chce nikogo słuchać. Przyjedź - jeśli nie usłyszała nuty błagania w moim głosie, oznacza to, że jest idiotką.
- Shila? O Boże... - wyszeptała raczej do siebie, niż do słuchawki. - Bardzo z nim źle...? - odezwała się niepewnie.
- Zaczynam się bać, że coś głupiego może mu przyjść do głowy...
- Nie kończ. Za piętnaście minut jestem. U ciebie?
- U mnie.
- To na razie - rozłączyła się i zapewne rzuciła na kluczyki do samochodu. Przejęła się. Czyli jest dobrze... Chyba.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 19h29)
#90 04-01-2014 o 19h21
Spytał się czy poczekam, czy zajrzę do Daniela. Spojrzałam na niego, z westchnieniem.
- Sprawdzę czy nie zrobił nic głupiego.. - Powiedziałam odgarniając włosy.
Weszłam na górę, i spojrzałam się przez przymknięte drzwi. Siedział i trzymał mocno kubek, a oczy wbił w ziemię, był bardzo dziwnie sparaliżowany. Weszłam do pokoju i usiadłam koło niego.
- Proszę Cię, nie zadręczaj się tym. Jonathan się strasznie o Ciebie martwi. - Powiedziałam z przejętą miną. - Nadal jesteś jego przyjacielem, nie żyj przeszłością... - Dodałam spuszczając przy tym głowę.
Nie wiedziałam jak mu pomóc, może ta Hannah mu pomoże. Spojrzałam się na Daniela.
- Ja już zejdę na dół.. - Westchnęłam, i wyszłam.
Schodziłam ze schodów bardzo szybko, przeszłam kawałek cicho i stałam już za Jonathanem, złapałam go za ramiona.
- Nic sobie nie zrobił, tylko siedzi taki sparaliżowany.. - Westchnęłam. - Przyjedzie ta Hannah? - Spytałam się z ciekawością.
Byłam przygotowana, że się zaraz odwróci. Zaśmiałam się. Czekałam aż się odwróci..
#91 04-01-2014 o 19h37
Link do zewnętrznego obrazka
Aż podskoczyłem, kiedy poczułem jej dłonie na ramionach. W ogóle jej nie usłyszałem...
Odwróciłem się do niej z lekkim uśmiechem na ustach. Roześmiała się.
- Przyjedzie. Wygląda na to, że nieźle spanikowała. Daniel się ucieszy... - spojrzałem w stronę schodów na górę. - Ech, to wariat. I do tego debil. Ale kocham go, jak rodzonego brata - westchnąłem i objąłem Sharon ramieniem.
Pociągnąłem ją w stronę kanapy, żebyśmy się oboje zmieścili i przytuliłem ją do siebie mocno.
Koniec. Już nigdy więcej nie wezmę żadnych dragów. Niezależnie od tego, czy będzie mi to grozić śmiercią.
- Kocham cię - powiedziałem po raz kolejny tego dnia i uśmiechnąłem się. Wypowiadanie tych słów do niej sprawiało mi radość. I jeszcze to ciepło w okolicach serca...
Nagle usłyszałem, jak jakiś wóz hamuje z fasonem przed domem.
- Ocho, Hanah przyjechała - mruknąłem i niechętnie puściłem Sharon, żeby otworzyć znajomej drzwi.
- Cześć - weszła do środka. - Gdzie on jest? - w oczach miała przysłowiowe "nerwiki", jakby się bała, że Daniel zaraz wybuchnie, niczym bomba zegarowa. Nawet nie zauważyła Sharon.
- Na górze, w moim pokoju. Chodźmy - zaprosiłem ją do środka.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 19h57)
#92 04-01-2014 o 19h54
Zauważyłam że podskoczył kiedy położyłam, swoje ręce na jego ramionach. Znów się zaśmiałam. Kiedy usłyszałam że przyjedzie to odetchnęłam z ulgą. Spanikowała, pewnie teraz się nieźle o niego martwi. Odwrócił się do mnie i powiedział że Daniel, to wariat i debil, ale ważne że go kocha jak rodzonego brata, i objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się do niego. Pociągnął mnie w stronę kanapy, i przytulił mnie bardzo mocno, że nie dało się wyjść z objęć. Powtórzył znów że mnie kocha, uśmiechnęłam się.
- Też Cię kocham.. - Odwzajemniłam mu swoje uczucia.
Na ziemi, można się czuć jak w niebie. Wystarczy mieć partnera, tylko to jest dziwne połączenie. Anielica podległa człowiekowi, ale mnie to nie interesuje. Usłyszałam jakiś wóz, a Jonathan tylko mruknął i niechętnie się ode mnie oderwał. Podszedł do drzwi i otworzył Hannah drzwi. Zaprosił ją do środka i zaprowadził ją do góry, do Daniela. Nawet mnie nie zauważyła może i dobrze. Zamknęłam oczy i rozmarzyłam się.
#93 04-01-2014 o 20h03
Link do zewnętrznego obrazka
Poszedłem z Hannah na górę. Daniel leżał tyłem do drzwi, tak że nie widać było jego twarzy, ale na pewno nie spał. Dziewczyna usiadła na łóżku, bardzo blisko niego i objęła ramionami jego plecy.
- Skarbie, to ja - głaskała go po głowie. Odwrócił się do niej z zaskoczonym wyrazem twarzy.
- Co ty... - powiedział do niej szeptem.
- Jonathan po mnie zadzwonił. Tak mi przykro... Zabiorę cię do domu - powiedziała, a potem pomogła mu się podnieść. Zanim wyszli uściskałem ich oboje, a potem wróciłem do Sharon.
- Pojechali do niej. Zajmie się nim. Już późno. Mam zadzwonić po Louisa, żeby cię odwiózł do domu? A może wolisz, żebym cię odprowadził...? - zaproponowałem nieśmiało.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 20h26)
#94 04-01-2014 o 20h22
Usłyszałam jak wszyscy schodzą, otworzyłam oczy. Zauważyłam jak Jonathan ściska Daniela i Hannah. Ciekawe dlaczego się żegnają. Wyszli, a Jonathan do mnie podszedł, wytłumaczył mi że Hannah go zabiera i się nim zaopiekuje. Uśmiechnęłam się tylko, ważne że pomogliśmy mu. Ale kiedy, zaczął mówić że późno jest to zaczęłam, robić kółka oczami, ma zadzwonić po Louisa żeby mnie odwiózł, czy on ma mnie odprowadzić. Wstałam z kanapy i się uśmiechnęłam.
- Oczywiście że wolę drugą opcję.. - Uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę, pociągnęłam go w stronę drzwi wyjściowych.
Nałożyłam buty, on też nałożył i wyszliśmy. Nie spieszyliśmy się. A ja nie zaczynałam rozmowy, tylko się lekko uśmiechałam..
#95 04-01-2014 o 20h32
Link do zewnętrznego obrazka
Złapała mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Szliśmy powoli, nigdzie się nie spieszyliśmy, w całkowitej ciszy. Nie potrzebowaliśmy słów. Uśmiechaliśmy się oboje. Czułem się tak cudownie. Miałem ochotę tańczyć i śpiewać na cały głos, tak żeby obudzić sąsiadów. Machałem naszymi złączonymi rękoma i miałem się nadal za najszczęśliwszego idiotę na tej planecie zwanej Ziemią. Żałowałem, że nie spędzę z nią tak conajmniej kilku lat...
Wróciły myśli o śmierci. Teraz nie chciałem tego bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Znalazłem w końcu kogoś, dla kogo chciałem zdejmować gwiazdy z nieba. Lub może raczej to ona mnie znalazła... Uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią, a potem przyciągnąłem ją bliżej do siebie i objąłem ramieniem.
- To gdzie mieszkasz? - zapytałem w końcu, nadal nie odrywając od niej wzroku.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 20h53)
#96 04-01-2014 o 20h52
Jonathan, szedł machając naszymi dłońmi. Widzę jaki jest szczęśliwy, ja też jestem szczęśliwa. Doszliśmy, już do tego parku w milczeniu. Zobaczyłam blok, w którym miałam mieszkanie. Uśmiechnęłam się do niego. A on zadał pytanie gdzie mieszkam, nie powiedziałam doszliśmy do tego bloku.
- W tym bloku.. - Wskazałam ręką klatkę, przed którą z nim stałam. Podeszłam bliżej do klatki i kluczami otworzyłam drzwi, uśmiechnęłam się do niego.
- Wchodzisz? Czy wolisz wrócić do domu? - Spytałam się z uśmiechem na twarzy.
Czekałam na jego odpowiedź, z wielkim entuzjazmem na twarzy. Mrugnęłam parę razy oczami.
#97 04-01-2014 o 20h58
Link do zewnętrznego obrazka
Patrzyła na mnie tak, że nie byłem w stanie się sprzeciwić. Do tego jeszcze zamrugała kilkukrotnie. Musiałbym nie mieć serca...
- Oczywiście, że wchodzę - uśmiechnąłem się, a potem chwyciłem jej rękę i weszliśmy na klatkę schodową.
W przedpokoju zdjęliśmy buty, jakoś tak dziwnie nie miałem ochoty puszczać jej ręki...
- Całkiem ładnie tu masz - rozejrzałem się po mieszkaniu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Gdyby ktoś miesiąc temu mi powiedział co się wydarzy, nigdy bym w to nie uwierzył. Zaraz uświadomiłem sobie, że chłopaki padną trupem, jak się dowiedzą.
Jonathan Levner zakochany na zabój - abstrakcja. Po drugie - ten sam człowiek,mówiący zdecydowane nie wszelkim używkom. Po prostu zejdą na zawał. Z powodu tej myśli uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, po czym na powrót chwyciłem rękę dziewczyny.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 21h21)
#98 04-01-2014 o 21h19
Zauważyłam że nie potrafi mi odmówić, wyszczerzyłam swoje ząbki patrząc się na niego. Chwycił mnie za rękę i po paru minutach byliśmy już u mnie w domu. Tak cicho tu, że czasami zastanawiam się że brakuje tu czegoś. Zdjęłam buty, pociągnęłam go w stronę salonu, i usiedliśmy na kanapie. Wcześniej powiedział że ładnie tu, jeszcze bardziej się uśmiechnęłam. Nie zabierałam swojej ręki od jego, były tak zaplątane że na wiele sposobów trzeba by było próbować, je rozplątać. Przybliżyłam się do niego i oparłam swoją głowę o jego ramię. Mój uśmiech malał i stał się lekki. Nie było już konkretnej rozmowy, ale wpadło mi coś do głowy.
- Powiedz co myślałeś o mnie, kiedy jeszcze się tak nie kochaliśmy. Od tego pierwszego naszego spotkania, przez te wszystkie zdarzenia do dziś. - Spytałam się z ciekawością.
Nie odrywałam się od niego, mogłam tak siedzieć z opartą głową o jego ramię, a nawet jakby mnie przytulał, to też bym mogła tak siedzieć. Ważne że przy nim..
#99 04-01-2014 o 21h27
Link do zewnętrznego obrazka
Obejmowałem ją, a ona opierała głowę o moje ramię. Zapytała co o niej myślałem, zanim się w niej zakochałem.
- Że jesteś inna niż wszystkie. Mądrzejsza i na pewno nie łatwa. Zaimponowałaś mi - uśmiechnąłem się, głaskając ją jednocześnie po plecach. Nikogo tak nigdy nie kochałem. Tak strasznie, że byłbym w stanie zrobić dosłownie wszystko, gdyby tylko poprosiła. I do tego stopnia, że mógłbym oszaleć bez niej obok siebie. Zacieśniłem uścisk. Nie chcialem wypuścić jej z rąk. - Shar? A ty co pomyślałaś, jak mnie pierwszy raz zobaczyłaś? - zapytałem, przymykając lekko oczy. Delikatny uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-01-2014 o 21h49)
#100 04-01-2014 o 21h46
Objął mnie ramieniem. Wysłuchałam, jego wypowiedzi i zaśmiałam się. Inna niż wszystkie, to wiem. Nie jestem łatwa, trzeba się trochę wysilić żeby mi zaimponować. Mądrzejsza, z tym się zgodzę. Uśmiechnęłam się do niego. Jonathan powiększył uścisk, że aż się zaśmiałam z niego.
- Na początku, jak Cię zobaczyłam to wyglądałeś na normalnego buntownika, których darzysz nienawiścią. Ale jak się Ciebie zapozna, to potrafisz być na prawdę fajnym przyjacielem, i w jednym mi zaimponowałeś. Że się tak zmieniłeś, że zauważyłeś jaki błąd robisz. I to mnie zaciekawiło w Tobie, i miałam dziwne uczucie że nie potrafię, żyć bez Ciebie że musisz być cały czas koło mnie. No i wreszcie się normalnie zakochałeś.. - Mówiłam to starając się go nie urazić. - Widzę że nie chcesz mnie puścić, że będę musiała tak trochę przeleżeć. - Pod koniec zaczęłam się krótko śmiać. - Nie przeszkadza mi to. Ale uwierz nigdzie Ci nie ucieknę.. - Powiedziałam z uśmiechem.
Mam nadzieję, że nie ucieknę.. Pomyślałam z smutkiem. Ale nie myśl już o tym Shar, masz tutaj swojego partnera i nim się zajmij..