Link do zewnętrznego obrazka
Nauczycielka ogłosiła wyniki... Okazało się, że byłem po zwycięskiej drużynie co z tego, że wygraliśmy jak wszyscy traktowali to jak zabawę, a mnie było obojętne czy wygram czy nie. Nie jestem tutaj dla jakiś wspinaczek chce dowiedzieć się jak najwięcej o Ojcu i o tym co po nim mam i jak mogę korzystać z tego. Naradzie nauczył mnie dzisiaj tylko przywoływanie zmarłych oraz atakowanie głazami wyciągniętymi i uformowanych na krótkie dystanse. Powiedział, że jeśli będę ciężko pracować będą mogła atakować dalej aż odległość nie będzie miała dla mnie znaczenia. Dziwnie się czułam kiedy nauczycielka podała mi dłoń. Jednak nie pokazywałam po sobie, że nie swoją się czuję w jej towarzystwie. Kiedy nauczycielka pozwoliła nam iść dalej. Wyszłam i poszłam na Arne na kolejne zajęcia. Okazało się, że będzie nas uczyć również półbóg.
- Witam was na zajęciach rzutu oszczepem. Nazywam się Leryn Nortis. Kiedyś to ja byłam po drugiej stronię. Jak już się pewnie wiedzie jestem Herosem. Moim ojcem jest Ares. Dzisiaj nauczę was rzucać dyskiem nim zaczniecie oszczepem. Dla mnie on jest jak druga ręka. Niczym się nie różni włócznią... Acha mówicie do mnie po umieniu - powiedziałam do nas Leryn. Później pokazała nam jak ona rzuca oszczepem. Robiło to wrażenie. Następnie kazała nam po kolei pochodzić pokazywała nam jak stać i jak należy stawiać kroki przy rzuceniu dyskiem. Każdemu powtarzała to samo.
- Nie liczy się jak daleko rzuci ale chodzi o to aby wypuści dysk i nie przewrócić się z nim - powtarzała każdemu kto rzucał. Kiedy wszystkim z osobna pokazała i doradziła nad czym mają jeszcze poćwiczyć. Dała nam dyski i ustawiła w linii. Tak żeby dzieliło nas około 2 m. Rzucaliśmy, a ona patrzyła i mówiła to ,,Wyżej ręka'', ,, Kroki'' i tym podobnym. Mi najtrudniej było opanować emocję. Ona mówi, że dysk i oszczep nie służą do wyładowaniu lecz trzeba zachować przy nikt spokój. Szybko minęła ta lekcja zresztą jak poprzednia. Fajnie było gdyby w normalnej szkolę mi tak szybko mijały zajęcia. Następnie była siatkówka. Poszłam tam wraz z bratem. Jednak tam nie było żadnego nauczyciela. Kilku chłopaków grało w piłkę. Kiedy weszli już wszyscy podszedł do nas jakiś chłopak i powiedział do nas.
- Część słuchajcie czy jakiś dwóch chłopaków nie chce do nas dołączyć. Tak przy okazji jestem Ethan syn Ateny - powiedział do nas.
- Czemu koniecznie chłopaków. Boicie się, że dziewczyny mogą okazać się od was lepsze - powiedziałam do niego. Nie obchodziło mnie, że on jest starszy. Bardziej niż siatkówki nie cierpię chłopaków którzy uważają, że dziewczyny są od nich słabsze.
- Wybacz... Jednak to nie zabawa lalkami. My czasem chłopakami gramy ostro. Ni chciałbym jak byś złamała sobie paznokcia i przeżywała pół roku - powiedział, a jego koledzy się zaśmiali. Miałam go dość.
- Jak widzisz nie mam co złamać... Co powiesz na zakład. Zagramy tą siatkówkę jeden na jednego - powiedziałam do niego. To, że jej nie lubiłam nie oznacza, że była w niej kiepska. Byłam pewna swoich umiejętność. Widziałam, że się boi więc szybko dodałam.
- Chyba, że się boisz... Upokorzenia na oczach kolegów? Jak tak to przepraszam iż w ogóle raczyłam zaproponować mecz... - powiedziałam do niego widać było iż go prowokuję. Miałam to gdzieś iż wszyscy się na nas patrzeli. Chciałam mu dopiec i nauczyć czegoś. Kogo on jest synem?
- Zgoda i nie myśl, że się ciebie boję mała - powiedział do mnie. Część poszła na pozostałe boiska my zajęliśmy to na trawie. Nie miałam ochoty zdejmować sandałów znowu... Walka trwała długo raz to ja zdobywałam punkt raz to on tak aż piętnaście minut przed dzwonkiem był remis. Jednak udało mi tuż przed dzwonkiem zdobyć przewagę. Nie powiem odpuszczę sobie kolację. Muszę iść wziąć prysznic. Więc poszłam do domku pana D. Nic nie mówiąc chłopakowi nie lubię kopać leżącego. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do przejść. Jeszcze mam pięć minut do kolacji, a po niej mycia garów i sprzątania kuchni. Kostucha nie chciała iść wolała się położyć spać na moim łóżku. No nic wyszłam bez niej...
Ostatnio zmieniony przez natasza793 (16-01-2014 o 10h55)