Lukrecja Foks
Wbiegłam do klasy spóźniona, pobiegłam do mojej ławki krzycząc to nauczycielki.
-Przepraszam Panią, z dziewczynami za późno skończyłyśmy trening - Nagle się zatrzymałam, prawie dostałam karteczką, którą Alan rzucił do Megan. Oboje spojrzeli się na mnie tak jak b y bali się że na nich naskarżę. Uśmiechnęłam się dyskretnie do obojga i pokręciłam głową. Usiadłam w mojej ławce.
-Panno Foks! Znów spóźniona ! - krzyknęłam nauczycielka.
-To nie moja wina ! Wie pani że treningi... - nauczycielka uciszyła mnie dłonią i rzuciła mi ostre spojrzenie. Odesłałam jej podobne. Pogroziła mi palcem ale ja udawałam że tego nie widziałam i odwróciłam głowę w stronę okna. Wpatrywałam się w siedzącego na drzewie ptaka. Zaczęłam pisać karteczkę do Megan. Gdy skończyła nauczyciela znów zaczęłam mówić coś do mnie.
-W takim razie Panno Foks, proszę abyś to ty spróbowała rozwiązać to równanie - i to ma być kara ? To proste jak dwa razy dwa. Podeszłam do tablicy dyskretnie podając koleżankę karteczkę. Widniał na niej napis "Coś mnie ominęło ? Znów się spóźniłam bo Suz rozwaliła piramidę -,-". Mam szczerą nadzieję że tego nie widziała, bo musiałam lekko się obrócić żeby ją podać. Na szczęście że "Dyrka" tego nie widziała. Podeszłam do tablicy i bez problemu rozwiązałam zadanie. Nauczycielka spojrzała na mnie łaskawszym wzrokiem i powiedziała.
-No dobrze, tym razem odpuszczę to równanie, ale pamiętaj, że nie będę tego długo znosiła. Proszę wrócić do ławki - posłusznie wróciłam do ławki odbierając od Megan karteczkę z odpowiedzią na moje pytanie.
Ostatnio zmieniony przez Sidera (12-06-2013 o 20h16)
Inni nie mogą przeżywać wszystkiego za nas. Sami musimy popełnić wszystkie błędy i przeżyć nasze życie samemu...