Link do zewnętrznego obrazka
- Nie jestem pewna, po prostu przypuszczam taką możliwość. - Wzruszyła ramionami. Tak szczerze, swoje szanse oceniała na około czterdzieści procent, jednak nie musiała tej informacji przekazywać dziewczynie.
Octava zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. Trenowała kiedyś pewne sztuki walki, jednak były to raczej ciosy z zastosowaniami, które nie nadawały się do otwartej walki z przyjaciółmi, więc dziewczyna postanowiła pominąć ten fakt.
- Nie specjalnie. Po prostu łączę różne style. W końcu wszystko może się kiedyś przydać. - Odpowiedziała, co w pewnym stopniu było prawdą, zresztą w tej chwili i tak nie posiadała konkretnej techniki w otwartej walce. - A co z tobą? - spytała zerkając na nią kątem oka i dokańczając swoje ciastko. W przeciwieństwie do niej, ta była raczej mocno umięśniona, więc brunetka przypuszczała, że Jack może coś ćwiczyć.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 10-08-2015 o 13h49
#52 10-08-2015 o 22h39
- Podobnie jak u ciebie - Jack nie zamierzała wspominać o tym, że jej umiejętności walki wywodzą się głównie ze sztuki przetrwania w tych "gorszych" dzielnicach Nowego Jorku. Sztuki nie znającej zasad fair play, liczyło się tylko prawo silniejszego. Dziewczyna potrząsnęła lekko głową, nie ma co wywoływać złych demonów z przeszłości. - Znajoma uczyła mnie kiedyś kiedyś Capoeiry i wciąż zdarza mi się ją ćwiczyć w pokoju, chociaż to bardziej taniec niż sztuka walki.
Catina była miłą dziewczyną, Jack zdążyła ją polubić. Szkoda, że przebywała na terenie Stanów Zjednoczonych nielegalnie i niedługo po tym, jak się poznały, została deportowana do swojego ojczystego kraju.
W końcu cała ich trójka stanęła w ogrodzie. Miejsca było dużo, a świeże powietrze i żywe kolory rosnących tu roślin działały orzeźwiająco i pobudzająco.
- To co, syrenko, dwa okrążenia wokół placu w ramach rozgrzewki? - zapytała Octavę.
#53 12-08-2015 o 16h22
Link do zewnętrznego obrazka
Brunetka pokiwała głową ze zrozumieniem na jej odpowiedź. Słyszała kiedyś coś o tym, jednak nie interesowała się jakoś szczególnie.
Gdy wreszcie ich trójka stanęła na zewnątrz, Octava musiała zmrużyć oczy od nadmiaru słońca. Dzień zapowiadał się upalnie i duszno. Dziewczyna przysłoniła wzrok otwartą dłonią robiąc z niej daszek i oceniła rozmiar placu. Wzruszyła ramionami.
- Niech będzie, ale bez szaleństw - odpowiedziała na propozycję Jack. Nigdy specjalnie nie przepadała za bieganiem, ale zawsze trzeba jakoś się rozgrzać, a taka przebieżka jest do tego idealna. Brunetka przeciągnęła się parę razy, po czym ustawiła się obok buntowniczki i na jej znak ruszyła razem z nią. Octava nie miała zamiaru się spieszyć i tylko powoli truchtała, przez co jej przyszła przeciwniczka wyprzedziła ją już na starcie.
#54 14-08-2015 o 04h03
Słońce przyjemnie muskało skórę Jack, gdy biegła tak szybko, że niemal unosiła się nad ziemią. Nie lubiła truchtać, było to dla niej jak szybkie spacerowanie, nienadające się kompletnie na rozgrzewkę. Nie, zdecydowanie wolała pędzić, ile miała sił w nogach. Właściwie lubiła biegi. Przeszła jej przez głowę myśl, że zdecydowanie powinna robić to częściej.
Kiedy Jack skończyła swoje okrążenia i dla unormowania oddechu robiła skłony, Octavie nie była nawet w połowie drugiego kółka. Gdy jej koleżanka w końcu dotarła na metę, litościwie poczekała, aż dziewczyna nieco odsapnie i dopiero wtedy spytała:
- I co tam, syrenko, nie przeszła Ci podczas biegania ochota na sparing? - pytała tylko dla formalności, teraz gdy obie były już rozgrzane i pełne energii nic nie stało im na przeszkodzie. No, może oprócz Claytee'ego, ale akurat nim nie zamierzała się w ogóle przejmować. Jak zawsze zresztą.
#55 16-08-2015 o 13h24
Link do zewnętrznego obrazka
Wyraźnie irytowało go zachowanie Jack, co można było zresztą zaobserwować na jego wykrzywionej w grymasie twarzy już wtedy, kiedy zajmował miejsce przy fontannie, tak, by mieć dobrą wizję na ewentualną walkę. Czasem była gorsza niż młodsza siostra, której właściwie nie miał, więc nie miał porównania, ale właśnie tak ją sobie wyobrażał. Upierdliwa, z niestwierdzonym zespołem nadpobudliwości z deficytem uwagi, trochę zbyt pewną siebie i w tym wypadku - nie do końca doceniającej swojej przeciwniczki, co było jej częstym błędem nie tylko na treningach, ale i w większości rzeczywistych starć.
- Umiejętne prowokowanie przeciwnika pozwala odnaleźć jego słabe punkty, ale Twoje gadanie, Jack, tym razem raczej do niczego się nie przyczyni. - Mruknął, przewracając oczami i wsparł głowę na dłoniach, przez chwilę przyglądając się Oktavii. Uśmiechnął się, mimowolnie, bo od razu zauważył, że dziewczyna może zyskać przewagę przez to, że w przeciwieństwie do swojej rywalki nie wystartowała na rozgrzewce jak rakieta. Odpowiedni rozkład sił był czymś istotnym w walce, zwłaszcza jeśli chodziło o starcia jeden na jeden. Chociaż... czy energia Jack mogła się kiedykolwiek skończyć? Uśmiechnął się ironicznie.
- Myślę, że możecie zaczynać. Skupcie się raczej na wykorzystywaniu słabych stron tej drugiej, tak, by walka nie była dla was specjalnie obciążająca fizycznie. Spryt to serio coś, co potrafi uratować dupę. Wiem co mówię. - Mruknął, wciąż z tym samym, nieznośnym uśmiechem na ustach. Zdecydowanie wiedział co mówi. Miał spośród całej paczki najmniej ofensywną moc, która właściwie rzadko przydawała się bezpośrednio w walce, jeśli nie zamierzał totalnie nadwyrężać swoich zdolności podczas przywoływania szczątek, ostatecznie mogących walczyć za niego. W dziewięćdziesięciu procentach przypadków polegał na swoich zdolnościach taktycznych i szybkości reakcji, bo nawet, jeśli z reguły trzymał się z tyłu... to co mądrzejsi przeciwnicy i tak mieli świadomość, że często odpowiada za przebieg całej akcji i niejako kieruje poczynaniami innych mutantów z instytutu.
Link do zewnętrznego obrazka
pomidorki
#56 18-08-2015 o 15h33
Hun był zachwycony widokiem z dachu. Widać z niego było całą własność akademii. Pomyślał sobie, że będzie musiał tu częściej zaglądać. Chłopak przeczesał sobie blond włosy do tyłu. Wciąż miał za uchem kwiat. Czuł na twarzy przyjemny, chłodny wietrzyk.
- Ruby, tu jest wspaniale. Świetny pomysł - pochwalił dziewczynę za pomysł przyjścia w o miejsce. - A teraz szybko, zjedzmy, umieram z głodu.
Wszyscy zgodnie wybrali miejsce, w którym będzie można wygodnie spożyć posiłek. Sehun chwycił za pałeczki i skosztował jedzenia od mamy. Szczerze, sądził, że jego rodzicielka da więcej papryki chilli do mięsa, ale widząc reakcję Xiumina cieszył się, że jednak tak się nie stało. Nie wszyscy dobrze znoszą ostre jedzenie.
- Hyung, sądziłem, że ostre jedzenie to dla Ciebie nie problem. W Korei jada się Kimchi. Kocham je za tą ostrość. Pewnie tego nie jadasz... - chłopak przestał i zaczął przyglądać się twarzy Xiu. - Czekaj, masz tu coś.
Nie wiele myśląc Hun przybliżył się do hyunga i starł kciukiem z jego policzków brud. Dopiero po chwili dotarło do niego co robi i zamarł.Cofnął dłoń do tyłu i poklepał się po karku maskując swoje zażenowanie śmiechem. To pewnie źle wyglądało.
We are in noir
#57 23-08-2015 o 15h04
Link do zewnętrznego obrazka
Dziewczyna przejęła od Sehuna swój notatnik i kredki, i kiwnęła lekko głowa słysząc miłą uwagę Chińczyka. Z ulgą przyjęła fakt, że żaden z towarzyszących jej chłopców nie spytał skąd ma klucz. Wolała nie musieć się tłumaczyć. Rozsiedli się wygodnie na dachu i rozpoczęli posiłek. Ruby spróbowała jedną z klusek "prawdopodobnie z mięsem" i ze smakiem zjadła. Była dosyć pikantna, ale dziewczynie to odpowiadało. Smakowała dokładnie tak jak to sobie wyobrażała. Nieco zdziwił ją fakt, że okazała się być zbyt ostra dla Koreańczyka, ale nie pokazała tego po sobie. I tak pewnie by nie zauważył, sądząc po tym, jak jak troskliwie zaopiekował się nim Sehun. Wzięła swój notes i odsunęła się od nich trochę. Może lepiej będzie nie przeszkadzać im w swobodnej wymianie zdań.
Usiadła po turecku przy samej krawędzi, przyglądając się uważnie rozkładowi klombów przed budynkiem i zaczęła go lekko szkicować w notesie, żeby później móc już pracować spokojnie w swoim pokoju. Nie była zachwycona faktem, że Xawier powierzył jej kolejne takie zadanie. A jeśli tym razem kierujące się własnym instynktem rośliny postanowią wyrwać z fontanny pomnik? Ewentualnie samo uszkodzenie fontanny mogłoby spowodować zalanie piwnic akademii...
#58 23-08-2015 o 19h22
Link do zewnętrznego obrazka
Jack dawno skończyła bieg, podczas gdy Octava praktycznie dopiero zaczynała. Dziewczyna westchnęła w duchu patrząc na jej plecy, jednak nie miała zamiaru przyśpieszać, w końcu to nie wyścig. Dodatkowo, brunetka nie miała na tyle rozwiniętej kondycji, aby od razu pozwolić sobie na taki sprint.
Przystając obok zadowolonej z siebie buntowniczki Octava wyrównała oddech i spojrzała na nią.
- No coś ty, potrzeba czegoś więcej, aby mnie zniechęcić - powiedziała uśmiechając się i ustawiając naprzeciwko Jack w pozycji bojowej. Zerknęła kątem oka na Claytee'a słysząc jego słowa. - Oczywiście, oczywiście. - Machnęła na niego ręką po czym z powrotem przeniosła wzrok na przeciwniczkę. To nie tak, że lekceważyła ich lidera, wręcz przeciwnie - Octava miała do niego szacunek i doceniała jego zdolności przywódcze kiedy działali w ternie, jednak teraz chciała po prostu powalczyć. Bez zbytniego myślenia, po prostu pójść na żywioł - oczywiście bez przesady.
- Dobra, koniec gadania. Po prostu zaczynajmy - zwróciła się do Jack pstrykając palcami, po czym rozpoczęła się ich walka. Octavie udało się zadać Jack pierwszy cios, jednak dalszy przebieg tego sparingu nie przebiegał już tak pomyślnie dla brunetki.
#59 23-08-2015 o 21h05
Przewróciła oczami na słowa Claytee'go, ale nic nie powiedziała. Chętnie skopałaby mu tyłek, ale wolała się skupić na sparingu z Octavą. Dziewczyna miała przynajmniej w starciu z Jack jakieś szanse. Bo nie oszukujmy się, ale w starciu teoretyka walk z jej praktykiem bardzo łatwo jest przewidzieć wynik.
- Ha, nieźle - wyszczerzyła zęby w uśmiechu, kiedy dosięgło jej pierwsze uderzenie. Brunetka była szybsza niż Jack się spodziewała. I bardzo dobrze, to tylko dodaje ich przyjacielskiej bijatyce smaku.
Blok, unik, cios między odsłonięte żebra przeciwniczki. Efektowne Martelo Rotado z wyskokiem, lądowanie za plecami Syrenki. Kilka sekund oczekiwania, aż dziewczyna się obróci, zablokowane niestety uderzenie. Odskok.
Tempo walki było, trzeba przyznać, przyzwoite, a i Octava była nie najgorszą przeciwniczką. A w każdym razie lepszą niż Jack się spodziewała. Przemknęło jej przez głowę, że może powinny częściej spędzać czas wolny w ten sposób.
#60 24-08-2015 o 23h29
Link do zewnętrznego obrazka
Uniosła wzrok by przypatrzeć się dokładniej temu co miała szkicować i czy odpowiada to mniej więcej rzeczywistości i dostrzegła walkę rozgrywająca się na dole. Przycisnęła do siebie notatnik i zaczęła czujnie obserwować. Doszła do wniosku, że to przyjacielski sparing - bo szczerze wątpiła w jakieś poważne rozłamy w ich grupie - a jednak dziewczyny wyglądały na na prawdę mocno skupione. Skrzywiła się mimowolnie widząc cios Jack prosto w odsłonięte żebra Octavy. - To musiało boleć. - pomyślała. Ruby pewnie też powinna trochę bardziej przyłożyć się do treningu własnego ciała, gdyby nie fakt, że i tak uważała się za bezużyteczną na polu walki i wolała swój wolny czas spędzać na... marnowaniu czasu. Mimowolnie westchnęła widząc szybkie i zwinne ruchy walczących dziewcząt.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (25-08-2015 o 11h27)
#61 24-08-2015 o 23h44
Link do zewnętrznego obrazka
Sparing z Jack był taki, jak spodziewała się Octava - szybki, dynamiczny, wymagający i oczywiście nieco bolesny - taki jaki powinien być. Brunetka nie oczekiwała niczego innego po tej wybuchowej dziewczynie. Praktycznie od samego początku ich znajomości podziwiała ją za jej styl walki i ten silny charakter, więc byłaby zawiedziona gdyby zbyt łatwo poszło jej to starcie.
Nie liczyła dokładnie jak długo trwała ich walka - zbyt dobrze się bawiła, aby przejmować się czasem - jednak została ona zakończona dość gwałtownie i zdecydowanie niespodziewanie. Kiedy Octava chciała wykonać wysokie kopnięcie, jej uwaga została rozproszona - "Czy ja właśnie widziałam Ruby na dachu?" - ta jedna myśl wystarczyła, aby dziewczyna poślizgnęła się na delikatnie mokrej trawie, przez co udało jej się trafić jedynie powietrze, a potem upadła boleśnie na plecy - aż zabrało jej oddech na chwilę. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się z otępiałą miną, co się właśnie wydarzyło, a gdy doszło do niej, jak to musiało komicznie wyglądać z boku, zaśmiała się z własnej głupoty i niezdarności.
- Pokonana przez trawnik, ale obciach - powiedziała mimowolnie na głos, podpierając się łokciami o murawę i zastanawiając się, czy jej twarz nie jest przypadkiem czerwona z zażenowania, bo czuła nieprzyjemne ciepło na policzkach.
#62 25-08-2015 o 09h55
Link do zewnętrznego obrazka
Odniósł nie do końca przyjemne wrażenie, że skupiał się na walce dziewczyn bardziej niż one same. Skrzywił wargi, kiedy zobaczył cios Jack, wycelowany, co od razu zauważył, w żebra dziewczyny. Nieodpowiedzialnie, po prostu, zwłaszcza, że jeszcze dziś rano rozwaliła swoją mocą krzesło, a gdyby straciła panowanie teraz... to mogłaby przyprawić koleżankę o zawał. Chciał mieć pełny skład w drużynie, wtedy jeszcze nie wiedział jak bardzo.
Mam dla was zadanie. - Odezwał się głos w jego głowie, a to, co wymalowało się wówczas na jego twarzy ciężko było jakkolwiek nazwać, ale błądziło między chorą ekscytacją, a dziwną obawą. Zasrane przeczucia.
(...)
- Dwie rzeczy. - Mruknął, kiedy tylko otrząsnął się z szoku przyswojonych informacji i zobaczył Oktavię leżącą na trawie, uświadamiając sobie tym samym, że "przyjacielski sparing" jest właściwie zakończony. Nie to było jednak teraz najważniejsze. - Jack, nie powinnaś uderzać jej w żebra, bo to skrajnie nieodpowiedzialne, zwłaszcza teraz, kiedy oczekiwaliśmy na jakiekolwiek instrukcje ze strony profesora Xawiera. Zdajesz sobie sprawę jaką krzywdę mogłabyś jej wyrządzić, przypadkowo używając przy tym mocy? Nie, bo najpierw działasz, a potem i tak nie myślisz. Zawał serca, wstrząs mózgu od odrzutu. Oktavia nie jest Sehunem, Ruby czy Xiuminem, jej moc umożliwia jej bezpośredniej obrony. A Ty, Oktavia, jak się czujesz? Podstawowy błąd; skupiłaś się na czymś poza walką, co przy Twojej mocy w razie jakiejś niejednokrotnie może zaważyć na Twoim życiu, tak, jak teraz zaważyło na przegranej. - Wyliczył i westchnął zaraz po tym. Czasem czuł się tak, jakby mówił do ściany, a i moralnie nie było najlepiej. Nie przepadał, wbrew pozorom, za wytykaniem błędów przyjaciołom, bo czuł się wtedy bardziej jak nielubiany nauczyciel niż ktoś z paczki, ale nie tolerował bezcelowej walki. To nie był żaden sport, wykonywali tyle niebezpiecznych zadań, że po prostu musieli wyeliminować wszystkie niedoskonałości, zarówno te związane z fizycznością, taktykami i koncentracją, jak i te z używaniem mocy. Na tych drugich znał się niestety znacznie mniej.
- Dobra, słuchajcie. ...I wy na dachu też! - Tu krzyknął, licząc, że szybko przetransportują się na dół. - Mamy nowe zadanie i możecie się z łatwością domyślić z czym jest związane. Podzielimy się. Ja, Jack - ...bo chciał mieć ją na oku - i Ruby pójdziemy razem. Oktavia, Ty pójdziesz z chłopakami. - Szybka, ale jego zdaniem najrozsądniejsza decyzja. Oktavia, o którą trochę martwił się ze względu na ewentualne obrażenia poniesione podczas walki mogła w tym zestawieniu korzystać ze stalowego pancerza Sehuna, jak i ewentualnych lodowych osłon Xiumina (zresztą, nie rozdzielał ich wtedy, a miał dziwne wrażenie, że to ucieszy Sehuna bardziej niż powinno), a on i Jack mogli liczyć na Ruby. Czasem męczyło go przekleństwo posiadania mało defensywnych mocy. ...Jakichkolwiek mocy. - Jakieś sprzeciwy? Daję wam całą minutę, żeby je rozważyć.
Ostatnio zmieniony przez Evvers (25-08-2015 o 09h58)
Link do zewnętrznego obrazka
pomidorki
#63 25-08-2015 o 11h18
Link do zewnętrznego obrazka
Ruby przyglądała się bardzo uważnie walce dziewczyn. Nagle dostrzegła urywkowe spojrzenie Octavy, a także jej upadek. Otworzyła szeroko oczy i nim się spostrzegła zjechała na dół po gałęziach pobliskiego drzewa. Oczywiście wcześniej ich tam nie było... Ignorując ten fakt, a także, że strasznie się przy okazji podrapała, no i oczywiście wykład Clay'a, który w sumie i tak jej nie dotyczył, wyciągnęła do leżącej pomocną dłoń. - Kochany przywódca. Wymądrzył się, ale wstać już nie pomógł. - pomyślała gorzko.
- Nic ci się nie stało? - spytała zatroskanym głosem widząc lekko zaczerwienione policzki dziewczyny.
Fakt nowego zadania nie bardzo jej odpowiadał, zwłaszcza, że Clay dzielił ich tak jakby planował wystawiać do walki. Skrzywiła się na samą myśl. - Myślę, że Octava powinna iść z nami, a Jack z chłopakami. Ona lepiej sprawdzi się na polu bitwy. A nasza trójka powinna się nie wychylać. - powiedziała dosyć stanowczym tonem. Ani umiejętność Octavy, ani Claya, nie były zbyt dobre w przypadku poważniejszego starcia, a umiejętność Ruby... cóż, objawiała się w nie najlepszych momentach i na rożne dziwne sposoby. Miała nadzieję, że Xawier nie będzie bardzo zły za nietypowo wygięte drzewo przed akademią. - W sumie za szklarnię nie był bardzo zły. Jak tylko zrozumiem jak to działa, drzewo wróci na swoje miejsce. Na prawdę. - usprawiedliwiała się w myślach, bez świadomości tego, że drzewo w zasadzie samo już wróciło do pierwotnego stanu.
#64 25-08-2015 o 12h03
Dobrze się bawiły, ale Octava się rozproszyła i wylądowała na trawie. Jack wyszczerzyła zęby. Na tym chyba zakończą. A raczej zdecydowanie zakończą, sądząc po tym, że Clatee właśnie dzielił ich na grupy, bo dostał jakieś instrukcje. Pierwsza część jego wypowiedzi, będąca komentarzem sparingu oczywiście umknęła uwadze Jack. No bo kto by się przejmował niezadowoleniem lidera z ich zachowań podczas przyjacielskiej potyczki, kiedy mieli zadanie do wykonania? Chciała podejść do swojej sparingowej partnerki, ale zauważyła, że jest już przy niej białowłosa, więc nie ruszyła się z miejsca, słuchając trwającej właśnie wymiany zdań.
- Nie, Ruby, zaproponowany przez ciebie podział nie brzmi zbyt dobrze. Pomyśl, jeśli ktoś przykładowo, zaszedł od tyłu i znienacka zaatakował, co was ochroni? Śliczny głosik Syrenki czy twoje kwiatuszki? A może duchy? - pokręciła głową. - Zróbmy tak, że ty pójdziesz z chłopakami, a ja biorę ze sobą Clay'a i Octavę.
Uznała ten podział za najbardziej optymalny. Pani Roślinka będzie mogła się w razie czego schować za warstwą lodu Xiumina lub stalowym ciałem Huna. A Jack i Syrenka w razie czego osłonią Pana Medium, jeśli nie przy użyciu mocy to przy użyciu umiejętności walki wręcz, najlepszych z całego zespołu, jakby nie patrzeć. Odwróciła się na pięcie do Claytee'ego.
- Powiedz coś więcej o naszym zadaniu i zabieramy się do działania.
Ostatnio zmieniony przez KimKas (25-08-2015 o 12h04)
#65 25-08-2015 o 12h07
KimKas dostajesz upomnienie za przekleństwa, przy okazji zacznij w końcu się jakoś wyrażać.
Evvers byłabym wdzięczna gdybyś zaczął uważać na słowa. Z tego co widzę jesteś osobą dorosłą, a to zobowiązuje do zachowania kultury słowa na forum, nadużywanie słowa "zasrany" pasuje bardziej do popisującego się 13-latka.
#66 25-08-2015 o 17h57
Link do zewnętrznego obrazka
Sehun zdziwił się, widząc moją reakcję na ostrość nadzienia w baozi. Próbowałem się uśmiechnąć przez łzy, które napłynęły mi do oczu, gdy do organizmu dotarła ostrość potrawy, jednak marnie mi to poszło. Z trudem przełknąłem kęs. Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, mówiąc, że się pobrudziłem. Starł mi coś z okolic ust i zawstydził się, gdy zorientował się, że dotknął mojej twarzy. Poklepał się po karku i spróbował zaśmiać, próbując ukryć zażenowanie, jednak widziałem je nadal w jego dużych oczach. Poczułem mocniejsze uderzenie serca i potarłem się w miejscu, którego on dotknął, mając nadzieję, że weźmie to za sprawdzenie, czy nadal jestem brudny. Zauważyłem, że Sehun wciąż miał za uchem kwiatka - było mu z nim do twarzy, wyglądał naprawdę uroczo. Dopiero po kilku sekundach patrzenia mu w oczy zerknąłem w bok i zauważyłem, że dziewczyna dyskretnie się ulotniła. Odchrząknąłem, rozglądając się po dachu i mamrocząc ciche przeprosiny do Huna, poszedłem w jej stronę. Zanim zdążyłem podejść bliżej, Ruby zjechała po gałęzi na trawnik przed budynkiem. Otworzyłem szeroko oczy, widząc jak roślina wraca do swojej postaci - jeszcze przed chwilą dziewczyna nie radziła sobie z poskromieniem pnączy, a teraz sprawiła, że drzewo usłużnie nadstawiło jej swój konar, żeby mogła zejść na ziemię. Machnąłem ręką, żeby Sehun do mnie podszedł i wychyliłem się poza krawędź dachu, przysłuchując się rozmowie grupy. Nie byłem pewien czego konkretnie dotyczyła, ale mutanci kłócili się właśnie o to, kto ma z kim pracować. Nie interesowało mnie to zbytnio, więc wróciłem do jedzenia, mając nadzieję, że wszystkiego dowiem się w swoim czasie, czyli później.
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (25-08-2015 o 17h57)
#67 25-08-2015 o 19h13
Link do zewnętrznego obrazka
Słysząc wykład Claytee'a Octava tylko nieznacznie westchnęła. Wiedziała to doskonale, niejednokrotnie przekonywała się tym fakcie w swojej przeszłości, jednak był to tylko przyjacielski sparing, nic złego się nie stało.
Brunetka spojrzała zaskoczona w górę słysząc znajomy głos. "Ruby? Ale jak ona się tu…?" spytała się w myślach, zaskoczona jej nagłym pojawieniem. Odpowiedź na jej pytanie zauważyła kątem oka - jedno z drzew było nienaturalnie wygięte w stronę dachu i teraz powoli wracało do dawnej pozycji. Dziewczyna zamrugała zaskoczona. Nie sądziła, że białowłosa opanowała swoje moce aż do tego stopnia. Brunetka szybko otrząsnęła się z szoku i delikatnie uśmiechnęła, z wdzięcznością chwytając jej wyciągniętą dłoń.
- Nic mi nie jest, dzięki - odpowiedziała na jej zatroskanie. Zrobiło jej się miło, że dziewczyna się o nią martwiła, bo szczerze zawsze sądziła, że Ruby za nią nie przepada.
Octava skrzywiła się nieznacznie słysząc wiadomość o jakimś nowym zdaniu i podziale na grupy. Dopiero co została pokonana przez kawałek gruntu, a teraz znowu ma walczyć? Ten dzień naprawdę zapowiadał się okropnie…
Dziewczyna przeskakiwała wzrokiem po twarzach swoich towarzyszy zgodnie z kolejnością ich wypowiedzi. Pomysł Claytee'a nie wydawał jej aż taki zły… Może i nie była fanką męskich wdzięków, ale nie miała nic przeciwko byciem przez nich chronioną, tym bardziej że jeden potrafi się zamieniać w stal, a drugi zamrażać przeciwników. W takim składzie miałaby szansę przeżyć starcie z Molochem… Ale z drugiej strony, rozwiązanie o niewychylaniu się też ją satysfakcjonowało, a w składzie z chłopakami nie było mowy o cichym siedzeniu… Choć argumentacja Jack też do niej przemawiała. Czyli ostatecznie - było jej wszystko jedno.
- Albo po prostu zagrajmy w "kamień, papier, nożyce", żeby ustalić ten podział… - powiedziała pod nosem, ale nie sądziła, aby ktoś ją usłyszał. Zresztą Jack i tak ucięła już temat.
#68 25-08-2015 o 21h19
Xumin pewnie nie poczuł tego co on, pomyślał sobie Hun. Równie dobrze mógł być też po prostu zmieszany i perfekcyjnie to zamaskować. Sehun westchnął bardzo cicho i zaczął wpychać w siebie bułeczki, które swoją drogą szybko zrobiły się zimne.
Chłopak nie zauważył zniknięcia Ruby. Cały czas wydawało mu się, że hyung na niego patrzy, ale chińczyk bał się na niego spojrzeć, chociaż sam nie wiedział dlaczego. Nie był przecież tak wstydliwą osobą!
Gdy wreszcie się uspokoił i uniósł wzrok nie zobaczył obok siebie Xiumina, więc zaczął się za nim rozglądać. Machał do niego ręką, żeby podszedł do krawędzi dachu. Wtedy dotarło do niego, że nie ma z nimi Ruby i po prostu nie mógł zrozumieć jak w tak krótkim czasie znalazła się na dole. Gdy do niego dotarło, skupił myśli na zgromadzoną poniżej grupę.
Z zainteresowaniem patrzeli co się dzieje na dole, ale Xiumin jednak po chwili wrócił do jedzenia. Hun został, czuł, że coś się święci.
- Hyung... Myślę, że powinniśmy tam zejść, Claytee wydawał jakieś polecenie.
Złapał Koreańczyka za rękę i pociągnął go do wyjścia.
Ostatnio zmieniony przez Mineo (25-08-2015 o 21h32)
We are in noir
#69 25-08-2015 o 21h47
Link do zewnętrznego obrazka
Sehun nasłuchiwał głosów dobiegających z trawnika przed instytutem, a po chwili odwrócił się w moją stronę i powiedział, że powinniśmy zejść, bo nasz "kochany" przywódca wydał rozkaz. Westchnąłem ciężko, ale podniosłem się z ziemi, rzucając tęskne spojrzenie na bułeczki, które mimo obniżenia swojej temperatury wciąż były bardzo smaczne. Nadal byłem głodny, bo zjadłem tylko po jednej z każdego rodzaju. Stalowy chłopak nie dał mi jednak szansy na to, żebym wziął sobie jedną na drogę - złapał mnie za rękę i pociągnął z taką siłą, że omal nie wyrwał mi jej ze stawu. Zgodnie ze wszelkimi zasadami fizyki wpadłem na niego z impetem i omal nas obu nie wywróciłem.
- Rany, Hun, ostrożnie! - poprosiłem zduszonym głosem, masując bark. - Po co tam iść? Jak będą nas potrzebowali to zawołają, a ja jestem nadal głodny. - Marudziłem jak dzieciak, jednak chyba należało mi się porządne śniadanie po porządnym posiłku. Nie wyglądało jednak, jakby Sehun miał zmienić zdanie, więc pstryknąłem palcami wolnej dłoni. Do głowy wpadł mi naprawdę głupi pomysł, ale w sumie to dlaczego nie? Może za karę nie będę mógł wziąć udziału w akcji, o której właśnie mmówił Clay, jaka szkoda... Jestem naprawdę bardzo leniwy. Jeśli będzie chodziło o coś poważnego to oczywiście pomogę, ale tak... Nie wierzę, żeby wysyłano nas do czegoś, od czego zależą losy świata. - Mam ochotę na lodowe schody wiodące na dach instytutu. Myślisz, że zdołasz je potem stłuc swoją stalową siłą? Wiesz, nadal nie umiem roztapiać tego, co stworzę...
#70 26-08-2015 o 14h25
Wpadli na siebie, czego się nie spodziewał. Nie wiedział, że adrenalina, która zaczęła krążyć w jego żyłach da mu tyle siły. Przeprosił Xiumina cichutko i chciał mu pomóc wstać, ale ten już podnosił się z ziemi.
Blondyn wiedział, że hyung jest głodny, bo sam się nie nadjadł. Sehun czuł się niespokojny, bo był pewny, że też są potrzebni, a nie lubił obrywać przez swoje lenistwo. Lenił się tylko wtedy, gdy wiedział, że nic złego z tego nie wyniknie. Rzucał do starszego kolegi nerwowe spojrzenia sądząc, że to na niego podziała. I tak się stało.
Chińczyk uśmiechnął się pod nosem słysząc plan Koreańczyka i zapewnił, że spróbuje zrobić tak jak mówił. Zaśmiał się nawet. Zawsze chciał zrobić coś naprawdę szalonego i zabawnego za razem.
Nie wydaje Ci się, że taka ślizgawka nie byłaby złym pomysłem? Schody są bardzo szczegółowe i boję się, że się na nich wywrócę. - zaśmiał się - Nigdy nie byłem dobry w łyżwach, a schody to już inny poziom.
Hun naprawdę był podekscytowany.
We are in noir
#71 27-08-2015 o 15h46
Link do zewnętrznego obrazka
Czuł, że zaraz ich rozszarpie. Zwłaszcza męską część drużyny i to wcale nie ze względu na upodobania. Chłopaki (Czy to dobra forma?) w ogóle nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji, a podchodzenie do przydzielanych im zadań z ich nastawieniem było czymś, czego nienawidził wyjątkowo. Jego złość potęgowało głównie to, że najwidoczniej jako jedyny mieszkaniec instytutu rozumiał, że ucieczka Molocha z więzienia, o której wiedzieli przecież wszyscy, jest stanem wyjątkowym nawet wtedy, kiedy nic właściwie się nie działo. ...A może zwłaszcza wtedy? Walka z ukrytym wrogiem była najtrudniejsza, a czekanie zawsze wyjątkowo przerażające. Ciągła gotowość, nienawidził tego.
- To wszystko jest, do diabła, ważne! - Krzyknął, by opanować niepotrzebne spory odnośnie podziału i w końcu zmusić wszystkich, by skupili się na zadaniu, a nie wszystkim, co nim nie było.
- Musimy sprawdzić East Midwood. Brooklyn to gówniana dzielnica, więc polecałbym na siebie uważać, jeśli nie chcecie rozmawiać ze mną wyłącznie telepatycznie tak, jak cała reszta irytujących mnie nocą trupów. Szukamy jakichkolwiek śladów obecności Molocha albo innych mutantów. Starszyzna uważa, że może szukać sojuszników i szykować... coś większego. Prawdopodobnie już ich znalazł. Naszym celem jest ustalenie kto to może by w możliwie niezauważalny dla całego Nowego Yorku sposób. - Westchnął i przeczesał dłonią włosy. To świadczyło u niego o stresie. Nie uważał misji za szczególnie niebezpieczną, zwłaszcza, że zajmowali się tym za dnia, ale obawiał się ujawnienia. Mutantom nie wolno było używać mocy poza instytutem, a wyjątek od tego stanowiły wyłącznie sytuacje wyjątkowe, takie, jak zagrożenie życia. ...I to wcale nie cudzego. Zachowanie odmienności w tajemnicy przed szarą masą było ważniejsze niż jej życie, ponieważ obawiano się wybuchu wojny. Siła, jaką dysponowali przerażała ludzi, a wizerunek wyłącznie złego mutanta-przestępcy, który kreowały media wprawiał ich w przerażenie. "Nic dziwnego", pomyślał. Doskonale wiedział ile krzywdy potrafi wyrządzić nieprzystosowany do życia społecznego mutant. Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia co oni, by wylądować w instytucie. Większość odmieńców skazana była tylko na siebie.
- Do sprawdzenia jest stara fabryka produktów kosmetycznych i nie działająca od dawna kostnica. Są dość blisko siebie, więc na miejsce dojedziemy razem. ...Tramwajem. Ja biorę kostnicę, chyba przydam się tam najbardziej. Wy się w końcu jakoś podzielcie i ruszamy, bo nie bardzo chciałbym włóczyć się po tych dzielnicach nocą. - Mruknął, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Cóż, wychowywał się na Brooklynie. Miał tam matkę, starych "przyjaciół" i kilka niezałatwionych spraw.
Ostatnio zmieniony przez Evvers (27-08-2015 o 15h46)
Link do zewnętrznego obrazka
pomidorki
#72 27-08-2015 o 18h06
Link do zewnętrznego obrazka
Sehun ucieszył się jak dziecko i zaproponował, żebym zamiast schodów zrobił wielką ślizgawkę. Zawahałem się. Miał rację, schody nie do końca były bezpieczne - gdyby się pośliznęli, mieliby problem. Jednak lodowa zjeżdżalnia to bardzo zły pomysł. Jest tak samo śliska jak schody, co oznacza, że zjeżdżając w dół ich ciała szybko nabrałyby prędkości, co na końcu skończyłoby się skręceniem karku albo przynajmniej połamaniem kości.
- Nie wiem, czy ślizgawka jest dobrym pomysłem, Hun. Wyobraź sobie prędkość, jaką nabralibyśmy podczas takiej przejażdżki. Może ty potrafiłbyś zamienić swoją skórę w metal i zredukować obrażenia, ale ja nie. - Starałem się, żeby moje słowa nie zabrzmiały jak atak na jego pomysł. Usłyszałem krzyk Clay'a, więc uznałem, że chce od nas czegoś szczególnie ważnego i ciągnąc Sehuna za rękę podszedłem do krawędzi dachu. Gdy usłyszałem wzmiankę o Molochu, po moich plecach przebiegł dreszcz. Moloch uciekł?! Dlaczego ja jak zwykle nic nie wiedziałem?! Dalszych słów naszego przywódcy słuchałem w większym skupieniu. Wyłożył nam nasze zadanie i poprosił, żebyśmy się ruszyli. No dobra, może nie zabrzmiało to w jego ustach jak prośba, ale gdyby jakakolwiek przeszła mu przez gardło, to bardzo bym się zdziwił.
- To Moloch uciekł? - krzyknąłem. - Dlaczego mi nie powiedzieliście?
Byłem pewien, że nie słyszałem nic o ucieczce tego groźnego przestępcy z ust współmutantów. Jak zwykle nikt nie dbał o to, żebym wiedział o najważniejszym. Spojrzałem na Huna z wyrzutem - no kto jak kto, ale on mógłby mi o tym powiedzieć. W końcu się przyjaźnimy. Przy okazji zdałem sobie sprawę z tego, że wciąż ściskałem jego dłoń. Pod wpływem emocji robiłem to nawet mocniej, aż palce biednego Lee zbielały. Puściłem go, a moje spojrzenie stopniało i zamieniło się w przepraszające. Dobrze, że w nerwach nie użyłem mocy, bo mógłbym zrobić mu krzywdę...
Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (27-08-2015 o 18h09)
#73 27-08-2015 o 19h51
Xiumin pociągnął go za sobą do krawędzi. Tym razem wyglądał na ożywionego. Jego uścisk stał się silniejszy. Razem słuchaliśmy naszego przywódcę z zwiększonym skupieniem. Chciał iść do kostnicy, bardziej podobała mu się ta lokacja.
Chwilę potem spojrzałem na Xiumina, na którego twarzy malowało się zaskoczenie. Wkurzył się, że nie wiedział nic o ucieczce, o której Chińczyk z wiadomości w stołówce. Po głębszym przemyśleniu sprawy Hun przyznał Koreańczykowi rację. Poczuł się głupio ze swoim dziecinnym podekscytowaniem, ale jeszcze gorzej gdy hyung rzucił mu spojrzenie pełne wyrzutu. Czuł się naprawdę jak bachor. Był jeszcze taki niedojrzały.
Xiumin nie zauważył, że wciąż ściska dłoń Sehuna. Zaczęła go boleć od nacisku, ale się nie wyrywał. Zawiódł swojego przyjaciela, więc mu na to pozwolił.
- Przepraszam Cię Xiumin-ah. Myślałem, że wiesz, ale teraz jak sobie przypominam to przecież nie miałeś możliwości tego usłyszeć. - powiedział ze skruchą. - A teraz naprawdę powinniśmy do nich dołączyć. To jak? Schodzimy?
Czekał na jego ruch.
Ostatnio zmieniony przez Mineo (27-08-2015 o 20h06)
We are in noir
#74 27-08-2015 o 22h31
Link do zewnętrznego obrazka
- Cóż, nie chcę nic mówić, ale to ty zaproponowałeś te podziały i żeby o nich podyskutować - powiedziała, widząc jak bardzo Claytee się na nich zdenerwował za niezdecydowanie. Czyli wychodzi na to, że cała ta dyskusja była w sumie niepotrzebna. Brunetka westchnęła, po czym zastanowiła się chwilę nad opcjami podanymi przez ich lidera. Kostnica albo opuszczona fabryka… Oba warianty brzmią jak zapowiedzi kiczowatego horroru, jednak z dwojga złego lepiej wybrać miejsce, które mniej kojarzy się z trupami. To, że Octava nie miała nic przeciwko zabijaniu, nie znaczyło, że lubiła przebywać wśród umarlaków - między innymi dlatego czasem moc Claytee'a naprawdę ją przerażała. Choć w sumie kto wie, jakie okropne rzeczy kryją się w opuszczonej fabryce. Cokolwiek by to nie było, miała nadzieję, że nie będzie to Moloch, ani nic z nim powiązane.
- Dobra, w takim razie ja udaję się do kosmetyka - zadecydowała, wzruszając ramionami. Miała tylko nadzieję, że ktoś silniejszy z nią pójdzie… Choć ogólnie, każdy w grupie był znacznie od niej potężniejszy - Claytee również, nawet jeśli ciągle gada, że jego moc jest mało przydatna. On przynajmniej używa mózgu, w odróżnieniu od brunetki. Czasem ta myśl była niezwykle przygnębiająca.
#75 28-08-2015 o 15h02
Link do zewnętrznego obrazka
Ruby nie była specjalnie zaskoczona tym, że chwilę po jej słowach ktoś od razu je znegował. Dlatego na ogół nie zabierała głosu w takich sytuacjach. Wtedy pretensje mogła mieć wyłącznie do siebie.
Zdenerwował ją odrobinę fakt, że lider się zrezygnował z decydowania o podziale. W takim wypadku wszyscy będą odpowiedzialni za to, co może się stać, nie tylko on. Postanowiła się nie odzywać i trafić tam, gdzie zostanie wolne miejsce. Bo jakby zdecydowała i tak pewnie zostałaby jednak przerzucona gdzie indziej.
Nagle przypomniała sobie o notesie, który zostawiła na dachu. Odwróciła się, żeby wejść ewentualnie z powrotem po drzewie - Pewnie byłoby szybciej niż latać po schodach... - i z zaskoczeniem stwierdziła, że wróciło na swoje miejsce. Otworzyła szeroko oczy i obejrzała z uwagą pokaleczone dłonie. - Może to wszystko nie jest takie trudne jak się wydawało i nie trzeba się aż tak bardzo na tym skupiać?
Spojrzała w górę i dostrzegła trzymających się za dłonie Azjatów. Xiumin bulwersował się właśnie, że nikt mu nie powiedział o Moloch'u, ale tak na prawdę, gdyby słuchał co się dzieje wokół to by wiedział... - Hej! Hunniee! Możesz wziąć mój notatnik? Zostawiłam na górze? - wykrzyknęła z nadzieją, że będzie sobie mogła na chwilę obecną darować spacer na górę. Później i tak będzie musiała - żeby zamknąć z powrotem kłódkę...