Yeah, lubi kotełki. Nagle zaczął się kulić.
- Hoi, nic ci nie jest, co cię boli? - że co, że gdzie on jest, on się pyta?
Przecież... o matulu!!! To ten drugi lub trzeci!!! Dobra skarbie, spokojnie, znaczy... powinnam się chyba bać z jego tonu głosu, ale to takie cudowne!!! Nie, nie, nie! Nie wolno mi! Obiecałam mu, że będę uważać! Podszedł do drzwi... zignorował mnie? Mnie się nie ignoruje! Dobra kochana, ostrożnie, jak się poznacie to będziesz nim rządzić, na razie daj se na wstrzymanie...
- Zamknięte? Ale jak to? Nie zamykałam, przecież... - podeszłam do drzwi.
Na pewno się pomylił. Wziął i pociągnął zamiast popchać, czy tam na odwrót...
- O kurdełę, zamknięte... ale jak to? Kiedy? Ach, powinnam mieć klucze! - odwróciłam się w stronę pokoju i spojrzałam na łóżko zawalone torbami, zrobiłam facepalma - O kurdełę, nie wzięłam ich z recepcji... ja nie chcę być zamknięta... - mimo wszystko chciałam poszukać jakichś bezdomnych kotków do pomiziania... - Ach, mogę zadzwonić do brata, aby przyjechał i przyszedł nas otworzyć, mądra ja - podeszłam do torebki i zaczęłam wszystko wyjmować, aby znaleźć telefon... - Ech... co za pech... wyłądowa zaraz, zaraz... o matulu!!! Nie wzięłam ładowarki, do aparatu też nie... - oić, ten chłopak przecież jest za mną a ja go olewam... - wybacz, ale chyba się nie wydostaniemy puki co. Ale powinno być jakieś zebranie, czy cuś, może kolacja, to wtedy jak się nie zjawimy to powinni po nas przyjść... - oby, bo jeszcze ten drugi i trzeci na tym ucierpi...
Ostatnio zmieniony przez Minwet (16-03-2014 o 00h03)