Link do zewnętrznego obrazka
Pokręciła głową wysłuchując kolejnych słów władcy mrocznych elfów. Zdawała sobie z tego sprawę, ale nie obyłoby się ze strat którejkolwiek ze stron. Owszem, po jej stronie leżał błąd iż nie wyjaśniła do końca swojego pomysłu, a dokładniej sfery opartej na blokowaniu szkodliwych skutków zastosowania takiego konwencjonalnego źródła magii. Nie był najwyraźniej doinformowany, iż kamienie eteru są odpowiednio zabezpieczane uprzednio runami. Nikt normalny, a w każdym razie nie na zdrowym umyśle nie brałby zbyt dużej ilości czystego eteru bezpośrednio, uprzednio go nie uzbrajając w stosowną barierę. Pomimo zdolności Leśnych oraz Wysokich Elfów absorbowania takowej energii - zarówno eteru jak i księżycowej, jej nadmiar dla osobnika nie mającego wcześniej styczności z tego typu materią mogło być katastrofalne w swoich skutkach. Jedynymi kamieniami, które nie wywoływały nazbyt skutków ubocznych dla Mrocznych Elfów były kamienie księżycowe. Bądź co bądź czerpały energię z nocy oraz mocy księżyca, który jest obojętny dla tego podgatunku elfów. Niestety, jednak w porównaniu do eteru były o wiele cięższe oraz trudniejsze do przetransportowania. Co teraz miało szczególne znaczenie, gdyż w grę wchodził czas.
Gdy już miała wejść w słowo Nocturnus'owi, jego słowa zaparły jej dech. On chyba nie sądzi... Jej oburzenie wyprzedziła utrata panowania Anandour'a.
Zerwała się podążając w ślady władcy mrocznych elfów.
- Nocturnusie! Nie myślisz chyba, że elfy przystaną na taki pomysł?! Dla nich jest to jak wyrok śmierci! Prędzej rzucą się w bój aby umrzeć z honorem, niźli w podziemiach, wegetując niczym rośliny!
Powiedziała to właściwie na jednym tchu. Po chwili, której potrzebowała na uspokojenie się zabrała ponownie głos. Zaczęła przedstawiać drugi pomysł, opierający się na kamieniach księżycowych. [ jej wywód myślowy był mniej więcej taki sam jak jej wypowiedź, tylko inaczej ubrany w słowa. ]
One nie zaszkodzą Twemu ludowi, odpowiednio zapieczętowane. Problemem stanowiłby sposób ich przetransportowania, gdyż tylko smoki mogłyby się podjąć tego zadania.
Z powodu ostatnich walk podejmowanych na terenie królestwa legiony elfickie zostały przetrzebione - tym samy tyczy się to ilości smoków zdolnych z nimi współpracować. Tych najpotężniejszych było zaledwie kilka... Gdyby pojawił się jeszcze jeden, całą akcję można by przeprowadzić w przeciągu jednej do dwóch dób.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#101 30-06-2014 o 16h47
#102 12-07-2014 o 16h45
Link do zewnętrznego obrazka
Gdy ruszyłem w towarzystwie straży, czekającej na mnie po zewnętrznej stronie drzwi, do mojej komnaty, z sali obrad wybiegła wróżbitka wysokich elfów. Kulturalnie wysłuchałem jej wyrzutów, przy okazji minęła nas Acusio ruszając w swoim kierunku bez słowa, co na nią dziwne, a następnie spokojnie odpowiedziałem Yoru.
- No to niech sobie pójdą na pole bitwy, będziemy mięli mięso armatnie do odwrócenia uwagi. Jeden kłopot mniej i dodatkowo pomoc na wojnie. Jednakże obowiązkiem władcy jest chronić swój naród, czasami kosztem ich zadowolenia, a nawet i własnego życia. To lud jest najważniejszy, jego bezpieczeństwo. Nie zaszkodzą odpowiednio zapieczętowane - nie mam takiej pewności. Nie sprawdziłem tego, ani nikt inny przede mną, a ja nie będę ryzykować życiem mego ludu. A twój pomysł ze smokami, niby jak ma się udać? Fizyczne przejścia są za małe, a gdy raz próbowaliśmy jednego z najmniejszych przeprowadzić przez portal, to wybuch uszkodził i powierzchnie, i podziemia. Dodaj sobie jeszcze do tego wielkość smoków jakie potrzebujesz, oraz twoje kochane kamienie. Nie, wy sobie o swoją rasę nie dbajcie, ale ja nie pozwolę mojej wyginąć, to mój obowiązek - i ponownie ruszyłem w stronę mojej komnaty, gdy zrozumiałem że Anandour nie pozwolił mi wtedy dokończyć. Wróciłem więc do wysokiej elfki. - Wracając do pieczęci, którą zaproponowałem. Brak mocy u elfa, nie oznacza braku mocy u jego dziecka. W dzieciach, ta moc nie zostanie wam ani trochę naruszona. Też jeśli ponownie się na te dzieci nałoży pieczęć, to ich dzieci również będą miały nienaruszoną moc. Pieczęć nie przenosi się na pokolenia, oraz nie ma żadnego skutku ubocznego. Od niepamiętnych czasów, do niedawna, przeprowadzaliśmy badania z tą pieczęcią, na jednej rodzinie krwawych elfów. One są jeszcze bardziej zagrzebane w magi niż wy. Nie było niczego, co wskazywało aby nienaruszone pieczęcią dzieci miały problemy z magią. Niestety ale raczej nie mogę ich wam przedstawić, abyście się zapytali jak z samopoczuciem. Rodzina ta żyła tak, jak sobie zażyczył pierwszy z nich - jako ludzie. Więc nie dość, że nie wiedzieliby o co wam chodzi i nie dostalibyście odpowiedzi, to i tak zostali najprawdopodobniej jak ludzie, wymordowani przez orki. W każdym razie ta pieczęć, nie doprowadzi do wyginięcia waszej rasy. Przemyślcie to jeszcze porządnie, a na dzień dzisiejszy, żegnam, zobaczymy się jutro na obradzie - i odszedłem, w swoją stronę. Szkoda by było, aby znikła tak inteligentna rasa, ale jeśli ich pokolenie władców się nie opamięta, to mroczne elfy nie będą im już więcej przeszkadzać...
Ostatnio zmieniony przez Minwet (12-07-2014 o 16h48)
#103 20-07-2014 o 18h30
Link do zewnętrznego obrazka
Dzisiaj jak codziennie wstałam wcześnie rano. Od śmierci mamy ten dom stał się strasznie pusty. Minęło już trochę od jej śmierć, a ciągle brakuję mi dźwięków jakie wydaję no nic. Nessa weź się garść. Zjadłam śniadanie i poszłam pobiegać po lesie z łukiem trochę. Jedyna rodzinę jaką mam to daleką kuzynkę, której na oczy nawet nie widziałam. Moja rodzina wycofała się z stolicy kiedy byłam jeszcze mała. Nigdy nie zabrali mnie tam ani ja sama nie chciałam dobrze tutaj jest. Kiedy strzelam w różne miejsca, a najbardziej lubię w swoje tarczę które zrobiłam. Biegłam przed siebie i miałam przeszkody strzelając z łuku.
#104 26-07-2014 o 22h01
Gdy mijałam wróżbitkę wysokich elfów, skłoniłam się tylko z szacunkiem - króla elfów mrocznych ignorując - po czym ruszyłam dalszym krokiem. Pan Anandour jest teraz w złym stanie, więc trzeba mu pomóc. Jako iż nie powinnam się wtrącać zbytnio w życie i narodu, muszę zrobić to, co mogę. Tak więc mogę odciążyć z niego chociaż tyle, ile mogę.
- Um... panie Cathal, proszę zająć się już jak najszybciej pisemną prośbą do naszej nowej królowej. Im szybciej się tym zajmiemy, tym będzie lepiej.
Gdy wyszłam z budynku, zaczęłam rozglądać się za panią Louann... oraz jej partnerem...
- Pani Louann! Panie Eresiann! Pan Anandour ma dla was prośbę! - Wykrzykiwałam w stronę lasu, dając w ten sposób prośbę w obwód, o roznoszenie tego zawołania przez rośliny, po dalsze rośliny, oraz przez zwierzęta, po dalsze zwierzęta. W końcu powinno to do nich dotrzeć, oby tylko jak najszybciej...
#105 26-07-2014 o 23h01
Link do zewnętrznego obrazka
Będąc w małej, czworonożnej i jakże puszystej postaci, usłyszała głos dochodzący z miasta nieopodal. Oczywiście zaraz postanowiła wrócić do domu, by powiadomić swojego długoletniego przyjaciela o dopiero co otrzymanym wezwaniu. Kiedy małe, zwinne łapki z ogromną prędkością przemierzały leśne zarośla, Lou zdawała sobie coraz bardziej sprawę z tego, iż zmuszona będzie przybrać najbardziej nielubianą przez siebie formę, jednak obowiązek był obowiązkiem, także postanowiła, iż przecierpi te kilka minut czy też nawet godzin spędzonych wśród ludzi. W końcu potem będzie już mogła robić, co zechce.
Chwilę potem była już w niewielkim domu w głębi lasu, który z pozoru wyglądał na niezamieszkały. Brzmi jak wyciągnięte z horroru, czyż nie? Jednak właśnie przez to skutecznie odstraszało niechcianych gości, których od wprowadzenia się tam chyba niemal wcale nie mieli.
Po przekroczeniu progu z każdym krokiem ku Eresiannowi coraz mniej przypominała kota, a coraz bardziej człowieka. Oczywiście moc nigdy nie dbała o coś takiego jak odzienie, nie żeby Louann to przeszkadzało. Nie miała takiego, jak u stworzeń podobnych tej formie, poczucia wstydu, mimo iż opiekun jej od dawna starał się jej to wpoić.
- Jest sprawa - tyle tylko zdążyła powiedzieć, zanim głos wraz z wiatrem wpadł i do ich domostwa.
#106 09-08-2014 o 21h00
Link do zewnętrznego obrazka
Narada była niezbyt ciekawa pod względem panujących nastrojów. Mdliło mnie aż od panującego napięcia, złości, bezradności, aroganctwa i jeszcze innych rzeczy których nie potrafiłam określić. Mimo to stałam spokojnie obok mojego władcy. Gdyby ktokolwiek mu zagroził straciłby życie. Ja nie uznaję czegoś takiego jak półśrodki chyba że taki dostanę rozkaz, ale nawet wtedy nie mogę w pełni zagwarantować, iż obiekt wyjdzie z tego cało. Pod koniec tego wszystkiego nawet Anandour stracił kontrolę. Więcej opanowania...
Po zakończonych obradach tylko kątem oka prześlizgnęłam się przez postać osobnika płci męskiej o białych włosach i poszłam w ślad za mym władcą. Wtedy właśnie dotarło do mnie co to były za nieokreślone uczucia. Niepokój i strach Drogona. Co mogło być powodem takiej zmiany u smoka jego pokroju?!
No dobra był młody ale był przedstawicielem jednej z bardziej krwiożerczych, odważnych i skazanej na wyginięcie ras.
Niepokój ten udzielił się też i mnie przez co zaczęłam odruchowo bawić się palcami. Do mojego pana ktoś podszedł. Yoru... Nieszkodliwa, ale lepiej popilnuje. Nie słuchałam jednak ich rozmowy choć w większości czasu zawsze byłam ciekawa o co chodzi. Tym razem bardziej mi zależało na tym, by się już ta konwersacja skończyła.
Na całe szczęście mój władca zerknął na mnie i widząc moje zachowanie skinął głową na co ja sztywno się ukłoniłam i prawie poleciałam w stronę miejsca gdzie przetrzymywane są smoki. Byłam tak zdenerwowana że ominęłam Drogona który mnie widząc zaryczał i tylko dzięki temu zawróciłam. Podeszłam do niego. Był przestraszony, smutny i taki nooo... Podeszłam do smoka i usiadłam przy jego ogromnym łbie. Oparłam się o niego i zaczęłam delikatnie głaskać okolice oczu mojego smoka. Pod nosem nuciłam jakąś piosenkę i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Link do zewnętrznego obrazka
No nieee... Gdyby nie lata praktyki pewnie bym wybuchnął tak samo jak ci młodzi. Jednak to już zamierzchłe czasy. Teraz jestem po prostu zmęczony tym wszystkim. Nawet nie wiem kiedy skończyła się narada a ja zamyślony patrzyłem się w przestrzeń. Co by tu zrobić aby wysokie elfy nie straciły swej mocy ani nie oszalały podczas przebywania w podziemiach. To stosunkowo trudne zagadnienie. W dodatku patrząc na propozycje tak czy tak nie uda nam się dogodzić elfom wysokim. Wiadomo że magia to ich życie ale co im po niej jeśli stracą ten najcenniejszy dar jakim jest egzystencja?
Z zamyślenia wyrwała mnie Arcusio przypominając po pierwsze o napisaniu listu, po drugie o porozmawianiu z nią. Nadal zastanawiając się nad problemem ruszyłem do własnych komnat. Wpadłem na kilka, może kilkanaście osób jednak było to już normalne w tej okolicy. W końcu doszedłem i uświadomiłem sobie że nie zamknąłem drzwi no wspaniale.
Gdy wszedłem na szczęście wszystko było takie jak wcześniej odetchnąłem z ulgą i zabrałem się do pisania. Dodałem tam wszystko co mogłem jako że chciałem być jak najwiarygodniejszy no i nie pragnąłem tronu więc poszło mi to z łatwością.
Zostawiłem list z moją pieczęcią na biurku i wyszedłem. Niezbyt daleko był dom Arcusio więc nawet nie zauważyłem kiedy tam dotarłem. Usiadłem przed drzwiami i wyjąłem mały notesik w którym pisałem swe wiersze.
#107 11-08-2014 o 11h42
Eresiann ]
Leżał na łóżku patrząc w sufit i pomrukując zaklęcia by eliksir odpowiednio się ważył. Kiedy niemal skończył do doku wszedł mały kociak. Z każdym krokiem coraz mniej przypominał jednak małą puchatą kulkę. Gdy mruknął ostatnie zaklęcie, w pomieszczeniu nie było już zwierzątka, jedynie dziewczyna odziana, właściwie to nie ubrana nawet we wstyd. Zirytowany chłopak popatrzył w sufit i zarzucił na nią czerwoną pelerynę.
~ Ile razy mam ci tłumaczyć jakie zasady panują w elfim świecie? - mruknął cicho i wrócił do zajmowania się eliksirem.
~ Co to za sprawa?- zapytał gdy dziewczę było już ubrane, a on mógł bez skrępowania na nią spojrzeć. Podejrzewał, że znów ktoś chce skorzystać z usług jeźdźcy smoka. Podejrzewał też kto to, ale wolał do końca wysłuchać smoka. Nie był jakoś specjalnie zachwycony tym, ze przychodzą do niego z tym zadaniem. Mieli przecież innych jeźdźców. On nie miał większej ochoty pakować się w wojnę, ale czego się nie robi by ułatwić sobie późniejsze życie. Nagroda czeka. Oparł się o ścianę czekając na odpowiedź dziewczyny.
#108 21-09-2014 o 08h48
Nie chce mi się pisać dwa razy tego samego, więc po prostu - jak ktokolwiek to czyta, niech zajrzy i tu, bo dokładnie to samo mam do powiedzenia...
Link do zewnętrznego obrazka
Prychnęła, jakby obrażona, po czym wsunęła na siebie szatę podaną przez swego opiekuna. W ciągu jej naprawdę, naprawdę długiego życia, wciąż nie potrafiła zrozumieć, dlaczego niby elfy, notabene uznające się za rasę piękną (odnośnie czego Lou miała zupełnie inne zdanie, zważając na jej opinię odnośnie swego wcielenia człowieka, który w końcu jest podobny do elfów, przynajmniej wystarczająco, by wykiwać te "niezwykle inteligentne" istoty), ukrywa pod czymś swoje ciała?! Ale cóż, nie jej było osądzać prawa, czy też raczej normy, jakie obowiązywały w świecie tamtej rasy. Poza tym, niewiele ją to obchodziło, dopóki mogła dzięki nim wieść spokojne życie ze swoim jeźdźcem.
- Jeszcze nie wiem, ale Anandour nas wzywał - powiedziała, kiedy już odziała się w szkarłatną szatę, a na głowę zarzuciła kaptur peleryny w identycznym kolorze, przez chwilę też zastanawiając się, jakim cudem nie usłyszał głosu niesionego przez las. A może tylko ona ma tę zdolność? Doprawdy, mieszkała z nim tyle, a jeszcze tyle nie wiedziała...
#109 21-09-2014 o 14h40
Lynn, żono moja, serce moje, miło by było, gdybyś pamiętała nasze rozmowy na skype.
Zwłaszcza gdy się rozpisujemy (ję) na temat jakiegoś RPG, planach wobec niego, a tym bardziej, kiedy te plany, lub to RPG, dotyczy również Ciebie.
Przypomnij sobie proszę. Wtedy pisałyśmy tylko my dwie na czacie, z czego głównie ja. Zamieściłam Ci cały mój plan wydarzeń, na następne dwa dni opowiadania, które chciałam zamieścić w jednym poście, bo przecież mam już prawie wszystkie postacie. Napisałam też warunek, który musiałby zajść, aby mi to umożliwić.
Na prawdę przyjemnie by mi było, jeśli byś sobie o tym przypomniała. Dodatkowo wspomnę, że tamta rozmowa miała miejsce gdzieś tak tydzień przed końcem wakacji, a towarzyszyło jej wydarzenie wzięcia urlopu Twojej siostry.
Jeśli nie uda Ci się pomimo tego wszystkiego przypomnieć sobie naszej rozmowy, to będzie mi bardzo przykro. Jeśli zaś umysł Ci się rozjaśni, wtedy na nowo podejmij decyzję i powiadom mnie o niej - nieważne jaką wybierzesz, żono moja, to ja się do niej zastosuję... jednakże do czasu.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (21-09-2014 o 14h43)