Asuna Takamachi
Jakbyście się czuli jeśli kiedyś ktoś wam pomógł i odmówił przyjęcia wynagrodzenia bądź wymiany przysług? A gdyby dodać, że zapomnieliście o tej całej sprawie i nagle po stuleciach otrzymujecie piękną wiadomość o spłacie długu? Niezbyt ciekawie prawda? I właśnie w takiej sytuacji została postawiona Asuna, która zdenerwowana przewróciła kryształową misę z wodą. Drobinki szkła rozsypały się po całym pomieszczeniu a woda zalała kamienistą podłogę. Kobieta oparła się rękoma o stół i walczyła z chęcią rzucenia owym meblem o ścianę.
Za czasów gdy mieszkała jeszcze w Japonii, obecna dyrektorka szkoły zasugerowała jej pomoc w opuszczeniu kraju. Wtedy jeszcze Asuna nie była tak potężna a raczej nie miała zbyt wielkiego doświadczenia, więc nie potrafiła sama dokonać tego czynu. Jednak gdy chciała w jakiś sposób się odwdzięczyć usłyszała, że powinny sobie pomagać i nic więcej.
- Powinnam wiedzieć, że tej starej prukwie nie można ufać - mruknęła pod nosem i spojrzała na to co pozostało po kryształowym naczyniu.
Może nie byłaby tak zdenerwowana gdyby nie fakt, że podczas rozmowy z odbiciem dyrektorki na tafli wody, dowiedziała się iż ma właśnie w tym momencie pojawić się w domniemanej placówce edukacyjnej by podjąć naukę Youkai wspaniałego przedmiotu jakim jest Biologia. Jakby coś o tym cholerstwie wiedziała! Może i jest wiedźmą co równa się szerokiej wiedzy na temat ziół, roślin oraz zwierzynie ale gdzie jej do profesorów!
Zamknęła oczy próbując policzyć do dziesięciu i gdy lekko się uspokoiła rozejrzała się po grocie. Mimo pociągu do nowego świata wolała pozostać na łonie natury. Owszem wyruszała do ludzkich siedlisk będąc stosownie ubraną, ale właśnie bliskość z naturą dawała jej pewien spokój. Więc przy pierwszej lepszej okazji wracała do swojego "domu" i dalej zgłębiała się w tajemnicach magii.
W końcu jej wzrok spoczął na kosturze i ze zrezygnowaniem któremu towarzyszyły przekleństwa wyciągnęła rękę.Magiczna laska lekko drgnęła by nagle z impetem ruszyć w stronę dłoni swojej właścicielki. Gdy tylko palce zacisnęły się na dobrze znanym drewnie, uniosła ramię i z hukiem uderzyła końcem o podłoże. Na drugim końcu pojawiła się poświata, która rozdzieliła się i niczym mgła otoczyła zawartość jaskini. Po chwili wszystko wyglądało tak jakby nikt tutaj nigdy nie mieszkał.
Z pewnym smutkiem stanęła w progu i spojrzała na miejsce gdzie czuła się tak dobrze. Jednak skoro została zmuszona siłą to przysięgła sobie, że da popalić dyrektorce jak i uczniom. Ponownie uniosła laskę i tym razem podczas zderzenia rozległ się wielki huk ale sprawczyni już nie było. Natomiast podobny dźwięk rozległ się w pobliskim lesie w samej Japoni tuż obok sławnej szkoły. Asuna dokładnie się rozejrzała dla pewności czy przypadkiem żaden śmiertelnik jej nie dostrzegł. Gdy uznała, że wszystko przebiegło bez problemu uśmiechnęła się w niepokojący sposób.
- Trzeba rozprostować kości...
Po tych słowach zawiesiła kostur na plecach i po ponownych oględzinach terenu puściła się biegiem między drzewami. Gdyby ktoś uważny znajdował się w lesie dostrzegłby przemieszczającą się postać, by po chwili ujrzeć wzbijającego się w niebo kruka.
Właśnie w tej postaci wylądowała tuż przed szkołą i gdy tylko dotknęła ziemi przybrała swoją ludzką postać. Jej strój raczej nie ukrywał fakt kim jest, ale ponoć ma być między "swoimi". Ponownie wzięła w dłoń kostur i weszła do sekretariatu, gdzie pracownica spojrzała na nią z pewną dozą niepewności. Jednak Asuna nie była dłużna i niemalże warknęła kim jest oraz zakomunikowała, że ma zamiar spotkać się z dyrektorką tego dobytku. Niestety widocznie ta przeklęta kobiecina to przewidziała, ponieważ na chwilę obecną nie była dostępna. Więc zapewniając sekretarkę, że i tak dorwie tą prukwę; udała się do swojego pokoju.
Raimei
Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie zasugerowałby Raidenowi by zajął się edukacją - nawet Youkai i to przedmiotu jakim jest wychowanie fizyczne. Patrząc na postać Boga Błyskawic od razu przychodzą myśli, że to jest sadysta, który za młodu musiał pić zbyt dużo mleka. Stanowczo był jednym z najwyższych bóstw a rogi chcąc czy nie chcąc trochę dodawały mu wzrostu. Do tego jego zamiłowanie do alkoholi jak i chodzenie bez koszuli nie wydaje się zbytnio mocnym argumentem by pracował w jakiejkolwiek placówce edukacyjnej. Jednak jak mógłby odmówić jeśli dotarła do niego wieść, że Fujin będzie uczniem? Przecież to idealna okazja by pomęczyć dobrze znane bóstwo.
Dokładniej trzeba dodać, że gdy tak sobie siedział na chmurze i droczył się z Shizue otrzymał wiadomość z propozycją od dyrektorki. Spojrzał pierw na ofertę "pracy" by później skupić wzrok na Fujin, która próbowała za wszelką cenę poznać zawartość wiadomości. Ciągle wspomina jak zaprzyjaźnione bóstwo wybucha śmiechem uważając, że to żart by później odkryć prawdę. Dawno nie widział jej tak wkurzonej a tym bardziej dawno tak nie musiał biegać. W sumie nie obawiał się zbytnio Shizue ale taki był urok ich znajomości. Droczyli się o każdej porze, ponieważ pech chciał, że większość swego żywota spędzili razem. Oczywiście Raijin jest zbyt towarzyski dlatego obecność innego bóstwa (nawet jeśli jest jednak kobietą) był czymś przyjemnym. Nawet poczuwał się odpowiedzialny za Fujin mimo, że sam był od niej młodszy. Ale to przez ten wzrost.
A jak mowa o Shizue to rozbawiony obserwował jak dziewczyna ruszyła przed nim widocznie zdenerwowana. Znowu przegrała ich potyczkę słowną, więc chcąc zakończyć to z gracją strzeliła przysłowiowym fochem co bardzo Raidena rozbawiło.
Stanął na chwilę na placu i spojrzał na miejsce gdzie będzie musiał siedzieć. Miał przeczucie, że nie będzie się nudzić, w końcu tyle tutaj Youkai. Nawet był ciekaw czy jeszcze jakieś znane bóstwa będzie miał okazję spotkać. Stał tak w zadumie kiedy nagle zdał sobie z czegoś sprawę i zaczęło mu się to nie podobać. Z zaskakującą szybkością jak na takiego olbrzyma (i brzuch) pokonał drogę do Sekretariatu gdzie biedna kobiecina a raczej demonica ciągle wpatrywała się w pewne dokumenty. Nawet domyślił się o co chodzi.
- Tak, to Fujin - powiedział rozbawiony.
Wyjątkowo nie chciał "rozsiewać wrednych plotek" odnośnie płci Shizue, w końcu będzie jednym z największych rozczarowań w tej szkole. Oczywiście w sensie zabawnym, ponieważ nigdy nie ujmował talentowi i zdolności Fujin. I z tych rozmyślań wyrwał go wcześniejszy niepokój i postanowił dopytać sekretarkę o dręczącą go sprawę.
- Jak to nie można pić! - spytał oburzony.
Co z tego, że w sumie znajduje się na terenie szkoły! Przecież to nie jest prawdziwa placówka edukacyjna finansowana przez państwo, więc nie obowiązuje ich prawo. Jakby zresztą kiedyś musieli do niego się podporządkowywać.
Shizue Mura
Na wieść, że będzie musiała pójść do szkoły poczuła się urażona. Przecież ktoś tak stary jak on nie powinien mieć obowiązku by uczęszczać do jakiejś szkoły! Jest jednym z najstarszych bóstw więc raczej wie więcej od niektórych. Jednak jak na nią przystało w tej główce pojawił się inny głosik. A mówił on, że przecież w szkołach noszą mundurki, a kto kocha mundurki? Shizue! Więc wyobraźnia zaczęła pasować i już myślała o tych wszystkich wspaniałych uniformach jakie noszą w takich placówkach. Odtwarzała w głowie wszystkie mundurki jakie porwała z wiatrem i myślała jakie ze sobą zabrać. Więc tak uradowana siedziała na swojej chmurce i planowała całą garderobę na rok szkolny. Gdzieś tam tylko odpowiadała na zaczepki rogatego bóstwa całkowicie zatracając się w wykonywanej czynności czyli myśleniu o mundurkach.
Ten piękny i sielankowy nastrój został zepsuty kilka dni później gdy zażarcie wykłócała się z Raijinem o kolejne bzdety. Tyle razy zastanawiała się czym zawiniła, że skazano ją na towarzystwo tego olbrzyma. Jednak po kilku stuleciach tak do niego przywykła, że nawet zaczęła myśleć, że w szkole będzie jej tak jakoś cicho. Nie żeby tęskniła za tą "krową" ale za bardzo się przyzwyczaiła do tego, że jakiś wielkolud robi jej przyjemny cień. No i te wspaniałe potyczki słowne gdzie wypomina mu "wredne plotki". Chociaż gdy pierwszy raz przyłapała go na rozpowiadaniu, że jest facetem to przez Japonię przeszedł pierwszy huragan. Tak się wtedy wkurzyła.
No ale wracając do tematu to parę dni później dowiedziała się, że jednak nie będzie sama. Jakby nie patrzeć to sobie to wykrakała, więc dlatego do szkoły przybyła wraz z rogatym bóstwem a teraz nauczycielem.
- Nie rozmawiam z tobą! - prychnęła nie widząc rozwiązania z potyczki słownej.
Przyspieszyła kroku i z impetem wpadła do sekretariatu gdzie została poproszona o dane. W duchu czuła, że niby tak proste zadanie sprawi jej trudności. Więc całkowicie się uspokajając i przybierając uśmiech na twarzy pochyliła się nad blatem.
- Shoizue Mura, Fujin.
Poprawiła ręką swój mundurek, które notabene nie są obowiązkowe a nawet szkoła nie zaprojektowała własnych. Na twarzy sekretarki ujrzała nutę zwątpienia więc spokojnie wytłumaczyła, że owszem jest płci żeńskiej i raczej ta wiadomość powinna dotrzeć do pracowników tejże szkoły. Widocznie zbyt pogodny nastrój Shizue musiał zbić z tropu kobietę, ponieważ dostała klucz od swojego pokoju. Z tego co pamiętała wszystko powinno czekać na nią na miejscu co w sumie zawdzięczała Raidenowi. Bóg Błyskawic jako nauczyciel miał możliwość wcześniejszego transportu swoich rzeczy i postanowił przy okazji wysłać bagaż Fujin.
Gdy weszła do pokoju od razu dostrzegła drugie łóżko jak i jej pakunki. Widocznie była pierwsza więc postanowiła skupić się na rozpakowaniu wszystkiego czyli głównie mundurków. Jednak i kilka innych strojów się znalazło.
(Kouki będzie później bo już mi się nie chce )
Zapraszam na mojego bloga *Klik*