- Tu jestem.- mruknąłem słabo, machając do Marion, która stała gdzieś za mną.- Nie krzycz tak, głowa mi pęka.
Co prawda dziewczyna nie darła się nie wiadomo jak, ale ze słuchem wilkołaka wszystko brzmiało jak puszczone przez megafon.
Rozmasowałem dłonią bolącą głowę i dopiero kiedy pulsowanie ustąpiło, dźwignąłem się na nogi i stanąłem na przeciwko Marion. Niestety ta zdążyła się już ubrać. Szkoda, liczyłem, że chociaż ten dzień zacznie się nieco lepiej niż poprzedni.
Wyciągnąłem z kieszeni spodni papierosa i wetknąłem go sobie w usta. Chwilę zajęło mi przebuszowanie pozostałych miejsc, w których mogła znajdować się zapalniczka. Jęknąłem rozczarowany i z nadzieją spojrzałem na Marion.
- Nie masz gdzieś zapal...co ty masz na palcach?- w oczy rzuciły mi się zakrzepłe ślady krwi na opuszkach palców dziewczyny. Przez chwilę zastanawiałem się czy Marion byłaby zdolna zabić jakiegoś człowieka, ale wtedy do głowy przyszła mi inna myśl. Spanikowany spojrzałem po sobie, szukając jakiś oznak, że i ja mogłem nieco za bardzo pohulać w czasie przemiany, ale na szczęście nic nie wskazywało na to żeby ktoś padł moją ofiarą.
Odetchnąłem z ulgą.
Co za cholerna paranoja.
- Dobra, wiesz co, nieważne.- bąknąłem po chwili, wyjmując papierosa z ust i chowając go w spodniach. - Fajnie było, a teraz sory, ale pewnie babcia się martwi.
Pożegnałem się grzecznie, salutując w pośpiechu. Wyciągnąłem z kryjówki bluzę i w biegu naciągnąłem ją na siebie.
Przez cała drogę do domu przeklinałem się w myślach, że zmarnowałem taką okazję na hmf...bliższe poznanie się z Marion? Coby nie było, niezła z niej sztuka, a skoro teraz nie ma Willa...STOP. Co ja gadam. Musiałbym być niezłym frajerem żeby tak wykorzystać sytuację.
- Drake, ile można na ciebie czekać.- zmartwiona mina babci czekającej na mnie na ganku jeszcze bardziej utwierdziła mnie w fakcie, że muszę jak najszybciej znaleźć sposób na stanie się znowu normalnym. Żwawym krokiem wspiąłem się po schodkach i pocałowałem babcię na dzień dobry. - Chłodno dzisiaj, może mógłbyś narąbać trochę drzewa i rozpalić w piecu?
- Zaraz się tym zajmę.- wskoczyłem szybko do domu po telefon. Zero wiadomości od Meg. Hmf, chyba serio się obraziła.
Zmieniłem spodnie na bardziej "wytarte", przewiesiłem bluzę w pasie i ze słuchawkami na uszach i zapalniczką w dłoni zabrałem się za robotę.
- Drake, przeziębisz się! Załóż coś na siebie!- zbeształa babcia, grożąc palcem, zanim zniknęła wewnątrz domu. Uśmiechnąłem się pod nosem. Bycie wilkołakiem miało i swoje plusy, a nieodczuwanie zimna było zdecydowanie jednym z nich (o ile nie jedynym).
Wypuściłem z ust dym papierosowy, ciesząc się, że w końcu mogę zapalić i odstresować się po zeszłej nocy. Chowając paczkę fajek w spodniach, zauważyłem, że tatuaż na moim prawym boku nieco wybladł. Cholera. Znowu trzeba będzie iść do tatuażysty żeby mi go poprawił. A już się cieszyłem, że uda mi się nieco przyoszczędzić na nową brykę.
Ostatnio zmieniony przez Steno (29-11-2015 o 15h18)