Takeshi
Takeshi pozwolił sobie jeszcze obejrzeć się za blondynką, zanim zatrzymał się przed Kurumi. Na jej słowa spojrzał na nią zaciekawiony, unosząc brew. Czyżby była zazdrosna..? Niestety jej uśmieszek niszczył ta myśl w zarodku. A już lisek miał nadzieję.. Widać musi bardziej roztoczyć swój urok.
- Prawdziwa zabawa zaczęłaby się, gdyby biały lisek gdzieś czmychnął. -powiedział, zadziornie się uśmiechając, używając w wypowiedzi nazewnictwa dziewczyny.- Razem się wychowaliśmy, więc znam go aż za dobrze. -odparł, nie chcąc zbytnio rozwodzić się na ten temat. Wolał przejść do przyjemniejszych rzeczy..
- A skoro wspominałaś o zabawie, może przejdziemy się do pokoju? -mruknął jej na ucho, wcześniej przyciągając ją do siebie.
Akira
Uniósł lekko brew, nie mogąc przez chwilę pojąć jej zdziwienia. Czy ciekawość nie była czymś normalnym w tych czasach? Poza tym ona już coś o nim wiedziała, a on o niej dosłownie nic.. I choć żaden z tych powodów nie kierował Akirą, to jednak reakcja Any wydawała mu się niczym nieuzasadniona.
Wsłuchał się w jej niezwykle chaotyczny i krótki opis siebie, a na jej pytanie odpowiedział rozbawionym spojrzeniem. Pan Lis? Tak go zamierza nazywać? Jakoś czuł, że ta ksywka go postarza. Może rzeczywiście był wiekiem starszy od niej, jednak w porównaniu z niektórymi znanymi mu stworzeniami, to był młodzikiem.
- Jakbyś nie pamiętała, to jestem Akira. -powiedział, naśladując styl i temat jej wypowiedź.- Nie mam rodzeństwa, choć Takeshi'ego traktuje jak własnego brata. Czasem zdarzy mi się zjeść truskawkę, choć to nie jest moje ulubione jedzenie.. I wraz z innymi uczniami, w większości youkai, zacznę za parę dni naukę w tej szkole. -dokończył, specjalnie używając takich a nie innych słów w ostatnim zdaniu. Chciał dać jej trochę do myślenia.. A do rozważań dziewczyna potrzebowała chwili samotności.
- Nie będę ci już przeszkadzać i pozwolę spokojnie się rozpakować. -powiedział z miłym uśmiechem, wstając i kierując się do drzwi. Jednak otwierając je zatrzymał się i obejrzał się przez ramię na dziewczynę.- Radzę ci jednak wyprać wszystkie rzeczy. Pachnął zbyt ludzko. -rzucił jeszcze i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Będąc na korytarzu wypuścił głośno powietrze, pozwalając opaść ciążącym mu powiekom, po czym wolnym krokiem ruszył do swojego pokoju.