Misha Nantis
Jak zwykle od czasów wczesnej podstawówki miał w zwyczaju, dzisiaj bez wyjątku też się spóźnił, mimo, że był to dzień pierwszy w nowej pracy nie zależało mu za bardzo na stawieniu się o wyznaczonej godzinie. Widząc już swoje nowe miejsce pracy szedł wolno i mozolnie, bujając się z jednej strony na drugą. Gdyby zobaczył go ktoś trzeci mógłby pomyśleć, że jest on osobą pod wpływem alkoholu ale prawda była inna. Był to dzień bardzo gorący, a on nie przespał nocki bo do rana zajęty był wymyślaniem różnych atrakcji i zajęć dla uczniów. Teoretycznie powinien zrobić to dużo wcześniej gdy dostał plan zajęć ale jak zwykle olał sprawę i zrobił to na ostatnią chwile. Człapiąc tak, prawie, że czołgając się mówił do siebie:
- Gorąco, gorąco! Nienawidzę słońca, niech mi nie wciskają kitu, że to stworzenie boskie, to zdecydowanie dzieło Diabła - marudził - Gorąco! Dlaczego muszę łazić w sutannie!
Gdy dotarł do drzwi zobaczył woźnego, z wyrazem twarzy trupa spojrzał bez słowa i twarz jego wydała my się dziwnie znajoma. Oboje wpatrywali się w siebie w niezręcznej ciszy ale Misha nie był w stanie przypomnieć sobie czy jest to wogule ktoś kogo zna czy może ma tylko takie wrażenie. Po niezręcznych minutach powiedział:
- Dzień dobry - i poszedł dalej.
w jego głowie zaroiła się myśl:
"Zapomniałem zapytać jak się nazywa ale wsumie mnie to nie obchodzi. Nie przedstawiłem się też ale raczej nie będziemy na siebie często wpadać, przynajmniej tak mi się wydaje. Mam wrażenie, że skąś go znam ale może tylko mi się wydaje. Nie wiem dlaczego ale mam złe przeczucia" - Przeszły go ciarki ale zignorował to i poszedł dalej. Wchodząc do szkoły był pewny, że omineło go spotkanie z dyrektorem bo miał świadomość, że placówka jest nowa i, że dyrekcji zostało dużo do załatwienia. Miał też ogólne pojęcie o sytuacji w jakiej szkoła się znajduje bo dało się o tym przeczytać na jednej z z mniej znanych pismakowatych stron plotkarskich, a że jego głównym ulubionym zajęciem w jest surfowanie w internecie to wyszukanie tych informacji nie było problemem. Idąc korytarzem w stronę pokoju nauczycielskiego zauważył, że wybiega z niego w dziwnym pośpiechu młody mężczyzna, przebiegł on koło niego bardzo delikatnie go szturchając ale jako, że nie był on w najlepszej formie i był on dość niestabilny to w tym samym ułamku sekundy rozplaszczył się on twarzą na ścianie jak plama i z obawy, że straci równowagę podpierał się jej kurczowo i nie miał siły się odepchnąć. Po chwili młody nauczyciel zniknął z pola widzenia księdza.
Misha z hukiem otworzył drzwi od pokoju nauczycielskiego i robiąc ogromny krok znowu ocierając się o upadek złapał pierwsze z brzegu wolne krzesło i bez słowa rzucił się na nie swoim prawie, że bezwładnym ciałem, ledwo ogarniając zebrane zgromadzenie swoimi pięknymi ale przymrużonymi oczami uświadomił sobie, że najprawdopodobniej są oni w trakcie przerwy między omawianiem ważnych spraw. Nie witając się z nikim po stwierdzeniu, że po pierwsze nie ma na to siły i ochoty, po drugie nie widzi takiej potrzeby. Po chwili jego głowa z hukiem uderzyła o stół, wokół którego zebrani byli nauczyciele i po ułamku sekundy gdy twarz Mishy spotkała się z blatem usłyszeć można było w kompletnie wyciszonym pokoju bardzo delikatne pochrapywanie. Ksiądz odpłynął z myślą:
"Ciekawe kto pierwszy nie wytrzyma? Ja ich obecności czy może oni mojej . . . "
Ostatnio zmieniony przez Likoris (03-03-2015 o 02h48)