Patrick Mooner
Przyglądał się dziwnej scenie w jego biurze nie wiedząc jak ją skomentować. W sumie był ciekaw jak to się wszystko skończy, więc siedział cicho i czekał na rozwój wydarzeń. W między czasie zastanawiał się kiedy wypada znowu kogoś opętać, bo już dawno tego nie robił. W sumie mdliło go od tych romansów, ale szybko mu przeszło gdy wyczuł tą nutę irytacji od Julie. Od razu szerzej się uśmiechnął napawając się zapachem negatywnych emocji i cierpienia fizycznego. Pomachał przyjacielowi na pożegnanie i zasiadł za resztkami swojego biurka. Spojrzał uważnie na syf jaki panuje w pomieszczeniu i z ciężkim sercem stwierdził, że wypada posprzątać. Najpierw zajął się pozbyciem biurka, które wyprawił do odmętów piekieł jako rozpałkę. W końcu jakoś muszą utrzymywać to gorąco! No dobra, z tym to nie prawda ale pozbył się go za pomocą swoich umiejętności. Pozostało mu jedynie posprzątanie resztek materiałów oraz wszędzie leżące szpilki. Dobrze, że nikt nie planuje chodzi u niego na bosaka, bo by się pewnie zdziwił. Gdy skończył porządki ponownie usiadł na krześle, całkiem zadowolony z siebie. Teraz gabinet a raczej pracownia świeci od czystości, a nowe tkaniny dumnie znajdują się na stojakach. Nie zaniósł ich innym krawcom, ponieważ sami powinni zająć się ich sprowadzeniem. A to są zapasy Patricka przed nowym sezonem i uraczy je tylko gdy zaczną szyć nową kolekcję. By się całkowicie zrelaksować podszedł do manekina, gdzie wisiał już prototyp jednego z projektów, które miał uszyć. Jak na razie materiał był podtrzymywany przez szpilki, ale i tak przeczuwał, że będzie udany. Sięgnął po kartkę z projektem i zajął się dokończeniem pracy. Co chwilę coś zmieniał sprawdzając, czy teraz wygląda lepiej.
Elizabeth King
Uważnie wysłuchała historii Ginger po czym na jej twarzy pojawiła się powaga. Nie było żadnego cienia dziecinności, anie lekkomyślności. Gdyby miała związane włosy jak siostra, wyglądałaby identycznie.
- Joe jest wspaniałym szefem, ale jeślibyś się spytała jakiegokolwiek pracownika komu najbardziej ufa to każdy wskazałby ciebie. Weź pod uwagę, że Julie gdyby nie ty to dość długo by się wahała czy zapytać go o zaliczkę, a dobrze wiesz, że czas się liczył.
Ta powaga w ogóle nie pasowała do Lizzy, ale potrafiła drastycznie się zmienić byle pomóc jakoś osobą, które są dla niej bliskie. Nawet zapominała o tej niewinności i mówiła mądrze, a przynajmniej jak na nią. Wstała z fotela i podeszła do Ginger, po czym obok niej kucnęła i chwyciła ją za ręce.
- U każdego moc płata figle, więc nie powinnaś się tym przejmować. Pamiętasz jak ja prawie wysadziłam biuro Patricka, albo Torii niemal nie wysłała Mika na marsa bo uznała, że był zbyt mnie blisko? No a sam Patrick bawił się w piromana, gdy mu któryś krawiec gwizdnął szczęśliwe nożyczki. Każdemu się to zdarza.
Victoria King
Uśmiechnęła się radośnie, gdy usłyszała, że jej ufa. Dla niej wiele to znaczyło, więc radośnie poprowadziła szefa do kasy, bo w końcu w tym sklepie nie ma już nic ciekawszego. Gdy Joe płacił, postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie.
- Ale oczywiście tylko tutaj sobie pozwoliłam na brak przymiarek, w końcu co to za zakupy bez zwiedzenia przymierzalni. A przecież inni muszą zobaczyć jak będziesz bosko wyglądał w tym co wybiorę.
W cale nie mówiła tutaj także o sobie, w końcu według innych Torii jara się tylko swoją siostrą, ale nie oznacza to, że nie podziwia innych. A to co miała w głowie, jest tak wspaniałe, że nie ma zamiaru odpuścić.
Oczywiście nie zwracała uwagi na to, że Joe wyciągnął telefon. Gdyby znała zawartość wiadomości pewnie użyłaby jakiegoś zaklęcia, by stworzyć burzową chmurę nad głową Mike'a. Ale dla dobra projektanta nic takiego nie ma miejsca. Z uwagą obserwowała każdą mijaną na ulicy wystawę i przystanęła na chwilę przy małej kawiarence. Spojrzała na mężczyznę z uśmiechem.
- Kawa w jedną rękę, a w drugą rogalik toffi? Idealny zestaw na lepszy humor.
Torii miała już obcykaną każda kawiarnię w okolicy ich Domu Mody, a tutaj znajdowały się najlepsze rogaliki z toffi. Pyszne ciasto, a w środku rozpływające się nadzienie, a to wszystko z góry posypane orzeszkami. Nie czekając odpowiedź, wyciągnęła swój portfel z torebki i dokonała zamówienia, które po chwili wręczyła szefowi.
- Tutaj nie obciążę twojego portfela, a czeka nas jeszcze trochę chodzenia.
Tak bardzo bez sensu, przepraszam ; ;
Ostatnio zmieniony przez Asuu (14-03-2015 o 12h27)
Zapraszam na mojego bloga *Klik*