Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Przyjaciele - Nie mają przed sobą, żadnych sekretów... oprócz tego jednego...
Sekretu, którego nie zdradza się nawet najbliższemu przyjacielowi w obawie przed odrzuceniem.
Co jeśli tajemnica zostanie ujawniona? Przyjaźń przetrwa? Pojawi się akceptacja czy może nienawiść?
A co z drugiej strony? Tajemnica może być znana chociaż jednej osobie? Nawet tej najbliższej?
Link do zewnętrznego obrazka
Postacie:
Posiadacz sekretu ~ Ojsa
Przyjaciel ~ Misa-Chan1906
Link do zewnętrznego obrazka
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#1 04-02-2015 o 20h19
#2 05-02-2015 o 21h59
Ethan Lim
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Godność ♢ Ethan Lim
Wiek ♢ 19
Data urodzenia ♢ 12 stycznia
Znak zodiaku ♢ Koziorożec
Płeć ♢ Mężczyzna
Orientacja ♢ Hetero
Link do zewnętrznego obrazka
Kolor oczu ♢ Piwne
Kolor włosów ♢ Czarne
Sylwetka ♢ Szczupła, wątła
Znaki szczególne ♢ Znamię w kształcie liścia dębu na lewej łopatcę
Link do zewnętrznego obrazka
♢ Inne ♢
♢ Od dziecka był słaby i chorowity, przez co często się nad nim znęcano.
♢ Ma lęk wysokości, boi się latać samolotami i jeździć pociągami.
♢ Jego jedynym rodzeństwem jest młodsza o trzy lata siostra Lenore, będąca całkowitym przeciwieństwem Eathana.
♢ Zazwyczaj chodzi uśmiechnięty, bo nie lubi pokazywać, co tak na prawdę czuje, zawsze zgadza się z większością, jeśli w ogóle bierze udział w dyskusji.
♢ Ma uczulenie na kakao i sierść.
♢ Zdarza mu się podśpiewywać, gdy nikogo nie ma w pobliżu.
♢ Nie znosi kłótni, jest uległy.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (15-10-2015 o 09h54)
#3 06-02-2015 o 02h09
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Imię
Paul
Nazwisko
Osven
Wiek
19 lat
Data urodzenia
2 października
Link do zewnętrznego obrazka
Brunet o chłodnym, szarym spojrzeniu. W jego szafie nie znajdzie się nic prócz czerni.
Zazwyczaj niewiele mówi, bo po co. Nie wypowiada się także na temat swojej orientacji seksualnej. Nie był jeszcze w żadnym oficjalnym związku. Publicznie twierdzi, że "czeka na tę jedyną osobę". Głęboko ukrywa swoje uczucia, na zewnątrz przyjmując maskę chłodu i obojętności.
#4 06-02-2015 o 21h49
Ethan Lim
Ciemnoczerwona dioda, sygnalizująca nakaz zapięcia pasów, zaświeciła się dając mi tym samym do zrozumienia, że zaraz nadejdzie najgorszy moment w całym i tak spędzonym w strachu locie samolotem. Nie musiałem robić tego, czym zajęli się teraz wszyscy pasażerowie, dla bezpieczeństwa siedziałem zapięty przez cały czas i nie odważyłem się nawet choćby przekręcić. Gdy znajome i jakże niepożądane odczucie opadania dało o sobie znać, zamknąłem oczu i skuliłem się na fotelu, jakbym chciał się w nim schować. Dłońmi zakryłem uszy, by nie słyszeć pełnego przerażenia krzyku ludzi. Proszę, niech śmierć nastąpi szybko... Koła samolotu dotknęły ziemi, a ja oczyma wyobraźni widziałem, jak pojedyncze, najmniejsze śrubki odkręcają się, a wielka maszyna rozlatuje na kawałki przygniatając załogę i pasażerów swoją ciężką konstrukcją. W nozdrzach poczułem zapach krwi, a ten sam płyn wypełnił mi usta. Byłem gotowy na zwrócenie niewielkiego śniadanie, jakie zdołałem rano w siebie wcisnąć, gdy chłodne i niezwykle drobne dłonie oderwały mi ręce od uszu i stewardesa uspokajającym tonem zaczęła tłumaczyć, że wylądowaliśmy i wszyscy żyjemy. Mimo tych zapewnień intensywna woń nie zniknęła i ostatni posiłek ujrzał światło dzienne i buty kobiety. Teraz mieszanina stała się jeszcze bardziej nie do wytrzymania i zmusiła mnie do opróżnienia żołądka z reszty pokarmu, jaki jeszcze w nim pozostał. Świat przed moimi oczami wirował, gdy silne ręce chwyciły mnie za ramiona i wyniosły na świeże powietrze. Odetchnąłem głęboko parę razy. Wszystko powoli wracało do normy, zapach krwi opuścił moje nozdrza, jedynie w gardle pozostał nieprzyjemny posmak. Stojącą obok mnie stewardesę ochrypłym głosem poprosiłem o szklankę wody i moje bagaże, których i tak nie było za wiele. Niepewnie wstałem i wspierany przez kobietę ruszyłem do autobusu. Późniejsze zdarzenia przebiegały już bez rewelacji i tak z małą walizką i tobą podręczną zajechałem taksówką pod dom Paula.
Byłem podniecony i nie mogłem sobie wyobrazić, jaką minę zrobi mój przyjaciel, gdy mnie zobaczy. To miała być niespodzianka - nic nie mówiłem mu o moim powrocie z Austrii, a rodzinę prosiłem o dochowanie tajemnicy. Wziąłem głęboki oddech i zajrzałem tam, gdzie chłopak zwykł wkładać zapasowy klucz. W dzieciństwie używałem go często, by przychodzić do niego w nocy i straszyć, lub też po prostu zasypiać na jednym z wygodnych foteli, gdy w domu była awantura. Machnięciem ręki odgoniłem wspomnienia i przekręciłem klucz w zamku. Wszedłem do dziwnie cichego pomieszczenia. O tej porze powinien być w domu, w każdym razie zawsze był. Ogarnęły mnie wątpliwości, czy to na pewno był dobry pomysł. Może należało go uprzedzić? Albo chociaż zadzwonić do drzwi? W tym momencie i tak nie miało to dużego znaczenia. Zrezygnowany miałem już wychodzić, gdy z głębi mieszkania usłyszałem zduszone jęknięcie. Po cichu i po woli wszedłem głębiej i stanąłem przed drzwiami Paula. Lekko nacisnąłem klamkę i zamarłem z uśmiechem na ustach.
Walizki wypadły mi z ręki zdradzając moją obecność, a nim zakryłem usta dłonią krzyknąłem, bardziej z zaskoczenia i niedowierzania niż strachu. Paul wraz z innym mężczyzną... Odwróciłem się szybko i wybiegłem z mieszkania. Zdyszany i zmęczony wypadłem na dwór bez sił na dalszy bieg. Nigdy nie miałem tyle wytrzymałości, by przebiec coś więcej niż 100 metrów, a każde większe zmęczenie kończyło się długą wizytą w szpitalu. Więc zamiast biec dalej usiadłem na murku, by złapać oddech. Łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. Czułem się zdradzony i skrzywdzony, a mojej tragedii dopełniał fakt, że przez najlepszego przyjaciela. Zawsze, ale to zawsze zdawało mi się, że wiem o nim wszystko. Myśl, że jednak się myliłem i to, co brałem za prawdę było kłamstwem raniła mnie jeszcze bardziej. Stanąłem na chwiejnych nogach i miałem zamiar oddalić się w kierunku przystanku, by podjechać autobusem lub wezwać taksówkę, gdy przypomniałem sobie, że portfel zostawiłem w torbie, która leżała teraz w drzwiach do pokoju Paula. Otarłem łzy i nabrałem powietrza. Muszę tam wrócić, może to tylko mi się wydawało. Zawróciłem i po paru minutach znalazłem się przed drzwiami przyjaciela, tym razem przezornie dzwoniąc najpierw do drzwi.
#5 08-02-2015 o 09h09
Bar - idealne miejsce by zapić smutki i tęsknotę, a także by znaleźć sobie towarzystwo. Nie znoszę tego, ale od kiedy wyjechał Ethan... Stało się to niemal nałogiem. Przynajmniej raz w tygodniu przychodziłem tu tylko po to, żeby znaleźć sobie kogoś na noc. Nie żeby to było coś osobistego. Prawdę mówiąc gardziłem tymi mężczyznami i gardzę nimi nadal. Dziś padło na średniego wzrostu szczupłego bruneta. Wszystko jak zwykle, jakaś gadka, parę drinków, a potem już byliśmy u mnie w domu. Nie byłem delikatny muszę przyznać, ale jak już mówiłem, gardzę mężczyznami, którzy pozwalają się tak traktować. Poza tym jednym, którego nigdy nie odważyłem się nawet zapytać, a od którego wszystko się zaczęło. W każdym razie chciałem zrobić to szybko. Tak na prawdę nie lubiłem tego. Nigdy tego nie lubiłem. Od początku była to tylko metoda wyzbycia się frustracji narastającej przy Ethanie, a potem wyzbycia się tęsknoty. Tak na prawdę nie pomagało. Brak przyjaciela doskwierał mi coraz bardziej. Westchnąłem ciężko na wspomnienie przyjaciela i wyszedłem z mężczyzny, który wydał z siebie zduszony jęk. Miałem szczerą nadzieję, że go bolało - męska d*@%#^. Nagle w drzwiach mojej sypialni stanął Ethan we własnej osobie. Moim pierwszym odczuciem była radość pomieszana z zaskoczeniem, po czym zobaczyłem jego minę i zrozumiałem co było jej źródłem. Jego torby upadły z łomotem na podłogę a mój przyjaciel wybiegł z mieszkania. Poderwałem się z łóżka mając na ustach jego imię. Bardzo zdenerwowany - bardziej na siebie niż na kogokolwiek innego - wydarłem się na bruneta, który tak na prawdę nic nikomu nie zawinił. O dziwo, w ekspresowym tempie opuścił mieszkanie. Skrzywiłem się słysząc trzaśnięcie drzwiami. Nabuzowanie przekształciło się teraz w głęboki smutek połączony z poddenerwowaniem. Miałem ochotę płakać, bo to może być koniec przyjaźni z Ethanem, czego bym nie zniósł. Sama tylko myśl o tym wycisnęła mi łzy z oczu. Siedząc na skraju łóżka, podparłem głowę dłońmi i płakałem.
Mówi się, że płacz jest niemęską, rzeczą. Uważam inaczej. Jeśli prawdziwy mężczyzna płacze, świadczy to o jego głębokim uczuciu. W tym przypadku chodziło o moje przywiązanie do Ethana.
Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Zirytowany naciągnąłem dresy i myśląc, że w drzwiach ujrzę bruneta, który pewnie czegoś zapomniał (tak, szczerze powiedziawszy nawet nie wiem jak się nazywał). Brutalnie i szybko otworzyłem drzwi. Jakież było moje zdziwienie, gdy po drugiej stronie dostrzegłem mojego przyjaciela. Mina mi od razu zmiękła. Szybkim ruchem chwyciłem jego nadgarstek, wciągnąłem go do środka, po czym zamknąłem drzwi na zamek. Natychmiast później objąłem mojego drobnego przyjaciela, szepcząc mu do ucha - Wróciłeś... Tęskniłem za tobą. - Nie mogłem go stracić. Nie tu, nie teraz i nie w taki sposób. Ani nigdy indziej, nigdzie indziej i w żaden inny sposób. Po policzkach spłynęły mi kolejne dwie łzy.
#6 10-02-2015 o 18h30
Ethan Lim
Chwilę po tym, gdy zadzwoniłem, drzwi otworzyły się, a spięta twarz Paula ukazała się w nich z miną mówiącą "Zjeżdżaj i nie denerwuj mnie więcej". Wpierw chciałem się cofnąć, jednak już po chwili wyraz twarzy przeszedł w ulgę, a ja nim się spostrzegłem zostałem wciągnięty do mieszkania i przytulony, choć bliżej temu było do duszenia.
Nie ukrywajmy - byłem od niego niższy, drobniejszy. Wprost tonąłem w jego objęciach, bez problemu mógł otoczyć mnie ramieniem i do siebie przycisnąć. Był silny, nie można mu było tego odmówić. I może to właśnie ta siła pociągała mnie przez te wszystkie lata naszej przyjaźni, sprawiała, że nie potrafiłem go odstąpić ani na krok, bez niego czułem się bezsilny, narażony na wszystkie zewnętrzne niebezpieczeństwa. Aż wstyd się przyznać, ale wiele razy ratował mi skórę, gdy sam nie potrafiłem sobie poradzić. Myślałem o nim jak o wspaniałym bohaterze, kimś kim każdy chciałby być ze mną na czele. Och, wielbiłem go, podziwiałem. Ale teraz ta idealna ocena została trochę zachwiana. Nawet jeśli był innej orientacji nie miałem nic przeciwko, nie podobało mi się ukrywanie tego faktu. To tak, jakby mi nie ufał, bał się. Ta myśl wycisnęła mi łzy z oczu i wywołała kolejny wstrząs.
- Puść - wyszeptałem w jego idealnie zarysowane mięśnie łykając cieknące po twarzy łzy. - Puść - powtórzyłem głośniej próbując się wyswobodzić ze stalowego uścisku. Równie dobrze mogłem prosić jakiegoś starożytnego boga o deszcz w postaci płatków złota, niż liczyć na to, że przyjaciel usłyszy mój szept. Zostałem obdarzony niepraktycznie cichym głosem, co stanowiło znaczną przeszkodę w komunikacji.
#7 10-02-2015 o 20h52
Tuliłem go w swoich ramionach ze strachem. - Co jeśli to już ostatni raz. Dopiero przyjechał. Nie widziałem go tak długo i nie mogę pozwolić na to, bym nie zobaczył go nigdy więcej. - nagle dochodzi mnie ciche, lekko stłumione, niemal błagalne - Puść - pochodzące z ust przyjaciela. Nie chciałem go puszczać. Oj nie. Jednak gdy powtórzył prośbę, nie moglem dłużej udawać, że go nie słyszę. Zawsze... Zawsze dziwnie na mnie wpływał. Sama jego obecność... Zawsze miałem ochotę robić wszystko byle było mu jak najlepiej. Chciałem go objąć i ochronić przed całym światem. Problem polegał na tym, że najwyraźniej teraz miał ochotę schronić się przede mną. - Przepraszam. - wyszeptałem, wypuszczając chłopaka z objęć. Gdy był już wolny, odwróciłem się, by nie widział moich łez. - Nie odchodź proszę. Nie zanim ci to wyjaśnię... - powiedziałem cicho. - Zrobić ci coś do picia? Pewnie masz mi wiele do opowiadania. - rzuciłem gdzieś w ciemność otwartego przede mną korytarza. - O ile będziesz chciał mi jeszcze coś opowiadać... - pomyślałem,a ta myśl zadała mi ogromy ból.
#8 15-02-2015 o 19h31
Ethan Lim
Nie musiałem długo czekać, uścisk rozluźnił się, a ramiona otaczające mnie zwiotczały. Szybko wyślizgnąłem się z objęć i cofnąłem o krok dotykając plecami zimnych drzwi. Zwiesiłem głowę, by przyjaciel nie mógł dostrzec łez spływających mi po policzkach. Po chwili wydającej się trwać wieczność dobiegł mnie ledwo słyszalny szept. Uniosłem głowę, by prosić o powtórzenie, ale odwrócony do mnie plecami Paul już znikał w spowitym ciemnością korytarzu. Pchnięty jakimś niepokojącym uczuciem, zrodzonym przed chwilą w moim sercu, poderwałem się momentalnie z zamiarem złapania przyjaciela. Wysuniętą dłonią już miałem chwytać rękę bruneta, lecz zawahałem się. A co jeśli odwrócił się, bo nie chciał mnie teraz widzieć? Przecież mógł być zły, bo przeszkodziłem mu. Może nawet skompromitowałem? Nigdy, ale to nigdy nie odwracał się do mnie plecami. Oglądałem je tylko wtedy, gdy osłaniał mnie przed napastnikami. Czemu teraz to przybrało inne znaczenie?
Z takimi myślami odsunąłem się na bezpieczną odległość dwóch kroków, szukając po omacku klamki. Trzęsące się ręce trafiały jednak za każdym razem w próżnię, paznokcie zdrapywały lakier z drzwi. Na przemian obarczałem siebie i przyjaciela winą. Mogłem zapukać... Mógł mi powiedzieć... Mogłem nie uciekać... Mógł się nie odwracać... Ale tak właściwie winą za co? Za to nieporozumienie w postaci napiętej ciszy, wiszącej między nami? Otworzyłem usta z zamiarem przerwania jej, jednak zostałem uprzedzony. Czy było możliwym, że jednak nie był na mnie zły? Inaczej chyba nie pytałby o szczegóły wyjazdu, ani nie proponowałby czegoś do picia. Równie dobrze to ja mogę znów coś źle interpretować.
- ...atę - wyszeptałem. - Herbatę poproszę - poprawiłem się i podreptałem za nim w głąb pomieszczenia. Kątem oka dostrzegłem uchylone drzwi do jego sypialni, a w nich dwie torby, które były powodem powrotu do tego miejsca. Wykonałem gwałtowny jak na siebie skręt i chwyciłem je, starając się nie patrzeć do środka. Jednak ta próba nieprzywołania wspomnień niewiele dała. Przed oczami stanął mi obraz sprzed kilku minut. Przygryzłem wargę aż do krwi i by odwrócić swoją uwagę od tego nieprzyjemnego momentu rozsunąłem suwak pierwszej torby. Szklana miniaturka pałacu Schönbrunn leżała rozbita na jej dnie. Pamiątka, którą przywiozłem dla niego, by choć trochę przybliżyć to, o czym chciałem mu opowiedzieć, nie nadawała się teraz do pokazania. Z westchnieniem zasunąłem suwak i podniosłem się z klęczek. Torby postawiłem w małym przedpokoju i wróciłem do milczącego przyjaciela.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (15-02-2015 o 21h26)
#9 17-02-2015 o 20h49
Ethan powiedział coś niewyraźnie, a potem poprawił się i powiedział już wyraźniej, że prosi herbatę. Zawsze rozczulała mnie jego delikatność i lękliwość. Ale po raz pierwszy brzmiał jakby lękał się mnie. Wszedłem do ciemnej kuchni i wstawiłem wodę w czajniku elektrycznym (żeby było szybciej) i widząc, że Ethan nie poszedł za mną do kuchni westchnąłem cicho i naszykowałem 2 kubki na herbatę. Ethanowi naszykowałem tak jak zawsze lubił, mając nadzieję, że nie zmienił upodobań. Sobie naszykowałem miętę, którą ostatnio sobie upodobałem. Trzeba przyznać, ze lista parzonych ziół, bez których życie byłoby jeszcze bardziej szare niż jest, była już dosyć długa. Oparłem się o blat i wbiłem wzrok w moje bose stopy. - Nie wszedł do kuchni, bo nawet nie chce na mnie patrzeć, prawda? - otarłem łzy, które znów nieproszone pojawiły się w moich oczach. Po chwili jednak drobna sylwetka przyjaciela przekroczyła próg kuchni, i w tym samym momencie przeskoczył włącznik czajnika. Zalałem zioła wrzątkiem i chłopakowi jego kubek. Nie śmiałem spojrzeć mu w twarz. - Jesteś głodny? - spytałem, chociaż sam nie miałem najmniejszej ochoty jeść. - Ostatnio jak gotuję to z wyprzedzeniem na cały tydzień, więc mam całkiem smaczny sos, jeśli masz ochotę.
#10 19-02-2015 o 22h43
Ethan Lim
Kubek z parującą, gorącą herbatą trafił w moje ręce prawie od razu po tym, jak wszedłem do kuchni. Delikatnym uśmiechem podziękowałem przyjacielowi i powąchałem napój. Od razu wyczułem trzy moje ulubione przyprawy - imbir i goździki, a między nimi nutkę cynamonu. Zapach był obłędny, a smak musiał być jeszcze lepszy. Dla lepszego odczucia przymknąłem powieki i upiłem maleńki łyczek herbaty. Oprócz przypraw, na jakie zwróciłem uwagę wcześniej, w herbacie nie mogło zabraknąć pomarańczy i miodu. Nikt nie robił lepszej herbaty niż Paul i w niczyim towarzystwie nie smakowała ona tak dobrze.
- Jest pyszna - pochwaliłem umiejętności przyjaciela. - Nie, dziękuję. Jadłem przed wylotem. - Na wspomnienie posiłku przypomniałem sobie zdarzenie z lądowania samolotu, a odczucia, takie jak zapach i smak, powróciły wraz z tym momentem. Zmusiłem się, by przełknąć to, co podeszło mi do gardła. Nie będę teraz wymiotować, mieliśmy porozmawiać, co jak na razie średnio nam wychodziło. Ostatnim razem byłem przy nim tak małomówny, gdy spotkałem go po raz pierwszy i miałem ochotę uciekać jak najdalej. Ale dziś... Ten chłód był nie do wytrzymania.
- To... - zacząłem niepewnie, gdy walcząc z samym sobą udało mi się złapać kontakt wzrokowy. - Masz jakieś konkretne plany na święta? - Wyrzuciłem to pytanie z siebie, nim powiedziałem to, co początkowo miałem zamiar. Jednak poproszenie o wyjaśnienie było ponad moją miarę.
#11 21-02-2015 o 18h18
Ethan ostrożnie skosztował herbaty. Po czym ją pochwalił, jak zwykle z resztą. Nie mogłem się nie uśmiechnąć widząc ten delikatny uśmiech za każdym razem gdy rozkoszował się herbatą ode mnie. Ten nieco rozmarzony wyraz twarzy zawsze wywoływał we mnie pewne głębokie uczucia.(Niech bóg błogosławi wynalazcę dresów.) Po czym chłopak poinformował mnie, że już jadł, a w jego twarzy coś się zmieniło. Ta mina przypomniała mi od razu tą którą zobaczyłem kiedy tylko dostrzegłem go w swoim mieszkaniu. Nagle te wszystkie odczucia - że go zawiodłem, że nie będzie chciał ze mną więcej rozmawiać - powróciły ze zdwojoną siłą i począł znów wyciskać ze mnie łzy. Ethan chwilą nic nie mówił, po czym zaczął dosyć niepewnie, a nigdy tak nie miał. W stosunkach ze mną zawsze mówił otwarcie. W końcu byłem jego najlepszym przyjacielem. - Właśnie... byłem. - i znów ból. W każdym razie, wbrew wszystkiemu czego się spodziewałem, spytał mnie czy mam jakieś plany na święta. Udając, że nie zauważam, że mam wilgotne oczy, odpowiedziałem gorzko - A jakie mógłbym mieć plany? Jak zwykle święta spędzę tutaj. - w końcu nie mam rodziny którą mógłbym odwiedzić, ani nikogo z kim mógłbym świętować. Z resztą nie było czego. Teraz mógłbym świętować powrót Ethana, a przez własną głupotę zbudowałem wielki mur między nami. A wystarczył ułamek sekundy podczas której zobaczył mnie z tamtym facetem. Przyciszyłem głos i spytałem - Nikomu nie powiesz, prawda? - wbrew mojemu zamiarowi zabrzmiało to dosyć groźnie.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (22-02-2015 o 12h21)
#12 21-02-2015 o 20h25
Ethan Lim
Przygryzłem wargę i skuliłem się w sobie. Był zły. I po raz pierwszy wydawało mi się, że z jego ust padła groźba. Nie była to jedna z tych, jakimi obdarzał mnie na początku naszej znajomości, gdy nie chciałem się odczepić. Nie, ta była groźbą wyjętą z filmu o najgorszych łotrach tego świata. I wtedy to z mocą huraganu dotarło do mnie, że z łatwością mógłby mnie skrzywdzić. Nie stanowiłem dla niego żadnej przeszkody, nawet delikatnym pchnięciem byłby w stanie zwalić mnie z nóg. A ja tkwiłem zamknięty razem z nim w jednym pomieszczeniu bez szans na ucieczkę. Nawet mało prawdopodobnym było, by sąsiedzi usłyszeli mój krzyk. Jednym słowem moja sytuacja prezentowała się nieciekawie. Nie zdejmując wzroku z Paula cofnąłem się o krok w tył, dwa, trzy, aż plecami nie natrafiłem na ścianę. Oddychałem szybko czując, jak łzy przerażenia zbierają mi się w oczach. Silna potrzeba zrobienia czegoś z dłońmi, zaciśnięcia ich na czymś, mieszała się z pełnymi strachu myślami. Nie miałem szans. Oddychałem jeszcze szybciej i szybciej. Światło wokół stawało się coraz jaśniejsze, napływało do mojej głowy z coraz większą mocą. Musiałem się uspokoić, jeśli nie chciałem stracić przytomności w domu człowieka, który tak mnie przeraził. Łatwo mówić... Nim faktycznie uspokoiłem oddech z początku cichy pisk w uszach stał się już całkiem głośny i denerwujący. Osunąłem się na podłogę nie mając siły, by stać na miękkich nogach. Choć... Może takie posunięcie nie było dobre? Teraz szanse na ucieczkę z minimalnych zmieniły się w całkowity ich brak. Gdyby tylko teraz naprawdę się zdenerwował jutrzejszy dzień stałby pod ogromnym znakiem zapytania. Nabrałem oddech i drżącym głosem wyszeptałem:- O-o-obiecuję... - to było wszystko, co byłem w stanie wymówić nim czarna mgła zasnuła mi umysł i z pojedynczą łzą osunąłem się na podłogę.
#13 22-02-2015 o 12h28
Spojrzałem na chłopaka przepraszająco, ale to co dostrzegłem mnie przeraziło. Mój przyjaciel straszne zbladł i stał już praktycznie na ścianie. Może moje słowa zabrzmiały groźnie ale nie sądziłem, że aż tak. Wyszeptałem ciche "przepraszam". Jednocześnie Ethan wycedził prze zęby słabe "obiecuję" po czym zaczął się osuwać na podłogę. - Cholera, Ethan! - wykrzyknąłem, i ostawiwszy miętę rzuciłem się, żeby go podtrzymać. Jego kubek spadł na podłogę i roztrzaskał się na kawałki. Dobrze, że udało mi się złapać chłopaka zanim on upadł, bo znając jego szczęście, głową trafiłby w kant blatu. Wziąłem go na ręce i cicho przeniosłem do siebie do pokoju i położyłem na łóżku. Opatuliłem go kołdrą i odgarnąłem mu włosy z twarzy. Pochyliłem się nad jego czołem, po czym się wycofałem, ganiąc się w myślach. - Już i tak wyrządziłeś wiele złego. A jakby się teraz ocknął? - wychodząc z pomieszczenia, zerknąłem na wyblakłą twarz przyjaciela. Nie wyglądał jak zwykle uroczo gdy spał. Wyglądał na chorego i zmarnowanego. Ogarnęła mnie nagle wielka wściekłość na samego siebie. W końcu to była moja wina. I tylko moja. Nie mogąc pohamować złości, uderzyłem pięścią w blat kuchenny, z którego spadł w tym momencie kubek z miętą, który stał na samym brzegu. Wsparłem się łokciami na blacie i oparłem bezsilnie głowę na dłoniach. - Co ty w ogóle zrobiłeś ze swoim życiem? - z oczu zaczęły mi płynąć łzy. - To ja. Nazywam się Paul i od dziecka kocham pewnego chłopaka, jednak by wyładować swoją frustrację sypiam z kimkolwiek, byle mu się nie narzucać. Przecież o brzmi absurdalnie. - nawet nie siliłem się by powstrzymywać szloch. I tak nikt mnie nie zobaczy ani nie usłyszy. Może brzmi to absurdalnie, ale niestety taka była prawda. -A teraz jeszcze prawdopodobnie stracę go całkowicie. A jest jedyną bliską mi osobą. Oprócz niego nie mam nikogo. Rodzice nie żyją, ciotka, która się mną opiekowała nigdy się mną nie interesowała, jedynie podpisywała papierki do szkoły. Jeśli Stracę Ethana... zostanę sam jak palec. - ale w sumie czy nie na taki los zasługiwałem? Poza tym, jeśli już Ethan mnie zostawi, po co mi ktokolwiek inny.
Link do zewnętrznego obrazka
Nawet nie wiem ile czasu minęło zanim się ocknąłem. Stałem w dosyć niewygodnej pozycji. Gdy się odwróciłem załamałem się tym co zobaczyłem i natychmiast zacząłem sprzątać. Biedny parkiet... Gdy skończyłem, zajrzałem do pokoju. Ethan wciąż leżał w łóżku. Czułem nienawiść do samego siebie, a także nadal pewnego rodzaju złość, więc tak jak zawsze kiedy się denerwowałem postanowiłem wziąć zimny prysznic. Poza tym nadal czułem na sobie zapach tamtego mężczyzny. Skrzywiłem się na samo wspomnienie, chociaż tak na prawdę nic mi nie zawinił. Sam byłem sobie winien.
Link do zewnętrznego obrazka
Gdy wyszedłem spod prysznica czułem się odrobinę lepiej. Wciąż jednak doskwierał mi lęk i złość. Przynajmniej nie w takim stopniu jak wcześniej. Widząc, że Ethan wciąż się nie ocknął, dopadł mnie dodatkowy niepokój. Zrobiłem mu ziołowy okład na czoło w nadziei, że to jakoś pomoże. Usiadłem w fotelu. Tym w którym na ogół sypiał Ethan, gdy w domu mu się nie układało i przykryłem się tym samym kocem, który leżał i czekał tam gdzie zawsze czekał na Ethana. Nie mogłem jednak zasnąć. Ciągle wpatrywałem się w przyjaciela, pomimo, iż ten widok sprawiał mi głęboki ból. Wstałem i zacząłem krążyć po pokoju niespokojnie. - Może się czegoś w tej Austrii nabawił? A może po prostu kiedy się myłem się ocknął i poszedł spać? - wszystkie przypuszczenia i tak sprowadzały się do jednego wniosku. - Po co się usprawiedliwiasz? Dobrze wiesz, że to tylko twoja wina. - Spojrzałem na zegarek. 2 nad ranem. Zaparzyłem sobie melisę na uspokojenie. Bez żadnych dodatków. Czystą melisę w nadziei, że mi to pomoże. Teoretycznie rzecz biorąc, gdybym teraz zasnął, Ethan pewnie wstałby pierwszy, postanowiłem więc napisać do niego krótki list z wyjaśnieniami. Źle by było, gdyby odszedł... od tak... Łzy znów same cisnęły się do oczu, a słowa same układały się w mojej głowie. Wszelkie usprawiedliwienia brzmiały jednak zupełnie bez sensu i ostatecznie list wyglądał tak:
"Drogi Ethanie. Jeśli to czytasz, zapewne ocknąłeś się, zanim się obudziłem. Wiedz, że nie chciałem cię przestraszyć. Przepraszam. To co widziałeś... ja... proszę, zachowaj to dla siebie. I wybacz mi. Proszę. I... Możesz iść nie budząc mnie. Decyzja należy do ciebie. Wiedz jednak, że wolałbym żebyś się pożegnał. Zależy mi na tobie i nie chciałbym cię stracić. ~ P."
Miałem nadzieję, że nie zbyt wiele moich łez nakapało na list. Ethan nie powinien wiedzieć, że płakałem. Kartkę złożyłem na pół i napisałem na wierzchu imię mojego przyjaciela. Liścik położyłem na szafeczce nocnej obok łóżka, z tej strony z której leżał chłopak, a sam znużony położyłem się z drugiej. Nakryłem się oczywiście kocem "czekającym na Ethana" i całkiem szybko zasnąłem.
#14 23-02-2015 o 20h56
Ethan Lim
Nim ciemność ustąpiła do mojej głowy zdążył wedrzeć się otępiający ból towarzyszący aż do nieprzyjemnego momentu wybudzenia. Z trudem uniosłem powieki i nim dotarło do mnie, gdzie tak właściwie się znajduję, zdążyłem już przerazić się nie na żarty. Obrazy dnia wczorajszego wypełniły wszystkie moje myśli. Poderwawszy się gwałtownie omal nie spadłem z łóżka. W ostatnim momencie przytrzymałem się jednak ręką szafki nocnej, natrafiając na jakąś kartkę. Dla bezpieczeństwa podsunąłem się na środek łóżka zawijając dokładnie kołdrą. Mimo ogrzewania w pokoju było zimno. Drżącymi dłońmi rozprostowałem kawałek papieru. W niektórych miejscach mogłem dostrzec ślady po mokrych plamach. Czyżby płakał? Zerknąłem na odwróconego plecami Paula i wyciągnąłem rękę w jego stronę, by go obudzić. Powstrzymałem się jednak i postanowiłem najpierw przeczytać treść kartki. W ciągu kolejnej minuty zdążyłem nauczyć się na pamięć tych parunastu słów kreślonych na szybko drżącą ręką. Potem czytanie skutecznie utrudniał rozmazany obraz, jaki fundowały oczy. Nim jednak łzy znalazły sobie dogodną drogę po policzkach, opuściłem w niemal ekspresowym tempie pokój i schowałem się w kuchni. Parę głębszych wdechów nie wystarczyło, by odegnać smutek i poczucie winy. Po raz kolejny nie byłem w stanie wytrzymać przygniatających mnie spraw i wybrałem łatwiejszą drogę utraty przytomności. Jeśli by się zastanowić, to zawsze tak było. Byłem zbyt słaby na walkę, więc uciekałem, chowałem się za czyimiś plecami. Może nie za obojętnie czyimi. Tylko jedne potrafiły mnie skutecznie obronić przed resztą świata. A ja właśnie pośpiesznie osądziłem ich właściciela i poddałem się. Lecz czy mogłem zaprzeczać obrazom wczorajszego dnia, jakie pamięć podsuwała mi masowo? Czy ton głos, jakim wypowiadał ostanie usłyszane słowa, mógł wskazywać na troskę? Treść kartki temu nie zaprzeczała. Szczere „Zależy mi na tobie” wyciskało łzy z oczu. Dlatego też postanowiłem zostać i poczekać, aż się zbudzi. By móc z kubkiem gorącej herbaty w dłoni usłyszeć oczekiwane wyjaśnienia. Na razie pozostawało mi usiąść i ćwiczyć cierpliwość, a krzesło przysunięte do stołu wydawało się do tego idealnym miejscem. Wygodnie usadowiłem się na nim, opatuliłem kołdrą i z nogami podciągniętymi pod brodę wpatrywałem w drzwi od sypialni.
#15 24-02-2015 o 16h24
Obudziłem się z bólem głowy, co jest dosyć dziwne, zwłaszcza że nie przypominam sobie, żebym jakoś specjalnie dużo pił. Ogólnie niewiele pamiętałem. Wstając z łóżka lekko się zatoczyłem i wsparłem na biurku. Po dłuższej chwili zauważyłem mnóstwo pozgniatanych i pomiętych papierów na nim, a zazwyczaj utrzymuję porządek. Rozwinąłem kartkę i ledwo zdążyłem przeczytać "drogi Ethanie" a zamroczenie umysłu się rozproszyło, sprawiając zarazem, że wszystkie wydarzenia dnia poprzedniego nagle przebiegły mi przed oczami. Rozejrzałem się panicznie po pokoju. Nie było go. Już biegłem do okna, gdy spostrzegłem fakt, że kołdra też zniknęła. Uspokoiło mnie to trochę, ale tylko odrobinę. Skoro ją wziął, najprawdopodobniej wciąż jest w domu. Z jednej strony bardzo chciałem go zobaczyć, ale z drugiej... Nie mógłbym mu spojrzeć w twarz po tym co zrobiłem i po tym co zobaczył. Było mi głupio. W końcu to wszystko przez wzgląd na niego, ale mimo wszystko i tak nie powinienem. Zamiast tego mogłem zacząć trenować, albo robić cokolwiek, byleby tylko znaleźć sobie inny sposób wyzbycia się frustracji. Po ok 15 minutach zebrałem się w sobie. Kiedyś i tak będę musiał z nim porozmawiać. Niezależnie od tego, czy będzie chciał mi wybaczyć czy nie. Nie wyszedł z domu. To jest i tak spory plus.
Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. Nie spodziewałem się, że będzie siedział dokładnie na wprost nich. Zatrzymałem się i szeroko otworzyłem oczy, widząc go zawiniętego w kołdrę siedzącego na krześle. Nie mogłem wydusić słowa ani nawet się poruszyć. Po prostu patrzyłem.
#16 24-02-2015 o 22h00
Ethan Lim
Delikatne płatki śniegu wirowały za oknem, a ja kołysząc się lekko w przód i w tył powstrzymywałem ciężkie powieki przed zamknięciem. Myślami odpłynąłem gdzieś daleko, zupełnie poza obszar ludzkiej wyobraźni, wypełniając głowę tysiącem fantastycznych obrazów miejsc, do których udanie się nie było możliwe. Wewnętrzny spokój stanowił miłą odmianą od uczuć, jakie targały mną ostatnimi czasy. Będąc pogrążonym we własnym świecie nieświadomie nuciłem jeden z utworów, jaki w dzieciństwie pomagał mi zasnąć. Jeśli miałbym teraz określić, o czym tak dokładnie rozmyślałem, nie byłbym w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nawet nie wiem, ile czasu spędziłem skulony na krześle, nim skrzypnięcie podłogi ogłosiło ruch w pokoju obok. Lekko otumaniony wróciłem z krainy błogich rozmyślań w idealnym momencie, by napotkać oszołomione spojrzenie Paula. Przez chwilę również patrzyłem się na niego, zastanawiając się, co go tak zaskoczyło. Pytająco przechyliłem głowę i spuściłem wzrok. Tak długie wpatrywanie się w kogokolwiek sprawiało, że czułem się nieswojo. Żaden z nas nie śmiał wypowiedzieć choćby słowa, by przerwać panującą ciszę. Ale jak niewygodna ona była! Miałem silne wrażenie, że napływa do mnie ze wszystkich stron, wlewa się wielką falą i niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Wypełniała każdą szczelinę w podłodze, każde naczynie. Przyprawiała o ostry ból głowy. Zaczerpnąłem głębokiego wdechu i zsunąłem nogi na podłogę. Nic, wciąż ta sama martwota. Niepewnie uniosłem spojrzenie ponaglając go, by coś powiedział. Proszę, odezwij się... Powiedz mi to wszystko, co napisałeś, ale bez żegnania się ze mną. Wytłumacz mi... Nie nienawidź mnie, proszę. Powiedz coś, cokolwiek. Nie zniosę dłużej tej ciszy.
I gdybym tylko miał tyle odwagi, by to wszystko mu powiedź. Zamiast tego jedynie stałem wpatrzony w te szare oczy, które zapamiętam bez względu na wydarzenia następnych dni.
#17 25-02-2015 o 08h29
Ethan zsunął nogi na podłogę i dawał mi wyraźne sygnały, że powinienem odezwać się pierwszy. Ale nie moglem. Słowa uwięzły mi w gardle, a ponad to doznałem jakiegoś paraliżu i nogi odmawiały mi posłuszeństwa. A w oczach Ethana widziałem głęboki żal, pomieszany z prośbą i nadzieją. Myślałem, że mnie znienawidzi. Może liczy na to, że powiem mu, że to wszystko tak na prawdę nie miało miejsca? Może ma nadzieję, że to wszystko tylko mu się śniło? Poczułem, że po policzkach płyną mi mimowolne łzy. Tak wiele chciałbym mu powiedzieć. Tak wiele wyjaśnić. Powiedzieć mu, że nigdy nie kłamałem mówiąc, że nie wplątuję się w związki, bo czekam na tę jedną jedyną osobę. I, że tak na prawdę, znam ją od dawna. Zacisnąłem dłonie w pięści, żeby się przemóc i na miękkich nogach postawiłem kilka kroków. Dłonie mi drżały. - Nie nienawidź mnie, nie nienawidź mnie, proszę.. - jednie te słowa przemykały mi przez głowę. Gdy stanąłem tuż przy nim, nogi do reszty odmówiły mi posłuszeństwa i upadłem na kolana. Objąłem jego nogi otulone kołdrą i ukryłem w niej twarz. Z gardła dobywał mi się głośny szloch. Tak wiele chciałem mu powiedzieć, że bardzo tęskniłem, że ... eh... A i tak jedynymi słowami, jakie z trudem udało mi się z siebie wydusić przez szloch, było - Ethan... ja... błagam... wybacz... - i tak trwałem skulony szlochając nie będąc w stanie nic więcej powiedzieć.
#18 25-02-2015 o 17h36
Ethan Lim
To, co za chwilę zrobił Paul, przeraziło mnie i zaniepokoiło jednocześnie. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie, zupełnie bezbronnego, narażonego na czyhający na każdym kroku ogrom niebezpieczeństw i ran. Przez chwilę przebiegło mi po głowie, że może nie powinienem błagać go o rozpoczęcie rozmowy, a samemu wypowiedzieć te pierwsze słowa. Teraz jednak było za późno na jakiekolwiek zmiany. Paul tkwił przytulony, jeśli można to tak nazwać, do moich nóg i wyszeptywał w nie przeprosiny. Delikatnie uwolniłem się ze stalowego stalowego uścisku robiąc mały krok w tył. Przez głośny, wyniszczający szloch nie trzymał mnie z całych sił, silne ramiona bezwładnie otaczały moje kolana. W tej chwili cały drżał, jakby opuściły go siły, a moje nogi były jedynym podparciem. By nie zdążył pomyśleć sobie niewiadomo czego, ubzdurać, że od niego uciekam, przysiadłem przed nim na piętach. W dłonie ująłem twarz przyjaciela zmuszając go, do spojrzenia na mnie. Z szarych oczu płynęły łzy znacząc swoją obecność na policzkach mokrymi śladami. Na taki widok nie byłem w stanie się nie rozpłakać, choć starałem się powstrzymać to jak najdłużej. Łykając łzy przysunąłem się bliżej Paula i przykleiłem do niego. - Przepraszam... I nie musisz mnie prosić, bym... Bym ci cokolwiek wybaczał... Tylko czemu... Czemu, mimo że się tak długo znamy, czemu nigdy mi nie powiedziałeś o... O tym? - wyszeptałem, gdy udało mi się uspokoić oddech i zatrzymać łzy. Jeśli mi nie ufał, jeśli obawiał się braku akceptacji chciałem to usłyszeć.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (25-02-2015 o 17h41)
#19 25-02-2015 o 18h46
Poczułem, że Ethan się odsuwa, wyślizguje mi się z rąk, ale nie protestowałem, byłem zupełnie bezsilny. Jenak on nie odszedł. Nagle zjawił się tak blisko, że musiałem wstrzymać oddech. I objął mnie a jego słowa... Za co mnie przepraszał? Przecież to nie on jest winien. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Nie mogłem przecież powiedzieć prawdy wprost. Tak jak nigdy nie mogłem tego uczynić. W końcu właśnie dlatego zawsze to ukrywałem. Bo bałem się, że mnie zostawi. Że opuści mnie jedyna bliska mi osoba z lęku przede mną. Okłamać też bym go nie mógł. Nawet w tak dziwnej irracjonalnej sytuacji, nie mógłbym. Ethan był mi zbyt bliski. Nie patrzyłem mu w oczy. A może patrzyłem. Sam nie wiem. Łzy przesłaniały mi cały widok. Po tonie jego głosu, poznałem że on też płacze. I to z mojej winy. I czekał na odpowiedź na pytanie, na które nie potrafiłem mu odpowiedzieć tak, żeby nie uciekł. - Ja... Bał-łem się... Nie chciałem... - szloch dobywający się z mojego gardła mi przerwał.
Nie byłem przygotowany na to, że będę musiał mówić o swoich uczuciach. Nigdy tego nie robiłem. I nie miałem zamiaru. Od zawsze kochałem jedną osobę, z pełną świadomością tego, że nie może się dowiedzieć. Z resztą, to co działo się wewnątrz mnie zawsze zostawało wewnątrz mnie. A Ethan... Nie chciałem mu się narzucać. Nie chciałem go przytłaczać. Nie chciałem być ciężarem. Dlatego nic nie mówiłem. I dzień dzisiejszy tego nie zmieni. To dla jego dobra.
Po dłuższej chwili udało mi się wziąć 3 głębsze wdechy i nieco uspokoić szloch. Otarłem łzy spływające po policzkach i wbijając wzrok w podłogę wyszeptałem. - Nie chciałem cię stracić. - w tym momencie zacisnąłem mocno powieki i szczękę. Bałem się. Może i te cztery słowa, znalazły się już wcześniej w liście, ale wypowiedziane na głos, nabierały głębszego znaczenia.
#20 27-02-2015 o 18h18
Ethan Lim
Jak mam wyjaśnić to, że po usłyszeniu oczekiwanych słów nie byłem usatysfakcjonowany? Nie, może to nie miało z satysfakcją nic wspólnego. Nie wątpiłem w szczerość słów, nic z tych rzeczy. Po prostu miałem wrażenie, że to nie wszystko. Że zostało jeszcze coś, ale o tym czymś nie miałem się dowiedzieć. Jeśli to przede mną ukrywał, to czego jeszcze nie wiedziałem? Jak bardzo moje przekonanie było mylne? Przez tyle lat wydawało mi się, że nie mamy żadnych tajemnic. Czy tylko ja mówiłem mu o wszystkim? Jeśli sposobem na zatrzymanie mnie było ukrywanie, co to musiał być za sekret? Oprócz tego, który wczorajszego wieczoru odkryłem, istniał jeszcze inny? Jeszcze więcej elementów jego życia, o których nie miałem pojęcia. Postanowiłem nie naciskać, mając jednocześnie nadzieję, że kiedyś mi powie. Lub znów sam to odkryję. Szczerze powiedziawszy wolałbym pierwszą wersję, jednak nie była ona pewna. Westchnąłem i przytuliłem go jeszcze raz.
- Nie zostawiłbym cię przez coś takiego. Jesteś moim przyjacielem, pamiętaj o tym - puściłem spięte ciało Paula. Wyglądał zupełnie nie jak on, przez co choć raz chciałem postawić się w roli pocieszyciela. Przecież nie może to być aż tak strasznie trudne! Wystarczy trochę wiary w siebie i będzie dobrze... Taa, gdybym tylko właśnie nie z tym miał największy problem. Po raz drugi w ciągu minuty westchnąłem ciężko i dźwignąłem się z klęczek na drżące nogi. Przy okazji parę stawów postanowiło dać o sobie znać i trzasnąło dość głośno. Zsunąłem kołdrę z ramion i nakryłem nią Paula. Oby to też wliczało się w pomoc, bo nie miałem bladego pojęcia, co jeszcze mógłbym zrobić. Wszystkie słowa wydały mi się mocno niepomocne w tym momencie, a coś przecież musiałem zrobić. Stojąc i patrząc czułbym się niekomfortowo i zwyczajnie źle.
#21 28-02-2015 o 13h29
Ethan mocno mnie przytulił i powiedział, że jest moim przyjacielem i nie powinienem się martwić, o to, że mnie zostawi. Był tak blisko... Nie jestem jednak pewien, czy powiedziałby to samo, gdyby wiedział. - Gdyby tylko wiedział jak to na prawdę wyglądało i dlaczego... - Na samą myśl o tym, co mogłoby się stać, załkałem i kolejne łzy spłynęły mi po policzkach. Nie zasługiwałem na niego.
Ethan nakrył mnie kołdrą, którą ściągnął ze swoich pleców. Musiał siedzieć pod nią dłuższy czas, bo zostałem otoczony jego zapachem, który kojąco zadziałał na moje zmysły. - W końcu z naszej dwójki to ja zawsze byłem ten twardy. To ja nie okazywałem uczuć. To ja byłem od pocieszania, nie mnie należało pocieszać. W końcu nie zasługiwałem na pocieszenie. Nie zasługiwałem na Ethana. Nie zasługiwałem na nic. - na tę myśl znów zawilgotniały mi oczy. Nie pozwoliłem jednak łzom popłynąć. - Przepraszam. - wyszeptałem, po czym podniosłem się, niechętnie odkładając "pachnącą kołdrę". - Zrobić nam herbaty? Masz mi pewnie sporo do opowiadania. - powiedziałem z uśmiechem, kryjąc w środku ból i lęk.
#22 02-03-2015 o 19h31
Ethan Lim
Lekki uśmiech wpłynął na moje usta, gdy Paul zaproponował herbatę. Tej przyjemności nie mogłem sobie nigdy odmówić, bo jego herbata była zdecydowanie najlepsza. Przez długi okres naszej znajomości opanował do perfekcji tę sztukę i nie raz zadziwiał mnie swoim wyczuciem smaku. Gdy przyjaciel udał się do kuchni w celu zagotowanie wody, ja skierowałem się do spoczywających w przedpokoju toreb. Szukając aparatu fotograficznego natknąłem się na wciśnięty w najmniejszą możliwą kieszeń telefon. Ogarnęło mnie dziwne przeczucie, że o czegoś wczoraj nie zrobiłem, choć powinienem. Odblokowałem ekran, a ilość nieodebranych połączeń zwaliła mnie z nóg. Te od Lenore stanowiły ponad 3/4 wszystkich, reszta należała do rodziców. Pełen najgorszych obaw oddzwoniłem do siostry, wciąż nie mogąc się domyśleć, czemu aż tak rozpaczliwie chciała się ze mną skontaktować. Dziewczyna odebrała po dwóch sygnałach, niesamowicie szybko wykrzykując kompletnie niezrozumiałe słowa. Między nimi mogłem rozróżnić powtarzające się co jakiś czas "Gdzie ty się podziewasz?!". Cierpliwie przeczekałem, aż się zmęczy i da mi cokolwiek powiedzieć. Pomijając pewne zdarzenie wczorajszego wieczoru wytłumaczyłem się jej i zapewniłem, że żyję i jestem u Paula. Uspokoiła się trochę i kazała zaprosić go do nas na święta, by nie spędzał ich sam. I tak miałem taki zamiar. Wtedy naszła mnie myśl, że może ma już plany, ale odgoniłem je szybko. Nie tak dawno dał mi do zrozumienia, że nic specjalnego na ten dzień nie szykuje. Zapewniając siostrę, że niedługo pojawię się w domu zakończyłem rozmowę i wróciłem do kuchni. Jak przystało na cichego obserwatora stanąłem za plecami Paula i obserwowałem jego precyzyjne ruchy.
#23 03-03-2015 o 18h32
Rozpromieniłem się widząc tak dawno nie widziany uśmiech na twarzy przyjaciela. Od razu zabrałem się do roboty. Normalni ludzie kupują gotowe mieszanki, ale ja do takowych nie należę. Zawsze lubiłem kombinować, mieszać, dodawać różne ilości przypraw i sprawdzać jak wyszło. Jasne, że na początku nie wychodziło. Ale eksperymenty nigdy nie udają się za pierwszym razem. Otworzyłem szafeczkę z ziołami, która wyglądała tak jak zawsze wyobrażałem sobie szafki wiedźm. Ciasno poustawiane słoiczki z drewnianymi pokrywkami, zawierały w sobie wszystko czego potrzebowałem. Czarną, czerwoną, zieloną i białą herbatę, miętę, melisę, imbir, goździki... co tylko kiedykolwiek dopadłem na półce w supermarkecie. Oczywiście najczęściej schodziła czarna i zielona, bo biała była najlepsza w kompozycjach kwiatowych za którymi nie przepadałem, a czerwona... czerwonej jeszcze nie rozgryzłem. Naszykowałem więc dwa kubki herbaty z cynamonem, pomarańczą i imbirem, i po chwili nasze trunki były gotowe. Odwróciłem się i dostrzegłem zaciekawione spojrzenie Ethana. Podałem mu jego kubek, lekko zawstydzony. Zająłem się ziołami i nie zwróciłem uwagi na to, że wrócił do kuchni.
#24 05-03-2015 o 21h14
Ethan Lim
Delikatnie chwyciłem cenny kubek między zmarznięte palce i upiłem spory łyk gorącej herbaty. Nie chodziło tu o to, że byłem spragniony, po prostu ten napój w wykonaniu Paula można było porównywać do harmonijnej melodii z najznamienitszych włoskich oper. Brak słów zdolnych opisać jej smak w tym przypadku zastępował każdy najpiękniejszy komplement. I mimo lekko sparzonego języka ponownie zwilżyłem usta. Swą obecność wyraźnie zaznaczał cynamon, nie mogłem ukryć zadowolenia. Nieziemska... Podziękowałem mu delikatnym uśmiechem i usiadłem przy stole na zajmowanym parę minut wcześniej krześle. Postanowiłem zacząć od sprawy świąt, by potem o tym nie zapomnieć.
- Rozmawiałem z Lenore, gdy przygotowywałeś herbaty. Dziwi mnie fakt, że nie słyszałeś jej krzyków, myślałem, że uszy mi odpadną nim skończy. Choć wyglądałeś na tak skupionego, że nawet wybuchu bomby byś nie zauważył. W każdym razie podała pomysł, spędzenia święta u nas, a nie w samotności. Byłaby bardzo szczęśliwa, ja również z chęcią świętowałbym razem z tobą. - Przygryzłem lekko wargę i wlepiłem wzrok w podłogę, by ten nie widział zażenowania malującego się czerwienią na mojej twarzy.
Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (05-03-2015 o 21h15)
#25 05-03-2015 o 23h13
Znów usiadłem na blacie kuchennym. Zawsze wolałem tam siadać zamiast przy stole jak człowiek. Ethan jak zwykle, gdy tylko dorwał się do herbaty, od razu upił całkiem sporo. I jak zwykle zrobił tę rozmarzoną minę. Uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy. Rzadko się uśmiechałem. A jeśli już, to zawsze do Ethana, albo kogoś z jego rodziny. W sumie, to głównie do Ethana. Z wiadomych przyczyn. Nagle z zamyślenia, wyrwał mnie typowy dla chłopaka słowotok. Gdy tylko złapał wątek, potrafił mówić bez końca. Jednak nagle urwał. Gdy tylko powiedział, że chętnie by ze mną świętował. Przyjrzałem mu się uważnie. Ponętnie przygryzł dolną wargę, spuścił wzrok i czerwienił się jak nigdy. Sam automatycznie się zaczerwieniłem. Zapuściłem się myślami trochę dalej niż powinienem. W rezultacie musiałem się sprowadzać na ziemię niemal krzycząc na siebie w myślach. - Spokojnie Paul. Chciałbyś, żeby właśnie to miał na myśli, prawda? A jakie jest tego prawdopodobieństwo? - Odetchnąłem kilka razy głęboko, po czym zacząłem - Ja... - trochę dziwnie mi to wyszło, więc odchrząknąłem i odparłem, wbijając wzrok w podłogę gdzieś przede mną - Bardzo chętnie do was przyjdę.