Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5 6 7

#101 08-02-2015 o 14h31

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Przerzucałem znajdujące się w szufladzie przedmioty, ale ta kryła w sobie jedynie niepotrzebne rzeczy, z których nie dałoby się zrobić opatrunku. Jak zawsze w takich sytuacjach, to co najpotrzebniejsze musiało akurat znajdować się w innej czasoprzestrzeni, lub sprytnie ukrywać się przed moim wzrokiem. Nie możliwe, by nie mieli tu żadnego materiału mogącego powstrzymać krwawienie. Poszukiwań nie ułatwiały ciągłe zawroty głowy, jakie towarzyszyły każdemu ruchowi i halucynacje, sprawiające, że szuflada raz po raz wydłużała się lub deformowała. Gdy jeden z takich prezentów, dochodzących w gratisie do śmiertelnych ran, postanowił najpierw skręcić podłogę, a potem ją gwałtownie rozprostować zgiąłem się wpół i mało co nie straciłem równowagi. Na szczęście czyjeś ręce chwyciły mnie w pasie i posadziły na łóżku. Wziąłem głęboki wdech, potem drugi, aż zawirowania ustały. Głos Izzy odbiegał z oddali, ale gdy się na nim skupiłem i przyciągnąłem do siebie słowa stały się wyraźne.
- Szukałem jakiegoś materiału, ale nic tam nie ma - wyszeptałem.
Nie musiała mnie uświadamiać, że powinienem odpoczywać. Wiedziałem to aż za dobrze i wcale nie byłem zadowolony z takiego przebiegu spraw.
Nagle dziewczyna zrobiła coś, czego się w ogóle nie spodziewałem. Ciche "dziękuje" poprzedziła nieśmiałym muśnięciem moich warg. A może to tylko halucynacja? Nie, one nie są aż tak rzeczywiste. Twarz owiał mi jej ciepły oddech, a gdy się odsunęła nie mogłem pozbyć się wrażenia, że czarne włosy zyskały na długości, skóra zbladła, a oczy straciły orzechową barwę. Mrugnąłem, by pozbyć się złudzenia, jednak to okropne przeświadczenie nie chciało zniknąć. Nie miałem siły walczyć z własną wyobraźnią i słabością.
- Wiesz, bardzo ją przypominasz. Aż za bardzo - wyszeptałem, nim ból przezwyciężył resztki przytomności.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (08-02-2015 o 14h38)

Offline

#102 08-02-2015 o 15h00

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii zamrugał. Wyglądał, jakby nie docierało do niego to, co się stało, albo jakby docierało to do niego tylko w niewielkim stopniu. Nagle powiedział, że jestem "bardzo do niej podobna" i stracił przytomność. Wydałam z siebie zduszony okrzyk i weszłam na łóżko, klękając obok chłopaka. Przyłożyłam mu dwa palce do szyi. Tętno, które wyczuwałam, było słabe i nikłe. Rozpłakałam się i na kilka sekund straciłam kontrolę nad sobą. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wbiłam paznokcie w jego ciało, szepcząc, żeby nie umierał. Mój wzrok padł na przekrwiony opatrunek. Krew nie miała już w co wsiąkać, więc małe strumyczki płynęły na prześcieradło. Zerwałam się i na klęczkach podeszłam do najbliższej poduszki. Zerwałam z niej poszewkę i złożyłam ją w kostkę. Z podłogi podniosłam strzępy mojej koszulki, której używałam wczoraj. Szybko wymieniłam opatrunek, którego obwiązanie nie było proste, bo Yoshii leżał jak kłoda. Przez łzy przyjrzałam się ranie postrzałowej na jego udzie. Wczoraj nie przyszło mi do głowy, że tętnica udowa może być uszkodzona... Japończyk miał jednak szczęście w nieszczęściu. W ranie tkwił jednak pocisk, którym ktoś będzie musiał się zająć, bo ja nie będę umiała. Nie pogotowie, to oczywiste. Nie pomogliby mu zanim nie dowiedzieliby się, jak to się stało. Drżącymi rękami zmieniłam opatrunek na jego nodze. Wtedy sama poczułam ostry ból, który przenikał moje ciało. Przeklęłam głośno. Potrzebuję narkotyków, ale jeśli je wezmę, nie będę w stanie mu pomóc. Jeśli ich nie wezmę, w zasadzie też nie będę... Przeklęłam własny nałóg i głupotę. Skuliłam się na łóżku obok chłopaka, jednak mój wzrok co chwila uciekał w stronę torebki z narkotykami, którą położyłam tam wczoraj. Przestałam nad sobą panować i jak harpia rzuciłam się na to, czego potrzebowało moje ciało. Wszystkie czynności wykonałam automatycznie. Już po chwili odpłynęłam w stronę narkotykowych wizji. Ostatnie co zapamiętałam, to to, że leżałam obok Yoshii'ego. Miałam wrażenie, że krew wypływa z jego rany i mnie atakuje...


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#103 08-02-2015 o 21h15

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Ostry ból w boku przypomniał mi, że oprócz zbawiennej krainy snów mam również materialne ciało domagające się uwagi i opieki. Materialne ciało, jakie leżało na obryzganym krwią łóżku w próbującym udawać romantyczny pokoju, obok uosobienie moich kłopotów. I prawdopodobnie to coś starało się wywabić mnie z zaświatów kopaniem w paprającą się ranę. Niechętnie otworzyłem zmęczone oczy, a to, co zobaczyłem wytrąciło mnie z równowagi. Izzy leżała skulona przy moim boku z błogim spokojem wymalowanym na twarzy, co zaniepokoiło mnie bardziej niż fakt, że wciskała jedno kolano w przyprawiającą o obłęd ranę, a drugim oplotła mnie w pasie. Miałem bardzo złe przeczucia jeśli chodzi o powód jej rozmarzenia. Delikatnie obróciłem głowę. Torebka z narkotykami leżała na skraju łóżka balansując na krawędzi. Wyciągnąłem rękę najdalej jak mogłem, by chwycić pakunek i delikatnie uderzyć nim Izzy. Odpowiedni moment wybrała, by ćpać. Już ja jej zafunduję szybką terapię odwykową!
Poirytowanie rosło we mnie i zagłuszało ból, gdy uniosłem się na rękach i zrzuciłem z siebie dziewczynę. Może nie był to najlepszy sposób na budzenie, ale wściekłość nie pozwalała mi myśleć o jej wygodzie. Potrząsnąłem jej ramieniem, wymawiając jej imię . Niestety to nic nie dawało, a wręcz przeciwnie, przyniosło odwrotny efekt. Noga na moim pasie zacieśniła chwyt. Westchnąłem siląc się na spokój. Delikatnie chwyciłem nogę dziewczyny i zdjąłem ją z siebie. Czułem się dużo lepiej bez przygniatającego ciężaru.
W myślach przewertowałem listę znajomych lekarzy, którzy byliby w stanie wykonać operację wyjęcia pocisku. Po odrzuceniu większości kontaktów został mi tylko jeden facet, u którego już kiedyś szukałem pomocy. Wymacałem telefon w kieszeni spodni i zadzwoniłem do mężczyzny. Odebrał dopiero za drugim razem rzucając na powitanie coś w stylu "Yo, ty @#%&*!#%@&*, dupę ci odstrzelę przy następnym spotkaniu". Jak tu się nie roześmiać na takie słowa? Niewykonalne.
Szybko, o ile tak to można nazwać, wyjaśniłem znajomemu, o co chodzi. Ten skwitował to paroma przekleństwami, ale między nimi padło zapewnienie, że za niedługo będzie. Rozłączyłem się i jeszcze raz
potrząsnąłem Izzy.

Offline

#104 08-02-2015 o 22h16

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Wizje w jakie wpędziły mnie narkotyki były z każdą chwilą coraz bardziej krwawe. Mimo to w pewien sposób mnie pociągały, tak że nie chciałam się obudzić. Zdawały się być lepsze niż otaczająca mnie rzeczywistość. Miałam w rękach nóż Yoshii'ego, przedzierałam się przez ostępy dziewiczej dżungli, przy czym każda nacięta liana lub drzewo bryzgały na mnie krwią. W jakiś chory sposób mnie to fascynowało. Wchodziłam coraz głębiej w las, tnąc co popadnie. Nagle ścieżka, dotąd ledwo widoczna, zniknęła zupełnie, a z drzewa przede mną sfrunęły dwa przepiękne motyle. Ich skrzydła jednak tak jak wszystko dookoła ociekały krwią, więc odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Jeden zamienił się w mężczyznę z klubu, który złapał mnie za ramię i zaczął składać mi nieprzyzwoite propozycje, pochłaniając mnie przy tym wzrokiem. Cięłam go w ramię, tak jak tego drugiego, a on eksplodował zalewając mnie krwią. Nie wiedziałam, że człowiek ma w sobie tyle krwi... Z wrzaskiem poderwałam się do góry, już na jawie, chociaż wciąż wokół mnie latały krwawe motyle z twarzami obserwujących mnie zboczeńców. Nade mną pochylał się Yoshii. Przerażona zaczęłam bełkotać.
- Krew... Jest wszędzie... Mam ją na rękach... Yo, ona nie chce się zmyć! Nie chce! - Ostatnie dwa zdania wrzasnęłam histerycznie i schowałam twarz w dłoniach, by po chwili rzucić się na Japończyka, opleść jego szyję ramionami i namiętnie pocałować go w usta.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (08-02-2015 o 22h16)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#105 09-02-2015 o 19h24

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Powieki odsłoniły orzechowe oczy, gdy dziewczyna obudziła się z krzykiem i gwałtownie podniosła. Drżącym głosem bredziła coś o krwi, której nie mogła zmyć, słowa jej się plątały, a paznokcie wbijała sobie w skórę. Co najdziwniejsze nie zdumiał mnie fakt, że dziewczyna miała narkotyczne wizje, a to, jak mnie nazwała. Nie żebym przywiązywał wagę do takich spraw, jednak to zdrobnienie wypowiedziane płaczliwym głosem wypływającym z bladych ust przypomniało mi o pewnej osobie. Tej samej, której twarz widziałem na obliczu Izzy nie tak dawno temu. Że też akurat teraz musiały dać o sobie znać. Dlatego też obiecałem sobie, że nigdy nie wrócę do tej śmierdzącej dziury. Przywoływała niemiłe wspomnienia. Co innego, że to one właśnie pchały mnie do zemsty.
Z pewnego rodzaju odrętwienia wyrwał mnie niespodziewany dotyk. Chwilę zajęło mi ogarnięcie co się tak właściwie dzieje. To pobudzona narkotykami Izzy przyssała się do moich ust. Poczułem, jak wypełnia mnie uczucie pogardy. Wiedza, co robią z ludźmi te uzależniające substancje, przez te wszystkie lata spędzone na nie do końca legalnych działaniach skutecznie odstraszyła mnie od brania. Dlatego też teraz czułem odrazę do wszystkich, którzy mieli jakikolwiek związek z narkotykami. Ale nawet to nie powstrzymało naturalnego pragnienia jakie zrodziło się w podświadomości. Kierowany instynktem chwyciłem dziewczynę w talii i odkleiłem od siebie. Chude ciało rzuciłem obok na łóżko, a sam, ignorując ból, podniosłem się i pochyliłem nad nią.

[Tu ją najzwyczajniej w świecie unieruchamia, fragment na pw.]

- Słuchaj, nie ma tu krwi - zawahałem się. - Żadnej krwi. Uspokój się.
Nie było to do końca prawdą, bo cienka warstwa opatrunku na boku powoli nie wystarczała, by zatamować krwawienie i co jakiś czas pojedyncza kropla spadała na pościel. Łatwym do przewidzenia było, że to właśnie ona stanie się źródłem jej chorych halucynacji.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (09-02-2015 o 20h44)

Offline

#106 09-02-2015 o 20h00

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii rzucił mnie na łóżko i próbował mi wmówić, że tu nie ma żadnej krwi. Kręciłam głową jak oszalała, przecząc jego słowom, bo doskonale pamiętałam rany chłopaka. Pamiętałam, jak wbiłam nóż w jego bok, a potem w ramię tamtego mężczyzny. Zacisnęłam powieki i płakałam bezgłośnie. Przed moimi oczami wciąż przesuwały się korowody zakrwawionych motyli, jednak powoli bladły. Zaczęłam głośno przeklinać i wołać Yoshii'ego, mimo, że wciąż znajdował się tak blisko. Po chwili zmęczyłam się i już tylko ochryple szeptałam. Motyle zniknęły, zastąpione przez czerń. Otworzyłam oczy i zamrugałam, pozbywając się łez.
- Przepraszam, Yoshii... Ja nie mogłam już wytrzymać, potrzebowałam ich. Chciałabym ci obiecać, że to się nie powtórzy, ale wiesz, że nie mogę... - wyszeptałam, patrząc mu w oczy. Chłopak trzymał moje ręce na poduszce nad moją głową, unieruchamiając je przy tym doszczętnie. - Jak długo spaliśmy? Już mi przeszło, powinno trzymać dłużej...
Przekręciłam głowę i spojrzałam w okno, jednak zbyt wiele się nie dowiedziałam, bo było dosyć ponuro. Jednak dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że leżę pod Japończykiem w samej bieliźnie. Zarumieniłam się gwałtownie.
- Zejdź ze mnie, Yo - poprosiłam, wbijając wzrok w sufit nad jego głową.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#107 09-02-2015 o 21h27

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Nim do końca się uspokoiła, a jej ciało przestało drgać, zdążyła jeszcze wydrzeć się w niebogłosy i wierzgnąć parę razy nogami. Potem już tylko łkała, jakby coś sprawiało jej ogromny ból. Gdy uniosła powieki spojrzały na mnie ciemne oczy kryjące w sobie prawdziwą skruchę. Niebawem i słowa, i głos podzielały okazywane uczucia.
- Wiem, że nie możesz - starałem się brzmieć delikatnie. -Dlatego też nie wymagam tego od ciebie, mimo że wyprowadza mnie to z równowagi. A odpowiadając na twoje pytanie - jest popołudnie.
Usłużnie spełniłem jej prośbę i z trudem doprawionym ostrym bólem usiadłem na brzegu łóżka. Powoli do mnie docierało, co przed chwilą chciałem zrobić. Zerknąłem na nią po czym prychnąłem kpiąco. Chyba coś było zdecydowanie ze mną nie tak, jeśli... Pokręciłem głową i skupiłem się na czymś dużo ważniejszym niż chwilowe braki kontroli. Tak, mój burczący żołądek głośno upominał się o swoje racje żywnościowe. Problem jednak tkwił w tym, że żadne z nas nie miało jak zdobyć czegoś do skonsumowania, ja z powodu ran, a Izzy braku ubrań. Resztki tego, co jeszcze wczoraj mieliśmy na sobie, leżały teraz na podłodze przesiąknięte krwią. Nawet jej spodenki obryzgane były tą cieczą. Jedyną zdatną do użycia rzeczą była szara bluza, którą rano dałem jej gdyby miała marznąć, leżąca na podłodze tuż przy drzwiach od łazienki. Jednak ubranie jej na bieliznę i wyjście tak z pokoju nie byłoby dobrym pomysłem biorąc pod uwagę paru, jak nie parunastu mężczyzn mogących czekać teraz na nas na zewnątrz. Nie pozwoliłbym jej tak wyjść, nie po to przez 3 lata zbierałem informacje, przygotowywałem każdy szczegół planu, by teraz wypuścić ją wprost w puszczę lwa. Jeśli zmusi mnie do tego, to resztkami sił zwiążę jej nogi, by nie mogła nigdzie wyjść. Miałem jedynie szczerą nadzieję, że nie usłyszała jak żołądek przypominał o swojej obecności.

Offline

#108 09-02-2015 o 22h02

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii powiedział, że nie wymaga ode mnie, żebym zerwała z nałogiem, a ja odetchnęłam z ulgą. Mógł mi urządzić przymusowy odwyk... Ale pewnie potrzebuje mnie funkcjonującej, nawet tak marnie jak teraz. W końcu ktoś musi mu pomagać. Chłopak spełnił moją prośbę i usiadł na brzegu łóżka. Zerknął na mnie jeszcze raz i prychnął, a ja ponownie się zarumieniłam. Wstałam i na chwiejnych nogach podeszłam do porzuconej wczorajszego wieczora bluzy. Nie chciałam zakładać zakrwawionych spodni, ale bluza Yoshii'ego na szczęście była na mnie wystarczająco za duża, żeby zakryć pośladki. Usiadłam obok chłopaka i przyjrzałam się opatrunkowi. Już zaczynał przeciekać, więc rozejrzałam się za czymkolwiek innym, co mogłoby zatamować krwawienie. Jednak jeśli nie chciałam pozbywać się bluzy, to nie mogłam już nic zdziałać. Miałam na sobie jeszcze stanik, ale on raczej... Zaraz, gąbki z niego mogły się nadać. W końcu podczas prania nasiąkają wodą jak cholera.
- Yo... Twój opatrunek już długo nie wytrzyma. Nie mamy nic oprócz tej bluzy i... Mojego stanika. On się nada, gąbki zawsze dobrze chłoną. Mogę go rozciąć i siedzieć w bluzie - zaproponowałam, wbijając wzrok w podłogę.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#109 10-02-2015 o 18h44

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Niebawem na skraju pościeli pojawiła się Izzy i usiadła obok mnie. Starałem się udawać, że nie widzę, z jaką pasją przypatruje się ciętej ranie zasłoniętej przesiąkniętymi krwią resztkami materiału. Wtedy powiedziała coś, co sprawiło, że przez chwilę musiałem wyglądać naprawdę głupio. Uniosłem znacząco brew.
- Czy ty myślisz, zanim coś powiesz? Nie masz przy sobie żadnych ubrań, oprócz tej bluzy i bielizny, a jeszcze z pół dnia będziesz musiała tak wytrzymać.  Za parę, maksymalnie paręnaście, minut wychodzimy. Do tego czasu opatrunek powinien przetrzymać.
Z trudem obróciłem się w stronę Izzy.
- Masz krew na policzku.
Delikatnie starłem kciukiem czerwoną plamę.
Gdy nie męczyły mnie już tak zawroty głowy, a ból trochę zmalał i niemal stał się przyzwyczajenie, mogłem spokojnie pomyśleć o wydarzeniach z ostatniej nocy, a konkretnie o momencie powstania rany na lewym boku. Ta na udzie nie dziwiła mnie ani trochę, bo strzał ewidentnie oddał ktoś stojący po drugiej stronie stołu bilardowego. Jednak powstanie pierwszej nie było aż tak oczywiste. Zamknąłem oczy i starłem się przypomnieć sobie, jak to było. Stałem obok Izzy, po jej prawej stronie, za nią już był tylko parawan. Mężczyzna, któremu władowałem kulę w łeb, stał przed nami, więc on na pewno nie miał jak mnie zranić. Zresztą był zbyt zajęty składaniem wstydliwych propozycji Europejce. Skupiłem się jeszcze bardziej, by nie pomylić się w możliwych osądach. Za mną stało dwóch mężczyzn - Hiro i osiłek, któremu dziewczyna rozorała ramię. Ten pierwszy nie byłby w stanie mnie dosięgnąć, a w rzucanie nożami do celu nigdy nie lubił się bawić. Zresztą, gdyby ktoś postanowił zrobić sobie ze mnie żywą tarczę nóż tkwiłby w boku i wpierw musiałbym go wyjąć, a tego na pewno nie zrobiłem. To wykluczało również okaleczonego przez Izzy mężczyznę, wciśniętych w garniaki facetów zza stołu nawet nie brałem pod uwagę? W takim razie czyje ostrze zraniło mój bok?
Podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami z Izzy zadając jej prosto w oczy to samo pytanie, co sobie. Zawsze mogła zauważyć coś więcej niż ja.

Offline

#110 10-02-2015 o 19h13

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii zdziwił mnie stwierdzeniem, że za kilka minut wychodzimy. Dokąd mamy iść? Na zewnątrz pewnie roi się od tych bandytów z klubu. Już mu pewnie skasowali samochód, w razie gdybyśmy chcieli uciec... Co zrobimy, gdy już wyjdziemy? Zabiją nas zanim zdążymy zrobić kilka kroków. Chłopak wyciągnął dłoń i delikatnie starł mi krew z policzka, sprawiając, że zarumieniłam się ponownie. Jednak nie mogłam przestać myśleć o tym, że wyjdziemy na pewną śmierć. Zdenerwowałam się i nawet nie zauważyłam, że Japończyk się zamyślił. Po chwili jednak podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami, a mnie wbiło w materac. Co mam mu teraz powiedzieć? Przecież doskonale wiedziałam, że to nie mógł być nikt inny, oprócz mnie. Nawet nie miałam na kogo zrzucić winy, bo nikt nie stał tak blisko nas. Zaczęłam nerwowo wyłamywać palce, a mój wzrok odruchowo pomknął w stronę narzędzia zbrodni. Otworzyłam kilka razy usta, żeby zacząć mówić, ale nie mogłam wydobyć z siebie słowa. W końcu wbiłam wzrok w jego twarz - był już lekko zdenerwowany tym, że się nie odzywam.
- Tak, Yo, doskonale wiem, kto to zrobił... Tak się składa, że to byłam ja. Ale nie morduj mnie tak od razu. Chciałam się bronić przed tym facetem i wyciągnęłam nóż, a wtedy ty skoczyłeś między nas i... I... - Zaczęłam spazmatycznie łapać powietrze, a oczy zaszły mi mgłą. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Wydałam z siebie zduszony okrzyk przerażenia i zerwałam się na równe nogi, zasłaniając sobą rannego Japończyka.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#111 10-02-2015 o 20h08

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Po jej wyjaśnieniu wszystko powoli ułożyło się w logiczną całość. No tak, tylko ona dysponowała ostrym narzędziem i tylko ona odgradzała mnie od parawanu. Dałem jej nóż, by mogła się bronić, ten sam nóż, który leżał teraz rzucony na podłogę przy drzwiach razem z moją znoszoną torbą. Przemknęło mi przez myśl, że mogłem zostawić ją bez broni, jednak nie wiadomo, czy wtedy siedziałaby teraz obok mnie i drżącym głosem tłumaczyła swoje zachowanie. Japończyk, którego załatwiła celnym cięciem w ramię, nie wyglądał na takiego, co czyjąś zgubę oddaje na ładne poproszę.
Nim zdążyłem zareagować rozległo się pukanie do drzwi zwiastujące, że mój kumpel-chirurg w końcu raczył się pojawić. Nie kwapiłem się, by otworzyć mu drzwi, w końcu on i tak nie miał w zwyczaju używania klamki, gdy nie musiał. Dlatego też po chwili drzwi wylądowały na podłodze, a w progu stanął głupio uśmiechnięty facet.
- Izzy daj spokój - powiedziałem odsuwając ją na bok. Machnąłem ręką na przybyłego Japończyka, by ten podszedł bliżej i pomógł mi wstać. Ten w odpowiedzi pokazał mi środkowy palec. Zachowanie typowe dla niego, czego innego się spodziewałem? Kulturalnego "Tak proszę pana, już idę"? Takie słowa to nie z jego ust.
@&%#* rusz swój tyłek i pomoż mi cholero wstać - warknąłem przyprawiając go tym samym o napad śmiechu. Ale ta jakże kulturalna prośba podziałała i chwilę potem opierając się na jego ramieniu kuśtykałem do tego, co zostało z drzwi. W porę przypomniałem sobie o jeszcze jednej sprawie.
- Ją też zabieramy - wskazałem na dziewczynę. -Izzy, rusz się i chodź.
Napotkałem zdziwione i lekko rozbawione spojrzenie mężczyzny. Czyżbym zapomniał o niej wspomnieć, gdy tłumaczyłem mu co i jak? Wzruszyłem ramionami i zmroziłem go wzrokiem, gdy pytanie o to, czy zabrałem się za zbawienie świata, wypłynęło z jego ust.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (10-02-2015 o 20h33)

Offline

#112 10-02-2015 o 20h40

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Drzwi wyleciały z zawiasów, a ja odskoczyłam z kolejnym zduszonym okrzykiem. We framudze stał szeroko uśmiechnięty, postawny mężczyzna. Yoshii kazał mi dać spokój, więc domyśliłam się, że to ktoś w rodzaju naszej obstawy. Odetchnęłam z ulgą, jednak oni raczej za sobą nie przepadali. Przybyły na "prośbę" mojego porywacza roześmiał się, ale pomógł mu wstać. W razie, gdyby coś jednak było nie tak, siedziałam cicho jak trusia. Yoshii jednak przy pomocy tego drugiego faceta doszedł do drzwi. Pośpiesznie naciągnęłam zakrwawione szorty - wolę mieć na sobie coś brudnego, niż nie mieć nic - ale Japończyk dopiero w drzwiach przypomniał sobie o mnie. Podążyłam za nimi nadal bez słowa, wciąż obawiając się tego napakowanego. Nie jestem pewna, na ile Yoshii mu ufał. Mężczyzna zadał pytanie, które zbiło mnie na chwilę z tropu. W moich żyłach wciąż buzowały resztki narkotyku, więc nie panując nad swoimi rozchwianymi emocjami uderzyłam przybyłego w policzek. Może nie było to zbyt mądre posunięcie, ale pozwoliło mi wyładować nieco nadmiar energii.
- Tak się składa, że to ja opatrzyłam Yo. Nie wiem na ile nieudolnie, ale póki co jeszcze żyje, więc zamiast się z niego nabijać mógłbyś coś do cholery zrobić - powiedziałam - o dziwo - spokojnie i wyszłam na korytarz, rozglądając się najpierw, czy nikogo tam nie ma.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#113 10-02-2015 o 21h42

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Złość na Izzy momentalnie zmieniła się w rozbawienie jej zachowaniem, gdy z purpurową od gniewu twarzą zdzieliła Japończyka w policzek i wygłosiła pełną oburzenia mowę, jak to ona się mną nie zajmowała. Musiała źle odebrać relacje między mną, a nim, jeśli obstawiała, że ten wyśmiewa ograniczające mnie rany. Ja w jego zachowaniu nie dostrzegałem nic niewłaściwego, może dlatego, że znałem go już dobrych parę lat i wiele razy ratował mi życie. Widział mnie z możliwie każdymi ranami, więc dwa krwawiące miejsca nie robiły na nim pewnie najmniejszego wrażenia. Mężczyzna rzucił mi spojrzenie mówiące "Ona tak zawsze?", a ja uniosłem nieznacznie kąciki ust na potwierdzenie jego słów. Nie mogłem stwierdzić, czy robi tak przez całe swoje życie, jednak przez te niecałe dwa dni przekonałem się, że charakterek ma, a odwagi jej na pewno nie można było odmówić. Mimo to kroczenie środkiem korytarza nie należało do najmądrzejszych rzeczy na jakie było ją stać. Odkaszlnięciem zwróciłem na siebie jej uwagę i spojrzeniem nakazałem, by cofnęła się do naszej linii. Nawet z pomocą znajomego prędkość, z jaką się poruszałem, pozostawiała wiele do życzenia. Dlatego też minęły wieki, nim dotarliśmy do drzwi frontowych załatwiając uprzednio wszystkie formalności.
Na zewnątrz czekał na nas ciemnozielony, stary mercedes. Jego wnętrze w połowie było zawalone starymi gazetami, w połowie innymi śmieciami. I to właśnie między ten bałagan kazał nam się władować, i "zrobić sobie gdzieś tam miejsce". Łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Mężczyzna ruszył, a ja przez całą drogę milczałem, wciąż mając nie do końca uzasadnioną pretensję do Izzy. Samochód zajechał pod niski, biały budynek, w którego konstrukcji przeważało szkło. Jedyne, co się zmieniło z zewnątrz od mojej ostatniej wizyty, to rabaty kwiatowe postawione teraz w koła na całym, dużym placu. Bez niczyjej pomocy wygramoliłem się z tylnego siedzenia i doskoczyłem do drzwi od strony Izzy. Nigdy nie wiadomo, gdy przypomni się jej, że została porwana, a uciekanie leży w jej zadaniach jako uprowadzonej. Ten moment mógł nadejść właśnie teraz, gdy nikt jej nie pilnował. Poczekałem, aż wysiądzie, po czym popierając się na jej ramieniu dotarłem do drzwi i pewnie wkroczyłem do środka. Takumi - bo tak nazywał się mój znajomy - przyciszonym głosem załatwiał coś z personelem, co jakiś czas wskazując na mnie. Zostawiłem Izzy pod opieką jednej ze zaznajomionych recepcjonistek, a sam poszedłem za machającym w moim kierunku Japończykiem.

Offline

#114 11-02-2015 o 17h15

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii kazał mi się cofnąć za nich, więc potulnie wykonałam jego polecenie. No cóż, nie uśmiechało mi się ginąć pierwsza, a nie wiadomo, co działo się na zewnątrz. W prawdzie ten facet tu wszedł, a ci z klubu mogli nie wiedzieć, że my tu jesteśmy i nie obstawili hotelu, ale teraz mogli się już zorientować, że coś jest nie tak. Ktoś mógł rozpoznać w mężczyźnie znajomego Yo. W końcu on znał tych typków z klubu, a oni znali jego. Wyszliśmy na zewnątrz, a ja odruchowo się skuliłam. W naszą stronę nie pomknęła jednak żadna kula ani żaden koleś nie rzucił się, by nas zaatakować własnoręcznie. Wsiedliśmy do samochodu, robiąc sobie najpierw miejsce wśród bałaganu panującego wewnątrz. Ruszyliśmy w milczeniu i tak dotrwaliśmy do końca podróży. Miałam wrażenie, że Yoshii jest na mnie zły, więc wolałam się nie odzywać. W końcu zajechaliśmy pod niski, biały budynek otoczony kwiatami. Japończyk wysiadł z samochodu bez pomocy nieznajomego i otworzył mi drzwi. Ruszyłam za nimi do środka, gdzie zostałam "oddana pod opiekę" jakieś kobiety z recepcji. Miejsce, do które trafiłam, zdawało mi się być prywatną kliniką. Może ktoś usunie Yoshii'emu pocisk z uda i zszyje mu te rany? Siedziałam zdenerwowana przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc, aż w końcu postanowiłam poprosić o coś kobietę, która mnie pilnowała.
- Przepraszam... - zaczęłam nieśmiało po angielsku. Recepcjonistka spojrzała na mnie pytająco. - Czy mogłabym dostać jakieś ubrania?
Japonka skinęła głową i już po chwili przebierałam się w łazience w nieco przyciasne dżinsy i tak samo ciasną koszulkę. No cóż, grunt, że nie pękało to na mnie w szwach. Wróciłam do recepcji i usiadłam na swoim miejscu, wbijając wzrok w ścianę na przeciwko. Jak długo może trwać taki zabieg?

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (11-02-2015 o 17h16)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#115 11-02-2015 o 20h10

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Wszystko przebiegło tak jak zawsze, to jest bez zbędnego przedłużania i tłumaczenia co i jak, bo i po co, jak tę śpiewkę znałem na pamięć? Naturalnie, to nie był pierwszy raz, gdy zszywali mi głębokie rany, w swoim czasie lądowałem tu z niepokojącą systematycznością, za każdymi razem wychodząc po nie więcej niż dwóch dniach. Leżenia i odpoczywanie, kto to wymyślił?! Prychnąłem, gdy właśnie takie słowa padły z ust wiecznie uśmiechniętego chirurga. Lubił się powtarzać i doprowadzać mnie do szału za każdym razem, gdy lądowałem pod jego ostrzem. Czyli dość często. Nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy zastosować do poleceń lekarza, więc niby czemu teraz miałbym to zmieniać? Może innym razem, gdy będę miał więcej czasu, a starannie przygotowywany plan wypali. Tak, wtedy będę mógł odpocząć za te wszystkie razy, gdy mimo sprzeciwu personelu wstawałem z łóżka i lekko kuśtykając wychodziłem z kliniki. Lojalnie uprzedziłem Takumiego, by przygotował jakieś posłanie dla Izzy, najlepiej u mnie w sali i, że nie mam zamiaru zostawać dłużej niż do jutra do południa. Niechętnie przyjął tą informację do wiadomości i po raz kolejny odkąd się obudziłem przypomniał mi o kosztach, za operację. Jakbym nie był świadom tego, ile będzie mnie to wynosić.
Gdy salę opuściła ostatnia pielęgniarka delikatnie uniosłem koszulę, by przyjrzeć się szwom. Robota godna najlepszego chirurga, wiele się zmieniło od mojego pierwszego razu tutaj. Takumi nabrał umiejętności, a nauka poszła w przód i znaleziono nowe rozwiązania. Mój podziw jednak nie trwał długo, bo już po chwili inna siostra wprowadziła na salę jedno ze starszych łóżek i naszykowała komplet pościeli. Opadłem miękko na poduszki i nasłuchiwałem kroków zwiastujących nadejście Izzy. Nie musiałem długo czekać, po paru minutach szklane drzwi rozsunęły się, wpuszczając do środka znajomą recepcjonistkę, a tuż za nią Europejkę. Ta pierwsza najwyraźniej uważając, że jej zadanie dobiegło końca, przesunęła sobie krzesło bliżej łóżka, na którym leżałem i ustadowiła się w nim wygodnie. Przewróciłem oczami. Teraz to już będzie ciężko się jej pozbyć.
- Ostatnim razem, jak cię widziałam zdychałeś pozostawiony samemu sobie w jednej z bocznych uliczek tej dzielnicy. Wydawało mi się, że przestałeś się w to bawić? Od kiedy widziałeś, jak Hiro mordu...
- Zamknij się - przerwałem jej w pół słowa. - Jeśli skończyłaś, to wyjdź.
Odwróciłem się do niej plecami dając tym samym do zrozumienia, że nie mam zamiaru z nią gadać. Kobieta westchnęła jeszcze parę razy, ale nie stawiając już oporu wyszła stukając obcasem o posadzkę. Z jękiem przewróciłem się z powrotem na plecy, bo zaszyta dziura w nodze dała o sobie znać.

Offline

#116 12-02-2015 o 17h59

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Oczekując, aż operacja Yoshii'ego się skończy, przysnęłam oparta o ścianę. Byłam wykończona, a moje napięte nerwy nie wiedzieć czemu akurat w tym miejscu postanowiły się rozluźnić. Może nie jest to przesadnie bezpieczne miejsce, ale miałam wrażenie, że nic mi tu nie grozi. Nie wiem jak długo spałam, ale gdy recepcjonistka mnie obudziła, miałam zesztywniały kark i bolały mnie plecy. Kobieta zaprowadziła mnie na salę, na której leżał Japończyk. Stanęłam w drzwiach, przyglądając się mojej "opiekunce", która przysunęła sobie krzesło do łóżka Yo i jak gdyby nigdy nic zaczęła z nim rozmawiać. Skąd oni się znają? Nie wyglądało to na rozmowę pielęgniarki z pacjentem czy na coś w tym stylu. Poczułam w sercu dziwne ukłucie zazdrości. Nie zrozumiałam ani słowa, ale chłopak wyglądał na poirytowanego tym towarzystwem. Oparłam się o ścianę i założyłam ręce, czując, że znów ogarnia mnie senność. Czy to wina narkotyków? Nigdy się po nich tak nie czułam, ale kto wie, czy te tutejsze czymś się nie różnią. Monolog kobiety nie trwał długo, bo Yoshii jej przerwał i odwrócił się do niej plecami jak obrażone dziecko. Przepuściłam wychodzącą recepcjonistkę w drzwiach i sama zajęłam krzesełko, które sobie podsunęła. Japończyk odwrócił się z jękiem na plecy.
- Jak się czujesz? - spytałam z troską. - Na jak długo tu zostajesz? Albo raczej zostajemy?

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (12-02-2015 o 18h00)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#117 20-02-2015 o 22h13

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Jedna natrętna osoba zdążyła zniknąć za szklanymi drzwiami, gdy na jej miejsce jak spod ziemi wyrosła kolejna. Co one, przez pączkowanie się rozmnażają? Podział komórki? Ale jak tamtą z łatwością dało się zniechęcić i odesłać daleko stąd, tak ta, mimo ciszy trwającej już dobrych parę minut, wciąż siedziała w tym samym miejscu i wpatrywała się we mnie wyczekująco. Ignorowanie nie pomagało ani trochę, a jakoś nie miałem ochoty na nią burczeć. W końcu można powiedzieć, że uratowała mi życie, to trochę uprzejmości jej się należało. Pomińmy tylko fakt, że to przez nią mało co się nie wykrwawiłem. W każdym razie takie wwiercanie spojrzenia wcale nie pomagało się skupić. Chcąc nie chcąc, jedynym sposobem na możliwą chwilę spokoju było opowiedzenie jej na zadane pytania. Oczywiście wybiórczo, na wszystkie trzy nie miałem ochoty, a zwłaszcza na to, o moim samopoczuciu. To zgrabnie ominąłem i przeszedłem do dalszych interesujących ją kwestii.
- Jutro wychodzimy, nie ma po co tu siedzieć i czekać na łaskę. Mam do załatwienia jeszcze parę niecierpiących zwłoki spraw - tyle wystarczających informacji powinno jak na razie ją zadowolić. Korzystając z chwili błogiej ciszy przymknąłem oczy i spod pół przymkniętych powiek przyglądałem się ostrym narzędziom zgromadzonym na blacie po drugiej stronie pomieszczenia. Gdy tylko wzrok znalazł jakiś punkt zaczepienia uwolniłem myśli. Jak na razie nie było tak źle, pierwszy punkt planu brzmiący "Znaleźć Europejkę" mogłem odhaczyć. Incydent w klubie nie należał do planowanych i mógł gwałtownie przyśpieszyć bieg wydarzeń. Do tego doszły te paskudne rany, które skutecznie utrudniały mi funkcjonowanie i sprawiały ból przy każdym ruchu. Miło by było, gdybym za tydzień mógł już się poruszać bez ciągłych jęknięć, ale nie ma co się oszukiwać, na taki efekt będę mógł liczyć po podwójnym takim czasie. Nie była to pocieszająca wiadomość, zwłaszcza, że w ciągu tego czasu mógłbym już przebrnąć przez dwa kolejne etapy. A tak to zostało mi użeranie się z nadgorliwą i naćpaną dziewczyną. Co innego, że była to niezwykle ładna dziewczyna z kuszącym ciałem. Zganiłem zaraz sam siebie za tą myśl. Jeszcze tego mi brakowało do szczęścia! Jeśli mówimy o szczęściu i wygodzie, to czemu na litość boską ta poduszka musiała być taka twarda i niewygodna? Jakby tego było mało przez ranę w boku ledwo co się podnosiłem, a obrócenie nie wchodziło w grę.
- Izzy, mogłabyś poprawić mi poduszkę... Proszę - starałem się brzmieć miło i łagodnie, choć wątpię, czy same starania coś dały. No ale zawsze można próbować.

Offline

#118 27-02-2015 o 19h29

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że przysiadłam się do niego i zadaję mu pytania. Odpowiedział mi wybiórczo, więc dowiedziałam się tylko, że spędzimy tu noc i wychodzimy jutro. Chłopak ma do załatwienia jakieś kolejne ważne sprawy. Przygryzłam wargę, zastanawiając się, w jaki niby sposób on chce poradzić sobie z tymi sprawami mając zszytą dziurę w boku i udzie. W zasadzie to jego sprawa. Mnie interesuje najbardziej co ma zamiar zrobić ze mną. Zamknie mnie w swoim mieszkaniu? Będzie ciągnął mnie ze sobą, żebym nie wyskoczyła z okna ani nie zrobiła innej głupoty? Daleko mi do tego, ale chyba wciąż nie zauważył, że nie mam zamiaru uciekać. Yo poruszył się i poprosił mnie, żebym poprawiła mu poduszkę. Zrobiłam to ostrożnie, nie chcąc sprawić mu żadnego bólu. W końcu to ja go dźgnęłam, więc powinnam się teraz jakoś zrehabilitować. Chyba najlepiej będzie, jeśli zostawię go w spokoju, bo widać na pierwszy rzut oka, że nie potrzebuje towarzystwa. Ba, mam wrażenie, że jeśli jeszcze raz go o coś spytam, to mnie ugryzie. Zawahałam się, a mój wzrok padł na łóżko obok. Położą kogoś na sali obok Yoshii'ego? Nie, to raczej nie możliwe... Skoro oboje mamy zostać w tej klinice, chłopak prawdopodobnie chce mieć mnie cały czas na oku i nie dopuści do tego, żebym oddaliła się do innego pokoju w celu wyspania się porządnie. Podeszłam do posłania, poprawiłam pościel leżącą na materacu i usiadłam na brzegu.
- Będziesz mnie jeszcze potrzebował? Strasznie chce mi się spać. Czy to łóżko jest przeznaczone dla mnie? - spytałam, ziewając po tym i zasłaniając usta ręką. Nie mogłam powstrzymać się od tęsknego zerknięcia przez okno na świat na zewnątrz, chociaż nie miałam zamiaru zostawiać rannego. Po prostu potrzebowałam świeżego powietrza. Śmierdziało tu środkami odkażającymi, od których już było mi niedobrze. Nie spytałam jednak czy mogę wyjść, bo to oczywiste, że nikt mnie stąd nie wypuści. Wciąż nie wiem, po co jestem mu potrzebna, ale z jakiegoś powodu wciąż nie odstawił mnie do domu, mimo że uratował mnie z rąk handlarzy żywym towarem.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#119 28-02-2015 o 21h53

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Spod pół przymkniętych powiek obserwowałem, jak Izzy podchodzi do przygotowanego dla niej szpitalnego łóżka i poprawia idealnie ułożoną pościel. W odpowiedzi mruknąłem potwierdzająco, nie mając siły i ochoty, by powiedzieć cokolwiek. To powinno być wystarczającą odpowiedzią, nie zachęcającą do dalszej rozmowy. Zamknąłem oczy i pozwoliłem zmęczeniu przejąć nad ciałem kontrolę.

***

Tej nocy śniła mi się ona. Wspomnienia w postaci koszmaru wybrały odpowiedni moment, by dać o sobie znać. Wszystko wyglądało tak, jak zawsze - odwrócona do mnie tyłem, z długimi, czarnymi włosami spływającymi po plecach pochylała się nad ciepłym wciąż ciałem. Z poziomu podłogi mogłem zobaczyć, jak zaciska chude palce na bladej ręce leżącego przed nią mężczyzny. Mężczyzny, którego zszarzałą koszulkę pokryła gęsta czerwień krwi. Płakała to mało powiedziane, z jej oczu wpływała rzeka łez i kończąc się na podbródku skapywała na posadzkę w postaci pojedynczych kropli. Gdyby silna dłoń nie dociskał mi policzka do kamienia skutecznie uniemożliwiając jakikolwiek ruch siedziałbym przy niej i próbował powstrzymać ten potok. Zabawne, ile razy bym nie śnił, tyle razy ogarniała mnie frustracja, gdy nie mogłem jej wesprzeć. I jak zawsze w tym momencie w pomieszczeniu rozległ się krzyk. Wysoki, pełen bólu krzyk wydobywał się z gardła.czarnowłosej dziewczyny, gdy barczysty mężczyzna odciągał ją ciała. Kopała i drapała osiłka nie chcąc odejść od martwego. Paznokciami zostawiła czerwone ślady na jego bladych rękach. Między tym całym zamieszaniem, którego zakończenie niestety znałem, wydawało mi się, że ktoś z przerażeniem wymawia moje imię. Z początku ignorowałem wołanie uznając je za chory wymysł mojego umysłu, jednak gdy głos się nasilił byłem już niemal pewien, że to nie dzieje się w śnie. Skupiłem się na krzykach spoza okrutnych wspomnień.
Po paru długich chwilach otworzyłem oczy. Pierwszym co ujrzałem, była spięta twarz mojego znajomego. Jego dłonie spoczywały na moich barkach, a usta układały się w pierwszą sylabę mojego imienia. Gdy napotkałem jego spojrzenie wyraźnie mu ułożyło i rozluźnił chwyt. Czując, że zaczyna mi brakować powietrza wziąłem parę głębszych wdechów. Czułem się, jakbym przed chwilą balansował na granicy życia i śmierci. Spojrzałem się pytająco na chirurga, jednocześnie obrzucając stojące za jego plecami pielęgniarki spojrzeniem, mogącym sugerować, że tą całą maszynerię, jaką ze sobą przywlokły, powinny jak najszybciej stąd zabrać.
- Tętno ci niebezpiecznie przyspieszyło , masz szczęście, że Izzy tu była i nas zawiadomiła. W każdym razie dobrze, że już się ustabilizowało.
Starałem się przetrawić to, co powiedział. Czyżby to wspomnienie miało na mnie aż taki wpływ? Nie, niemożliwe, nigdy wcześniej tak nie było. Ale jak do tej pory jeszcze ani razu nie byłem tak blisko osiągnięcia celu. Przymknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech.
- Na drugą stronę jeszcze się nie wybieram, do tego czasu zdążysz parę razy ujrzeć mnie na stole operacyjnym - odburknąłem niezbyt zadowolony. - Jest już dobrze, możesz tą całą aparaturę zabrać. A jak już wszyscy jesteśmy na nogach, to bądź tak łaskaw i zawieź mnie i Izzy do domu. Nie mam zamiaru marnować tu czasu.
- Nie ma mowy, przed chwilą prawie opuściłeś ten świat, nie wypuszczę cię stąd!
Spojrzałem się na niego znacząco. Wiele razy lądowałem pod jego nożem i wychodziłem następnego dnia, więc powinien się przyzwyczaić. I Nie pytałem go o pozwolenie ani zdanie na ten temat. Leżenia w łóżku szpitalnym było stratą czasu. Nim zdążyłem powtórzyć swoje żądanie usłyszałem, jak ten pyta się Izzy, co ona sądzi na ten temat. Westchnął zrezygnowany i przewróciłem oczami. Pięknie, do czego to doszło.

Offline

#120 03-03-2015 o 12h00

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Mruknięcie Yo odebrałam jako potwierdzenie tego, że chwilowo to moje łóżko. Chłopak zamknął oczy, co pozwoliło mi sądzić, że on także woli się przespać i nie będzie niczego potrzebował. Zdjęłam buty i wpakowałam się pod kołdrę. Jeansy piły mnie w brzuch i nogi, ale nie przeszkadzały zbytnio w zaśnięciu, więc postanowiłam je zostawić. Poprawiłam sobie pod głową poduszkę, przekręciłam się na bok i przez chwilę wpatrywałam się w Japończyka. Po chwili powieki zaczęły mi ciążyć i zasnęłam, z widokiem śpiącego chłopaka wyrytym w umyśle.
***
Obudził mnie Yoshii, wiercący się w prześcieradle, jakby śnił mu się koszmar.. Dyszał jak po biegu, a na jego czole perliły się krople potu. Zerwałam się z łóżka, omal nie przewracając się przez kołdrę, która owinęła mi się wokół nóg i wybiegłam na korytarz. Nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy. Przerażona stanem rannego runęłam jak burza do recepcji i urywanym głosem zawiadomiłam siedzące tam kobiety o tym, co dzieje się z Japończykiem. Jedna z nich pobiegła po lekarza, a druga podała mi szklankę wody i poleciła, żebym się uspokoiła. Zdenerwowana wypiłam całą wodę jednym potężnym haustem i wróciłam na salę, zanim kobieta zdołała mnie powstrzymać. Zamarłam w progu, widząc jak znajomy Yo pochyla się nad nim i woła go po imieniu. To ma wystarczyć?! Czemu nie użyją tego sprzętu, który przywlekły tu pielęgniarki?! Przecież muszą go ratować! Gdyby umarł, nie wybaczyłabym sobie tego. W końcu to przeze mnie jest ranny. Nie wybaczyłabym tego także personelowi szpitala, bo zamiast mu pomóc, oni stoją bezczynnie i obserwują krzyczącego. Nagle Yoshii ocknął się i potoczył wzorkiem po sali. Z daleka widziałam, jak jego klatka piersiowa szybko wznosi się i opada. Szybkim ruchem otarłam z oczu łzy, które nie wiadomo kiedy się tam nagromadziły. Nie chciałam, żeby ktoś widział, że zależy mi na życiu mężczyzny, który mnie porwał. Poprzez głośne bicie serca i szum krwi w uszach nie usłyszałam, o czym Japończycy rozmawiali, chociaż nie starali się mówić cicho. Zresztą, nawet gdybym słyszała to pewnie i tak rozmawiali w swoim języku, więc nic by mi z tego nie przyszło. W pewnym momencie jednak znajomy Yo zwrócił się do mnie, więc zmobilizowałam siły, żeby zrozumieć czego ode mnie chce.
- Nie wiem - bąknęłam w odpowiedzi na jego pytanie. - Skoro Yoshii chce wyjść, to chyba czuje się na siłach i nie trzeba go tu trzymać. - Zdecydowanie wolałabym, żeby ranny odpoczął w szpitalnym łóżku, ale wiedziałam już, że nie powstrzymają go przed wyjściem stąd. Poza tym, wolałam stanąć po jego stronie. W końcu mógłby się zdenerwować, że nie trzymam z nim.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#121 08-03-2015 o 16h30

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Skłamałbym mówiąc, że byłem zdziwiony jej odpowiedzią. Była tak przewidywalna, tak oczywista, że inna paść nie mogła. Nie po występie, jaki dała wczoraj. Choć doskonale wiedziałem, że to był nie tyle jej odruch, co sprawa narkotyków, ale i tak nie mogłem powstrzymać uśmiechu pchającego mi się na usta. Wszystko szło zgodnie z planem, oczywiście wyłączając wypadek w klubie. Teraz jedyną rzeczą, jaka dzieliła mnie od osiągnięcia celu był czas. Czas gojenia się tej przeklętej rany. Miałem tyle rozsądku, by poczekać, aż ta się zabliźni, jednak to mogło trochę potrwać. Więc jak wyglądał schemat na najbliższych kilka, jak nie kilkanaście dni? Siedzenie z Izzy w mieszkaniu i nie wypuszczanie jej stamtąd. Pod żadnym pozorem nie mogłem pozwolić, by gdziekolwiek sama poszła, bo to przekreśliłoby wszelkie szanse na dokonanie zemsty.
Z rozmyślania wyrwał mnie zrezygnowany głos znajomego chirurga, nie mającego sił na kłótnie ze mną. I dobrze, i tak bym nie ustąpił. Wydał kilka krótkich poleceń stojących za jego plecami pielęgniarkom i sam wyszedł z pomieszczenia. Niebawem automatyczne drzwi z cichym szumem zamknęły się za odzianymi w białe fartuchy kobietami. Machnąłem na Izzy, by ta nie stała po drugiej stronie pokoju i podeszła do mnie. Ignorując przeszywający ból uniosłem się do pozycji siedzącej i spuściłem nogi z łóżka. Delikatnie chwyciłem ją za dłoń i przysunąłem do siebie. Na policzkach dziewczyny widniały ślady łez, a lekko zaczerwienionymi oczami unikała mojego wzroku. Uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem w jej opięty ciasną bluzką biust.
- Dziękuję - wyszeptałem cicho. - Nie mam jeszcze zamiaru wybierać się na drugą stronę.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (08-03-2015 o 16h31)

Offline

#122 08-03-2015 o 18h19

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Spojrzałam na Yoshii'ego, żeby się upewnić, że zrobiłam dobrze, popierając go i zostałam nagrodzona uśmiechem. Nie zimnym, lecz takim prawdziwym, jakby chłopak cieszył się z tego, co zrobiłam. Jeszcze nie widziałam u niego takiego uśmiechu, a ten ogrzał mnie jak promień słońca. Sama nabrałam ochoty, żeby się uśmiechnąć, ale powstrzymałam się. Zrezygnowany Japończyk zgodził się, aby Yo wyszedł ze szpitala i wydał kilka poleceń pielęgniarkom, sam znikając za drzwiami. Stałam przez chwilę, obserwując krzątające się kobiety, aż w końcu one także wyszły i zostaliśmy sami. Chłopak przywołał mnie do siebie gestem, więc podeszłam do niego, zastanawiając się o co może chodzić. Gdy byłam już dostatecznie blisko, Yoshii chwycił mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Przestraszyłam się trochę, nie wiedząc czego chce i wbiłam wzrok w podłogę. A wtedy on... Przytulił się do mnie, chowając twarz w moich piersiach. Zamarłam na kilka sekund, słuchając jego podziękowań i zapewnień, że nie ma zamiaru umierać. Przez dłuższą chwilę milczałam, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa, a moje serce zalała fala ciepła. Chłopak nie był takim zimnym draniem, za jakiego go miałam. Miał ludzkie uczucia. Okazał je dopiero w obliczu rany, ale to nie zmienia faktu, że je okazał. Przysiadłam mu więc na kolanach i także go objęłam, uważając na jego bok i chowając twarz w jego koszulce. Odsunęłam się po kilku sekundach, domyślając się, że to przyjazne zachowanie może nie trwać zbyt długo.
- Nie.. Nie ma za co - wyjąkałam, rumieniąc się aż po cebulki włosów. - Kiedy stąd wychodzimy? - spytałam, żeby odwrócić jego uwagę od mojej czerwonej twarzy. Zaczęłam także podnosić się z jego kolan.

Ostatnio zmieniony przez Majerankowa (08-03-2015 o 18h37)


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#123 08-03-2015 o 20h03

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Przez chwilę trwałem w zdziwieniu spowodowanym zupełnie niespodziewanym posunięciem Izzy. Do nozdrzy uderzył mi jej zapach, gdy dziewczyna otoczyła mnie ramionami. Nieświadomie zrobiłem to samo, kładąc dłonie na jej talii. Wsłuchiwałem się w uspokajająco bijące serce, nim Izzy nie odsunęła się, by zadać również gryzące mnie pytanie. Już miałem jej odpowiedzieć, gdy przez rozsuwane drzwi do sali wszedł mój znajomy. Przez chwilę stał zdziwiony pozycją, w której nas zastał, jednak po chwili otrząsnął się i widać było, że za chwilę palnie coś nieodpowiedniego. Zmroziłem go wzrokiem powstrzymując przed wygłoszeniem komentarza.
- Właśnie teraz - odpowiedziałem na zadane chwilę temu pytanie. Poczekałem, aż dziewczyna zsunie mi się z kolan i sam stanąłem na nogi. W pierwszej chwili przeszedł mnie ostry ból i musiałem z powrotem usiąść na łóżku. Jednak to działanie z pewnością dałoby chirurgowi kolejny argument, do mojego zostania w szpitalu, więc podniosłem się znów, zaciskając zęby. Lewą rękę wpiłem w ramię stojącej obok mnie Izzy, a prawe oparłem na ramieniu kumpla. Zignorowałem jego rzucony pod nosem złośliwy komentarz i wspierając się na Europejce i Japończyku przekuśtykałem przez cały szpital, aż do recepcji. Omiotłem wzrokiem wiszący zegar ścienny, wskazujący godzinę czwartą nad ranem minut trzydzieści. Przydałoby się jeszcze tylko dowiedzieć, który mamy dzień, bo straciłem rachubę. Po zamianie kilku słów z recepcjonistką wyszliśmy, o ile można to tak nazwać, ze szpitala, wprost do otwartych drzwi karetki. Świetnie, lepiej być nie mogło. Biorąc pod uwagę wczesną porę i dość mały ruch, do mieszkania dotarliśmy bardzo szybko. Wysiadłem bez niczyjej pomocy, zdając sobie sprawę, że sąsiadka z rozciągniętą twarzą pewnie siedzi przy oknie i obierając jabłko ze skórki obserwuje wszystko, co dzieje się pod apartamentowcem. Potem by mi żyć nie dała sama świadomość, że mogłem się przed tą starą jędzą tak skompromitować. Wejście na górę zajęło mi trzy razy więcej czasu niż zazwyczaj, co było niezwykle denerwującym faktem. Kodem otworzyłem drzwi mieszkania, wszedłem do środka i z wyrazem ulgi na twarzy oparłem się o ścianę.
- Mógłbyś?... - Zwróciłem się do stojącego w drzwiach znajomego. Ten tylko spytał się, czy stoi tam gdzie zawsze, po czym wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

Offline

#124 08-03-2015 o 20h49

Miss'Superstar
Majerankowa
Beemoov ogarnij się
Wiadomości: 27 291

Link do zewnętrznego obrazka
Yoshii położył ręce na mojej talii, gdy nagle do pomieszczenia ktoś wszedł. Nie spojrzałam na drzwi, ale Japończyk nie wyglądał na zadowolonego z odwiedzin. Zmroził wzrokiem wchodzącego i powiedział, że wychodzimy właśnie teraz. Ostrożnie zeszłam z jego kolan. Obserwowałam jak powoli się podnosi, jak siada i znów wstaje. Złapał się mnie, wbijając mi palce w ramię, a ja wraz z jego kumplem odholowaliśmy go do recepcji. Kolega rzucił jakąś uwagę w ich języku, ale Yo nie odpowiedział. Przed wyjściem chłopak zamienił kilka słów z kobietami siedzącymi za długą ladą, a ja jeszcze raz podziękowałam im za ubrania. Weszliśmy do samochodu. Japończykowi poszło to lepiej niż ostatnio, co oznacza, że chirurg naprawdę się postarał. Jazda do mieszkania Yoshii'ego nie zajęła nam tak wiele czasu, jak jazda z jego mieszkania do centrum handlowego. Był wczesny ranek, który oświetlał miasto na bladoróżowo. W moim sercu wciąż gościło ciepło, które wpełzło tam po uśmiechu Yo. Wciąż na nowo rozpamiętywałam moment, w którym chłopak mnie przytulił. A może dali mu jakieś prochy na uspokojenie i na ból? To by wyjaśniało jego zachowanie.
Wejście na górę zajęło Japończykowi o wiele więcej czasu niż gdy po raz pierwszy z nim tam wchodziłam. Krzywił się przy każdym kroku, chociaż wyraźnie próbował pozostać niewzruszony. Już w mieszkaniu oparł się o ścianę i odesłał swojego przyjaciela, który bez słowa zbiegł na dół, rzucając mi tylko przelotne spojrzenie. Zamknęłam za nim drzwi, nie wiedząc czy nie powinnam zrobić coś więcej, niż zwykłe zamknięcie na klamkę.
- Posłałeś go po samochód? - spytałam, ponownie pomagając chłopakowi oprzeć mi się na ramieniu, żeby pomóc przejść mu do pokoju, do którego mnie poprowadzi.


https://66.media.tumblr.com/a79585b15b7fc52ce6d27f2f9814a19b/tumblr_inline_op9jh0YOA71t67szg_540.gif

Offline

#125 08-03-2015 o 21h40

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka

Ramię Izzy nie było zbyt pewną podporą, dlatego też drugą ręką opierałem się o ścianę. Ból w boku był niemiłosierny, o udzie nie wspominając. Oczywiście przyznanie się do tego nie wchodziło w grę, jeszcze gotowi by byli zamknąć mnie w szpitalu i nie wypuszczać,  tego na pewno bym nie zniósł. Dużo lepsze od tego było leżenia we własnym łóżku, w znajomym pokoju. Tam też skierowałem pomagającą mi Izzy.
- Tak, powinien tam stać. Może nie w tak idealnym stanie, jak te dwa czy trzy dni temu, ale raczej nie zdemolowali go tak bardzo. - Aż mną zatrzęsło na myśl, jak mogli oszpecić moje oczko w głowie. Wizja wybitych lamp, wgniecionej karoserii i pozostałości po czarnym lakierze stanęła mi przed oczami. Gdybym ich tylko miał teraz przed sobą i był w lepszej formie pourywałbym im głowy.
W miarę szybkim jak na moje obecne możliwości tempie pokonaliśmy ten niewielki odcinek między drzwiami, a moim pokojem. Usiadłem na łóżku oddychają ciężko. Miałem nadzieję, że opatrunek założony w szpitalu wytrzymał tą podróż i krew nie zacznie wyciekać spod bandaża. W razie czego powinienem jednak zabezpieczyć się przed taką możliwością. Jeśli dobrze pamiętałem w jednej z szafek kuchennych z lekami powinny być gazy. Poprosiłem Izzy o przyniesie ich wraz z środkiem przeciwbólowym i szklanką wody. Potem ułożyłem się w miarę wygodzie na materacu i walczyłem z sennością oraz bólem. Każda moje komórka wręcz błagała o odpoczynek, jednak chciałem poczekać, aż Izzy wróci z potrzebnymi rzeczami.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 ... 3 4 5 6 7