~ Arashi Kawamura
Słyszałam że ktoś woła moje imię, potem staje przy mnie... Dora, tak to była ona - rozpoznałam jej głos, chociaż w moich uszach brzmiał on trochę jak zdeformowany. Otworzyłam nieobecne oczy i spróbowałam poruszyć nogami. Nie mogłam... Tak samo jak nadal bolała mnie klatka piersiowa. Całkowicie straciłam świadomość, nie wiedziałam co się dzieje, kręciło mi się w głowię. Jakoś udało mi się wstać na kolana. Rozejrzałam się, wszystko było takie niewyraźnie...
- Zabierz mnie stąd... Jak najszybciej... Nie chcę tu być... - powiedziałam do niej cicho wyciągając w geście prośby ręce w jej stronę.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#101 09-12-2013 o 20h15
#102 09-12-2013 o 20h26
Link do zewnętrznego obrazka
Kiwnęłam tylko głową i chwyciłam ją pod ramieniem. Teraz utrzymywałam na sobie cały jej ciężar, jednak nie przeszkadzało mi to, jak dla mnie była nawet lekka. No tak, ma przecież tylko trzynaście lat...
- Wracamy. Do domu - powiedziałam. Teraz ta paskudna, wredna, zdecydowanie mnie nie znosząca dziewucha naprawdę kojarzyła się z dzieckiem...
Ludzie nie przyglądali się nam specjalnie. To było na porządku dziennym dla niektórych dzieciaków w naszym wieku, zwłaszcza wyglądających tak, jak my. Mogłabym co prawda zniknąć z nią w zaułku i rozwinąć skrzydła... Ale bałam się, że jej nie utrzymam, albo, że w pewnym momencie sama upadnę z wycieńczenia. Poza tym, byłyśmy niedaleko... Musiała mi o wszystkim powiedzieć. Może broń Niny zadawała obrażenia Arashi, wbrew przekonaniom Anielicy? Nie wiedziałam, ale liczyłam, że mi powie. Chciałam wiedzieć, czym było to zagrożenie dla jej życia.
#103 09-12-2013 o 20h56
~ Arashi Kawamura
Kiedy tak szłam tuląc się do jej boku, poczułam dziwne ciepło... Tfu! Wypluj to Arashi, już! Co ja wygadywałam...? Czułam do Dory coś co nazywa się rodzinną miłością? Ta, jeszcze czego... Nie wierze w swoją głupotę, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę. Za mocno uderzyłam łbem o chodnik, teraz mi się coś w mózgu przestawiło (zacznijmy od tego czy ja go mam...)
- Doro... O-ona nie wróci prawda...? - spytałam ją cicho
#104 09-12-2013 o 21h20
Link do zewnętrznego obrazka
Zamrugałam zdziwiona. Kto taki? Z resztą, nie ważne. Powie mi później, a jeśli zajdzie taka potrzeba, obronię ją... Bo przecież jest ważna... Znaczy dla Agraela, nie?!
- Nie wróci. A nawet jeśli, nie martw się. Jesteś bezpieczna - wyszeptałam. - A teraz oprzyj się na chwilę o ścianę. Muszę otworzyć drzwi - wyjaśniłam i ułożyłam ją przy bramie do budynku. Nasze drzwi ciężko było otworzyć obiema rękami, a co dopiero jedną, musiałam mieć więc wolne obydwie. Potem podniosłam ją ostrożnie z powrotem i weszłyśmy do windy. Mnutę później byłyśmy już w mieszkaniu, które przecież zostawiłam otwarte. Położyłam ją na łóżku w jej nowym pokoju, po czym poszłam z powrotem do korytarza i zamknęłam drzwi. Co jak co ale nie chciałam, by ktoś tu wszedł, choć założę się, że zniknęła nam już połowa rzeczy. Nie przejmowałam się tym jednak aż tak bardzo, w pokoju obok była pewna osoba, której czułam się, szczerze mówiąc, nawet potrzebna...
- Powiesz mi, co się stało? - spytałam ostrożnie, gdy do niej wróciłam.
#105 09-12-2013 o 21h40
Alice Earths
Strzelałam, a moja amunicja się nie kończyła. Po chwili Dora do mnie podleciała, powiedziała że porozmawiamy później. Kiwnęłam głową, ale szybko dodała żebym przeżyła, spojrzałam na nią z zaskoczeniem.
- Na pewno przeżyje.. - Powiedziałam trochę przerywając.
Kiedy odleciała, zeskoczyłam z drzewa i nabierałam aż dwie strzały na jedną cięciwę. Wystrzeliwałam tak że trafiało dwóch demonów, a że wszystkie strzały i inne bronie brały się od mej mocy. To mnie wtedy to osłabiało, usłyszałam wiadomość od Shiloh. Szybko pozbierałam myśli i jej odesłałam odpowiedź. Postaramy się to utrzymać, ale cały czas nowi przychodzą.. Odpowiedziałam na jej wiadomość, na pewno mnie rozpoznała ja już prawię oklapnięta z sił. Nie miałam już żadnej strzały, zaczęłam szukać ręką, nic. Demony coraz bliżej mnie szybko wyjęłam miecz, Radości. I zaczęłam nim z ciężkością wymachiwać, jeżeli nie mam siły. To miecz już z trudem udźwignę. Wzbiłam się do góry i ustawiłam miecz na wbicie go w ziemie, i zlatywałam na dół. Chciałam je przechytrzyć, i wtedy ciach zrobiłam półkole z miecza. Cały rząd wybity, ale niestety coraz więcej przychodziło. Ja już nawet nie dawałam rady skrzydła rozwinąć. Wyjęłam łuk i znalazłam jedynie pięć strzał, miały truciznę. Trucizna? Nie! Za dużo mocy straciłam wystrzeliłam te pięć strzał, i upadłam na ziemię. Oddałam się nicości, nie miałam sił już się przebudzić. Mój czas się nie kończył, moja siła dobie końca. Ale zawsze w każdej chwili była szansa że się przebudzę..
#106 09-12-2013 o 22h05
~ Arashi Kawamura
Nie miałam na nic siły... Czułam, jak z każdą minutą traciłam jej coraz więcej mimo że nic nie robiłam. Chyba Dora nie jest taka, za jaką ją na początku wzięłam.
- No bo... Ja byłam w parku i, tam była tez moja matka. Ale jako anioł... A-a o-nna była demonem przecież... I ona zobaczyła moje oczy, a ja wtedy byłam wilkiem no i... Zerwała mi obroże i wtedy ja się jej naprawdę wystraszyłam b-bo ona chciała mnie zabić... To ja po prostu ze strachu uciekłam... A dalej już nic nie pamiętam... No tylko to że zabolało mnie w klatce piersiowej i nogi odmówiły mi posłuszeństwa i-i g-głowa... Strasznie bolała - tłumaczyłam jej tak chaotycznie, że nie jestem pewna czy zrozumiała...
Ostatnio zmieniony przez JasmineRose (09-12-2013 o 22h05)
#107 10-12-2013 o 06h30
Shiloh Gracia
Wygrywałam. Siostra cofała się przed moimi atakami i robiła się coraz słabsza. Nagle coś poczułam. Alice... Nie pozwolę na to! To że moja podopieczna umierała wywołało u mnie wybuch gniewu jakiego bym się po sobie niespodziewała. Zaatakowałam. Mój miecz zadawał ciosy tak szybko że zmienił się w białą smugę światła. W końcu wypadł jej miecz a ja bez zastanowienia przecięłam jej ciało w pół. Rozsypała się. Była jak z szkła. Gdy miecz ją przeciął usłyszałam dźwięk podobny do tego gdy rozbije się szklanka. We mnie znowu powróciło światło. Otworzyłam oczy. Spadałam. Szybko rozłorzyłam skrzydła i poszybowałam w górę. Wokół mnie utworzyły się ptaki których pióra żarzyły się niebiańskim ogniem. Były podobne do kolibrów ale były większe i miały długie ozdobne ogony. Ptaki zleciały na potwory a ja dalej szybowałam szukając... Jest! Szybko zanurkowałam i akurat zabiłam potwory które chciały ją zaatakować. Zemdlała... Wzięłam ją na ręce i pofrunęłam w bezpieczne miejsce. Tam ją zostawiłam. Wzleciałam aby zawisnąć nad przepaścią którą utworzyła Deija. Skuliłam się i ułożyłam skrzydła wokół mojego ciała. Byłam w tej chwili pierzastą kulką unoszącą się kilka metrów nad ziemią. Powoli zaczynała się gromadzić energia. Rozwijałam powoli skrzydła a między moimi dłońmi stworzyła się biała kula. W tej chwili osłoniłam tarczą niewinnych i sojuszników. Kulę wycelowałam w dziurę z której wychodziły demony. Trafiłam... Fala eksplozji rozniosła się po mieście. Stwory zamieniły się w proch nawet ten olbrzym. Udało się... W tej właśnie chwili zamknęłam oczy. Straciłam wszystkie siły. Nieubłaganie spadałam ku przepaści. Czyli tak umrę? Smutne...
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (10-12-2013 o 10h31)
#108 10-12-2013 o 06h39
Link do zewnętrznego obrazka
Kiwnęłam głową. A więc to jej matka, nie magia Niny... Choć teraz nie wiedziałam już, co gorsze. Choć z drugiej strony, teraz skoro już znałam prawdę, mogłam ją obronić.
Poza tym wierzyłam, że jej matka będzie na tyle inteligentna, by uniknąć obrażeń od zadających je Aniołom zaklęć nałożonych na naszą kryjówkę. W każdym razie, miała na to tylko jedną szansę.
- Nie martw się, nie pojawi się znów skoro jest Aniołem. Na tym miejscu jest nałożone tyle klątw, że nie ma mowy, by się pojawiła. A teraz poczekaj, poszukam u Araela jakiegoś wzmocnienia dla Ciebie... - po czym wyszłam na chwilę z pokoju. Arael miał pełno różnych ludzkich lekarstw, jak i zabronionych w Niebie zaklęć i mikstur, jakie stworzone były dla Demonów... Na nas jako Upadłych działały tylko częściowo, byłam więc pewna, że Arashi od razu powinno to postawić na nogi.
#109 10-12-2013 o 12h45
Zauważyłem że Shilon wróciła, całe szczęście. Teraz trzeba rozprawić się z tymi hordami demonów, one dawały Deiji siły. Wiem doskonale że znów będzie próbowała wrócić, armia sprawiedliwych uznała że to ni czas na ostateczną walkę, to dopiero początek. Walczyłem z jakimś większym demonem gdy poczułem że pode mną otwiera się portal i zaczyna mnie pochłaniać. Był na tyle silny że nie mogłem z niego wylecieć, ciągnął mnie w dół, prosto do piekła. Wciągnął mnie już do połowy, próbowałem z tym walczyć, ale nie mogłem, nikt nie mógł mi pomóc bo otoczyła mnie spora liczba demonów. Zobaczyłem jak Shil spada, nie mogła zginąć, nie teraz!
-SHILOH!
Użyłem resztki sił by krzyknąć, później wciągnął mnie portal.Znalazłem się w miejscu w którym wyczuwałem aurę dużo gorszą niż ta Deiji. Rozejrzałem się byłem między światami, to z pewnością nie było piekło,byłem w krainie cienia, był to świat równoległy do ziemskiego i obojętny dla wszystkich więc skąd ta aura. Czyściec był miejscem przejścia, nie powinno być w nim żadnych sił, ani z piekieł ani z nieba. Stałem w pomieszczeniu z wielką ilością kolumn, ta zła aura od kogo pochodziła, znałem kiedyś podobną to nie możliwe, Lucyfer przysłał tu kogoś ze swoich podwładnych? A może sam przybył na spotkanie? Nie pomyliłem się, zobaczyłem go jego potężne czarne skrzydła, twarz zmasakrowana przez nienawiść. Dawniej był potężnym aniołem, teraz stał w demonicznej formie z wyciągniętymi rękoma jak by mnie oczekiwał. Podszedłem do niego był za nim portal do piekła, ogarnęła mnie wściekłość, jadowita złość i chyba żal, przebiłem go mieczem, a on wpadł w portal śmiejąc się. Nie jesteś gotowy by dołączyć powiedział. Nie możliwe że nic mu nie zrobiłem, to chyba jedna z jego sztuczek. Nie czas by o tym myśleć zaraz zamknie się portal musi mi się udać. Podfrunąłem i z całą siłą jaką miałem podbiłem się do góry, znów byłem w świecie ludzi. Ciężka atmosfera demona już tu nie sięgała, z czyśćca też udało mi się go na razie usunąć, zobaczyłem jak Shil spada. Szybowałem do niej najszybciej jak mogłem, złapałem ją w locie i uniosłem do góry. Była bezpieczna, przynajmniej do póki Deija nie da o sobie znać.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (10-12-2013 o 12h49)
#110 10-12-2013 o 15h47
~ Arashi Kawamura
Popatrzyłam na nią lekko speszona. Chciałam z nią porozmawiać, tak jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami. Być może nawet miałam zamiar ją przeprosić i... coś jej powiedzieć.
- Doro, ja... - zaczęłam niepewnie - Przepraszam... - wydusiłam w końcu.
Biłam się z myślami, nie byłam pewna jej reakcji - chciałam aby zrozumiała że kocham ją matkę, której nigdy nie miałam...
Ostatnio zmieniony przez JasmineRose (10-12-2013 o 15h47)
#111 10-12-2013 o 15h51
Alice Earths
Moja dusza, odeszła zwiedzać świat. A mnie zostawiła, leżącą na ziemi. Nie wiem, ale ja nadal słyszałam wszystkie myśli. Usłyszałam, myśli Shiloh. Wygrała! Ucieszyłam się w myślach, leżałam obezwładniona. Każdy demon już mógł mnie poćwiartować jak jakieś zwierzę. Lecz leżałam obojętna, umierałam czy żyłam? Moje pytanie nie dostało odpowiedzi. Poczułam jak ktoś mnie wziął na ręce. Czy powinnam już nie czuć niczego? Lecz cały czas wszystko słyszałam, wszystko czułam. Zostałam przeniesiona, ale przed chwilą ukazywały mi się zdarzenia. Dora? Zaczęłam biec przez polany żeby ją spotkać, ale ona oddalała się i prysła jak proch. To było złudzenie, więc kto wszedł do mojej głowy i zaczął się bawić moimi zdarzeniami?! Szukałam Dory (w swojej przeszłości), nie znalazłam jej. Nagle ktoś wyszedł, na pewno to był demon. Bawił się mną jak lalką na zawołanie! Miałam miecz, łuk wszystko. Wyciągnęłam miecz, ale zaczęła mnie okrążać jakaś dziwna czarna moc. Pewnie ataki. A może to przyszłość? Może to się ma stać? Zaczęłam unikać ciosów, jestem tak jakby w czyjejś głowie, lub ten "ktoś" jest w mojej głowie.
- Pokaż się! - Krzyknęłam do tajemniczej postaci.
W rzeczywistości było słychać, jak mówię to co mówię w tym momencie. Ale to nie było jęczenie. Tajemnicza postać się nie pokazała. Więc kim ona była? Czy zostanę już tu na zawsze?
Ostatnio zmieniony przez Eminaria (10-12-2013 o 15h54)
#112 10-12-2013 o 15h57
Link do zewnętrznego obrazka
Wróciłam i usłyszałam to. Uniosłam brwi do góry.
- ... Za co? - spytałam. Niewykluczone, że wiedziałam, o co jej chodziło, jednak chciałam to usłyszeć, przecież mogłam się mylić. Jednak jeśli nie, też chyba powinnam ją przeprosić... Do tej pory traktowałam ją tylko jak powinność, którą chcąc nie chcąc, polubić trzeba... Tymczasem, ech gdyby wiedziała, że to pomyślałam, pewnie dostałabym w łeb, ale... Była całkiem nieporadna, gdy była samotna... Potrzebowała kogoś, kto byłby z nią cały czas. I nie dziwię jej się, wręcz przeciwnie. To samo czułam, gdy Sprawiedliwość opuścił Niebo... Właśnie, gdzie on jest? Aura Deiji zniknęła, wcześniej przecież już stąd ją wyczułam...
"Znalazłam Arashi, jest bezpieczna. Czy wszystko okej?", spytałam, po czym podałam leżącej miksturę wzmacniającą.
- No, do dna.
#113 10-12-2013 o 16h08
~ Arashi Kawamura
- Za to, jak Cie traktowałam - objęłam ją mocno - Kocham Cie jak siostrę, jak matkę... Jak swoją najbliższą rodzinę - wyjąkałam z łzami w oczach.
Naprawdę chciało mi się płakać. Poczułam do niej w końcu mocne uczucie, mocną więź. Dlaczego wcześniej tak bardzo jej nie lubiłam...? Może właśnie dlatego że nie mogłam pogodzić się z uczuciem samotności i tego że ona sama nic do mnie nie czuła? Doro, proszę... Nie odrzucaj mnie....
Ostatnio zmieniony przez JasmineRose (10-12-2013 o 16h09)
#114 10-12-2013 o 16h41
Link do zewnętrznego obrazka
Jako Upadły Anioł Uczciwości wiedziałam, że nie kłamie, przez co jeszcze mocniej poczułam to, że wcale jej nie nienawidzę... Przytuliła mnie i zapłakała. Pierwszy raz widziałam płaczącego Demona. Pogłaskałam ją po głowie, dając jej płakać, póki nikogo poza nami w domu nie było.
- Nie przejmuj się tak, nie jestem zła - powiedziałam cicho. - Z resztą nie powinnam, sama też powinnam Cię przeprosić, wcale nie byłam lepsza. I... Nie wiem... Chyba też Cię kocham... Ale teraz proszę, wypij to, nie chcę, żeby ktokolwiek widział Cię w tym stanie. - przerwałam natychmiast, po czym podałam jej szklaną butelkę z gęstym, ciemnoczerwonym płynem. Przecież nie możemy się obie rozkleić...
#115 10-12-2013 o 16h50
Shiloh Gracia
Nie mogłam nic zrobić. To było naprawdę przerażające. Opadałam bezwładnie w stronę czeluści. Mój koniec zbliżał się nieubłaganie a ja nie mogłamsię poruszyć. Dlaczego? Co ja złego zrobiłam? Może takie było moje przeznaczenie? Teraz to już chyba nie ma to znaczenia i tak dostanę w piekle darmowe pranie mózgu. Zabawne zawsze myślałam że nigdy mi się to nie przydarzy przecież mieli Deije. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dotyk a po nim mocne szarpnięcie. Otworzyłam oczy. Arael... Łzy same popłynęły mi po policzkach. Nie miałam już sił by na niego patrzeć. Powieki bezwładnie opadały. Łzy jednak płynęły. Dlaczego za nim nie poszłam... Przecież Deija mi to uniemożliwiła jednak byłam na tyle silna by to zrobić.
- Prze... przepraszam... - i to na tyle ile mogę powiedzieć. Już po tych słowach nie czułam łez nie czułam kompletnie nic. Byłam przytomna a zarazem nie. Tak jakbym była w moim ciele zamknięta. Nagle coś poczułam. Ból tak dotkliwy że aż nie do wytrzymania. Nie mogłam krzyknąć. Nie miałam siły. Wszystko mnie bolało tak jakbym była poparzona. Wtedy właśnie straciłam przytomność.
#116 10-12-2013 o 16h55
~ Arashi Kawamura
Wzięłam do ręki szklankę i wypiłam szybko płyn. Skrzywiłam się lekko czując kwaskowaty posmak.
- Powiedz... Nie odrzucisz mnie, prawda? - spytałam po chwili patrząc na nią ze łzami w oczach.
Chciałam aby była dla mnie drugą matką... ,,Nie dorzucaj mnie proszę'' - to pokazywała moja twarz. Zaczęłam głośniej płakać. Wręcz wyłam ze smutku. Doro, Doro dlaczego...?
#117 10-12-2013 o 17h57
Link do zewnętrznego obrazka
Skrzywiła się przez miksturę. Cóż, wyborne to one nie były, to przyznać trzeba. Ale wiedziałam przynajmniej, że dziewczyna zaraz poczuje się lepiej.
Nie udałoby się to jednak nawet z pomocą tej mikstury, gdybym teraz jej nie odpowiedziała.
- Nie odrzucę... Nie mogę. - powiedziałam. To była wieczna obietnica, która zatrzymała mnie przy niej. Teraz nawet, gdyby wszyscy Upadli wrócić by mieli wrócić do Nieba, ja... Ja musiałabym znaleźć inną Uczciwość. Moje skrzydła nagle się pojawili i pociemniały nieco. - Obiecuję.
#118 10-12-2013 o 19h23
Nina Wiliamson
Wygraliśmy, udało się nam. Upadłam zmęczona na plecy choć mimo to uśmiechałam się. Słyszałam wiele odgłosów w okół mnie. Głos Araela, niestety byłam zbyt wykończona by się ruszyć. Bolały mnie wszystkie mięśnie, energia była prawie zerowa. Leżałam więc zadowolona na plecach ciężko oddychając. Podniosłam się cudem wręcz do pozycji siedzącej.
-Sądzę że wszystko wróci do normy-powiedziałam. Choć nie byłam do końca pewna. To nie zależy odemnie. Lecz powinno wrócić.
#119 11-12-2013 o 12h08
Szybowałem w miejscu trzymając Shil na rękach. Obserwowałem jak demony cofają się, a anioły są zmęczone.Gdy nie było już wcale demonów krzyknąłem.
-CO Z WAMI! JESTEŚCIE SŁABI! NIE MÓWCIE ŻE AŻ TAK OSŁABLIŚCIE OD CZASU MOJEJ NIEOBECNOŚCI!
Ogarnęła mnie wściekłość, nie trenowali należycie, zawiedli mnie. Gdy jeszcze byłem aniołem trenowałem ich tak, że ta potyczka była by wtedy dla nich błahostką.
-WY CHCECIE NAZYWAĆ SIĘ ANIOŁAMI! JA UPADŁY JESTEM SILNIEJSZY NIŻ WY! WŁAŚNIE SPOTKAŁEM LUCYFERA COŚ PLANUJE, A WY WSZYSCY JESTEŚCIE SŁABI!
Podleciałem do Alice, ułożyłem Shil obok, i sprawdziłem co się z nią dzieje. Chyba miała wizję, najsilniejszą jaką do tej pory u niej widziałem. Położyłem jej rękę na czole. Gdy była młoda często miała takie wizje, zawsze wybudzała się gdy do niej mówiłem.
-Alice wybudź się, nic ci nie grozi. Ocknij się.
Otworzyła oczy, nakazałem zbierać się im, a sam wziąłem Shil na ręce i odleciałem. Wylądowałem na wieżowcu na którym spotkałem się z Niną. Docuciłem anielicę, była mocno skołowana, a ja popatrzyłem na nią.
- Shil udało Ci się, pokonałaś ja, ale to tylko na razie oni coś knują i to od dawna, boje się że wybuchnie druga wojna. Nie mogę z Tobą zostać bo jestem Twoim słabym punktem, ale jeśli będziesz potrzebować pomocy wezwij mnie a przybędę.
Wysłałem wiadomość do Samuela gdzie znajdzie swa przywódczynię, nałożyłem na to miejsce potężną barierę mentalną, tylko czyste anioły ją wyczują. Sam odleciałem w stronę domu, podesłałem Ninie miejsce gdzie możemy się spotkać jeśli nadal chce do mnie dołączyć ma się tam ze mną spotkać.
#120 11-12-2013 o 13h37
Shiloh Gracia
Ktoś wyrwał mnie z stanu omdlenia. Rozumiałam go ale bardziej skupiałam się na bólu. Wezwać? Wygrałam? Chciałam krzyczeć. Słaby punkt? To poparzenie przenosiło się na skrzydła. Odchodzi? Czułam już swąd spalenizny. Odleciał.
- My już nie jesteśmy aniołami... -szepnęłam. Pióra się paliły i pozostawała zaróżowiona skóra. U innych działo się to samo. Zostaliśmy zdradzeni. Pozostała skóra i kości. Po chwili skrzydła zaczęły porastać czarne pióra. Oni tam są. Gdy moje skrzydła były już czarne powstałam. Zamieszki dwie przecznice od tego miejsca. Czyli stąd brała siłę... W drugiej części miasta strajk robotników. Czułam słabość a zarazem siłę. Ja jej nie pokonałam.... Ja ją zabiłam. Jednak Lucyfer był na to gotowy najważniejsi byliśmy my. Będąc tutaj nie mogliśmy pomóc. Czyli to dlatego byliśmy tacy słabi... Niebo się waliło i teraz nie mamy dokąd wrócić. Podeszłam do Alice. Opadłam obok niej zrezygnowana. Spóściłam głowę a pasma kolorowych włosów przykryły moją twarz i łzy. Przynajmniej włosy mi pozostały oraz dusza. Dusza anioła który stracił dom. Ciekawe co zrobili z tymi co byli w niebie. Nawet nie chcę o tym myśleć.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (11-12-2013 o 13h42)
#121 11-12-2013 o 14h20
Alice Earths
Patrzyłam się w swojej nawiedzonej wizji. Kręciłam się w kółko bając się o swoje życie. Aż usłyszałam głos, musiałam się skupić kogo.. Był to Arael. Poczułam jego rękę na głowię, lecz nie mogłam się uspokoić. Potem zaczął mówić, żebym się ocknęła nic mi nie grozi. Te słowa parę razy słyszałam w myślach, w swojej nawiedzonej wizji, złapałam się za skronie i próbowałam powrócić na ziemię. Udało się, lekko otworzyłam oczy i złapałam oddech. Wcześniej nie oddychałam, spojrzałam się na Shiloh. Której skrzydła znikały i stawały się czarne. Co się stało? Moje skrzydła też były czarne, spojrzałam na inne anioły, już nie było białych skrzydeł lecz wszędzie czarne. Skierowałam wzrok na Shil, która usiadła koło mnie i spuściła głowę. Opiekuńczo położyłam swą dłoń na jej ramieniu, spojrzałam się na niebo i chciałam się dowiedzieć co z aniołami w niebie. Niebo, niszczyło się na milion maluteńkich kawałeczek. Wizję z aniołami w niebie, powiedziały mi że wszystkie tam anioły.... były martwe. Wtedy oszołomiona wstałam na swoje nogi, kręciło mi się w głowie, ale poczułam się aniołem bez domu odrzucony na ulicę, pełnych niebezpieczeństw. Zauważyłam, jak Arael odlatuje, szybko rozwinęłam skrzydła i poleciałam zanim. W ułamek sekundy byłam tuż obok niego.
- Arael, ty nie wiesz jednej rzeczy... Bo tak ogólnie nie jesteśmy już aniołami. - Z zakłopotaniem wypowiedziałam, pokazałam mu swoje skrzydła. - Wszyscy, nie mają domu. A niebo się niszczy.. Więc jest, jedyna okropna rzecz.. Może.. Może być kolejna wojna.. - Wypowiedziałam z wielkim trudem jąkając się, spojrzałam na niego z łzami w oczach.
Wiedziałam, że będę musiała żyć jako śmiertelnik. I nikt, nie przyjmie mnie i innych. Bałam się co odpowie, przecież na prawdę może nie przyjąć. Dlaczego sobie ubzdurałam że mnie przyjmie pod dach. Poddałam się w końcu, moje serce było złamane, poćwiartowane na kilka kawałków. I po prostu resztki serca zabrano, z mego ciała, moja dusza powróciła, ale nie dawna jak kiedyś. Wszystko się zmieniło, cały świat się zmieniał..
#122 11-12-2013 o 14h48
Shiloh Gracia
Alice poleciała. Łzy przestały płynąć a ja poczułam coś nowego. Zazgrzytałam zębami i z całej siły walnęłam w podłogę. Poleciały kawałki gruzu. Czyli to jest złość... Wzleciałam w powietrze i jakieś 20 metrów nad ziemią wisiałam niezdecydowana. Gdzie polecieć? Jednak zamieszki będą lepsze. Skierowałam się w tamtą stronę. Po chwili doleciałam. Przycupnęłam jak sęp na budynku. Zaczęłam czerpać złą energię. Ich bunt, złość i brutalność smakowały słodko. Przymknęłam oczy z zadowolenia. Shiloh przestań to nie ty! - krzyczał jakiś głos w mojej głowie. Uśmiechnęłam się.
- Teraz to ja... - szepnęłam. Zaczęły się przepychanki. Ich ból był jak nektar. Znowu przepełniała mnie energia. Tak patrząc pod pewnymi względami warto jest być upadłym. Nigdy nie myślałam że te złe emocje tak słodko smakują.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (11-12-2013 o 14h50)
#123 11-12-2013 o 15h11
Nina Wiliamson
Moje skrzydła zrobiły się czarne. Jednak po chwili usłyszałam Araela. Podniosłam się i ruszyłam w miejsce gdzie mieliśmy sie spotkać. Krzyki że jesteśmy słabi troszkę zabolały, ale była to prawda. Ja starałam się być silna ale dużo energii straciłam na przesłanie mu wiadomości. Doleciałam to tego miejsca i usiadłam. Myślałam nad wszystkim, nad sobą, życiem, niebem. Może niebo upadło i nie wróci, lub Bóg znów przejmie kontrolę. A jeśli będzie chciał mnie ukarać? Usiadłam na krańcu budynku i patrzyłam na ludzi. Udało się nam pokonać demony i Dejię ale nie Lucyfera. Moje krótkie włosy rozwiał wiatr a ja sprawiłam by ludzie mnie nie widzieli, mogli by mnie wziąć za biedną dziewczynę chcącą zniszczyć swoje życie. Miałam na sobię krótką podartą przez walką sukienkę, włosy raczej troszkę brudne od kurzu, bose stopy. Ale ja lubiłam ten stan. Teraz pozostało mi jedynie czekać na Araela.
#124 11-12-2013 o 16h24
Link do zewnętrznego obrazka
Udało się. Shiloh pokonała siostrę, ale... Staliśmy się upadli. Staliśmy? Skrzydła moich towarzyszy pokryły czarne pióra. Tylko ja nie doświadczyłem zmiany, nawet blizny na plecach mnie nie zapiekły, tak jak to było poprzednio. Nie czułem również różnicy w toku myślenia.
Poleciałem do miejsca, które 'wskazał' mi Arael. Szybowałem w postaci ptaka, aż w końcu ja zoaczyłem.
- Shiloh, niebo niedługo spadnie. Bóg pokazał mi wizję przyszłości, którą możemy zmienić. Co zamierzasz? - byłem śmiertelnie poważny. Stałem za nią wpatrując się w jej sylwetkę.
- Wiesz, ze odkąd do ciebie dołączyłem, zawsze byłem po twojej stronie... - urwałem, czekając na jaj odpowiedź. Jeśli postanowi stać się prawdziwym upadłym, nie będę miał wyboru i ją opuszczę. Wcale nie czuję się demonem, nie stanę się nim ponownie.
#125 11-12-2013 o 16h35
Shiloh Gracia
Nagle przybył Samuel. Wstałam i się uśmiechnęłam. Tak uśmiechnęłam się. Byłam nadal tą samą Shiloh tylko odkrywałam nowe uczucia i przeżycia. Było to naprawdę ciekawe. Czerpanie siły zarazem z niezgody i pokoju. Bycie pomiędzy...
- Musimy temu zapobiec. Wiem że byłeś... Jesteś moim najwierniejszym sojusznikiem... Nie, nie sojusznikiem bo przyjacielem - powiedziałam i zachichotałam. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Nie myślałam że tak łatwo się do niego przywiąże. Przecież był demonem...
- Nie wiem jednak co zrobić... -szepnęłam. Byłam delikatnie zagubiona. Co mamy począć? Nie mamy dokąd wrócić a niebo powoli umiera i niedługo spadnie na ziemię i wszystko unicestwi. Co my możemy zrobić?