Wojna, nie wojna... Szczerze mówiąc niezbyt go interesowały sprawy polityczne. Lucas jest straszy, wiec to on przejmie tron. Sky nie miał mu tego za złe. Przeciwnie! Cieszył się, że może uniknąć tego dość ciężkiego obowiązku. Ale trzeba przyznać, że lepiej mieć spokój. A wojna jest jego zaprzeczeniem. Ale tym niech się martwią dorośli. Znudzony przechadzał się po zamku. Nie mając co robić postanowił pójść do brata. Można by go trochę pomęczyć głupimi żartami. Nawet miał jeden przygotowany idealnie na tą okazję. Z szerokim uśmiechem wparował do komnaty Lucasa, nie zawracając sobie głowy pukaniem. Ta ciamajda i tak nie ma nic do ukrycia.
-Ej, brat! Słyszałeś ten kawał o...- urwał widząc, że jest sam. Trochę dziwne. Jego wzrok natychmiast spoczął na mieczu przytwierdzonym do ściany. Chłopak cofnął się na korytarz i rozejrzał z uwagą. Widząc, że nikt nie nadchodzi, po cichu zamknął drzwi i z wyszczerzonymi radośnie zębami podszedł do broni. Zawahał się przed wyciągnięciem go, lecz po chwili stwierdził, że brat i tak mu nic nie zrobi. W sumie, jak miałby się dowiedzieć? Dlatego też, po chwili dobył miecza. Podziwiał jego lśniącą klingę. Kątem oka zauważył ruch. Coś wypadło z pochwy. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył kartkę. Zaciekawiony wziął ją do ręki i zaczął czytać.
-Że jak? Co on sobie wyobraża... - powiedział na głos zdziwiony. A może to po prostu jakaś głupawa próba? Żeby sprawdzić, czy posłucha się go czy nie? Ale tusz był świeży. Poza tym Lucas raczej by czegoś takiego nie zrobił. Po chwili namysłu odłożył miecz na miejsce i ruszył w stronę stajni. Tak jak przeczuwał brakowało jednego konia. Zaklął pod nosem. Trzeba się było śpieszyć. Ale do podróży trzeba się było choć trochę przygotować. Pobiegł do swojego pokoju i z szafy wyjął dawno przygotowany plecak, na wypadek potrzeby natychmiastowego wyruszenia w dłuższą drogę. Mapa, prymitywny kompas, pieniądze, trochę niepsującego się jedzenia, lina i kilka innych drobiazgów, które mogłyby się przydać. Pędem wrócił do stajni i wskoczył na konia. Cwałując w stronę Królestwa Smoków wyklinał brata. Mógł na niego poczekać idiota. Dziesięć minut i byłby gotowy. Ale nie, trzeba zgrywać bohatera i pchać się samemu w tak niebezpieczną misję. Kretyn... W końcu się zamknął i skupił na drodze. Przy okazji cały czas rozglądał się wokół siebie, na wypadek gdyby ta ciapa, czyli jego szanowny starszy braciszek przewrócił się gdzieś po drodze i teraz czekał na ratunek niczym dama w opałach. Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem wyobrażając to sobie. No ale z tak długimi włosami nawet się nadawał na niewiastę. W ramach zemsty można go postraszyć nożyczkami, gdy już się spotkają. Sky uśmiechnął się mściwie i znów wrócił myślami do poprawnego wyznaczania kierunku i poszukiwań brata. Gdy w końcu dotarł na granicę oddał konia na przechowanie jakiemuś wieśniakowi, którego spotkał po drodze i z plecakiem na ramieniu oraz mieczem u pasa poszedł na spotkanie z transporterem. Po krótkiej rozmowie dowiedział się, że jego brat wyruszył niecałą godzinę temu. Biorąc pod uwagę jego niezdarność i raczej wątpliwą odwagę, szczególnie jeśli chodzi o latanie(i fryzjera) mógł go jeszcze dogonić. Dosiadł jednego ze smoków lecąc na ratunek córce króla i swemu głupawemu braciszkowi. Po stosunkowo niedługim czasie trafił na dziedziniec przed zamkiem. Gdzieś w tłumie mignęła mu czupryna Lucasa. Czyli jednak się nie pomylił! Zachichotał pod nosem i starając się nie stracić go z oczu zaczął iść w jego kierunku. Po chwili udało mu się wydostać z tłumu. Tyle, że następca tronu Kruków gdzieś zniknął. Musiał gdzieś wejść. Sky westchnął cicho i na oślep wybrał jedne z drzwi. Uchylił je i zaczął nasłuchiwać. Minutę później usłyszał charakterystyczne "bum" towarzyszące upadkom jego brata.
-Mam szczęście... -mruknął pod nosem i podążył za Lucasem. Wszedł do piwnicy akurat w momencie, gdy jego brat o nim wspomniał.
-A tu niespodzianka!- zawołał radośnie, przyciszonym głosem.
-Trzeba było mnie zawołać głupku, a nie zmuszać do pościgu...- mruknął patrząc krzywo na brata. Dopiero po chwili zwrócił uwagę na dziewczynę. Uśmiechnął się szeroko i skłonił przed nią.
-Witaj, Kaira. Dawno się nie widzieliśmy. A ty za każdym razem coraz piękniejsza. - powiedział z charakterystycznym błyskiem w oku.
/Pozdrawiam ♥ xD
Ostatnio zmieniony przez Fivatt (17-06-2013 o 23h34)