Link do zewnętrznego obrazka
Victoria uprzedziła Olivię, że jedzie do wytwórni, a chwilę później jej przyjaciółka już zakładała kurtkę.
-Też gdzieś jedziesz?-zapytała Vici.
-Do wytwórni-odparła Olivia. Vici, zaskoczona, zaczęła dopytywać, czy wytwórnia Liv znów coś od niej chce. Dopiero wtedy Liv wyjaśniła, że jedzie razem z Vici do jej wytwórni. Jak się okazało, Liv postanowiła, że będzie wszędzie towarzyszyć przyjaciółce, a wszelkie próby dyskusji na ten temat natychmiast ucinała. Victora nie rozumiała, jak obecność Liv miałaby wpłynąć na jej bezpieczeństwo, nie kłóciła się jednak o to, bo tęskniła za przyjaciółką i fakt, że ta zamieszkałą u niej na kilka dni, mimo okoliczności, bardzo ją ucieszył. Brakowało jej rozmów z Liv, jej towarzystwa, żartów, tych wszystkich wspólnie spędzanych chwil... Dzięki Liv znów odzyskała spokój, udało jej się jakoś zapomnieć o strachu, albo przynajmniej nie myśleć o nim bez przerwy... Liv bardzo jej pomogła, i Vici nie miała na myśli pomocy w ukryciu cieni pod powiekami, spowodowanych jej problemami ze snem i faktem, że odkąd włamano się do Marca, jej koszmary powróciły, a tamtej nocy znów obudziła się z krzykiem.
***
Następne dni spędzała niemal całkowicie w studio - oczywiście razem z Liv - nagrywając album razem z zespołem. Fakt, że wcześniej już współpracowali bardzo ułatwiał sprawę, dzięki temu wiedzieli, jak się dogadać i jak wszystko połączyć, by różnice w ich stylach okazały się zaletami. Vici sądziła, że Liv będzie się nudziła, jednak myliła się. Mimo że Liv tylko słuchała nagrań, nie przeszkadzało jej, że spędzała tyle czasu w studio. Doradzała im, pomagała dopracować szczegóły i ożywiała atmosferę. Rozmawiała z nimi, pytała, sprawiała, że wszyscy mieli lepszy nastrój, nawet Nick, który jej wcześniej nie znał.
Po kilku godzinach zgodnie postanowili zrobić sobie przerwę, więc James, Olivia i Victoria poszli do automatu po coś do picia. Victoria, bo chciała coś kupić - przy okazji obiecała przyneiść też napoje pozostałym, Liv, bo od przyjazdu nie odstępowała Vici na krok, a James, bo, jak powiedział "miał dość tych dziecinnych, niedojrzałych idiotów, kłócących się o bzudry". Victoria nie skomentowała tego - David i Nick byli często się sprzeczali, potrafili jednak wspołpracowac i żaden nie utrudniał pracy nad albumem. Mieli własnie wrócić do pozostałych, kiedy ktoś zawołał Olivię. Cała trójka odwróciła się; Victoria, bo rozpoznała głos, James, bo był Jamesem, a Liv...
-Co ty tu robisz?-zapytała zaskoczona, marszcząc brwi i jednocześnie ściskając swojego chłopaka. -Powinienieś być w Hiszpanii. -Odwróciła się do Vici. - Ty mu kazałaś?
-Co? Nie, oczywiście, że nie. Ale cieszę się, że jesteś -te słowa skierowała do Matthew, przytulając go na powitanie - bo zacznałam się już niepokoić.
- A ja teraz się niepokoję - odezwała się Liv. - Niepotrzebnie tu przylatywałeś.
-Martwiłem się.
-Przecież ci napisałam, że wszystko w porządku.
-Wyleciałaś niemal bez słowa!
-Przecież to było kilka dni temu - odezwała się Victoria.
-Dopiero wczoraj wróciłem, wyjazd trochę się przeciągnął. Jak tylko się zorientowałem, że cię nie ma, zarezerwowałem pierwszy lot -odparł, ostatnie zdanie kierując w stronę Liv.
-Widzisz? Mówiłam, że kiedy się dowie, że przyleciałaś do sowjego byłego chłopaka, natychmiast się zjawi - stwierdziła Vici. Liv zmarszczyła brwi, w stylu "o czym ty do diabła mówisz?".
-Jakiego chłopaka? - zainteresował się Matthew.
-Jamesa - wyjaśniła lekko Vici.
-Że co?! -zawołała Liv, patrząc na Vici, jakby ta straciła rozum - może zresztą podejrzewała, że tak było - Matthew zrobił marsową minę, rzucając krzywe spojrzenie wobec Jamesa, jakby żałował uprzejmego powitania, jakie wymienił z nim parę minut wcześniej, a James oderwał się od telefonu.
-Co, ^%$#? -zapytał.
-Jak to, Liv, nie powiedziałaś mu? Przecież wiesz, że związek nie może opierać się na kłamstwie. Dlatego rozpadł się wasz związek z Jamesem -mówiła Vici, jednak lekkim, nieco kpiarskim tonem, następnie jakby zastanawiała się nad czymś chwilę, po czym kontynuowała. -Przynajmniej tak twierdziła Jane. -Liv przez chwilę jeszcze miała minę, jakby rozważała zawiezienie przyjaciółki do psychiatryka, jednak chwilę później zrozumiała i roześmiała się.
-Zabiję cię - powiedziała ze śmiechem, kręcąc głową, ani trochę nie wyglądając, jakby się złościła. -Niemal już o tym zapomniałam, wiesz? -dodała, co nie było do końca prawdą; dawniej często się z tego śmiały, a Vici nieraz docinała Liv z powodu sytuacji, jednak odkąd Liv wyjechała miały mniej czasu dla siebie i rzadziej rozmawiały i żartowały.
-Dowiem się wreszcie o co chodzi? - zapytał James. - Bo jakoś dziwnie się czuję z faktem, że byłem w związku, o którym nie wiedziałem.
-Tak, ja też chciałbym wiedzieć - uznał Matthew. Liv szybko zaczęła tłumaczyć, wciąż się uśmiechając.
-Ona nie mówiła poważnie - wyjaśniła. - Vici chodziło o pewną sytuację, kiedy Jane, nasza znajoma, tak rozpowiadała.
-Dlaczego? -zapytał Matthew, wciąż nie rozumiejąc, jednak już spokojniejszy.
-Sama jej to powiedziałam - przyznała Liv, a jej chłopak znów zmarszczył brwi. -To było tak: miałyśmy w szkole koleżankę, straszną plotkarę. Nie znałyśmy się za dobrze, ale po ukończeniu szkoły spotkałyśmy się parę razy. I ona usłyszała kiedyś naszą rozmowę, znaczy moją z Vici. Nie całą, ale dość, żeby zrobić z tego jakąś plotkę. Nie chciałyśmy, żeby wszystkim rozpowiedziała, więc udałyśmy, że to o mojego chłopaka chodziło, ale usłyszała, że mówiłyśmy o Jamesie i przez to namieszała i uznała, że James i ja jesteśmy razem. Potem próbowałyśmy to jakoś wyjaśnić, ale znowu coś poplątała albo źle zrozumiała i wyszło, że ja i James zerwaliśmy, bo go okłamałam.
-Czemu o mnie rozmawiałyście? Co o mnie mówiłyście? - Liv spojrzała na niego zaskoczona, a potem rzuciła Victorii spojrzenie, ale nie odpowiedziała.
-I co było tak ważne, że chciałyście to ukryć? O co chodziło? -podjął temat Matthew.
-O nic -odparły jednocześnie dziewczyny, a Victoria wbiła wzrok w bransoletkę i zaczęła obracać ją wokół dłoni, zastanawiając się, czy ktoś zwrócił uwagę na fakt, jakiego sformułowania użyła Liv. "Udałyśmy, że to o mojego chłopaka chodziło". Matt i James najwidoczniej uznali jednak, że lepiej odpuścić temat i więcej nie drążyli.
-W takim razie dlaczego naprawdę tu przyleciałaś? -spytał Matthew Olivię i tym razem to Vici rzuciła zaskoczone spojrzenie jej.
-Pisałam ci, coś mi wypadło -odparła, po czym szybko zmieniła temat. - Powinniśmy już wracać do pozostałych. Wy idźcie, ty się przywitasz z resztą, a my zaraz dołączymy. -James i Matt wzruszyli ramionami i zaczęli iść, zostawiając dziewczyny, które chwilę później ruszyły za nimi, jednak zachowując pewną odległość.
-Dziękuję - odezwała się Vici, mając na myśli to, że Liv jej nie wydała. Wiedziała jednak, że nie musi mówić o co jej chodzi. Zresztą, tak naprawdę dziękowała nie tylko za to; także za tę chwilę śmiechu i normalności, których tak jej brakowało. Ostatnio bez przerwy była przestraszona, podenerwowana, a dzięki Liv odzyskiwała spokój i miała wrażenie, że życie wracało do normy. Była jej za to wdzięczna.
-Daj spokój, nie ma sprawy. Ale trochę mnie to zdziwiło, jak to możliwe, że James nie wie? Przecież to go dotyczyło.
-Wiem, ale... jakoś tak wyszło. A ty? Czemu nie powiedziałaś Matthew?
-To twoja sprawa i nie byłam pewna, czy powinnam, poza tym nie chciałam go martwić, bo w sumie go to nie dotyczy i... jakoś tak wyszło -powtórzyła słowa Vici. Ta skinęła głową. Wiedziała, co przyjaciółka miała na myśli. Odwróciła głowę i wtedy zauważyła Marca na korytarzu z lewej. Liv też go dostrzegła, rzuciła porozumiewawcze spojrzenie Vici, które ta z łatwością zinterpretowała i odeszła, a Vici przez sekundę zawahała się, czy nie ruszyć za nią.