~ Alexander Hamilton
Nie, skąd, jej słowa ani trochę mnie nie uspokoiły, ale jakoś musiałem to wytrzymać, bo to nie tak, że teraz cokolwiek zdziałam, tak? A pójścia do kawiarni i tak nie odpuszczę, nie ma szans, że pozwolę jej mi uciec bez tego. W końcu o nią trza dbać, tak? A ja byłem przewrażliwiony. Naprawdę, osoba, której ją będę prowadził do ołtarza będzie miała z nią ciężki orzech do zgryzienia. Bo jakoś nie widzę tego, by miał zrobić to ktoś inny i tyle. Zdecydowanie jej matkuję za bardzo... Nie moja wina, że to takie małe i nieodpowiedzialne.
A na kółko graniaste jej pozwoliłem, niech się cieszy. I też się uśmiechnąłem, choć wcześniej prawdopodobnie miałem raczej nieciekawy wyraz twarzy. I prawie czułem tą zmarszczkę między brwiami.
- Ani trochę mi się to nie podoba, wiesz? - odpowiedziałem, gdy się już zatrzymaliśmy. Chyba mi się kręciło w głowie, nie byłem pewny. To takie trochę mylne i tyle, nie bardzie widziałem coś poza Aurelią przed sobą. Westchnąłem w końcu, kręcąc głową. - Ale na razie ci odpuszczę, ok? Nie znaczy to, że na długo. - dodałem po chwili, robiąc ten zabawny gest, wskazując na moje oczy, a potem na nią, że ją niby obserwuję. Jak dzieci, którymi w pewnym sensie jeszcze byliśmy, jakby nie patrzeć. - Idziemy do sali? - spytałem w końcu, ujmując jej dłoń i niby szarmanckim gestem składając na niej pocałunek. A w sumie to chciałem tylko utrzymać jej humor jak najlepszym. Tak chyba działa rodzeństwo, czy coś.
~ Meridiah Bligh
Mówiłam, że jestem niecierpliwa? Nie? No cóż, teraz już jest to wiadome w takim razie, bo naprawdę, ile można czekać aż ktoś przyjdzie. Okey, niby parę minut to nie tak dużo, a to moja wina, że byłam aż tyle przed czasem prawdopodobnie i powinnam wyjść chwilę później, zjeść normalnie śniadanie, czy coś. Tylko normalne śniadanie było przeciw proporcjonalne do mojej sylwetki. Może nie byłam nazbyt chuda, ale na bank należałam do chudych. Z tym, że mogłam jeść przynajmniej za dwóch. Dobry metabolizm, albo coś w tym stylu, prawdopodobnie. Choć może to też, że zwyczajnie nie jadałam regularnie i z reguły ograniczałam się do maks dwóch posiłków. Tak, to może być to. W każdym razie w moim wypadku jedzenie było naprawdę... Przewlekłe.
Zauważenie, że ktoś się na mnie patrzy raczej mile połechtało moje ego, więc tak, delikatny uśmiech nawet rozjaśnił moją twarz. Teraz odliczać minuty do tego, jak zaczną mnie policzki od tego boleć. Zdecydowanie nie byłam przyzwyczajona nazbyt do takiego wyrazu twarzy, a przynajmniej nie za długo. Moja uwaga od nowego, bo bynajmniej nie pamiętałam go z wcześniejszych lat nauki, zaraz została odciągnięta przez moją kumpelę. Czy coś takiego, nie bardzo znałam się na relacjach międzyludzkich?
- Jak zawsze, moja droga. - odpowiedziałam, zarzucając włosami, jak te puste lalunie. I tak, długo nie wytrzymałam, jak się roześmiałam. - Co u ciebie? Jak ci minęły wakacje? - zapytałam miło, skanując szybko cały jej wygląd. Przyzwoicie, tylko... Tak, ja zawsze muszę mieć jakieś 'ale', w końcu to ja. - Kochanie, nie za dużo makijażu? Ukrywasz taką piękną twarzyczkę. - zacmokałam niezadowolona. Może i sama się malowałam, jednak... Cóż, ja miałam ograniczenia i prawdopodobnie nie miałam ani podkładu, ani pudru, chyba że tak zakamuflowane, że nawet ja o tym nie wiedziałam. Duże prawdopodobieństwo.
I, och hej, to naprawdę miłe, że wszyscy lgną do mnie w pewnym sensie jak osy do miodu, czy tam królowej. Nie sądziłam, że tak szybko się do mnie zlecą. To znaczy, jak już pojawiła się jedna osoba, to poszło szybko, bo zaraz po Beatrice pojawił się Matt z siostrą. Punkt, że cioteczną można pominąć, za długa nazwa. A tego, że bawił się moimi włosami wolałam nie komentować, nie przeszkadzało mi to, co nie zmienia faktu, że zaraz je poprawiłam... W tym artystycznym nieładzie. I nie tylko ja go miałam, uroczo.
- Miło poznać, słodka jesteś. - rzuciłam miło do Effie, powstrzymując się od wytarmoszenia jej policzka... Albo jednak nie, nie mogłam jednak nad tym zapanować. Trza świeżaczka powitać, tak? Tak, mniej więcej, zanim pokażę jak umiem być na co dzień w zachowaniu skrajna od tego teraz. - Za tobą, Matt, nigdy. - odpowiedziałam w końcu na pytanie chłopaka, całując go w policzek.
Ostatnio zmieniony przez Nieve (25-02-2016 o 20h43)