To i ja się dorzucę, jako że zerwałam się przed świtem i nie mam nic do roboty. ^^ A że się rozkręciłam, machnę od razu wcześniejszy rozdział i prolog, a co mi tam. :3
Po pierwsze i najważniejsze - wyśrodkowanym tekstom stanowcze i zdecydowane nie. Źle to wygląda i fatalnie się czyta, niezależnie od tego, jak dobry warsztat posiada autor. Rozumiem, że taki zabieg ma na celu uatrakcyjnienie wizualnej strony tekstu, ale, na wszystkich prasłowiańskich bogów, tekst nie ma być wizualnie atrakcyjny, tylko przejrzysty i czytelny. Wyśrodkowanie powoduje, że akapity się gubią, opisy mieszają z akcją, a dialogi wydają się wyskakiwać znienacka. W efekcie tekst czyta się ciągiem, gubią się akcenty (do nich przejdę jeszcze za chwilkę), a czytelnik ma pod górkę ze zrozumieniem, co właściwie czyta. Jeśli nie ma żadnych logicznych przesłanek ku temu, by stosować centralizację, to lepiej tego nie robić, bo zakrawa to o błąd typu przecinka przed "i" lub rozpoczęcia zdania małą literą. I, niestety, nigdzie nie przejdzie tłumaczenie, że "tak lubię". Niektórzy lubią pisać, używając tylko wielkich liter. Inni lubią zjadać przecinki. To niestety nie jest kwestia preferencji, tylko poprawności. No i myślenie jest ździebko egoistyczne: koniec końców to czytelnikowi ma się przyjemnie płynąć przez tekst, a autor ma mu to ułatwiać, a nie utrudniać, "bo tak lubi".
No i kwestia akcentowania poszczególnych słów. Trochę razi mnie używanie rozszczelnienia. Po pierwsze dlatego, że jest raczej odradzane w przypadku tekstów literackich (za to sprawdza się w opracowaniach naukowych i kiepskich brukowcach), a po drugiego dlatego, że to dość tani chwyt, polega bowiem na położeniu akceptu poprzez wykorzystanie wizualnej strony tekstu. Osobiście wolę, gdy to konstrukcja i gra słów dają do zrozumienia, na który fragment położyć nacisk. Przykładowo:
Ojsa napisał
Twarze, sylwetki... wszystkie zdawały się należeć do n i e j.
Gdyby fragment przed wielokropkiem rozbudować do liczącego dwa, może trzy zdania opisu (a bardzo pasowałby tu opis impresjonistyczny, trochę malarski, będący bardziej uchwyceniem wrażeń niż oddający detale rysunku), to pozostałą część można by, jako nowe zdanie, wyrzucić do nowego akapitu. Akcent taki sam, a nawet mocniejszy, za to ciekawszy literacko i mniej wątpliwy pod kątem poprawności zapisu.
Inna sprawa: nadużywanie kolorów włosów. No ewidentnie nadużywasz, co po pewnym czasie robi się uciążliwe. Fakt, napisanie o postaci po prostu "blondynka" pozwala na przekazanie informacji odnośnie wyglądu bez konieczności stosowania osobnego opisu, ale naprawdę nie musisz czytelnikowi co chwilę przypominać, jaki kolor włosów ma ta czy inna postać. Czytelnik przeczytał raz, odnotował i zapamiętał. ^^ Najlepiej pisać o bohaterach po imieniu, a do przemycania detali wyglądu uciekać się wtedy, gdy zagęszczenie imion na akapit przekracza zdroworozsądkową normę. Za to gdy przez dłuższy czas mamy do czynienia tylko z jedną postacią (jak w przypadku prologu, gdzie dominuje główna bohaterka), zarówno imiona, jak i wszelkie ksywki, detale wyglądu czy zaimki osobowe można ograniczyć do niezbędnego minimum.
Zresztą ludzie składają się z czegoś więcej niż tylko włosy. Cechą charakterystyczną może być wiele aspektów wyglądu. U jednej osoby charakterystyczne będą właśnie włosy, ale inna może mieć szczególną karnację, piegi, nietypowy kształt lub kolor oczu, wyraz twarzy przypominający spłoszoną wiewiórkę albo odstające uszy... Jest w czym wybierać.
Ojsa napisał
(...) nawijając pasmo długich, chłodnych i ciemnych włosów na palec.
Na początku uznałam to za błąd, ale po namyśle nie jestem pewna, czy dobrze zinterpretowałam to zdanie. O co chodzi z chłodem? Jeśli masz na myśli, że włosy były chłodne w dotyku, to ok - brzmi to strasznie naiwnie i trochę... ekhm, głupio w stosunku do kontekstu, ale jest poprawne.
Za to jeśli chodziło Ci o temperaturę barwy, to absolutnie nie może być tak zapisane. "Długie, ciemne włosy o chłodnym odcieniu" jak już.
Ojsa napisał
(...) zobaczyła coś na prawdę nieprzyjemnego.
"Naprawdę".
Ojsa napisał
Z deka puszysty chłopak (...)
Nie mam nic przeciwko stosowaniu lekkiego, codziennego języka w prozie, ale "z deka" brzmi zbyt kolokwialnie nawet jak na moje standardy. Może przeszłoby w dialogu między postaciami. W narracji wygląda bardzo prostacko.
Ojsa napisał
- Z deka puszysty chłopak uśmiechnął się delikatnie i wzruszył ramionami, ale w jego oczach dało się dostrzec złośliwe ogniki - Chciałem tylko wiedzieć, co takiego czytasz.Nie musisz od razu się na mnie drzeć! - odparł z szerokim uśmiechem. Dziewczyna szturchnęła go w ramię, udając obrażoną minę. - Nie mam pojęcia.
[/color]
Dialogi zawsze, zawsze od nowej linijki! No dobra, nie zawsze, są wyjątki, ale powyższy fragment na pewno do nich nie należy. Co więcej, zdanie zaczynające się od "dziewczyna szturchnęła" w pewnym sensie rozpoczyna nową myśl i również powinno być przeniesione do nowej linijki. A więc "enter" po: "chciałem tylko...", "dziewczyna szturchnęła..." i "nie mam...".
Jeszcze jedno: nie można udać obrażonej miny. Taki zapis oznacza, że istnieje coś takiego (a może ktoś taki?) jak mina i to coś (ten ktoś?) się obraziło (się obraził?), a jakiś inny ktoś tę obrażoną minę udaje... Trochę pokręcone to moje tłumaczenie, wiem.
Ale to wynika tylko z tego, że Twój zapis jest równie pokręcony. "Szturchnęła, udając obrażoną", po prostu. Żadna mina w tym zdaniu nie jest potrzebna. ^^
Ewentualnie - stwierdzam po namyśle - obrażoną minę można zrobić.
Ojsa napisał
Dziewczyna rozejrzała się po wokół.
Wkradło Ci się zbędne "po".
Ojsa napisał
Szczególną pustka wiało (...)
Zjadłaś ogonek. :3
Ojsa napisał
~ Pustka zostanie zapełniona. Zapomnisz. ~
Ni cholery nie mogę zrozumieć, o co chodzi z tymi zdaniami i dlaczego zostały wyróżnione w taki, a nie inny sposób. Według mnie jest to rodzaj echa z przeszłości, coś między wspomnieniem, cudzą myślą a szeptem (dobrze interpretuję?). Coś takiego można zapisać podobnie, jak zapisuje się myśli (i tutaj już bywa różnie, niektórzy stosują zwykły zapis dialogowy, inni cudzysłów, jeszcze inni - kursywę). Ty użyłaś kursywy i koloru - no spoko. Tylko po kiego grzyba te zawijane dziwolągi na początku i na końcu? O.o Wyglądają tak jakoś nie na miejscu. Nawet jeśli nadwyrężyć wyobraźnię i uznać, że pełnią taką samą funkcję, co myślniki w dialogach, to i tak ten drugi jest zbędny. A najlepiej... weź je wywal w kosmos. Jest kursywa, jest kolor, wystarczy.
Ojsa napisał
Ta pustka w żadnym wypadku nie przypominała miejsca.
Coś nie gra. Logika trochę leży. Brakuje rozwinięcia, czegoś w stylu "ta pustka w żadnym wypadku nie przypominała miejsca, które można by zająć".
Ojsa napisał
Była bardziej jak wyrwa skalna - wielka dziura z ogromną przepaścią w środku.
Że jak? Że jest dziura i ta dziura ma w środku przepaść? Wuf? O.o
Albo dziura, albo przepaść. Może być też jedno i drugie, ale na pewno nie jedno w drugim.
Ojsa napisał
Otworzyła zeszyt, i ignorując zupełnie wykład nauczycielki na temat zasad bezpieczeństwa, szkicowała.
Przecinek powinien stać za "i", a nie przed. Samo "szkicowała" brzmi tak jakoś pusto i niezbyt się klei z poprzednią czynnością (tzn. otwarciem zeszytu). Może "zaczęła szkicować"?
Ojsa napisał
Chciała wyjść ostatnia, by nikt już nie widział jej twarzy. By nikt nie musiał.
By nikt nie musiał co? Pocieszać bohaterkę? Wyjść z sali? Napić się herbaty? ^^
Zapewne chciałaś zastosować trik, w którym to, czego brakuje w drugim zdaniu, zostaje powiedziane w poprzednim (ta, też lubię pogrywać w ten sposób xD). Ale żeby taka sztuczka wyszła, odmiana wszystkich wyrazów musi się pokrywać. Niestety, "polska język - trudna język", bo odmienia się u nas niemal wszystko, trudno więc zastosować ten manewr.
Ech, chyba znowu tłumaczę na okrętkę. ^^ Może łatwiej będzie na przykładzie.
Nikt nie chciał przyjaźnić się z Romkiem. Nikt nawet nie próbował.Oba zdania "kręcą się" wokół fragmentu "przyjaźnić się z Romkiem". Można go w niezmiennej formie stosować i w pierwszym, i w drugim przypadku. Jeśli dokleiłabym go do drugiego zdania, wyszłoby coś takiego:
Nikt nie chciał przyjaźnić się z Romkiem. Nikt nawet nie próbował przyjaźnić się z Romkiem.Oczywiście, w ten sposób powstaje brzydkie powtórzenie, którego można się pozbyć na kilka sposób. Jeden z nich polega właśnie na tym, by "część wspólna" obu zdań znalazła się tylko w jednym z nich - wtedy drugie pozostaje nierozerwalnie związane z pierwszym, a przy okazji mamy fajny, pisarski "myk".
No właśnie - to działa tylko, kiedy powtarzający się fragment pozostaje kompletnie niezmienny. Gdyby w przypadku Twoich zdań skopiować "część wspólną" tak, jak zrobiłam to wyżej, wyszłoby:
Chciała wyjść ostatnia, by nikt już nie widział jej twarzy. By nikt nie musiał widział jej twarzy.Innymi słowy: coś trzeba tu zmienić, żeby całość miała ręce i nogi. A najlepiej po prostu dopisać "by nikt nie musiał oglądać smutku na jej twarzy" czy coś podobnego.
Zaznaczyłam też "już", bo nie leży w kontekście. To trochę tak, jakbyś sugerowała, że wcześniej zwrócono uwagę na twarz/minę/emocje bohaterki (ktoś ją rozszyfrował? Ktoś próbował ją pocieszać?), a taka sugestia jest bardzo dziwna, zważywszy, że wcześniej nie pojawiła się żadna wzmianka o tym, jakoby zwrócono na nią uwagę.
Ojsa napisał
~ Ale obiecaj mi, że za mną nie pójdziesz! ~
To samo, co wcześniej.
Ojsa napisał
Po co obiecywała. Gdyby nie obiecała, może blondynka wciąż by żyła.
O ile drugie zdanie można jeszcze podciągnąć pod oznajmujące, o tyle pierwsze ewidentnie jest pytaniem, a na końcu pytań stawiamy znak zapytania. Jeśli chciałaś w tym miejscu postawić stwierdzenie, to musiałabyś użyć innych wyrazów (np. "niepotrzebnie obiecywała").
Ojsa napisał
- Może czas zostałby przepisany, a losy odmienione. Może nie poszłaby, dla mnie. - pomyślała dziewczyna z wyrzutem.
Nie rozumiem tej wstawki "dla mnie". Do czego ona się odnosi? Jeśli chodziło o to, że Anka nie poszłaby gdzieś-tam ze względu na bohaterkę, to spoko, tylko zapis nie ten. "Może nie poszłaby ze względu na mnie", "Może zostałaby dla mnie" - ot, dwie pierwsze-lepsze propozycje, żeby uczynić to zdanie lepiej przyswajalnym. ^^ No i kropka. Nie powinno jej być, skoro w dalej pojawiają się didaskalia pisane małą literą.
Ojsa napisał
Chłodno-włosej było to w zasadzie na rękę (...)
I znowu ten chłód, którego nie mogę zrozumieć. O.o Uwaga w zasadzie ta sama, co na początku. Jeśli chodzi o temperaturę włosów (o babciu, jak to brzmi... xD), to jest głupio, ale może zostać. Jeśli idzie o odcień - zdecydowanie trzeba zmienić. Inna sprawa, że w zapisie nie powinien znaleźć się myślnik ("chłodnowłosa", tak samo jak "blondwłosa" czy "bezwłosa" xD).
Ojsa napisał
A teraz nie wie, jak mogłaby wracać czymkolwiek innym.
Wysuwam pazury i szczerzę kły, ilekroć w narracji pojawia się to przeklęte "teraz". Dlaczego? Bo wprowadza dysonans czasowy, który drażni jak zbłąkany włosek, próbujący wcisnąć się do oka. "Teraz", czyli "w tej chwili, która właśnie trwa", wymaga użycia czasu teraźniejszego (czyli tak, jak to zapisałaś). Tyle że całość narracji jest w czasie przeszłym, a tu nagle bach - teraźniejszy. Teoretycznie błąd. Ale przecież nie można napisać "teraz nie wiedziała", bo niby też błąd (choć się z tym zetknęłam kilka razy). Kwestia jest dyskusyjna. Jak sobie z nią poradzić? Wywalić "teraz" i zamiast niego używać czegoś bardziej neutralnego czasowo, np. "w tamtej chwili".
Ojsa napisał
Pierwsze krople deszczu zdobiły już szybę autobusu, informując dziewczynę, że zanim dotrze do domu trochę zmoknie.
Zjadłaś przecinek między "domu" a "trochę". Szyk się troszkę poprzestawiał.
"Pierwsze krople deszczu zdobiły już szybę autobusu, informując dziewczynę, że trochę zmoknie, zanim dotrze do domu."
Nie jestem też pewna, czy krople deszczu mogą informować.
Ojsa napisał
(..) pozwalała kroplom deszczu namoczyć ubranie.
Eee... "zmoczyć ubranie"? "Wsiąkać w ubranie"? Na pewno nie "namoczyć". Chyba, że krople deszczu zabrały jej ubranie i wrzuciły je do miski z wodą i dodatkiem proszku celem wywabienia trudnym plam.
Ojsa napisał
Ale jeśli ona o tym myśli, to n i e b y ł b y przypadek.
"Ale jeśli o tym myślała...", brakuje mi też czegoś w drugiej części zdania ("to chyba nie byłby" albo "to jednak nie byłby", opcjonalnie " to chyba nie można byłoby uznać jej śmierć za przypadkową").
Ojsa napisał
Zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiła torbę w przedpokoju i ignorując głos krzyczącej coś do niej matki weszła na piętro i zatrzasnęła kolejne drzwi. Zamknęła je na klucz.
Za dużo czynności, za mało przecinków.
Przecinki przed "ignorując" oraz "weszła".
"Zatrzasnęła", "zostawiła", "weszła", znowu "zatrzasnęła", "zamknęła". Zrobiło się trochę monotonnie.
Torbę rzuciła w kąt, gdy tylko przestąpiła próg domu. Ignorując dobiegające z kuchni nawoływanie matki, wbiegła na piętro. Trzasnęły drzwi, szczęknął przekręcany w zamku klucz.To tylko przykład, jak można pokombinować z tekstem, żeby przerwać monotonię tych wszystkich czynności. ^^
Ojsa napisał
(...) kiedy może spokojnie odrzucić wszystkie oblicza dnia dzisiejszego.
"Mogła". Ciągle jesteśmy w czasie przeszłym.
Wszystkie oblicza dnia dzisiejszego... Brzmi to na swój sposób poetycko i zaryzykuję stwierdzenie, że nawet fajnie, ale do kontekstu ma się nijak. Niestety, nie mam pojęcia, jak to skorygować, bo nie mogę rozgryźć, co chciałaś w tym fragmencie przekazać.
Ojsa napisał
Nawet się nie przebrawszy zwinęła się w kłębek (...)
Przecinek przed "zwinęła".
Ojsa napisał
- Musisz chociaż jeść! - krzyczał zza drzwi głos matki.
Kwestia wypowiadana przez matkę od nowej linijki.
Głos nie jest osobą i krzyczeć nie może. Człowiek może krzyczeć, używając do tego głosu. Innymi słowy: nie głos krzyczał, a matka krzyczała (oczywiście, można dodać, że "drżącym głosem" lub "z rozpaczą w głosie" :3).
Ojsa napisał
Obca z Greki, Okrutna z włoskiego (...)
"Obca" z greki, "okrutna" z włoskiego...W tym miejscu mam uwagę, którą niezwykle rzadko zdarza mi się stosować w odniesieniu do konkretnych fragmentów, ale tym razem aż się o nią prosi. Bardzo podoba mi się ten wstęp, a zwłaszcza pierwsze zdanie pierwszego rozdziału. Rewelacyjny początek, po którym aż czytelnika pali, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o postaci.
Ojsa napisał
Nie mogła olać tego wypracowania, bo nauczycielka chciała przeczytać wszystkie, by lepiej poznać poznać klasę, ale nie chciała też ściemniać.
Za duży natłok kolokwializmów. Dobrze byłoby zamienić je na coś mniej "prostackiego".
Ojsa napisał
A ona się nie znała.
Na czym się nie znała? Na pisaniu wypracowań, na gotowaniu, na sztuce sumeryjskiej?
W odniesieniu do kontekstu chodziło chyba o to, że "nie znała samej siebie".
Ojsa napisał
Była w stanie podać suche fakty - o matce, ojcu (których z resztą wolała nawet nie tykać, bo nie było o czym mówić) (...)
Wolała nie tykać faktów, czy może wolała nie tykać ojca i matki? Zresztą samo "tykać" nie jest tutaj najszczęśliwsze, trochę mąci z sensie zdania. Na pewno znajdzie się lepiej pasujący czasownik.
Ojsa napisał
Po to są potrzebni nam inni ludzie.
"Do tego"?
Ojsa napisał
(...) patrzyła na swojego pluszowego misia i wzdychając powtarzała - Szkoda, że nie umiesz mówić. - ale oczywiście on nigdy jej nie odpowiedział.
Po "powtarzała" dwukropek, "szkoda" od nowej linijki. "Ale" wywalić, "oczywiście" od nowej linijki i wielką literą. Uff.
Ojsa napisał
Myślą, że dziecko nie słyszy, albo że nie rozumie i nie przejmują się jego obecnością.
Zbędny przecinek. "Że" też w sumie zbędne.
Ojsa napisał
Z resztą - nigdy jej nie interesował.
"Zresztą". W tym znaczeniu zawsze piszemy razem.
Przykład sytuacji, gdy należy napisać "z resztą":
Ci uczniowie, którzy zachowywali się najlepiej, w nagrodę poszli ze mną do kina. W tym czasie pani G. została w ośrodku z resztą wycieczki.Ojsa napisał
Zewsząd obejmowały ją czarne myśli wołające w kółko (...)
Raczej "otaczały", choć też nie brzmi zbyt dobrze. No i myśli nie mają głosu, nie mogą wołać. Może coś w stylu:
Nachodziły ją wówczas czarne myśli, w uszach dźwięczały te okrutne słowa...To tylko przykład. ^^
Ojsa napisał
Faktem fakt, że była specjalnie potrzebna nikomu nie była.
Wkradł się niepotrzebny wyraz. No i szyk znowu się poprzestawiał.
Fakt faktem, że nie była nikomu specjalnie potrzebna.Ojsa napisał
Mężczyzna całe dnie spędzał w pracy, a matka dziewczyny... na truciu innym życia.
"Na zatruwaniu życia innym ludziom".
Ojsa napisał
(...) do której została wysłana przez wzgląd na swoje n i e m ó w i e n i e za pośrednictwem wychowawcy (...)
Nie mówiła za pośrednictwem wychowawcy i za to została wysłana do psychologa? O.o
Ojsa napisał
(...) od tamtej pory minęło 9 lat (...)
Dziewięć. Literatura lubi słowne zapisy.
Ojsa napisał
Rano z trudem zwlekła się z łóżka i wyszykowała tak szybko, jak tylko była w stanie, co i tak pozwoliło jej l e d w o zdążyć na autobus.
Bardzo nietrafiony dobór wyrazów i poplątany szyk - nie wiem, czy bardziej opłaca się go rozplątywać, czy po prostu zmienić całość.
Ojsa napisał
Lekcje mijały jej szybko. Skupiała się głównie na tym, co ją interesowało, a kiedy jej to nie interesowało, całą godzinę szkicowała.
Czytam to zdanie, czytam i czytam i sensu znaleźć nie mogę. Logika każe domniemywać, że w szkole dziewczyna skupiała się na tym, co ją interesowało, natomiast szkicowała, gdy nie interesowało jej to, co ją interesowało... Zaraz, co? O.o
Ojsa napisał
Nie raz zdarzyło jej się za to "oberwać" - niektórych nauczycieli strasznie irytował fakt, że są ignorowani.
"Nieraz", razem. Ponadto dwa różne czasy w jednym zdaniu. Może lepiej napisać, że irytowało ich bycie ignorowanymi?
Ojsa napisał
(...) pomimo, że nie słyszała ich po raz pierwszy.
"Pomimo że" stanowi związek, którego lepiej przecinkiem nie rozdzielać. Przecinek albo przed "pomimo", albo po "że" (w zależności od konstrukcji zdania), ale nigdy pomiędzy.
Ojsa napisał
Ale gdy nauczycielka skończyła, jedynie kulturalnie przeprosiła i wyszła. Nic po sobie nie pokazując.
Można zaczynać zdanie od "ale", o ile pozostaje ono w logicznym związku z poprzednim zdaniem. W tym wypadku związku brak, więc "ale" powinno zniknąć.
Często oddzielasz części zdań, czyniąc z nich krótsze zdania lub równoważniki. Ok, tak się robi z różnych powodów, ale trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. W tym wypadku to już przedobrzenie: ani to nie wygląda, ani nie brzmi, zrobienie jednego zdania z tych dwóch zdecydowanie wyszłoby na plus. Mam też wątpliwości co do "nic" - nie powinno tam przypadkiem być "niczego"?
Ojsa napisał
(...) dziewczyna ukradkiem ocierając łzy biegła do swojej sali (...)
Przecinki po "dziewczyna" i przed "biegła".
Ojsa napisał
- Przepraszam! - rzuciła automatycznie (...)
Co prawda sama kwestia jest zapisana od nowej linijki, ale myślnik został jeszcze w poprzedniej, więc to chyba edytorski przypadek... W każdym razie całość (łącznie z myślnikiem) powinna znajdować się w nowym wersie.
Ojsa napisał
Na przeciw chłopakowi stała (...)
"Naprzeciw" i zdecydowanie nie "chłopakowi", a "chłopaka".
Ojsa napisał
- A może ja już po prostu nie chcę z tobą być, co?! Tak trudno to zrozumieć?! - brunetka skrzywiła się i pokonała ostatnich kilka metrów dzielących ją od sali.
Obowiązują pewne zasady odnoście zapisu kwestii narratora, które pojawiają się "między" dialogami. Przede wszystkim didaskalia można zacząć z małej litery wówczas, gdy odnoszą się one tego, co i w jaki sposób powiedziała postać. Wówczas też wypowiedzi postaci poprzedzającej didaskalia nie kończy się kropką (wyjątek w przypadku zdań pytających i wykrzyknikowych), za to w samych didaskaliach odwraca się szyk zdania (najpierw zapisujemy orzeczenie, potem podmiot). Przykład:
- Widać, że nie włożyłaś w ten projekt ani odrobiny serca - zauważyła Marta.
- No i co z tego? - burknęła Olka, wywracając oczyma.Jeśli didaskalia zawierają informacje nieodnoszące się do wypowiedzi postaci, wówczas kwestię postaci zamyka odpowiedni znak, a po myślniku należy zacząć zdanie wielką literą i według "standardowego" szyku.
- Widać, że nie włożyłaś w ten projekt ani odrobiny serca. - Marta pokręciła głową.
- No i co z tego? - Olka wywróciła oczyma.A to wszystko i tak przy założeniu, że wtrącenie ma jakikolwiek związek z tym, co mówią bohaterowie. Narracja, która nie ma kompletnie nic wspólnego z wypowiedziami bohaterów (np. dotycząca innej postaci), powinna znajdować się w osobnym akapicie.
- Widać, że nie włożyłaś w ten projekt ani odrobiny serca - zauważyła Marta.
Patryk wyraźnie usłyszał wyrzut w jej głosie. Sytuacja zmierzała w stronę kłótni.
- No i co z tego? - burknęła butnie Olka, wywracając oczyma.
Chłopak zebrał swoje rzeczy i pospiesznie opuścił salę, nie chcąc być świadkiem starcia. Piszę o tym, bo we fragmencie, który zacytowałam, sugerujesz, że to Baśka się odezwała (wykrzywiając przy okazji twarz) i zaraz czmychnęła do sali. Wszystko od "brunetka" powinno być przeniesione do nowego akapitu, inaczej strasznie gmatwa się sens tego, kto, co i po co powiedział.
Ojsa napisał
A jednak łzy w oczach Anki były prawdziwe, a dziewczynie zrobiło się z niewiadomych przyczyn przykro.
Na samym początku tego wpisu (albo elaboratu... ^^) pisałam o tym, że warto czasami posługiwać się imionami bohaterów. I oto klasyczny przykład, co się dzieje, gdy się ich nie stosuje. Oczywiście można się domyślić, że pod "dziewczyną" ukrywa się Baśka. Niemniej równie dobrze można zakładać, że określenie odnosi się do Anki (bądź co bądź płeć ta sama, a i logicznie to zdanie miałoby sens). Czytelnik ma wszelkie prawo zastanawiać się, o kogo właściwie chodzi. W takiej sytuacji lepiej posłużyć się imieniem i rozwiać wątpliwości.
Ojsa napisał
Była pewna, że Nauczycielka wróci z Anką.
Nazwy zawodów zaczynamy małą literą.
Ojsa napisał
- Basia. Basia! Słyszysz co do ciebie mówię? - głos nauczycielki przebił się nagle przez bramę świadomości dziewczyny, która natychmiast poderwała wzrok w jej kierunku.
Kwestię narratora zaczynamy wielką literą.
Kwestia logiczna: Baśka poderwała wzrok na... bramę? O.o Trochę przekombinowałaś z poetyckością i wyszło trochę bez sensu. ^^
Ojsa napisał
Wszystkie kabiny były pouchylane, więc zapukała do każdej po kolei. Z której nie słyszała odzewu, zaglądała do środka.
Tutaj nawet trudno wypisać mi, co konkretnie nie zagrało. Całość do przeredagowania.
Drzwi do wszystkich kabin były nieznacznie uchylone. Baśka ostrożnie zapukała do najbliższej, dyskretnie zerkając przez szparę. Pusto. Podeszła do kolejnej...Ojsa napisał
W tym czasie, ciemnowłosa oparła się o drzwi jednej z kabin (...)
Zbędny przecinek.
Ojsa napisał
Gdy jasnowłosa posłała jej smutne spojrzenie, mówiąc - Już - po prostu kiwnęła głową i przeszły do sali.
Jeśli chcesz tutaj zachować tę drobną kwestię postaci, musisz radykalnie zmienić zapis całego fragmentu. Ewentualnie można zrobić prościej: usunąć myślniki, "już" zapisać małą literą i w cudzysłowie. Warto też dodać, kto kiwnął głową - kurczę blaszka, sypiesz podmiotami jak z rękawa, kiedy są zbędne, a nie wstawiasz ich tam, gdzie się o nie niemal rozpaczliwie prosi. ^^
Ojsa napisał
(...) zapłakana twarz blondynki nie chciała jej zejść sprzed oczu.
Mam wątpliwości co do "zejścia sprzed oczu". Raczej "zejść z oczu", choć w kontekście zdania też brzmi tak sobie...
Ojsa napisał
(...) czas posuwał się mozolnie na przód.
Naprzód. Choć można się kłócić, czy przypadkiem nie wyszło Ci masło maślane. Ostatecznie wiadomo, że czas może posuwać się/płynąć/biec wyłącznie do przodu, bo przecież nie w tył...
Ojsa napisał
I można by powiedzieć, że nic się nie zmieniło, gdyby nie fakt ukradkowych spojrzeń brunetki w stronę trzeciej ławki z lewej strony.
Nie, nie brzmi tutaj ten "fakt". "Gdyby nie ukradkowe spojrzenia..."
Ojsa napisał
Dziewczyna nawet nie zauważała kiedy zaczynała się na nią gapić, a kiedy już się na tym złapała, robiło jej się głupio. A jeszcze bardziej głupio robiło się jej, gdy zostawała na tym przyłapywana.
Czepialstwo czy nie, to jednak Lagusiak miała sporo racji w przypadku tego fragmentu. Dużo tutaj zgrzytów.
"(...) na nią (...)" - tzn. na kogo? Tak, w domyśle mamy, że chodzi o Ankę, ale warto wymienić ją z imienia, coby rozwiać wątpliwości.
Powtórzenia: "robiło," "głupio".
No i to przyłapywanie... Najlepiej chyba całkiem z niego zrezygnować i przeredagować drugie zdanie.
Jeszcze gorzej było, gdy nieopatrznie skrzyżowała spojrzenia z Anką.Może coś bardziej w ten deseń?
Ojsa napisał
Baśka już od dawna była pogodzona ze swoim ziemniaczanym wyglądem (...)
Tutaj także zgadzam się z poprzedniczką. Ziemniaczany wygląd? Jeśli dziewczę ma twarz jak ziemniak, to napisz, że ma twarz jak ziemniak. Jeśli jej figura przypomina ziemniaka, to napisz, że ma figurę foremnością przypominającą ziemniaka. Czytelnik może to sobie zinterpretować i wyobrazić. Natomiast "ziemniaczany wygląd" podchodzi mi pod błąd stylistyczny.
Ojsa napisał
(...)tym więcej podobieństw do niej samej była w stanie wyróżnić.
A tutaj się nieco uśmiałam, bo wyjątkowo komicznie dobrały się słowa. Wyróżnić podobieństwa. Brzmi troszkę jak cofanie się do przodu. ^^ A tak na poważnie, to można napisać, że "tym więcej podobieństw między nią a sobą dostrzegała" albo "tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że wiele je łączy".
Ojsa napisał
W jednym z takich dni, grudniowym, brunetka czekała jak zwykle na przystanku.
Do czego odnosi się "grudniowym"? Pytam, bo mi coś zgrzyta i najpewniej chodzi o to słowo, ale nie mogę go odnieść do niczego sensownego, żeby jakoś przeredagować to zdanie. Może chodziło o grudniowy dzień? Kurczę, nie wiem, jak to poukładać, żeby miało sens. "W jeden z takich grudniowych dni"? Nie, też nijak. Kurczę, nie wiem... O.o
Ojsa napisał
Nie chciała by ktokolwiek wiedział.
"(...)by ktokolwiek o tym wiedział" - zabrakło dopełnienia.
Ojsa napisał
Wolała już być pustą zimną cegłą w opinii publicznej niż pokazać jak łatwo ją zranić.
Między "pustą" a "zimną" - przecinek. I tak jakoś dziwnie to brzmi: "pusta cegła w opinii publicznej", coś jak "pusty dom w sercu lasu". "Wolała już, by opinia publiczna uznawała ją za pustą, zimną cegłę (...)" - tak ma więcej sensu.
Między "pokazać" a "jak" brakuje chyba przecinka.
Ojsa napisał
Była z tym samym facetem (...)
"Facet" stanowczo bardziej pasuje mi do dorosłego mężczyzny, a skoro mowa o licealistach, to równie dobrze można określić go jako "chłopaka".
Ojsa napisał
Wyglądał, jakby zamachiwał się na drobną dziewczynę z pięścią.
Dwie rzeczy, na które chciałabym zwrócić uwagę w tym zdaniu to "zamachiwanie" i "dziewczyna z pięścią". Pierwsza sprawa: rozumiem, że chodziło o to, że "chciał wziąć zamach pięścią" lub "wziął zamach", a to stanowczo nie to samo, co zamachiwał. Dwa, ta pięść powinna być wspomniana wcześniej, bo wyszło na to, że to dziewczyna ją ma. To znaczy, na pewno ma i to dwie ( xD), ale raczej to nie jej pięść miałaś tu na myśli...
Ojsa napisał
(...) zebrał na równe nogi i klnąc głośno biegł za nimi.
Przecinek po "i" oraz przed "biegł", "klnąc" i "głośno" powinny zamienić się miejscami.
I to chyba tyle z moich uwag... Jeśli było coś jeszcze, co należałoby skorygować, to musiało mi umknąć.
Uwaga ogólna, do całości tekstu: rozpisałaś się trochę o stronie emocjonalnej, o życiu bohaterki i jej trudnościach, ale "zjadłaś" całą akcję. Mam wrażenie, że wydarzenia toczą się jakby przy okazji opisów, a żeby dany fragment mógł pretendować do miana "rozdziału" powinno być odwrotnie. W zasadzie gdybyś połączyła w jeden rozdział to, co wrzuciłaś jako dwa osobne, to nie miałabym się czego przyczepić - coś się dzieje, jest akcja przeplatana opisami uczuć, wszystko gra i trybi. W tej formie każdy z tych rozdziałów jest w zasadzie "o niczym". Emocje, opisy i przeżycia bohatera są spoko, ale nie mogą dominować nad wydarzeniami - zwłaszcza, jeśli rozdziały i tak są króciutkie, bo opowiadanie cierpi wówczas na przerost formy nad treścią. Za to obecny podział może być, jeśli potraktujesz oba fragmenty jako podrozdziały - wtedy spoko.
Co do pozytywów: masz niezły styl. Jest całkiem lekko, ani nie piszesz zbyt rozwlekle, ani zbyt "wyrywkowo". Brnie się przyjemnie, czytelnikowi krew z oczu nie leci, co jest dużym plusem. ^^ Ciekawie ujmujesz aspekt uczuciowy - można samemu się wczuć i zrozumieć emocje bohaterki, ba, można się z nimi utożsamiać, bo czasami, że tak to ujmę, "każdy ma podobnie". Ale mieć i znać to jedno, a umieć oddać w słowach to zupełnie co innego, a Tobie idzie to bardzo zgrabnie.
Ostatnio zmieniony przez Dasharia (15-11-2015 o 15h07)