Sayuri Saki
Po lekcjach wraz z przyjaciółką odwiedziła w szpitalu Shiro. Powiedzano im, że chłopak obudził się już z śpiączki ale teraz śpi i nie mogą wejść. Nie nalegała. Dobrze wiedziała czyja to wina, ze on tutaj leży, więc nie chciała zakłócać jego spokoju. Powinna wyrwać białowłosemu ogon za to co zrobił. Po wyjściu z szpitala rozdzieliły się. Każda wróciła do domu. Sayuri nie było śpieszno wracać do domu. Szła powoli i niespiesznke. Po drodze poszła jeszcze na małe zakupy. Zaczynało się jednak już ściemniać, więc postanowiła już wrócić.
Gdy była już pod samymi drzwiami mieszkania nagle pojawił się białowłosy. Można powiedzieć, ze wręcz przyznał jej rację, zniknął. Ma to czego chciała. Wiedziała, że tak będzie. Wiedziała, że dostanie to co chce. Uśmiechnęła się i otworzyła drzwi do środka. Weszła do mieszkania i poszła do kuchni. Zapaliła światło, a na blacie zauważyła kartkę. Przeszedł ja zimny dreszcz.
Złamałaś obietnice. Powiedziałaś. Widzę wszystko. Już się nie ukryjesz.
Zgniotła kartkę i cisnęła nią na ziemię. Rozejrzała się niespokojnie po pomieszczeniu.
~Jest tu ktoś?
W myślach sama siebie skarciła za to pytanie. Zaraz go pożałowała. Z korytarza do kuchni wszedł mężczyzna, który jej na człowieka nie wyglądał. Wysoki o ciemnych włosach i całkowicie czarnych oczach. Uniósł przed siebie dłoń o długich kościstych palcach i równie długich paznokciach. Wyszeptał jej imię i znalazł się tuż przy niej. Złapał ją za szyję i przytwierdził do ściany.
~Powiedziałaś. Zdradziłaś. Teraz słyszę bicie twojego serca Inari. Zdradziłaś nas!
Bezskutecznie zaczęła sie szarpać. W odpowiedzi ręką na jej szyi została mocniej zaciśnięta, a dziewczyna została uniesiona do góry. Druga ręka rozpinał jej koszulę i w miejscu serca zaczął rysować kółko paznokciem. Czuła jak zaczyna brakować jej powietrza, ale pomimo to nadal się szarpała.
Ostatnio zmieniony przez Sszyszka (28-11-2015 o 23h12)
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~