Link do zewnętrznego obrazka
Okey rejestrując kilka rzeczy. Vincent poszedł, kumam niechęć do podpadnięcia pierwszego dnia. Ja sama nieźle swojego pierwszego dnia podpadłam, ale nie opiekunom tylko Luckowi. A po drugie, ta blondyna znowu zadziera nosa. Wyburczałam coś i poszłam sie przejść po budynku, żeby czasem nie zrobić tej blondynie krzywdy. Musiałam porządnie ochłonąć, bo mi ciśnienie podniosła. Ale kij, trzeba jej w końcu wytłumaczyć że nie jest tutaj najważniejsza i z wielką chęcią może jej zrobić prywatny trening jak chce. Jak już sie uspokoiłam, tak w moim mniemaniu a nie w większej liczbie osób, postanowiłam .... napaść na jej pokój? Tak to dobre określenie ja tam po prostu weszłam jak huragan. Zamknęłam drzwi i uśmiechnęłam sie do nowej osóbki, gdzieś z boku. Podeszłam co córki Afrodyty, obejmując ją lekko jedną ręką.-Misiaczku, ty pamiętaj komu pyskujesz, bo pewnego dnia możesz obudzić sie z twarzą w pryszczach, bo to też można podpisać pod jakieś bakcyle i zarazki misiu. Mogę cie w chorobami i zarazami upokorzyć na miliony sposobów.-zamruczałam do niej, wcale nie mając ochoty wysmarować jej twarzy ziemią, wcale a wcale. Pochyliłam się nad nią bliżej.-Popyskuj mi znowu a zrobię ci prywatny trening, zobaczymy czy w tedy będziesz taka przesłodzono śliczna i idealna.-dodałam równie słodko i puściłam. Olewając ją już, zbliżyłam się do kolejnej blondyneczki, uśmiechając sie lekko.-Oona Wong, jestem opiekunką tej kohorty, jest również drugi opiekun, jednak jest zmęczony podróżą i prawdopodobnie śpi. Nazywa sie Lucas Fenris, ja i on sie nie dogadujemy. Więc nie dziw sie ja będziemy sie kłócić.-wytłumaczyłam jej. Poczochrałam ją lekko po włosach i wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Okey, już mi lepiej. Jak gdyby nic już wyszłam na ławkę przed budynek, żeby pooddychać spokojnie.
Link do zewnętrznego obrazka
Musiałam iść na moje zajęcia jednak było w miare okey. Rozglądałam się, przypatrywałam wszystkim i była no cóż, fajnie. Gdyby nie to że musiałam mieć zajecia z najnowszymi, ale cóż chcieli mieć pewność że wszystko okey i inne takie, ze mną. No bo jakbym czegoś zapomniała? Musieli wiedzieć że pamiętam, żebym nie strzeliła gafy. Z bogami tak już jest i z resztą opiekunów. Są dziwni i troszke nienormalni, ale da sie z nimi żyć.
Obecnie siedziałam na historii, właściwie nawet ją lubiłam bo Telys, bardzo dobrze ją wykładał. Uwielbiałam słuchać tego co mówi, z samego słuchania zapamiętywałam mnóstwo rzeczy, więc do notatek mało kiedy zaglądałam.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 09-02-2016 o 21h29
#52 01-03-2016 o 19h41
Link do zewnętrznego obrazka
Obserwowałam jak do pomieszczenia wchodzi wykładowca oraz kilku półbogów. Jednak nie widziałam tej osoby na której mi najbardziej zależało. Gdzie do licha podziewał się Nico. Niech tylko spróbuje się nie pojawić... Oj niech sam Hades ma go w tedy opiece. W końcu podobnie jak ona jest dzieckiem boga z Wielkiej Trójki. Dzieci ich powinny dawać przykład. No oczywiście Tanji jest wyjątkiem.
Właśnie o wilku mowa. Gdy ten przysiadł się przy mnie wyszłam z cienia. Tak by inni mogli mnie zobaczyć. Nie było sensu się ukrywać skoro i tak było to spalone.
- W cale nie za wcześnie - zaczęła mówiąc po czym pokazała na zegarek, który wybił godzinę zaczęcia zajęć - To oni się spóźniają - dodała da jasność sprawy. Telysen poczekał aż zainteresowani się pojawią po czym zaczął opowiadać. Cóż dzisiaj była historia podglądacza zmienionego łań przez boginie łowów, którego później własne psy zabiły.
- Czy ktoś z was sądzi, że kara była niesprawiedliwa?- spytał się po skończeniu opowiadać. ,,Niesprawiedliwa?". Dostał to na co zasłużył. Jeśli chodzi o mnie w tedy można było uznać, że kara była zbyt sroga. Dlatego wolałam się nie wypowiadać. Zdążyłam się nauczyć, że moje poglądy różnią się od większość. Jednak chętnie przesłucham się wypowiedzią innym. Można z nich wiele się nauczyć o od danej osobie.
Link do zewnętrznego obrazka
Wielkim domku znalazłem wszystko co mi było potrzebne poczynając od mapy hadesu oraz miejsca gdzie przebywa Bianka skończywszy na możliwych wejściach do piekła. Potrzebne będą mi kule Persefony (raczej dla jej kochanków), monety dla przewoźnika i broń. Tak broń. Wyszedłem z Wielkiego domku nie wpadając na opiekuna ani jakiegoś innego herosa. Kasandra nie mogła dowiedzieć się co planuje, bo by spróbowała mnie powstrzymać. Zresztą mogli to też zrobić inni. Lecz ich się nie boję tak jak jej. Powiedzmy prawdzie oczy jest trochę przerażająca. Wcale nie jest podobna do Bianki. One są siostrami ale od Bianki biję radość. Jej uśmiech mógł nawet stopić lodowiec. Nie to co wiecznie ponura Kass. Tak więc dotarłem do zbrojowni. Zabrałem kilka sztyletów, miecza nie musiałem miałem swój jednak sztyletem zawsze można rzuć co czyni go bronią na odległości.
Inni pewnie teraz omawiają historię albo raczej mitologię. Więcej tam opowiada się mitów o bogach i ich dzieciach niż zwyczajnej historii jaką znają zwyczajni ludzie.
Jeśli gdzieś nie odpisuje długo proszę o wybaczenie i przypomnienie na PW PS zadaj mi pytanie ASK.fm
Link do zewnętrznego obrazka
#53 24-04-2016 o 14h19
Lucas Fenris
Gdy znalazł coś przeciwbólowego zorientował się, że nie ma nic do picia. Pognał więc do stołówki która była już nieco opustoszała, nałożył sobie dużo jajecznicy na bekonie, solidną porcję owsianki, sok grejpfrutowy oraz kubek mocnej niesłodzonej kawy. Wszystko wyglądało na dość solidny posiłek dla dwóch osób, a sam Luc tuż po tym jak wziął lek pałaszował zachwycony to co sobie nałożył. Przeglądał w międzyczasie notatki z obowiązkami dla opiekunów. Sprawdzenie pokoi miał zacząć od jutra. Więc będzie miał tyle czasu żeby narobić rabanu za przydzielenie go do pary z Ooną. Kto by pomyślał tyle lat. Reszta ich "rocznika" jak to pieszczotliwie nazywał pognała w świat. Nie interesowało go specjalnie co robią, czym się zajmują z kim się zadają. Życie tu i teraz jest o wiele ciekawsze, a zwłaszcza awantury z małym gryzoniem. Może jednak to lepsze...Kiedy uświadomił sobie o czym myśli natychmiast spojrzał podejrzliwie na zawartość talerza, tak jakby ktoś chciał go otruć, albo... Czyżby szynszyla mogła sprowadzać choroby psychiczne?Eeeee...to przez ten ścisk. Będzie trzeba się zdezynfekować od środka jakimś dobrym trunkiem i heja... Przełknął szybko co miał na talerzu i w kubkach. Wstał kartkę z obowiązkami wpakował do kieszeni i wrócił do kohorty. Usłyszał z jednego z pokojów niezły raban, ale poczekał aż przyczyna tego zamieszania wyjdzie z pokoju. Nie zdziwił się kiedy zobaczył Oonę. Wyszedł przed budynek i oparł się o ścianę.
~ Wydaje mi się czy my mamy dbać o to miejsce i podopiecznych, a nie grozić? Powinnaś się ogarnąć. To, że masz moce do sprowadzania chorób czy jakiejś innej zarazy nie upoważnia cię do tego by wymagać od innych bycia miłym kiedy ty zachowujesz się jak ostatni... Z resztą nie ważne, tak czy siak nie zrozumiesz. Zawsze taka sama. - ostatnie zdanie mruknął bardziej do siebie niż dziewczyny. Teraz nadeszła pora by poszukać sobie jakiegoś zajęcia. Może przygotuje ognisko, albo sprawdzi stan piłek, albo...tu uśmiechnął się nieco mrocznie. Wyśpi się na dachu kohorty.
>..................................................<
Dymitr Aleksiej Fanatici
Niezadowolony pognał na zajęcia z historii starożytnej. Miał dość, chętnie wybrał by się na jakąś misję albo coś. Jednak nie było mu dane. Katusze które miały trwać godzinę z hakiem w jego mniemaniu przechodziły załamanie czasoprzestrzeni i trwały najmniej trzy. Zaspany siedział na zajęciach i jak zwykle nie robił specjalnie dużo notatek, bo i po co ? Bawił się scyzorykiem, którym wycinał coś z kawałka drewna. Sam nie wiedział co to będzie, może jakiś mały totem wojenny, albo inne tego typu barachło. Było to dużo ciekawsze niż trwające zajęcia. Jego myśli pozbawione były jakiegokolwiek sensu. Skupił się na tym by wyrzeźbić totem, jednak zaciął się scyzorykiem. Syknął czym przyciągnął uwagę Tylesa. Na szczęście tylko na chwilę. Zajął się obserwowaniem jak z jego palca powoli na kartkę spada mała kropla krwi. Nagle rubinowy płyn zmienił się w tekst "Jeśli nie zaczniesz uważać wyślę cię na wakacje do hadesu! - całuje mama!". Uśmiechnął się blado kiedy tekst zniknął i zaczął robić notatki. Cóż innego mu zostało, dobrze wiedział, że matka nie żartuje.
#54 10-05-2016 o 08h24
Link do zewnętrznego obrazka
A miało być tak fajnie, miało być dotlenianie na powietrzu, a wyszło jak zawsze *kiedyś*. W sensie, słuchanie wywodów, ale nie od matki tylko od Luca. Mimo, że u matki zatyka uszy i odchodzi jak najdalej sie da. Westchnęłam tylko, poprawiając blond włosy.-Za kogo ty mnie Luc masz? Za osobę, która nie rozumie najprostszych poleceń? Zaskoczę cię, rozumiem w pełni.-prychnęłam, kręcąc lekko głową. Podniosłam cztery litery z ławki i stanęłam obok niego, łapiąc go za nadgarstek bo za zgięcie łokcia bym nie dała rady, mimo wszystko.-Nie waż sie mówić, że cały czas jestem taka sama. Ludzie sie zmieniają, a to że jesteś zbyt wielkim dupkiem i chamem, by tego nie widzieć to nie moja wina.-wysyczałam i odepchnęłam od siebie jego rękę, dalej patrząc na niego wrogim spojrzeniem.-Z resztą po kij ci to mówie?! I tak znając ciebie cały czas myślisz o mnie jedno i to samo! Ale powiem ci jedno, nie nosze urazy za nic co było kiedyś, za nic. Jedyne za co jestem zła, to za to, że zamiast ze mną porozmawiać to zwiałeś jak pies z podkulonym ogonem.-dodałam, po części krzycząc a po części warcząc. Odwróciłam sie od niego, bo mojego oko nie dawało rady, latało jak wściekłe gdzie sie dało i nawet ja nie mogłam nad nim zapanować. Nie dodałam już nic, po prostu odeszłam, nie tylko ze względu na jedno oko, ale też i na drugie, bo wyraźnie czułam, że zebrało sie w nim troche łez. A nie dam temu dupkowi kolejnej rzeczy z której może sobie drwić. Jednak zanim odeszłam całkowicie, popatrzyłam na niego zza ramienia.-Nie mów nikomu o oku, to ma być tajemnica, Zeus tak chce.-dodałam już, najzwyczajniej w świecie, po czym odeszłam do siebie. Nie było w mojej ostatniej wypowiedzi ani jadu, warczenia czy coś, po prostu zwykła wypowiedź, trochę prosząca. Poszłam prosto do swojego pokoju, żeby stanąć przed lustrem a w ostateczności nic na temat swojego wyglądu nie powiedzieć, tylko usiąść na łóżku.
#55 23-05-2016 o 02h56
Lucas Fenris
Słuchał jej w milczeniu, nie patrzył na nią. Wiedział, że sam przesadził, ale nie zamierzał się do tego przyznać. Kiedy skończyła mówić odeszła. On zaś nie wiedział jak zareagować, ponaglony własnym sumieniem ruszył w stronę jej pokoju. Drzwi były uchylone, ale mimo to nie wszedł. Oparł się o ścianę. Zbierał myśli. Może i była małym podłym gryzoniem, ale zasłużyła by wiedzieć czemu zniknął.
~ Masz rację myślę o tobie jedno i to samo, bo na wstępie już ukazałaś swój trudny charakter. Groziłaś podopiecznym. Mamy chronić te dzieciaki i chcę to zrobić jak najlepiej. Nie uciekłem. Zniknąłem z obozu z bardzo ważnego powodu o którym nikt miał nie wiedzieć. Nie miałem wtedy sił by ktokolwiek o tym wiedział. Moja matka...pamiętasz dzień w którym opuściłem obóz? Nie rozmawiałem z nikim. Nie mogłem. Całą wcześniejszą noc przepłakałem. Nie było to z powodu córki Posejdona jak zapewne twierdziłaś. Faktem było to, że łzy wylałem przez inną kobietę. Moją matkę. Zginęła dzień przed moim wyjazdem w wypadku. Później mieszkałem z ojcem, bo sam nie byłem w stanie ochronić się przed atakami. Tak więc jesteśmy kwita. Ja wiem o oku, ty o mojej matce. Oboje mamy sekrety które chronimy. Ja nie wydam twojego. Przykro mi że straciłaś oko i tyle. - sam nie wiedział czemu to zrobił. Irytowała go od zawsze. Wkurzała niemiłosiernie, jednak choć raz zachował się nieco przyzwoicie. Całą swoją wypowiedź utrzymał praktycznie na jednym wydechu, dlatego na koniec nabrał sporo powietrza w płuca i głośno je wypuścił z ust. Szybkim krokiem wrócił do pokoju, by przebrać się w strój treningowy. Chciał trochę rozgrzać mięśnie, liczył na to, że dostanie też inną rolę niż opiekuna nowych. Znał się na iluzji, mitologii nordyckiej, ziołach, magii. Mógł uczyć czegokolwiek, byle nie mieć tyle czasu wolnego.
#56 25-07-2016 o 19h11
Link do zewnętrznego obrazka
Siedziałam na tym łóżku, wyglądając jak potwór z loch ness przez rozmazany makijaż i po prostu sie tego nie spodziewałam. A kto by sie spodziewał? Na pewno nie ja i to nie po nim. Chociaż ja wymagam od niego, by zmienił o mnie zdanie, więc chyba nie powinnam zakładać, że on został taki sam... nie? Westchnęłam zirytowana pod nosem, ale nie jego osobą, ale samą sobą. Gdy już skończyć miło, zrobiło mi sie jeszcze gorzej. Oskarżałam go przez taki długi czas o coś, co było moim chorym wyobrażeniem, a on po prostu odszedł, bo stracił kogoś sobie bliskiego. Odszedł, bo tutaj nie otrzymałby wsparcia, jakie otrzymał chociażby od ojca. Słysząc jak sie oddala, spojrzałam na siebie w lustrze i przetarłam lekko oczy, chociaż tylko bardziej sie rozmazałam. Westchnęłam załamana, bo w końcu nie będę tu gnić, gdy miałam troszkę inne plany. Trochę niechętnie zeskoczyłam z łóżka i mimo wciąż okropnego wyglądu na buźce to szybko wylazłam z pokoju i zaczęłam sie za nim rozglądać. Taa, wypatrzyłam go w sportowym stroju, obok swojego pokoju, niby blisko a daleko, bo te pokoje to dość spore były, więc drzwi też blisko nie były. Owszem byłam niezadowolona, że będzie mnie widział taka rozmazaną i trochę zaryczaną, no ale jak już postanowiłam to postanowiłam. Nie patrząc na niego, szybko podeszłam i ... objęłam go, ciasno przytulając go. Wtuliłam w jego ciało policzek, ubrudzony od tuszu i sama nie wiem jeszcze od czego.
Zacisnęłam dłonie na jego ubraniu, nie chcąc sie oderwać.-Lucas przykro mi, nawet jeśli mi nie wierzysz i z chęcią wsadziłbyś mnie do piwnicy na resztę dnia.-mruknęłam. Nie żeby coś, ale miło sie w niego wtulało, widać, że nie robił masy, tyko rzeźbę.-I przeprze...przeee przprzprz-dukałam, nie mogąc z siebie nic wydusić, najwidoczniej wyduszenie z siebie tego jest trudniejsze niż powiedzenie. Odsunęłam sie od niego na krok i szybko wbiłam zęby w swoją własną dłoń, nie w jego a swoja. Zacisnęłam tak mocno jak tylko mogłam i dopiero po chwili wypuściłam dłoń z pomiędzy zębów.-Przepraszam.-wyrzuciłam z siebie w końcu.-No po prostu za wszystko.-dodałam, ale nie patrzyłam na niego. No nie tylko uwaliłam mu ubranie, ale widział mnie w rozmazanym makijażu a do tego jeszcze musiałam sie gryźć by sie uspokoić i w miare zmusić, żeby go przeprosić.-I pamiętaj wilczku, nie tylko ty chcesz te dzieciaki wychować i sie nimi zaopiekować, tylko, że czasami inaczej sie nie da, po prostu są za bardzo zapatrzone w siebie i myślą, że wszystko umieją i wszystko mogą.-burknęłam, machając trochę nerwowo ręką, gdzieś tam ręką.
#57 07-08-2016 o 17h25
przepraszam za tak długą nieobecność...
Elisabeth Black
-Yyy - szczerze powiedziawszy; zatkało mnie.
Ta głupia opiekunka; co jej odbiło? To teraz przesadziła; jeszcze przy nowej? Z resztą ja zawsze będę idealnie piękna! Phi! Jak co to to się na niej odegram. Mam gdzieś jeszcze schowanych parę ciekawych rzeczy od mamy, może przyrządzę jakąś miksturkę i jak co to będę gotowa... tylko gdzie ja to wsadziłam? Muszę poszukać, przecież nie mogło się zapaść pod ziemię. Na razie muszę jednak przywitać się z tą nową. Coś tam do mnie z początku powiedziała, ale co? byłam nieco zajęta i nie słyszałam, a ta dziewczyna nie ma zbyt donośnego głosu.
-Hej; jestem Elisabeth,ale możesz mówić mi Lis. A i nie przejmuj się opiekunką, ona zawsze jest taka... A jak chcesz mogę pożyczyć Ci grzebień; bo ci włosy nieco rozczochrała. Chyba, że wolisz bym ci coś uczesała; masz śliczne włosy! - powiedziałam starając się wyjść na miłą.
Chociaż ciekawe co ona sobie pomyśli; Oona strasznie mnie skompromitowała, a co jeśli ta nowa nie będzie chciała się do mnie odzywać; eh może przesadzam... Nie, ja nie przesadzam. Głupia ja, głupia opiekunka. Albo cofam to; może wcale taka głupia nie jest, przecież czasem można z nią miło pogadać. No cóż, po pierwsze muszę się uspokoić, nie mogę panikować, bo się zaraz sama skompromituję. Po drugie uśmiech; przez to wszystko wyszła mi mina nie z tego świata. Bogowie; proszę żeby tylko ta dziewczyna sobie o mnie źle nie pomyślała! Błagam!
Ostatnio zmieniony przez Lilia444 (07-08-2016 o 17h25)