~ Willow Ava De Grey
Oho, nie dało się wręcz nie wyczuć tego napięcia w powietrzu, jakby od chłopaka przeskakiwały w nie gromy, gdy wspominał o kadrze pracującej w tej szkole. Ta, wiem, suche... Nie ważne zresztą. Nadęłam lekko policzki, zerkając na otaczający nas obrazek. Niezwykle urocza atmosfera, nie ma co. Nic tylko urządzić tu jakiś romantyczny piknik, na koniec którego ukochany stanie się naszą ofiarą. Bynajmniej nie w pozytywnym sensie. Ale tą przewspaniałą aurę to cała wyspa posiadała, a las to w szczególności. Choć nie byłam tu na tyle długo, by móc to oceniać.
- Chyba przez tatka nie będę umiała patrzeć na to miejsce obiektywnie. - mruknęłam w końcu, wspominając co niektóre niepochlebne słowa tatka na temat tego miejsca. I nie tylko jego, w narzekaniu był świetny. I gdyby posiadał tak anielską cierpliwość jak mama to może i byłby dobrym nauczycielem. Niestety w tej kwestii się nie sprawdzał, ale i tak nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego rodzica. Przynajmniej jako prawdziwa ja, a nie podszywająca się pod kogoś. - Tak to jest, jak się mieszka z kimś kto myśli, że jest lepszy od innych i potrafi psioczyć nawet na przedmioty martwe, które mu nic nie zrobiły. - prychnęłam cicho, ale jak najbardziej rozbawiona.
Cóż, w pewnym sensie też tak umiałam, jak on. Z kim przystajesz, takim się stajesz, czyż nie? Co prawda nie zawsze to tak działa, ale to taki drobniuteńki szczególik, na który nie będę zwracała uwagi.
- Wracamy...? - spytałam, dopiero teraz się podnosząc. Choć przyznam, że w sumie to tam mi nawet wygodnie było. Ale jednak to tak trochę chyba nie na miejscu było i powinnam wstać już wcześniej. Odrobinkę. - Sama nie mam na to ochoty, ale skoro będą o nas, niestety, pamiętać, to się lepiej nie narażać. Na początku oczywiście. - wręcz biło z tej wypowiedzi moje "jestem aniołkiem, co złego to nie ja", ale na to się poradzić już nic nie dało. I w sumie to dobrze się czułam z tym, co powiedziałam teraz. Tak bez udawania, że nigdy nic nie przeskrobałam. Ale pierwsze wrażenie trza zrobić dobre. A mi ono chyba nie do końca wyszło.
Mam ochotę powiedzieć, że lepiej tego nie czytać, ale ta sztuczka chyba nikomu nigdy nie wychodzi.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 16-09-2015 o 19h29
#52 20-09-2015 o 19h19
Wybaczcie, tak długi czas bez odpisu >.< Mea culpa, mea culpa! Ale oto jestem jakby ktoś tęsknił...
Elowen Isolde Bisliev
Można powiedzieć, że przez chwilę było piękniej niż zwykle. Znalazła osobę, nad którą pastwienie się powinno być łatwe i nad wyraz przyjemne, a na dodatek ta osoba, według mniemania Elowen, była jej coś winna. W końcu młoda chlapnęła tym błotem na niezłą odległość. I nagle, przez aroganckiego osobnika z niezwykle mało gustowną, niebieską fryzurą, ta cudowna chwila prysła jak bańka mydlana. Przez ciało kobiety przeszedł potężny impuls, odsyłając ją na dobrych parę chwil do jednego z równoległych światów. Na oślep wycofała się pod osłonę drzew, gdzie jakieś w miarę czyste i miękkie zwierzątko posłużyło jej za chwilową ławeczkę. Pewna swojego świadomość Elowen skakała między światem, w którym istniało jej ciało, a jakimiś bliżej nieokreślonymi, gdzie dopiero rozwijały się baśnie. Kilka minut męczarni i Patronka odzyskała równowagę psychiczną, powracając tym samym do roli wrednej jędzy. Zaraz, co ten stary dziad tuż przed pewnym incydentem kazał jej zrobić? Elowen wstała gwałtownie, płosząc zgromadzone wkoło ptactwo.
- Kyōjin, wracaj tu natychmiast! - wywrzeszczała prosto w zwoje mózgowe współpracownika, nie siląc się nawet na delikatność. Zostawił ją samą wśród niedorozwiniętej dzieciarni i jak jakiejś służce każąc się nimi zająć. To uwłaczało godności kogoś tak egoistycznego jak panna Bisliev. Więc czemu miała być dla niego tak uprzejma i cicho szeptać do główki, jak to jego zachowanie wykracza poza dolne granice krytyki? Jak to niewdzięcznie tak zostawiać ją z tłumem niepanujących nad sobą stworzeń? Wrzasnąć i czekać na krzyk z której części wyspy, charakteryzujący owego nieszczęśnika - to wszystko co zrobiła. Ruszyła wolnym, dostojnym krokiem z powrotem na wybrzeże, wsłuchując się uważnie w każdy szmer tego okrytego tajemnicami miejsca.
#53 22-09-2015 o 22h34
Jego uwadze nie umknęło wypowiedziane cicho przez nauczyciela zdanie, jednak chwilowo je zignorował, ponieważ był zbyt zafascynowany wyłaniającym się nieśmiało zza pleców mężczyzny kościotrupem. Delikatnie ujął kościstą dłoń kobiety (na co wskazywały nie tylko słowa białowłosego mężczyzny, ale i budowa szkieletu) i złożył na niej pocałunek w nieco przestarzałym obecnie, choć wciąż uważanym za bardzo gentlemeński, geście przywitania.
- To zaszczyt móc panią poznać - czy wydawało mu się dziwne mówienie do szkieletu? Nieszczególnie. W końcu mama często mówiła do grobu taty, zupełnie jakby jego duch mógł ją usłyszeć. To, co robił w tej chwili, było, przynajmniej jego zdaniem, mniej irracjonalnym zachowaniem.
Puścił kościstą dłoń dopiero, gdy przyjrzał się uważnie kościom, których stanu nie można było określić inaczej niż doskonały. Nawet laik zauważyłby, że ktoś musi bardzo o nie dbać.Uśmiechnął się do stojącego przed nim mężczyzny. Tym razem nie było w tym uśmiechu nic nieprzyjemnego, można by rzecz, że był wręcz przyjacielski. W końcu nic tak nie zbliża ludzi, jak wspólne zainteresowania.
- Domyślam się, że jest pan jednym z tutejszych nauczycieli? - zapytał.
#54 25-09-2015 o 18h46
Link do zewnętrznego obrazka
Na widok zachowania chłopaka względem jego przyjaciółki, twarz mężczyzny rozjaśnił promienny uśmiech małego dziecka, które właśnie dostało lizaka. Z twarzy szkieletu, naturalnie, nie można było odczytać żadnej reakcji, ale gdy tylko usta blondyna musnęły jego dłoń, znów skrył się za plecami opiekuna, jakby zawstydzony atencją i zainteresowaniem.
- Polubiła cię – wyszeptał Abe zafascynowany i jednocześnie niezwykle zaskoczony, zarówno reakcją przyjaciółki jak i nietypowym gestem ucznia.
Teraz białowłosy sam wyciągnął rękę w stronę chłopaka, ale zamiast uścisnąć jego dłoń, poklepał go po głowie lekko, po czym zmierzwił blond czuprynę, jakby miał do czynienia z młodszym bratem.
- Tak, nazy… - zaczął, gdy nagle jego głowę przeszył przeraźliwy wrzask współpracownicy.
Mężczyzna wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk na pograniczu syku i jęku, chwytając się gwałtownie za skronie i pochylając się przy tym nieznacznie. Chwilę walczył z samym sobą, by nie dać kobiecie satysfakcji, ale ból okazał się zbyt silny i z jego ust wydobył się nieco już głośniejszy pisk.
- Tylko czekaj, jędzo… - wycedził przez zaciśnięte zęby, próbując zignorować pulsujący w skroniach ból.
Westchnął zrezygnowany i ruszył wolno w stronę Elowen, nie chcąc narażać się na kolejny atak, gdy przypomniał sobie, że niegrzecznym byłoby zostawić chłopaka tak bez słowa. Odwrócił się w jego stronę z wypisanym na twarzy cierpieniem, ale jednocześnie znów uśmiechnął się do blondyna, co razem stworzyło nieco upiorny wizerunek.
- Naprzód marsz, płomyczku – machnął na niego ręką i pomaszerował do wzywającej go nauczycielki.
#55 28-09-2015 o 19h46
Reakcję szkieletu Kasjan określiłby jako przeuroczą. Oczywiście, gdyby używał słowa takiego jak "przeuroczy". A nie używał. A w każdym razie nie za często.
Potrząsnął lekko głową, gdy nauczyciel cofnął dłoń i poprawił włosy. Niespecjalnie lubił ten sposób spoufalania się.
Nadstawił jednak uszu (w metaforycznym sensie, rzecz jasna), kiedy nauczyciel zaczął mu się przedstawiać. No właśnie, belfer zaczął się przedstawiać, a skończył zwijając się z bólu. Blondyn już miał go zapytać, czy wszystko w porządku, gdy mentor z nieco upiornym grymasem na twarzy i kazał mu iść ze sobą. Cóż było robić? Kasjan narzucił kaptur swojego płaszcza na głowę i podążył za swoim przewodnikiem.
Po niedługiej chwili stanęli przed jakąś kobietą. Miała ona dość oryginalną urodę. Nie to, żeby nie była atrakcyjna, nie. Po prostu było w niej coś... nienaturalnego. Nastolatek domyślił się, że ona również musi być jednym z członków tutejszego grona pedagogicznego.
- Witam - kiwnął babce głową, przystając w pewnym oddaleniu od tej dwójki. Miał niejasne przeczucie, że ta para ma ze sobą do pogadania i nie zamierzał im w tym przeszkadzać.