Emil Johnson
Dziewczyna przede mną przez chwilę wydawała się zdezorientowana pytaniem. Zdążyłem się jej przyjrzeć zanim "poprosiła" abym wyłączył latarkę. Chyba w tym miejscu spostrzegawczość mi się wyostrzyła.
Miała krótkie, raczej ciemne włosy i sympatyczną twarz. Od razu skojarzyła mi się z typowymi szkolnymi żartownisiami. Takimi, które podsumują wszystko żartem na lekcji, czy przerwie. Gdy się zaśmiała podając mi dyktafon utwierdziłem się w tym przekonaniu. Też lekko się uśmiechnąłem, choć niezbyt na miejscu wydawało mi się śmianie z własnych wad. Powiedziała "bo do reszty oślepnę", więc chyba miała słaby wzrok? Jeśli byłbym wrogiem mógłbym to wykorzystać. Ktoś tu chyba musi być wrogiem, nie? Ten kto nas uwięził musi jeszcze być w tej posiadłości? Bez sensu byłoby przecież uwięzienie kilku dzieciaków żeby sobie tu były i żyły jak chcą?
Zanim zdążyłem ją ostrzec, że to coś na ścianach może być trujące, lekko się jej chwyciła. Cofnęła jednak palce z sykiem. Pewnie się poparzyła.
- To co jest na tych ścianach traci swoje właściwości pod wpływem światła - mruknąłem, bawiąc się latarką i szukając rozwiązania na uwolnienie dziewczyny, o której powiedziała Doli. Mogłem rozbić kafelki łokciem, jednak byłoby ryzyko połamania ręki. Najlepszym rozwiązaniem jest raczej poszukanie jakiejś cegiełki albo czegoś twardszego.
- Musimy poszukać jakiegoś kamienia, jak nie znajdziemy, rozbiję kafelki łokciem - mruknąłem ponownie. Po chwili o czymś sobie przypomniałem.
- O, i tutaj są drzwi prowadzące na korytarz. Po prawej stronie są schody.
Ostatnio zmieniony przez laureln (13-04-2015 o 16h58)
.