Adrian
Lubiłem gotować i ogólnie spędzać czas w kuchni, jednak gdy zajęcia się skończyły, mięso w przyprawach na wieczornego grilla zostało schowane, a obiad w głównej mierze był już gotowy - mogłem zrobić sobie przerwę z czego zawsze korzystałem. Opuściłem pomieszczenie z zamiarem wyjścia na zewnątrz, a przechodząc przez hol zauważyłem, że moja kochana siostrzyczka ciutkę się leniła, rozmawiając z Dianą. Cóż, zawsze tak było, gdy pojawiała się ona w pobliżu. Na szczęście nie trwało to długo, bo do niebieskowłosej ktoś zadzwonił i zaraz się żegnała z Lizką. I dopiero wtedy przez moją siostrę zostałem zauważony, lecz grzecznie poczekała aż dziewczyna wyjdzie, dopiero się do mnie odzywając.
- Weźmiesz mi jakąś słodką bułkę? - spytała, uśmiechając się słodko. A ja miałem wrażenie, że jej życie toczy się wokół jedzenia. Co z pewnością wiele z prawdą się nie mijało, a mi to nie przeszkadzało, bo ktoś przynajmniej zjadał to co w domu szykowałem, nawet jeśli zrobiłem tego dużo za dużo.
- Jasne, młoda. - rzuciłem, również lekko się uśmiechając, po czym wyszedłem. Nie musiałem pytać skąd wie, gdzie idę. To był zakres moich przyzwyczajeń. O ile nie padało, to wychodziłem w przerwach do sklepu. A, że było to nazbyt niedaleko, przedłużałem tą drogę idąc naokoło. I tak było i tym razem, jak tylko przekroczyłem prób terenu należącego do pensjonatu dziadków.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 2
#26 02-03-2015 o 19h57
#27 07-03-2015 o 19h48
/ Wybaczcie że tak długo.... ;__; /
Gdy obcokrajowiec odszedł od czarnowłosej dziewczyny i poleciał po swoich znajomych, Luna odkręciła się do Emilii z uśmiechem na twarzy.
- Pamiętasz może ten najbliższy hotel? - Spytała szukając w swojej głowie ten najbliższy hotel... Luna z westchnieniem spojrzała na przyjaciółkę posmutniałym wzrokiem. - Pisałam Ci w sms'ie że czekam przy tym 'kiepskim' pensjonacie. - Odparła z lekkim rozbawieniem, wskazując ręką na hotel, który znajdował się niedaleko dziewczyn.
Luncia spojrzała tam gdzie Emi wskazała swoją ręką. Również była szczęśliwa że w końcu odpowiedziała. Po parunastu minutach przybyli obcokrajowcy, którzy o czymś rozmawiali w innym języku. Przyjaciółka Luny ruszyła przed siebie, prowadząc do tego 'kiepskiego' pensjonatu. Czarnowłosa dziewczyna zrobiła jedynie gest ręką w stronę grupki nastolatków, żeby zaczęli iść za nimi, po czym sama szybkim krokiem dogoniła Emilie.
- Gdy ich zaprowadzimy, to później gdzie masz zamiar iść? - Spytała się czarnowłosej dziewczyny. - Hmm... Może pójdziemy do jakiejś budki, czy coś... - Luna odpowiedziała z lekkim zamyśleniem na pytanie przyjaciółki. Emilia stanęła i Luna również zrobiła tą czynność, a przed jej twarzą znajdował się hotel...
- Proszę. O to najbliższy hotel. - Emilka dodała z lekkim uśmiechem i spojrzała na Lunę, która nie wiedziała czy jeszcze coś dodać czy nie. Pokręciła lekko głową i obie spojrzały na grupkę osób.
#28 16-03-2015 o 18h34
/ Boże... jak tak czytałam te posty obcokrajowców, to aż mi się William, Wietnamczyk z Australii przypomniał i to jak on się próbował nauczyć polskiego, te jego "Sie masz psa? Sie masz kota?" "Voice nie działa, voice nie działa', "Nie ma hajsu" "Dzin dobry, jak s'e masz?" Och~... <3 /
M a x i m i l i a n " M a x " J o n e s
Ludziska powstawiali się za mną i nikt mnie jednak za to nie obwiniał. Ta... dzięki. Chociaż w sumie - nie ma za co! W końcu to nie moja wina. No i będzie dobrze!
Chłopaki zajęli się obmyślaniem dalszej trasy, podczas gdy moją uwagę przykuł jakiś dzieciak patrzący na nas zza rogu. Chwila, czy on... nie patrzy się prosto na mnie? No oczywiście że na mnie~.
Ech? Pomachał abym podszedł? No nie wiem... w końcu to polski dzieciak, a ja wole mój angielski, a nie... O! Znowu pomachał. No cóż - skoro tak bardzo mu zależy... na chwilę jak odejdę od grupy, to się nie obrażą.
Kiedy podszedłem do chłopaczka błagalnym wzrokiem wskazał piłkę leżącą za jakimś dużym, śpiącym psem i mówił coś po polsku.
- Ach, a więc o to chodzi. Boisz się psiska? - Zapytałem, gdy zajarzyłem, że raczej nie mam co liczyć na odpowiedź - w końcu dzieciak z podstawówki nie może jeszcze umieć angielskiego. - Zaczekaj. - pokazałam mu gest jaki pokazuje do mojego psa, o znaczeniu "waruj'.
Ostrożnie podszedłem do psa, bo faktycznie wielkie psisko z niego było. Wziąłem piłkę i już miałem wracać do chłopaka, gdy pies się obudził i rzucił na mnie! Wiejąc porzuciłem chłopakowi piłkę i... miałem niezły maraton przez chyba całe pół miasta! Ech, szkoda tylko że pobiegłem w drugą stronę od znajomych...
- A teraz jeszcze będę musiał ich znaleźć, no nie! - przysiadłem na jakimś ogrodzeniu, aby złapać oddech i spojrzałem na budynek przede mną. - Ech? To ten paskudny hotel... - To w takim razie gdzie reszta? Spojrzałem dokładnie w miejsce, gdzie powinni być i zobaczyłem tylko mój samotny bagaż... Podbiegłem do niego od razu.
U K A T R U P I Ę . . .
Po chwili poczułem szarpnięcie za rękaw. Okazało się, że to ten dzieciak z piłką. Ciągnąc dalej mnie za rękaw, wyraźnie pokazywał, że chce żebym za nim poszedł. Wziąłem więc torbę i pozwoliłem mu się prowadzić.
Czułem się lekko niezręcznie, przy każdym zakręcie, ale co tam. Po jakimś czasie zobaczyłem w oddali ich wszystkich stojących przed jakimś budynkiem. Wkurzony nadal zacząłem do nich krzyczeć.
- Cholery! Jak mogliście o mnie zapomnieć?! - gdy przypomniałem sobie o moim przewodniku szybkie się odwróciłem w poszukiwaniu go, ale on już był na początku tej drogi i skręcał za zakręt. - Czekaj! - Spróbowałem go zatrzymać nie licząc na wiele, a on jednak się zatrzymał i spojrzał. - Dziękuję! - Krzyknąłem do niego i pomachałem na pożegnanie, a następnie odwróciłem się do moich przyjaciół i do nich podbiegłem. - Pensjonat? Widzicie? Mówiłem że będzie dobrze! - Skwitowałem z uśmiechem, po czym zauważyłem przed nimi nowe twarzyczki - czyżby polki? - Cześć! - Przywitałem się odruchowo... oczywiście po angielsku.
#29 21-03-2015 o 17h15
Cassie
Uniosłem jedną brew, słysząc nietypowe pytanko z ust Mary. A ja co, Wikipedia, że mam to wiedzieć? Choć w sumie... Nie ważne, lepiej się w to zwyczajnie nie zagłębiać. Jeszcze kolejna klepka mi się w głowie przestawi i będzie nieciekawie. Zresztą, większość wakacji polega na jednym i tym samym, więc chyba nie powinienem chcieć wiedzieć czemu ona o to w ogóle pytała.
- Najpewniej zwiedzanie okolicy, byczenie się na plaży, pływanie, o ile nie spotka nas jakiś tragiczny wypadek na co są wysokie szanse statystyczne. - mówiłem, że jestem optymistą? Nawet wielkim! Po prostu uwielbiam się z nią drażnić, no z innymi też. To takie fajne, jak kogoś się dobije swoją wypowiedzią.
Jednak teraz skupiłem się na przebywanej drodze, bo polki w końcu zaczęły nas prowadzić, za co w pewnym sensie byłem wdzięczny, bo ja to niewątpliwie bym się tutaj zgubił. I bynajmniej nie dlatego, że domy były identyczne, a właśnie dlatego, że mocno zróżnicowane. I te dziwny nazwy ulic... To się w ogóle da wypowiedzieć? Współczuje wszystkim, którzy sobie na tym łamali język. Dziwne mają niektóre te litery. Choć nie jest tak źle jak z fonetyką oczywiście, bo tej to w ogóle spamiętać nie umiałem.
Gdy dotarliśmy pod budynek przyszło na podziękowania i tym podobne... A jako jedyny nie znający języka, chyba że Max też nie zna, wolałem to zostawić Mary i Jasperowi. Nawet jeśli ten drugi raczej znał go w nikłym stopniu. Ale ważne, że coś umiał i się w miarę dogadywał, nie? No, nie ważne, bo naprawdę stracę klepkę przez te rozważania. I tu objawia się jakże uprzejmy krzyk, którego właściciel powinien stać koło nas, ale... Go nie było? Ups. Spojrzałem na zbliżającego się przyjaciela z nie małym zdziwieniem i nawet nie starałem się go ukryć. To dlatego było tak cicho!
- Byłeś na spacerze? - spytałem po chwili wesoło, czyli jak do siebie doszedłem. I tak, właśnie porównałem Maxa do psa, przynajmniej mi się z takowymi zwierzętami spacery kojarzyły. Zresztą, cokolwiek, ale jestem zaciekawiony gdzie on przez ten czas był. Jeszcze by nam brakowało, by i Jasper się po drodze zgubił i teraz nas szukał w tym nowym miejscu.
Tak, wiem, beznadziejnie mi wyszło xD
#30 28-03-2015 o 23h04
/ Ej, no co jest? Come on! Po co ja przejmowałam postac w takim razie? <3 /
M a x i m i l i a n " M a x " J o n e s
Cassie zwrócił się do mnie żartobliwie. Myślicie że wam przepuszczę zapomnienie o mnie?!
- Raczej na maratonie... - powiedziałem opierając się o kolana. - Ale dzięki za troskę stary... Zapomnieliście o mnie, wiecie?! - Rzuciłem się, ale zaraz opadł mnie cały do tego entuzjazm. To dziw że normalnie szedłem spacerkiem z tym polskim chłopaczkiem... - No więc? Co zwojowaliście z panienkami? - Zapytałem prostując się i wyginając, gdy nagle mnie olśniło. - Nie rozumieją angielskiego, prawda~? - Ludziska, powiedzcie, że nie... A zresztą, kitrać to. - Zmęczyłem się, teraz marzę jedynie o kąpieli... i łóżku.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (28-03-2015 o 23h18)
#31 28-03-2015 o 23h25
Meredith Mary Mapple
Przewróciłam oczami. Pewnie bo za mało nam jak na razie nieprzewidzianych zdarzeń.
To nie tak miało wyglądać. Miejmy nadzieję że wszystko się naprawi.
Po chwili usłyszałam czyjeś dyszenie... Czyżbyśmy już kogoś zgubili ? Ups..Był to Max.
- Tak właśnie jakoś za cicho mi tutaj było. - powiedziałam z uśmiechem. - Kompletnie nic po angielsku. Jest to dosyć irytujące bo nasz język czyli angielski... No jest chyba " popularny " nie sądzicie ? - dodałam.
Moja walizka ważyła coraz więcej przy każdym kroku, albo to ja już byłam zmęczona i poziom irytacji wzrastał.
- Lepiej nic mi nie mów o kąpieli... Pachnę chyba gorzej niż tutejsze powietrze. - powiedziałam z grymasem.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (28-03-2015 o 23h26)
#32 04-04-2015 o 20h03
Luna, zauważyła jak obcokrajowcy pomiędzy sobą rozmawiają. Czarnowłosa dziewczyna skierowała wzrok na przyjaciółkę stojącą obok, po czym obie zaczęły się przypatrywać grupce osób. Po chwili przybiegł chłopak, który najwyraźniej gdzieś się zawieruszył, obie polki przywitały się z nim. Obcokrajowcy zaczęli pomiędzy sobą pogawędkę, a polki troszkę odsunęły się na bok i spojrzały na siebie.
- Może gdzieś się przejdziemy? - Zaproponowała Luna, spoglądając na swoją przyjaciółkę, co jakiś kierując wzrok na grupkę obcokrajowców. - No możemy... Albo spotkamy się z Elizą, Dianą i Adrianem? - Emilka również zaproponowała pomysł na który obie się zgodziły. Jednak nie wiedziały kiedy mogą sobie pójść, więc obie dziewczyny stawiały bardzo małe i powolne kroki. Spojrzały na siebie i przystanęły, obserwując grupkę z dalszej odległości.
- Wzięłaś telefon? - Luna, spytała bezmyślnie po czym zauważyła jak Emilia macha telefonem przed jej nosem. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na nią żartobliwie. - Może wyślij komuś z nich wiadomość, że chcemy do nich wpaść. - Odparła czarnowłosa. - Okej. - Przyjaciółka wzięła się za pisanie wiadomości, a Luna nadal obserwowała obcokrajowców.
#33 04-04-2015 o 20h19
M a x i m i l i a n " M a x " J o n e s
Widząc, jak dziewczyny odchodzą powoli i potem patrzą na nas, z uśmiechem pomachałem im na boku, a potem zwróciłem się TriEMki.
- Zaraz, chwila! Ech~?! Co to miało znaczyć, że było tu za cicho? - Podskoczyłem wzburzony, po czym oklapłem na swoją torbę. - Jeny... - Po chwili wydostał się ze mnie potężny ziew. Spojrzałem na budynek za nimi wszystkimi. - To tutaj mamy spróbować, tak? Okey, już idę. - Powiedziałem wstając i wyciągnąwszy telefon skierowałem się do środka. - A jeśli tylko będziecie chcieli gdzieś pójść, to spróbujcie mi tylko znowu zapomnieć mojej torby i mnie! - Po czym zniknąłem za drzwiami.
W telefonie szybko włączyłem sobie internet i wchodziłem na tłumacza.
- Ksze~... ale zasięg... - Kiedy w końcu udało mi się przetłumaczyć z mojego pięknego języka, na tę polską chińszczyznę tekst, jaki potrzebowałem przekazać recepcjonisty, pokazałem owej osobie telefon.
* * *
Po załatwieniu wszystkiego wyszedłem z uśmiechem do ludzi na zewnątrz.
- No więc tak - TriEmka, masz pokój na drugim piętrze, 205, chyba... na końcu korytarza. - Podałem jej kluczyk. - My chłopaki mamy razem na pierwszym - 103. No to idziemy! - Powiedziałem z zapałem, podnosząc swoją torbę.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (04-04-2015 o 20h24)
#34 19-04-2015 o 13h30
Cassie
Cóż, może... Dobra, zapomnieliśmy o nim, ale to jeszcze nie koniec świata, prawda? Poza tym są telefony, internet, na bank byśmy go znaleźli! Jak tylko byśmy zauważyli, że go nie ma oczywiście, a to na pewno by się stało niedługo, no a poza tym sam się odnalazł, więc nie ma tego złego. Uśmiechnąłem się do niego przepraszająco, ale i ten grymasik zaraz zniknął z mojej twarzy, na rzecz zwyczajowego wyszczerza. Jak tylko Max poszedł do pensjonatu, hotelu, czy co to tam było, zacząłem przeglądać coś na telefonie, byle się czymś zająć po prostu. Nawet jakbym miał utknąć na zdecydowanie ujemnym poziomie inteligencji rozmowach sms'owych z moimi znajomymi.
Na szczęście długo to chłopakowi nie zajęło i już po kilku minutach był z powrotem z dobrą nowiną. Jakiś plus jednak tego dnia! Teraz się tylko dowiedzieć, czy daleko tu do tego można mają, czy raczej blisko, a można by było pójść jeszcze dziś. A przynajmniej fajnie by było.
- A już się nastawiłem na te spanie pod mostem. - rzuciłem, posyłając Mary lekko złośliwe spojrzenie, po czym ruszyłem w stronę budynku.
Eliza
Nawet gdy ktoś pojawił się przy recepcji nie podeszłam, dziadek od razu się zajął gościem, a ja się tylko przysłuchiwałam czy aby nie potrzeba pomocy, bo w sumie naumieliśmy dziadka tylko kilku w miarę przydatnych zwrotów po angielsku. Choć z reguły i tak jest to niepotrzebne, w końcu o wiele częściej byli tu w gościach nasi rodacy, niż cudzoziemcy. Ale nie znaczyło to, że z Adim nie mieliśmy okazji by się popisać swoimi umiejętnościami, tym bardziej, że poza angielskim, wybraliśmy inne języki. Nie moja wina, że niemiecki to taki język kartofli i nie da się go ogarnąć moim małym rozumkiem.
Szybko moje myśli jedna rozproszył sygnał wiadomości tekstowej, a dokładniej głos mojego młodszego kuzyna ze stolicy, który udawał komentatora sportowego. A wychodziło mu w sumie lepiej niż zawodowcom. "Lewandowki sam na sam z bramką, bramkarz wyszedł. Lewandowski strze... " i tak w tym momencie urwałam, odblokowując telefon. Przeleciałam (a kysz, zboczeńcy!) szybko tekst wzrokiem, a na moje usteczka wpłynął zadowolony uśmiech. Od razu napisałam im, że jestem u dziadków. A bawiłyśmy się tu tyle razy, w ogrodzie na tyłach pensjonatu, że na pewno wiedziały o co mi chodzi. No i Emiś mieszkała w pobliżu. I w sumie... Może byśmy poszły zaraz na plażę? Bo na wieczór pewno będzie grill, a tego nie lubiłam przegapiać. Z wiadomych powodów - jedzenie to taka moja największa miłość.
Strony : 1 2