Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#26 03-09-2014 o 16h17

Miss'Sensei
Rosemary5
Jeżeli ktoś potrzebuję pomocy w RPG mogę wziąć jakąś postac :3
Wiadomości: 1 051

Dziewczyna krzyknęła żebym jej nie dotykał szybko puściłem jej ramię, nie wiem o co chodziło przecież nie byłem jakimś zabójcom ale wolałem się nie kłócić nie wiem jakby to się skończyło.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedziec dziewczyna zniknęła mi z oczu a ja nadal nie wiedziałem o co w tym chodziło i nadal miałem w ręku tą kartkę było tam coś nabazgrolone ale trudno się było doczytac.
Wróciłem do pokoju była jakaś czwarta w nocy no może po czwartej sam nie wiem moja współlokatorka jeszcze leżała na łóżku a może jednak spała ech z nią nigdy nic nie wiadomo.
- Co ja mam do jasnej cholery zrobic z tą kartką.
Położyłem ją na biurku i włączyłem światło trudno jest sie doczytac ale spróbuję.

Ostatnio zmieniony przez Rosemary5 (03-09-2014 o 16h18)

Offline

#27 04-09-2014 o 19h34

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Alex

W myślach chłopaka krążyła setka dziwnych obrazów na sekundę. Każdy z nich, a przynajmniej sporą część musiał wyrzucać siłą ze swojej wyobraźni, choć nie sprawiło mu to szczególnej satysfakcji.Dobrze, że jest ciemno. Dobrze, że jest ciemno. powtarzał sobie te mantrę Alex. Policzki chłopaka zrobiły się całe czerwone po tym jak jego współlokatorka przytuliła się do niego. Fakt tak było milej i cieplej i czuł się nieco bezpieczniej. Musiał przyznać że miała rację. Czuł się teraz nieco ospały, ale to przez przyjemne ciepło bijące od Zoey. To tylko przyjacielska przysługa. Prawda?- Zapewniał sam siebie. Jednak gdy poczuł jak spokojnie rozluźnia się w jego ramionach zaczął głaskać ją delikatnie po głowie. Mimo to sen nie nadchodził. Alex wsłuchiwał się w tykanie zegara i oddech przyjaciółki. Spostrzegł, że kilka niesfornych kosmyków zaczęło łaskotać jej twarz więc delikatnie je odgarnął. Uśmiechnął się i lekko nachylił, tak by jego usta stykały się z jej czołem. Nie wiedział co mu odbiło, ale jednak jej zapach podziałał uspokajająco i pozwolił mu wyciszyć się na tyle by choć na dwie godzinki wpaść w objęcia morfeusza. Ocknął się i w pierwszej chwili zdziwiony był, cóż to za ciężar spoczywa na jego piersi. Uśmiechnął się widząc twarz współlokatorki. Nie poruszył się jednak by jej nie zbudzić. On był odporny na brak snu, ale jej przydało się kilka godzin bez stresu.

Offline

#28 08-09-2014 o 06h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



< Wieczorem powinien pojawić się również i post Emily, teraz się z nim niestety nie wyrobię. >


☓  Z o e y   C h l o e   R a i d v e r  ☓


Umysł jasnowłosej dziewczyny okryła słodka mgła snu, gdy spoczywała w ramionach swojego współlokatora. Spokojny oddech zlewał się w jedno z tykaniem zegara wskazującego kolejno mijającą godzinę za następną, a świadomość Zoey odpłynęła w pełni w krainę wyimaginowanych obrazów zrodzonych w jej własnej wyobraźni. Teraz bowiem była w zupełnie innym świecie...

Otworzyła oczy i pierwszym co rzuciło jej się w oczy było to, iż opuszki jej palców nie muskały już miękkiej, męskiej koszuli a coś co drażniło i zarazem kłuło w skórę... Leśną ściółkę. Gwałtownie poderwała się, rozglądając po otoczeniu w jakim to znajdowała się w tejże chwili. Po borze pochłoniętym przez ciemności - wręcz jako namacalne, mogła je dotknąć gdy tańczyły tuż obok niej cienie powstałe z słabego światła księżyca przedzierającego się wśród koron imponująco wysokich sosen i świerków. Spomiędzy jej warg wydobywały się obłoczki pary za każdym jej oddechem, a temperatura otoczenia już wywołała na jasnej skórze gęsią skórkę. Zapach jaki uderzał w jej nozdrza był nutą igieł tychże roślin iglastych, gęstej żywicy wypływającej spod próchniejącej kory, gnijącej ściółki oraz czegoś jeszcze... Woń ta była niezwykle ciężka, z trudnością wręcz unosiła się w otaczającym ją powietrzu a także jeśli by dłużej zagłębić w nią można było wyczuć żelazo… Gdy Zoey rozejrzała się dokładniej po swoim otoczeniu zauważyła, iż w korze drzew wyryte są napisy. A właśnie na grubej skorupie tychże drzew źródło specyficznego zapachu łączyło się z żywicą. Była to krew. Spływała z zagłębień wykonanych zapewne za pomocą noża, które układały się w jedno słowo. „Uciekaj”. Całym ciałem dziewczyny wstrząsnął odruch, który nakazał jej odskoczyć w tył gdy uniosła nieco głowę, spoglądając na gałęzie. Na jej twarz skapywały krople szkarłatnej posoki z pustych oczodołów martwego człowieka, który pomimo braku gałek ocznych wydawał się obserwować jasnowłosą. Z wymalowanym zszokowaniem w oczach patrzyła na wiszące bezwładnie zmasakrowane ciało, a słysząc za sobą głuchy warkot natychmiast obróciła się gwałtownie na pięcie na leśnej ściółce. Wśród ciemności wyróżniał się jeden punkt… Nie. Dwa punkty. Świecące się i patrzące wprost na dziewczynę… Gdy opuszkami palców sprawdziła swoją kieszeń odkryła, iż nie posiada przy sobie sztyletu jaki ma zwyczaj nosić dla bezpieczeństwa. Wtedy to właściciel tychże przerażająco chłodnych oczu ruszył przed siebie…

Dziewczyna poderwała się gwałtownie z szybkim oddechem oraz bijącym w szalonym tempie, opierając na wyprostowanych rękach. Dopiero gdy zrozumiała iż nie jest w lesie odetchnęła z wyraźną ulgą. Spojrzenie jej kocich oczu spoczęło na mężczyźnie obok, który nie spał a jedynie ją obserwował. Lekko uderzyła go po głowie, z powrotem kładąc się tuż obok – a szaleńcze bicie jej serca wciąż przypominał o śnie jaki miała. Tak realistycznym śnie.
- Przecież mówiłam Ci, żebyś poszedł spać a nie czuwał.
Patrząc na jego twarz - z pewnością nie w najlepszej swej odsłonie albowiem widać na niej było efekty kilku nieprzespanych nocy - pokręciła w formie nagany głową, ponownie wtulając się w pierś chłopaka.
- Co my teraz zrobimy...
Wypowiedziała te słowa raczej do samej siebie, niźli kierując je do swojego współlokatora, wzdychając przy tym ciężko. Jakby dla pewności jej dłoń powiodła wzdłuż spodni Zoey, a czując pod opuszkami palców chłodną rękojeść sztyletu otrzymała kolejny powód aby odetchnąć z ulgą. Nie licząc obecności drugiej osoby, która działała lepiej niż najmocniejsze leki uspokajające - dzięki czemu jej serce zwolniło to szaleńcze tempo i wróciło do dawnego rytmu, silnego i spokojnego.

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (21-09-2014 o 10h59)

Offline

#29 14-09-2014 o 17h30

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

» Devin Bennett

W szkole grasował seryjny morderca, spanikowani uczniowie przyglądali się ciału, rozmawiali na ten lub inny temat... A ten oto delikwent sobie spał, jak zabity. W przeciwieństwie do niektórych rezydentów akademika, jego nie budziły jakieś tam szepty czy nawet krzyki zza ścian. Najczęściej miało to swoje dobre strony... Inna sprawa, że mieszkał z Daere, a choć ona mogła o tym nie wiedzieć, to jak mało kto opanowała budzenie go do perfekcji swoją pomysłowością.
Pierwej przetarł oczy dłonią, niezbyt wiedząc, co się dzieje. Kiedy już jednak umiejętność  jako-takiego myślenia łaskawie do niego powróciła, a ten zaczął ogarniać, co się wokół dzieje... Niemal odskoczył od swojej współlokatorki.
- Daere?! C-Co ty robisz? - spytał zaraz.
No, niby nie tak się zachować powinien, ale spójrzmy na to z realnego punktu widzenia. Miał prawo nie rozumieć postawy dziewczyny, jak i nie wiedzieć, co w takim wypadku robić. Z resztą, to było takie... Dziwne? W każdym razie, tak się czył. A kij, starał się nawet o tym nie myśleć. Może zacznie myśleć normalnie, jak się trochę uspokoi?
- Nie masz czego - powiedział, gdy urocza istotka uznała, że się boi, po czym wycyganiła od niego pościel. - Tutaj nie przyjdzie... - dodał, choć sam nie był tego pewien. Czuł, że jego argument nie jest wiarygodny... Czym niby miał to poprzeć?! A jeśli zaraz ten psychopata stanie jednak w drzwiach? Nigdy nic nie wiadomo... Zaraz jednak po korytarzu (zapewne przez otwarte drzwi pokoju ofiary) rozległ się krzyk najbardziej wykolczykowanej dziewczyny w klasie, oznajmiający, że niebezpieczeństwo minęło.
- Słyszałaś? - spytał. W sumie, to było to wystarczająco głośne, by słyszała to i panna Irby. - Uciekł. Wie, że teraz będziemy czujni, więc nie wróci. - powiedział tonem, który jako tako ją miał pocieszyć. Ale czy to dało radę? Nie miał pojęcia. Nie wiedział, jak rozmawiać z ludźmi, by przestali się bać.


» Kornelia [Alice] Schneidemesser

- A wiesz ty może, gdzie możesz mnie pocałować?! - mruknęłam za nim, jednak w ojczystym języku mej matki, nic więc dziwnego, że nie musiał zrozumieć. Niewiele mnie to obchodziło, po prostu lubiłam bluzgać innym tak, by nie zrozumieli.
Pf, będzie mi tu jeszcze, wielce panicz, mnie przedrzeźniał. I jeszcze ten tekst, z jakim wyjechał. Ooo, ale mi nim dowalił! "Najwyżej się wyśpimy przed śmiercią"! To dziwne, bo ja jakoś nie czuję, by miał tu wrócić! To było chyba wiadome - pojawia się Cartoonist, zabija, ktoś idzie po nauczyciela, morderca ucieka, jest dobrze. Schemat ten powtórzył się już po raz trzeci, bo tyle było ofiar, podczas gdy wszyscy niepotrzebnie sikają po gaciach. Czy jestem zbyt pewna siebie? Oj nie. Mnie tylko żal tych wszystkich latającemu potworowi spaghetti ducha winnych ofiar, bo jakoś nie sądzę, by mieli oni jakieś porachunki z tym szaleńcem. W ogóle, czy oni, poza klasą oczywiście, mogli mieć ze sobą coś wspólnego?!
Podsumujmy - ofiara pierwsza, Silvius. Numer piąty w dzienniku, numer piąty przy ocenach. Inteligentna bestia, aczkolwiek tak zadzierał nosa, że jakoś nikt za nim nie przepadał. Ofiara druga... Ech. Amanda. Amanda Lancaster. Numer 10, moja najlepsza przyjaciółka. Perkustistka szkolnego zespołu, tak się na niego tu przynajmniej mówi. Przeważnie widziana w bluzie sportowej szkolnej drużyny. I jeszcze ostatnia, ta z dzisiaj. Nie mam pojęcia kto to, ale może połączy ona oba przypadki... W atmosferze takich właśnie myśli zasnęłam po jakimś czasie.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#30 15-09-2014 o 12h56

Miss'Sensei
Rosemary5
Jeżeli ktoś potrzebuję pomocy w RPG mogę wziąć jakąś postac :3
Wiadomości: 1 051

Jakoś udało mi się przeczytać to co było na kartce, nie powiem zdziwiło mnie to co tam było, na kartce pisało :
''dowody zbrodni'':
-podcięte gardło
-odłamki na ziemi
-otwarte okno
-karykatura na ścianie
-narzędzie zbrodni: prawdopodobnie nóż bądź sztylet

Dobra jutro się tym zajmę teraz jestem zmęczony która godzina ? 5:20 no dobra jeszcze zdążę się zdrzemnąć przed szkołę, położyłem się na swoim łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziłem się sam, chyba długo nie spałem spojrzałem na budzik... Cholera jest już 7:35 czemu mój budzik nie zadzwonił, gdzie mój telefon ? Jeszcze umyć zęby ! Mam książki ?
Uff jestem gotowy i zostało mi jeszcze 15 minut ... Kornelia jeszcze śpi a dzisiaj poniedziałek baba od polaka ją zabiję jak się znowu spóźni.
- Kornelia wstawaj za 15 minut mamy być w klasie !
Znowu mnie zabiję że ją obudziłem ale chociaż się nie spóźni, spojrzałem na zegarek Korneli zostało 14 minut.

Offline

#31 21-09-2014 o 10h12

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Daere-Rhan Irby

Obudziła go, to chyba było normalne, że na początku był zdezorientowany, jak się jej wydawało z początku. Zwalczyła nawet potrzebę przytulenie się do niego w tym momencie, bo te ataki zdecydowanie nadszarpnęły jej nerwy. To było jak życie z myślą, że może się być kolejną ofiarą tego mordercy. Zresztą, nigdy nic nie było pewne względem tego, tym bardziej, że sprawca nadal pozostawał na wolności. I jakoś nikt nie wiedział kim on mógłby być. Psychopata, którego powinni się obawiać, jak sądziła. Cóż, Daere najpewniej nie miałaby się obronić. W takich momentach ją po prostu paraliżowało, jak większość ludzkości.
Koniec końców i tak objęła Devina, przytulając się do niego, choć już same słowa jego trochę ją uspokoiły. Co prawda, sama nei wierzyła, że on tu nie przyjdzie, jednak cieszyło ją, że chłopak chciał ja jakoś pocieszyć. Praktycznie jak braciszkowie panienki Irby, choć oni nigdy by się przy niej nie czuli zakłopotani. Przecież, jak to rodzeństwo, kiedyś nawet kąpali się razem. Takie małe słodkie szkraby.
- Dziękuję. - wymamrotała, troszkę tylko roztrzęsiona. Nie odsunęła się jednak od Devina, nie mając na to najmniejszej ochotę. A gdyby mogła to by i z nim spała, bo sama nie widziała w tym nic niewłaściwego. Ach, te wychowywanie się z własnym rodzeństwem. Nieraz przez to pewne granice u dzieci się zacierały, jeśli rodzice nie umieli ich ponownie ustawić. - Mogę z tobą spać, Devvyś? - spytała, zerkając na jego mimikę. Zdecydowanie chciałaby zobaczyć uśmiech, który już całkiem by ją podniósł na duchu, zamiast znowu go kłopotać. 

Offline

#32 21-09-2014 o 11h19

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0



Po pierwsze chciałabym przeprosić za spory poślizg w dodaniu postów, ale z powodów prywatnych oraz związanych ze szkołą niestety nie byłam w stanie takowych dodać.


D a y t o n   N o a h   S a l v a j e v


Cisza... Błoga cisza. Marzenie chyba każdego młodego, zmęczonego licealisty chcącego po ciężkim dniu pełnym nerwów pospać sobie w świętym spokoju przez całą noc. Oczywiście, bo jakżeby inaczej, Dayton musiał zostać wyrwany w niemoralnie wczesnej porze z ciepłego łóżka przez zamieszanie panującego za drzwiami oraz ścianą jego pokoju. Nie rozumiał jakim prawem go obudzono i rzuciwszy okiem na wyświetlacz swojego telefonu zaczął również się zastanawiać czy aby nie zadzwonić do odpowiednich władz za naruszanie ciszy nocnej. Dopiero po krótkiej chwili potrzebnej na doprowadzenie jego mózgu do ładu zauważył iż w pomieszczeniu czegoś brakuje... Pewnej blondwłosej istotki, która o tej porze powinna leżeć na łóżku naprzeciwko niego. Zamiast jednak zachować się jak większość troskliwych współlokatorów, czyli wystrzelić jak wariat z swojego lokum na poszukiwania dziewczyny czy w panice napastować ją połączeniami telefonicznymi Dayton wstał i pierwszą czynnością jaką wykonał było nalanie wody do czajnika oraz włączenie go. Wiedział, że o tej porze bez snu czy kawy nie przeżyje, a dopóty Nina nie wróci do pokoju to pierwsze wolał odwlec w czasie. Dopiero teraz młodzieniec zabrał się za ubranie się w jakiś stosowny strój - albowiem nie miał ochoty paradować jedynie w samych bokserkach gdyby ktoś wparował do pokoju. A jak zareagował na harmider panoszący się za drzwiami? Nijak. Możecie to potraktować jako emocjonalny chłód albo jako wręcz przerażające zachowanie, ale świadomość że ktoś zginął za ścianą i była to osoba z którą rozmawiał poprzedniego dnia nie specjalnie go dotknęła. Zdążył się przyzwyczaić na tyle mocno do tego uczucia oraz mających w akademiku wydarzeń, iż teraz jedyne co malowało się na twarzy Daytona to czysta obojętność. Wciągając na siebie czarną koszulką z żółtym nadrukiem będącym logiem zespołu Nirvana usłyszał szczęk klamki. Zerknął przez ramię i ku swojej uldze zauważył współlokatorkę, zmarszczył jednakże brwi widząc na jej rzęsach oraz policzkach ślady łez.
- Co się stało Nina?
Zapytał zimnym i chłodnym głosem. Jak zwykle zresztą. Taki już był urok tego
mężczyzny i trzeba było się do tego przyzwyczaić.



E m i l y   M i r r o y

[ W   p r z y g o t o w a n i u]

Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (21-09-2014 o 11h21)

Offline

#33 26-09-2014 o 22h13

Miss'gadułka
Sszyszka
...
Miejsce: Okolice Jeleniej Góry
Wiadomości: 3 443

Nina ''Kanarek'' Molière  
 
Gdy zadał pytanie na temat tego co się stało popatrzyłam na niego wzrokiem tym co i przy ostatnim zabójstwie. To mówi samo za siebie. Otarłam oczy i policzki. Żadnych łez. Rzuciłam notes wraz z długopisem na łóżko.
~Zrobisz mi kawy? ~spojrzałam błagalnie na współlokatora~Półtora łyżeczki cukru i z mlekiem. Dziękuję.
Sama zaś udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądam fatalnie. Podkrążone oczy, fu. Dobrze, że włosy nie układają się każdy w inną stronę. Wzięłam szczotkę i rozczesałam je. Jest późno ale i tak niedługo trzeba by było wstać. Wróciłam do pokoju i usiadłam na swoim łóżku czekając na kawę.


|Ask|Blog|Instagram|

WRÓCIŁAM~~

https://45.media.tumblr.com/5e1ed6549c0d6ceeb4a08a5434504f7b/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo5_400.gifhttps://45.media.tumblr.com/57397f448f8e7f4e15ba1dba6d386309/tumblr_nxw2qxPJIa1up7gxfo1_400.gif

Offline

#34 30-09-2014 o 16h55

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

» Devin Bennett

Najpierw miał nawet ochotę ją odepchnąć, kiedy ta niespodziewanie, ot tak po prostu, zdecydowała się do niego przylgnąć. Zastanawiał się, czy to nie jest aby jakiś żart z jej strony. Taa, co jak co, ale  jeśli faktycznie tak było, to będzie miała co jutro ludziom w szkole opowiadać... Mimo to wiedział jednak, że jeśli Daere nie udaje, on najprościej rzecz ujmując, zachowa się teraz jak skończony cham, jeśli wystraszoną dziewczynę tak po prostu, jak gdyby nigdy nic, wyrzuci.
Usiłując więc przekonać samego siebie, że to jak najbardziej normalne, a ciemnowłosej żaden głupi pomysł do głowy nie przyjdzie, sam objął ją lekko ramieniem, w duchu dziękując, że w ciemności ledwo co widać, a już z pewnością ciężki do dostrzeżenia był jego rumieniec, pokrywający lekko policzki. Co poradzić? Śmiałością to on niestety, nigdy w życiu nie grzeszył.
- No dobra - westchnął ciężko, a nawet - o zgrozo! - wywołał na swojej twarzy delikatny, krzepiący uśmiech. - A-ale tylko ten jeden raz! - upewnił się, licząc, że wcale nie usłyszała tego dziwnego załamania w jego głosie, jakie usilnie starał się zamaskować.
Nie, żeby mu to przeszkadzało... No dobra, może faktycznie trochę Devinowi zawadzało takie nietypowe zachowanie. Ale nie w złym sensie, tylko dlatego, że w końcu biedaczyna pojęcia nie miał, czego się po tym niepozornym stworzeniu, jakim dla niego była koleżanka z jego klasy, mógł spodziewać. Dlatego wolał też, by i ona za wiele od niego nie oczekiwała. Tak w razie co.


***

Alarm zadzwonił kilka godzin później, o dziwo okazując się skuteczniejszą metodą budzenia Devina nawet od Daere. A skoro już o niej mowa - na początku zdziwił się nieco na widok tego dziewczęcia, leżącego tuż przy nim, po chwili jednak przypomniał sobie, co stało się wczoraj... Choć właściwie, jeszcze dzisiaj.
- Hej, wstajesz? - spytał, szturchając ją lekko. No, nie mówcie, że ona budzika nie słyszała...
Chwilę potem już zajmował się typowymi, codziennymi czynnościami. Jak każdy. Tak, jakby kompletnie nic się nie stało... W sumie, tak było zawsze, gdy ktoś w szkole został zamordowany.


» Kornelia [Alice] Schneidemesser

(Rołzi, kochanie moje, jakiego polaka?! XD O ile się nie mylę, normalnie w tamtych szkołach się tego nie uczą XD jeśli miałaś na myśli nasz polski, dla nich to samo to angielski ;p)

Koło szóstej obudziłam się, po czym postanowiłam, że uczeszę się, ubiorę spakuję i ewentualnie potem znów położę... I w sumie dobrze, że tak się stało. Mądra ja, choć nie na tyle mądra, by ustawić sobie cholerny budzik... Całe szczęście po raz kolejny szanowny pan, który na wszystko drze mordę, postanowił mnie obudzić. Nigdy bym jednak się nie spodziewała, że jego... Hm, przypadłość, kiedykolwiek na coś mi się przyda, a tu proszę!
- Uhm... C-co?! - sama też się zerwałam, po czym w ekspresowym tempie zaczęłam przygotowywać. Na ogół byłam osobą punktualną, nie chciałam sobie pozwolić na coś takiego... Tymczasem na menda jedna, wyglądał na już całkiem ogarniętego! Cholera, jakby wcześniej nie mógł mnie obudzić, pfff! Grunt, że już wcześniej miałam wszystko przygotowane, a śniadanie najwyżej kupię sobie w szkole...




Mały dodatek - Dziennik klasowy



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#35 04-10-2014 o 14h10

Miss'Sensei
Rosemary5
Jeżeli ktoś potrzebuję pomocy w RPG mogę wziąć jakąś postac :3
Wiadomości: 1 051

* Cicho Lynnik zapomniałam że nie w Polsce jesteśmy *

Dziewczyna zerwała się z łóżka jak widac nie tylko mi zależy na wzorowej frekwencji no cóż mam nadzieję że jej przebieranie długo nie potrwa.
Kornelia biegała po pokoju jak dzika by tylko zdąrzyc postanowiłem na nią poczekac usiadłem to znaczy stanąłem przy drzwiach pokoju i stałem tak dopóki dziewczyna nie była gotowa do wyjścia.
Gdy już była gotowa otworzyłem drzwi.
~ Wychodź księżniczko.
Uśmiechnąłem się do siebie kiedyś mnie zabiję za to przezwisko cóż jak nie ona to zabójca na jedno wychodzi ale zabicie przez seryjnego zabójce będzie mniej bolesne niż przez wkurzoną Kornelię.

Offline

#36 04-10-2014 o 19h44

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Daere-Rhan Irby

Ucieszyłam się, gdy się zgodził, wręcz podniosło mnie to odrobinę na duchu. Nic nie poradziłam, że potem się tuliłam do niego, dopóki nie zasnęłam. I na szczęście moje sny były spokojnie, choć lepiej ująć byłoby to w inny sposób - w ogóle nic mi się nie śniło. W tym momencie nawet ta czerń zdawała się wybawieniem.
Gdy tylko się obudziłam nie chciałam się nawet ruszyć, pozostając jeszcze w sennym letargu. A akurat sen imitować potrafiłam, spokój, wyrównanie oddechu, ignorowanie świata. Dopiero, słysząc Devina, uchyliłam zaspane powieki. I choć z początku zdziwiło mnie gdzie ja jestem, to szybko przyszło zrozumienie owego faktu. No tak, znowu był zabójca - chyba, w końcu nie wychodziłam, zbyt się wtedy bałam. Ale było to raczej pewne. Pewno dziś znowu głównym tematem będzie czyjaś śmierć.
Powoli podniosłam się, przeciągając jak kotek, odganiając tym samym resztki snu. Od razu poczułam się lepiej. Uśmiechnęłam się nikle do mojego współlokatora, witając się z nim. Która była godzina? Uh, nawet nie chciałam tego wiedzieć w tym momencie, zakładając, że mam jeszcze sporo czasu do zajęć. I nawet jeśli mogłam się mylić, nie chciałam na razie dopuszczać tej myśli do siebie. No i co takiego mogłoby się stać przez jedno spóźnienie?
- Ile mamy czasu? - zapytałam tylko profilaktycznie, no i żeby nie trwać dalej w ciszy. Chwyciłam książki, wrzucając do torby te najpotrzebniejsze na dzień dzisiejszy. Po tym jeszcze wzięłam ubrania, tylko na moment znikając w łazience, żeby się opłukać i przebrać. Gdy wyszłam, chwyciłam buty na obcasie. Tak, momentami dziwnie się czułam taka niska ja, przy takim Devinie. To było naprawdę niezręczne. Ktoś kto rozplanowywał im te pokoju musiał mieć ubaw. Ale poza tym - nie czułam jakoś skrępowania przy nim. Tak, zwalmy winę na wychowywanie się z braćmi.

Offline

#37 10-10-2014 o 18h38

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

» Devin Bennett

/ Tu pozwoliłam sobie cofnąć czas lekko. Wiecie, co by nie było, że się wszyscy spóźnili, bo to by bez sensu było... + sterowanie Daercią za zgodą. /

- Dopiero piętnaście po siódmej - oznajmił, nim ta zaczęła się przygotowywać. To jest, nie wiedział, czy jej tyle wystarczy, ale dla niego to było naprawdę sporo czasu. W każdym razie chyba zdążyła się przyszykować - chwilę potem stała przy nim, w butach na obcasie. Niby zauważyć jakąś choćby minimalną różnicę powinien, ale robiła to tak często, że tak się nie działo. Z resztą, nie wiedział, po co ona tak robi. Hm, a może źle czuła się w klasie, właśnie z tego względu? W końcu nie tylko Devin był tam powyżej średniej, jeśli chodzi o wzrost. Ba, wysoko powyżej średniej, dużo było w klasie drugiej osób, do których nauczyciele mówili z głową zadartą do góry. I nie ważne, za jak bardzo słodkie by tego jej współlokator nie uważał, ona właśnie z tego powodu czuć się mogła źle w klasie. A mimo to, i tak odezwał się na ten temat.
- Musisz naprawdę lubić te buty - zagadnął, przez co spotkał się z jej pytającym wzrokiem, jaki sugerował, że nie bardzo wie, o co chodzi. - No wiesz, w porównaniu do większości osób z klasy jesteś całkiem... - nie, nie znalazł odpowiedniego słowa, zamieniającego to, o które mogła się obrazić. Zaciąwszy się zaczął się zastanawiać jednocześnie, po co w ogóle zaczynał ten temat, zaraz tego też strasznie żałując. - A-ale mam na myśli, że przez to jesteś tylko bardziej urocza! Chwila... Co? - dwa ostatnie słowa powiedział tak, jakby sam nie wiedział, co właśnie zrobił. Kiedy już po ułamku sekundy zdał sobie sprawę, zlał się rumieńcem. - T-to jest, chciałem powiedzieć... - i tu jakoś tak urwał, wyraźnie się poddał. Taa... Nie dla niego była rozmowa z ludźmi, a od samego rana robił tego zdecydowanie za dużo, przynajmniej w jego mniemaniu po zaistniałej sytuacji.



» Kornelia [Alice] Schneidemesser

Uznałam, że najwygodniej będzie mi uwiązać włosy w wysoki kucyk. Na razie przynajmniej, może potem zaplotę sobie warkocza? Albo... Nie, Amanda tego nie zrobi. Ech... Dlaczego zawsze, akurat po nocy morderstwa, zaczynam myśleć o niej? A przecież już dawno wytłumaczyłam sobie, że ona już nie wróci i nie ma co drążyć tematu, bo może to i smutne, ale i żałosne. W końcu nie można się wiecznie nad sobą użalać!
Na szczęście, Simon, może i nieumyślnie ale i tak dopilnował, by moja uwaga przeniosła się ze wczorajszej zbrodni na coś innego. A raczej nie, przepraszam - na kogoś innego! Mianowicie, choć już domyśleć się idzie, co było ów tematem-zamiennikiem, chodziło o nikogo innego, jak jego samego właśnie.
- Pf! - prychnęłam, nie wiem czy bardziej z irytacji, czy rozbawienia. Przyznać trzeba bowiem, że choć denerwował mnie niezliczoną ilość razy, nawet go lubiłam. Wiadomo, mieszkamy razem, to jakieś tam relacje mieć trzeba... Co nie przeszkodziło mi w trzepnięciu go w ten pusty łeb, kiedy przechodziłam obok. - Idź ty w cholerę, z tym Twoim "księżniczkowaniem"
No i w sumie, nawet lekko się uśmiechnęłam, a skoro już odwiódł mnie od poprzednich, czarnych myśli, starałam się pozostać w takowym stanie.
- Em, co mamy pierwsze? - spytałam, gdy już przyspieszonym krokiem szliśmy w kierunku szkoły.
W międzyczasie grzebałam jeszcze krótką chwilę w torbie sprawdzając, czy mam wszystko, przy okazji sama usiłowałam sobie przypomnieć, jakie i w której sali zajęcia mamy, bo w końcu Simon niekoniecznie wiedzieć musiał, a ja będąc już na miejscu wolałam nie błąkać się w poszukiwaniu kogoś z naszych pod klasą. Szczególnie, jeśli faktycznie mielibyśmy się spóźnić - wtedy byłoby to kompletnie pozbawione sensu. Kiedy okazało się, że miałam wszystko, ale przez ten pośpiech zapewne ani trochę nie potrafiłam skojarzyć, co mamy pierwsze, dopiero wpadłam na "genialny" pomysł sprawdzenia planu w komórce, bo przecież po coś go sobie na nią pobrałam już jakieś kilka tygodni temu...



W przyszłym poście, rzucę Wam najpewniej coś od mordercy (; Ewentualnie tutaj, ale potem.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#38 12-10-2014 o 20h18

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Daere-Rhan Irby

Dobra, nie było tak strasznie późno, jednak mi, jak to kobiecie, też trochę czasu zajmowało. A, jak już stała, gotowa, w butach na obcasie przy Devvym... W sumie nie widziałam różnicy w naszym wzroście. To znaczy, przyzwyczaiłam się do tego, że nawet w  ośmiocentymetrówkach byłam przy większości klasy naprawdę niska, zaniżając średnią wzrostu. A na początku, gdy trafiłam do tej klasy byłam dosyć pesymistycznie nastawiona. Jakby nie patrzeć na to, byłam przy nich kurduplem.
Pierwsze słowa Bennetta przyjęłam z niemałym zaskoczeniem, ale i niezrozumieniem. Z początku nie wiedziałam po prostu o co takiego chodzi mu dokładniej. Owszem, buty lubiłam, choć przy nich nadal byłam rażąco niska, ale po co w ogóle poruszał ten temat? Jego następne słowa wręcz chłonęłam, chcąc zrozumieć po co zaczynał ten temat. A to, jak sam się w tym wszystkim zamotał było naprawdę urocze. No, dopóki mnie samej tym mianem nie określił. Nie wiedziałam co takiego mam o tym wszystkim myśleć. A Devin zdawał się tym bardziej zakłopotany ode mnie.
Lekki rumienjec pokrył moje policzki, po czym uśmiechnęłam się do niego lekko. Uh, tak, to był mimo wszystko komplement, a takie powinno się przyjmować z wdzięcznością. I nawet tak zaplątane, teraz to co mówił wydało mi się kochane. Przytuliłam się do niego, onejmując go w pasie, by mi przypadkiem nie uciekł. A wszystko było możliwe w jego przypadku.
- Dziękuję, Devvyś! - odezwałam się radośnie, w końcu go puszczając. W tym momencie byłam na tyle zadowolona, że całemu światu mogłabym to oznajmić, jednak, cóż, wysłuchać mnie mógłby i tak niewielki ułamek teraz.



*załamana*

Offline

#39 25-10-2014 o 18h27

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

» Devin Bennett

Jakby to rzadko się zdarzało, to może by było dziwne, ale po raz kolejny Devin nie wiedział, co powiedzieć. Nawet, jeśli po tym małym wulkanie energii mógł się tego spodziewać, i tak nieprzyzwyczajony był do takiego zachowania, nie ważne ile by go tym nie raczyła. Acz przyznać trzeba - chwilę potem się otrząsnął. Wszak nie można tak do końca świata stać jak ten słup soli? Szczególnie, gdy w pobliżu jest ktoś taki jak Daere - po prostu nie sposób się przy niej nie uśmiechnąć. I chyba nietrudno jest teraz domyśleć się, że to właśnie zrobił chłopak zwany przez nią "Devvyś".
Co mógł poradzić? Osóbka ta, chcąc nie chcąc, wzbudzać negatywnych uczuć w nikim nie mogła, zwłaszcza takim niewinnym zachowaniem. Przez co Devinowi - uwaga, tu będzie pętla - aż wstyd było, że wcześniej było mu przez nią wstyd.
- N-nie ma sprawy - powiedział, po chwili już kompletnie doprowadzając swój głos do porządku. No, bo co on był, postać z anime, czy tanich produkcji?! - Chodźmy już lepiej - powiedział krótko.
Co prawda zostało im jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia lekcji, ale zawsze jest chyba lepiej pognić te parę minut pod drzwiami klasy, niż potem bawić się w usprawiedliwianie spóźnień? Choć w sumie, przy większości nauczycieli starczyła zawsze ta sama wymówka, by nawet nie mieć wpisanego spóźnienia... Ale przecież to chyba oczywiste, że jeśli mieliby to w ogóle pominąć, to taka opcja jest o wiele lepsza? Szczególnie, że nie wiadomo w ogóle, czy będą mieć dzisiaj lekcje... Po ostatnim morderstwie przecież zwolniono wszystkich z lekcji, choć może im też uderzyć coś do głowy, by "uczniowie nie tracili dni, w których mają możliwość nauki", co też mogło się zdarzyć, A Devinowi było to bez różnicy. Tak czy owak, zmuszony był dziś wstać wcześnie, a wątpił, by był w stanie znowu zasnąć. Nie, żeby miał z tym jakieś problemy, po prostu wątpił, by udało się mu to za dnia.




» Cartoonist

- Co teraz z tym zrobisz? Widać Ci oko. - tembr głosu węża zdawał się rozbrzmiewać w całym mieszkaniu, jednakże jedynie Beniamin był w stanie usłyszeć go, w swojej głowie.
Wysoki mężczyzna odszedł od lustra i położył maskę na biurko. Wąż zsunął się z jego ramienia, po chwili już skradając się pozbawionym kończyn ciałem między przedmiotami, jakie również znajdowały się na powierzchni mebla.
- To proste. Zwyczajnie ją naprawię, jak zawsze.
- Wyłamali Ci za wiele części!
- To je odzyskam. 
Usłyszał westchnięcie.
- Wyłamali. Ci. Za. Wiele. Części. - powtórzył, każde słowo wypowiadając osobno.
- I sądzisz, że mnie rozpoznają?
- Ben, w tym momencie ryzykujesz. Za dnia nie masz tylu szans. Nie ma mowy, by nikt Cię nie przyłapał.
- Właśnie, że jest. Pokój mieścił się na parterze, więc nie będzie problemu, by się tam znaleźć. Przy okazji mogę przecież zebrać maskę. Wiesz, to będzie raczej oczywiste - chciałem pozbyć się śladów. O ile dzieciaki jej nie tykały, wiesz, mogą być na tyle głupie, by odebrać policji pozornie dość dobre, nawet jeśli w rzeczywistości bezużyteczne dowody.
- No właśnie, mogą być na tyle głupie.
- Wyjątkowo mnie dzisiaj denerwujesz! - niemal krzyknął.
Setan natychmiast się uspokoił.
- Wybacz. - powiedział krótko, na co tamten westchnął.
- Ona mi ją zrobiła. To nie jest rzecz, którą tak łatwo mogę na coś zamienić.
- Rozumiem. Dobra, w razie czego, możesz liczyć na moją pomoc. Myślisz, że będę Ci do czegoś potrzebny?
- Zdecydowanie. Jak już mówiłeś, to będzie ryzykowne, więc każda pomoc się przyda. Pytanie tylko brzmi - czy będziesz w stanie, w razie czego, wrócić sam, niezauważony?
- Myślę, że tak będzie nawet lepiej.
- Więc chodźmy. Nie zostało nam zbyt wiele czasu. - powiedział, podnosząc z biurka coś, na co wcześniej wąż nie zwrócił uwagi, a co teraz Ben wsunął sobie do kieszeni.
- A to co?
- Mały prezent. - powiedział, i zaprezentował ów rzecz z tajemniczym uśmiechem.
- Nie za wiele im podpowiadasz?
- To dzieciaki, Setan - skomentował krótko. - Mam nadzieję, że chociaż to trochę ich do tego przybliży. Bo szczerze? Powinni już zacząć główkować przy drugiej ofierze.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#40 30-10-2014 o 09h26

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Wybaczcie, ale jakoś tam z rozpędu napisałam w 3-osobie i stwierdzam, że nie mam ani trochę ochoty tego poprawiać. Przepraszam za tą nagłą zmianę.

Daere-Rhan Irby

Miała ochotę jeszcze dodać, że cieszą ją jego słowa, ale się powstrzymała. Zamiast tego zrobiła kolejny krok do tyłu, chwytając swoją torbę i przerzucając ją przez ramię. Nie była ciężka, a przynajmniej po takim czasie dziewczyna się przyzwyczaiła. Kiwnęła głową jedynie na to, że powinni iść,  poczekała jeszcze tylko aż Devin weźmie swoje rzeczy i chwytając go za ramię wyprowadziła z pokoju. Cóż, ta pozytywna energia wręcz z niej emanowała, jakby w ogóle nie pamiętała tego, co stało się w nocy. Tej, czy po poprzednim morderstwie. Albo przeszła nad tym do porządku dziennego nad wyraz szybko godząc się w ich aktualną pozycją. I chyba tylko naprawdę dobry obserwator mógłby zauważyć odrobinę smutku i strachu w jej oczach,wypełnionych teraz radością.
I ci co ją mniej znali pewnie posądzili by ją, że cieszy się z uwagi na szkołę...I jeśli przyjąć, że odwraca to uwagę od zabójstw to każdy powinien się z tego cieszyć. Nie miała zamiaru się wcinać inny w szukanie mordercy. To nie było w każdym już razie na jej nerwy, nadszarpnięte w ostatnim czasie.
Nie pasowała jej do końca cisza, ale też nie wiedziała co takiego mogłaby teraz powiedzieć, więc dalej milczała. W każdej innej sytuacji, z innymi znajomymi, pewnie zaraz by znalazła temat, byle coś paplać, ale przy Devinie nie czuła takiej potrzeby. Cisza nawet po części była komfortowa. Co było dziwne dla osoby, która wychowała się z braćmi,  w dodatku bliźniakami. W takim domu po prostu nie może być cicho, o ile nie gra się w chowanego.
I pewnie wszystko byłoby tak miło dalej, gdyby nie to, że Daere przestała zwracać uwagę na cokolwiek i w pewnym momencie pomyliła krok, co omal nie skończyło się bliskim spotkaniem z podłogą poprzez potknięcie się o własne nogi. Ale jakoś udało jej się ustać,  wbijając paznokcie obu dłoni w ramię Bennetta. Po chwili jednak zauważyła co robi i szybko się odsunęła, puszczając go.
- Przepraszam. - wymamrotałam, nerwowo nawijając kosmyk włosów na palec i posyłając chłopakowi skruszone spojrzenie.

Offline

#41 04-11-2014 o 20h49

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

» Devin Bennett

Dalszą część drogi do szkoły spędzili w ciszy, o której Devin nie wiedział, co właściwie powinien myśleć. To dobrze czy źle, że wcale się do siebie nie odzywają? Popatrzył na nią - choć ciężko mu było zwykle zdefiniować czyjś nastrój, teraz każdy głupi mógłby stwierdzić, że dziewczyna nie wygląda na niezadowoloną, skrępowaną, czy owładniętą inną, negatywną emocją. Przynajmniej takie zdanie ciemnowłosego, choć w sumie co on tam mógł wiedzieć, zawsze mogło być przecież zupełnie inaczej... Na przykład to, że większość osób, w towarzystwie swoich przyjaciół, a chociażby lepszych znajomych, dużo się śmieje i rozmawia. Może więc naprawdę powinien coś powiedzieć? Cokolwiek, byleby podtrzymać rozmowę... Nie. Lepiej nie ryzykować, już wystarczająco zszargał nerwy samemu sobie przy tej rozmowie sprzed chwili. Nawet, jeśli Daere nie przejęła się tym zbytnio, ba, wyglądało na to, że ucieszyła się z jego słów, ale w końcu nie tego się spodziewał, co łatwo wywnioskować po tym, że było mu wstyd za swoje słowa.
Nie zdążył jej nawet chwycić, gdy ta straciła równowagę po raz pierwszy. Właściwie, to było to tak nagłe, że nawet by pewnie nie zdołał tego zauważyć przed samym upadkiem, gdyby ona nie złapała się go nagle kurczowo. Co prawda syknął krótko z bólu, nic dziwnego w końcu z kamienia nie był, jednak jej zachowanie wywołało nagły alarm w głowie Devina i choć nie zdołał on zrobić nic więcej, jak tylko obrócić się w jej stronę szybko, bardziej przejął się jej osobą niż bólem fizycznym. Z resztą, i tak miał swoją własną teorię na ten temat, mówiącą, że im bardziej się ból ignoruje, tym szybciej znika.
- Nic Ci nie jest?! - wypalił nagle, kiedy zdał sobie sprawę, że i ona coś powiedziała. - Nie szkodzi... - odpowiedział, i już mieli iść dalej, kiedy zauważył, że z dziewczyną jest coś nie tak.
Mianowicie, kiedy tylko chciała unieść się do góry, niemalże znów legła na podłodze, tym razem jednak zdołał ją szybko złapać, nim ta zaliczyła bliskie spotkanie z podłogą, albo jak wcześniej, zdołała złapać się go w dość niewygodny dla niego sposób.
- Hej, naprawdę, wszystko w porządku? - spytał, choć już w tamtym momencie wątpił, że spotka się z pozytywną odpowiedzią, a nawet jeśli - dziewczyna nie będzie mówiła prawdy.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#42 06-11-2014 o 19h53

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Wybaczcie, że krótko.

Daere-Rhan Irby

Spojrzała jeszcze na chłopaka przepraszająco, w końcu słyszała ten syk, co znaczyło, że musiało go zaboleć. Sądziła, że to z uwagi na to, że za mocno się go uczepiła, niemal wbijając paznokcie, jednak nie wierzyła aż tak bardzo w swoją własną siłę. Zresztą, na pewno nie dało się porównać tego chucherka do wyrostka, jakim był Bennett, sporo od niej wyższy, jakby na to nie patrzeć.
Uśmiechnęła się niepewnie, chcąc już powiedzieć, że nic jej nie jest, ale gdy tylko spróbowała się unieść, ból, który poczuła, niemal od razu sprowadził ją do parteru. I gdyby tylko nie jej rycerz na białym koniu, jak niemal każdy w tym momencie określiłby Devina, który to złapał ją, z pewnością teraz leżałaby na chłodnej posadzce szkolnych korytarzy. Lekki grymas przebiegł po twarzy Daere, ale szybko się go pozbyła. Co by z niej była za aktorka, gdyby nie umiała nawet zamaskować bólu. Choć, gdy tylko spojrzała znów na Devina wiedziała, że nie ma szans, że uwierzyłby w jej kłamstwo.
- Trochę boli... W kostce, ale to nic wielkiego! - rzuciła, chcąc samą siebie przekonać do własnych słów. Jednak, gdy znowu postarała się stanąć o własnych siłach, rozbolało bardziej, choć dzielnie nie pozwoliła znowu się nogą pod sobą ugiąć. - Nie musisz się przejmować. - dodała jeszcze, siląc się nawet przy tym na uśmiech. Czuła jednak, że bardziej przypominał on teraz grymas, niż to co chciała.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2