Raven
Patrzył na nią, jedna cząstka jego rozumu krzyczała wręcz, że dziewczyna udaje. Druga, że powinien ją pocieszyć i dodać otuchy. Jednak od lat nie rozmawiał z żywym człowiekiem, co też spowodowało, że utracił umiejętność szybkich reakcji i decyzji.
Popatrzył na nią nieco posmutniały.
~ Każde miejsce z początku jest dla nas obce i straszne. Dla mnie na początku też było złe, a teraz to mój dom i nie wyobrażam sobie innego. Zobaczysz Roux spodoba ci się tu. W dzień jest strasznie nudno, ale nocą dopiero zaczyna się zabawa.
Pogłaskał ją po głowie i wstał patrząc gdzieś w dal. Zupełnie jak by patrzył na coś czego nie ma w tym miejscu. On jednak widział, jego błękitne oko aktywowało się co oznaczało, że nadeszła pora, by zbudzić pozostałych.
~ Wybacz mi teraz, ale muszę coś zrobić. Wrócę rano, teraz się połóż dobrze?
Wyszedł z pokoju, zamknął drzwi na klucz. Nie bał się, że dziewczyna ucieknie, ale bał się że ktoś odwiedzi ją. Nie chciał jej wystraszyć, było kategorycznie za wcześnie. Musi przygotować ją psychicznie inaczej zareaguje tak jak jej przyjaciele. W swoim stanie mogła by sobie zrobić krzywdę, a tego nie chciał. Była jego skarbem, skarbem który musi chronić. Teraz czerwonowłosy zdjął maskę i ruszył do teatru gdzie miało odbyć się codzienne zebranie. Musiał też pomóc co niektórym mieszkańcom. Obowiązki, tylko one odciągały jego myśli od ślicznej Roux. Gdyby tylko był pewny, że mikstura zadziała jak należy od razy by jej ją podał.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 2
#26 04-09-2014 o 20h15
#27 24-10-2014 o 17h50
Roux
Mimo szorstkości jego skóry, uczucie, jakie towarzyszyło mi, kiedy dotykał moich włosów, nie było nieprzyjemne. Naprawdę, właściwie to nawet można by to było porównać do tych, z którymi spotkałam się, gdy próbował mnie pocieszyć. Choć w rzeczywistości od samego początku czułam do niego niechęć, teraz miałam wrażenie, że nie miał on złych zamiarów. Muszę przyznać, że nawet, jeśli udawałam, czułam się z tym źle... Gdybym nie grała, byłaby spora szansa, że pomógłby mi przywyknąć do tej właśnie sytuacji, właśnie przez swoje zachowanie. Czułam, że jestem niewdzięczna.
O czym ja myślę?! Niewdzięczna?! Niby za co - za to, że porwał mnie, rozdzielając z moim bratem?! Właściwie, nie wiedziałam nawet, co mu zrobił... Będę musiała z niego to wyciągnąć. Jeszcze nie wiem jak, ale muszę. W momencie, gdy sobie to postanowiłam, wszelakie pozytywne uczucia natychmiast porównałam do syndromu sztokholmskiego. Wstyd mi za siebie, że tak szybko dałam mu się omotać! Teraz nie znoszę go chyba jeszcze bardziej, choć nie sądziłam, że to w ogóle możliwe!
Raven.
Co im zrobiłeś?!
Wszystko to jednak pozostało tylko i wyłącznie w mojej głowie. Wiedziałam, że obecnie nie mam innego wyboru, jak tylko udawać, że tańczę jak tylko mi zagra. Musiałam być cierpliwa. Cierpliwa, dopóki nie będę mogła wezwać pomocy, a choć mam na to przecież niewiele czasu, bo parę dni, nim stracę całkowicie łączność ze światem zewnętrznym, nie mogłam dać po sobie znać, że jeszcze mam szansę ucieczki. Inaczej, gdyby ten tylko się dowiedział, niewykluczone, że zechce skrócić mój pobyt tutaj, jednak poprzez odebranie mi życia - zdecydowanie nie była to pożądana przeze mnie metoda.
Myślałam, że nie wierzę własnym uszom, gdy ten wreszcie uwolnił mnie od swojego towarzystwa, po raz kolejny znikając za drzwiami od pokoju. Po raz kolejny, tak jak poprzednio, poczekałam, aż ucichną wszelakie oznaki przebywania kogokolwiek w pobliżu, po czym szybko sięgnęłam po komórkę. W głowie miałam oczywiście tylko to, by się stąd wydostać, wykręciłam więc pierwszy lepszy numer. Oczywiście powitała mnie ogromna ikona i towarzyszący jej napis "BRAK ZASIĘGU". Cholera! Roux! Uspokój się!
Wzięłam głęboki wdech, po chwili wypuszczając powietrze, jakim się zaciągnęłam. Zapach otoczenia nie był zbyt zachęcający, jednak i tak wiedziałam, że muszę się do niego przyzwyczaić. Poza tym, teraz nie powinno mnie to nawet obchodzić. Musiałam się uspokoić, inaczej nie byłam w stanie trzeźwo myśleć.
Po raz kolejny spojrzałam na wyświetlacz. Podniosłam rękę do góry, jak wcześniej, po czym zaczęłam szukać w ten sposób zasięgu. I znów, to samo wariactwo z jego siłą. Trzy. Jedna. Cztery. Po chwili dwie. Znów go straciłam. Miałam ochotę rzucić urządzeniem o ścianę, jednak myśl tę zastąpiłam inną. Ba, lepszą.
Przecież mogę wysłać SMSa. Wyśle się, kiedy będzie mieć zasięg. Potem starczy już znowu go szukać po odpowiedź. Spojrzałam na listę kontaktów. Komu go wysłać? Rodzice odpadają. Po pierwsze, nie byłam pewna, czy ją odczytają, w końcu odkąd pamiętam, obydwoje byli strasznymi pracoholikami, po drugie... No, nie chciałam też robić kłopotów bratu. Gdyby dowiedzieli się, że zostawił mnie podczas wycieczki, do tego w takim miejscu... No dobra, nie jestem może dzieckiem, ale oni jeszcze tego nie wiedzą. W takim razie, pozostało mi napisać do którejś z osób, jakie mi tu towarzyszyły. Coś od samego początku zabraniało mi pisać do brata. Po prostu nie! Podświadomość mi broniła, nie chciałam jednak słuchać jej powodów, wybór więc padł na Selenę.
"Gdzie jesteście? To nie jest śmieszne, pomóżcie mi!"
Może brzmiało to trochę sztywno, ale Sel powinna zrozumieć, że to naprawdę nie jest ciekawa sprawa. Z resztą, nie będę już się z tym kryć... Trochę się boję. Dlaczego Raven kryje się pod tą maską? Czemu mnie tu zabrał? Czego ode mnie chce? Pytań miałam wiele, a nie wiem, czy bałam się bardziej braku odpowiedzi na nie, czy też faktu, że niedługo mogę je poznać.
Pierwsza próba - jebut. Nic. Zasięg padł, i to na dobre kilkanaście minut. Zdążyła już zdrętwieć mi jedna z rąk, gdy trzymałam ją tak długo w powietrzu. Kiedy już zmieniłam ją na drugą, przekładając komórkę z dłoni do dłoni, zaczęłam się przyłapywać na zaklinaniu tego SMSa. Ale nic na to nie poradzę... Przynajmniej widać, jak zależało mi na zniknięciu stąd jak najszybciej. Dlatego też, niemal podskoczyłam z radości, gdy tylko zobaczyłam napis "Dostarczono" przy powiadomieniach. Z błogim uśmiechem oparłam głowę na poduszcze, kładąc się na plecach i rozkładając ręce. Udało się, udało...
Choć niekoniecznie mogło to być widoczne po moim zachowaniu, to nawet, jeśli byłam nieco zmęczona, bałam się pójść spać. A co, jeśli on tu wróci?! A może mnie obserwował, widział telefon?! Nagle moje serce przyspieszyło tempo bicia. Chciałam odrzucić tę myśl, ale nie potrafiłam. Jedyne, co mogłam, to po raz kolejny go ukryć. Ale... Gdzie? Tak, żeby nie wiedział...
Chwila, moment. Wtedy też wyszedł, i nie znalazł go. Może jednak nie jest to tak nieskuteczne, jak mi się wydaje? Jako, że jednak wątpliwości mnie nie opuszczały, postanowiłam, że tym razem, zamiast schować go bezpośrednio pod poduszką, umieszczę go w poszewce. Tak, to wydaje się dobrym pomysłem. Upewniłam się tym razem, że jest on całkiem wyciszony, po czym postąpiłam zgodnie z moimi zamiarami. Pozostało mi tylko czekać na odpowiedź... Jeśli faktycznie nie uda mi się teraz zasnąć, po prostu będę sprawdzać to co jakiś czas.
#28 06-11-2014 o 16h39
Raven
Wakacje chyliły się własnie ku końcowi, wiatr nie był już tak ciepły i przyjemny jak na początku letnich miesięcy, a miasteczko po wielkiej aferze i przybyciu akcji poszukiwawczej pewnej zaginionej nastolatki stało się jeszcze bardziej mroczne, posępne i straszniejsze. Syriusz opowiadał, że w pobliskim miasteczku dzieciaki opowiadały sobie, że jej duch mści się na żywych za zbyt późne udzielenie pomocy, choć właściwie ciała nie odnaleziono więc uznano ją za zaginioną. Raven właśnie czytał kolejny artykuł na jej temat w gazecie stanowej na temat Roux. Pisali o niej w sposób ciepły i serdeczny, aż na jego pokrytej szwami twarzy pojawił się ciepły uśmiech, który znikł gdy zacytowali opinię jej brata który udawał zrozpaczonego. Nim się obejrzał nadeszła pora by zbudzić pozostałych, dziś mieli wprowadzić ją do społeczności. Ciekawiło go jak zareaguje widząc go pierwszy raz bez maski. Wyjął z kieszeni kamizelki mały błyszczący flet i zaczął na nim grać. Ludzie zaczęli wybudzać się delikatnie i powoli z transu. Gdy nie robił tego na czas mieli do niego pretensje, ze ich pobudka była gwałtowna. Teraz patrzył jak wszyscy zbierają się na wielkim placu i czekają na niego i Syriusza. Kot pojawił się pierwszy, tuż po nim z dachu zeskoczył czerwonowłosy.
~Witajcie mieszkańcy dawnego Salem.- rzekł kot, a wszyscy się skłonili.
~ Dziś jak wiecie do naszej społeczności dołączy człowiek, najprawdziwszy żywy człowiek, więc proszę bądźcie dla niej mili. - Na dźwięk słowa ona syn miejscowego mechanika mniej więcej w wieku Ravena uśmiechnął się pod nosem. Kolorowo-okiemu nie spodobał się ten uśmiech. Szczerze pierwszy raz miał ochotę walnąć blondyna który dawniej był jego przyjacielem.
~ Opiekę nad nią- kontynuował Syriusz~powierzam Ravenowi i to on zajmuje się podstawowymi potrzebami człowieka. Dziękuje za uwagę, a teraz proszę o przyprowadzenie nowego mieszkańca Pierwszego Salem.Ponowna zbiórka za pół godziny.
Raven poszedł do budynku a następnie piwnicy w której przebywała Roux. Było w nim ciemno więc uważał, że dziewczyna spała. Nie mylił się, jej włosy rozsypane na poduszce otaczały śliczna twarz. Nie mógł się powstrzymać i odgarnął kilka kosmyków z jej twarz. usiadł na krześle obok i zasłonił twarz dłonią, choć było ciemno i pewnie nie zobaczyła by nic po za błyszczącym niebieskim okiem.
~ Hej obudź się śpiochu. - rzekł dość głośno by się obudziła.
#29 09-12-2014 o 21h22
Roux
"Masz rację, to nie jest śmieszne, że Gabriel widział śmierć swojej siostry. Nie wiem, który z Was znalazł jej telefon, ale lepiej oddajcie go mu, jeśli wolicie, żebym skasowała tę wiadomość."
... Chyba nie muszę tłumaczyć, co stało się po tym, jak tylko odebrałam tę wiadomość. Nawet, jeśli w momencie usłyszenia sygnału, jaki informował mnie o otrzymaniu SMSa miałam wrażenie, że ze szczęścia zaraz chyba wylecę przez sufit niczym fajerwerk o wyjątkowo niszczycielskiej sile, zaraz po zobaczeniu treści tego tekstu, cały entuzjazm uleciał ze mnie jak z nagle przebitego balonu. Nie miałam innego wyboru, jak po prostu poddać się, nawet jeśli z tego powodu czułam się jeszcze gorzej, niż wcześniej. Zwyczajnie nie odpisałam już na tę wiadomość, tracąc całkiem wolę walki, chęć ucieczki, nawet jeśli wciąż miałam nadzieję, że jednak ta napisze coś jeszcze, jednak zrozumie, że coś jest nie tak. I możliwe, że napisała, nawet jeżeli prawdopodobnie już nigdy nie będę w stanie tego odczytać - mówiłam, bateria nie pociągnie długo, a już z pewnością nie wieczność.
Ale od tego wydarzenia minęło już kilka tygodni, choć w sumie zastanawiałam się, czy ktoś mnie jeszcze przez ten okres czasu szukał. Niby słyszałam, jak Raven rozmawiał z kimś o tym, ale nie byłam pewna, stąd słychać naprawdę niewiele. Ale jakby się tak zastanowić - jeśli Sel potem spytała Gabe'a, nawet przez przypadek, czy ma mój telefon, a ten zaprzeczył, to nawet jeśli zrobiłaby chłopakom piekło wkrótce zrozumiałaby, że naprawdę to ja do niej napisałam i powiedziałaby o tym mojemu bratu. A on z kolei... Co on by z tym zrobił? Przecież wcześniej powiedział im, że nie żyję... O tym jednak nie chciałam myśleć, na tym więc moje domysły zawsze się kończyły, aż w końcu w ogóle przestałam o tym myśleć.
Zwłaszcza, że Raven dodawał mi otuchy, jednocześnie wyglądając na zmartwionego moim smutkiem, jaki był nieodłączną częścią rozmyślania o tym, jak się tu znalazłam. Zdążyłam się do niego przyzwyczaić, powiem szczerze, choć z początku było mi ciężko. Do tego wciąż nie rozumiałam jego zachowania - czy to on mnie tam zabrał? I czemu się mną opiekował, skoro z tego, co zdołałam zrozumieć, miał też inne obowiązki? Nigdy go o to nie pytałam, a on nigdy nie mówił. Ale mówił mi za to o tym, co dzieje się w miasteczku. Chciałabym zobaczyć je z tej strony, z jakiej on je znał - nie jako "nawiedzoną" atrakcję dla żądnych emocji idiotów.
- Hm? - mruknęłam, otwierając leniwie oko. Niebieskie, niemal świecące, odpowiedziało mi spojrzeniem. - O, dzień dobry. - uśmiechnęłam się lekko, starając nieco podnieść, po czym podparłam się o ścianę.
I nagle wydałam z siebie zduszony okrzyk, wpatrując przed siebie tak, jakbym co najmniej zobaczyła ducha, jednak nie chodziło zdecydowanie o to, co mogłam dostrzec oczyma, zwłaszcza przed sobą, bo jedyne co mogłam tam zobaczyć, to kompletna, ciemna pustka, a Raven siedział po mojej prawej, więc nawet jego, choć pewnie z pewnym trudem, dostrzegłabym dopiero odwracając głowę w tamtą stronę. Chodziło mi o to, co poczułam, z moją nogą było coś nie tak. To jest, może i nie, ale... Ta złamana wydawała mi się jakaś taka... Lżejsza?
- Zdjęli mi gips - stwierdziłam oczywistość tak, jakby mnie otumaniła. Spojrzałam na siedzącą tuż przy mnie osobę i powtórzyłam to zdanie, tym razem nie kryjąc, jak ogromnie mnie to cieszy.
Widocznie doczekałam się wizyty lekarza, kiedy spałam... Mówił mi w sumie o tym, ale muszę przyznać, że kompletnie zapomniałam, że to już dzisiaj! Choć może to i lepiej? Teraz cieszyło mnie to jeszcze bardziej, niż gdybym o tym pamiętała, takie odnosiłam przynajmniej wrażenie.
Chciałam się podnieść, choć zaraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie było to takie łatwe, jak mogło mi się wydawać. Po tylu tygodniach wyglądało to tak, jakbym znów musiała się uczyć chodzić. Oczywiście nietrudno się domyśleć, że odkryłam to zaraz po tym, jak się podniosłam... Żeby po chwili znów wylądować w punkcie wyjścia.
Strony : 1 2