/ Yahoo! Wbijam moim kochasiem! <3 // Miałam problem z ustaleniem godziny, więc po prostu jest po zmroku <3 // I nie mam pomysłu na jego zachowanie tuż po obudzeniu, więc pomijam tę kwestię. Zrobię tylko tyle, aby miała się do czego odnieść swoją Saną. ;* // I najłatwiej może będzie, jak będziemy korzystać z tego ostatniego imienia Di Egucośtam - Alucard <3 /
Wielka posiadłość Gorsh'kova mieściła się w jednej z szerszych wiosek, prawie całkowicie odciętej od komunikacji, dostać się bowiem do tej wioski można było tylko autem*. Na szczęście zamieszkałym tam ludziom nie stanowił żaden problem omijania tej posiadłości szerokim łukiem, gdyż znajdowała się wysoko, oraz nad urwiskiem o które biło zazwyczaj rozwścieczone może*. Do posiadłości prowadziła wąska, zaokrąglona wiele razy [w końcu pod górkę...] ziemna droga, w której ledwo mieściło się auto z czasów retro. Niegdyś opustoszała i zapuszczona posiadłość, dziś stoi w pełnej swej klasie, od kiedy nagle wprowadził się do niej daleki krewny zaginionego przed wiekami właściciela. Piękna, zadbana, z wielkim ogrodem... a jednak ciemna i straszna, a nowy właściciel rzadko gdy się pokazuje, a jak już, to tylko w nocy. Nic więc dziwnego, że wieśniacy nawet nie wchodzą na ścieżkę prowadzącą do niej*.
Teraz jest właśnie noc. Słońce już zaszło, a na niebie powoli pojawia się księżyc. A gdzie właściciel? W jednym z jej pomieszczeń, wytapetowanym bordową, klasycznie wzorzystą tapetą. Kotary również bordowe - choć intensywniej - a klasyczna sofa z złotymi obramowaniami, gdyby była ciemniejsza, to zlewałaby się z tapetą. Pomieszczenie oświetlały świece w złotych świecznikach zawieszonych na obydwu podłużnych ścianach. Światło płynące z tych świec było nikłe. Obrazy zawieszone pomiędzy świecznikami były ledwo widoczne, nie wspominając o tym, co one przedstawiają i w jakich są barwach. Mimo to, wyraźnie było widać, że za kotarą... niknącą w ścianie? Stał spokojnie i pewnie jakiś ciemnowłosy mężczyzna. Jeszcze bardziej wyraźnie było widać, że na sofie siedzi jakiś panicz, a przy jego nogach leżą i kleją się do niego dwie bujnowłose kobiety w seksownych koszulach nocnych*.
Jedna z kobitek, odważniejsza, bardziej umalowana, zauważając trzecią kobietę w pomieszczeniu, prowokacyjnie uklękła przy nogach panicza i zaczęła je pieścić. Jej koleżanka niepewnie, ale poszła w ślad za nią. A panicz? Z uśmieszkiem na twarzy rzucił tylko szybkie spojrzenie na buntowniczkę, a potem ściągnął je na tulące się do jego nóg kobiety.
- Harao, jest coś, o czym mi nie powiedziałeś? - Z ust panicza wydobył się dość dziwny, ale po głębszym wsłuchaniu się piękny i hipnotyzujący głos.
Mężczyzna za kotarą nawet nie drgnął na te z pozoru groźne zdanie. Znużonym wzrokiem spojrzał na stojącą pośrodku pomieszczenia kruczoczarnowłosą kobietę.
- Nie panie, nie posiadam najmniejszego pojęcia o tutejszym gościu. - W oczach panicza błysła nutka zaciekawienia, że nie jest to następna rzecz, jaką zaplanował mu mężczyzna - tak jak np. te blondwłose kobitki przy nogach.
Teraz cała jego uwaga była skupiona na szmaragdowookiej. Odważniejsza dziewczyna wydała pomruki niezadowolenia, że panicz interesuje się tamtą laską, ale na jej szczęście zbyt był nią zaaferowany, aby zwrócić na to uwagę.
* Wieśniacy mają tam prze milutką rodzinkę, która oferuje transport z i do wioski - oczywiście za pieniądze, taka taksówka <3
* Jeśli nie może być nad morzem, to jest po prostu na wzniesieniu otoczonym przez złowieszczy i ciemny las, a drużka bez zmian, tylko mniej zaokrąglona.
* Tamta transportowa rodzinka może Cię podwieźć do posiadłości, ale nie będzie czekać na Ciebie aż wrócisz z niej, tylko od razu jak wysiądziesz, to sobie odjedzie <3
* Przykładowo te dwie koszule np., jakby kto nie wiedział o co mi chodzi, bo też nie wiem czy dobrze to nazwałam <3
/ Mogłabyś tak dla mnie jeszcze nie przechodzić do rękoczynów, tylko, nie wiem, z emocji go po oskarżać o śmierć Twoich rodziców? *^* /
Ostatnio zmieniony przez Minwet (28-08-2014 o 01h37)