//Jako że jedną z moich postaci jest alfa, będę go umieszczać w dialogach innych stworzonych przeze mnie charakterów. Jego wypowiedzi będą oznaczane tym kolorem. To samo tyczy się Deliah oraz Rose//
Powoli stawiałam nogi na kolejnych stopniach ogromnych schodów, które rzekomo uważałam za prowadzące do głównego wejścia pałacu. Nawet będąc jeszcze przed wielkimi grubymi drzwiami nie miałam najmniejszych problemów z wyczuciem tego okropnego, acz niestety dobrze przeze mnie znanego zapachu. Ostrożnie weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła. Pierwszą moją reakcją było zniesmaczenie, obrzydzenie oraz niechęć. Cała sala zdobiona była złotem i czerwienią. Wszystko mieniło się, jakby przed chwilą zostało wypolerowane, a dla utrwalenia spryskane lakierem do włosów. Z moimi wyostrzonymi zmysłami to zaraz mi oczy wypali. Na szczęście po lewej stronie holu zauważyłam zbiorowisko wilkołaków, a w pierwszym rzędzie... Aravind! Od razu szczęśliwa ruszyłam w ich stronę. Przeciskając się przez tłum próbowałam dostać się do celu. Miałam wrażenie, że zgniotą mnie zaraz jak naleśnika. Nagle usłyszałam czyjś głos. To ona! Królowa i władczyni wszystkich krwiopijców. Najgorsza, najbardziej odrażająca istota jaką dano mi było spotkać. Wróg numer jeden, największa nemezis! Nie potrafię nawet wyliczyć ile razy to ja nie śniłam, aby rozszarpać ją na strzępy. Niech się wszyscy udławią tą ich kolacyjką! W końcu udało mi się wydostać ze stawu pijawek i dotrzeć do przedstawicieli mojej rasy.
- Witaj Aravindzie
Mówiąc to, skłoniłam się lekko. Ostatecznie posłałam mu jednak dyskretny uśmiech, gdyż ten o to alfa, od dawna jest moim bardzo dobrym przyjacielem. Mimowolnie spojrzałam w bok, a przed moimi oczyma ukazało się dwóch wysokich mężczyzn. Od obojga biła wyrazista, wyczuwalna energia, jednak siła jednego z nich była tak niezwykła, że bez żadnych ogródek można by ją przyrównać do mocy przywódcy. Kiwnęłam głową w geście wyrazu szacunku, a następnie przeniosłam wzrok przed siebie. Po chwili milion pokojówek, jak mrówki, rozeszło się po pałacu i wręczyło nam klucze. Psie pokoje? Co za wstrętne komary! Kleszcze jedne! Ciężkim było nie dostrzec tych wszystkich min pogardy ze strony wampirów, a ja miałam już tego dość. Czułam jak z mijającą sekundą krew co raz bardziej się we mnie gotuje. Moje mięśnie dawały o sobie znać z każdego zakątka ciała. Dłonie zaczęły mi drżeć, a włosy i paznokcie wydłużać. Traciłam panowanie, wiedziałam o tym doskonale, a mimo to nie potrafiłam przestać.
- Spokojnie
Nagle, jak za pstryknięciem zostałam wybudzona z transu. Złość, nienawiść, irytacja, ból, chęć zemsty, rozdrażnienie, wrogość, zawiść. Tylko te uczucia i emocje grały obecnie skrzypce, a wystarczyło jedno słowo stanowczo wypowiedziane opanowanym głosem, aby moje ciało zaczęło wracać do normy. Było mi wstyd. Nigdy nie posiadałam samokontroli i nigdy jej posiadać nie będę! Co za upokorzenie...
- Przepraszam...
- Posłuchajcie mnie wszyscy! Nie prowokujcie bójek, nie mieszajcie się w kłótnie, nie róbcie nic, czego możecie później żałować! Jeżeli jednak już do czegoś dojdzie informujcie o tym przede wszystkim mnie lub chociaż jakiegokolwiek wilkołaka o czystej krwi! Mój pokój ma numer 16 i tam właśnie zgłaszacie wszystkie zażalenia! Nie dajcie się sprowokować tym krwiopijcom!
Aravind wygłosił swoją krótką, jednak jasną jak słońce mowę i po chwili spojrzał na mnie.
- A z Tobą muszę odbyć poważną rozmowę!
Powiedział groźnym tonem i głową wskazał, abym szła za nim. Genialnie...
Ostatnio zmieniony przez Futaba (08-07-2014 o 00h39)