Też jestem za lumpeksami, swojego czasu spędzałam w nich dłuuuugie godziny i potrafiłam wyszperać takie perełki, że ludziom potem oczy bielały (widok miny człowieka, który na pytanie "wow, gdzie kupiłaś?" słyszy odpowiedź: "w lumpie" - bezcenne! ). Chociaż, niestety, potem zrobiła się jakaś dziwna moda wśród tego typu sklepów - zdaje się, że zaczęły masowo podpisywać umowy z jakimiś sieciami z Anglii, które wysyłały im resztki po swoich kolekcjach - tym sposobem wg mnie era fajności lumpeksów dobiegła końca, bo w asortymencie miały już dokładnie to samo, co zwykłe odzieżówki, w związku z czym o wiele trudniej wyszperać coś, co by się wyróżniało.
W moim mieście funkcjonuje taki lumpeks, który jest podzielony na dwie części - w pierwszej znajdują się rzeczy "z odzysku" (czyli takie, które miały już właściciela), a w drugiej są ciuszki prosto ze sklepów, nowe, nieużywane - tyle tylko, że należą do starszej kolekcji (często sprzed dwóch, trzech miesięcy...). Cena w tym dziale to ok. połowy wcześniejszej wartości ciuszka - jak za rzeczy kompletnie nowe, to całkiem nieźle.
