Majerankowa napisał
Przewieźć najpierw wilka, potem kapustę, a na końcu kozę.
(Swoją drogą, dziwna ta łódka, skoro nie mieści na raz wilka i kapusty >.<)
Przy okazji: Chyba tak być nie może, bo w czasie, jak będzie przewoził wilka, koza zje kapustę, było, że koza i kapusta nie mogą zostać razem.
A moja odpowiedź to
przyszłość (bo, kiedy nadchodzi, staje się teraźniejszością). Dobrze myślę?
Dzwoni telefon. Inspektor podnosi słuchawke i słyszy:
- W moim sklepie wybuchł pożar... Ulica Kościuszki 41... Jestem w tylnym pokoju i nie mogę się wydostać... Pełno dymu... Duszę się... Szybko! Przyjeżdza... - tu głos w słuchawce urywa się. Inspektor odłożył słuchawke.
- Jadę tam. Niech ktoś zadzwoni po straż pożarną. - wydał polecenie i wraz z sierżantem opuścili biuro. Gdy przybyli na miejsce, usłyszeli syrenę straży pożarnej, ale jeszcze w pewnym oddaleniu. Nie czekając, przedarli się przez sklep pełen dymu i weszli do tylnego pomieszczenia. Pożar jeszcze tam nie doszedł, dym był mniej gęsty. Właściciel sklepu siedział w fotelu, spoczywając bezwładnie górną połową ciała na biurku.
-Oddycha, na szczęście stracił tylko przytomność - stwierdził sierżant, po czym podniósł słuchawkę z widełek zabytkowego telefonu stojącego na biurku i wykręcił numer pogotowia ratunkowego. W tym momencie usłyszeli z inspektorem zajeżdżającą przed sklep straż pozarną. Inspektor postanowił podzielić się swoimi podejrzeniami z sierżantem:
- Założę się, że sklep był wysoko ubezpieczony i przypuszczam, że właściciel sam go podpalił, by dostać odszkodowanie!
Skąd to wywnioskował?
Ostatnio zmieniony przez Ygritte (01-03-2015 o 23h37)
Long as I remember the rain been comin' down, clouds of mystery pourin' confusion on the ground...