Link do zewnętrznego obrazka
Po chwili zostawiła mnie i Alyssane z braćmi. Zostałam sama z służbą i wielką ilością jedzenia. Westchnęłam zmęczona i pogłaskałam się po płaskich brzuchu, chyba nikt nie ma zamiaru się tam zagnieździć. Burknęłam do kobiet w czarno białych sukniach żeby posprzątały i podniosłam się z krzesła. Niechętnie przechadzałam się między korytarzami cicho nucąc jakąś piosenkę. Nie miałam celu, po prostu chodziłam jakby chcąc się odstresować. Nagle poczułam coś dziwnego w żołądku. Położyłam dłoń na brzuchu i zmarszczyłam brwi, zaraz też jak szalona rzuciłam się do pierwszego lepszego naczynia. Jak się okazało do jednej z ulubionych waz mojego męża. Śliczne naczynie było teraz pełne ohydnej żółci. Delikatnym skinieniem głowy uspokoiłam przerażoną służkę i podniosłam się.
-P-posprzątaj to proszę. Sama powiem o tym Jaime'mu-wysapałam i na lekko chwiejnych nogach ruszyłam na do ogrodu. Czując ohydny smak w ustach usiadłam na zielonej trawie i oparłam się plecami o chłodną ścianę budynku.
-Musiałam zjeść coś ciężkiego-wydusiłam sama do siebie.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 2
#26 16-05-2014 o 23h16
#27 16-05-2014 o 23h41
- A królowa co tutaj robi? Jeszcze się królowa przeziębi - oznajmiłem pochylając się nad królową, która siedziała i prawdopodobnie już zasypiała, na trawie, oparta o budynek... zimny budynek - Proszę wstać, jeśli królowej niedobrze, to raczej nie jest mądrą sprawą opierać się dolną częścią pleców o zimny surowiec - a dopiero co wróciłem, już są problemy...
***
- Zabieraj się stąd wulkaniku! - no nie... a jest tak przyjemnie w tej wodzie.
- Już mnie wyganiasz, koci kuzynie? - odpowiedziałem żartobliwie, nie otwierając nawet oczu - Jeszcze chwilę, pozwól mi zostać w moim własnym domu...
- Nie, wynoś się. Miał być tydzień i był tydzień. Wracaj do swojej służebniczej roboty, idioto który padł ofiarą paktu.
- ... To nie było miłe - ale ten jego kpiący głos i znaczenie słów, postawiło mnie na nogi.
Wyszedłem z wody, ubrałem się i pożegnałem z kuzynostwem, które z jakiegoś nieznanego mi powodu, okupywało mój własny dom...
Nie będę wdrążał - mam jeszcze wolne, nie będę na nich tracił umysłu. No to teraz trza wracać...
***
Powiem jedno - droga strasznie wyboista. O dziwo wyboistsza, niż gdy tam jechałem... W każdym razie już jestem i kierując się do pokoju pana, co spotkałem? Królową zasypiającą na trawie, opartą o zimny surowiec... Dobra, należy pomóc jej wstać, żeby ponownie na ziemi się nie znalazła, tylko tym razem chyba w bardziej nagły sposób się to by wydarzyło... No i należy zaprowadzić ją do króla.
- No już, wstajemy...
Ostatnio zmieniony przez Minwet (21-05-2014 o 19h48)
#28 17-05-2014 o 11h33
Link do zewnętrznego obrazka
Już niemal zasypiałam w pieknym ogrodzie oparta o ścianę zamku. Chłód odczuwalny na plecach byl nawet przyjemny, sprawiał że miałam ochotę zasnąć. Niemal odpłynełam w krainę morfeusza gdy jakaś postać zasłonęła mi słońce. Otworzyłam oczy i zaczęłam wpatrywać sie w Elbrusa. Wysłuchałam go uważnie gdy pomagał mi wstać.
-Elbrusie nic mi nie jest. Po prostu ostatnio mało sypiam i tak teraz mnie znużyło. To nic takiego, naprawdę. W porównaniu z tym że od dnia ślubu nie widać po mnie bym była w ciąży, W porównaniu z tym to że niemal zasnęłam to nic-wymamrotałam trochę niewyraźnie. Wsparta o ramię lokaja, najmłodszego syna mojego męża maszerowałam zapewne do mojego męża. Wiem że nie powinnam mu sie zwierzać, ale tylko jemu mogłam. Nie mogłam powiedzieć żadnemu z synów Jaimi'eg, Alysanne a ni nikomu innemu. Sądzę że Elbrus nikomu nie zdradzi tego co powiedziałam, w końcu nic na tym nie zyska. Spojrzałam na wysokiego mężczyznę po czym jak gdyby nigdy nic zaczęłam wypatrywać końca naszego marszu. Zdawało mi się że idziemy całą wieczność. Byłam strasznie śpiąca a do tego miałam wrażenie że zaraz znowu zwymiotuję.
Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (17-05-2014 o 19h07)
#29 21-05-2014 o 20h34
Królowa mało sypia... w takim razie zaprowadzę ją gdzie indziej.
Po chwili byliśmy już na miejscu, tak więc położyłem królową na jej łożu.
Odwróciłem się, wyprostowałem i idąc do drzwi poprawiałem lekko ubranie. Przy okazji drogi i poprawek, poradziłem królowej.
- Skoro nie może królowa doszukać się potomka, to może królowa udać się do świątyni, aby odprawić o to modłę. Jeśli zaś nie jest królowa zbyt przekonana do możliwości wiary, wystarczy zaproponować coś elfom... lub elfikom - te są bardziej przychylne do wymian. Na pewno jedne z nich znają sposób na płodność. Jeszcze inkszy sposób, jeśli królowa nie chce nic oferować tak próżnym rasom, lub będą zbyt dużo żądać, pozostaje wiedźma. Tylko proszę ostrożnie z ich żądaniami. Jeśli wszystko nie spełni wymagań, to na pewno są jeszcze i inne sposoby - dotarłem wreszcie do drzwi, więc je otworzyłem z zamiarem wyjścia - Porządnego wypoczynku, królowo. Powiadomię króla o chwilowej niedyspozycji królowej - zamknąłem drzwi i przekazałem tylko służce, aby doglądała co jakiś czas królową, zapewniając jej wszystko, czego potrzebuje, lub zapragnie.
Skierowałem się do sali tronowej, jako do pierwszego pomieszczenia, zaraz po sypialni, w którym może rezydować król. Jeśli go tam nie będzie, to skieruję się do jadalni, a potem po prostu do pozostałych...
***
Król okazał się znajdować w sali tronowej. Skłoniłem się nisko.
- Wybacz królu, że przeszkadzam. Królowa znajduje się teraz w sypialni i odpoczywa. To wszystko, co pragnąłem królowi przekazać - wyszedłem.
Wszystko, niezaplanowane, już zakończone. Teraz mogę się udać do mojego pana.
***
Gdy dotarłem do sypialni pana, otworzyłem drzwi, lecz zastałem pustkę. Pościeliłem łoże pana, odłożyłem księgi na swoje miejsce w pokoju pana i zabierając zimne już jedzenie, które niezbyt tknięte leżało przy łóżku, wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do kuchni.
W kuchni zaś oddałem jednej z służących tacę, a sam począłem przygotowywać herbatę.
***
Otwierając drzwi biblioteki, otoczył mnie znajomy przyjemny zapach księgozbiorów. Począłem przesuwać się między regałami, do swojego pana.
- Cóż takiego ciekawego znalazł pan na drugim końcu biblioteki? - przybliżyłem tacę z herbatą.
Obserwowałem bacznie ruchy pana, aby za nic w świecie nie wylać herbaty na cenne księgi - wtedy bym już żegnał się z życiem. Ale ja nie jestem niedołęgą, to się nigdy przy mnie nie wydarzy. Ta podróż mnie chyba trochę rozproszyła, skoro obawiam się takiej niemożliwej drobnostki.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (21-05-2014 o 20h40)
#30 21-05-2014 o 21h39
Link do zewnętrznego obrazka
Po dłuższym marszu doszliśmy do mojej sypialni. Byłam niezwykle zadowolona gdy Elbrus pomógł mi położyć się na wielkim łożu. Poradził mi to i owo przez co tylko jęknęłam twarz w dużej poduszce.
-Byłam u Mary, naszej zielarki-powiedziałam tylko. Zaraz też lokaj wyszedł a ja usiadłam na krańcu łóżka. Ściągnęłam nie wygodne obecnie buty i westchnęłam zadowolona. Byłam śpiąca, ale nie chciałam teraz spać, wolałabym z kimś porozmawiać a nie mam obecnie z kim. Alysanne poszła pewnie coś załatwiać a mój mąż pewnie również coś załatwia, natomiast z żadnych synem Jaime'go poza Kaspianem nie mam najlepszych kontaktów. Służąca weszła do środka i stanęła w koncie. Zapewne Elbrus poprosił ją by mnie doglądała, lecz każda służąca wie ze lepiej wejść do środka i stanąć gdzieś z boku by móc wszystkiego doglądać. Wiem to z własnego doświadczenia. Chciałam jej coś powiedzieć lecz nie dane mi było nawet zacząć. Niby szalona rzuciłam się do małej misy stojącej przy parawanie. Ohydna żółć zaraz ją wypełniła a ja poczułam się trochę lepiej. Dziewczyna szybko do mnie podeszła i podała mi ściereczkę, którą zaraz wytarłam usta. Spojrzała na mnie zmartwiona i poprowadziła mnie do łóżka.
-Jaśnie pani powinna się oszczędzać. W pani stanie to nie zdrowe-powiedziała chcąc przykryć mnie kocem. Zmarszczyłam brwi i patrzyłam na nią jak na największą kretynkę na świecie.
-Co masz na myśli mówiąc "w takim stanie"?-zapytałam zdziwiona jej słowami. Ona popatrzyła na mnie wielkimi oczami i aż zakryła dłonią usta.
-To jaśnie pani nie zauważyła? Myślałam że tak-zaczęła cicho dalej się tak na mnie patrząc-Jest pani w ciąży, stąd te wymioty, brak snu w nocy, spanie w dzień, brak apetytu i jego nagłe nawroty-dodała cichutko. Patrzyłam na nią otępiała, dopiero po chwili jej słowa do mnie dotarły. Słowa "Jest pani w ciąży..." odbijały się echem w mojej głowie. Jak szalona zerwałam się na równe nogi, ubrałam w pośpiechu buty i wybiegłam z komnaty jak szalona. Uśmiechałam się szeroko a zarazem płakałam ze szczęścia. Wbiegałam do każdej komnaty po kolei. Wbiegając do biblioteki z nadzieją iż mój mąż tam siedzi, zastałam tam tylko Elbrusa i najmłodszego syna Jaime'go. Zaraz też jak gdyby nigdy nic niemal się wywracając pobiegłam dalej. Po dłuższych poszukiwaniach poszłam do sali tronowe. Przed wielkimi wrotami doprowadziłam się do porządku i wzięłam kilka głębszych wdechów. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, wszyscy obecni kłaniali się a ja jak zaklęta wpatrywałam się w męża i szybko do niego podeszłam.
-J-jaime, moglibyśmy porozmawiać? W cztery oczy, przed obiadem? Jeśli nie masz w tedy czasu możemy przed kolacją-powiedziałam cicho tak by tylko on mnie słyszał. Chciałam mu to przekazać delikatnie, gdy będziemy sami. Nie chciałabym żadnych światków, on będzie pierwszą osobą, która usłyszy to z moich ust. Potem oczywiście muszę powiedzieć Alysanne, a co z tym idzie jej rodzeństwu. Uśmiechnęłam się delikatnie do męża i czekałam na jego odpowiedź, na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Bo w końcu mało kiedy prosiłam go o coś w taki sposób. Zazwyczaj po prostu prosiłam go na rozmowę lub zagadywałam przed spaniem. A teraz tak wyskoczyłam z czymś takim. W końcu to jest inny rodzaj wiadomości.
Ostatnio zmieniony przez Oliwkaa (23-05-2014 o 18h55)
#31 25-05-2014 o 16h12
Link do zewnętrznego obrazka
Tak potwornie nudno. Gdyby choćby mówili o konkretach, a nie się skarżyli jak dzieci. Widzę jednakże że nikt tych panów nie nauczył żadnej ogłady. Niektórych co od pierwszych słów nie przypadli mi do gustu, kazałem wyprowadzać. Przynajmniej od razu zaczęli uważać na to jak mówią. Niektórych olewałem odganiając, leniwym machnięciem ręki. Innych zaś słuchałem jeśli mieli coś istotnego, interesującego i wnoszącego coś dla mnie wartościowego. Zemsta rodowa, seryjny zabójca w lennie, niekompetencja strażników. O tak! Na to mogłem zwrócić uwagę jednak takie sprawy jak podział ziemi między synów czy wzięcie kogoś na dwór... Odsyłałem ich do mojej lewej ręki bardzo użytecznej w tych sprawach. Ten grubasek o upudrowanej twarzy, nosie wiecznie czerwonym od zbyt dużej ilości wypitego wina, pachnący drogimi perfumami i plątającym się języku. Był jednak doskonały gdy chodziło o sprawy istnie związane z prawem, cały kodeks jaki został napisany przez mojego przodka znał na pamięć. W pewnym momencie przyszedł jeden ze służących. A no tak mojego syna. Powiedział że Metta jest w sypialni i odpoczywa. Też mi odkrycie pewnie dopadły ją kobiece dolegliwości i tyle. Zanim wejdę do sypialni będę musiał wyjść bo jeszcze czymś dostanę. Poprosiłem kolejnego posłańca aby powiedzial co musi i zmykał. Już prawie gdy kończyłem przyszło moje słońce. Usmiechnąłem się do mojej kochanej, różowowłosej niewiasty. Po jej słowach ująłem delikatnie jej ręke i pocałowałem.
- Oczywiście kochanie możemy nawet zaraz. Usiądź sobie zostało mi tylko trzech do wysłuchania.
Skinieniem głowy dałem znak że mogę wysłuchać natępne osoby. W końcu po wysłuchaniu o ich problemach i troskach, mogłem się odprężyć. Wygoniłem wszystkich z sali i popatrzyłem na żonę. Gdy ostatni rycerz wyszedł uśmiechnąłem się delikatnie.
- Co chciałaś mi powiedzieć?
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam sakiewkę z rąk zielarki. Umieściłam ją przy pasie od spodni, tuż obok tej z pieniędzmi na drobne wydatki. Po jej wypowiedzi skinęłam głową. No tak trzeba coś na to poradzić. Ja nie mam jak organizować tego wszystkigo odkąd nie mam przy boku męża. Jednakże staram się jak mogę, aby wszystko trzymało sie jak należy. Usiadłam na ziemi i westchnęłam. W tej chwili nie mam zamiaru wracać do pałacu. Tutaj czuję że żyję. Wiatr dzięki któremu moje ciało przenika przyjemny chłód, zimna miękka gleba pode mną i odgłosy lasu. My smoki kochamy to. Jesteśmy połączeni z otaczającym nas światem bardzo mocnymi więziami. Gdy natura cierpi my też. Pamiętam jeszcze wojnę na północy trzech z moich ludzi popełniło samobójstwo. Oszeleli od bólu i udręki. Były to trzy kryształowe smoki. Najwrażliwsze wewnętrznie z nas. Dlatego nie wytrzymały presji.
- Oczywiście że ci ją przyniosę. A czemu nie chcesz odwiedzić Briana? Coś się stało?
Pamiętam że jeszcze byli szczęśliwą parą. No a teraz zaczynam w to powątpiewać. Może to była tylko platoniczna miłość w ich wypadku? Wszystko jest możliwe. Jednak ja nigdy bym nie opuściła Kaspiana nawet teraz szukam sposobu aby go wybudzić. Mam nadzieję że to co znalazłam zadziała bo wcześniejsze próby zakończyły się moją klęską.
#32 25-05-2014 o 17h13
Link do zewnętrznego obrazka
Czułam delikatnie mrowienie na dłoni, gdy mnie w nią pocałował. Usiadłam jak chciał na mniejszym tronie o bok. Siedziałam jak na szpilkach obserwując osoby, które wchodziły i wyrzucały z siebie swoje troski. I w końcu to się stało, wyszła ostatnia osoba a służba została wyproszona. Spojrzałam na niego, zaraz jednak spuszczając wzrok zaczęłam miętolić kawałek sukienki. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć, w końcu nie powiem jak gdyby nigdy nic "Jaime jestem w ciąży", to by było śmieszne i nie taktowane.
-C-chodzi o to że dzisiaj znowu miałam mdłości i-i kiedy byłam już w naszej komnacie służąca, która miała mnie doglądać p-powiedziała mi ż-że ja... ja... że ja jestem...-mamrotałam jąkając się pod koniec. Nie mogłam tego z siebie wydusić. Dla mnie samej dalej było to nie do pojęcia. Zacisnęłam mocno oczy i złapałam go za dłoń, którą mocno ścisnęłam.
-J-jestem w ciąży-wydusiłam z siebie w końcu. Otworzyłam delikatnie jedno oko a zaraz też drugie. Wpatrywałam się w niego oczekując jakiejś reakcji. Nie wiedziałam jak zareaguje, w końcu przez ciąże stracił już nie jedną żone, ale ja to nie one. Ja byłam służącą, przez co jej lepiej zbudowana i nie jestem aż tak delikatna i krucha. Dam sobie lepiej radę z porodem jak i z całą ciążą. Znowu nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Byłam bezgranicznie szczęśliwa, tyle czekałam by dać mu potomka. Mimo oparcia na ramię przytuliłam się do niego mocno. W końcu się do czegoś przydam! Zrobie coś dobrego dla wszystkich!
#33 26-05-2014 o 14h13
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
I N F O R M A C J E P O D S T A W O W E
I m i ę II Shayla
N a z w i s k o II Loading...
P ł e ć II Żeńska. [podczas transformacji męska]
R o l a II Służka Drugiego pod względem wieku Panicza
W i e k II 19 lat
R a s a II Nimfa półkrwi
Należy do nielicznych Widzących Sidhe, ludzi obdarzonych naturalną odpornością na magię oraz uroki elfów czy też demonów. Niewielu i tak z niezwykle rzadkich Sidhe ma możliwość widzenia Tabh's, tj. ukrytych portali pomiędzy krainami. Każdy z osób będącymi jednymi z Widzących ma unikalne i niepowtarzalne zdolności.
Shayla będąc półkrwi nimfą posiada zdolność transformacji. Jednakże przez ograniczenia ludzkiej krwi na nią nałożone może przekształcać się jedynie w formy męskie, nie żeńskie czy zwierzęce. Co ciekawe, ilość tych form jest nieograniczona, lecz nadużywanie tej zdolności może mieć negatywne skutki uboczne jak np. zaburzenia osobowości czy przemiana na określony czas potrzebny do regeneracji w męską formę.
Natomiast płynąca w niej krew człowieka obdarzonego darem Sidhe dała jej odporność na uroki różnych istot magicznych - lecz siła tej bariery przed magią została obniżona. Zależna jest od rangi i potęgi jaką posiada dana istota magiczna. Im wyższy poziom mocy, tym ciężej jest jej utrzymywać przez cały czas tą zdolność. Musi ją także "zawieszać" raz na jakiś czas, będąc tym samym bardziej narażoną na uroki elfów czy demonów, gdyż domieszka krwi nimfy zaburza naturalną stabilność i równowagę bariery.
P o c h o d z e n i e II Nieznane. Podejrzewane są liczne teorie, od odosobnienia się z źródła eteru i przyjęcia cielesnej formy po romans nimfy z mężczyzną.
Link do zewnętrznego obrazka
Postać nimfy.Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
O S h a y l i
Shayla będąc z natury nimfą sugeruje nam parę faktów. Otóż, została obdarzona niebywałą elegancją oraz gracją. Zarówno w sposobie poruszania się jak i wymowie. Te kobiety pełne wdzięku jednak są niebywale zmienne i nie mówię tu jedynie o zdolności transformacji. Ich humor potrafi się zmieniać, co jest suma rum przypadłością płci żeńskiej, jednakże nie jest to aż tak radykalnie widoczne w przypadku Shayli. Po prostu czasami może mieć gorszy dzień, kiedy będzie "gryźć".
Jeśli po przeczytaniu tej części przychodzi Ci na myśl, że Shayla jest wrażliwą i niezwykle delikatną osobą nie możesz być chyba w większym błędzie. Owszem, została obdarzona wdziękiem, jednakże nie wyklucza on tego, że w rzeczywistości jest pewną siebie panną znającą swoje racje.
Najgorszym możliwym błędem jaki można popełnić wobec tej dziewczyny, to uznać ją z powodu koloru jej włosów za osobę pozbawioną inteligencji - spróbuj jej dmuchać w kaszę, a przekonasz się, jak ta eteryczna dotąd istota może mieć cięty język.
Nie pokazuje tego, jednakże ma niezwykle obszerną wiedzę o świecie oraz rzadką zdolność logicznego myślenia. Co nie neguje posiadania wyobraźni oraz niebywale wyczulonej intuicji.
Podsumowując?
Mamy do czynienia z inteligentną, może nawet przebiegłą nimfą pełnej godności oraz wdzięku, której zdania niebywale ciężko zmienić.
Jeśli chodzi natomiast o sprawy sercowe... Dotąd nie miała z nimi styczności. Powodów jest kilka. Pierwszym jest fakt, iż jest służącą na zamku królewskim i jakoś do tej pory żaden z służby nie ma na tyle czasu, aby spędzać go na flirtowaniu, zaciskaniu więzi - nie mówiąc o czymś więcej.
Drugim jest krew płynąca w jej żyłach. Jest Widzącą i nimfą zarazem, a jej transformacje w mężczyzn zniechęcają męskich przedstawicieli o orientacji heteroseksualnej. No i została obdarzona ognistym temperamentem, co może onieśmielać potencjalnych adoratorów - mam tu głównie na myśli cięty język.
Pomijając to wszystko, jakoś jej nie ciągnie do mężczyzn, gdyż podejrzewane jest, iż ma już swój obiekt zainteresowania.
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
H i s t o r i a
Narodziny nie są do końca znane. Podejrzewane jest, iż narodziła się z wiązki najczystszego eteru i przybrawszy cielesną postać otrzymała świadomość. Jeszcze inni mówią, iż jest efektem gorącego romansu między jedną z wyższych nimf z ludzkim rycerzem. Różne są podawane wersje jej pochodzenia, ale jedno jest pewne. Nic nie pamięta sprzed dnia, w którym została znaleziona przez panicza.
A kiedyż to było? Pewnej zimowej nocy, kiedy pojawiają się niezwykle rzadkie białe lisy księżycowe, książę wraz z swoją świtą postanowił wyruszyć na polowanie. Lecz zamiast zdobyczy znalazł... Shaylę. Kobietę o jaskrawo-białych włosach i równie jasnych tęczówkach wśród śniegu, w cienkiej jedwabnej szacie. Została zawieziona na zamek, gdzie mieszka do dziś.
P o z o s t a ł e
Jakież może upodobania mieć półkrwi nimfa?
~Jazda konna, opieka nad końmi.~
~Wykonywanie rozkazów słowo w słowo - podkreślam - panicza - tym samym wytykanie mankamentów jego poleceń oraz działanie mu na złość.~
~Gdy tylko ma okazję, malowanie oraz śpiew. Jednakże śpiewa w odosobnionych miejscach, gdyż nimfy zarówno jak i syreny mogą hipnotyzować oraz rozkochiwać w sobie do szaleństwa głosem przedstawicieli płci męskiej.~
~Przebywanie na świeżym powietrzu, na otwartej przestrzeni.~
~Jeśli nikt jej nie pilnuje, a panicz jest zajęty sobą, bywa że ucieka w stronę koszar gdzie znani jej rycerze uczą jej technik łucznictwa.~
~Woda. Zbiorniki wodne. Wodospady. Jeziora. Jeśli znajdzie jakiekolwiek miejsce, gdzie możliwością jest się zanurzyć po pas - będzie pierwszą osobą w wodzie.~
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (27-05-2014 o 21h56)
#34 26-05-2014 o 15h11
Haha, dopasować do mnie? xDDD Biorę średniego syna :3
Here I am, I returned
Link do zewnętrznego obrazka
~Imię~
Lupus Emil Logan
~Nazwisko~
Vanlond
~Przezwisko~
Dziecię szatana (xD), Rozpustnik, Syn marnotrawny
~Rola~
Drugi syn króla
~Wiek~
20/21 lat (jeszcze się zastanawiam)
~Rasa~
Demon
Już samo to, że to demon, sugeruje iż jego seksowność przyciąga. Dodajmy do tego jeszcze to, kim była jego matka - sukkubem. Powodzenia w oparciu się jego urodzie... Jednakże, nieważne jakbyście chciały dziewoje - on interesuje się tylko facetami.
A! Na facetów działa to równie mocno.
~Pochodzenie~
Nieznane jest nam miejsce, gdzie ten wybryk natury się urodził. Podejrzewamy, że na zamku, jednakże dziecię zaraz po urodzeniu prawdopodobnie zostało przeniesione, przez zdrajczynię-służącą, jako więc ona sama, nie chciała nam wypowiedzieć miejsca narodzin, jest ono owiane znakami zapytania.
~Płeć~
Mężczyzna
~Wzrost~
183 cm
~Waga~
63 kg
~Wygląd~
Okay, I'm listening
Link do zewnętrznego obrazka
If you want to touch the beautiful,
Link do zewnętrznego obrazka
you can touch me.
(Chyba nie potrzeba tutaj więcej słów xD)
~Charakter~
~Historia~
Kiedy się narodził, nie było przy nim ojca. Zaś matka jego
~Hobby~
~ Polowanie
~ Jazda konno
~ Kolekcjonowanie motyli
~ Uprawianie stosunku z facetem
~ Dobra zabawa, nie bacząc na innych.
Tak wgl, to wszystko jest zależne, od jego kaprysu >.<
Link do zewnętrznego obrazka
~Ulubiony zapach~
Longan
~Ulubiony kwiat~
Blue Rosen i Lilija
~Ulubiony przysmak~
Pitaja
~Ulubiona muzyka~
Grozy
~Ulubiony instrument~
Saksofon
~Lubi // Nie lubi~
~Ciekawostki~
~ Jego celem, jest uwieść [człowieka] Widzącego Sidhe. Taaa... teraz tylko znajdź któregoś z nich, skoro oni nie istnieją... chyba...
~ Z powodu jego kaprysów, królestwo nie raz już odwróciło się do góry nogami.
~ Nigdy jeszcze nie widział Elbrusa.
~ Jego drugie imię oznacza tego, który rywalizuje.
~ Trzecie imię zaś, podejrzewamy, że matka nadała, albo dlatego, że lubiła owoce Longan, albo były wokół, gdy go urodziła, lub był ich aromat, lub jaka inna cholera.
~ Kiedyś spalił kuchnię, bo wymarzył sobie, że coś ugotuje (xDDD)
Link do zewnętrznego obrazka
Ostatnio zmieniony przez Minwet (27-05-2014 o 21h57)
#35 26-05-2014 o 19h27
Link do zewnętrznego obrazka
-Dziękuję Pani.-powiedziałam kiedy rzekła że przyniesię mi księgę.
-A uznał że z kobietą duchem lepiej mu się żyję i nagle znikł.-powiedziałam siadając na trawie.
Myślałam że ta miłość będzie wieczna. Jak widać bardzo się myliłam.
W końcu któż chciałby pokochać kobietę z nieznaną nikomu historią.
-Czy poszukać czegoś jeszcze? A może w zamku czego potrzeba?-zapytałam się szybko
#36 26-05-2014 o 21h46
Obudziłem się gdy pokojówka weszła do mojej komnaty z tacą jedzenia. Wstałem i ubrałem się następnie podszedłem do niej i stwierdziłem że brak na nim mojego ulubionego ciasta truskawkowego. Ferris! Przeszło mi przez myśl. Czy ona zawsze musi się nade mną znęcać! Westchnąłem i zjadłem śniadanie po czym nakazałem przyprowadzić do mnie blondynkę. Założyłem okulary i przerzuciłem przez plecy pelerynę, następnie wziąłem książki i udałem się do biblioteki. Usiadłem swoim kącie i zacząłem notować najciekawsze typy zaklęć.
Po godzinie usłyszałem kroki był to mój lokaj.
- Zadanie mi takich pytań nie należy do Twoich obowiązków-- Odpowiedziałem na jego pytanie nie odrywając się od księgi.
- A-L-V-A-R-O!!! - Usłyszałem czyjś wesoły głos a następnie ciężar na moim ciele.
- FERIS ZŁAŹ!- warknąłem na dziewczynę a ona zignorowała mnie i zaczęła ciągać za policzki
- Alvaro jest niegrzeczny i muszę go ukarać!- powiedziała wesoło i ciągnęła mocniej.
Po porannym sparingu z Arturem usiadłam w cieniu, ale cóż nie zbyt długo cieszyłam się swoją swobodą, bo pojawiła się pokojówka, która twierdziła ze am się zjawić w bibliotece po pan Alvaro mnie szuka. Heh ten mały chomik już się obudził takk? No co zrobić służba nie drużba. Podniosłam się i otrzepałam a następnie ruszyłam na spotkanie z moim panem. Gdy tylko usłyszałam jego głos natychmiast podbiegłam i rzuciłam mi się na szyję mocno przytulając. On szarpał się i wierzgał ale ja i tak byłam przy swoim.
- A Elbrus witaj jak mija dzionek?- Uśmiechnęłam się i puściłam małego księcia
#37 27-05-2014 o 08h17
Pierwsze promienie światła wpadające przez szczeliny w pokrytych drewnem ścianach oraz w słomianym dachu drażniły jej oczy, nakazując się obudzić. Lekko przeciągnęła się pod lnianą pościelą, aby po chwili usiąść, stopy opierając na podłodze. Wstawszy ruszyła w kierunku okna, aby rozstąpić stare firany. Z uśmiechem na ustach powitała świt nowego dnia. Chwyciła szczotkę leżącą na już dość zdewastowanej komodzie i zaczęła nią czesać swoje długie, miękkie niczym jedwab włosy o barwie najczystszego śniegu. Odgarnęła je, aby zaczął splatać je na bok w kłos. Skończywszy zabrała się za ubieranie w suknię, w której codziennie służyła paniczowi. Zostawiwszy po sobie idealny porządek, wyszła z chaty.
Ledwo zamknąwszy drzwi, już kątem oka widziała fortecę. Bądź co bądź, w tym budynku co ona, mieszkała z połowa służby dworskiej. Była to niewielka przybudówka poświęcona dla nas, lecz wyglądała niczym rozlatująca się szopa w porównaniu do potęgi i majestatu twierdzy. Z delikatnym uśmiechem na ustach ruszyła w jej kierunku.
Jak każdego dnia podążała korytarzami hojnie obwieszonymi znakomitymi obrazami czy obstawionymi innymi dziełami sztuki chwalącymi bóstwa oraz istoty magiczne. Nie raz zatrzymywała się, aby podziwiać te cuda wychodzące spod pędzli artystów. Wkroczyła do kuchni, gdzie w niewiarygodnym tempie uwijały się kucharki oraz lokaje, którzy zabierali już gotowe potrawy do jadalni. Ukradkiem zdążyła zauważyć, że przy stole już gromadzi się rodzina królewska.
Pokręciwszy głową ruszyła dalej, w stronę dobrze znanych jej drzwi. Zapukawszy trzy razy dłonią ściśniętą w pięść chwyciła za mosiężną klamkę i weszła do pomieszczenia. Było jeszcze spowite w ciemnościach, dlatego pierwszą jej czynnością było odsłonięcie ciężkich żaluzji. Promienie coraz wyżej wznoszącego się słońca natychmiast wpadły do komnaty, rozświetlając każdy jej najdrobniejszy element. Skierowała się w stronę łoża i przystanęła przy nim. Pustym łożu. Dotknąwszy pościeli zorientowała się, że od dłuższego czasu. Zdziwiła się. Panicz nie należał do rannych ptaszków. Ale pościel jak zwykle zostawił, jakby dopiero uprawiał orgię z stadem dziewek z taboru. Oh, wybaczcie, stadem mężczyzn z taboru. Wszyscy znali orientację drugiego w kolejce do tronu syna króla. Być może dlatego nigdy nie zostanie władcą, gdyż nie weźmie do łoża kobiety, która byłaby potencjalną kandydatką na małżonkę. Westchnąwszy złożyła i wygładziła ją, zanim wyszła z komnaty.
Z powrotem ruszyła w stronę kuchni, gdzie wszystko się w miarę uspokoiło, a rodzina królewska zasiadła do stołu, przepraszam, już kończyła posiłek, gdyż połowa miejsc przy stole już była pusta. Obserwowała jak osoba po osobie opuszczają jadalnię dworską, aż nikt w niej nie pozostał oprócz króla i jego małżonki. Służba została odprawiona, więc sama również wyszła z kuchni. Przygotowania do obiadu rozpoczną się za dwie bądź trzy godziny. A Shayla znów jest zmuszona do szukania księcia po zamku...
Ruszyła korytarzem poruszając się z wdziękiem zdumiewającym jak na służkę. Tak samo zdumiewający był jej kolor włosów oraz wzrost. Bądź co bądź, była w połowie nimfą.
Słysząc hałasy w bibliotece natychmiast ruszyła w tamtym kierunku. Na swoje szczęście bądź nieszczęście zastała tam jedynie najmłodszego panicza, pannę Ferris oraz lokaja Elbrusa. Westchnęła ciężko.
- Proszę mi wybaczyć jeśli przeszkadzam, paniczu. Widzieliście państwo być może panicza Lupusa?
Skłoniła się i ponownie wyprostowała kładąc dłoń na sercu - co było oznaką szacunku wobec rodziny królewskiej.Sprawdziła nawet tabor żeński - męski sprawdziła w pierwszej kolejności - ale wszystkie dziewki jedynie pokręcały przecząco głowami. Gdzie ten wybryk natury się podziewa?!
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (27-05-2014 o 09h16)
#38 27-05-2014 o 16h37
/ Wybaczcie za jakość, ale... NIE JESTEM POETĄ!!! /
(")Zbrodnia to niesłychana,(")
Dostrzeżona zdobyczy, dostrzeżona...
(")Bieży przez łąki, przez knieje,
I górą, i dołem, i górą;
Słońce wita, wietrzyk wieje,(")
(")Już ledwo sapie, już ledwo zipie,(")
A za nią on biegnie, goni, i biegnie
Słychać ostatni pisk, świst
(")Zbrodnia to niesłychana,(")
Pojmana zdobyczy, pojmana...
***
Po sali tronowej zaczął rozbiegać się dziwny odgłos dudnienia. Niebezpiecznie narastał i narastał, przeradzając się w rozpoznawalny tętent kopyt. Wtem, drzwi do sali zostały otwarte, a do niej, ledwie mieszcząc się w otwieranych na prędko drzwiach, wbiegł koń, a na nim olśniewający swoją przystojnością mężczyzna.
Zeskoczył z grzbietu końskiego i podbiegł do siedzącej na tronach pary królewskiej, wyciągając przed sobą zdobytą zdobycz.
- Ojcze, ojcze wać cóż zdobyłem - toż króliki księżycowe. Podobno ich mięso rozpuszcza się jeszcze przed przeżuciem! Dodatkowo trafiłem, że aż futro nie zostało uszkodzone. A jest przyjemne, to po oskórowaniu, zrobimy poduchę! Znaczy... każemy zrobić. Jeśli chcesz Metta, to mogę ci ją podarować - spojrzał na króla, który nie zareagował - Co? - wskazał na trzy wiszące w jego dłoni, głową do dołu zwierzęta - Jeśli myślisz o tym, że to rzadkie zwierzaki, to nie martw się. Zastałem je w pozycji, świadczącej, iż umarły w najpiękniejszej chwili swojego życia*. No oprócz tego ostatniego - on mnie zauważył i począł uciekać... - syn króla rozglądnął się po sali tronowej - A tak między królikami... gdzie służba? Należy komuś rozkazać je przyrządzić, boć nie po nic innego śpieszyłem się na posiłek. No i też mego konia należy zanieść do stajni, bo mnie się raczej nazbyt nie chce - stwierdził od niechcenia, wskazując na konia, który ciągle stał na środku podłoża sali tronowej...
/ Tak wiem, Lorren była wcześniej średnim synkiem i coś napisała, ale wybaczcie - zignoruję jej wcześniejszego posta i o to samo proszę was. /
* Chyba nie muszę wam mówić, o jaką pozycję/sytuację mu może chodzić...
Ostatnio zmieniony przez Minwet (27-05-2014 o 17h41)
#39 27-05-2014 o 19h43
Przesuwając dłoń po gładkim drewnie masywnych drzwi biblioteki, kryjącej najcenniejsze księgozbiory królestwa usłyszała bardzo...specyficzny dźwięk.
- Wybaczcie za zakłócanie spokoju, panicz wrócił.
Skłoniła się i wyszła z przedsionka prowadzącego do biblioteki. Ledwo weszła na korytarz, kiedy minął ją w zawrotnym tempie rozpędzone zwierzę na raz wpadając do sali tronowej. Dzięki refleksowi nie wpadła pod kopyta konia, którego po maści zdążyła uznać za należącego do jej panicza. Jej głowa wychyliła się zza rogu, śledząc wzrokiem oddalające się źródło zamieszania.
Czyli jednak się nie pomyliła w swoim osądzie. Jedynie pan Lupus mógłby wpaść na tak szalony pomysł. Natychmiast ruszyła za nim, widzą zdziwione spojrzenia dam dworu oraz części służby. Część jednak nawet nie zwróciła na to uwagi - zdążywszy się przyzwyczaić do takich dziwów.
Wkroczyła na salę dokładnie w tym momencie, w którym Panicz wskazał pięknego wierzchowca dłonią. Skłoniła się w delikatnym dygnięciu, poprawiła suknię i podeszła do zwierzęcia, chwytając go za wodze. Zaniepokojony zarżał, jednakże gdy jedna z delikatnych dłoni zamknęła się na chwilę na miękkich chrapach, a druga wraz z skórzanymi rzemieniami zaczęła pieścić jego skórę na długiej i szlachetnej szyi całkowicie zaniechał wszelkiego oporu. Znad białej grzywy końskiej zlewającej się w jedno z jej włosami spojrzała na swojego panicza, właśnie prezentującego królowi swoją zdobycz. Odwróciła się, powoli zmierzając u boku stworzenia ku wyjściu z komnaty.
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (27-05-2014 o 19h55)
#40 30-05-2014 o 13h21
Link do zewnętrznego obrazka
Jaime nie odpowiadał, nie wiedziałam co siedzi mu w głowie i wolałam nie wiedzieć. Zamiast tego spuściłam głowę, puściłam jego dłoń i cicho jęknęłam. Nie wiem o co mu może chodzić, toć nic złego się nie stało. W końcu spełniło się moje pragnienie, a zdaje mi się że zadowolony nie jest. Chciałam go jakoś pocieszyć, kiedy to po zamku rozniósł się dziwny dźwięk. Jakby ktoś galopował na koniu. I nie myliłam się po chwili do sali tronowej wjechał Lupus, średni syn Jaime'go. Słuchałam go uważnie i wpatrywałam się w martwe króliki w jego ręce. Pokręciłam delikatnie głową i uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Nie chce poduszki z skóry martwego królika-powiedziałam tak by go nie urazić. Na prawdę nie chciałabym poduszki z martwego zwierzęcia, nieważne jak milutkiego w dotyku. Jednak słysząc aluzje o królikach i służbie spojrzałam na mężczyznę starszego ode mnie z odrobiną zirytowania w oczach. Dobrze wiedział że i ja byłam służącą, w końcu jeszcze 2lata temu przynosiłam mu śniadanie i prałam ubrania. Jednak zamiast się wkurzyć spuściłam oczy i zaczęłam miętolić kawałek sukienki. Sądzę że jak już powiedziałam Jaime'mu mogę i powiedzieć reszcie, że w końcu doczekałam się upragnionego (przeze mnie) potomka.
-Służba została wyproszona, c-chciałam porozmawiać z twoim ojcem w cztery oczy-zaczęłam cicho- S-sądzę że skoro twój ojciec już wie, to nic nie stoi na drodze byś ty i cała reszta też się dowiedział.... Jestem w ciąży-dodałam równie cicho i nieśmiało podniosłam na niego wzrok. Nie wiem co jemu się teraz w głowie rodziło, lecz się okaże. Ehhh, kto by pomyślał że jeszcze kilka lat temu zabijałam się z kilkoma innymi służącymi, która z nas przyniesie mu śniadanie, lub pomorze w ubraniu się. Toć kolana mi miękły gdy go widziałam! Nie tylko mi oczywiście, w końcu jest to jeden z przystojniejszych mężczyzn w zamku. Hmm oczywiście wszyscy synowie mojego męża są ładni. Ciekawe czy dziecko, która ja mam w sobie też będzie takie ładne. No i oczywiście jakiej będzie płci, to jest dla mnie ważne.
Cały czas miętoliłam w rękach skrawek falbaniastej sukienki. Nieśmiało patrzyłam na męża i pasierba, dodatkowo też na służącą, która wyprowadzała konia Lupusa.
#41 31-05-2014 o 15h42
Nie chce poduszki? Łaski bzy.
Rżenie mej ulubienicy przykuło moją uwagę natychmiast. Do Leonoreyi przyczepiła się ma osobista służka. Już chciałem się ruszyć, aby podręczyć ją, gdy Metta poczęła mówić. Słuchałem ją uważnie, a gdy oznajmiła, iż jest w ciąży, aż mi króliki z dłoni wypadły i gruchły o ziemię.
Uradowany cały podniosłem przed nią kciuka mej pustej, acz bardziej ściśniętej dłoni - to będzie nowy trend, mówię wam!
- Gratuluję syna, matko! - obejrzałem się jeszcze szybko za siebie - Zabieram króliki i gonie mą klacz, bo mi ucieka. Jesteśmy na uczcie, tych królików nie ominę! - podniosłem króliki z ziemi i pogoniłem za Leoną.
Gdy spotkałem wać pannę, która mego konia zabrała, biorąc od niej wodze, wręczyłem jej króliki.
- Przyrządź je, a ówcześniej obskuruj - ma być z nich poducha i uczta - następnie wsiadłem na Leonoreyi'ę i każąc ponownie otwierać przed nami drzwi, wyprowadziłem ja do królewskiej stajni.
Uśmiechając się pod nosem, zdałem sobie sprawę, że ta podróż naprawdę mnie rozkojarzyła.
- Najmocniej przepraszam za moją niekompetencję panie - doszedłem też do wniosku, że kiedyś go uduszę.
Jak tylko będę wreszcie mógł... albo rzucę na niego klątwę - o tak, to dobre, wygodniejsze dla mnie, wyjście. A raczej tych klątw tak łatwo nie zdejmie, bo nie ma ich w tych jego księgach...
Wtem z Nietshego pojawiła się Ferris. Choć pan chciał, aby zeszła, to jednak nie rozkazał mi jej z siebie zdjąć, więc po prostu stałem i się przyglądałem. Na jej pytanie tylko odpowiedziałem "Dziwnie długo" i przyglądałem się dalej.
Niedługo potem przyszła osobista służąca jednego z synów króla, pytając się, czy ktoś z nas go nie widział. Raz dwa wyszła, gdy usłyszała koński tupot... nie przepadam za końmi chyba zbytnio.
Skoro służącej już nie ma, powróciłem wzrokiem na mojego pana.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (31-05-2014 o 16h07)
#42 31-05-2014 o 19h07
Po chwili przyszła do dziewczyna o białych włosach o ile się nie muliłam była to Shayla. Szukała tego blond włosego rozczochrańca. Skąd mogliśmy wiedzieć gdzie on jest, nie byłam jego niańką aczkolwiek przydała by mu się owa.Kiedy tylko dziewczyna poszła poczochrałam małego księcia we wszystkich możliwych miejscach na głowie w końcu się od niego odsunęłam. Widziałam jak jego oczy zieją do mnie nienawiścią.
- Najchętniej zamieniłbym Cię w drzewo byłabyś wtedy bardziej pożyteczna !!-- Warknął na mnie poprawiając włosy.
- Nie powinieneś aż tak się na mnie złościć, przecież lubisz to jak Ci dokuczam-- przysunęłam twarz bliżej niego i pocałowałam go w czoło. Patrzyłam z triumfem jak jego twarz robi się czerwona.
- Co Ty wyprawiasz!- szybko odwrócił wzrok. Zaśmiałam się i spojrzałam na Elbrusa. Eh tylko przy nich mogłam się zachowywać tak beztrosko. Kiedy byłam wzywana przez króla lub królową czy nawet innych braci musiałam zachowywać się dumnie i poważnie i nie dawać po sobie poznać, że mam jakiekolwiek uczucia. Mój ojciec zawsze mawiał, iz prawdziwy szlachcic nie posiada uczuć, nie zna litości i przebaczenia, zawsze chodzi z głowa podniesioną do góry, jest gotowy odebrać życie każdemu a jednocześnie oddać życie za wszyto.
Elbrus wyglądasz nie najlepiej, może przyda Ci się przerwa. Nie jadłam nic jeszcze od rana może masz ochotę wybrać sie ze mną do kuchni? Alvaro i tak nigdzie sie nie ruszy z biblioteki, a nawet jeśli to znajdziemy go przy fontannie- Puściłam mu oczko. Na co młody panicz zareagował krzykiem
- Jeśli nas nie puścisz moje usta znów wylądują na Twoim czole- uśmiechnęłam się zaczepnie
- AAAA mmooooo róbcie co chcecie!!- warknął zamknął księgę wstał i wyszedł z pomieszczenia.
- To jak Elbrus?- pozbierałam porozrzucane przez małego papiery.
#43 08-06-2014 o 18h18
Wyprowadziła konia, którego stukot podków roznosił się donośnym echem wśród ścian komnaty. Krocząc z dumnym rumakiem jednym z holi, koń musnął ją swymi delikatniejszymi niż aksamit chrapami, lecz niezrażona kroczyła dalej, pozwalając aby zwierzę bawiło się jej włosami. Wtem do jej uszu dobiegł odgłos kroków. Wsłuchawszy się dokładniej rozpoznała czyjeż to były kroki. Pewne, a zarazem miękkie. Tak, to panicz Lupus. Ledwo się odwróciła, a demoniczny książę już odebrał z jej dłoni wodze wierzchowca, wręczając ciała królików.
- Jakie zdobienia pan sobie życzy?
Owszem, zadała pytanie, lecz panicz już odszedł z swą dostojną klaczą u boku. Pokręciwszy głową udała się w stronę kuchni, gdzie już trwały przygotowania do obiadu.
Nie podała królików zwykłym kucharkom, potraktowały by te wspaniałe stworzenia jak pierwszego lepszego kuraka, a ich sierść zostałaby zbrukana oraz zniszczona. Sama więc chwyciła za nóż i zostawiając w nienaruszonym stanie skórę wypatroszyła zwierzęta. Mięso dała wkrótce też pracownicom, które natychmiast wzięły się za jego przyrządzanie.
Skupiła się na dokładnym oczyszczeniu oraz nadaniu sierści jedwabistej miękkości i blasku, przy okazji garbując wewnętrzną część skóry. Z gotowym już materiałem, a także licznymi pozłacanymi i posrebrzanymi nićmi udała się do komnaty księcia. Usiadła na jednym z krzeseł, na których zwykła siadać nawlekając włókna przez oczka kościanych igieł. Odpowiednio przygotowana, zabrała się za dokładne przygotowywanie poduch, godnych samego króla.
#44 25-06-2014 o 18h27
Link do zewnętrznego obrazka
Siedziałem jak kołek niewiedząc co zrobić. Mimo i że część mnie była szczęśliwa druga chciała wszystko dookoła rozwalić w furii. Nie zwracałem już uwagi na syna ani na Mettę. Starałame się jakoś opanować patrząć na gobelin który wisiał na ścianie, tuż ponad moją małżonką. Po chwili czując że wzbiera we mnie jeszcze większa złość zacisnąłem dłonie na tronie i z całej siły ścisnąłem. Czulem jak metal ustępuje pod naporem. Muszę w końcu zainwestować w smocze żelazo. Gdy syn wyszedł zabrałem ręce i wstałem tak aby nie skrzywdzić małżonki.
- Przepraszam...
Mruknąłem przez zaciśnięte zęby i wyszedłem trzaskając mocno drzwiami gdy wychodziłem z sali. A miało już tak nie być. Obiecałem sobie ,a i tak nie potrafiłem się powstrzymywać. Dlaczego?! Nie winię za nic Mettę tylko jedynię siebie. Stracę kolejną. To pewne... Wbiłem pięść w ścianę obok powodują iż pojawiła się w murze ogromna dziura. Dalej mrucząc pod nosem wyszedłóem na dziedziniec. Nawrzeszczałem na koniusznego na co ten już prawie na czworakach leciał po mojego konia. Gdy już mi go przyprowadził trzepnąłem mocno chłopaka za zwłokę. Sprawnie wsiadłem na konia i wyjechałem. Muszę to sobie wszytsko poukładać a najlepiej jak najdalej od tych których kocham. Nie chcę ich skrzywdzić przez to co mogę zrobić.
Link do zewnętrznego obrazka
Cicho westchnęłam. No tak... Nie każdy może znaleźć prawdziwą miłość. Mimo tego że sama ją znalazłem walczę o jego życie. Boję się jednak że to co znalazłam nic nie pomoże, a tylko pogorsze stan Kaspiana. Z zamyślenia wyrwały mnie jej pytania. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie nic nie potrzeba. Tylko Metta coś chciała, ale nie wiem co konkretnie. Nie powiedziała mi. Jest dzisiaj jakaś dziwna...
Ciekawe o co chodzi... Delikatnie przygryzłam dolną wargę i wzrok skierowałam ku słońcu było jeszcze wysoko, ale potrafiłam odczytać godzinę. Wstałam z ziemi i się otrzepałam. Skinęłam na pożegnanie Mary głową.
Oddaliłam się trochę i rozwinęłam skrzydła. Kości były mocne i dobrze rozbudowane mięśnie tuż przy skórze pleców mocne. Między kośćmi które pokrywała delikatna tkanka mięsniowa i skóra była delikatna acz mocna błona.
Bardzo szybko znalazłam się w przestworzach. Kierowałam się w stronę zamku. Gdy już tam dotarłam wylądowałam na dziedzińcu i szybko ruszyłam w stronę moich komnat.
Gdy już dotarłam do pokoju zamknęłam za sobą drzwi i wyjęłam spod materaca książkę w której znalazłam przepis. Wszystkie składniki wyjęłam na stół wraz z narzędziami. To teraz kilka godzin spędzę nad sporządzaniem wywaru...
#45 25-06-2014 o 23h02
Link do zewnętrznego obrazka
Wytrzeszczyłam na niego z przerażeniem oczy. Miałam wrażenie że zaraz zrobi mi krzywdę lub po prostu wpadnie w furię. Patrzyłam jak rozzłoszczony wychodzi, a trzask drzwi aż sprawił że spadłam z wielkiej chmury szczęścia. Od razu poczułam znajome pieczenie oczu, z których zaraz trysnęły łzy. Zdałam sobie sprawę że Jaime nie chce tego dziecka, boi się że umre przy porodzie. Od razu zerwałam się z miejsca i ruszyłam biegiem przed siebie, ignorując wszystkich i wszystko. Zdziwione spojrzenia, czasami coś na wzór pogardy w oczach ludzi. Biegłam korytarzami, do czasu aż zmęczona nie usiadłam pod ścianą i nie wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. Byłam po prostu załamana tym że kiedy w końcu moje marzenie się spełniło on jest wściekły, wychodzi bez słowa wyjaśnień i po prostu go nie ma. Zasłoniłam twarz dłońmi, a gdy ktoś ze służby podchodził i pytał czy może jakoś pomóc, odsyłałam taką osobę. Chciałam zrozumieć dlaczego mój małżonek aż tak się zdenerwował! Przecież ja nie jestem jedną z tych delikatnych panienek za, które wychodził do tej pory.
#46 22-07-2014 o 14h42
Link do zewnętrznego obrazka
-Bo jest w ciąży.- cicho mruknęłam jak odlatywała.
Jak jest się czarownicą to się wie.
Skoro już wszystko sprzedałam, nie mam co robić.
Spojrzałam na zapasy. Trochę mało. Udałam sie do wioski.
W piekarni kupiłam kilka bochenków chleba. Jakieś stare przekupki rozmawiały że królowa jest jakaś dziwna.
-Bo jest w ciąży idiotki.-mruknęłam pod nosem. Niestety na tyle głośno że usłyszały.
Od razu mnie obskakiwały że skąd więm i że to cudownie. Szybko wybiegłam.
-Królowa mnie zabiję jak się dowie że się wygadałam.-pomyślałam.
Poszłam do lasu. Usiadłam na zwalonym pniu i zaczęłam jeść chleb.
Zamknęłam na dłuższą chwilę oczy. Jak otworzyłam zobaczyłam ducha.
Krzyknęłam. To był on. Ten który złamał mi moje serce. Puls mi przyśpieszył.
Czy to był prawdziwy on czy moja wyobraźnia?!
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (22-07-2014 o 16h36)
#47 29-07-2014 o 14h49
Wojowniczka kładła się na moim panu, ale pan nic mi nie kazał jej zdjąć, więc tylko się temu przyglądałem. No bo po cóż sobie tylko roboty dokładać?
Taca z herbatą na prawej ręce pozwoliła mi tylko leciutko się na to zaśmiać pod nosem, ale i tak było.
Wojowniczka zaprosiła mnie na posiłek, na co mój pan nie zareagował zbyt przychylnie... no ale jednak mi nie zabronił, a to najważniejsze~.
W każdym razie jakby co to i tak wszędzie go znajdę i usłyszę, to problemu nie widzę najmniejszego.
- Jak chcesz, to ci co przygotuję, odchodząca od normy kobieto - i wyszedłem, przytrzymując jej drzwi. Skierowaliśmy się do kuchni.
Wtem do mojego nosa dotarł cudowny zapach.
- Czyżby dziś robili króliki?! - o rety, wymsknęło mi się.
Spojrzałem na wojowniczkę, poprawiając przy okazji posturę, bo niuchając rozkoszujący zapach, który przyprawiał o mdłości i ogromną ślinkę, trochę mi się pochyliło... pewnie króliki nie dla nas, o jaka szkoda, jaka wielka szkoda...
Gdy dokładnie oporządziłem moją oblubienicę i wprowadziłem ją do pozostałych, bliskich mi, końskich towarzyszy, zauważyłem mojego, że tak grzecznie powiem, wkumwionego ojca. Pędem odjechał na swoim koniu, zaś ja powoli wyszedłem na jego już przebytą drogę i tylko patrzyłem się na kurz, za jego galopującym koniem.
- A tego co pogryzło? Króliki? A nie, one już nie żyją - w każdym razie, jak tak tu będę stał to się pobrudzę...
Skierowałem się więc w stronę zamku. Ciekawe co mu się stało? A w sumie, niezbyt mnie to obchodzi... a może jednak?
Kładąc się na swoje łóżko, nadal nie znalazłem pomysłu. Ach~, trudne to zadanie...
#48 02-08-2014 o 13h49
Z lekką irytacją obserwowała jak panicz ni stąd ni z owąd wparował do pokoju - tak, być wściekłą iż wszedł do własnej komnaty bez pukania kochana Shaylo - kładąc się na swym łożu w aktualnym ubiorze, nawet nie zdejmując butów... Na czole białowłosego dziewczęcia pojawiły się pulsujące w niebezpiecznie szybkim tempie żyłki, gdy zmuszona do oderwania się od swej pracy podeszła do tego...ahh, brakowało jej słów.
- Paniczu, jeśli byłbyś łaskaw prosiłabym, abyście nie kładli się na świeżą pościel w aktualnym odzieniu.
Mimo iż uśmiech jaki wypłynął na jej usta był nad wyraz przyjazny, miała spojrzenie rozjuszonej żmii gdy zmuszona lenistwem mężczyzny, zaczęła ściągać mu buty. W końcu była służką, a ten stary byk dupska Ci nie ruszy jak się rozleniwi. Nawet na to nie liczyła, sądząc że jak padł to pewnie tak i by zasnął. Mniejsza. Zdjąwszy obuwie panicza odkryła, iż przydałaby mu się również kąpiel. I to solidna, sądząc po zapachu jaki wściekle zaatakował jej zmysł węchu. Natychmiast powędrowała w stronę łazienki, napuszczając do wanny wodę oraz ulubione środki czystości, które w połączeniu z tą gorącą cieczą wypuściły swoje piękne zapachy - jakże miłe w porównaniu z smrodem jaki unosił się znad jego stóp.
- Paniczu, przygotowałam dla Was kąpiel. Cokolwiek zaprząta Wam umysł, lepiej sobie poradzilibyście gdyby chwilkę bądź dwie poświęcili na zrelaksowanie się...
No raczej prosto mu w twarz nie powie, że capi! A sądząc, iż był wykończony - to perspektywa ciepłej i przyjemnej kąpieli powinna wyciągnąć go z łóżka... No rusz dupsko Ty nieobyty ignorancie!
#49 02-08-2014 o 15h28
Usłyszałem głos mej służącej, który odciągnął mnie od rozmyślań. Nie na tyle mocno, aby zaraz znowu nie powróciły. Pozwoliłem jej ściągnąć swe buty - w końcu takie jej miejsce.
Gdy wróciła wspomniała coś o relaksacji. w sensie kąpiel rozumiem? W sumie dobra myśl. Podobno matka ma uwielbiała przesiadywać i rozmyślać nad różnymi sprawami w gorącej, pachnącej wodzie. Podobnoż też zawsze jej to pomagało...
Usiadłem więc i zauważyłem jedną rzecz. Moje obawy, że wdepnąłem jednak w kurpie odchody - tak podobne do zwykłych, chliśich odchodów, a różniące się tylko tym, że kurpie raz dwa wchłaniają w odzież i trudno się pozbyć ich smrodu - okazały się trafne. W drodze do łazienki zacząłem ściągać swoje odzienie, zostawiając je na podłodze.
- Hm... z jego winy mam wszystkiego ponad głowę - jak przyjdzie Edgard odwołaj go z przeprosinami, ewentualnie napomnij jakimś zajęciu głowy, przez który nie mogę go teraz spotkać. - to rzekłszy zanurzyłem się w ciepłej, pachnącej wodzie, w swojej wielkiej wannie. Obym tylko nie zasnął. Też sobie wymyślił dzień na ugryzienia, kiedy złapałem takiego pięknego chłoptasia.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (02-08-2014 o 15h30)
#50 02-08-2014 o 23h59
Link do zewnętrznego obrazka
Po pewnym czasie troszkę obolała i zziębnięta, podniosłam się i poszłam do naszej komnaty. Choć wyglądało to co najmniej strasznie. Ja sama wyglądałam jak siedem nieszczęść, a jakby tego było mało co chwila niemal się wywracałam. Chyba tylko dzięki ścianie nie zaliczyłam spotkania z podłogą. Obcasy moich butów stukały o posadzkę, tworząc lekkie echo na około. Szlochałam pod nosem pod same drzwi tej wielkiej a mimo to pustej komnaty. Wkroczyłam do nich z małą nadzieją ze mój mąż tam jest, od razu prysło to gdy okazało się że komnata jest pusta. Niechętnie weszłam do środka i usiadłam na łóżku, by zaraz położyć się na boku i wtulić w jego poduszkę. Nie miałam zielonego pojęcia co robić, nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Szczerze ... spodziewałam się nawet że zacznie mnie namawiać na usunięcie tego dziecka, ale nie że wściekły wyjdzie praktycznie bez słowa. Tego za chiny się nie spodziewałam! Mógł powiedzieć cokolwiek poza "Przeprasza". Wszystko.
Strony : 1 2